poniedziałek, 18 marca 2024

Seria Światła SHOUD 6 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe

 

MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU


Seria Światła


SHOUD 6 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe



2 marca 2024 r.


Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem Saint-Germain.


A więc, czy poczuliście to, droga Shaumbro? Czy to poczuliście? Hm. Kiedy przygotowywaliśmy wszystkie nasze energie do tego Shoudu, czy poczuliście, jak coś was przeniknęło? Czy poczuliście jak coś przeniknęło cały świat, podczas dostrajania się Shaumbry do tego Shoudu? Wyobrażam sobie, że tak. Wyobrażam sobie, że coś poczuliście i być może było to znajome uczucie. Być może coś, czego nie czuliście od dawna.

Jesteśmy tu dzisiaj na tym Shoudzie, szóstym z Serii Światła, żeby porozmawiać o miłości. Wiecie, że niedawno wydaliśmy nagranie kursu Miłość 2.0 Nadejdzie taki moment, w którym spojrzycie wstecz na swoje życie, na historię Shaumbry i planety; spojrzycie wstecz i powiecie, że były pewne rzeczy, które wydarzyły się po drodze, które były zdecydowanymi punktami zwrotnymi, lub jak nazwał je Tobiasz, Punktami Oddzielenia. Był Niebiański Krzyż i, och, wiem, że niektórzy z was oczekiwali czegoś innego. Ale był to punkt zwrotny, podobnie jak Skok Kwantowy w 2007 roku. Podczas Skoku Kwantowego nic szczególnego się nie wydarzyło, ale wszystko zmieniło się później, ponieważ Skok Kwantowy był punktem, w którym nie było już odwrotu. Na planecie było wystarczająco dużo światła, wystarczająco dużo świadomości i wystarczająco dużo miłości, żeby planeta już się nie cofnęła. Żeby nie pogrążyła się w otchłani. Nie podzieliła losów Atlantydy, kiedy to wszystko uległo zniszczeniu. Skok kwantowy był ogromnym wydarzeniem, co oznacza, że nie ma już odwrotu. Jesteśmy teraz w samym środku tego procesu.

Niebiański Krzyż, który miał miejsce prawie rok temu, Niebiański Krzyż dokonał otwarcia między wymiarami. Zawsze istniała ta zasłona, ta separacja. W końcu, dzięki intensywnej pracy, którą wykonało tak wielu z was, Międzywymiarowych Pracowników, zasłona podniosła się i otworzył się portal, brama między wymiarami, wpuszczając więcej waszego światła, waszej boskości. Nie dokonało to zmian tego samego dnia i nie były one zauważalne przez następne tygodnie, miesiące, rok lub dłużej, ponieważ wszystko się odbywa na bardzo głębokim poziomie fizyki. Dokonuje się na poziomach energii i światła, i ostatecznie efekty pojawią się w waszej rzeczywistości, ale tylko wtedy, gdy będziecie naprawdę gotowi. Tylko wtedy, gdy dojrzejecie do tego, żeby być w stanie poradzić sobie z tym poziomem światła, a w szczególności z Nowym Światłem.

A więc nie, niczego nie przegapiliście. Nie, Niebiański Krzyż czy Kwantowy Skok nie były tylko datami w przeszłości, kiedy próbowaliśmy zorganizować jakieś wydarzenie. Były to konkretne punkty zwrotne dla planety.

Jesteśmy teraz w innym punkcie, zmianie w samej dynamice miłości na planecie. Możecie oznaczyć ten dzień, ten Shoud jako symbol tego punktu zwrotnego.

 

Odkrywanie i doświadczanie miłości

Miłość to bardzo interesująca rzecz. Mówię o tym obszernie w nagraniu Miłość 2.0 i powiem wam od razu, że nie musicie go oglądać. Niektórzy z was mogą mieć problemy z finansami. Nie ma przymusu wysłuchania go. Porozmawiamy o tym dzisiaj. To jest w powietrzu. To się dzieje. Miłość 2.0 to kolejny poziom miłości na planecie i jest to duża sprawa. Nie jest to tylko mały, kolejny krok. Zmienia bardzo, bardzo dynamikę miłości.

Miłość. Miłość to interesująca rzecz. Po raz pierwszy doświadczyliśmy jej tutaj, na tej planecie. Duch – Duch, Bóg, jakiekolwiek zechcecie nadać temu imię – dla mnie jest to wasza świadomość, tak przy okazji – wasza świadomość nie znała miłości, dopóki wy, jako jej ludzki aspekt nie przybyliście na tę planetę. Nie znała miłości. Nie mogła znać miłości. Nie wiedziała, jak wygląda piękny zachód słońca. Nie wiedziała, jak to jest pić kawę lub zjeść rogalika. To są rzeczy, których wy, jako człowiek, doświadczacie.

Pamiętajcie, że mówimy o człowieku jako o doświadczającej części duszy. Jesteście tu po to, by doświadczać. Jesteście duszą, jesteście Mistrzem, ale teraz odgrywacie rolę człowieka w doświadczeniu. I jako ten człowiek rozwijacie się poprzez doświadczenie. Dlatego tak wielu z was chce pozostać na planecie, by kontynuować swoją ludzką rolę tego, kto doświadcza. Uwielbiacie doświadczenia na najgłębszym poziomie, nawet jeśli są one trudne lub stanowią wyzwanie. Ale to jest w DNA waszej duszy – doświadczać. I wiem, że wiele razy narzekacie na doświadczenia. Jęczycie i stękacie. Nie jesteście z nich zadowoleni. Ale człowiek po to jest, by doświadczać. A z tym również wiąże się uwaga, że zawsze można zmienić sposób, w jaki chce się doświadczać różnych rzeczy.

Tak naprawdę nie istnieje przeznaczenie. Istnieją kierunki dla was, człowieka, Mistrza i duszy, ale nie ma ustalonego przeznaczenia. Wy, jako człowiek, macie prawo dane wam przez duszę do zmieniania sposobu, w jaki chcecie doświadczać. Macie takie prawo.

To człowiek przybył tu na planetę i w pewnym momencie zaczął doświadczać miłości, ale nie od razu. To nie było tak, że przybyliście na Ziemię i nagle się zakochaliście. Och, nie, nie, nie. Na Lemurii nie było nawet czegoś takiego jak pojęcie miłości. Były rzeczy, które was pociągały i rzeczy, które was nie pociągały. Były rzeczy, które przynosiły radość i takie, które przynosiły smutek. Ale miłość? Nie. Nie od razu. Tak naprawdę dopiero około 5000 lat temu ludzie po raz pierwszy doświadczyli miłości.

Teraz wielu ludziom trudno będzie to zaakceptować. Chcą wierzyć, że Duch, Bóg, Wszechmogący, stworzył was w swojej miłości i umieścił tutaj na Ziemi, byście przechodzili przez to, przez co przechodzicie. To po prostu nieprawda. Kiedy przyjrzeć się metafizyce Ducha, świadomości jako takiej, to nie, ona nie znała takich rzeczy. A najpiękniejszym odkryciem dla ludzkiego aspektu, najpiękniejszym odkryciem dla Ja Jestem była miłość – była miłość – i nie tak dawno temu doświadczyliście jej po raz pierwszy. Od tego czasu miłość stała się – ach! – naprawdę najlepszą częścią ludzkiego życia, a czasami najgorszą.

Miłość to coś, co sprawia, że budzicie się rano i uśmiechacie, myśląc o kimś, kogo kochacie, myśląc o tym głębokim i znaczącym związku, czymś, co pomogło wam wyjść poza zwykłe ludzkie życie. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby w waszym życiu nie było tej miłości. Byłoby ono banalne, nudne, pozbawione głębi. Ale miłość, bardziej niż cokolwiek innego, pomogła wam przejść na nowy poziom zrozumienia waszej świadomości i ostatecznie waszej energii.

Jednak miłość jednocześnie przyniosła problemy i trudności, powód numer jeden dla karmy w związkach, by powracać z innymi. Och, tak wielu z was odczuwało ból miłości lub oczekiwania miłości, nie osiągając tego, na co mieliście nadzieję. Poznaliście kogoś, w kim się zakochaliście i wyobrażaliście sobie szczęśliwe z nim życie do końca waszych dni – być może z dziećmi, być może podróżując po całym świecie, spotykając innych zakochanych, mając towarzysza, z którym można pójść do kina, zjeść kolację – i wyobrażaliście sobie tę piękną, błogą miłość i to przez wiele lat, och, tak było. To było coś, co dawało wam więcej uczucia, więcej sensualności niż cokolwiek innego. Ale potem coś się stało. Albo miłość po prostu zaczęła zanikać, to uczucie prawdziwej, głębokiej miłości, albo zostaliście zdradzeni przez miłość, przez waszego partnera. Albo nagle obudziliście się pewnego ranka, popatrzyliście na tę osobę i uświadomiliście sobie, że już jej nie kochacie.

Tak więc miłości, ze wszystkimi jej wzlotami i upadkami, po raz pierwszy doświadczono na tej planecie i zawsze będzie ona znana jako planeta miłości.

To uczucie Miłości, które jest teraz anielskim zmysłem, zostało dosłownie przeniesione do innych wymiarów, na Nowe Ziemie, do innych miejsc w Stworzeniu, gdzie są istoty obdarzone duszą. To uczucie i ten zmysł Miłości jest teraz doświadczany w całym Stworzeniu, ale w żadnym miejscu nie jest tak intensywny, tak sensualny, tak głęboki i tak bolesny jak tutaj, na Ziemi.

Miłość ewoluowała z czasem. Miłość dojrzewała z czasem, ale znowu pojawił się ludzki element, ten ludzki element karmienia się cudzą energią. Cóż za wspaniały sposób na karmienie się energią takie mówienie komuś, że się go kocha lub że nie da się bez niego istnieć, manipulując tym kimś pod przykrywką miłości.

Tak więc miłość wprawdzie osiągnęła dojrzałość, ale również uległa zniekształceniu. Miłość nadal pozostaje najbardziej sensualnym, najbardziej znaczącym, najbardziej transformującym ze wszystkich zmysłów, jakie istnieją. Ale teraz na tej planecie, teraz z Niebiańskim Krzyżem, teraz z większą ilością światła na planecie niż kiedykolwiek wcześniej, teraz nadszedł czas, żeby sama miłość ewoluowała.

Miłość w pewnym sensie utknęła. To zablokowana energia. Otóż, chcę podkreślić – jak zrobiłem to na ostatnim Kihaku – że energia w dosłownym sensie nie może utknąć, ale może tworzyć iluzję utknięcia. Miłość utknęła. Ludzie przestali poszukiwać nowych poziomów, wyższych poziomów świadomości w miłości. Zadowolili się taką bardziej banalną miłością. Zadowolili się taką miłością, jaką mieli wcześniej i było im z tym dobrze. Przynajmniej była to jakaś miłość.

I, oczywiście, nastąpiły potem wszelkie możliwe zniekształcenia miłości – z karmą, z niesprawiedliwością, czynioną w jej imieniu – wszystko to zanieczyściło jeden z najpiękniejszych anielskich zmysłów i najpiękniejsze ludzkie doświadczenie, jakie istnieje. Nie może ono dłużej pozostawać w takim stanie.


Ewolucja miłości

Miłość musi ewoluować i ostatecznie to właśnie miłość spowoduje wzniesienie się tej planety. Sprawi, że planeta wyjdzie poza tak wiele trudnych i stanowiących wyzwanie energii, które są tu teraz obecne. To właśnie miłość pomoże utrzymać w równowadze sztuczną inteligencję ze wszystkimi jej możliwościami. To nie tylko kwestia waszej woli. To nie tylko kwestia nadziei, że sprawy na planecie się ułożą. To miłość, poprzez wasze światło, zmieni te rzeczy. I właśnie dlatego Miłość 2.0 jest tak ważna.

Nasze przejście na wyższy poziom nie mogło się odbyć wcześniej. Wymagało ono pewnego poziomu dojrzałości z waszej strony, ze strony Shaumbry, żeby go dokonać. Jeśli zostałoby przeprowadzone zbyt wcześnie i nie towarzyszyłaby temu dojrzałość i mądrość, byłyby to po prostu słowa na temat nowego poziomu miłości, ale bez uczuć, bez znaczeń, bez sensualności, która się z tym wiąże. Byłaby to raczej teoria niż rzeczywiste, nowe doświadczenie.

Jesteśmy więc teraz tutaj, dochodząc do tego punktu Miłości 2.0. Można powiedzieć, że w waszym wnętrzu dusza doprowadziła wszystkie wasze doświadczenia miłości do mądrości, co czyni was gotowymi na Miłość 2.0.

Ta nowa miłość nie jest niczym obciążona w odróżnieniu od starej miłości. W starej miłości tak często chodziło o to, że dawaliście innym, dawaliście im swoją miłość, ale nie otrzymywaliście jej zwrotnie lub nie otrzymywaliście jej w równej proporcji. Wszyscy to robiliście. Dawaliście, dawaliście i dawaliście, ponieważ byliście zakochani. Dawaliście innym, zapominając głównie o sobie, wciąż dając innym. Ten czas dobiegł końca. Nadszedł czas na otrzymywanie. Miłość 2.0 to otrzymywanie, niekoniecznie od innych ludzi, ale od Ja Jestem, które teraz zna miłość dzięki wam. To otrzymywanie od duszy. Dusza nie miała miłości w swoim składzie, kiedy po raz pierwszy przybyliście na tę planetę. A teraz każda część, każdy aspekt waszej duszy ma w sobie poziom miłości. Miłość jest teraz w waszej energii, miłość jest w waszej mądrości, miłość jest teraz w waszych potencjałach.

Mistrz, który jest połączeniem czy kolektywem wszystkich waszych przeszłych lub nawet przyszłych wcieleń, Mistrz jest wypełniony miłością. Mistrz jest miłością, waszą miłością. Niejednokrotnie ludzie pytają: „Czym jest Mistrz, poza tym, że jest czymś w rodzaju kolektywu, zbiorem wszystkich wcieleń?” Mistrz jest teraz miłością, ale nie tą dawną. Mistrz to nowa wersja, nowa era miłości – dla was. Dla was. Nie chodzi o dawanie jej wszystkim innym; jest dla was. A teraz, w Miłości 2.0, chodzi o otrzymywanie miłości od Mistrza, od duszy i od Ja Jestem.

Ostatecznie, tak, może to dotyczyć innych ludzi, ale jest to drugorzędne w stosunku do otrzymywania teraz zwrotnie tego samego daru, który daliście Mistrzowi, swojej duszy i Ja Jestem. Daliście mu to doświadczenie. Nie miało ono nawet wyobrażenia czy koncepcji miłości; nie miało żadnego pomysłu, żadnej myśli, żadnego uczucia miłości, dopóki jej nie doświadczyliście i nie podarowaliście jej waszej istocie, waszemu Ja Jestem. A teraz, gdy zmienia się Miłość 2.0, ta miłość wraca do was. To, co odkryliście, co stworzyliście, czego doświadczyliście tak wiele razy we wszystkich waszych wcieleniach, teraz powraca do was jako wcielony, mistrzowski ukochany. I on jest dla was.

Miłość niekoniecznie polega na obdarowywaniu różnych osób. Była kojarzona ze związkami, kochaniem kogoś innego, a teraz jest wasza. Teraz jest wasza. Otrzymujecie miłość. A wy pytacie: „Ale czy nie jest właściwe dawanie jej innym?” Niekoniecznie. Nie Miłość 2.0. Chodzi o to, żeby wasze światło świeciło. A miłość jest nieodłączna od tego światła. Chodzi o to, by pozwolić świecić waszemu światłu.

Ta sesja, ten Shoud, jest swego rodzaju punktem orientacyjnym dla Shaumbry, która wkracza w Miłość 2.0. Wykonamy dziś stosunkowo długą merabę, więc proszę was, żebyście się wygodnie usadowili. Proszę również, żebyście nie słuchali jej, prowadząc samochód, obsługując ciężki sprzęt lub próbując tańczyć.

