Bóg, Miłość i Trzy Życia


Zdjęcie użytkownika Hubert Donat Regner.
Petro Deunov
Bóg
Jest Jeden, który objawia się jako Miłość, jako Mądrość i jako Prawda. Jest Jeden.
A cała żywa Przyroda mówi o tym majestatycznym Jednym.
Bogiem, Wieczystym, Ojcem przez nas nazywany jest.
Wszelkie istnienie, wszystkie systemy słoneczne — wszystko zapełnia On, a jednak jest niewidzialny. Nie przejawia się przez całą wieczność w sposób dla nas widoczny, albowiem On, Absolut, Niedościgniony, Najwyższy nie ma formy. Nie ma granic, nie ma kresu. Jest jak „Nic”, ale to „Nic” zawiera w sobie wszystko. Sam zakreśla sobie granice, a jednak nie staje się ograniczony, sam czyni się mniejszy, jednak nie staje się mały.
On tworzy, ale nigdy się nie wyczerpuje.
Wszędzie się przejawia, lecz przejawiając się nigdy nie jest widoczny. Wszystko podtrzymuje, wewnątrz, jak i zewnątrz, nic zaś nie bierze.
Przyrównujemy Go do Światła, do Rozumu - „Logosu”. Jednakże sam w Sobie nie jest On ani Światłem, ani Rozumem. Światło, Rozum — to tylko Jego przejawy.
Bóg nie jest obecny na świecie w postaci materialnej.
Czyż malarz, który namalował obraz, znajduje się w tym obrazie? Czyż rzeźbiarz, który wyrzeźbił statuę, w niej się znajduje?
Ten wielki Nieznany przejawia się jako Światło bez cieni, jako życie nieprzerwane, jako Miłość niezmienna, jako Wiedza nieomylna, jako Wolność nieograniczona.
A gdy mówimy, że Bóg jest Miłością, mamy na myśli ten przejaw Boga, w którym poznać możemy Go najsubtelniej. Miłość jest pierwszym przejawem Boga. Dlatego tam Bóg się przejawia, gdzie jest Miłość, gdzie Dobro, będące jej owocem.
Ilekroć mówimy o Bogu jako Miłości, wyobrażamy sobie Istotę, z której powstało wszelkie życie we wszechświecie, która łączy wszystkie dusze w jedną całość — Istotę, która się nie zmienia i nie odmienia.
Dusze oznaczają różne stany, w których miłość, jak i świadomość Boża przejawia się w czasie i przestrzeni. Wszystko w świecie przemija, ale świadomość Boża nigdy nie przeminie.
Istota życia polega na zjednoczeniu się dusz z Bogiem, na ich jedności z świadomością Bożą. Z lego zjednoczenia się pochodzi Miłość, a z niej życie.
Istnieje tylko jedna absolutna dobra istota na świecie — to Bóg. On zawsze jest dobry. W Swej dobroci nie ma Bóg najmniejszej intencji uczynienia komu złego. Nawet gdy Bóg przechodzi obok najmniejszego owadu, uśmiecha się doń i daje mu wszystkie warunki rozwoju i życia.
Bóg nikogo nie sądzi. Nikogo nie więzi u Siebie, w niczym nikogo nie ogranicza.
Dobroć Boga polega na tym, że pamięta On tylko nasze dobre czyny, natomiast nie pamięta złych.
Bóg pozostawia absolutną wolność wszystkim istotom. Żadnej istocie na świecie nie powiedział On dotychczas: „Musisz to uczynić!” lub „Musisz mi służyć!” On tylko drogę im wskazuje, pozostawiając swobodny wybór czynienia tego, co uważają za dobre.
Od nas Bóg niczego nie potrzebuje. Czyż możemy dać Mu wiedzę? Nie, On wszystko wie. Czyż możemy dać Mu siłę? Nie, On jest wszechmocny. Wszystko przemija, wszystko się zmienia, lecz On nigdy się nie waha.
Nasza słabość, nasza nędza przyciąga Boga. Gdy widzi nas tak małych, tak cierpiących i tak mało uświadomionych, chętnie śpieszy nam z pomocą i wyciągając do nas Swoją rękę, woła z miłością: „Teraz w górę!” Intencją Boga jest uwolnić, oczyścić nas, oświetlić nasze umysły, uszlachetnić nasze serce, wnieść płomień do naszych dusz, abyśmy poznali, że On to Miłość.
Coś majestatycznego jest w sercu Boga. On dźwiga narody, społeczeństwa, rodziny, indywidualne osoby. Jemu zawdzięczamy wszystko, co dobre, a więc wiedzę, mądrość, prawdę, wolność. Wszyscy wielcy ludzie działają pod wpływem Ducha Bożego. Przez nich pragnie nieść miłość, mądrość i prawdę na świat. A na Miłości, Mądrości i Prawdzie Bożej zasadza się życie w wieczności, jak i dobro wszystkich dusz. Gdy Miłość, Mądrość i Prawda się budzą, Duch Boży przebywa wśród ludzi i mamy wtedy istotną rzeczywistość rzeczy.
Człowiek musi wiedzieć, że istnieje tylko jeden Bóg, jedna Miłość, jedna Mądrość, jedna Prawda, jedna Wolność, jedna Sprawiedliwość, jedna absolutna równowaga, jedna cnota i jedna krynica dóbr dla wszystkich. Poza tymi czynnikami nie ma żadnej innej miary do poznania tej wielkiej rzeczywistości. Rzeczywiste zaś jest tylko to, co należy do jedynego, żywego Boga.
Wielu jednak pyta się: „Czy istnieje Bóg, a jeżeli istnieje, to gdzie mieszka?” Tymczasem cały wszechświat jest tym „miastem”, w którym Bóg mieszka. Jego świadomość i Jego rozum są tak wielkie, że obejmują nawet najmniejsze istoty i urządzają im życie.
Wszyscy aniołowie, wszystkie wzniosłe duchy, które żyły miliony lat przed nami na ziemi, wiedzą, kto jest Bóg. Z świętym, drżącym uczuciem stają oni przed tą pełną majestatu Istotą, z której serca wypływa Miłość, dźwigająca i podtrzymująca cały Kosmos. A gdy zapytacie sie ich, gdzie i kto jest Bóg, odpowiedzą wam waszym językiem: „Nie ma istoty, która by była bliżej was niż Bóg. Nie ma istoty, która by miała bystrzejszy umysł, łagodniejsze serce, potężniejszą wolę niż ta, dla której nic nie jest niemożliwe. Nie ma istoty szlachetniejszej, świętszej, czystszej, rozumniejszej, silniejszej, potężniejszej od Boga. On wszędzie jest: w niebie — w wszystkich słońcach, jak i na ziemi. Jest w powietrzu, w przyrodzie, w człowieku.
Wszystko co jest wewnątrz i zewnątrz nas, wszystko, co nas otacza, stanowi tło, za którym kryje się Bóg. Ukryty jest głęboko, gdyż chce pozostawić nas wolnymi. A ponieważ Bóg ukryty jest głęboko, przeto ludzie stale szukają Go zewnątrz i drogą zewnętrzną pragną dojść do Niego. Jednakże istnienie Boga nie można udowodnić. Chcieć je udowodnić znaczyłoby twierdzić, że Bóg nie istnieje. Każde dowodzenie istnienia Boga — to proces mechaniczny. Jeżeli człowiek żąda dowodów istnienia Boga, zrywa w swojej świadomości łączność z Nim. Z chwilą, gdy łączność ta znów wraca, życie na nowo zaczyna płynąć nieprzerwanie od Boga do człowieka i od człowieka do Boga. Do umysłu, serca i woli człowieka przypływa wtedy świadomość Boska, a człowiek przestaje zadawać sobie te niepotrzebne i bezsensowne pytania, czy Bóg istnieje, czy nas miłuje, czy nie zapomina o nas.
Miłość do Boga, to żywe ogniwo między Nim a człowiekiem, jest tym mistycznym, wewnętrznym przeświadczeniem, które znajduje wyraz w najróżniejszych postaciach i stopniach. Magiczna siła tego przeświadczenia ożywia się w momencie, gdy kierujemy nasz rozum, nasze serce, naszą duszę i naszego ducha do tej wiecznej zasady bez jakiegokolwiek wahania się, bez jakiegokolwiek wątpienia. W takiej chwili wszystko można osiągnać, można zwłaszcza pojąć znaczenie życia. Sam Bóg nam je wyjaśnia. Wtedy rozumiemy, że narodziliśmy się, aby Boga miłować i tą miłością swoje życie przypieczętować, a nie być niewolnikiem pojęć ludzkich. Mówi nam to także nasza dusza, albowiem Bóg miłuje duszę ludzką. Umiłować Boga — to najwznioślejsza chwila w życiu człowieka, to kwitnąć i daleko roznosić swój miły zapach, to wystryskać stale jak woda z źródła, które tylko daje. Wszystkie rozumne pragnienia człowieka w takim stanie są wykonalne. Wtenczas człowiek staje się rzeczywiście wolny. Osiąga wolność, jaką daje prawda, a pod prawdą rozumiemy w tym wypadku łączność, jaką Bóg stworzył między Sobą a nami.
Poza Bogiem nie istnieje żadna wolność. Współcześni ludzie, którzy utracili swą łączność z Bogiem, wyobrażają sobie, że mogą robić, co chcą. Są nawet zdania, że wolno im krytykować i Boga. I bez przesady można powiedzieć, że nie ma istoty, która nie doznałaby więcej zniewag niż Bóg. Ale On, mówiąc językiem ludzkim, nawet brwi nie zmarszczył. On patrzy zawsze łagodnie i spokojnie z aureoli Swojej niezmiernej dobroci.
Ale tylko ten jest wolny, kto żyje życiem Bożym, kto służy Bogu i rozumie Jego przykazania i prawa.
Bóg jest istotą miłującą nas bardzo. Gzy cierpimy, czy się radujemy, On dla nas zawsze jest ten sam. Tak w cierpieniach, jak i w radościach Bóg przemawia do nas.
Nie zapominajcie o innej rzeczy. Abyście mogli się pytać, kto jest Bóg, musicie się uczyć nie przez jeden, lecz przez wiele wieków. Gdy po takich długich dociekaniach zadacie to pytanie, otrzymacie odpowiedź prostą i jasną, że Bóg jest miłością, której musicie doświadczyć wewnątrz siebie. Jeżeli się pytacie, gdzie jest Bóg, wiedzcie, że Bóg jest tam, gdzie życie, myśl i uczucie.
Jeżeli wątpicie o Bogu, wiedzcie, że wątpicie o sobie samych. U Boga bowiem nie ma zamian ani odmian, nie ma odwrotnych procesów. W miłości Boga nie istnieją absolutnie żadne wyjątki. Gdziekolwiek więc pójdziecie w jakimkolwiek stanie się znajdziecie, o wszystkim możecie wątpić, ale nigdy nie o Bogu! Wiedzcie, że On wszędzie jest, a gdy zawołacie — pomoże wam.
Jeżeli słyszysz ludzi mówiących, że w Boga nie wierzą, spójrzcie, a ujrzycie, że uważają się za bogów. Nie padajcie na kolana przed podobnymi bogami!
Pytacie się, kiedy człowiek jest dobry. Otóż w chwili w której Bóg się w nim przejawia. Gdy Bóg w człowieku się nie przejawia, człowiek jest niedobry. Jeżeli człowiek czuje obecność Boga w sobie, cieszy się i raduje i gotów jest do wielkich poświęceń. Jeżeli nie chce służyć Bogu, sam oddala się od Niego.
Wypróbujcie swoją miłość tym jedynym niezawodnym środkiem: Co jest mocniejsze w was: wasze pragnienia, czy wasza miłość do Boga? Jeżeli miłość, jesteście na właściwej drodze. Jeżeli jednak miłość do Boga jest słabsza niż wasze pragnienia, w waszym życiu nie ustaną cierpienia ani konflikty.
Gdy człowiek ma w sobie miłość do Boga, wszystko przekształci się w dobro, cokolwiek by przeżywał. Jeżeli nie ma tej miłości, to droga jego jest długa i uciążliwa.
Droga do Boga wiedzie przez doskonałość. Człowiek doskonały ożywiony jest tylko jedną myślą: iść do. Boga! Jeżeli człowiek dąży do doskonałości, pozna Boga jako Miłość i wtedy czuć będzie tętno wszystkich istot żyjących. Nie ma zaś większego szczęścia niż odczuwanie tego tętna. Wtedy bowiem zrozumie wielkie znaczenie tych wzniosłych słów, wypowiedzianych przez Chrystusa: „Ja mieszkam w Bogu, a Bóg we mnie.”
„Mieszkam w Bogu”, znaczy to, że Bóg jest „zewnątrz”, „Bóg mieszka we mnie” — znaczy, że Bóg jest „wewnątrz”, a ja „zewnątrz”.
Nie ograniczajcie Boga w sobie. Dajcie Mu absolutną wolność wewnątrz was, a wtedy On da wam absolutną wolność.
„Diabeł” — to istota, która ograniczyła Boga w sobie.
Dajcie absolutną wolność Bogu w sobie, a przed wami odsłoni się świat nowy.
Z „La majstro parolas” tłum. Stefan W.