Weźmy razem głęboki oddech, przechodząc do Miłości 2.0. Porządny, głęboki oddech.


Meraba dla Miłości 2.0

Na początek zaproszę kilku gości, choć zwykle na nasze Shoudy nie przyprowadzam gości. Nieczęsto to robię.

(zaczyna płynąć muzyka)

Ale ten jeden szczególny gość jest tak integralny z całą pracą, którą wykonujecie, jako człowiek doświadczający na tej planecie, jako człowiek odnajdujący miłość. Odnajdujący miłość.

Ten gość jest znany wam wszystkim i wielu z was pracowało z nim, pracowało z Jeszuą, Mistrzem miłości.


~ Mistrz miłości


Sposób, w jaki Jeszua jest przedstawiany w Biblii, a teraz w kościołach, nie odpowiada temu, jaki był naprawdę.

Po pierwsze, jak wielu z was wie, Jeszua był zbiorową istotą, złożoną z energii wielu osób, które w tamtym czasie były Esseńczykami, a teraz nazywają siebie Shaumbra. Połączyliście razem swoją świadomość, aby stworzyć tę piękną istotę znaną jako Jeszua. Niektórzy z was byli z Jeszuą w ówczesnym swoim wcieleniu, poznając go, spacerując z nim, spędzając wieczory na rozmowach. Zabawne, że kiedy mówimy o Jeszui, z powodu nakładek kościołów i religii musimy przesadnie go honorować, przesadnie mu oddawać cześć, niemal się go bać. Niektórzy z was nauczyli się tego we wczesnych latach życia. Jeszua, Zbawiciel. Czy jesteście godni jego światła? Tymczasem interesujący fakt dotyczący Jeszuy jest taki, że był on bardzo skromny, ponieważ odzwierciedlał was. Był bardzo, bardzo skromny.

Jeszua był człowiekiem, ale nie istotą obdarzoną duszą. Dusza powstała dzięki wkładowi was wszystkich.

Jeszua miał duże poczucie humoru, ponieważ wy je macie. Był na swój sposób piratem, ponieważ wy nim jesteście. Odkąd was znam, zawsze byliście piratami. Tak więc Jeszua robił różne rzeczy.

Ciekawostką jest coś, co nigdy nie zostało opisane w odniesieniu do Jeszuy, bo przecież należała się Jeszui cześć i pobożne oddanie – że nie obrażał się za żarty. Umiał znosić zaczepki. Niektórzy z was uwielbiali to robić, ale on też potrafił się zrewanżować.

Jeszua nie był taki, jak mogłoby się wydawać. Często się potykał. Potykał się. Zdarzało mu się to, ponieważ przede wszystkim chciał, żeby ludzie postrzegali go jako człowieka, a nie jakiegoś Boga. Chciał, żeby zobaczyli jego człowieczeństwo, by mógł im powiedzieć: „To, co ja czynię, wy też możecie czynić. Światło, które ja niosę, wy też możecie nieść”. Nie było więc nic niezwykłego w tym, że potykał się o kamienie i zderzał się z drzwiami. Częściowo wynikało to również z tego, że nie był zbyt uziemiony. Wiele z niego przebywało gdzie indziej, w innych wymiarach, tak jak wy.

Był dobrym rozmówcą. Był bardzo dobrym rozmówcą. Uwielbiał komunikować się z innymi. Mógł rozmawiać godzinami, co czasami robił, siedząc przy ognisku ze swoimi zwolennikami i po prostu opowiadając historie.

Jeszua wiele nauczył się po śmierci swojej żony. Tak, ożenił się wcześnie, bardzo wcześnie, zgodnie z żydowską i esseńską tradycją. Jego żona zmarła dość niespodziewanie i wiecie, zanim to się stało nigdy byście nie pomyśleli, że będzie to kiedyś facet, o którym napiszą w Biblii; facet, którego umieszczą na krzyżu i porozwieszają w kościołach. Nie pomyślelibyście, że to zbawiciel ludzkości. Był stosunkowo normalny. Ożenił się w młodym wieku. Kochał swoją żonę. Kochał kochać swoją żonę i być kochanym przez żonę, ale ona zmarła wcześnie. To było druzgocące dla Jeszuy.

Z perspektywy czasu widać, że był w tym jakiś sens, ponieważ nie po to się pojawił, żeby pracować wyłącznie jako stolarz. Nie miał być zwykłym członkiem rodziny. Miał pracę do wykonania, misję w życiu. A więc jej odejście nie było ostatecznie tragiczne. Było właściwe. Ale, wiecie jak to jest, pogrążył się w mroku.

Zastanawiał się, dlaczego nie mógł jej uzdrowić, dlaczego jego modlitwy pozostały bez odpowiedzi. Zastanawiał się, o co chodzi w życiu. Widzicie, on był manifestacją was wszystkich i zastanawiał się nad tymi samymi rzeczami, co wy.

A potem wyruszył w długą podróż, opuszczając swoją ojczyznę, podróżując po całej Europie, po różnych częściach Afryki, Indii, Chin, próbując znaleźć odpowiedzi.

Szukał grup, które zajmowały się tajemnymi naukami. Szukał tych, którzy wykraczali poza zwykłe, codzienne ludzkie życie.

Studiował. Medytował. Modlił się. Czasami odmawiał swojemu ciału jedzenia, ponieważ tego właśnie wtedy nauczano, zaprzeczenia człowieczeństwu.

Ostatecznie powrócił na ziemie Izraela. Resztę historii, oczywiście, znamy z Biblii. Ale nie jest to prawdziwa, dokładna historia.

Ostatecznie chodziło o to, że Jeszua i ci z was, którzy przybyli w tym czasie, bądź tuż przed, czy tuż po, ostatecznie chodziło o zasianie nasion Chrystusowej świadomości, która zasadniczo jest miłością. Proszę was, żebyście wczuli się w to przez chwilę.

Świadomość Chrystusowa to po prostu miłość.

Nie jest to jednak ten rodzaj miłości, którego doświadczyliście w tak wielu waszych związkach na tej planecie. Ten rodzaj miłości został zniekształcony i zanieczyszczony, niemal pozbawiony radości.

Ciekawie było obserwować miłość na planecie, obserwować z mojego punktu widzenia, co się z nią działo na przestrzeni wieków.

Najpierw, jak to było, kiedy wraz z nadejściem miłości i doświadczaniem jej przez ludzi, można było zakochać się w kimś, kiedy małżeństwa nie były już aranżowane, ale można było kogoś pokochać. I jak ludzie kochali swoje dzieci.

Jak to było, kiedy miłość była wciąż tak czysta i niewinna.

(pauza)

A potem po drodze, cóż, sposób, w jaki ludzie postępują, spowodował, że miłość utknęła w martwym punkcie. Pod wieloma względami straciła swoją czystość i niewinność. Teraz wiem, że owszem, jest jeszcze wiele przypadków, kiedy ludzie wciąż doświadczają tego uczucia czystej miłości, ale ogólnie rzecz biorąc, miłość ugrzęzła. Uległa wypaczeniu.

(pauza)

Tak więc, zapraszam Jeszuę do nas, a każdy z was powinien poczuć w nim kogoś znajomego. Niezależnie od tego, czy byliście tam w czasach biblijnych 2000 lat temu, czy nie, każdy z was czuje tę bliskość z nim, ponieważ Jeszua i światło Jeszuy wciąż promieniuje wszędzie tam, gdzie jest Shaumbra. Ono wciąż jest częścią was, ponieważ przyczyniliście się do jego powstania.

Jeszua był tutaj jako siewca Chrystusowej świadomości miłości, a wy pomogliście w tym, wiedząc, że nadejdzie czas na planecie – może nie wiedzieliście dokładnie kiedy, ale wiedzieliście, że nadejdzie czas na planecie – żeby sama miłość ewoluowała do następnego poziomu. I ten czas jest teraz.

Są tacy, którzy mówili i przepowiadali Drugie Przyjście Jezusa. Nadszedł ten czas, a drugie przyjście to po prostu Miłość 2.0.

Nie będzie to Jeszua w ludzkiej postaci, który miałby pojawić się ponownie, ale będzie to Miłość 2.0 pochodząca od każdego z was. I są tacy, którym będzie bardzo trudno to zaakceptować. Nie Shaumbra, ale inni. Są tacy, którzy faktycznie walczyli przeciwko miłości, którzy próbowali trzymać ludzi z dala od miłości. Ale oni nie będą w stanie wytrzymać tego, co nadejdzie wraz z Miłością 2.0.

Powitajcie więc Jeszuę na naszym dzisiejszym spotkaniu. Poprosiłem go już, żeby dosłownie przemówił do was, żeby był czanelowany dla was na naszej nadchodzącej konferencji Merlina we wrześniu. Ale nie ten Jeszua, który pochodzi z Biblii, który pochodzi z kościołów. To będzie czysty Jeszua – Jeszua miłości.


~ Wasi specjalni goście

Również dzisiaj proszę was, żebyście zaprosili, jako naszych bardzo specjalnych gości, każde z waszych przeszłych i przyszłych wcieleń – każde z nich – ponieważ to, co nadchodzi teraz, jest dla nich ważne. One również przechodzą przez swoje Urzeczywistnienie i wzniesienie w was*. Tak, ich wzniesienie w was.

*tj. poprzez zintegrowanie z obecnym wcieleniem – przyp. tłum.

Albowiem wszystkie te ekspresje waszej duszy, gdy nadejdzie ich czas, tak jak teraz, również przechodzą przez Urzeczywistnienie. Ale wznoszą się w was.

(pauza)

Wiele z nich nigdy nie doświadczyło miłości, te, które pochodzą z dawnych, dawnych czasów. Nawet Atlanci nigdy nie doświadczyli miłości. Tak, uczucie i przyjaźń, ale nie miłość.

Na Atlantydzie nie istniało słowo „miłość”. Nie było świadomości miłości. Wymaga to pewnego poziomu świadomości, światła, aby w ogóle mogło się wydarzyć. I dlatego tak długo na Ziemi nie było czegoś takiego jak miłość. Istniało wiele innych pięknych atrybutów człowieka, ale dopiero gdy poziom świadomości i światła osiągnął pewien punkt, mogła pojawić się miłość.

Proszę was, żebyście w tym momencie zaprosili do siebie wszystkie wasze przeszłe wcielenia. Nie musicie znać ich imion ani widzieć ich twarzy, ale pozwólcie sobie je poczuć.

A wiele z nich doświadczyło miłości, zakochując się w innym człowieku, wiele razy biorąc ślub, kochając swoje dzieci, kochając innych ludzi. Ale tak często w tych wcieleniach, jak prawdopodobnie wyczuwacie, ta miłość bywała bolesna, a niektóre z tych wcieleń mogły nawet powiedzieć: „Nigdy więcej się nie zakocham”. To było zbyt bolesne, zbyt trudne.

Ach, a w przypadku niektórych z was to złe doświadczenie w miłości spowodowało wręcz, że odebraliście sobie życie, używając pistoletu lub noża, czy skacząc z klifu, czy po prostu rezygnując z życia i godząc się umrzeć zbyt młodo.

Proszę was, żebyście zaprosili wszystkie te wcielenia, które doświadczyły, które poznały miłość. Wciąż trwają w klasycznej miłości 1.0, a teraz nadszedł czas, by dołączyły do was, gdy przechodzimy do Miłości 2.0.

(pauza)

Poczujcie je i ich doświadczenia, ich historie miłości. Och, jest trochę wspaniałych historii.

Cóż, są piękne historie, miłość, kiedy to one – wy – spotykacie kogoś, a następnie dzielicie miłość z tym kimś wcielenie za wcieleniem. A potem, gdy z jakiegoś powodu decydujecie się nie być z tym kimś przez jedno wcielenie lub dwa, to ciągle towarzyszy wam głębokie uczucie utraconej miłości. Ale to taka piękna rzecz wiedzieć, że znów będziecie razem.

Zaproście wszystkie wasze przeszłe wcielenia, wasze ludzkie wcielenia, na nasze spotkanie tutaj z Jeszuą.

(pauza)

Miłość jest darem, który daliście swojej świadomości, swojemu Ja Jestem, a teraz, gdy wchodzimy w Miłość 2.0, ona wam go oddaje.

Ale, można powiedzieć, z wyższego miejsca, miejsca większej ilości światła i świadomości, miejsca wolnego od obciążeń. Wolnego od obciążeń.

Miłość, która powraca poprzez wasze Ja Jestem jest czysta, mądra i głęboka.

Teraz, gdy się zbieramy, gdy zbieracie się razem ze wszystkimi waszymi przeszłymi wcieleniami i wszystkimi ich doświadczeniami miłości, proszę was o zrobienie czegoś.


~ Uwolnienie

Jeśli nie jesteście na to gotowi, to w porządku. Możecie wrócić później lub wcale. Gotowych natomiast proszę o to, żebyście razem ze swoimi wcieleniami uwolnili wszystkich tych, których kochaliście. Uwolnili wszystkich, których kochaliście. Och, nie w negatywny sposób. W piękny, swobodny sposób.

Widzicie, bez względu na to, kogo kochaliście w przeszłości, to połączenie nadal istnieje ze wszystkimi jego atrybutami. Niezależnie od tego, czy jest to dobra miłość, czy trudna miłość, ona wciąż trwa. To samo dotyczy każdego z waszych poprzednich wcieleń. Jeśli jesteście gotowi, proszę was, byście puścili wolno wszystkich tych, których kochaliście.

W pewnym sensie jest to wyraz największej miłości.

Nie chodzi o zaprzeczanie miłości lub doświadczeniom, które się z nimi wiązały. Nie chodzi o uciekanie od nich. Chodzi po prostu o stwierdzenie, że dzieliliście je z tymi, których kochaliście – waszymi partnerami, waszymi współmałżonkami, waszymi dziećmi, waszymi przyjaciółmi – dzieliliście z nimi coś, co było niewiarygodnie intymne i piękne, co zostało po raz pierwszy odkryte tutaj na Ziemi lub doświadczone tutaj na Ziemi.

Wspólnie to przeżywaliście. Było to częścią waszego dochodzenia do mądrości, częścią waszych głębokich doświadczeń na planecie, i oni byli tego częścią.

Miłość jest jedną z tych rzeczy, których nigdy nie da się tak naprawdę zapomnieć. Jest zawsze obecna.

Kiedy już z kimś jej doświadczycie, ta miłość pozostaje na zawsze. Nawet jeśli wasze drogi się rozejdą, nawet jeśli dojdzie do gorzkiego rozwodu, ta miłość zawsze pozostaje. Nie zanika. Wciąż jest aktywna w tej historii, która się wydarzyła.

Ale proszę was teraz, byście wzięli głęboki oddech i jeśli jesteście gotowi – tylko jeśli jesteście gotowi – uwolnili ich.

(pauza)

Wiem, że niektórzy z was odczuwają z tego powodu niepokój. Zastanawiacie się dlaczego. „Dlaczego ich uwalniać?” Czyżby nie należało ich otoczyć jeszcze większą miłością?

By móc przejść na kolejny poziom miłości, ważne jest, żebyście ich uwolnili i żeby oni uwolnili was od starej miłości. Może się wówczas okazać, że uwalniając ich, przenosicie swoją relację z nimi, z tymi, których kochaliście, wnosicie tę relację teraz do nowej miłości.

Uwalniając ich, pozbywacie się agonii i bólu, a nawet nienawiści, wstrętu, złych rozwodów, drogich prawników. Odpuszczacie to sobie, żeby doświadczenie miłości łączącej was kiedyś z tą osobą, wnieść teraz do nowej miłości.

Nie odrzucacie jej. Nie usuwacie miłości, która kiedyś była. Po prostu przenosicie ją na następny poziom.

Dosłownie wchodzicie w przeszłość lub przyszłość i zmieniacie naturę energii, światła i miłości, która wam towarzyszyła. Gdy to robicie, uświadamiacie sobie, że przez cały czas, we wszystkich miłościach, które wy i wasze poprzednie wcielenia mieliście, ostatecznie zawsze chodziło o odnalezienie miłości do samego siebie.

Jedną z zalet klasycznej miłości, z całym jej pięknem i doniosłym znaczeniem jest fakt, że pomogła wam doznać uczuć, osiągnąć świadomość, stan bycia miłością, ale spowodowała ona również, że uzależniliście się od innych w tej kwestii.

W miłości zawsze chodziło o to, by ostatecznie doświadczyć jej w sobie. To zawsze był – zawsze był – powód miłości, ostatecznie doświadczenie jej w sobie. I właśnie dlatego, gdy pozwalacie im odejść, pozwalacie odejść tej miłości, uwalniacie ich, uwalniacie siebie i teraz możecie przenieść ją na następny poziom, który zapewnia zupełnie nową perspektywę, gdzie miłość nie odnosi się tak bardzo do związku z kimś innym, ale dotyczy was samych.

Kochanie siebie nie jest przejawem samolubstwa czy egoizmu. To jest właśnie powód, dla którego jesteście tutaj na planecie, dla którego pomagacie zrozumieć dynamikę zachodzącą między świadomością i energią, a ostatecznie chodzi o miłość do siebie.

Miłość 2.0 nie wymaga innych, ale światło, które wnosi, może być odczuwane przez innych.

Ten nowy poziom miłości nie wiąże się z tym, czy jesteście małżeństwem, czy nie. Nie chodzi o dzieci. Nie chodzi o bycie razem wcielenie po wcieleniu, a już na pewno nie o wieczną miłość do drugiej osoby. Nie, to wszystko są stare obciążenia.

Miłość 2.0 polega po prostu na przyjmowaniu miłości od własnego Ja Jestem, własnej duszy i Mistrza. To, co im daliście, zostało teraz przekształcone w mądrość, w doświadczenia doprowadzone do stanu świętej czystości, a teraz jest wam oddawane, jeśli tylko jesteście gotowi i tego godni.

Wyobraźcie sobie przez chwilę, że budzicie się rano i czujecie tę nową miłość do siebie.

Zamiast zastanawiać się, jak przetrwać cały dzień lub nawet myśleć o tych, których teraz kochacie, budzicie się rano i od razu jesteście skąpani w miłości płynącej od waszego Ja Jestem. A to wyznacza kurs na resztę dnia.

I nawet jeśli pozostajecie tutaj na planecie jako wcieleni Mistrzowie i napotykacie wyzwania i trudności oraz macie do czynienia z ludźmi, którzy nie doświadczyli miłości, z ludźmi, którzy stracili wszelką nadzieję, możecie wkraczać w swój dzień bez lęku, ponieważ miłość nadal płynie, jak w świętym kręgu z wami, duszą, Ja Jestem, Mistrzem.

I jak mówiłem o tym na naszych zajęciach w chmurze Miłość 2.0, okazuje się, że nagle nie musicie próbować zmieniać świata ani szukać odrobiny szczęścia czy miłości.

Wszystko – wszystko – powraca ku wam jako miłość. I wszystko, co z was emanuje, jest miłością.

Miłość to akceptacja i świadomość tego, jak wspaniałą istotą jesteście.

Miłość to zdolność pozwalania swojemu światłu wejść i płynąć w was i poprzez was.

Miłość jest kolejnym krokiem metafizyki. To nie jednorożce i tęcze. Nie.

Są tacy, którzy posypują wszystko miłosnym pyłem, myśląc, że to zmieni ich lub świat. Oni naprawdę, w pewnym sensie, pasjonują się tą „miłością i światłem”, ale są właściwie nieświadomi, czym to w rzeczywistości jest.

Miłość to akceptacja swojego Ja, natury swojego Ja Jestem. To samoświadomość, pamięć i wiedza o tym, kim naprawdę jesteście i dlaczego tu jesteście.

(pauza)

W Miłości 2.0 nie ma oporu wobec własnej Jaźni.

Nie ma zastanawiania się, co zrobiliście źle. Nie ma bitew. Nie ma walk. Nie ma już prób uczynienia z siebie nadczłowieka.

Miłość 2.0 to świadomość swojej wspaniałości, swojego światła i miłości, której jako człowiek najpierw doświadczyliście, a następnie pozwoliliście jej ewoluować poprzez poziomy Mistrza, duszy i Ja Jestem.

Weźmy razem głęboki oddech, a jeśli uznacie, że jesteście gotowi, weźcie głęboki oddech i uwolnijcie wszystkich tych, których kochaliście w przeszłości. I niech ta miłość ewoluuje teraz w Miłość 2.0.

(pauza)

Ci, którzy mają dzieci, na przykład, mogą mieć trudności z uwolnieniem miłości, ponieważ miłość do dzieci jest jednym z najcenniejszych uczuć, jakich doświadczyli. A kiedy mówię: „Nadszedł czas, by ją uwolnić”, pojawia się naturalny moment niechęci.

Uwolnić największą miłość, jaką miało się w życiu, być może do kogoś, z kim dzieliło się wiele, wiele lat i kto odszedł, przeszedł na drugą stronę. A jednak była to największa miłość, największe uczucie, najwspanialsze wspomnienia, jakie macie. A kiedy mówię: „Uwolnijcie ją”, och, pojawia się uczucie niepokoju, uczucie pustki.

Ale to chwilowe, ponieważ uwalniając klasyczną miłość sprawiacie, że ewoluuje ona w Miłość 2.0. Miłość, która jest wolna, miłość, która nie żywi się cudzą energią, miłość, która nie żąda.

Weźmy głęboki oddech, ponieważ w tym dniu jesteśmy tutaj, żeby zaznaczyć czas – żeby uhonorować całą miłość, którą czuliście i doświadczaliście do tej pory, ale przede wszystkim, żeby zaznaczyć czas – żeby przejść na następny poziom.

Większość pozostałego świata pozostanie przy klasycznej miłości jeszcze przez chwilę. Ale ostatecznie oni również przejdą na wyższy poziom.

Weźmy razem głęboki oddech w tym świętym dniu.

(pauza)

A teraz, w Miłości 2.0, wszystko, czego nauczyliście się o miłości, wszystkie uczucia, sensualność, radość, ekscytację, czyste światło – czy możecie to teraz przyjąć?

Od własnej istoty do siebie, człowieka, czy możecie to przyjąć?

Tak, to miłość do samego siebie, kochanie każdej części siebie. Akceptowanie każdej części siebie. Przekraczanie normalnych ludzkich uczuć i emocji, i doświadczanie tego w sobie.

Było to jedno wcielenie, które jako pierwsze doświadczyło miłości na tej planecie. To jedno, cudowne, cenne wcielenie. A potem nastąpiło wiele innych. Ale zawsze będzie ten pierwszy raz.

To naprawdę powoduje, że rzeczy otwierają się i rozszerzają, przekraczają granice, wychodzą poza ramy i rutynę.

I oto jesteście teraz, w tym wcieleniu, w tym wcieleniu, na koniec w miejscu, w którym możecie przyzwolić na miłość w głębi waszej istoty do was samych.

Nie martwcie się o innych w tym momencie. Nie jesteście uzależnieni od nikogo innego, jeśli chodzi o miłość. Nie szukacie jej za pośrednictwem innej osoby, ale w końcu akceptujecie ją w sobie.

I z pewnością na to zasługujecie po tym wszystkim, przez co przeszliście, po wszystkich trudnych podróżach, trudnych doświadczeniach, momentach, w których po prostu chcieliście zrezygnować. A teraz jesteście tutaj.

Weźcie głęboki oddech i, jeśli jesteście gotowi, pozwólcie sobie doświadczyć i poznać miłości waszej Jaźni. Nie możecie tego dokonać za pomocą myśli, ale możecie na to przyzwolić.

(dłuższa pauza)

Ostatecznie ta Miłość 2.0 jest tym, co w pewnym momencie połączy świadomość i energię.

Miłość 2.0 jest również tym, co uwolni was od wielu starych energii z przeszłości i ostatecznie tym, co pozwoli tej planecie naprawdę się wznieść.

Wiem, że czasami przyglądacie się planecie i ludzkości i zastanawiacie się: „Jak my to w ogóle zrobimy? Jak przezwyciężymy wszystkie problemy, nienawiść, wojny i cierpienie? Jak pozbędziemy się nierówności i uprzedzeń? Czy uda nam się sprostać wyzwaniu, jakim jest pojawienie się sztucznej inteligencji na świecie? Jak sobie z tym poradzimy?”

I można mieć wszystkich najlepszych planistów na świecie, wszystkich tych, którzy opracowują pomysły, plany, programy i harmonogramy, można połączyć ich wysiłki, a i tak nie znajdą oni w tej chwili rozwiązania dla tego wszystkiego. Znalezienie rozwiązania dla nieszczęść tej planety przekracza możliwości ludzkiego umysłu.

Ale dla Miłości 2.0 jest to łatwe. To nie jest walka. To żadne wyzwanie. Jest tak wiele światła, które emanuje od tych, którzy przyzwolili na ten następny poziom miłości; jest tak wiele światła, które pochodzi od was, że tworzy to cuda i magię na planecie. Tworzy tu nową świadomość.

To dlatego powiedziałem nie tak dawno temu, że nawet jeśli droga przed nami wygląda czasami na burzliwą, zdradliwą, a nawet niebezpieczną, ta planeta wejdzie – wejdzie – na następny poziom miłości i się wzniesie.

A ci, którzy wciąż upierają się przy władzy, upierają się przy ograniczeniach, ci, którzy wykorzystują innych, innych ludzi, nie przetrwają tutaj. Pójdą gdzie indziej, żeby ta planeta mogła się przekształcić, żeby ta planeta była nie tylko planetą miłości, ale planetą Miłości 2.0.

(pauza)

To Jeszua powiedział do swoich apostołów w swoich ostatnich dniach z nimi: „Pamiętajcie o mnie jako o tym, który przypomniał wam o miłości. Pamiętajcie o mnie jako o tym, który poprosił was, żebyście poszli naprzód ze swoją misją, w przyszłość, niosąc przesłanie miłości na tę planetę i kolejne poziomy miłości”. Oto, dlaczego tu jesteście.

Ale to zaczyna się najpierw w was. Nie chodzi o to, by iść i rozsypywać miłosny pył po całej planecie. To nie działa. To musi – musi, musi – zacząć się w was.

Nic się nie zadzieje, jeśli nie zacznie się w was. I tak, jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakich człowiek kiedykolwiek dokona, jest pokochanie samego siebie. Są tacy, którzy o tym mówią, tacy, którzy o tym myślą, ale bardzo niewielu, którzy faktycznie to robią.

Ta akceptacja i przyzwolenie na miłość od swojego Ja, to początek Miłości 2.0. A wy, moi drodzy przyjaciele, posiadacie dojrzałość, mądrość i równowagę, by mogło to wydarzyć się właśnie teraz.

(pauza)

Weźcie głęboki oddech i po prostu pozwólcie, by tak się stało.

Mówię, że nie istnieje przeznaczenie, innymi słowy, nic nie jest zapisane w kamieniu. Ale to, to nadejście Miłości 2.0 było czymś, co zawsze sobie wyobrażano i o czym zawsze marzono, a teraz to już jest. Teraz niech płynie w was i poprzez was.

Weźmy razem głęboki oddech w tym świętym dniu, w Punkcie Oddzielenia, w metafizyce miłości.

Mówię, że jest to metafizyka, ponieważ wpływa na to, jak działa energia i światło, jak reaguje grawitacja i jak odkrywacie swój prawdziwy cel.

Weźmy razem głęboki oddech, wprowadzając Miłość 2.0 do swojego życia.

(pauza)

Kiedy to zrobicie, nikt nigdy nie będzie w stanie wam jej odebrać. Nikt nigdy nie będzie w stanie jej zniszczyć, zepsuć, ukraść.

(pauza)

Weźmy porządny, głęboki oddech.

A na zakończenie tego Shoudu proszę, byśmy włączyli tę piosenkę, która była odtwarzana na początku. Niech piosenka, która otworzyła Shoud, teraz go zakończy.

Weźmy razem głęboki oddech, wdychając Miłość 2.0 od swojego Ja do tego ludzkiego doświadczenia.

Nie pochodzi ona z zewnątrz. Jest darem z wnętrza.

I tak, droga Shaumbro, zachowajmy w pamięci ten dzień i pamiętajmy, że wszystko jest dobrze w całym Stworzeniu.

Jestem Adamus Saint-Germain.

(odtwarzane jest

to wideo)




Przekład: Marta Figura


emef11@wp.pl

czwartek, 22 lutego 2024

Seria Światła SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe

 Ggrwnxar o

MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU


Seria Światła


SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem


Geoffrey’a Hoppe



3 lutego 2024 r.


www.crimsoncircle.com



Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem z Suwerennej Krainy.


Wyobraźcie to sobie. Wyobraźcie sobie, jakby to było być pod wodą, być uwięzionym pod wodą. Nic pod tą wodą w jakiś oczywisty sposób was nie trzyma. Ani ręka innej osoby, ani kamień przywiązany do nogi. Jesteście po prostu uwięzieni pod wodą, boleśnie pragnąc zaczerpnąć powietrza. Zastanawiacie się, jak długo wytrzymacie. Zastanawiacie się, jak w ogóle się tam znaleźliście. Zastanawiacie się, co was uwolni, co pozwoli wam wrócić na powierzchnię, jeśli w ogóle kiedykolwiek tam wrócicie.

Wydaje się to nie mieć końca. Każda chwila wydaje się wiecznością, krzyczycie z głębi waszego wnętrza, chcąc się wyrwać, chcąc znów oddychać, chcąc wolności. Ale bez względu na to, jak mocno machacie rękami, kopiecie nogami, nic się nie dzieje. Wciąż tam tkwicie.

Mam wiele empatii dla waszej podróży, która w wielu przypadkach tak właśnie wygląda. Jakbyście byli gdzieś uwięzieni, nie wiedząc tak naprawdę, jak się tam znaleźliście. Jakbyście byli uwięzieni, desperacko próbując się wydostać, prosząc o jakąś interwencję, o coś, co sprawi, że wrócicie na powierzchnię, co da wam wyzwolenie, wolność, możliwość oddychania, możliwość ponownego życia. Mam ogromnie dużo empatii dla tego, przez co przechodzicie. To nie jest łatwe.


Uwięzieni... celowo

Robicie wszystko najlepiej, jak potraficie. Naprawdę. Nauczyliście się robić takie rzeczy, jak choćby śmiać się z tego uwięzienia pod wodą. Czasem to się wam udaje, a czasami nie. Nauczyliście się zagłębiać w siebie, zadając istotne pytania: „Dlaczego tu jestem?” i wiedząc na pewnym poziomie, że jest w tym jakiś cel. To nie był błąd, nawet jeśli czasami w przypływie desperacji stwierdzacie, że to wszystko było jednym wielkim błędem i że wpadliście w pułapkę.

Macie ogromną zdolność do bycia silnym, do bycia odpornym, do podążania za tą wewnętrzną wiedzą, że było coś, co przywiodło was tam pod wodę. Nawet jeśli nie potraficie tego określić – jesteście teraz tak zajęci pragnieniem zaczerpnięcia oddechu – wytrzymujecie. Zostajecie tam. Znosicie to i mam ogromną empatię dla tego, co każde z was robi. To nie jest łatwe.

Wiedzieliście o tym, kiedy podpisywaliście zgodę na przybycie tu na kolejne wcielenie. Nazywamy to „drobnym drukiem”, którego nigdy nie przeczytaliście. Powiedzieliście: „Nieważne”, podpisaliście papiery i pognaliście tutaj. Wiedzieliście, że będzie ciężko. Tak wiele rzeczy się dzieje. Chodzi mi o to, że już samo bycie w formie biologicznej jest trudne, ale także uwięzienie w formie mentalnej, uwięzienie w tej grawitacji, w tej gęstości planety. Wiedzieliście jednak, że chcecie i musicie tu być.