Petro Deunov
Szczepienie i przekształcanie się
W czasach, jak dzisiejsze, w których pełno jest poważnego zamieszania w życiu ludzkości, powstaje u ludzi silny zamiar „odbudowy” świata. Więcej niż kiedykolwiek jest dziś na ziemi budowniczych świata. Można nawet powiedzieć, że świat roi się od takich budowniczych — od „osób silnych”, kierowników, zbawców. Jednakże, oceniając obiektywnie dążenia ludzi do znalezienia wyjścia z trudnego połażenia, w jakim się znajdują, nie możemy się spodziewać rozumnego zakończenia kryzysu, jaki obecnie ludzkość przeżywa, ani rzeczywistego nadejścia oczekiwanego przez wszystkich ulepszenia życia. Jest tak, ponieważ współczesne narody nadal kroczą po dawno utorowanej drodze, która nieuchronnie prowadzi do jedynego, od wieków znanego wyjścia, tj. do wojny.
W ogóle można powiedzieć, że teraźniejsze narody w swoich zasadniczych pojmowaniach życia i sposobach postępowania stale są jeszcze „przedchrześcijańskie”. Jeżeli jednym słowem zechcemy określić zasadniczy sposób uszlachetniania człowieka i społeczeństwa, stosowany obecnie w kulturze zachodnio-europejskiej, musimy go nazwać szczepieniem. Rzeczywiście, dzisiejsze chrześcijańskie narody stały się kulturalne drogą szczepienia. Ci tak zwani dziś chrześcijanie są tylko zaszczepionymi chrześcijanami. Wszystkie przymioty i cnoty, które wyróżniają prawdziwego chrześcijanina, prawdziwie doskonałego człowieka, tak jak on jest przedstawiony w osobie Chrystusa, są jedynie latoroślami w ludziach. Dlatego, gdy rozpętają się burze, jak niedawno miniona wojna światowa lub dzisiejsza wojna hiszpańska, ulegają zniszczeniu wszystkie latorośle, a widoczne stają się dzikie podstawy ich istnienia. Słusznie więc niejedni nazywają współczesne narody chrześcijańskie cywilizowanymi barbarzyńcami. Zaprawdę, mimo swojego istnienia, mimo swojej wiedzy, sztuki i techniki, dzisiejsi ludzie pozostają wewnątrz barbarzyńcami. Niższa istota człowieka, niezależnie od istnienia latorośli, przejawia się w nim całą swoją siłą. Oczywistą rzeczą jest, że dla przekształcenia się człowieka na to, o czym mówił Chrystus, nie wystarcza tylko szczepienie. Jako metoda szczepienie zostało przyjęte przez tych, którzy stworzyli religię chrześcijańską, którzy zorganizowali kościół jako instytucję religijną.
Jednak na dnie nauki Chrystusa znajduje się myśl o odrodzeniu się, o głębokiej alchemii przekształcenia się człowieka, o przekształceniu się jego niższej osobowości — „żelaza”, tej marsowej, niszczycielskiej siły w jego krwi, na złoto mędrców. To przekształcenie się jest możliwe, ale wymaga silnego ciśnienia i wielkiego ciepła, wysokiej temperatury. Aby w duszy ludzkiej dojrzały wyższe, szlachetne myśli i uczucia, aby rozwinęły się wyższe cnoty, które wyróżniają człowieka doskonałego, potrzebne jest silne ciśnienie i wielkie ciepło. A to ciepło, ten święty ogień, pod którego wpływem dojrzewają nieśmiertelne owoce ducha, tkwi w miłości. Jedyną siłą w świecie, która wytwarza największe ciepło i zdolna jest roztopić nawet najtrudniej topniejące substancje — to miłość. Dlatego Chrystus wysuwa miłość jako pierwszą i podstawową siłę, którą człowiek musi umieć operować. Jedynie miłością można przekształcić niższą osobowość człowieka, jedynie przez nią mogą dojrzeć wyższe cnoty duszy. Ciśnienie, o którym wspominaliśmy już wyżej, pochodzi od Ducha. Duch powoduje najpotężniejsze ciśnienie w kosmosie. Do operowania tym ciśnieniem konieczna jest wiedza, konieczne jest światło Mądrości.
Zatem tylko święty ogień miłości oraz najsilniejsze na świecie ciepło, jakie on wytwarza, i potężne ciśnienie Ducha umożliwiają człowiekowi rozwój sił boskich, tkwiących w jego duszy od samego jej początku, jakoteż dojście do doskonałości. Doskonałość jest ideałem, do którego człowiek musi dążyć, jest wyższym celem jego życia. Dlatego Chrystus powiedział do Swoich uczniów: „Bądźcie tedy doskonałymi, jako i Ojciec wasz, który jest w niebiosach, doskonały jest”. Oczywiście, osiągnięcie doskonałości nie jest takie łatwe, jak to sobie wyobrażają wyznawcy religii formalnej. Pojmując naiwnie życie duchowe, często sądzą, że wystarcza sama wiara w Chrystusa, w Jego krew, aby być zbawionym. Ze zwykłą wiarą, że Chrystus odkupił ich Swoją ofiarą, łączą nadzieję, że staną się Jego współdziedzicami i „w niebie dzielić będą bogactwa Jego ducha”. Inaczej jednak przedstawiają wielcy mędrcy drogę, wiodącą do doskonałości i do nieba, inaczej odsłaniają jej tajniki Mistrzowie swoim uczniom. Mianowicie twierdzą oni, że człowiek, aby stać się mędrcem w istotnym tego słowa znaczeniu i zdobyć światłość oraz wiedzę o Bożej Mądrości, musi przejść tak ciężkie próby, o jakich nie może mieć wyobrażenia zwyczajny człowiek. Otóż w tych próbach działa wysoka temperatura miłości i silne ciśnienie Ducha. Tą tylko drogą można wejść do „nieba”. Niebo zaś nie jest miejscem zabaw, jak to wyobrażają sobie wyznawcy religii formalnej. Wprawdzie jest ono miejscem szczęścia, miejscem szczęśliwych dusz, ale szczęście to nie polega na zabawie. Szczęście jest tam wyrazem prawdziwego życia, w którym człowiek widzi głęboki sens bytu.
Jest więc jasne, że droga do świata szczęścia prowadzi przez proces doskonalenia się, w którym działa silne ciepło miłości i ciśnienie Ducha. Drogę tę musi przebyć każdy człowiek osobiście. Oto dlaczego nikt nie powinien czekać na „odbudowę” świata przez innych, nikt nie powinien czekać na to, że inni ludzie będą pracować nad jego i wspólnym podniesieniem. Każdy musi pracować osobiście nad swoim podniesieniem. Oto najlepsze, co człowiek może wnieść do wspólnego dobra, do wspólnego podniesienia ludzkości. I doświadczenie rzeczywiście wykazuje, że mimo ucisku, jakiego zwykle używa się przy wychowywaniu człowieka, jego podniesienie się zależy ostatecznie od niego samego. Ono musi wypływać z jego woli, musi być owocem wewnętrznej swobodnej pracy. Nikt nie może dźwignąć wzwyż kobiety ni mężczyzny, jeżeli sami nie życzą sobie takiego dźwignięcia, jeżeli sami nic nie czynią, by się wznieść. Nikt nie może kontrolować człowieka, nawet najdoskonalszymi sposobami, jeżeli człowiek sam nie chce się kontrolować, jeżeli sam nie chce być panem siebie.
Oto podstawowe prawdy, które trzeba stosować przy wychowywaniu tak w życiu rodzinnym, jak i w szkole i społeczeństwie. Jednakże dotychczas, mimo tysiącletnich doświadczeń, metody wychowywania człowieka w rodzinie, szkole i społeczeństwie stale pozostają pod znakiem szczepienia.
Trzeba przekonać się, że wola ludzka, którą Bóg pozostawił wolną, nie może być nakręcana ani naginana. Ona musi stosować się od wewnątrz, Całkiem odruchowo, do woli Bożej, tej jedynej woli Całości w świecie. Ilekroć jest mowa o zjednoczeniu się ludzi z Chrystusem, należy rozumieć akt wolnej woli jako dobrego przewodnika miłości. Jest to jedność rozumnych działań ludzi, spełniających świadomie i swobodnie wolę Boga, tj. jedyna wole, z której wszystko pochodzi.
Tłum. S. W.


Adres Redakcji i Administracji: „Hejnał”, Wisła (Śląsk Cieszyński)
Zeszyt 11, Listopad 1937, Rocznik IX
Oraz Zeszyt 11, Listopad 1938, Rocznik X
 http://www.beinsadouno.net/pl/Wyklady.pdf

Miłość
"Choćbym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, byłbym jako miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący.” (1 Kor 13:1)

Słowo: „miłość” stało się bardzo pospolite w ludzkiej mowie. Na tyle pospolite, że już nie posiada żadnego sensu. Gdy słowo traci swój sens, traci też swoją istotę[1], a wszystko to, co traci swą istotę, nie ma w sobie siły. Na skutek tego zaś następuje jego upadek.
W świecie organicznym, gdy jakiś pokarm wejdzie do żołądka i nie może w nim zostać prawidłowo strawiony, tworzy się pewien stan nazywany przez lekarzy niestrawnością. Powoduje on pewne nieprzyjemności w ciele. To prawo jest prawdziwe nie tylko w świecie fizycznym, lecz również w życiu umysłowym. Taki sam stan tworzy się w nas samych, gdy pojawi się pewna myśl, której nie pozwala się zadziałać na nasz mózg i umysł w związku z tym nie może jej zaakceptować. Podobnie sprawy się mają również z ludzkim sercem – gdy wejdzie doń pragnienie, lecz nie może na nań zadziałać, a serce na skutek tego nie może uznać go za swoje, tworzy się znów wspomniany stan.
Ludzka istota ma potrójny sposób pojmowania rzeczy. Weźcie za przykład pewien owoc –piękne czerwone jabłko. Początkowo jego forma kusi wasze zmysły. Weźmiecie je, obejrzycie z jednej, potem drugiej strony i za pomocą oczu na podstawie jego zewnętrznej formy stworzycie sobie pewne pojęcie o nim. Gdy wasze oczy zakończą ten proces, zbliżycie jabłko do swojego nosa, aby sprawdzić, czy wydaje ono jakiś zapach i wasz węch określi jakość tego zapachu. Gdy wasz węch zakończy swoją pracę, zechcecie, aby wasz język i wasze zęby skosztowały tego jabłka i one wykonają ostatni krok ku poznaniu jabłka - rozerwą jego piękną odzież. Nic z niej nie zostanie. Język zaś powie: – To jabłko było smaczne.
Tak samo miłość wobec ludzi przejawia się w sposób potrójny w życiu. Z powodu niezrozumienia tych trzech przejawów powstaje zniekształcone pojęcie miłości, które potem panuje wśród ludzi. Jedni mówią, że jest ona uczuciem, drudzy – że siłą, trzeci – iluzją itd. Powiadają: jaki umysł człowieka, taki jego stan. Zatem takie też będzie jego pojęcie o miłości.
Aby poznać zdanie jakiegoś człowieka na dany temat, słuchajcie tego, co mówi i pisze. Aby poznać jakąś kobietę, odwiedźcie ją, zobaczcie jej dom. Aby poznać jakiegoś kucharza, wejdźcie do jego kuchni i zobaczcie, co i jak gotuje. Aby poznać jakiegoś żołnierza, poślijcie go na pole walki. Aby poznać dajmy na to nauczyciela, musicie go zobaczyć w szkole, księdza - w kościele itd. Każda rzecz powinna być egzaminowana na jej miejscu.
Gdy więc będziemy mówić ogólnie o znaczeniu miłości, oczywiście nie wszyscy będziecie przygotowani, by zrozumieć to, co mogę wam powiedzieć. Żebym mógł wam przekazać tę myśl, tak by była dla was zrozumiała, muszę ją ubrać w prostą formę. Mogę mówić w języku niezrozumiałym dla was, nie dlatego że mam pragnienie być niezrozumiały, ale dlatego że są przyczyny, dla których mój język może okazać się niezrozumiały.
Gdy urodzi się dziecko, jego matka daje mu najpierw mleko. Potem, gdy wyrośnie, przygotowuje mu ciekły (miękki) pokarm, następnie zaś przeżuwa[2] go dla niego. Ono zaś ze swojej strony najpierw ssie mleko i jest mu bardzo przyjemnie. Aby jednak matka dała mu twardszy pokarm, muszą wyrosnąć mu zęby. Inaczej zepsuje się jego żołądek. Zanim się one pojawią następuje pewien proces – dziecko choruje. Wtedy zaniepokojona matka mówi do siebie: – Dziecko ma malignę...Czy możliwe jest, że umrze?... Zawołam lekarza...
Jednak, gdy zęby wyrosną, ten stan przechodzi. W ludzkim życiu też zjawia się taki stan. Kiedy dadzą człowiekowi twardy pokarm – miłość, przechodzi on przez proces cierpienia. Gdy mówimy zatem, że cierpienia są potrzebne, rozumiemy, że chodzi o konieczność przejścia przez nie, by wyrosły nasze zęby, by można żywić się twardym pokarmem. Co to za zęby, wyjaśnię wam później. Teraz wyjaśniam wam, że wasze cierpienia na świecie, to znak, że zaczęły wam rosnąć zęby. Jak przejdziecie przez ten proces, staniecie się ukształtowani, będziecie mieć trzydzieści dwa zęby, będziecie w wieku Chrystusa, który liczył trzydzieści dwa lata.
Teraz pokażę wam krok po kroku, jak apostoł Paweł pojmował miłość. Żeby zrozumieć miłość, musimy porównać to pojęcie z pojęciem przeciwstawnym mu.
Gdy człowiek chce opisać pewien przedmiot, musi znaleźć jego charakterystyczne cechy. Opisując na przykład konia, krowę, owcę, wilka itd. - musi znaleźć cechy odróżniające każdego zwierzęcia od wszystkich pozostałych. Porównując, zazwyczaj analizujemy tylko cechy zewnętrzne. Możemy zrobić także analizę wewnętrznych szczegółów, podkreślając różnice, które istnieją pomiędzy nimi.
W teraźniejszym świecie wszyscy ludzie chcą być krasomówczymi oratorami, ponieważ każdy wie, że orator poprzez siłę słów może wpływać na tłum. Lecz apostoł Paweł mówił: ”Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał (...) niczego bym nie zyskał” (1 Kor 13:1-3). Sytuacja przypominałaby moment, w którym oglądamy jabłko tylko od zewnątrz.
Obecnie każdy z nas stawia sobie pytanie, jaki będzie jego los i los całej Bułgarii?
Jeżeli bylibyście prorokami, wszyscy zwracaliby się do was z pytaniem i bylibyście szanowani, gdyby spełniło się wasze proroctwo. Apostoł Paweł mówił jednak: ”I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelka wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym” (1 Kor 13:2).
Dzisiejsze wydarzenia nie tworzą życia. Możecie przenosić góry i miasta, możecie podzielić cale królestwa, lecz wszystko to jest tylko zewnętrzną stroną życia.
Jeszcze niżej apostoł Paweł dodaje: ”I choćbym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał” (1 Kor 13:3).
Więc, nawet gdy posiadamy wszystkie talenty, które apostoł Paweł ogłasza, lecz pozbawieni jesteśmy miłości, jesteśmy pozbawieni najważniejszego. Nie twierdzę, że są to rzeczy nic nie warte, lecz podkreślam, że stanowią tylko zewnętrzna stronę życia. Nie dotyczą ludzkiej duszy.
Dalej apostoł Paweł zaczyna opisywać pozytywne właściwości miłości. Pierwsza jej właściwość to cierpliwość.
A czy znacie sens cierpliwości? Jest ona podstawowym słupem życia. Jeśli macie cierpliwość, możecie osiągnąć wszystko. Gdy jej zabraknie, nic nie osiągniecie w życiu. Człowiek cierpliwy jest jak statek z kotwicą, zaś człowiek bez cierpliwości – jak statek bez steru. To jest właśnie specyficzną właściwością miłości. Dlatego jest powiedziane: ”Bóg jest miłością”, ponieważ jest On cierpliwy. Cierpliwość jest objawem wielkiej miłości, którą Bóg żywi dla nas. Jeśli nie posiadałby On tej miłości, nie wytrzymałby z nami do tej pory. Nie wytrzymałby naszej ciemnoty i naszej nikczemności, i dawno temu oczyściłby świat z nas. A zatem, gdy podejmujemy się jakiejkolwiek pracy, postanawiajmy osiągnąć jakikolwiek dobro w życiu, cierpliwość okazuje się nam koniecznie potrzebna. Wielu mówi: ”Cierpliwość - to jest wola”. Mylą się. Cierpliwość jest wielką cechą i w całym charakterze ludzkim nie ma cechy bardziej szlachetnej od niej. Cierpliwość nie rodzi się razem z człowiekiem, musi się ją wypracować. Miłość może przyjść do nas niejako za darmo, lecz cierpliwość musimy zdobywać. Cierpienie zaś jest pewnym procesem, dzięki któremu można zdobyć cierpliwość. Jest ono swoistą metodą osiągania cierpliwości.
Aby móc cierpieć, powinniśmy być przesiąknięci trzema podstawowymi właściwościami niczym zakwasem. Są to: mądrość, prawda i cnota.
Dlaczego matka, chcąc wychowywać swoje dziecko, znosi pewne jego błędy? Przewiduje bowiem, że stanie się ono w przyszłości, mimo wszystkich swoich słabości, wielkim człowiekiem, pożytecznym dla swojego domu i swojej ojczyzny. Przewidując to, matka mówi sobie: Ja dla tego dziecka narażam się na wszystkie niewygody i zniosę wszystkie jego słabości”. I postępuje mądrze. Cierpliwy człowiek jest mądry i przewiduje przyszłość.
Weźcie pewną dziewczynę: dopóki nie jest mężatką, dba o swoje ręce, nie chce ich moczyć nawet w wodzie, smaruje je perfumami. Kiedy jednak wyjdzie za mąż, nie przejmuje się już, gdy moczy je w „perfumach” dziecka i nawet staje się to dla niej przyjemne. Co znajduje ona w tym dziecku? Co ją do niego przywiązuje? To tylko kilka kilogramów ludzkiego ciała. W nim tkwi jednak boska dusza, która przyciąga miłość matki w takim stopniu, że ona w swoim cierpieniu jest gotowa dogodzić mu we wszystkim, troszczy się o niego w każdy sposób. Gdyby miało być wychowywane przez męża, zostałoby przez niego porzucone. Powiedziałby: – Ta praca nie jest dla mnie.
Każdej pracy na tym świecie, jeśli ma być wykonana, koniecznie musi towarzyszyć miłość – ona jest niczym wielki katalizator w sercach tych, którzy ją posiadają.
Mówię wam o miłości w jej szerokim znaczeniu. Nie mówię wam o jej istocie. Niektórzy ludzie uważają miłość za pewne odczucie, za pewną przyjemną dyspozycję serca. To nie jest miłość. Człowiek mógłby równie dobrze wypić pół litra wina i znów byłoby mu przyjemnie na sercu.
Gdy pojawia się ból w ciele, naciera się je w odpowiednim miejscu i też odczuwa się przyjemność, lecz nie jest to przyjemność, którą dawałaby miłość.
Gdy człowiek was kocha, może któregoś razu, wywołać w was ból. Miłość bowiem powoduje jednocześnie cierpienie i radość - to jest jej cecha. Ona jest siłą o dwóch biegunach: pieści, ale może „karać”. W jaki sposób was ukarze? Gdy się od was oddzieli, stajecie się smutni i mówicie: –Jestem nieszczęśliwy.
Dlaczego jesteście nieszczęśliwi? Wskutek braku miłości.
Ja jestem szczęśliwy - dlaczego? Ponieważ miłość jest we mnie obecna.
Miłość przemawia też w inny sposób - cierpliwość jest drogą, przez którą może zaistnieć w ludzkim sercu. Cierpliwość tworzy warunki dla objawienia się miłości. Jeśli nie mamy cierpliwości, miłość nie może do nas przyjść. Ona jest pierwszą podstawową właściwością miłości, warunkiem jej przybycia. Gdy zdobędziecie tę cechę, w całym jej szerokim sensie, zobaczycie, że jest ona dużą siłą w rękach śmiałego, zdecydowanego człowieka - taki człowiek ma wielką przyszłość przed sobą.