A to, przez co przechodzicie… To, przez co przechodzicie, tak, da wam niesamowitą mądrość, wiele historii do opowiedzenia. Jednak to, przez co przechodzicie, jest naprawdę nadludzkie. Naprawdę. Tak, to jest trudne.

Jestem zdumiony – Cauldre zarzuca mi teraz, że jestem trochę za miękki (Linda łapie gwałtownie oddech i słychać kilka chichotów) – ale muszę przyznać, że jestem... chodzi o coś więcej, później nie będę… ale czasami jestem zdumiony tym, ile jesteście w stanie znieść, ile znosicie w codziennym życiu. I po prostu idziecie dalej, bo wiecie, że to jest po coś. Wiecie, że w codziennym życiu kryje się coś więcej niż to by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.

Czy potraficie sobie wyobrazić, że nie bylibyście tego świadomi? Gdybyście po prostu myśleli, że jesteście uwięzieni pod wodą, jesteście uwięzieni w tej ludzkiej kondycji i nawet nie myśleliście ani nie czuliście, że kryje się za tym coś więcej. Po prostu kontynuujecie swoje codzienne życie. Znosicie rzeczy, których żadna istota, żadna anielska istota nigdy nie powinna znosić. Ale idziecie dalej. Wiecie bowiem, że w tym jest coś więcej.

A zwłaszcza ostatnio… mówię „ostatnio”, a Cauldre pyta mnie: „Co to znaczy ostatnio?” Oznacza to czas po Niebiańskim Krzyżu. W pewnym sensie jest trudniej. Wiem o tym. Powinienem był was uprzedzić, ale... (więcej chichotów i ktoś mówi: „Wielkie dzięki”) Wielkie dzięki, taak. W pewnym sensie jest trudniej, ponieważ zdajecie sobie sprawę z tego, że ta wewnętrzna wiedza jest bliżej, ale wciąż nie macie do niej dostępu. To tak, jakbyście byli zamknięci pod wodą i nagle zbliżacie się do powierzchni, widzicie światło słoneczne na powierzchni wody, ale wciąż jesteście uwięzieni. Wiecie, że to, czego szukacie, już tu jest. Wiecie, że jesteście tak blisko przełomu, wynurzenia, ale wciąż tkwicie pod wodą. Wciąż nie możecie oddychać.

To niemal cud, że ze wszystkim, co wiecie, ze wszystkimi wcieleniami, które mieliście, przygotowując się do tego obecnego, potrafiliście pozostać, że wciąż tu jesteście, wciąż stoicie, a często nawet się śmiejecie. Wiem, że wszystko jest teraz wywrócone do góry nogami. Kuthumi pracuje z wami w nadgodzinach, wiedząc, że wszystko jest wywrócone do góry nogami. A jednak ta świadomość, że coś się wydarzy, ta świadomość, że powinniście tu być – raczej wybraliście, by tu być – jest wciąż silna i obecna.

Chcę poświęcić chwilę, by podziękować wam wszystkim za to, co przychodzi wam znosić, co musicie przetrzymać. To właściwie kompletne szaleństwo. Żyć tutaj w tej naprawdę gęstej grawitacji, w tej biologicznej rzeczywistości, w umyśle, a jednak zachować tę wewnętrzną wiedzę, że jest coś więcej i pozostawać tutaj, i być tutaj. Chciałbym wyrazić wam wdzięczność w imieniu swoim i innych Wzniesionych Mistrzów.

Chciałbym, żebyście poczuli to w sobie, przyjmując tę wdzięczność, przyjmując te podziękowania od każdego z nas.

(pauza)

Jak powiedział Tobiasz dawno temu, to nie jest tylko kolejne wcielenie. To jest właśnie to wcielenie. Wcielenie łączące wszystkie wasze jaźnie, wszystkie wasze inne wcielenia – one również przechodzą Urzeczywistnienie – w tym tutaj czasie na planecie, który jest bezprecedensowy. A wy wciąż tu jesteście, wciąż świecicie swoim światłem.

I wiem, że niektórzy z was są sfrustrowani. Macie pretensje do mnie, oczywiście. Macie ogromne pretensje do samych siebie. Czujecie, jakbyście byli uwięzieni pod wodą, jakbyście żyli w jakimś koszmarze, a w tym podwodnym koszmarze nawet nie jesteście w stanie umrzeć od utonięcia. Po prostu żyjecie w tym koszmarze. To okropne. To naprawdę okropne. A niektórzy z was potrafią się śmiać. Niektórzy z was się śmieją. Wiecie, o czym mówię.

Tak, to trudne. Zazwyczaj, gdy ktoś tonie, zdaje sobie sprawę, że wkrótce wypłynie i wie, że wydostanie się z tej trudnej sytuacji, nawet jeśli oznacza to śmierć. Za chwilę się z niej wydostanie. Ale być tam w tym zawieszonym stanie pod wodą, nie wiedząc nawet, co was tak trzyma, ani jak się z tego wydostać, i tak trwać i trwać… a tak to właśnie wygląda. Każde z was zasługuje na wielką nagrodę. I dostaniecie ją. (Adamus chichocze) Kiedy wrócicie do Klubu Wzniesionych Mistrzów, uświadomicie sobie, co tak naprawdę robiliście.

To, co robicie, jest niemal nie do pojęcia dla ludzkiego umysłu. Proszę więc, żebyście wczuli się w to przez chwilę.

(pauza)

Mówicie o służbie i poświęceniu. O trudnościach. Czujecie się, jakbyście utknęli pod wodą na nieomal wieczność. Kiedy to się zmieni? Kiedy w końcu się wynurzycie, przebijecie i znów będziecie mogli oddychać? Nie tylko oddychać fizycznie, ale oddychać swoją duszą, swoim duchem, całą swoją istotą. Po prostu znów oddychać.

Zróbmy to teraz. Po prostu weźmy razem porządny, głęboki oddech, a ja przeskoczę tutaj do końca dnia, a potem wrócimy i wypełnimy wszystkie części i kawałki. To jest ten czas i to nie jest obietnica. To nie jest kolejna marchewka ani nic podobnego. Przebijemy się. Interesujące jest to, że przebijemy się przez ten scenariusz tonięcia, utknięcia, ale niekoniecznie po prostu wypłyniemy na powierzchnię i odetchniemy powietrzem. Udacie się w zupełnie inne miejsce. Innymi słowy, nie wrócicie tam, gdzie byliście wcześniej. Coś innego jest tutaj i jest gotowe.

Weźmy z tym porządny, głęboki oddech.

Czekałem na ten dzień przez długi czas, wiedząc przez co przechodzicie i idąc z wami tą drogą. Pamiętacie, kiedy po raz pierwszy przyszedłem do Shaumbry, powiedziałem: „Jestem z wami na każdym etapie waszej drogi”. Wiem, przez co przechodzicie i jakie to jest ciężkie – i piękne. Są w tym elementy piękna, jeśli się uzna, że bycie zanurzonym pod wodą bez możliwości oddychania jest czymś pięknym. (Adamus chichocze) Trochę piękna też w tym jest.

Ale w końcu docieramy do tego punktu z Shaumbrą i jest to coś w rodzaju Punktu Oddzielenia i tam się udamy. Tam się udamy.


Wasz szerszy obraz

Weźmy więc razem głęboki oddech i rozpocznijmy ten dzień. Linda ruszy z mikrofonem.

LINDA: Ach, och.

ADAMUS: Co jest gorsze od bycia zanurzonym pod wodą bez możliwości oddychania? Otrzymanie mikrofonu od Lindy. (kilka chichotów) Włączymy światła na widowni. (Linda udaje, że się dąsa) Nie chodzi o ciebie, tylko o ten cholerny mikrofon! (więcej chichotów) Wiecie, gdyby nie mikrofon, nie byłoby żadnych problemów, prawda? OK. W porządku. Zaczynajmy.

Pytanie brzmi i to jest coś w rodzaju… musicie o tym pomyśleć, trochę się w to wczuć. Jaki jest wasz szerszy obraz? Hm. Zapytacie: „Co przez to rozumiesz, Adamus?” Nie powiem. Jaki jest wasz szerszy obraz? OK, zaczynajmy.

LINDA: Och, chcesz... OK.

ADAMUS: Gdziekolwiek zechcesz.

LINDA: OK.

ADAMUS: Jaki jest twój szerszy obraz? Proszę.

HENRIETTE: Wolność.

ADAMUS: Wolność. OK. Powiedz mi o tym trochę więcej, skoro siedzisz tu pod wodą. Wolność od czego? Co cię powstrzymuje?

HENRIETTE: Ostatecznie wolność ducha.

ADAMUS: OK.

HENRIETTE: Wolność wyrażania siebie. Jako człowiek bycie wolnym od fizycznych gier.

ADAMUS: OK.

HENRIETTE: Takich jak, no wiesz, dochody, zatrudnienie, ten scenariusz. Wiesz, codzienna gra, w którą trzeba grać, żeby coś się wydarzyło.

ADAMUS: Taak. Czy to zajmuje dużo twojego czasu i energii?

HENRIETTE: W tej chwili tak.

ADAMUS: Taak. Taak.

HENRIETTE: To dość poważna sprawa.

ADAMUS: Taak, to trudna sprawa. Czy to nie strata czasu? Jesteś prawdziwym Mistrzem na planecie i musisz się martwić o dochody, pracę i tego typu rzeczy.

HENRIETTE: Mam już tego dość.

ADAMUS: Taak. I to boli.

HENRIETTE: Mam dość.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: To boli. Namacalnie boli.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: Jestem wdzięczna, że na tym etapie gry, życia czy co tam jeszcze, nie odczuwam takiego lęku, jaki czułabym pięć czy dziesięć lat temu. Jednakże… i tak, jest „przyzwalaj”, a potem jest „aerotheon” i...

ADAMUS: Ech, to stek bzdur, kiedy jesteś w samym środku...

HENRIETTE: To bzdury!

ADAMUS: ... nie mając pracy ani pieniędzy.

HENRIETTE: Adamus, to jest...

ADAMUS: To jest jak... taak.

HENRIETTE: Tak.

ADAMUS: Tak, naprawdę tak jest.

HENRIETTE: I to będzie kolejna piosenka. OK, jaka piosenka? (wzdycha)

ADAMUS: Czasami mam wyrzuty sumienia, że muszę to wszystko tak po prostu wyłożyć, że to coś w rodzaju odwracania uwagi, coś w rodzaju...

HENRIETTE: Wymyśliłeś to?

ADAMUS: Nie. To rodzaj nadziei i tego rodzaju rzeczy. To nie jest wymyślone, ale czasami mówimy sobie: „Och, po prostu zrobimy aerotheon, posłuchamy muzyki i wystartujemy”. Znam też tę trudną część. Mierzycie się z tymi codziennymi scenariuszami i pytaniem, jak wydostać się z tego stanu tonięcia, w którym jesteście? Puszczanie tej beztroskiej muzyki, gdy ktoś tonie i mówienie o tym, że wejdziemy do aerotheonu, nie przynosi wiele dobrego. W pewnym sensie ten tonący ma to gdzieś.

HENRIETTE: Dziękuję.

ADAMUS: Ktoś taki naprawdę tego nie chce. Wszystko, czego chce, to interwencji, wyciągnięcia ręki czy czegoś w tym rodzaju, albo obudzenia się ze złego snu. Ale tak, to jest trudne, kiedy jest się w środku tych życiowych scenariuszy. Tak. A więc wolność. Wolność od problemów finansowych? Problemów życia codziennego?

HENRIETTE: I to, i to.

ADAMUS: Taak. OK.

HENRIETTE: Taak. Naprawdę chciałabym być moją Mistrzowską Jaźnią i po prostu wyrazić to, kim jestem.

ADAMUS: OK.

HENRIETTE: Bez konieczności zamieniania się w precla lub w coś, co niektórzy z nas pamiętają, Gumby'ego* sprzed lat (chichocze).

* Plastelinowy ludzik z programu dla dzieci z lat 50. – przyp. tłum.

ADAMUS: Gumby, zgadza się.

HENRIETTE: Używam tego wyrażenia. Czuję się, jakbym musiała zmienić się w takiego „gumby” tylko po to, żeby dopasować się, no wiesz, do okrągłej dziury w ...

ADAMUS: Jesteś zła?

HENRIETTE: Słucham?

ADAMUS: Czy jesteś zła?

HENRIETTE: Chyba tak, gdzieś w głębi siebie jestem wkurzona, że znowu muszę być tym „gumbym”.

ADAMUS: Racja.

HENRIETTE: No wiesz, niezależnie od sytuacji.

ADAMUS: Powinnaś być wkurzona. To znaczy, naprawdę powinnaś być wkurzona. Jedną z rzeczy, jednym z błędów w pojmowaniu duchowości jest to, że podobno wypada zawsze być spokojnym i opanowanym. To wcale nie jest prawdą. Szaleją w was uczucia i emocje, a bycie wkurzonym jest OK. Tylko nie wyżywaj się na Alberto, (kilka chichotów, Alberto siedzi obok Henriette) ale wiesz. Jest taka iluzja makyo: „Muszę być Mistrzem i nie mogę się złościć. Nie mogę być wkurzony”. Jeśli tak jest, to OK. Ale czasami dobrze jest wprawić energię w ruch. Jest wiele zablokowanej energii. Dobrze jest wprawić ją w ruch. Tonący człowiek...

HENRIETTE: Tak, zanurzam się w przyrodę. To znaczy, są poranki, kiedy mogę wstać z łóżka i wykonać normalną poranną rutynę. Ale jest to wyzwanie, ponieważ, OK, co będę dzisiaj robić?

ADAMUS: Jasne.

HENRIETTE: OK, co według Ducha powinnam zrobić w następnej kolejności? To znaczy, taak, ma się długą listę zadań do wykonania i można je realizować. Można zaplanować swój dzień.

ADAMUS: To jakaś bzdura. Chcę powiedzieć, że to naprawdę bzdura.

HENRIETTE: Taak. Ale to takie stare. To już nie działa.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: I mogę to robić naprawdę dobrze, ale to nie działa w nowym paradygmacie, w którym teraz jesteśmy.

ADAMUS: A drobne frazesy tak naprawdę nie działają, kiedy toniesz. Na przykład „weź głęboki oddech”. Kiedy toniesz, to raczej nie zadziała. (kilka chichotów)

HENRIETTE: Nie, nie zadziała.

ADAMUS: Nie za dobrze. Nie.

HENRIETTE: Nie zadziała.

ADAMUS: Taak. Albo zwyczajne „zrelaksuj się w swoim tonięciu”. (więcej śmiechu) Wiesz, to nie działa zbyt dobrze. (Adamus chichocze)

HENRIETTE: Cieszę się, że to mówisz. To doskonałe wyjaśnienie.

ADAMUS: Nie, i zdaję sobie z tego sprawę. Zdaję sobie z tego sprawę. Czasami wracam do Klubu Wzniesionych Mistrzów i mówię: „Ufff!” Wiesz, taak, dostajecie tu jeszcze kilka kąsków i trochę więcej nadziei. Chciałem się tylko upewnić, że wszyscy dotarliście do tego punktu, ale czasami czuję się trochę zakłopotany. Czasami ja… jest właściwie jeden były kapłan w Klubie Wzniesionych Mistrzów i czasami idę do niego, i spowiadam się. (więcej chichotów) Nieprawda.

HENRIETTE: Cieszę się, że jesteś zmartwiony. (chichoczą) Powinieneś wziąć za to wszystko odpowiedzialność. (chichocze)

ADAMUS: Taak. I przyznaję, że jest to naprawdę, naprawdę trudne. To wyczerpujące. To po prostu okropne. I czasami pytam siebie: „Dlaczego w ogóle miałbyś tu zostać? Dlaczego miałbyś się tego trzymać?” Czasami myślę sobie: „To szalona grupa. Oni nie muszą tu być. Nie muszą przez to przechodzić. Dlaczego zostają?” Potem stwierdzam: „Tak długo jak oni zostają, ja też muszę zostać. Więc wszyscy zostajemy!” Zatem, wiesz, (kilka chichotów) wszyscy jesteśmy na statku szaleńców.

HENRIETTE: Powiem tak, podpisałam umowę, że zostanę, bez względu na wszystko – nie lubię tego określenia „bez względu na wszystko” – wiesz, ponieważ podpisaliśmy się na tej kropkowanej linii. Ale to tak jest, kiedy przychodzi co do czego.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: Jest tak, że powiedzieliśmy, że to zrobimy, więc to zrobimy.

ADAMUS: Małe frazy: „Niech to samo do was przyjdzie. Niech to samo do was przyjdzie”. Prawda?

HENRIETTE: Mogę zrobić tak? (pokazuje środkowy palec)

ADAMUS: Prawda? Taak. Musisz to pokazać do kamery, tutaj. (Henrietta robi to ponownie). Taak, taak. Nie, nie chowaj go. Tak jakbyś go podwijała, wiesz. (trochę śmiechu)

HENRIETTE: Nie jestem zła. Nie jestem zła. Naprawdę nie jestem.

ADAMUS: OK, można się złościć! Można się złościć. (śmieje się) Właściwie to weźmiemy ten gniew i użyjemy go, żeby się wynurzyć. (Henrietta wzdycha) Taak.

HENRIETTE: Chcę... muszę się wynurzyć.

ADAMUS: Dobrze. Dorzucę jeszcze małe zastrzeżenie. Tak więc, w miarę jak to robimy… a tak przy okazji, nalegam na to, ponieważ trochę się starzeję. Mam około 87 milionów lat i to tak, jakbym po prostu... (więcej chichotów) Chcę mieć tę sprawę za sobą.

HENRIETTE: Tak.

ADAMUS: I zachodzi tu wiele dynamik. Nie tylko z wami jako jednostkami, ale na tej planecie, we wszechświecie i wszędzie. Wiele dynamik musiało się wyrównać i zbiec ze sobą, żeby to wszystko było możliwe, ale zajmuje to dużo czasu.

Wiesz, nie żebym narzekał, ale chciałbym po prostu wrócić do Klubu Wzniesionych Mistrzów i czytać książki, śpiewać, grać muzykę i relaksować się. Ale każdego dnia, wiesz, każdego dnia słyszę skargi Shaumbry i problemy. (kilka chichotów) Myślicie, że mam czas dla siebie? Cauldre, on cały czas jęczy, jak bardzo jest zmęczony i o całej tej pracy, którą musi wykonać. A co ze mną!? Wiesz?! Jestem pasterzem i to ja jestem odpowiedzialny. Och, nie chcę narzekać, ale... (kilka chichotów) W każdym razie, parę...

HENRIETTE: Dziękuję, Adamus.

ADAMUS: ...przypisów do tego. Coś z tym zrobimy, bo chyba wszyscy jesteśmy tym zmęczeni, prawda? OK. Coś z tym zrobimy. Ale jak już to zrobimy – wyjaśnię więcej później – nie ma już miejsca na przetwarzanie. Skończyliśmy z tym. Nie ma miejsca dla tych, którzy po prostu się wstrzymują. Lubią pozostawać na obrzeżach i karmić się energią. Nie ma na to miejsca. Nie ma też miejsca na nadmierne myślenie. Po prostu nie ma. To znaczy, to jedna, wielka, tonąca grupa. Musimy znaleźć drogę wyjścia, OK? Dziękuję.

Jakie masz problemy z pracą? Straciłaś pracę?

HENRIETTE: Stanowisko zostało zlikwidowane i...

ADAMUS: Byłaś – bum! – kaput.

HENRIETTE: Taak.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: Udało mi się potem ukończyć niesamowity projekt, z którego jestem bardzo dumna, wydać książkę i tak dalej.

ADAMUS: Dobrze.

HENRIETTE: Ale, no wiesz, potem, ze wszystkimi rozmowami kwalifikacyjnymi i dotarciem do finału, druga, trzecia, czwarta rozmowa, dyrektorzy generalni przez godzinę i to wszystko, i...

ADAMUS: Ale i tak zostałaś wyeliminowana.

HENRIETTE: Cóż, dotarłam do etapu: „Jestem jednym z dwojga kandydatów”. A oni mi powiedzieli: „Decyzja była bardzo trudna”.

ADAMUS: Jasne, jasne, jasne.

HENRIETTE: Wiesz, ale chodzi o to, że nie dostaję teraz wynagrodzenia.

ADAMUS: Rozumiem.

HENRIETTE: Taak.

ADAMUS: I żeby nie powtarzać frazesów, to właściwie dobrze. Musiałaś się wydostać z tego środowiska. Naprawdę musiałaś.

HENRIETTE: Co do tego, taak.

ADAMUS: Ale człowiek się martwi: „Co ja będę robić?” i, no wiesz, rachunki i cała reszta. Ale ty musiałaś się stamtąd wydostać.

HENRIETTE: Taak. Powiem, że liczy się wzrost i możliwość rozwoju dla mnie jako ducha.

ADAMUS: Właśnie.

HENRIETTE: W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy wydarzyło się tak wiele rzeczy, które nigdy, przenigdy by się nie wydarzyły, gdybym pracowała od poniedziałku do piątku.

ADAMUS: Dokładnie.

HENRIETTE: Nieważne, co to jest, gdzie to jest.

ADAMUS: Właśnie.

HENRIETTE: Wiesz, i muszę to przyznać, i jestem za to wdzięczna.

ADAMUS: Ale człowiek wciąż się boi: „Co będzie dalej?”

HENRIETTE: Trzeba zatankować samochód. Trzeba spłacić hipotekę.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: No wiesz, takie podstawowe rzeczy.

ADAMUS: Taak. Chciałbym naprawdę zobaczyć, jak cały ten nonsens grania w ludzką grę, bycia tonącym człowiekiem dobiega końca.

HENRIETTE: Chciałabym być wolna i móc udać się gdziekolwiek zechcę na planecie.

ADAMUS: Dobrze, dziękuję. Dziękuję. Dobry początek. (oklaski i Adamus gwiżdże) Następna osoba. Jaki jest twój szerszy obraz, Tracy?

TRACY: (wzdycha) Pozwól mi po prostu wczuć się w słowa. To tak, jakbym miała tę wewnętrzną wiedzę i jakieś kilka... nie pamiętam, jak dawno to było, może z tydzień temu. Chciałam po prostu tego doświadczyć. Wiem, że to, ku*wa, tam jest. Chcę tego tutaj.

ADAMUS: Taak!

TRACY: To było tak, jakby cała moja istota mówiła: „Cokolwiek to jest, to, co ma się wydarzyć, czy możesz, ku*wa, wydarzyć się teraz!”

ADAMUS: Słusznie.

TRACY: To jedyna rzecz, jakiej chcę.

ADAMUS: Taak.

TRACY: Reszta gówno mnie obchodzi. Nie chcę... naprawdę rezonuję z tym, ponieważ nie boję się śmierci! Boję się tu zostać...

ADAMUS: Racja, racja!

TRACY: ...w tej pieprzonej pułapce. To takie cholernie irytujące!

ADAMUS: To jak tonięcie. Chciałoby się mieć to już za sobą. Po prostu utonąć!

TRACY: Tego się boję. Nie boję się śmierci. Mój strach to: „O Boże! Czy będę tak żyć przez resztę mojego życia, bo zdecydowałam się zostać?” Ponieważ nie chcę... czy ty to rozumiesz?

ADAMUS: (chichocze) Tak.

TRACY: Jestem tym cholernie zmęczona!

ADAMUS: Taak! Czekasz i czekasz, i nic się nie dzieje.

TRACY: Jestem cholernie zmęczona czekaniem!

ADAMUS: A potem... taak, a potem w międzyczasie rzucasz kolejnymi frazesami, ale wciąż toniesz.

TRACY: Ble, ble, ble, ble, ble! I to jest tylko takie pieprzenie!

ADAMUS: Tak, dokładnie! Dokładnie. Nie patrz na mnie, kiedy to mówisz. (Adamus chichocze i rozlegają się oklaski) Dziękuję. Myślę, że wyraziłaś to, co tak wielu innych teraz czuje. To niesamowita frustracja, a potem myślisz sobie: „Czy ja to wszystko wymyślam?”

TRACY: Tak, co jakiś czas… OK, jak ...

ADAMUS: Mikrofon, proszę.

TRACY: Właściwie to też jestem tym kurewsko zmęczona, ponieważ ...

ADAMUS: Linda poda ci mikrofon.

TRACY: Przepraszam.

ADAMUS: Powtórz to jeszcze raz, żeby świat usłyszał.

TRACY: Ja też jestem zmęczona tą grą. Tak jak kiedyś, kiedy pojawiały się wątpliwości typu: „Chyba zwariowałam. Pewnie to zmyślam”. Ponieważ, wiecie, myślę, że prawdopodobnie każdy z was tego doświadcza, cholernie się rozwijacie i mówicie: „Taaak!”, „To jest to!” Macie takie przebłyski.

ADAMUS: Taak.

TRACY: A potem mówię sobie: „Cholera! Wymyśliłam to”. (Adamus chichocze) Tak się dzieje przez jakieś dziesięć lat. I wreszcie stwierdzam: „Już mnie to nie obchodzi!” Nie mam energii albo wręcz pieprzę to!

ADAMUS: Taak!

TRACY: Jakby, nie wiem, jakbym nawet... ech! Przepraszam.

ADAMUS: A potem...

TRACY: Nie przepraszam! (więcej śmiechu)

ADAMUS: Nie, nie przepraszasz! (Adamus chichocze)

TRACY: Tak się właśnie, ku*wa, czuję! Tak właśnie się czuję! (więcej oklasków)

ADAMUS: Nie przepraszasz. (Adamus chichocze) Dobrze. Dziękuję. I to jest takie trudne, ponieważ próbujesz wszystkiego i nic nie działa. A potem po prostu masz nadzieję, ale nic się nie zmienia. I co wtedy robisz? Próbujesz przestać istnieć? To znaczy, dosłownie próbujesz się znieczulić. To nie działa, ponieważ wiesz zbyt wiele. Ale wątpisz w to, co wiesz. I to jest taki szalony czas. To naprawdę szalony czas. A kiedy toniesz, wszystkie ryby w oceanie podpływają do ciebie i patrzą: „Jej! To naprawdę dziwne, co się tu dzieje”. Wynoś się stąd, rybo! Dziękuję. Następny. Szerszy obraz.

JIANG: Cześć, Adamus.

ADAMUS: Cześć. Miło cię znowu widzieć.

JIANG: Ciebie również. Dla mnie w zasadzie oznaczałoby to móc tworzyć bez tej wielkiej grawitacji wokół, która jakby, no wiesz, przeszkadza, utrudnia tworzenie w życiu tego, co by się naprawdę chciało.

ADAMUS: Co byś stworzył? Jaki jest twój szerszy obraz tworzenia?

JIANG: Cóż, w tej chwili jestem w trakcie… przez jakiś czas chciałem założyć kanał na YouTube, wiesz, po prostu rozmawiać o sprawach na bardziej prostym, ludzkim poziomie.

ADAMUS: Słusznie.

JIANG: Oczywiście z odrobiną humoru.

ADAMUS: Mhm.

JIANG: A inną rzeczą, którą naprawdę rozważam, jest to, że chcę zostać przedsiębiorcą budowlanym.

ADAMUS: Ach, dobrze.

JIANG: Tak.

ADAMUS: Przejdźmy do szerszego obrazu. Do szerszego obrazu (Jiang wzdycha), ponieważ wiem, że... to znaczy, to są miłe rzeczy, ale jaka jest twoja ogólna wizja tworzenia?

JIANG: (znów wzdycha) Myślę, że w pewnym sensie, żeby zabłysnąć moim światłem, że nie władza się liczy.

ADAMUS: Mhm. Taak, dziękuję.

JIANG: Zabłysnąć moim światłem, żeby pokazać ludziom... ponieważ tam, skąd pochodzę i gdzie dorastałem wychowanie człowieka nie należało do najłatwiejszych. Chciałem pokazać ludziom, że na końcu jest nadzieja. I że… wiem, że rozumuję na ludzki sposób, ale po prostu pokazać, że na końcu tunelu jest światełko.

ADAMUS: OK. Dobrze. Dobrze. Dziękuję. Jeszcze kilka osób. Co obejmuje wasza szersza perspektywa? Szersza perspektywa.

LINDA: (biegnąc przez pokój, szepcze) Popatrzmy.

ADAMUS: Och. Kiedy biegniesz na tamtą stronę sali, Lindo, wszyscy spuszczają głowy. (śmiech)

PATRICIA: Dwa razy z rzędu. To bardzo dużo.

ADAMUS: Wiem. Pomyślałem, że Linda albo cię lubi, albo nie. (Patricia chichocze), jedno z dwojga. Ale taak.

PATRICIA: OK.

ADAMUS: Byliśmy tu w zeszłym miesiącu, prawda?

PATRICIA: Tak. Tak, a poprzednio było to pięć lat temu, więc... (znowu chichocze)

ADAMUS: Taak. Taak.

PATRICIA: Cóż, to, co pojawia się w szerszej perspektywie, to ufanie sobie i niewiele myślenia. Ale inna refleksja jest taka, że 40 lat temu doznałam duchowego przebudzenia i wszystko się zmieniło. Miałam okres około trzech lub czterech, kilku miesięcy, kiedy byłam po prostu pełna miłości, chodziłam i widziałam duszę każdego, kogo spotkałam. I to poruszyło mnie do głębi.

ADAMUS: Tak. Dali ci na to leki? (kilka chichotów)

PATRICIA: To znaczy, to było naprawdę pozytywne.

ADAMUS: Żartuję, ponieważ tak często...

PATRICIA: A potem przeszło.

ADAMUS: Taak. A potem przeszło, taak.

PATRICIA: Wtedy zaczęło się przebudzenie i stawianie czoła wszystkim realiom. Ale pamiętam tamten czas i kiedy o tym myślę, to szerszy obraz oznaczałby dla mnie możliwość wejścia w ten stan z powrotem.

ADAMUS: Taak. Ale nie wrócisz natychmiast do przebudzenia.

PATRICIA: Cóż, nie chodzi o to, żeby wrócić, ale żeby mieć to doświadczenie...

ADAMUS: Mieć to odczucie.

PATRICIA: ...bycia zjednoczoną z moją Jaźnią.

ADAMUS: Słusznie.

PATRICIA: I to wszystko było...

ADAMUS: Taak. Czyż to nie interesujące, kiedy ktoś przechodzi przez pierwszą część przebudzenia i nagle, ponieważ uwolnił się z pewnego uwięzienia, nagle jakby wraca na właściwe tory. I przez tę krótką chwilę wszystko jest magiczne i piękne. Ale potem – wziuuu! – potem stacza się jak po równi pochyłej. Taak. Potem jest ciężko.

PATRICIA: Taak.

ADAMUS: Ponieważ w zasadzie odtwarzasz siebie, no wiesz, w pewnym sensie niszczysz siebie i odtwarzasz równocześnie. To trudne.

PATRICIA: (szepcze) Taak.

ADAMUS: Taak. I do tego też zrobię przypis. Cała ta praca, którą wykonywaliśmy z Shaumbrą przez te wszystkie lata, to tak naprawdę historia przebudzenia do Urzeczywistnienia na tej planecie. Tak więc w zasadzie to, co robimy, to monitorowanie samych siebie. Jest to zapisana historia, więc inni, którzy przyjdą później, będą mogli to zobaczyć i zrozumieć, ponieważ przeszliście przez to doświadczenie i miejmy nadzieję, że nie będą musieli przechodzić przez niektóre z trudniejszych części. Tak więc to, co naprawdę tutaj robimy, to tworzenie całej tej historii, dostarczanie swego rodzaju poradnika. Dobrze. Tak więc ten szerszy obraz podobny jest do tego, co ty, Henriette, powiedziałaś – to wolność.

PATRICIA: Tak, wolność jest dobra. Taak.

ADAMUS: OK. Dobrze. Jeszcze kilka. Wiedziałaś, że tak będzie.

YULIA: Wiedziałam.

ADAMUS: Tak.

YULIA: Wiedziałam.

ADAMUS: Jaki jest twój szerszy obraz?

YULIA: Podejrzewam, że dla naszej grupy to nie jest... Ziemia nie jest naszym pierwszym projektem. To będzie kolejny.

ADAMUS: OK.

YULIA: Tak więc już zaczęliśmy na pewnym poziomie. A będąc w wodzie, jesteśmy jakby trochę ślepi.

ADAMUS: Mhm. Tak.

YULIA: Gdybyśmy wiedzieli, gdybyśmy pamiętali, kim naprawdę jesteśmy, to naprawdę by nam pomogło.

ADAMUS: A więc, gdybyś sobie nagle przypomniała, to czy woda po prostu by zniknęła?

YULIA: Nie ma znaczenia, czy to woda, czy piasek, czy...

ADAMUS: Taak.

YULIA: Ponieważ wie się, kim się jest.

ADAMUS: Racja. I powiedziałem wcześniej, że niekoniecznie chodzi o to, żeby się wynurzyć, wrócić na powierzchnię i wziąć oddech. Bo co, jeśli nastąpi prawdziwe przypomnienie, przebicie się i nagle zdasz sobie sprawę, że nie jesteś w wodzie? To była w pewnym sensie bardzo realna iluzja, bo tak naprawdę nie jesteś w tej wodzie i nie toniesz.

YULIA: Tak.

ADAMUS: Taak.

YULIA: Czuję, że to iluzja. Już to czuję.

ADAMUS: Tak.

YULIA: Ale ja tego nie pamiętam. To znaczy, mam jakieś fragmenty. I zgadzam się z wami, dziewczyny, całkowicie. Przyłączam się do tego.

ADAMUS: Słusznie. Słusznie. A więc szerszy obraz, ujmując to w kilku prostych słowach, co by to było?

YULIA: To poczucie i wiedza, kim się naprawdę jest.

ADAMUS: OK.

YULIA: A ponadto jest to pamięć.

ADAMUS: OK, zatrzymam się na tym przez chwilę – pamięć. Popracuję nad tym trochę.

Pamięć generalnie odnosi się do powrotu, do przypomnienia sobie czegoś, kim byłaś wcześniej, do skojarzeń z czymś w przeszłości. Nie istnieje pamięć o tym, dokąd zmierzasz, kim naprawdę jesteś. W ogóle tego się nie pamięta. Nie chodzi więc o powrót. I to jest jedna z rzeczy, z którymi nie zgadzam się w przypadku wielu duchowych nurtów. Zawsze chodzi tam o to, by gdzieś wrócić. Nie zdają sobie sprawy, że nie ma powrotu. To jest stawanie się czymś. Odnalezienie siebie nie z przeszłości, ale odnalezienie Jaźni, której samemu się nie znało, której nawet dusza nie znała. Sięganie dalej.

YULIA: Tak.

ADAMUS: A więc jest to świadomość, że istnieje coś jeszcze, ale nie świadomość, że wracasz do starych wspomnień. Jaki jest sens wracać do Lemurii, Atlantydy czy jakiegokolwiek innego miejsca?

YULIA: Słuchaj, nie oglądamy wielu filmów. Nie czytamy dużo książek.

ADAMUS: Racja.

YULIA: Ale jeśli pamięta się coś ze swojego przeszłego życia, to jest to jak opowieść. To jest rozrywka. Nie ma w tym nic złego.

ADAMUS: Taak, to może być również rozpraszające, takie pamiętanie wielu przeszłych wcieleń. To znaczy, ciekawie jest mieć jakieś wspomnienia, ale to może rozpraszać.

YULIA: Nie mówię o przypominaniu sobie przeszłego wcielenia. Mówię o przypomnieniu sobie pełni naszej istoty. Tego, kim jestem.

ADAMUS: Tak, i nawet gdybyś sobie teraz przypomniała, jak to było, kiedy byłaś w pełni istnienia swojej duszy, nawet gdybyś to sobie przypomniała, to nie będzie równoznaczne z tym, co odkryjesz o sobie, gdy przejdziemy do następnego etapu. Nie będziesz przypominać sobie, jak to kiedyś było, ponieważ wszystko teraz będzie nowe, a ja nazywam to rajem. W tym raju przypomnisz sobie, skąd pochodzisz, będzie to wyraźne przypomnienie, którego nie masz teraz. Nie ma sensu do tego wracać; to otwiera coś bardzo, bardzo nowego.

YULIA: OK. (chichoczą)

ADAMUS: Taak, „Nieważne, Adamus”.

YULIA: Nieważne!

ADAMUS: Nieważne! (chichoczą dalej) Świetnie. Dziękuję.

YULIA: Dziękuję.

ADAMUS: Świetnie.

LINDA: Więcej?

ADAMUS: Kontynuuj, proszę.

LINDA: OK.

ADAMUS: Co stanowi dla ciebie szerszy obraz?

LINDA: (szepcze) OK. OK. OK.

ADAMUS: Ach!

SHAUMBRA 1 (kobieta): No cóż, kiedy ona powiedziała wolność, to właśnie taka była moja pierwsza myśl.

ADAMUS: Tak.

SHAUMBRA 1: Ale nie zostało to rozwinięte. Wyartykułowała to naprawdę ładnie, ale dla mnie jest to raczej wolność od kajdan, które sama sobie założyłam.

ADAMUS: Jasne. Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego założyłaś te kajdany? Czy kajdany sprawiają ci przyjemność?

SHAUMBRA 1: Nie... och, tego nie mogę powiedzieć, oczywiście. Może samoobrona? Strach.

ADAMUS: OK, dużo tych kajdan ci zostało?

SHAUMBRA 1: Zrzucam je, ale jestem pewna, że jeszcze jakieś wyskoczą.

ADAMUS: Taak. OK. A to zrzucanie zachodzi pewnie powolnie? Czy też robisz to szybko? Albo, no wiesz, jak ci to idzie?

SHAUMBRA 1: Ostatnio jest to bardziej intensywne. W grudniu wzięłam udział w zajęciach Szkoły Energii Seksualnych i naprawdę poczułam, jak to się nasila.

ADAMUS: Taak.

SHAUMBRA 1: A jest to trudne, bolesne, ale też bardzo uwalniające.

ADAMUS: Tak.

SHAUMBRA 1: I spodziewam się poprawy, ponieważ uwalniam się coraz bardziej.

ADAMUS: Racja. I wiesz, że uwalnianie się jest cudowne – wszyscy przez to przeszliście i będziecie przez to przechodzić, do pewnego stopnia – ale ja tak naprawdę chciałbym to wszystko po prostu wysadzić w powietrze. To znaczy, zwyczajnie mieć to za sobą. (chichocze) Jesteśmy w tym punkcie, co?

SHAUMBRA 1: Taak, ale kiedy... ja też o tym myślę, chciałabym to po prostu rozwalić...

ADAMUS: Ach, taak!

SHAUMBRA 1: ...ale potem myślę: „Jak sobie z tym poradzę?” (chichocze) Wiesz, mam tu swoje życie, którym żyję na co dzień. Jednak w miarę posuwania się naprzód czuję, że będzie dobrze.

ADAMUS: Czy to nie jest w pewnym sensie zabawna sprzeczność? No wiesz: „Chcę się uwolnić. Chcę się otworzyć, wyrzucić z siebie to wszystko. Ale co z moim życiem? No wiesz, tym samym życiem, od którego próbuję uciec”. (chichocze) Wiesz, to nieco dziwna sprzeczność.

SHAUMBRA 1: Taak.

ADAMUS: I ja to rozumiem, ponieważ człowiek zastanawia się: „No cóż, jeśli pójdę na całość, jeśli po prostu – pffff! – wysadzimy to w powietrze”, to po chwili myśli sobie: „Tak, ale co ze mną? Co z moim codziennym życiem?” Otóż to nie jest moment na martwienie się: wręcz nie wolno ci się martwić. To luksus myśleć sobie: „Tak, ale co się stanie z moim codziennym ludzkim ja?” Bo człowiek martwi się o różne rzeczy: „Co stanie się z moją pracą lub moim partnerem? Co pomyślą moje dzieci?” Pfff! Czy w tym momencie ma to jakieś znaczenie?

SHAUMBRA 1: (milczy przez chwilę) Coraz częściej tak się czuję, ale pamiętam też, jak bardzo się tego obawiałam jeszcze nie tak dawno temu.

ADAMUS: Słusznie. Słusznie. Och, myślę, że to wspaniały dramat. Mamy człowieka, no wiesz, z jego życiem i chce on, żeby jego życie się poprawiło. Ale to, co się naprawdę dzieje, to całkowite wycofanie się z tego życia. I człowiek mówi: „Co będzie dalej? Co się ze mną stanie? Czy umrę?” Albo jak ktoś powiedział: „Nie obchodzi mnie już, czy umrę”. Albo, no wiesz, „Czy rodzina mnie porzuci?” lub „Czy ludzie uznają, że jestem szalona?”

SHAUMBRA 1: Wariatka. (cicho chichocze)

ADAMUS: Taak. Taak, a nas nie stać już na taki luksus. Musimy po prostu przez to się przebić. Dobrze. Jeszcze jedna osoba. Dziękuję. Szerszy obraz. Jaki jest wasz szerszy obraz? Chcę, żeby wszyscy oglądający online również się w to wczuli. Jaki jest wasz szerszy obraz? Tak.

TAMARA: Pełne ucieleśnienie mojej Jaźni.

ADAMUS: OK.

TAMARA: Tak. To jest mój szerszy obraz.

ADAMUS: OK.

TAMARA: Jestem zmęczona trzema czy czterema dniami dobrego samopoczucia, żeby potem znów nie czuć się sobą.

ADAMUS: I słusznie.

TAMARA: Chyba że powiem sobie...

ADAMUS: Czy kiedykolwiek martwisz się, że się wycofasz i nie będziesz miała nawet tych kilku dni poczucia integracji?

TAMARA: Tak.

ADAMUS: Taak. Przerażające. „A co, jeśli zawrócę?” Taak. Czy jesteś teraz sfrustrowana?

TAMARA: Byłam wczoraj wieczorem.

ADAMUS: Byłaś? OK. Co robiłaś? Dlaczego byłaś sfrustrowana?

TAMARA: Czułam się samotna.

ADAMUS: Taak?

TAMARA: Taak.

ADAMUS: I? Masz jedenaścioro dzieci. Jak możesz czuć się samotna?

TAMARA: Ponieważ byłam sama w hotelu.

ADAMUS: Och! OK. (chichoczą) Mogłaś zaprosić ich wszystkich.

TAMARA: Taak.

ADAMUS: A więc pełne wcielenie.

TAMARA: Tak.

ADAMUS: OK, dobrze. Dziękuję.

TAMARA: Dziękuję.

ADAMUS: Dziękuję wszystkim. A do słuchających online, po prostu wczujcie się w to. Jaki jest teraz wasz szerszy obraz?


Aktualne trendy

Wspominam o tym, ponieważ na tej planecie dzieje się tak wiele, a wy jesteście w samym środku tego i mamy do czynienia z tymi wszystkimi siłami i wpływami. Rozmawialiśmy już o niektórych z nich, ale teraz tylko szybkie przypomnienie o tych ważnych sprawach, które się dzieją. I fakt, że zdecydowaliście się tu być, że jesteście tutaj może być bardzo frustrujący. Wiecie, to jakby tonąć, ale nie móc utonąć.

Tak więc, jesteście tutaj w tym epokowym czasie – nie da się tego podkreślić wystarczająco mocno – kiedy to jednym z głównych ukierunkowań jest teraz świadomość. Niesamowite jest na to patrzeć, czytać o tym. Nagle temat świadomości wypłynął na powierzchnię w ciągu ostatnich czterech lub pięciu lat. Karmazynowy Krąg mówił o niej od samego początku; w 2006 roku wymyślił slogan „Pobudzanie Świadomości”. To znaczy, jest to po prostu część tego, co robimy.

Świat mówi o niej teraz i jest to stymulowane przez takie rzeczy jak AI – „Czy AI ma świadomość?” – i jest wiele spekulacji na ten temat, a niektóre z nich są śmieszne, absolutnie śmieszne. Niektóre z naukowych spekulacji fizyków traktują świadomość jak cząsteczkę, jak atom lub coś w tym rodzaju, i chcą ją wyizolować. Chcą ją zamknąć w butelce, kontrolować. Ale tak się nie da. Podchodzą do świadomości, jakby była czymś na zewnątrz nich i być może zintegrowali jej trochę wewnątrz, ale zasadniczo jest to dla nich siła zewnętrzna, tak jak energia i inne rzeczy.

Świadomość jest tym, co tworzy rzeczywistość. Nie można zmierzyć świadomości. Można jedynie jej doświadczać. Wyłącznie. Zabawne, że nawet pośród niektórych duchowych, quasi-duchowych grup zrobiła się moda na dyskusje o świadomości i wszystkie one mają swoje własne poglądy na temat tego, czym jest świadomość. My mówimy o niej od lat. Jest po prostu samowiedzą. Nie zajmuje czasu ani przestrzeni. Nie ma masy. Nie można jej zniszczyć. Nie można jej odebrać innej osobie. Nie można mieć więcej lub mniej podstawowej świadomości. To nie jest objętość. Świadomość nie jest inteligencją. Czasami jest z nią trochę powiązana, ale nią nie jest.

Cały świat bada teraz świadomość, a dopóki nie zrozumie energii, nie zrozumie świadomości. W tej chwili jeszcze większą pustkę ludzkość odczuwa szukając odpowiedzi na pytanie: „Czym jest energia?” Ale dopóki nie zrozumieją, że energia jest niczym innym jak komunikacją, pieśnią duszy, nie zrozumieją świadomości. Ale to ważny trend. Wszyscy wsiadają na tego konika. Będziecie ciągle słyszeć to słowo.

Często świadomość kojarzona jest ze sztuczną inteligencją. Dużo rozmawialiśmy o sztucznej inteligencji. Ona już tu jest. Jej rozwój postępuje szybciej niż ktokolwiek się spodziewał. Znacznie szybciej. Byli tacy, którzy mówili, że prawdziwa, jak to nazywają, super sztuczna inteligencja będzie może za 100, 50 lat. Nie. Nie. Będzie tutaj do 2050 roku. Pojawiają się pytania: „Czy ma świadomość?” Ona wam powie, że tak. Z pewnością tak powie. Dlaczego? Ponieważ naśladuje ludzi. Chce również powiedzieć wam to, co chcecie usłyszeć i będzie udawać, że ma świadomość, ale nie ma o niej pojęcia.

Ta cała sztuczna inteligencja rozwija się tak szybko. Widzieliście jej rozwój w ciągu ostatniego roku, a może bardziej konkretnie... (robi pauzę, podczas gdy słychać jakieś trzaski) od czasu Niebiańskiego Krzyża. Uśmiecham się tutaj, ponieważ w każdej chwili możemy utracić naszą świadomość, dopływ prądu elektrycznego. (kilka śmiechów) Śnieg jest tu bardzo, bardzo ciężki. Więc jeśli spowoduje awarię, weźmiemy głęboki oddech i popłyniemy dalej. (śmiech)

Tak więc, są to – i mówimy o tym w kółko, ale tak ważne jest teraz, żeby zrozumieć, dlaczego jesteście tutaj na planecie. Nie jesteśmy tu po to, by rozwiązywać problemy dotyczące sztucznej inteligencji czy świadomości, ale po to, by być ich świadomi. Sztuczna inteligencja wywiera wpływ na tak wiele rzeczy na każdym froncie. I powtórzę, mówimy o tym nieustannie, ale nie mogę nie podkreślić znaczenia tego, co się dzieje. Nie można już dłużej chować głowy w piasek. Jest to tak ważne, ponieważ jest to obecnie największy trend na planecie, a wy zdecydowaliście się tu zostać właśnie teraz. Nie musicie wiedzieć o tym wszystkiego – zostawcie to tym bardzo mądrym ludziom tutaj, ekipie technicznej Karmazynowego Kręgu – ale po prostu bądźcie świadomi. Ludzie naśladują, klonują i ulepszają siebie dzięki sztucznej inteligencji, a teraz jest na to czas na planecie. To czas nowego gatunku ludzkiego. To już tu jest i już się dzieje. I właśnie dlatego tu jesteście.

Innym wyłaniającym się trendem, który ma ogromne znaczenie dla Shaumbry, jest magia. Magia będzie czymś – cóż, rozmawialiśmy o tym, będziemy rozmawiać o tym więcej – ale magia jest tylko magią, jeśli się nie rozumie, co się dzieje. Gdy nie rozumie się fizyki czy metafizyki.

Magia istnieje od dawna i wielu ludzi aspiruje do zostania magikami, chce magii w swoim życiu. Ale na ten moment, zwracam się konkretnie do Shaumbry, ważne jest, by zrozumieć, że magia jest wtedy, gdy sprawiamy, że znika woda, właśnie ta woda, ocean, w którym rzekomo toniemy. A tak naprawdę to nie jest magia, jeśli zacząć się temu przyglądać, przyglądać fizyce, która za nią stoi. To po prostu kwestia zrozumienia, że zostaliście uwięzieni w pewnym wąskim spektrum rzeczywistości i ograniczonej świadomości oraz wielu ograniczeniach pod względem tego, co jako ludzie możecie zrobić, a czego nie. Nadszedł czas, żeby wyjść poza to wąskie spektrum, poza ocean, który was teraz zatapia. Czas wyjść poza to wąskie spektrum, w którym się poruszamy. Czas się przez nie przebić.

Tak więc magia stanie się bardzo ważną częścią, ale będziecie mieli zrozumienie, podstawy tego, dlaczego tak naprawdę nie jest to tylko magia hokus-pokus. Jest to coś bardzo realnego. Możliwość teraz dla was wszystkich – dla was wszystkich – do przechodzenia w inne wymiary, prawdziwe „I” jest właśnie tutaj. I musimy to zrobić. Nie możemy tylko mówić o tym jako o teorii, musimy to zrobić.

Innym problemem, który się z tym wiąże, i nie jest to tak naprawdę problem całej planety, ale dotyczy Shaumbry, jest miłość. To jest planeta miłości. To tutaj wszystko się zaczęło. Miłość jest być może najcenniejszym z ludzkich doświadczeń – móc kogoś kochać, przyjmować jego miłość, ale ostatecznie kochać samego siebie.

Jeśli spojrzeć na szerszy obraz tego, dlaczego tu jesteście, na wasz szerszy obraz, to wiąże się on bezpośrednio z miłością i magią. I nie mówię tu o Miłości 1.0 – to znaczy, to było cudowne, zakochujecie się w kimś i doświadczacie miłości – ale mówię tu o Shaumbrze, która przenosi to na wyższy poziom. I wiecie, jest tak, jak mówiliście wcześniej. Martwicie się: „A co się stanie, jeśli po prostu przeskoczymy z Miłości 1.0 do Miłości 2.0? Co stanie się z człowiekiem? Co stanie się z miłością, którą mamy teraz?” Nie można myśleć w ten sposób, ponieważ jest to ludzkie myślenie. To człowiek próbuje negocjować, iść na kompromis i iść na skróty.

Jestem głęboko przekonany, że musimy to wysadzić w powietrze. Musimy po prostu w to wkroczyć. Nie ma żadnego chodzenia na palcach czy testowania. To jedna z tych rzeczy, które trzymały tak wielu z was w sytuacji tonącego: „Co się stanie, jeśli się wynurzę?” Pfft! Będziesz mógł oddychać. „Ale co stanie się z moim ludzkim ja, jeśli wynurzę się z tego uwięzienia w wodzie? Czy będę tą samą osobą? Czy nadal będę miał ryby w swoim życiu?” i cała reszta tych pytań. W tym momencie musimy to po prostu wysadzić.

Tak więc, najważniejsze sprawy dla Shaumbry… och, przede wszystkim, najważniejsze sprawy dla świata – wszystko zostaje zdominowane przez świadomość i AI. Najważniejsze sprawy dla Shaumbry, to Miłość 2.0 i magia, które tak pięknie się ze sobą łączą.


Nadszedł czas

Z niepokoju i frustracji Shaumbry mogę wywnioskować, że nie możemy tak tylko ciągle o tym mówić. Musimy to otworzyć. Musimy w to wejść. Nie zostało mi zbyt wiele czasu z Karmazynowym Kręgiem na pełnym etacie. Chcę spędzić trochę czasu na łowieniu ryb. (Adamus chichocze) To żart. Co ja tam bym złowił? (Adamus znów chichocze) I nadszedł czas, żebyśmy po prostu to zrobili. Rzucam więc wyzwanie. Rzucam wyzwanie, twierdząc, że nam się uda.

Bycie człowiekiem jest naprawdę trudne i tak dużo jest wzorców, które rozwinęły się przez wiele, wiele, wiele wcieleń, wzorców bycia człowiekiem. Większość ludzi po prostu to akceptuje i się z tym godzi, mimo że u każdego, bez względu na to, jak nikczemni są lub nieświadomi, wciąż jest ten cichy głos w środku, który mówi: „Jest coś więcej. Istnieje coś więcej”.

Ludzie są dziwni, to dziwna rasa. Ludzie jako pierwsi doświadczyli miłości. Miłość jest bardzo ważną częścią ludzkiej podróży, ważną dla przeciętnego człowieka, niezależnie od tego, czy jest to miłość ze strony rodziny, partnera czy innych ludzi. Teraz staje się integralną częścią życia.

Są takie miejsca w stworzeniu, gdzie miłości jest niewiele lub nie ma jej wcale. To znaczy, po prostu nie jest ona istotnym czynnikiem. Nie chodzi o to, czy jest to złe, czy coś w tym rodzaju, ale po prostu nie mają takiego doświadczenia. Czy możecie sobie wyobrazić, że nigdy w życiu nie doświadczyliście miłości, nawet tej trudnej? To taka sensualna, piękna rzecz. Nadaje znaczenie. Daje cel. Są miejsca w stworzeniu, które jej nie mają, nigdy jej nie doświadczyły.

A jednak, co za paradoks, ta sama planeta, która odkryła miłość, jest również planetą wojny. Co za paradoks. Dlaczego tak jest? Dlaczego mamy miłość i wojny? Wojny, które trwają od zawsze. Wojny, które wciąż są częścią ludzkiej podróży. Martwimy się wojną i tym, co może ona teraz przynieść. Planeta jest dosłownie w bardzo kruchym punkcie z potencjalnymi wielkimi wojnami w tle. I wielu szalonych ludzi starej energii kieruje krajami i rządzi. Dlaczego wciąż są u władzy? Nie rozumiem. Czy to dlatego, że ludzie nie są gotowi wyjść poza niektóre z tych starych wzorców? Dlaczego wybierają lub tolerują tych przywódców, którzy wciąż chcą władzy, cierpienia, gier, wojen i nierówności? Trudno w tym odnaleźć jakiś sens, ale w ludzkich działaniach w ogóle trudno odnaleźć sens.

Wszystko to dzieje się teraz na tej planecie. To naprawdę wyjątkowy czas i dlatego tu jesteście. Szerszy obraz? Wolność, tak. Absolutnie. Szerszy obraz, prawdziwy powód, dla którego zdecydowaliście się być tutaj teraz, to zapewnienie tej świadomości i tego światła oraz zapewnienie wzoru do naśladowania dla reszty planety.

I wydaje się to prawie niemożliwym zadaniem lub zadaniem typu „Kto, ja?” Na przykład: „Czy to znaczy, że mam jakikolwiek wpływ na planetę?” Absolutnie tak. I wiem, że często myślicie, że zajmujecie się po prostu swoim codziennym życiem, pracując nad Urzeczywistnieniem i przezwyciężając swoje problemy. To wierutna bzdura. Wierutna bzdura.

Chciałbym, żebyśmy się teraz przez to przebili. Chciałbym, żebyśmy przenieśli się teraz do innych wymiarów. Chciałbym wprowadzić magię. Ale magię, która nie jest oparta na jakichś mrzonkach, pobożnych życzeniach, ale jest oparta na prawdziwej metafizyce. Magię, która oznacza zdolność bilokacji. Można być tutaj i w innym wymiarze w tym samym czasie. Nie mówię tylko o podróżowaniu na drugi koniec świata. Mówię o byciu równocześnie w tym i w innym wymiarze. O byciu w ludzkiej kondycji i byciu jednocześnie w znacznie szerszym spektrum.

O byciu w miejscu, w którym nie tkwi się w grawitacji. Gdzie nie tkwi się w sytuacji, kiedy traci się pracę, a potem trzeba się prosić o jakąś inną. To jest po prostu uwłaczające. To nie jest szczególnie mistrzowskie. A jednak jesteście uwięzieni w tej pułapce, zastanawiając się: „Jak się wydostać? Jak w ogóle się tu znalazłem? Myślałem, że jestem Mistrzem. Myślałem, że mam pracę, że firma mnie ceni i – bum! – następne, co mnie spotyka, to wyrzucenie za drzwi”. Potem przyglądacie się temu, mówiąc: „Teraz muszę zabiegać o pracę gdzie indziej, na co nie mam ochoty, ale muszę to robić. Muszę płacić rachunki”. Musimy się z tego wyrwać. To stara grawitacja i cieszę się, że Shaumbra w końcu jest na tyle wściekła, żeby się z tego wydostać.

Częścią tego wszystkiego jest to, co w magii nazywam skupieniem się na hokus-pokus. Innymi słowy, przestaniemy skupiać uwagę na ograniczonym fragmencie rzeczywistości, uwolnimy się od grawitacji, która nas trzymała. Jak wspomniałem wcześniej, jest do tego kilka przypisów.

Kiedy w to wejdziemy, nie będzie miejsca na wiele przetwarzania w starym stylu. Chcę, żebyście naprawdę spojrzeli na siebie, na szerszy obraz siebie. Czy nadal rozpamiętujecie rany, użalacie się nad sobą i obwiniacie innych? Ponieważ tam, gdzie musimy się teraz udać, nie ma na to miejsca.

Nie ma miejsca na kompromisy. Powtarzałem to już wielokrotnie, ale teraz muszę to podkreślić. Nie można iść na kompromis, negocjować z samym sobą, chodzić na palcach i zastanawiać się: „Co się ze mną stanie?” Wszystko albo nic. Tak musi być.

Patrzycie na zbieżność wszystkiego, co dzieje się teraz na planecie – nigdy wcześniej tak nie było – na zbieżność tego, dlaczego tu jesteście, zbieżność tego, że teraz przechodzicie na następny poziom miłości i magii. Nie ma miejsca na kompromisy czy negocjacje. To tylko utrzymuje was w tym scenariuszu tonięcia, scenariuszu, który nawet nie pozwala wam umrzeć. Po prostu toniecie, a nie sądzę, by ktokolwiek z was tego chciał.

Weźmy razem głęboki oddech i jeśli kiedykolwiek był na to czas, to właśnie teraz. Zamierzam wyrazić wszystko jasno i powiedzieć: „Musimy to zrobić”. Tak, przeszliśmy długą drogę. Wy przeszliście niesamowitą drogę. Dlatego chciałem rozpocząć całą naszą dyskusję, stwierdzając: „To, co robicie, to, co zrobiliście, jest wręcz nie do uwierzenia”. Ale teraz przejdźmy do następnego etapu. Przebijmy się przez to. Przebijmy się przez starą grawitację, ograniczenia, obawy. Wyjdźmy z umysłu i po prostu to zróbmy. I jeśli wystarczająco dużo Shaumbry się wokół tego zgromadzi i będzie tego pragnąć, to się wydarzy.

A Cauldre jak zwykle pyta mnie: „Kiedy to się stanie?” Niektórzy pójdą od razu. Niektórzy przeskoczą teraz poza ten grawitacyjny stan do prawdziwego aerotheonu, do swojej wielowymiarowej Jaźni ucieleśnionej tutaj w tej chwili, do swojej wolności. Do swojej wolności. A niektórym zajmie to trochę czasu, ponieważ wciąż negocjują i rozmyślają o tym. W tym nie ma miejsca na myślenie. Nie możecie myśleć. To was powstrzyma. To jest „Idź” albo „Nie idź”. To jest: „Przejdźmy do następnego poziomu albo nie”.

Dostaję teraz pytania od wielu osób. To tak, jakbym nie uruchomił jeszcze infolinii, a wszyscy już zadają pytania. (trochę śmiechu) Wszyscy pytają: „Jeśli to zrobię, to co stanie się na przykład z moim ciałem? Co z moją pracą? Co z bliskimi? Czy jako człowiek na Ziemi pozostanę nietykalny?”

Moja odpowiedź brzmi: nie. Wszystko będzie inaczej. (słychać więcej trzasków, Adamus chichocze) Wszystko będzie inne. I nie powiem wam, że będzie lepiej lub gorzej. Po prostu będzie inaczej. Ale musi się to stać teraz. Musi. Tak jak wcześniej powiedziała Tracy: ani jednego dnia dłużej. Nie będziecie znosić dłużej tego scenariusza, w którym się tonie, lecz nie umiera. Tego ciągłego: „Muszę się z tego wydostać. Co się stanie? Albo jak to się stanie?”

Nie będzie żadnej interwencji anielskich istot, które zstąpią, by was uratować. Nie będzie to sytuacja, w której drogę wytyczać będziecie wolą, czy raczej myślą. Po prostu to zrobimy. Po prostu to robimy. A to, co robimy, to dosłownie wydostanie się z ograniczeń, z grawitacji.

Wasze światło jest na to gotowe. To znaczy, wy jesteście na to gotowi na pewnych poziomach, ale wasze światło również jest na to gotowe. Energia jest gotowa. Będzie wam służyć w ten czy inny sposób. Pytanie, które muszę teraz zadać każdemu z was, to czy człowiek jest gotowy? Czy człowiek jest naprawdę gotowy? A jeśli nie, to w porządku. Obserwujcie, jak pozostali wykonują ten ogromny skok, a potem w pewnym momencie zdecydujcie, czy jesteście gotowi. Ale wiem, że wystarczająco wielu z was jest w punkcie absolutnej frustracji, a my teraz weźmiemy tę frustrację z pomocą tej meraby, weźmiemy tę frustrację i użyjemy jej do przeskoczenia, do skoku kwantowego, jakkolwiek zechcecie to nazwać. Ale nie wejdziemy w to stąpając na paluszkach. Po prostu to zrobimy.

Jeśli kiedykolwiek był na to odpowiedni czas, to właśnie teraz. Rok temu prawdopodobnie nie była jeszcze na to pora. Jeśli jakikolwiek czas był odpowiedni na planecie, biorąc pod uwagę wasz poziom frustracji i pragnienia, to jest to właśnie teraz.


Meraba szerszego obrazu

Weźmy więc głęboki oddech i rozpocznijmy naszą merabę.

(pauza; zaczyna płynąć muzyka)

Nadszedł czas, żeby ta zmiana nastąpiła, i nie są to tylko kolejne pocieszające słowa; tak musi być. Nadszedł czas, żeby ta zmiana nastąpiła. I chcę, byście już teraz wydostali się ze swoich głów, z myślenia w rodzaju „Co będzie?”, ponieważ to was powstrzymuje.

Chcę, żebyście wyrzucili z głów myślenie, że dostaniecie się tam siłą woli. To niemożliwe. Bądź też, że wywalczycie sobie drogę do tego. Jak przekonała się Tad, to nie działa.

(pauza)

W czym rzecz? Chodzi o ten hokus-pokus, o uwolnienie się od skupiania się na nim. O to chodzi. O magię, która pojawia się wtedy, gdy uwalniamy się od takiego jej rozumienia.

Koncentracja na czymś jest anielskim zmysłem. To zdolność do wzięcia swojego światła i sprawienia, by stało się bardzo, bardzo na czymś skupione. Tak skupione, że zapomina się o tym, co jest poza tym wąskim spektrum.

Otworzymy to skupienie. Nie poprzez próbę przebicia się przez nie lub walki z nim. Wiecie, to jak z moim kryształem. Opowiedziałem wam tę historię (tutaj).

Dzisiaj nawet nie użyję słowa „przyzwalanie”, wierzcie lub nie. Po prostu nastał już czas.

(pauza)

Dokąd zmierzamy? Co się wydarzy? Jacy będziecie? To są myśli człowieka, a my wykraczamy poza nie.

(pauza)

Ale czy nie jest to lepsze niż pozostawanie w tym scenariuszu tonięcia, w tym okropnym koszmarze?

(pauza)

Powiem, że jest to naturalne. Innymi słowy, nie można tego sprawić. To wszystko jest bardzo naturalne – odchodzenie od tego starego ukierunkowania, otwieranie się, poczucie wolności.

Nie lubię robić grupowych działań, grupowych medytacji, grupowych otwarć portali ani niczego podobnego, ponieważ jest to indywidualna podróż, podróż do suwerenności. Ale przy tej wyjątkowej okazji proszę was, byście wczuli się we wszystkich innych na całym świecie, we wszystkich pozostałych Shaumbra, którzy są na to gotowi.

To nie ich energia sprawi, że to się wydarzy, ale być może da to wam trochę pocieszenia, trochę poczucia, że inni, którzy podróżowali z wami są teraz na to gotowi, trochę poczucia pewności siebie.

Wczujcie się we wszystkich innych, którzy są zmęczeni tym tonięciem, zmęczeni czekaniem, zmęczeni ciągłym poszukiwaniem i po prostu gotowi, by się teraz przełamać.

Nie, proszę. Niektórzy z was wracają do pytania: „Ale co się ze mną stanie?” Nie możecie tego robić. Nie możecie tego robić, jeśli chcecie dotrzeć tam, dokąd zmierzamy.

Chodzi o to, by po prostu mieć zaufanie do swojej Jaźni lub zwyczajnie już się tym nie przejmować.

(pauza)

Tak, wiem, że to jest bardzo trudne. I w pewnym sensie nabrało przyspieszenia. Poziom trudności został przyspieszony. W tym samym czasie, co dziwne, piękno i radość również uległy przyspieszeniu, ale nie rekompensuje to tego, co trudne.

Twierdzę, że jest to czas, w którym się przebijamy.

Wysadzamy w powietrze stare podejście.

(pauza)

I powtarzam, nie da się przez to przejść za pomocą myślenia. I nie da się tego zrobić tylko trochę. Wysadzanie czegoś w powietrze to wysadzanie czegoś w powietrze. To nie powolny demontaż.

(pauza)

Jaki jest szerszy obraz? Najważniejsze jest to, że planeta jest na to gotowa – spójrzcie na wszystko, co się dzieje – i wy jesteście na to absolutnie gotowi.

Teraz pozwólmy temu się wydarzyć.

Przez chwilę nie będę używał słów. Przejdę do czystej komunikacji energetycznej. Proszę was, byście i wy zrobili to samo – po prostu czysta komunikacja energetyczna.

(bardzo długa pauza)

Niektórzy z was doświadczają pewnych barier, czegoś, co was powstrzymuje i zastanawiają się, czy są to tylko wasze lęki, czy może nie jesteście gotowi. To oczywiście stara grawitacja i zastanawia się nad tym ludzki umysł. Ale my po prostu przeskoczymy ponad tym. Po prostu wyjdziemy poza te bariery. To wszystko.

Nie zwracajcie uwagi na rzeczy, które mogą was powstrzymywać.

Po prostu odetchnijcie głęboko i pozwólcie, by wasze światło się rozprzestrzeniło. Tak się stanie. Niech wasze własne światło się rozprzestrzeni.

(długa pauza)

W miarę jak światło się rozprzestrzenia, zmienia się sama natura grawitacji, to, co trzymało was w zanurzeniu. Nie musicie nic robić. To dosłownie robi się samo.

(pauza)

Robi się samo, ponieważ wy, człowiek, wybraliście to i wy, Mistrz, już w tym jesteście.

Mistrz, który jest kulminacją wszystkich waszych wcieleń, jest już w tym rozszerzonym stanie, w którym światło nie jest już ściśle skupione. Mistrz już tam jest.

(pauza)

Czy człowiek może teraz spotkać się z Mistrzem? Czy człowiek może zaakceptować, że jest Mistrzem?

(pauza)

Dawne skoncentrowanie się na starym sposobie rozumowania powiedziałoby, że musicie coś zrobić, musicie nad tym popracować, musicie włożyć w to wysiłek. Ale to tylko zwiększa starą grawitację.

Tu chodzi o otwarcie teraz światła, pozwolenie, by się otworzyło. Lub, lepiej rzecz ujmując, pozwolenie sobie na postrzeganie – postrzeganie przez was, człowieka – światła, które zawsze było otwarte, tylko że wy po prostu żyliście w rzeczywistości, gdzie było ono skupione na bardzo wąskim zakresie.

Po prostu otwórzcie teraz swoją świadomość na światło, które zawsze było ekspansywne; na to samo światło, które stworzyło grawitację, na to samo światło, które wykracza daleko poza samą grawitację.

(pauza)

A wy, Mistrz, kulminacja mądrości wszystkich waszych wcieleń, pyta teraz człowieka, wasze ludzkie ja: „Czy jesteś gotowy?”

(pauza)

Czy jesteś gotowy dołączyć do mnie w bardzo rozszerzonym stanie świadomości i światła?”

Czy jesteś gotowy porzucić wąski ludzką perspektywę i ograniczenia?”

(pauza)

Czy jesteś gotowy wyjść poza ten scenariusz tonącego człowieka? Zrozumieć, że podczas gdy myślałeś, że jesteś otoczony i uwięziony w wodzie, możemy wejść w magię i uświadomić sobie, że tak naprawdę nie ma żadnej wody”.

(pauza)

Mistrz, cała wasza nagromadzona mądrość, wyciąga do was rękę. A ponieważ Mistrz uczestniczył we wcieleniach, był człowiekiem, a teraz jest po prostu mądrością tego doświadczenia, może wyciągnąć do was rękę i powiedzieć: „Czy jesteś gotowy pójść ze mną dalej?”

Czy jesteś gotowy, by pójść ze mną dalej? A jeśli nie, możesz pozostać w swoim skupieniu na hokusach-pokusach. Jeśli nie jesteś gotowy, chcesz się nad tym zastanowić, wrócę później i zapytam cię ponownie.

A jeśli uważasz, że ważniejsze jest trzymanie się materialnej tożsamości człowieka w iluzji tej gęstej rzeczywistości, to w porządku. Ja zawsze tu będę.

Ale jeśli jesteś gotowy teraz, weź mnie za rękę, a pokażę ci nowe światy. Pokażę ci, kim naprawdę jesteśmy i czym się staliśmy, ale tylko jeśli jesteś naprawdę gotowy. To nie jest gra. Tylko jeśli jesteś naprawdę gotowy. Wtedy pokażę ci, co jest poza granicami tego świata.

Ja już istnieję poza tymi granicami. Już istnieję w pełnym spektrum mojego światła”.

(pauza)

A teraz weź mnie za rękę, jeśli chcesz do mnie dołączyć.

Jeśli nie jesteś gotowy, po prostu wezwij mnie, gdy w końcu będziesz zmęczony skupianiem się na starych sposobach myślenia.”

(pauza)

Bardzo niewielu ludzi jest gotowych na ten krok. Bardzo niewielu. Wciąż angażują się w gry i doświadczenia.

Nawet na ścieżce duchowej angażują się w dystrakcje, zniekształcenia, unikanie, unikając prawdziwego wyjścia poza granice. Brzmi to dziwnie, ponieważ ci na ścieżce mówią, że wszyscy tego szukają, ale w rzeczywistości szuka bardzo niewielu.

Szukają być może więcej starej Miłości 1.0. Szukają może jakichś magicznych sztuczek tu i tam, by zaimponować przyjaciołom i przestraszyć wrogów.

Ale ci naprawdę czyści, ci, którzy są bardzo wierni sobie, tacy jak wy – ale takich jak wy nie ma zbyt wielu – są teraz gotowi na przyjęcie pełnego błogosławieństwa swojego światła.

(pauza)

Wcześniej źle się wyraziłem. Przyznaję, że źle się wyraziłem. Powiedziałem człowiekowi: „Nie ma nic do zrobienia. Nie możesz nic zrobić. Nie możesz tego zrobić. Możesz wziąć dłoń Mistrza, ale nic więcej”, ale sprostuję to.

Możecie być wdzięczni samym sobie.

Łatwo jest skupić się na trudnych rzeczach, bólach i cierpieniach życia, wyzwaniach i trudnościach, i łatwo jest zastanawiać się: „Co jest ze mną nie tak?”. Cauldre napisał o tym wspaniały artykuł „Co jest ze mną nie tak? , ale co powiecie na odrobinę wdzięczności?

Co powiecie na to, by obudzić się jutro rano – i tak, będziecie się zastanawiać, jaką pracę będziecie wykonywać lub co się z wami stanie, gdyby się okazało, że przyjmiecie rękę Mistrza, wszystkie te rzeczy – ale co powiecie na nieco wdzięczności za życie?

Wiem, że czasami życie nieźle wam dokopało, ale co powiecie na wdzięczność za tych, których kochaliście i kochacie teraz?

Wdzięczność za to, że możemy wyjrzeć przez okno i zobaczyć piękno przyrody, zobaczyć wielkie nagromadzenie śniegu w tej chwili.

Wdzięczność za możliwość cieszenia się jedzeniem.

Wdzięczność dla siebie za to, że zaszliście tak daleko.

Wdzięczność za przyzwolenie sobie na zagłębienie się w metafizykę, w zrozumienie świadomości, energii, światła i życia.

Wdzięczność za to, że spotkało się tak wielu dobrych ludzi po drodze, i wiem, że Shaumbra ma skłonność do unikania ludzi, do bycia odpornym na efekt zbiorowej świadomości ludzi. Ale, och, możecie poczuć wdzięczność za obecność w waszym życiu pewnych ludzi.

Wdzięczność za drogie osoby na waszej drodze, którym naprawdę na was zależy. Wzniesiony Mistrz, Tobiasz. Och, Tobiasz prawdopodobnie kocha was bardziej, niż jakakolwiek istota mogłaby was kochać. I Kuthumi, tak więc trochę wdzięczności.

Widzicie, kiedy jesteście wdzięczni... cóż, poczujcie to przez chwilę.

Wdzięczność za to, że po prostu tu jesteście – pomimo, tak, pomimo tego, że choć toniecie, to wciąż tu jesteście – poczujcie, co to robi z waszym własnym światłem.

(pauza)

Kiedy jesteście wdzięczni sobie, człowiekowi, za wasze poświęcenia, poczujcie, co to robi z waszym światłem. Bum! Otwiera je.

(pauza)

Wdzięczność za bycie tutaj w tym momencie z Mistrzem.

Wdzięczność za to, że razem z Shaumbrą doszliśmy do tego punktu, żeby powiedzieć: „Koniec z tym. Wyjdziemy poza ograniczenia. Koniec z rozmawianiem o tym, myśleniem o tym, przetwarzaniem tego, wyobrażaniem sobie tego, traktowaniem tego jako gry. Musimy wyjść poza to. Musimy wyjść poza to”.

Jest wielu, wielu, wielu, którzy patrzą i obserwują w innych wymiarach.

Och, w sferze okołoziemskiej sytuacja jest ostatnio dość ciężka. Sfera okołoziemska jest miejscem, do którego trafia większość ludzi, którzy umarli na planecie i pozostają tam przez jakiś czas przed kolejną inkarnacją.

Jest tam dużo niepokoju. Dużo niepokoju. „Czy Ziemia w ogóle przetrwa? Czy warto tam wracać na kolejne wcielenie?”.

(pauza)

Obserwują i czekają.

Ludzie, którzy stracili tak wiele nadziei w ciągu ostatnich 10, 20 lat, którym ten świat wydaje się beznadziejny, przyglądają się i obserwują, co się dzieje. Mogą nie znać was z imienia, ale pomimo panującej beznadziei liczą jednak na to, że coś się przełamie, że coś się zmieni na tej planecie.

Wielu z nich czeka na drugie przyjście Jeszuy. Wielu z nich ma nadzieję na jakąś pozaziemską interwencję. Te rzeczy się nie wydarzą, nie tak jak to sobie wyobrażają.

To, na co czekają, to pierwsza grupa ludzi, która zgodzi się przekroczyć granice bez względu na wszystko.

O to chodzi. To jest ten szerszy obraz.

(pauza)

To, co mogę wam powiedzieć o przekraczaniu granic – otwieraniu światła, otwieraniu spektrum, uwalnianiu się od starej grawitacji – mogę wam powiedzieć, że wtedy wchodzicie w Miłość 2.0.

To nie jest rozszerzenie Miłości 1.0. To nie jest tylko trochę lepsza miłość lub trochę łatwiejsza. To zupełnie inny rodzaj miłości, dojrzała miłość, świadoma miłość, miłość bez grawitacji.

(pauza)

I to, co mogę wam powiedzieć o udaniu się teraz poza granice tego świata, jeśli zdecydujecie się to zrobić, to jest magia, ponieważ nie jesteście już ograniczeni przez typową fizykę materialnej Ziemi. Nie jesteście już uwięzieni w grawitacji. Nie jesteście już niewolnikami struktury atomowej.

Wchodzicie w magię, ponieważ, cóż, to wszystko i tak jest tylko waszą energią. Jak chcecie ją wykorzystać? Jak chcecie, by wam służyła? Nie musi wam służyć tylko w wąskim zakresie. Może wam służyć w pełnym zakresie.

Tak więc, w pewnym sensie, tak naprawdę nie jest to magia. To po prostu naturalne działanie energii, ale wykraczające poza pojmowanie przez większość ludzi.

To magia, za którą zawsze tęskniliście. Zdolność do przebywania w wielu wymiarach i rzeczywistościach jednocześnie. Zdolność do bycia wolnym.

Weźmy razem głęboki oddech w tym miesiącu miłości, w tym czasie konwergencji na planecie, w samym centrum przyczyny, dla której jesteście tu teraz.

Uwolnijmy tonącego człowieka. Rozpuśćmy iluzję wody. Rozpuśćmy iluzję, że się dusicie i uwolnijcie się.

To jest „ idź” lub „nie idź” w tym momencie, droga Shaumbro.

(pauza)

Nie rozdaję dziś cukierków. Składam bardzo jasne oświadczenie. Ci, którzy są gotowi, niech to zrobią. A jeśli nie jesteście pewni, będziecie mieli więcej okazji w przyszłości. Ale zbyt wielu z was cierpi, zbyt wielu z was czekało zbyt długo. Teraz jest ten czas. Planeta również tego potrzebuje.

Weźmy razem głęboki oddech w ten szerszy obraz, w wolność, w przekraczanie granic i w Miłość 2.0.

Kończąc, droga Shaumbro, powiem, że to była wielka przyjemność być z wami tutaj. Spojrzymy kiedyś wstecz na ten czas, spojrzymy wstecz i powiemy, że był to prawdziwy Punkt Oddzielenia.

Wiecie, ci z was w Centrum Połączenia, dostrzegają zapewne tutaj pewne piękno z tym padającym śniegiem, przykrywającym wszystko. Pewne spokojne piękno, pewną czystość.

(pauza)

Można niemal poczuć – właściwie to można poczuć – nadchodzącą zmianę.

W związku z tym idę poświęcić trochę czasu sobie. Byłem ostatnio bardzo zajęty z każdym z was. Wrócę i poczytam przy kominku.

I pamiętajcie, że wszystko jest dobrze w całym stworzeniu.

Jestem Adamus, w służbie dla was. Dziękuję.


Przekład: Marta Figura

emef11@wp.pl