Teraz przedstawię słowo: ”dobrotliwa”. Oznacza ono pozytywną, aktywną stronę miłości, podczas gdy cierpliwość jest pasywną, konserwatywną stroną, przy której musicie wytrzymać pewne obciążenie. Dobrotliwość jest miłością, gotową tworzyć, czynić komuś przysługę.– Gdy spotkacie żebraka potrzebującego pomocy, udzielcie mu jej. Gdy jeden z waszych szlachetnych przyjaciół, potrzebuje waszej pomocy, udzielcie mu jej, nawet gdy nie podziela on waszych przekonań i wiary. Chcemy, żeby ludzie nas kochali i aby byli uczciwi, lecz często my sami łamiemy tę regułę. Nie mamy cierpliwości, czasami nie okazujemy nawet należącej się ludziom zwykłej dobrotliwości. Niektórzy mówią, że kochają kogoś, lecz źle opowiadają o nim innym. To, co im opowiadają, pewnego dnia odbije się na nich samych, ponieważ to, co człowiek posieje, to będzie zbierał. Jeśli posieje jabłko, będzie zbierał jabłka. Jeżeli posieje tarninę, będzie zbierał tarninę. Nie zważam na mój stosunek do was, zważam jednak zawsze na mój stosunek do Boga, do miłości, tzn. do tego, czego wymaga się, bym uczynił dla swoich braci. To, jak zrozumiem swoje czyny, jest sprawą drugorzędną. Ważne dla mnie jest to, czy jestem przygotowany, czy mogę wykonać owo podstawowe prawo, do którego miłość mnie zobowiązuje - czy umiem być cierpliwy, tak jak ona tego wymaga, czy potrafię być dobrotliwy, tak jak ona tego pragnie. To jest koniecznością dla każdego pojedynczego człowieka, dla całego świata, dla tych, którzy rzeczywiście maja serce. Ludzi, którzy tego nie rozumieją - zostawiam. Niektórzy pytają: – Co stanie się ze złymi, grzesznymi ludźmi? To, co stanie się z kamieniem, z mrówkami, z małymi owadami. Czy myślicie, że położenie mrówek jest gorsze od waszego? One są tysiąckrotnie bardziej szczęśliwe od was. One nie odczuwają tych cierpień, które wy odczuwacie. Musimy żałować tylko tych ludzi, w których przebudziła się Boska świadomość, którzy rozumieją miłość, dobro i zło, którzy cierpią i dręczą się. Niektórzy ludzie mówią: –Nie powodzi mi się na tym świecie - jestem nieszczęśliwym człowiekiem.
Odpowiadam: – Ponieważ miłość nie odwiedziła cię, dlatego jesteś nieszczęśliwy.
– A dlaczego nie przychodzi?.
– Ponieważ jesteś niecierpliwy.
– Ależ staram się być cierpliwy.
– Dobrze, zacząłeś.
– I tak mi się nie powodzi.
– Ponieważ nie jesteś dobrotliwy.
Powiecie: – Te rzeczy są bardzo ładne i łatwe do wykonania przez człowieka, zastosujemy je – ale ich nie wykonujecie. Ja wam mówię jako lekarz: – Wszyscy jesteście chorzy, ponieważ jeszcze nie spotkałem człowieka zdrowego w całkowitym sensie tego słowa. Całkowicie zdrowi są tylko święci i anioły, które żyją w Niebie. Ludzie są chorzy, oczywiście nie w jednakowym stopniu.
Pewien lekarz, wchodząc do waszego domu, powie wam: – Wasz dom nie jest higieniczny, ponieważ jego okna wychodzą na północ. Opuśćcie pokoje i przenieście się na południową stronę. Powinniście trzymać okna szeroko otwarte, żeby napływało czyste powietrze i światło. Zmieńcie prześcieradła. Zwrócicie uwagę na pokarm itd.
Miłość radzi to samo. Mówiąc: – Wasz pokój jest na północy, niehigieniczny, musicie przenieść się do południowego pokoju, gdzie słońce może was ogrzać – chce powiedzieć: –Musicie być cierpliwi i dobrotliwi. Ona mówi: – Oto właśnie moje dwie ręce, którymi stale pracuję – są one rękami miłości.
Czy wiecie, ile kosztują obie te ręce? Niezliczone bogactwa. Gdy posiadacie te dwie ręce, jesteście w stanie zrobić wszystko. Powtarzam, żeby wyrosły wasze duchowe ręce, koniecznie musicie posiadać cierpliwość i dobrotliwość. Gdy tylko zrezygnujecie z tych cech, wasze zewnętrzne ograny nie będą mogły reagować, a wewnętrzne nie będą mogły się rozwijać, ani przejawiać swych cnót. Dlaczego musicie być cnotliwi? Ponieważ cnoty przyniosą wam wszystkie potrzebne materiały do zbudowania waszego domu. Przyniosą wam wszystkie soki potrzebne do waszego wyrastania (rozwoju). Cnota nie jest czymś abstrakcyjnym, lecz jest czymś realnym, co zawsze jest w stanie budować.
Dlatego ci z was, którzy mogą zrozumieć, powinni pojąć, na czym stoi cierpliwość w całkowitym sensie słowa – nie do tego służy cierpliwość, by znosić zniewagi. To jeszcze nie jest cierpliwość. Gdy was obrażą, odnajdźcie w tej sytuacji dobrą stronę i obróćcie ją na swoją korzyść – w tym tkwi tajemnica cierpliwości.. Obraza jest jak bardzo twardy orzech, którego ktoś wam użycza. Wy musicie złamać skorupę, wyjąć jądro i zjeść je. Jeśli będziecie karmić się w ten sposób, staniecie się zupełnie zdrowi. Ludzie, gdy mówią źle o was, gdy was oczerniają, dają wam pokarm. Jeśli potraficie z niego skorzystać, będziecie zadowoleni. Ludzie rzucają wam twarde kamienie. Wy zaś musicie je rozłamywać, ponieważ wewnątrz nich są bogactwa, które możecie wykorzystać i przez to wzbogacić się.
Gdy wrócicie do siebie, zacznijcie myśleć i modlić się do Boga o zrozumienie cierpliwości. Dotychczas wielu ludzi zajmuje się głupimi sprawami, wielu chrześcijan chce być wielkimi, sławnymi, posiadać dużo wiedzy. Ładnie, wiedza, sama przez siebie przyjdzie. Wystarczy żebyście byli ludźmi, abyście potrafili ją przyjąć i zastosować. Ona może być też jak siła, która obsypie dobrodziejstwami was i waszych bliźnich, wystarczy abyście umieli ją zastosować jak trzeba, ale może też być dla człowieka niczym ciężar na plecach.
Miłość nie zazdrości. Więc, aby sprawdzić czy was odwiedziła Prawdziwa miłość, musicie się sprawdzić w takiej sytuacji. Jeśli zazdrościcie - nie macie miłości.
Miłość musi zawsze istnieć w naszych dziełach. Ona jest potrzebna i w tym naszym życiu, w następnym, i w każdym innym, a im wyżej idziemy, tym głębszy sens znajdujemy w niej.
Musimy od tej chwili wkroczyć na ową drogę. Innej bowiem drogi do Nieba nie ma. Powiecie: –Ta droga jest trudna, czy można bez niej?
Nie można. Bez niej wszędzie indziej możemy wejść, tylko nie do Królestwo Bożego. Miłość nie zazdrości, niesprawiedliwością nie odpowiada na niesprawiedliwość, złem nie odpowiada na zło, wszystko znosi. Oczywiście nie twierdzę, że zazdrość czy duma nigdy nie odwiedzi naszego serca. Któregoś razu wpadną jako goście, ale za to nie będą nas sądzić. Istotne jest, aby nie tworzyć więzów przyjaźni z nimi. Czasami jednak idziemy ręka w rękę z zazdrością i mówimy ludziom: – On jest zły. Powinniście trzymać się z daleka od niego– i powodujemy, że życie tego człowieka staje się nieszczęśliwe. Zazdrość nie jest czymś abstrakcyjnym, jak widzicie, są to owe istoty, które osiągnęły negatywne cechy. Istnieją nawet na ziemi ludzie, którzy są uosobieniem zazdrości.
Tylko gdy nauczymy się tych dwóch właściwości - cierpliwości i dobrotliwości, zrozumiemy historię swojego życia, zrozumiemy, dlaczego zeszliśmy na ziemię.
Znów przytoczę wam przykład pszenicznego[3] ziarna. Na świecie wśród wszystkich obecnych owoców, nie ma bardziej chwalebnego niż pszeniczne ziarno. Jeśli chcecie nauczyć się procesu cierpliwości, przypatrzcie się cierpliwości pszenicznego ziarna. Bez cierpliwości będziecie rozczarowani. Wielu ludzi wam nie uwierzy. Powiecie: – Ludzie mnie nie naśladują.
Dlaczego was mają naśladować? Ludzie nie narodzili się po to, by was naśladować. Będą słuchać waszej nauki, lecz naśladować was – nigdy. Często pytacie: – Kogo naśladujesz?
Ludzi też można naśladować, lecz czasami możecie zostać okłamani. Gdy zaś naśladować będziecie tylko Boga, nigdy to nie nastąpi. Jedna jest droga i Jezus Chrystus powiedział o niej: - “Ja jestem drogą” (Jan 14:6). Jeżeli ludzie nie naśladują cię, to znaczy, że ty nie jesteś na drodze. Możliwe, że ktoś powie: – Ja nie wierzę – i pójdzie inną drogą, lecz w ciągu jednego dnia przekona się, że to właśnie jest droga. Życie mu powie o tym, ponieważ ono jest jednym wielkim egzaminem.
Powiecie: – Przekonaj mnie najpierw w takim razie.
– Nie chce cię przekonywać. Ja ci mówię, że ten chleb, który ci daję, nakarmi cię.
– Ależ powiedz mi, z jakich elementów się on składa, z jakiej wody jest on zrobiony.
–Nie mam czasu, czy weźmiesz chleba do jedzenia?
–Nie chcę.
Wkładam go do torby i odjeżdżam.
Zapytacie tak samo: – Czym jest miłość, z jakich elementów jest ona złożona? Jeśli będziesz natarczywie pytał, wrzucę ją do torby, przerzucę ją przez ramię i pojadę dalej drogą. Powiem ci: – Nie mam czasu teraz opowiadać ci o tych rzeczach.
Życie jest czymś pozytywnym – Weźcie, spróbujcie, zjedzcie ten chleb, a zobaczycie. Miłość jest pokarmem życia. Bez niej nie można żyć i nie można osiągnąć czegoś w świecie.
Niektórzy ludzie mają zbyt mgliste pojęcie o miłości, czy to w stosunku do handlu, czy to w uczeniu się, czy to na wojnie. Wszędzie musimy żywić miłość. Ona jest potężną siłą. I ta siła, dzięki której ja podnoszę szkło, też jest miłością. Ta sama siła może być włożona w jakąś armatę, by wystrzelić granat i zamordować sporo ludzi. Może przejawić się poprzez trzęsienie ziemi. Może zniszczyć nawet całą ziemię. Może też stworzyć pewien świat. Widać zatem względność w jej zastosowaniu – wiele zależy od tego, jak zastosujemy ową siłę. Poprzez zastosowanie pewnych praw można wykorzystać siłę Miłości.
Ludzie są samolubni - gdy nadejdzie miłość chcą ją zamknąć w sobie. Jeśli jednak byłaby ona w nas zamknięta, zniszczyłaby nasze ściany i wyszła na zewnątrz. W takim mieszkaniu, w jakim chcemy ją zamknąć, nie może zostać.
I wtedy rodzi się śmierć.
Śmierć jest procesem zniszczenia każdej egoistycznej myśli i pragnienia. Poprzez nią Bóg niszczy wszystkie ogrodzenia, w które złe duchy się wbudowały. Nasze serce i nasz umysł muszą spełniać wszystkie warunki, by móc ją przyjąć. Ona jest cicha, spokojna, ale jednocześnie poprzez swoje działania ona jest siłą przerażającą. Gdy jesteśmy w harmonii z nią, świat jest błogością. Jeśli tej harmonii brak, nie ma bardziej niebezpiecznej siły w przyrodzie niż miłość. Dlatego ludzie z doświadczenia mówią: – Od miłości do nienawiści jeden krok. Tak jak silna jest miłość w swym biegunie pozytywnym, tak silna jest również z swoim negatywnym aspekcie. Dlatego musimy postępować z nią bardzo ostrożnie. Gdy mamy ją w sobie zważajmy, by nie działać negatywnie, bo wtedy ona zadziała niszczycielsko – zjawią się choroby, cierpienia, nastąpi niszczenie całej społeczności. Wielu mówi, że Bóg jest miłością i jako miłość nie musi karać. Pan tak jak jest błogi, tak samo jest wymagający. Jak zobaczy nas niezadowolonych mówi: – Postawcie mu jeden kilogram na plecy.
My pytamy: – Dlaczego mi dali ten ciężar? – lecz On, nie odpowiadając, mówi: – Postawcie mu jeszcze jeden kilogram.
– Ale nie mogę nieść!
– Postawcie mu jeszcze jeden kilogram.
Kiedy nas przygniecie w ten sposób, nie możemy się poruszyć. Wtedy zaczynamy mówić: – Panie! Wybacz mi!
– Zdejmijcie mu jeden kilogram– odpowiada Bóg.
Powtarzamy prośbę.
– Zdejmijcie mu jeszcze jeden kilogram.
Im więcej się modlimy, tym więcej kilogramów zdejmują z naszych pleców, a kiedy nasze barki zostają całkowicie odciążone, Bóg nas pyta: – Czy nauczyłeś się, swojej lekcji?.
– Dobrze się nauczyłem.
– Jeżeli chcesz, abym cię więcej nie doświadczał, musisz być dobrotliwy i cierpliwy dla otaczającego świata, dla wszystkich, którzy są wokół ciebie, tak samo jak oni muszą być dla ciebie dobrotliwi i cierpliwi. Ci mali twoi bracia mogą grzeszyć, lecz ty musisz posiadać cierpliwość, tak jak Jam jest cierpliwy. W dniu, w którym złamiesz prawo, znowu zacznę cię doświadczać”.
– Nie mogę nieść.
– Będziesz niósł.
Przedstawiłem wam, jak możemy poradzić sobie z ciężarem.
Każdy z serca powie Panu: – Jestem wdzięczny z całej duszy i z całego serca za wszystko, co mi dałeś.
Bóg dał człowiekowi tysiące dóbr, lecz on nie wie jak skorzystać z tych wspaniałości – po wodzie brodzi, gdy pragnący idzie.
Wielu handlarzy jest niezadowolonych - dlaczego? Bo zarobili 10 tysięcy lewów i to im nie wystarcza. Jak dasz im 20 tysięcy, znów im nie wystarcza. Dasz im 50 tysięcy, 100 tysięcy, znów są niezadowoleni. Czy wiecie, do czego jest podobna teraźniejsza ludzkość? Przypomina historię o rybaku, który znalazł pewnego razu cudowne oko. Zapytali go: – Ile chcesz za to oko? –Tyle złota, ile ono waży. Zważyli je. Dali 10 gram, lecz oko było niezadowolone. Dali 20 - znów niezadowolone. postawili 100 gram, potem kilogram, 100 kilogramów, tonę, 10 ton .., lecz żadna ilość szczerego złota nie zadowoliła cudownego oka. - Co teraz robimy, nie możemy zapłacić? - Poprosili wreszcie o radę pewnego mądrego starca. – Co mamy robić? – pytali. –To bardzo prosta sprawa – odrzekł im mędrzec – Weźcie trochę ziemi i posypcie oko.
Zrobili tak i szala z okiem natychmiast uniosła się do góry. Bóg podobnie, gdy widzi nas niezadowolonych, powie: – Posypcie mu ziemią w oczy i wnet staniemy się zadowoleni. Tak jak my lubimy solić i pieprzyć swoje potrawy, tak samo Pan, gdy nie jesteśmy zadowoleni, doda nam trochę soli lub pieprzu, by uczynić nas zadowolonymi.
Życie nie polega na tym, by mieć czegoś za dużo, ale by to, co mamy, obracać na korzyść i za to, co mamy, być wdzięcznymi Bogu. Wtedy Bóg obdarzy nas jeszcze bardziej.
Ten rozdział apostoła Pawła powinniśmy praktycznie zastosować w swoim życiu i zacząć pracować, stać się użytecznym dla swoich braci, którzy są wokół nas.
My jesteśmy jak w szkole - uczymy się. Nie jesteśmy jak w rozsadniku. Kościół jest dużym rozsadnikiem. W nim można wszystko posiać. Szkoła zaś jest jak ogród, w którym należy posiać tylko te rzeczy, które przyniosą korzyść. W szkole należy nauczyć się jak wykorzystywać i pomnażać ładne i pożyteczne rzeczy. Nasz stosunek do szkoły przypomina relację między sercem, a umysłem – mamy za zadanie nie tylko pomnażać, ale także kultywować i przekazywać pierwotne prawa, zgodnie z którymi rozwija się życie.
Pytacie: Dlaczego Bóg nie dał mi większych możliwości, większej siły, więcej pieniędzy?
Ja widzę po temu wiele powodów. Ilekroć przysyłał na pole was, waszych dziadów i pradziadów do pracy, zamiast obrabiać, rozwijać swoje umysły i serca, wy zajmowaliście się zakazanym drzewem, robiąc coraz to nowe i nowe próby, które kosztowały was, wszystko, co mieliście. Za każdym razem, gdy przychodziliście grupą na to pole, zamiast pracować, wy uciekaliście i modliliście się do Niego, aby znowu dał wam coś już gotowego. Jesteście jak uczniowie, których ojciec i matka pragną wykształcić, lecz oni się nie uczą, tylko wagarują. Wielu z was uciekało z tej Boskiej szkoły. Mówicie: – Tej rzeczy nie da się zrobić porządnie, chodźmy zatem na skróty.
Wielokrotnie to powtarzaliście, teraz też może powiecie, lecz nie będzie to mądre. Ten, który chce nauczyć Boskiego prawa, co zapewni mu wyższy stopień w strefie świętych, skąd jasno patrzałby na życie i doznawał łaski Pana, musi zakończyć Boską szkołę na ziemi egzaminem dojrzałości. W tym zakończeniu tkwi dobro każdego. Dopóty jesteście nieprzygotowani, dopóty będziecie powozić końmi, orać, łamać kamienie, budować drogi, dopóki nie nauczycie się tego, czego uczą was konie, radło, kamienie i droga – przygotowania do Królestwa Chrystusowego. Nieposłuszne dzieci Pan pozostawi, by łamali kamienie, a posłusznym daje szlachetną wiedzę. Powiecie: – Ciężka jest ta nauka!. Tak, to prawda. Dla leniwych, zgadzam się, jest ciężka, lecz dla gorliwych, dla pracowitych i dla pokornych, ona kryje bogactwa. Czy wiecie, dlaczego robak jest w ziemi, żaba w wodzie, ptak w powietrzu a człowiek po środku? To są cztery wielkie położenia w życiu. Powiecie mi: – To są rzeczy abstrakcyjne.
Nie są abstrakcyjne. To są cztery wielkie prawdy, które wam pokazują wąską drogę - drogę Bożej myśli. Ona jest wąska, to prawda, ale za to są głębokie przyczyny, dla których tak się dzieje, a których nie mogę teraz szerzej objaśnić. Przyczyny te leżą poza granicą tego świata.
Pozwólcie jednak, że wrócę do słowa: ”miłość”, którego ludzie pozbawili jego istoty2 i wypaczyli. Zdeptali jego dobroć, piękno i zepsuli jego dźwięczną harmonię w takim stopniu, że pozostały teraz z niego tylko chrapliwe dźwięki, które drażnią nasze uszy.
Mówimy sobie: – Miłość – to są iluzje życia, puste marzenia młodych i zielonych dziewcząt oraz chłopców, którzy ścigają nieuchwytny cień życia.
Tak, cień, lecz za tym cieniem jest realność, z której wylewa się esencja życia, sok stale zaspokajający pragnienie duszy niczym znużony podróżnik przy zimnym czystym górskim źródle. Jakie nieocenione bogactwo, jaka wiedza jest ukryta w tym jednym słowie! I jeśli ludzie wiedzieliby, jak wymawiać je prawidłowo, tak jak ono początkowo zostało wymówione przez Boże usta, wszystko wokół nich byłoby uśmiechnięte i z rozrzewnieniem słuchałoby tego niebiańskiego odzewu. Oni posiadaliby czarodziejskie berło starożytnych mędrców, przed którego siłą w czynieniu dobra każdy pochylał się.
Wielu powie: – Jakim szczęściem jest posiadać to berło!.
To prawda, to największego szczęście, które człowiek może osiągnąć na ziemi. I może to osiągnąć, wystarczy, by chciał, by dążył niestrudzenie do tego celu.
Teraz tylko to powiem: jeżeli najpierw nauczycie się cierpliwości w życiu, zawsze i wszystko znosić będziecie z pokorą i radością, znajdziecie prawdę. Przez waszą niecierpliwość i złe myśli tworzycie złą atmosferę w waszym domu. Tak jak żona niezadowolona, ponieważ mąż wziął 150 lewów tego chce, tamtego chce - pragnienia, pragnienia, pragnienia, A kto będzie za was pracował, kto inny je wam dostarczy, jeśli nie wy sami? Na przykład, jeśli wszyscy zechcą mieć pełne stodoły, nie pracując, skąd je wezmą? Dobra zdobywa się w trudzie. Dlatego musimy być zadowoleni z tego, co nam Bóg w Swojej wielkiej Mądrości postanowił dać.
Nie radzę wam kiedykolwiek słuchać ludzkich rad. Możecie wyciągnąć z nich pewną nauczkę, lecz każdy musi słuchać rady, którą Bóg włożył do waszego sumienia. Zobaczcie, co mówią ludzie i jeśli jest to w zgodności z tamtym, co Bóg wewnętrznie wam mówi w waszym sumieniu, posłuchajcie ich. Jeżeli nie jest, nigdy nie słuchajcie cudzych rad. Jeżeli chcecie być wolni od błędów, obowiązkowo musicie słuchać Pana. Każdy, kto nie słucha Pana, jest nie – mądrym człowiekiem, lecz niewolnikiem swoich zewnętrznych pożądań, ludzi, wszystkiego.
Wy szukacie Boga - gdzie? On jest u was, w waszym umyśle, w waszym sercu, On przejawia się w tych dwóch darach. Słuchajcie dobrze swojego umysłu i swojego serca - przez nie Pan do was przemawia. Choć niektórzy będą wam opowiadać, że umysł i serce są zepsute, to nieprawda. Gdyby nasz umysł i serce byłyby zepsute, przez co poznalibyśmy Pana? Wielu rzeczy w nas dosięgło zepsucie, lecz nie wszystkich.
Ja was pytam: – Jeśli nie wierzycie własnemu umysłowi i własnemu sercu, komu będziecie wierzyć? Jeżeli wasze umysły i wasze serca są zepsute jak moje, dlaczego mam w was wierzyć? W kogo mamy wierzyć? W Pana, który żyje w nas. A gdy wierzymy w siebie, będziemy wierzyć też w swojego brata. Kto nie wierzy w Pana, który w nim żyje, nie może wierzyć innym ludziom.
Ten, który nie jest dobrotliwy dla bliźniego, nie jest Bogu miłym. Dlatego Pan mówi, abyśmy kochali swoich bliźnich. Lecz wasz bliźni jest zraniony, ukrzyżowany, przybity do krzyża. Wasz Pan nie jest w Niebie. Wy przybiliście Go. O tym czytacie w Ewangelii. Wasze zbawienie dokona się nie inaczej, lecz przez to przybicie – cierpliwość i dobrotliwość. Wtedy przyjdzie czas waszego uwolnienia. Powiecie: – To jest męcząca rzecz.
Nie jest męcząca. Nie bójcie się. Przybicie do krzyża jest przyjemną rzeczą. Pan od tysięcy lat cierpi ukrzyżowanie.
– A czy będziemy musieli cierpieć?.
Nie ucierpicie. Ludzi, którzy boją się cierpienia, nie chcemy w naszej szkole. Powinniście dziękować Bogu za te cierpienia. One są przez niego zesłane. Na cierpienia, które się wam teraz daje, wy zasługujecie, jesteście ich godni. Jeżeli Chrystus nie niósłby korony z ciernia, jeżeli nie byłby przybity, jak mógłby przejawić swą miłość? Czy kochalibyście go dzisiaj, jeśli schlebiałby swoim zachciankom i żyłby jak król? Wy go kochacie, ponieważ został przybity do krzyża dla naszego zbawienia.
Dlatego od tej chwili bądźcie bohaterami. Nie bójcie się cierpień, lecz mówcie do świata, że jesteście mężczyznami, i że nie jeden krzyż, a dziesięć gotowi jesteście nieść. Pewien człowiek narzekał, że krzyż, który niesie, jest zbyt ciężki.
Pan powiedział: – Zabierzcie mu go – i wprowadził go do pewnej dużej sali, gdzie rzekł mu: – W tej sali są duże i małe, złote i srebrne, żelazne i kamienne krzyże, wybierz sobie jeden.
Człowiek ten chodził, chodził i znalazł wreszcie pewien mały krzyżyk i rzekł: – Tego chcę.
– Ależ to jest krzyż, który niosłeś do tej pory, ten, który ja ci dałem.
Często sami wyolbrzymiamy nasze cierpienia. A one są drogą zbliżającą nas do Boga. I dlatego, gdy ktoś cierpi, powiedzmy sobie: – On jest grzesznikiem, który się zbawia.
Ja uważam go za szczęśliwego i mówię mu: – Bracie, jesteś bliżej Nieba. Chciałbym być na twoim miejscu.
Gdy ktoś powie: – Ja jeszcze nie widziałem cierpienia – ja mówię mu: –Jesteś wciąż zielony. Przyjemne jest być zielonym, lecz gdy zaczyna się dojrzewać, dochodzą cierpienia. Teraz, weźcie tę myśl do siebie. Przedstawiam wam punkt widzenia Pana, po to, byście, gdy wam przyjdzie cierpieć, cieszyli się i dziękowali Panu, że was kocha i wam to zsyła. Cierpienia są objawem Miłości Bożej. Wszyscy podźwignijmy ten krzyż. Po to na cały bułgarski naród, jak duszę, Pan zesłał cierpienia, aby przyswoił sobie dwie wielkie cechy – cierpliwość i dobrotliwość.
– Ależ –mówicie – Grecy i Serbowie są tacy i tacy.
Na to nie zważajcie. Nauczcie się lekcji o waszym zbawieniu, a jacy są oni, zostawcie im. Oni nic nie zyskali, dla nich też przyjdzie czas, aby nauczyć się lekcji, którą wam dano wcześniej. Dlatego właśnie winniście dziękować, a nie narzekać.
– Ukrzyżowali nas.
– Nic się nie zdarzyło – jesteście bliżej mnie – mówi Pan – Pozostali nie są. Oni teraz są daleko, ale także zbliżają się do tego miejsca.
Gdy was ukrzyżują, wtedy wejdziecie do Królestwa Bożego. Dlatego radujmy się, że mamy coś więcej na tym świecie. Wszyscy naśladujmy Chrystusa i godnie nieśmy to imię na ziemi - chrześcijanie. Co powiedzą pozostali, odłóżmy na bok. Bądźmy cierpliwi i dobrotliwi i spełniajmy swój obowiązek wobec Boga tak, jak to rozumiemy w naszych czystych myślach i pragnieniach. A po tej wielkiej drodze, abyśmy się nigdy nie błąkali, lecz walczyli śmiało, zdecydowanie i wspierali każdego, który walczy razem z nami. Oto jest siła, dzięki której pokonamy teraźniejsze trudności.

Wykład Nauczyciela Beinsy Duno z cyklu „Siła i Życie” wygłoszony dnia 6 czerwca 1914 roku, Sofia


[1] W oryginale dosłownie ‘sól (tzn. słowo) swój smak utraci’, nawiązuje do Mat 5:13, Mar 9:50, Łuk 14:34
[2] Nie było wtedy młynków elektrycznych do przygotowania pokarmu dla dzieci.
[3] W oryginale mowa o żytnim ziarnie, jednak Beinsa Duno wielokrotnie nawiązuje do Pisma Świętego, gdzie w polskim przekładzie mowa o ziarnie pszenicznym.


© Tłumaczenie: Gerasim Stojczew Galitonow
Podziękowania dla Atmana i Alicji Kiejko za pomoc w pracy nad polską wersją


Copyright (c) 1997 Publishing House "Byalo Bratstvo" All Rights Reserved
Web-site with url: http://www.beinsadouno.org

Trzy życia

Rozmyślanie

Tego wieczora porozmawiamy o tym, jak wykorzystywać swój wolny czas. Nierozsądne wykorzystanie wolnego czasu psuje życie. Prawdziwy mistrz, organizuje prawidłowo swój wolny czas. Wie on, kiedy należy pracować, a kiedy odpoczywać. Wykorzystuje rozsądnie zarówno czas pracy jak i swój wolny czas, dzięki czemu jego sprawy układają się pomyślnie.
Zastanówmy się teraz nad metodą pracy. Jaka jest najlepsza metoda pracy? Trudno na to pytanie odpowiedzieć, gdyż jesteście w różnym wieku i macie różne pojmowania. Zapytam was w takim razie: jaka jest najlepsza metoda pracy dla starych, a jaka dla – młodych? Zgodnie ze współczesnym pojmowaniem, ludzie mówią, że starzy powinni sobie odpoczywać. O młodych zaś sądzą, że powinni sobie poużywać. A kto będzie pracować? Więc starzy mają odpoczywać, a młodzi używać sobie, dorośli natomiast mają pracować. Jest to niezrozumienie życia, biorące się ze sprzeczności pomiędzy ludźmi.
Istnieją trzy rodzaje życia. Pierwsze nazywam materialnym. W tym życiu człowiek myśli tylko o swoim bezpieczeństwie materialnym. Jeśli jest gospodarzem, hoduje krowy, owce, kury. Jeśli jest rolnikiem ma do dyspozycji pola, winnice. Jeśli jest przedsiębiorcą, posiada wiele domów, straganów, które wynajmuje innym. Gospodarz cieszy się na gdakanie kur, beczenie owiec, muczenie krów, rolnik – na obfity plon, a przedsiębiorca – duży zysk. Materialista dąży do nagromadzenia bogactw i jak zapewni sobie wszystko mówi: „Warto żyć!”. Poświęca on dziesiątki lat swojemu bydłu, polu i nieruchomościom, lecz wreszcie staje się przemęczony, zanudza się i mówi: „Człowiek powinien pomyśleć o sobie, o swojej duszy” i zaczyna sprzedawać wszystko, co ma. Nie rozumiejąc go, jego domownicy zastanawiają się, co się z nim dzieje, czemu sprzedaje bydło, swój majątek, któremu tyle lat się poświęcał.
Zatem, z materialnego życia, człowiek przechodzi do drugiego – duchowego życia, w którym zaczyna się zastanawiać nad zapewnianiem wszystkiego swojej duszy. Ubezpieczony materialnie, uważa, że może przeznaczyć swój wolny czas na pracę nad sobą i zaczyna się skupiać, rozmyślać na abstrakcyjne tematy. Człowiek, żyjąc życiem materialnym, wciąż nie pozbył się swojego egoizmu.
Trzecie, prawdziwe życie nazywam Boskim. Tu już egoizm nie istnieje. Jest to życie w doskonałej Boskiej Miłości, gdzie ludzki umysł i ludzkie serce rozwijają się prawidłowo. O ile w wypadku pierwszych dwóch żyć stosowane są metody wyróżniania, analizowania, o tyle z trzeciego życia metoda ta jest wyłączona – tu jest stosowane prawo Miłości – wykonywanie Woli Boskiej.
Studiując życie ludzi, którzy wiedli życie materialne i duchowe, widzimy, jak oni odkładają sprawy. Gdy chodzi o wyższe życie, rezygnację z egoizmu, mówią oni: „Gdy Bóg przemówi..., gdy Duch przyjdzie...”. Ile razy matka budziła swoje dziecko ze snu i ono kontynuowało spanie! Ile razy matka łagodnie je namawiała: „Wstań kochanie. Słońce już wzeszło”. Któż nie słyszał delikatnego głosu swojej matki: „Wstań kochanie”? Komu Pan nie powiedział: „Wstań, wyjdź na zewnątrz, słońce już wzeszło”? Każdy słyszał cichy głos Boga zapraszający go do wstania, lecz tak, jak dziecko, zamykał oczy i spał dalej. Wiele razy Duch przychodził do naszej duszy, stukał i... odchodził. Może znów przyjdzie, zastuka i jeśli nie ma gotowych do przyjęcia Go, znów odejdzie. Powiecie, że odnosi się to do starych, nie do młodych – bo oni mają wystarczająco dużo czasu. My zaś mówimy, że dzisiejsza epoka wymaga od wszystkich ludzi – młodych i starych, tej samej rzeczy: poradzenia sobie ze sprzecznościami i rozstrzygnięcia kwestii życiowych. Spójrzcie, co robią zwierzęta. Gdy znajdą się w niebezpieczeństwie, łączą się, by sobie pomagać. Porą zimową wilki zbierają się w watahę i idą razem napaść na jakieś stado. Nie chodzi o to, aby ludzie też się zbierali do powodowania szkód, lecz by wykonali jakąś rozsądną pracę. Czy wy też nie moglibyście się połączyć w duże lub małe grupy i pomagać sobie w trudnościach, wznieść się ponad nie? Czy człowiek powinien się poddawać warunkom i trudnościom, pozwolić, by zostały one jego panami? Człowiek może być panem warunków i trudności nie teoretycznie, lecz w praktyce. Czy choroba powinna przykuć człowieka do łóżka, przestraszyć go i spowodować, by uciekał się do cudzej pomocy? Gdzie podziała się jego wiedza? Gdzie podziała się jego wiara w Boga? W was powinno zjawić się pragnienie bycia w harmonii z Bogiem, by pracować z prawami żywej przyrody.
Jaki sens posiada wasza teoria, że znacie Boga, że dążycie do Boskiego życia, a przy najmniejszej trudności szukacie pomocy z zewnątrz. Zewnętrzna pomóc jest również odpowiednia, lecz wtedy, gdy zastosowałeś już swoją wewnętrzną wiedzę. Zjadłeś na przykład coś ciężkostrawnego, nie przeżułeś dobrze pokarmu – zażyj środek oczyszczający. Jeśli ci nie pomoże, poszukaj lekarza. Wielu religijnych i uduchowionych ludzi napycha swoje umysły i serca pokarmem, którego nie potrafią łatwo strawić, a potem poszukują przyczyny w otoczeniu. Mówią, że są naśladowcami nowej nauki, tzn. Boskiej, a jednocześnie cierpią na zaparcia. To jest niemożliwe. Boska nauka nie powoduje żadnego rozstroju w organizmie. Zanim ją przyjmiecie, powinniście zażyć środek oczyszczający, by oczyścić się absolutnie. Ten, kto stosuje Boską naukę, może stać się świętym. Żyje on w Miłości. Zobaczcie, jak zachowuje się dwoje młodych, którzy się prawdziwie kochają. Są jakby natchnieni, twarze mają otwarte i uśmiechnięte, są szczodrzy, gotowi na każdą ofiarę dla dobra tego, co wielkie na świecie. Posiadają takie same pojmowanie o życiu, przez co nie natrafiają na sprzeczności. Jeżeli dojdą do sprzeczności, pokazuje to, że cofają się do obszaru osobistego egoizmu. Jako uczniowie, powinniście wyzwolić się ze swoich złudzeń, byście wiedzieli, w którym życiu się znajdujecie: w materialnym, duchowym, czy Boskim. Świadomość tego, który wejdzie do świata Boskiego, ulega poszerzeniu się. Przechodzi on ze stanu gąsienicy do stanu motyla, tzn. z warunków ograniczających do wolnego życia. Jeżeli ktoś uważa, że wstąpił w Boskie życie, a nie wiedzie się mu, to jest na złej drodze. Możliwe, że to nie on jest przyczyną swoich niepowodzeń, lecz powinien wiedzieć, że istnieje coś, co go hamuje i przeszkadza. On jeszcze nie przerwał swoich starych połączeń.
Teraźniejszy świat jest pełen dusz, które pozostały w tyle w swoim rozwoju, tzn. pozostały w tyle na drodze ludzkiej ewolucji, przez co nie mogą samodzielnie korzystać z sił przyrody. Niektórzy z nich znajdują się w położeniu żebraków, którzy stukają do cudzych drzwi, prosić o chleb. Inni są w położeniu złodziei, a trzeci – pasożytów. Znając słabości człowieka, wykorzystują go, dopóki nie przejmą całego jego bogactwa i sił. Gdy spotkają jakiegoś dumnego człowieka, zaczynają podszeptywać mu, że jest uzdolniony, utalentowany, że może zająć wysokie stanowisko, naprawić świat. On daje się podpuścić tym podszeptom i robi wszystko, co możliwe, by stać się ministrem, by naprawić swój naród. Gdy zajmie upragnione stanowisko, zaczyna wydawać surowe prawa i nakazy, przez co zyskuje wielu wrogów. Potem te same istoty znów podszeptują mu: Zrezygnuj z wysokiego stanowiska, zmęczyłeś się już, nich inni ciebie zastąpią. On składa rezygnację, zadowolony, że dokonał czegoś pożytecznego dla swojego narodu. Na jego miejsca przychodzi inny, który od razu zaczyna go prześladować, podaje go do sądu, po czym pakuje do więzienia. Co on ma ze swojego wysokiego stanowiska? – Nic szczególnego, poza nieprzyjemnościami, trudnościami i cierpieniem.
To, co zachodzi, w życiu materialnym człowieka, zachodzi również w jego życiu duchowym. Do dumnego człowieka, który jeszcze nie przyswoił sobie umiejętności odróżniania i nie potrafi analizować swoich uczuć i myśli, przychodzą istoty ze świata duchowego, które pokazują mu, jak wykorzystywać siły Przyrody i stać się wielkim. Gdy człowiek połączy się z siłami przyrody, postępując zgodnie z podszeptywaniami tych istot, to, co powie i zażyczy sobie, się staje. Tym sposobem oni łączą go z ciemnymi i negatywnymi siłami przyrody, aż całkowicie go omotają. To nie jest Boskie. Abyście mogli odróżnić to, co Boskie, od tego, co ludzkie i od tego, co zwierzęce, powinniście najpierw nauczyć się praw rozróżniania oraz poradzić sobie ze swoimi słabościami. Dopóki człowiek posiada słabości, zawsze będzie podatny na wpływy niższych istot. Dopóki posiada słabości, będą w nim zawsze warunki dla pasożytów. Dlatego powinniście się strzec ich niebezpiecznego wpływu. Nie dokona się tego, uciekając przed nimi, lecz poprzez rozróżnianie ich zamiarów, myśli i uczuć. Rozróżnianie oznacza wewnętrzne widzenie. Nie umiejąc stosować tego prawa, ludzie natrafiają na nieporozumienia, spory i sprzeczności.
Nie mówię tego po to, by krytykować czy posądzać, ale byście przejrzeli. Każdy powinien oceniać swoje czyny, wiedzieć pod jakiem wpływem działa: czy pod wpływem tego, co Boskie w sobie czy pod wpływem niższych istot znajdujących się poza nim i wewnątrz niego. Gdy chcesz komuś zwrócić uwagę, będąc pod wpływem Boskim, mówisz: „Bracie, nie idziesz słuszną drogą. Zatrzymaj się, wróć trochę do tyłu, a znajdziesz drogę swojej duszy”. Jeżeli jednak zaczniesz go przeklinać, nazywać obłudnikiem, złym człowiekiem, to poddajesz się obcym i negatywnym wpływom i tym sposobem pętasz i siebie i swojego bliźniego. Jeżeli powiecie komuś, że jest obłudnikiem lub złym człowiekiem, on powinien posiadać te cechy w sobie. Wszystko, co mówicie, powinno być oparte na faktach. Każda negatywna i pozytywna cecha człowieka specyficznie odbija się na jego twarzy, głowie, rękach. Jeżeli tego nie posiada, nie możecie mu tego przypisać.
Zatem, jako uczniowie, po zastosowaniu prawa odróżniania, powinniście stosować prawo wewnętrznego przesiewania: oddzielać to, co potrzebne, od tego, co niepotrzebne, to, co istotne, od tego, co nieistotne. Jest to jedno z praw alchemii. Kiedy astronomowie robią swoje obserwacje? Wybierają oni ciche, spokojne noce, kiedy nie ma zawirowań powietrza. Bierzcie z nich przykład. Kiedy robicie obserwacje nad sobą, wybierajcie cichą, spokojną pogodę, gdy duchy nie poruszają waszego umysłu i serca. Jeżeli wprowadzają one zakłócenia i niepokój w waszym umyśle i w waszym sercu, obserwacje nie będą prawdziwe. Wprowadźcie pokój i ciszę w wasze umysły i wasze serca i przy cichym umyśle i spokojnym sercu połączcie się z Boską świadomością, w której żyjecie. Można to osiągnąć poprzez świadomą pracę nad sobą przez każdego z osobna, lub przez kilku razem. To pomaganie sobie nawzajem, mające na celu harmonizowanie się i zestrojeniu się
Gdy mówię o zestrojeniu, o nastawieniu ludzi, ludzie religijni i uduchowieni oponują, mówiąc, że oni nie potrzebują zestrajania się, albo że już są zestrojeni, skoro wierzą w Boga i ufają Mu. Gdy znajdą się przed jakąś przeszkodą, mówią: „Pan jest dobry”. Do któregokolwiek domu wejdziecie, wszędzie słyszycie tę samą śpiewkę: „Pan jest dobry, On nam pomoże”. – Pan jest dobry, rzeczywiście. On pomaga, lecz wy również powinniście sobie pomagać. To tak jakby ciągle słyszeć tę samą piosenkę – „Kwiatek miły, kwiatek piękny”. Jest to jedna z piosenek serca. Pójdziecie do innego domu i tam słyszycie inną – „Wiatr buczy, Bałkan jęczy”[1]. Jest to piosenka umysłu. Jednak serce i umysł nie kończą tylko na pierwszej piosence. Posiadają wiele piosenek – wszystkie należy śpiewać. Śpiewajcie trzecią piosenkę. Jaką? – Piosenkę duszy.
A zatem, ponieważ przeszliście już przez życie materialne i duchowe, przez życia osobistego egoizmu, pora już byście weszli do życia Boskiego. Wyrzućcie egoizm poza siebie, a połowę roboty będziecie już mieli za sobą. Gdy już skończyliście zadośćczynić egoizmowi, sprawa jest łatwa. Małe sprawy są łatwe. Chrystus też rozpoczynał od małych spraw, aż osiągnął doskonałość, dlatego też mówi: „Bądźcie więc i wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mat 5:48).
Trzy rodzaje życia oznaczają trzy kategorie ludzi: ogłoszony[2] czy też słuchacz, wierzący i uczeń. Ogłoszeni (słuchacze) mają powiązanie z życiem materialnym. Wierzą oni w bogactwa, w dobra materialne. W takim życiu człowiek daje 5, a bierze 100. Wierzącymi są ludzie z duchowego życia, w którym tyle, ile człowiek daje, tyle też bierze. Uczniowie mają powiązania z życiem Boskim. Do nich odnoszą się słowa Ewangelii: Kto chce być moim uczniem, co posiada niech rozda ubogim (...) wyrzecz się swojej matki i ojca. Potem przyjdź i chodź za Mną![3] Uczeń wie, jak rozdawać. Jeśli tego nie wie, nie jest on uczniem. Właśnie o nim Paweł mówi: „I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie (tzn. jeśli się ofiaruję), lecz Miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał (nikim nie jestem)” (1 Kor 13:3). Złożenie ofiary bez Miłości oznacza życie w osobistym egoizmie. Póki człowiek uważa siebie za centrum wszechświata, wciąż porusza się w osobistym egoizmie. Pragnie, by wszyscy mu się kłaniali. Uczeń, który żyje w świecie Boskim, jest ponad wszystkimi, nie myśląc o tym, nie uświadamiając nawet sobie swojego położenia, dzięki czemu nic dolnego i niższego jego nie dotyczy. To tak jakby powiedzieć, że komar, który usiadł na Mont Blanc, go zabrudził. Wysoki szczyt jest nieczuły na takie nieczystości i drobnostki w życiu. Padają tam silne deszcze, które wszystko wymywają. Pojawiają się tam wielkie burze, których powietrze wszystko oczyszcza.
A więc, jako uczniowie, powinniście pracować świadomie, przyjąć podstawy swojego przyszłego życia. Dlatego jest wymagane stosowanie Boskich reguł w życiu. Cokolwiek czyni człowiek, powinien wiedzieć, że czyni to dla siebie. Skoro tak jest, powinien on znać przejawy Boskiego życia, być pożytecznym najpierw dla siebie. Jeżeli jest pożyteczny dla siebie, będzie pożyteczny również dla innych. I wtedy, jeżeli w nim samym albo pomiędzy jego bliskimi pojawi się jakaś dysharmonia, on łatwo sobie z nią poradzi. Jakim sposobem? – Boskim. Tylko w Boskim życiu człowiek wszystko daje i łatwo rozwiązuje wszystkie kwestie. Rzeczywiście, nie ma większej rzeczy niż ta, by człowiek był w zgodzie z rozumnymi, wyższymi istotami, był w połączeniu z Bogiem i czuł Go w sobie.
Dziś od wszystkich wymagane jest, by przesiewali swoje myśli i uczucia, by je analizowali i zatrzymywali tylko te z nich, które są istotne, na których zawsze mogą polegać. Niechby i jedna myśl pozostała w waszej głowie i w waszym sercu, ale niech to będzie Boska myśl. To każdy może uczynić, lecz potrzebna jest mu wiedza. Skoro znacie Boskie reguły, będziecie je stosować tak, jak muzyk stosuje reguły muzyki, a malarz – reguły sztuki. Boskie reguły są ściśle określone, ten, kto wie, jak je stosować, zawsze będzie miał wyniki, nie materialne i tymczasowe, lecz wieczne. Powiecie, że do tego jest potrzebne polepszenie zewnętrznych warunków. Tak nie jest. Najpierw należy polepszyć stan lub warunki swojego umysłu, potem – polepszyć warunki swojego serca. Gdy to zdobędziecie, polepszycie warunki swojego materialnego życia, a następnie również duchowego. Skoro człowiek postawił dwie mocne podstawy swojego życia – materialną i duchową, Boskie życie przejawi się samo w sobie. Współcześni ludzie nie dochodzą do żadnych wyników, bo postępują dokładnie na odwrót. Chcą oni najpierw ubezpieczyć swoje życie materialne, a potem myślą o zrównoważeniu sił swojego umysłu i serca. Pracujcie nad swoim umysłem i sercem, byście wzmocnili swoją wiarę, byście zdobyli doświadczenia, na których będziecie polegać. Jakie doświadczenie zdobędziecie z wyrośnięcia jednego kwiatu, który dziś posadziliście w swoim ogrodzie, a on następnego dnia więdnie? Inna sprawa, gdy kwiat wyrasta, rozwija się, kwitnie, zawiązuje i daje owoc. Dopóki kwiat rośnie w Boskim ogrodzie, zdobywacie wiedzę i doświadczenia, które możecie wykorzystywać. Każdy człowiek posiada takie doświadczenia i wiedzę, lecz od wszystkich wymaga się, by uczynili krok do przodu, by zbliżyć się do Boga. Jest powiedziane w Piśmie Świętym: „Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was” (Jakub 4:8). Niektórzy boją się uczynić krok na przód, by nie zaszedł w nich jakiś kataklizm. Jest to najprzyjemniejszy stan, jaki kiedykolwiek mogliby poczuć. Jest powiedziane: „Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat” (Jan 16:21). Jej smutek przeradza się w radość. Taki jest stan każdego, kto zbliżył się do Boga. Będzie płacz i szloch, męki i cierpienie, lecz smutek potem przerodzi się w radość. Nie jest to łatwe, trudne też nie jest, lecz wymagane jest bohaterstwo. Tylko tak człowiek może stać się silnym. Wielu zastanawia się, czemu nie widzą wyników swojej pracy. – Ten, kto żyje w swoim osobistym egoizmie, nie może spodziewać się wyników. To oczywiste. Ludzie, którzy tkwią bardziej w życiu materialnym, w życiu osobistego egoizmu, nie mogą siebie nawzajem akceptować. Kiedy się spotykają, pierwszą sprawą jest dowiedzieć się, kto w kogo wierzy i jakie ma przekonania. W Boskim życiu takich pytań się nie zadaje. Istnieje tam braterstwo. Czy dwaj bracia spotykając się, pytają siebie, jakiego kto jest wyznania? Oni wiedzą, że są braćmi, nic więcej ich nie obchodzi. Czy wy też nie możecie stać się braćmi, zlikwidować osobistego egoizmu? Ilu spośród was jest gotowych, by zrezygnować z czegoś? Jeżeli chodzi o zadeklarowanie się poprzez podniesienie ręki, to łatwe, lecz życie wypróbuje was na inny sposób. Spowoduje wam jakiś kłopot lub ogromny ból i zmusi was do pokonania go. Jeżeli łatwo poradzicie sobie, to zlikwidowaliście osobisty egoizm. Zamiast bólu głowy, gardła, nogi, ręki, przyroda spowoduje wam gdzieś na ciele wielki wrzód, przez który zapomnicie o wszystkich innych bólach i nieprzyjemnościach. Wasza uwaga będzie skupiona na wrzodzie i gdy on się przebije i wycieknie, wszystkie wasze choroby znikną. Cieszcie się, jeżeli poprzez duży wrzód wyzwolicie się z wszelkich przejawów osobistego egoizmu i przygotujecie się do Boskiego życia.


Wizerunki

Istot Światła

Ta kolekcja wizerunków została stworzona z dzieł o ogólnodostępnej licencji oraz takich, których licencje są w stanie weryfikacji.
Uporządkowanie wizerunków nie jest ostateczne.
Pan Świata Gautama BuddaPan
Sanat Kumara
Pan AlfaPan SziwaPan Surija
Pan MajtrejaPan LantoPan JezusUmiłowany HeliosPan Kriszna
Archanioł GabrielArchanioł MichałUmiłowany MelchizedekSerapis BeyUmiłowana Nada
Umiłowana
Pallas Athena
Bogini WolnościUmiłowana PorcjaUmiłowana
Guan In
Umiłowana
Matka Maria
Elohim HerkulesElohim ApolloWielki Boski KierownikElohim PokójElohim Cyklopea
PadmasambhavaBudda Rubinowego PromieniaWszechświatowy BuddaBudda WajroczanaBudda Amitabha
Umiłowany IłarionUmiłowany
Kut Humi
Umiłowany
Moria
Umiłowany
Dżwał Khuł
Umiłowany
Sen Germain
KonfucjuszUmiłowany Zaratustra(apostol) Jan UmiłowanyMaha ChohanUmiłowany Paweł z Wenecji
Ojciec PioWywyższony Nauczyciel MikołajUmiłowany MojżeszUmiłowany
Jan Chrzciciel
Umiłowany Babadżi
Pani TeozofiaUmiłowany
Mikołaj Roerich
Umiłowany
Godfre
Umiłowany LanelloWywyższona Mistrzyni Clare
Zacznijcie więc pracować nad sobą, by wyzwolić się z materialistycznego pojmowania życia i osobistego egoizmu, byście mogli wejść do Boskiego życia. Powiecie, że jeszcze nie nadszedł na to czas, że brak dobrych warunków do pracy, że brak wam wiedzy itd. Kiedy nadejdzie czas do pracy? Czy na starość? Człowiek powinien ciągle pracować i jako stary i jako młody. To, co Boskie, umieszczone w człowieku nie starzeje się, nie traci swojego znaczenia. Czy powinniście być podobni do tego starca, który chwalił się swoim niegdysiejszym bohaterstwem w przeskakiwaniu rowów. – Skoro tak, to przeskocz ten – powiedzieli mu ci, przed którymi się chwalił. – Czemu nie, przeskoczę. Rozpędził się do skoku, lecz od razu spadł do rowu. Gdy poczuł się zawstydzony, powiedział: „Teraz starość nadeszła, inaczej było, kiedy byłem młody”. Wyciągnęli go z rowu. On rozejrzał się w jedną, potem w drugą stronę i cichutko powiedział sobie: „To, co było kiedyś, jest i teraz”. Pamiętajcie: Czy człowiek jest młody, dorosły czy stary, to, co Boskie w nim, nie zmienia się. Czy żytnie ziarenko może się zmienić? W procesie swojego rozwoju ono tylko robi się grubsze, lecz jego zarodek pozostaje ten sam. Człowiek żyje z takimi dążeniami, jakie ma w swojej młodości. Z nimi on żyje, wyrasta, rozwija się, z nimi też odchodzi na tamten świat. Ten, kto jest szlachetny, pozostaje szlachetny i w swojej młodości i w starości. Kamień szlachetny jest zawsze szlachetny. Gdziekolwiek go znajdziesz, w czystym lub nieczystym miejscu, on nie traci tej swojej własności. Ten, kto go pozna, oczyści go i postawi na jego miejscu. Ten, kto go nie zna, porzuci go jak coś niepotrzebnego. Dusza to kamień szlachetny w człowieku. W niej ukryte są warunki do jego rozwoju. Poprzez duszę człowiek łączy się z Boską świadomością i zaczyna świadomie pracować dla Boga. Nie oznacza to, że powinien on opuścić swoją pracę i oddać się służeniu Bogu. Służenie Boskiemu Początkowi na świecie, oznacza bycie świadomym, że wszystko należy do Boga. Jakkolwiek się pracuje, powinno się mieć na uwadze Jego obecność, wiedzieć, że oko Boskie jest wszędzie i widzi wszystko. Gdy jedna Boska myśl wejdzie do waszego umysłu, przyjmijcie ją, skądkolwiek, by ona nie pochodziła. Dajcie wolną drogę temu, co Boskie w sobie i bądźcie gotowi wyjść z kokonu i jak motyl iść od kwiatu do kwiatu zbierać słodki nektar życia.
Teraz każdy powinien zapytać siebie, czy może świadomie wejść do Boskiego życia jako uczeń i rozpocząć naukę. Człowiek był już w Boskim życiu i powinien znów do niego powrócić. Utracił je kiedyś i ubolewa nad tym. Dlatego, gdy zobaczycie, że ktoś nad czymś boleje, wiedzcie, że przyczyna jego smutku bierze się z jego odejścia od prostej, tzn. Boskiej drogi. Skoro oddalił się, utracił swoją drogę i z tego powodu poszukuje jej do dziś. Dążcie do tego, co Boskie, ponieważ ono nada sens życiu. Człowiek może wejść w nowe życie tylko poprzez to, co Boskie, w nim, tzn. w życie wolne od długów, wolne od zabiegania o sprawy materialne, wolne od osobistego egoizmu. Wejść w nowe życie, oznacza znaleźć sens życia. Sens życia jest zawarty w kochaniu – kochaniu i byciu kochanym. Oprócz kochania wszystko jest przejściowe, zmienne i nietrwałe. Człowiek może stracić wszystko, lecz miłości nigdy. Ona z nim przychodzi i z nim odchodzi. Bez kochania świat fizyczny traci swój sens, lecz również ludzkie kochanie bez Boskiego kochania także traci swój sens. Cenisz coś ze względu na przyjaciela, który ci to dał. Dopóki kochasz swego przyjaciela, doceniasz wszystko, co on ci dał, gdy przestaniesz go kochać przestaniesz doceniać również przedmioty, którymi cię obdarował. Jeśli lubisz poetę, pisarza czy uczonego, będziesz czytał również jego książki. Miłość nadaje sens rzeczom. Bez niej człowiek żyje w świecie iluzorycznym. To oczywiste. Skoro straci to, co wieczne i niezmienne w swoim życiu, pozostaje tylko z tym, co przejściowe, doczesne. Dlatego mówię: Nie czyńcie tego, co doczesne, centrum swojego życia. Na przykład pokarm – to coś doczesnego. Jest on warunkiem życia, ale nie sposobem na nie. Dopóki żyjesz będziesz jadł, lecz przyjdzie dzień, kiedy opuścisz ziemię i nie będziesz jadł. Dopóki jesteś na ziemi, będziesz się męczył, będziesz się trudził, lecz przyjdzie dzień, w którym męka i trud będą zastąpione pracą – najprzyjemniejszą rzeczą w życiu. Dopóki człowiek posiada zapotrzebowania fizyczne, męczy się i trudzi się, lecz nie jest to potrzebne. Pijak również mówi, że trzeba pić, lecz picie wina nie jest obowiązkowym prawem. Naruszając prawa wolności, człowiek stworzył prawo konieczności, dzięki czemu ziemia jest pełna cmentarzy. Bóg powiedział do Adama: Ze wszystkich owoców możesz spożywać, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść (Rozd. 2:16-17). Adam nie posłuchał się Pana, spożywał z zakazanego drzewa i opuścił raj. Od tamtej chwili pojawiło się na świecie prawo konieczności.
Co powinien uczynić człowiek, by powrócić znów do raju? – Postępować zgodnie z Boskim prawem. Ludzki duch może powrócić tam, skąd przyszedł. Kiedy świat będzie naprawiony? – Wtedy, gdy ludzie przyjmą bezinteresownie Miłość i zastosują ją. Dziś oni pracują za wynagrodzenie za wykonaną pracę. W przyszłości, gdy zastosują Miłość, będą pracować, nie wymagając zapłaty. Monetą wymienną pomiędzy ludźmi będzie Miłość. Wtedy będą oni wolni, będą latać jak motyle, będą daleko od swoich kokonów. – Czy mamy w to uwierzyć? – Wierzcie i myślicie. Wiara jest związana z ludzką inteligencją, z ludzkim umysłem. Kto wierzy i myśli, może uczynić coś rozsądnego. Kto nie wierzy i nie myśli, będzie deptać w jednym miejscu.
Nowa kultura wymaga mądrych ludzi. Jeśli uważacie, że ze swoimi obecnymi wierzeniami i pojmowaniami możecie wejść do nowej kultury, to źle myślicie. Pierwszym warunkiem do wejścia w nowe życie jest przyjęcie tego, co Boskie. Kto przyjmie to, co Boskie w sobie, łatwo rozwiąże nawet najtrudniejsze pytania. Kto tego nie przyjmie, zabrnie się w ślepy zaułek. Wielu tam dotarło i nie mogą iść do przodu. To jest przyczyną tego, że mówią oni tylko o swoich dawnych doświadczeniach. Od nich niczego nowego nie usłyszycie. Oni ciągle mówią o swojej przeszłości: Byliśmy kiedyś bardziej religijni, lepsi. Kto mówi ciągle o swojej przeszłości, jest stary. Nie ważne, jaki byłeś w przeszłości, ważne jest, jakim jesteś dziś i jaki będziesz jutro. Bóg nie starzeje się. On mówił w przeszłości, mówi teraz i w przyszłości również będzie mówić. Zatem, niech przeszłość pozostanie wspomnieniem. – Czy coś ze mnie jeszcze będzie? – Jeżeli wierzysz, będzie. Jeżeli nie wierzysz, nie będzie. – Czy będziemy znać się w przyszłości? – To od was zależy. Jeżeli się kochacie, będziecie znać się. Jeżeli nie kochacie się, nie będziecie siebie znać. Kochać kogoś, znaczy być gotowym ponieść wszelkie ofiary dla niego. Na razie ludzie nie znają się tak, jak powinni. Żyjąc, ciągle poznają siebie nawzajem coraz lepiej. Każdy dzień niesie warunki dla nowego poznawania. Każdy rok odkrywa coraz to nowe rzeczy o człowieku. Oznacza to poznawanie Boga. Przy stopniowym poznawaniu Boga dochodzimy do Miłości w jej stanie wstępującym. Wszyscy ludzie nie mogą przyjąć Miłości od razu, lecz stopniowo. Mówiąc o przyjmowaniu tego, co Boskie, nie mamy na myśli opuszczania życia. Myślenie w ten sposób to wypaczone zrozumienie spraw. Należy żyć, przyjmując to, co Boskie i wykonując Wolę Boską. Tylko w ten sposób naprawimy swój świat wewnętrzny, tzn. swój umysł i swoje serce. Kiedy ludzie naprawią swoje umysły i serca, świat również będzie naprawiony. Gdy człowiek naprawi siebie, widzi, że i świat jest naprawiony. Zatem wymagane jest od niego, by ustalił ład i porządek w sobie, by usunął wszystkie przeszkody ze swojej drogi. Wtedy będzie żył według Boskich praw. Ludzi świeccy posiadają prawa, lecz nie przestrzegają ich. Ludzie religijni nie uznają praw, lecz ani jedni ani drudzy nie żyją tak, jak powinni. Aby naprawić swoje życie, wszyscy ludzie powinni żyć zgodnie z Boskimi prawami.
Współcześni ludzie przeszli przez kilka stanów: byli niewolnikami w Egipcie, wyrabiali cegły. Potem Mojżesz wyprowadził ich na pustynię. Na górze Synaj dano im prawa, według których mieli żyć i tu się zatrzymali. Teraz powinni wejść do ziemi Kanaan, przyjąć Boski Początek, ustalić porządek w swoim życiu i wykonywać Wolę Boską. Każdy może być wzorcem Boskiego życia. Jeżeli mocno tego pragnie, osiągnie to. Wystarczy, by w jednej chwili podjął decyzję, że będzie żyć nowym sposobem, by wypracować w sobie wzorce człowieka żyjącego w Boskim świecie. Jeżeli zadecyduje raz, żadne wahanie nie jest dozwolone. – Co poczną moi bliscy? – Oni też pójdą twoim śladem. Nie można nie naśladować człowieka, który żyje zgodnie z Boskimi prawami, który jest gotowy na wszelkie ofiary dla dobra swojej duszy, jak również dla dobra swoich bliźnich. Rozpocznijcie od małych doświadczeń, nie od dużych. Jest ważne, by doświadczenia wychodziły udane. Niech każdy głęboko w sobie zapyta siebie, czy jest gotowy służyć Bogu. Jeśli odpowie sobie pozytywnie, niech rozpocznie swoją pracę. To się odnosi i do młodych i do starych. Młodzi są niczym ci, którzy idą na front, a starzy to ci, co zabezpieczają tyły. Jeżeli tyły nie są dobrze zorganizowane, młodym trudno będzie wytrzymać na froncie.
Jako uczniowie życia, powinniście mieć świadomy stosunek do niego, dać przykład poprzez swoje życie. Nie chodzi o krytykę, lecz o pracę. Każdy powinien żyć rozsądnie i stosować metody przyrody. Weźcie nasionko i je posiejcie. Pierwszego roku zakiełkuje, na drugi rok pojawią się listki i gałęzie, po kilku latach roślinka zakwitnie, zawiąże się i da owoce. To, co dzieje się w przyrodzie, dzieje się także i w człowieku. Niektórzy dopiero teraz kiełkują, inni puszczają już liście, trzeci rozkwitają, a niewielu zawiązało owoce. Cieszcie się każdym naturalnym procesem, jaki w was zachodzi. Nie ma potrzeby, byście od razu zakończyli swój rozwój. Ważne jest, abyście zachowali stan, przez który przechodzicie. Jeżeli wykiełkowaliście, strzeżcie swojej łodygi, by nie zjadła jej jakaś istota astralna. Jeżeli puściliście liście i rozkwitliście, strzeżcie swojego kwiatu. Jeżeli zawiązaliście owoc, strzeżcie swojego owocu.
Zadaniem niższych istot astralnych, jako pasożytów, jest czerpać gotowe soki z istot wyższych. To jest powodem tego, że człowiek łatwo traci stan swojego dobrego samopoczucia. Gdy straci je, powinien czynić wysiłki, by powróciło. Aby wytrzymywać ataki istot astralnych, powinniście grupować się po kilku razem i tworzyć pomiędzy sobą środowisko harmonijne, w którym działałaby Miłość. Jest Ona bronią przeciw wszelkim zewnętrznym i wewnętrznym atakom. Miłość przejawia się w każdym człowieku, lecz koryto, w którym płynie powinno być głębokie. Jeżeli jest ono płytkie, miłość będzie się rozlewać i zamiast dawać dobre wyniki tylko zrobi kałużę w okolicznym terenie. Dlatego więc, pracujcie, myślcie, byście stworzyli w sobie warunki do nadejścia Miłości pośród was i wewnątrz was. Tylko w takiej sytuacji możecie usłyszeć wielkie rzeczy. Gdy przygotujecie sprzyjające warunki dla Miłości w sobie, ona da wam metody pracy. Miłość jest wielką i świętą rzeczą. Nie przychodzi Ona zawsze i nie odkrywa się każdemu. Co robi człowiek, gdy chce opowiedzieć o swoim świętym doświadczeniu komuś? Najpierw bada człowieka, by dowiedzieć się, czy on będzie mógł docenić jego doświadczenie, czy go nie wyśmieje. Dlatego właśnie Chrystus mówi: „Nie rzucajcie swych pereł przed świnie” (Mat 7:6). Miłość to święta rzecz. Odwiedza ona tylko tych ludzi, którzy gotowi są ją zrozumieć, przyjąć i zastosować. Kto jej nie rozumie, nie może jej docenić i zamiast budować, on niszczy, pęta to, co Boskie w sobie. Uczeń powinien budować, a nie niszczyć. Zatem, kiedy ktoś zwierza wam się ze swojego świętego doświadczenia, poświęćcie mu cała swoją uwagę. Jeżeli powiecie, że jest ono nic niewarte, urazicie jego ducha, i przez to utrudnicie również sobie. Otwórz swoją duszę dla Boskiej świadomości i rozważaj rzeczy z tej pozycji. Dopóki nie przyjmiesz Boga jako obiekt swojej miłości, niczego nie możesz osiągnąć. Twoja myśl powinna być skupiona zawsze na Bogu. Żadna siła nie jest w stanie uczynić ci zła. Na przykład ktoś jest skazany na powieszenie. Jeżeli jego świadomość jest połączona z Bogiem, lina się zerwie i on pozostanie żywy. Jeżeli zwiększycie wibracje waszej myśli, nawet hartowana stal rozsypie się w proch.
Współcześni ludzie oczekują, że Bóg wszystko zapewni. Lecz Pan mówi: Wy też powiedzcie, i stanie się to, czego chcecie. Ale żeby stało się tak, powinniście wiedzieć, jak prosić. Kiedy małe dziecko prosi z Miłości, ojciec się wzrusza i daje wszystko, lecz gdy ono rozkazuje i próbuje coś narzucać, ojciec nic nie daje. Zatem jeżeli zwrócicie się do Boga z Miłością, wszystko może się stać. Teraz wszyscy, młodzi i starzy powinni otworzyć swoje serca na Boską Miłość i poznać ją. Jest powiedziane: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął” (Jan 3:16). Wy też powiedzcie: Ja tak umiłowałem Boga, że ofiaruję wszystko, by poznać Go. Jeżeli zastosujecie tę Miłość, siła przyjdzie – wszystko od was zależy. Takie jest motto, nad którym powinniście rozmyślać. Nadszedł już czas, byście poznali Boga – byście przeszli do tego, co wieczne. Niektórzy powiedzą, że znają Boga. Nawet Chrystus, przed próbą poprosił, by ominął Go ten kielich, lecz potem powiedział: Panie, wiem, że wszystko pochodzi od Ciebie, niech Twoja wola spełnia się! Jak przejdziecie przez wielkie cierpienia wy również zdobędziecie to doświadczenie – zrozumiecie, że wszystko dane jest od Boga. I powiecie: Panie, niech Twoja wola spełnia się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz