Zarejestrowane w Louisville, Kolorado
w Centrum Połączenia Karmazynowego Kręgu
9 sierpnia 2014 r.
Przekazał Adamus
Saint-Germain za pośrednictwem Geoffreya Hoppe
przy asyście Lindy
Hoppe
WAŻNA UWAGA: Ta informacja jest
przeznaczona dla tych, którzy biorą pełną odpowiedzialność za swoje życie i
swoje kreacje.
Sesja 1
LINDA: Zaproszeniem, oczywiście, jest ten moment Teraz, moment,
w którym będziemy oddychać świadomym oddechem. Oddychacie przez cały czas, ale
kiedy zatrzymamy się w tej chwili Teraz, dajecie przyzwolenie na to, żeby ten
oddech płynął.
To wasz oddech. To nasz oddech. Nikt dla was go nie wykona,
tylko wy możecie to zrobić.
Tak więc zapraszam każdego z was, byście wzięli głęboki
oddech. Żebyście wzięli go w siebie i wypełnili nim całe ciało. Wasze ciało
może go odczuć, wasze ciało wie, że kiedy bierzecie ten głęboki i świadomy
oddech - wybieracie życie.
Oddychajcie z głębi waszej duszy. Kiedy oddychacie, obecni w
tym momencie Teraz, możecie czuć jak wasza dusza płynie razem z wami.
A więc bierzcie oddech i przyjmujcie. To jest bardzo,
bardzo szczególny moment – nasz oddech,
nasze Teraz.
Zapraszam
was, byście płynęli i otworzyli się na to doświadczenie.
Tematem jest dostatek. Czy popłyniecie wraz z tym dostatkiem?
Czy dacie sobie przyzwolenie, żeby naprawdę poczuć to doświadczenie? Poczujcie -
jeśli tak wybierzecie - jak Adamus się przybliża do każdego z nas.
Tak więc oddychajcie i otwórzcie wszystkie swoje zmysły.
Popłynie muzyka, a ja was zapraszam, żebyście pozwolili oddechowi i energii
popłynąć wraz z wami i z muzyką.
A
więc oddychajcie.
Oddychajcie
i odczuwajcie. Oddychajcie i otwórzcie się na to doświadczenie.
Oddychajcie.
Oddychajcie.
(odtwarzany
jest muzyczny utwór “World in Your Hands” (Świat w twoich rękach) z witryny
PremiumBeat.com)
ADAMUS:
Jestem Kim Jestem, Adamus suwerenny i wolny.
Witam w Klinice Dostatku. Witam na tym spotkaniu ludzi, mierzących się z
czymś, co uważacie za jedną z najtrudniejszych spraw – sprawą obfitości,
pieniędzy, darów, otrzymywania.
Zawsze mnie trochę wkurzały i irytowały warsztaty, mające za
temat dostatek i jest to jeden z powodów, dla których dotąd ich nie
organizowałem. Irytacja brała się stąd, że większość z nich jest mentalna. Tak
więc dzisiaj będziemy wnikać w wiele koncepcji, kwestii, filozofii, są one jednak większym rozpraszaczem niż
cokolwiek innego. Tak, słuchając słów, przez cały czas będziemy poruszać
energią. Będziemy dokonywać przesunięcia w świadomości, bo na to przyzwalacie.
Słowa, owszem, są interesujące, ale prawdziwa dynamika tego, co się tu wydarzy,
zawiera się w waszym wyborze, w waszej chęci wyjścia poza słowa.
Powiedziawszy
to stwierdzam, że problemu niedostatku tak prawdziwie chce się wyzbyć około 18
procent z was, słuchających nas tutaj. Jest też wielu pośród was, którzy o tym
tylko myślą. Czuję tę mentalną energię. Czuję myślenie. Jesteście zagubieni w
swoim własnym myśleniu. Zamierzam więc poprosić was teraz, byście dokonali
wyboru, żeby albo wyjść z tej świadomości niedostatku, wydostać się z tej
zablokowanej, mentalnej energii, albo zwyczajnie stąd wyjść. Wyłączcie się (do
słuchających przez Internet). Wyjdźcie teraz, ponieważ w przeciwnym wypadku…
będziemy wchodzić w interesującą i głęboką świadomość oraz energię, ale jeśli
nie jesteście naprawdę pewni, jeśli tylko badacie sprawę, jeśli chcecie
sprawdzić, czy jest to jakaś nowa sztuczka czy gra, to was zrani, ponieważ
otrzymacie na tyle dużo informacji, że to może spowodować pewne wewnętrzne
ruchy świadomości, a także wewnętrzne ruchy w umyśle i w ciele, a to w
następstwie może wywołać ból. I to się okaże frustrujące. Możecie nawet
pochorować się nieco, albo i bardzo, i poczuć, że jesteście jeszcze bardziej
zdezorientowani i zablokowani niż kiedykolwiek wcześniej.
Tak więc zamierzam poprosić, zanim pójdziemy dalej, żebyście
porządnie, uczciwie zajrzeli w siebie. Czy jesteście naprawdę gotowi wydostać
się z tej zablokowanej energii? Czy jesteście gotowi zakończyć wcielenia
naznaczone niedostatkiem? Czy jesteście gotowi wyjść poza świadomość „wystarczy
mi tyle”? Czy jesteście gotowi obdarować siebie?
Wczujcie
się w to przez chwilę.
(pauza)
Ech!
Natychmiast umysł powiada: “O tak, tak! Jestem zdesperowany. Desperacko pragnę ruszyć
do przodu.” Jednakże, jak już było mówione, jeśli teraz brakuje wam
czegokolwiek w życiu, dzieje się tak z jakiegoś powodu. Dajecie temu
przyzwolenie, żeby wam służyło. Nie dzieje się tak z powodu jakichś obcych. Nie
dzieje się tak z powodu spisku rządu. Nie dzieje się tak dlatego, że jesteście
głupi. Nic z tych rzeczy. Dzieje się tak, ponieważ w jakiś sposób to wam służy.
Tak więc przyjrzyjcie się, jak ów niedostatek wam służy, jak
służy każdej części waszego życia.
Wiem, że najpierw powiecie: “Nie, nie, nie, nie. Naprawdę jestem gotowy, a
ta energia mi nie służy i nie jest tak naprawdę moja.” Ale wy ją sobie
przyswoiliście, przyjęliście ją. Przyzwoliliście na nią. I ona jest obecna.
Pozwoliliście jej zabrać się z wami. Pozwoliliście jej być dominującym
elementem w waszym codziennym życiu.
Ona wam służy. Ona wam służy, może nie w najprzyjemniejszy sposób, ale na
pewnym poziomie absolutnie wam służy. Jak? Dlaczego?
Wczujcie się w nią, bez całej tej gromady mentalnych myśli, wczujcie się w
ten niedostatek, jak on wam służy.
(pauza)
A przede wszystkim, jakie to by było uczucie nie mieć go w swoim życiu?
(pauza)
Będziemy dzisiaj rozmawiać o dostatku, a wielu z was mówiło: „Tak, tak. O
tym właśnie chciałbym posłuchać. Mam trochę rachunków do zapłacenia. Są pewne
rzeczy, które chciałbym zrobić.” Ale faktem jest, że większość z was nie
dokonała świadomego wyboru.
Większość z was mówi: “Nie podoba mi się ten niedostatek.” No cóż, to nie
jest świadomy wybór. To wyraża osąd albo niechęć i zasadniczo w raczej niezbyt
świadomy sposób.
Dokonywanie jasnego, świadomego wyboru oznacza bycie w chwili
teraźniejszej. Dokładnie teraz, dokładnie tutaj. Zapewniając siebie samego, że
jesteście gotowi przyjąć dary, które życie, energia i wy sami macie do
zaoferowania bez żadnych „jeśli” lub „ale”, bez żadnych wymówek, bez
powstrzymywania się i jakichkolwiek zastrzeżeń. „Wybieram dostatek”. Kropka. To
wszystko. Żadne “no cóż, tak myślę” i “gdybym tylko miał tysiąc dolarów”. Nic z
tych rzeczy, przyjaciele. Płynący z głębi serca, pełen pasji wybór jest tak
prosty, jak stwierdzenie: “Wybieram dostatek. Jestem bogaty.” I nie jest to
sprawa mentalna. Nie mentalna.
A propos, nauczycie się, odkryjecie, że dostatek ma miejsce w czasie
teraźniejszym. Nie ma dostatku w przeszłości i nie ma dostatku w przyszłości.
Jest tylko w tej chwili, w Teraz.
Są tacy, którzy wierzą w oszczędzanie na przyszłość. Dlatego odkładają dużo
pieniędzy w banku albo inwestują na rynku, ale nigdy tak naprawdę nie
wprowadzają ich do czasu teraźniejszego.
No i dlatego tak często pojawia się pewien problem. Są ci bogaci, którzy
mają wszystkie te pieniądze w banku, ci, którym niektórzy z was zazdroszczą.
Powstaje jednak pytanie: czy oni są naprawdę bogaci? To, że mają dużo pieniędzy
w banku, nie znaczy, że żyją sobie ciesząc się tym bogactwem. Umieścili swoje
bogactwo w przyszłości i nie doświadczają go w czasie teraźniejszym.
Są tacy, którzy żyli dostatnio w przeszłości, mają wiele wspaniałych
wspomnień o czymś, co wydarzyło się wcześniej, choćby nawet o czasach, kiedy
żyli tylko trochę dostatniej. Ale to się zdarzyło w przeszłości i oni żyją
przeszłością, a ich czas teraźniejszy wypełniony jest niedostatkiem. Wciąż
powracają do przeszłości, powracają do historii, zamiast przyjmować dar ich
własnego dostatku w Teraz, w tej bieżącej chwili.
Tak więc jest to ważna kwestia, a ja zamierzam poprosić drogą Lindę z Eesa,
żeby zapisała to na swojej interesującej mechanicznej tablicy (iPad). Zabrali
mi moją tablicę z tradycyjnym papierem na stelażu i zastąpili ją elektroniczną
tablicą do pisania. Och, kocham technologię.
LINDA: Czy chcesz papier?
ADAMUS: Nie, to daje ci okazję do prawdziwego skupienia się na czymś.
(kilka chichotów) A przy tym ona lubi rysować. (do publiczności)
LINDA: Rzeczywiście lubię.
ADAMUS: A zatem pokażmy to także na ekranie.
Tak więc dostatek ma miejsce w chwili teraźniejszej. To bardzo ważny punkt
– dostatek w chwili teraźniejszej. On nie jest w przeszłości. On nie jest w
przyszłości.
Wkurza mnie myśl o warsztatach dostatku, ponieważ na ogół są one
organizowane przez ludzi, którzy sami nie są bogaci, w każdym razie nie w
chwili teraźniejszej. Warsztaty na ogół są organizowane przez ludzi, którzy
sami rozpaczliwie poszukują sposobu na wzbogacenie się. Tak więc co robią?
Organizują zajęcia o tym, jak stać się bogatym, żeby zarobić kilka dolarów, a
następnie plajtują.
Większość zajęć na temat tego, jak osiągnąć dobrobyt jest mentalna.
Mentalna. Skupiają się tam na takich rzeczach, jak wizualizacja albo afirmacja,
które pochodzą z umysłu. Mało jest albo w ogóle nie ma pasji w rzeczach pochodzących
z umysłu. Dlatego też nie przyciągają one energii.
Mówi się o prawie przyciągania. Interesujące. To dobry krok. Ale na swój
sposób ono jest ograniczone, bo to mentalne ćwiczenie, przez co przyciągniecie
mentalne rzeczy.
Prawdziwy dostatek bierze się z pełnego pasji pragnienia. Następny slajd.
Prawdziwy dostatek bierze się z pełnego pasji pragnienia. Pełnego pasji
pragnienia. Pełne pasji pragnienie życia przyciąga energię. I to jest właśnie
to, do czego chcemy dojść w tej Klinice Dostatku.
Tyle było zajęć z osiągania dostatku, na które wielu z was uczęszczało i
być może pewnego pomyślnego dnia osiągnęliście jakieś krótkotrwałe efekty.
Krótkotrwałe efekty, ale czy później rzeczywiście żyliście dostatnio? Czy też
była to cudza metoda czy system?
I znowu dzisiaj zamierzam poinformować was o wielu sprawach, ale tak
naprawdę po prostu odwracam waszą uwagę, żebyście mogli wczuć się w bogactwo
waszej duszy, dzięki czemu będziecie mogli wyjść poza błędne postrzeganie
pieniędzy i samego bogactwa po to, ażebyście potrafili wybaczyć.
Wczoraj odbyliśmy wspaniałą sesję. Dotyczyła ProGnost.
Mowa była o nadchodzących wydarzeniach na świecie, ale doszliśmy do tematu
wybaczenia – wybaczenia sobie, uwolnienia się od przeszłości i wszystkich tych
rzeczy. Nie uwolnienia się od przeszłości w 80. procentach, nie uwolnienia się w
90. procentach, ale uwolnienia się od przeszłości w 100 procentach. Ktoś może
powiedzieć, że to forma wyparcia przeszłości, ale ja powiadam, że jest to
uwolnienie zablokowanej energii, żebyście mogli teraz wczuć się prawdziwie w
to, co się wydarzyło w przeszłości.
W chwili, gdy sobie wybaczacie, uwalniając się od błędnego postrzegania i
iluzji na temat wszystkiego w przeszłości, znajdujecie się w czasie i
przestrzeni oraz w świadomości wybaczenia, odnajdując się w miejscu
obdarowywania siebie, otrzymywania wszystkich darów, jakie życie ma do
zaoferowania. Tak to jest proste.
Weźmy głęboki oddech zaczynając pierwszą część naszej dyskusji.
Niektóre informacje są
znane wielu z was, ale dla nowo przybyłych dokonam przeglądu bardzo ważnych,
podstawowych wiadomości na temat energii i świadomości.
Świadomość
Przede wszystkim, poproszę następny slajd, następny rysunek. Zobaczmy, jak
ona (Linda) sobie poradzi. Przede wszystkim posiadamy to coś zwane
świadomością. Symbolizuje ją circumpunct albo okrąg z punktem w środku. Linda
rysuje… tak, cóż za talent artystyczny, interesujący okrąg. (Adamus chichocze
oglądając rysowanie Lindy)
To jako symbol świadomości. To jesteście wy. Punkt w środku oznacza Źródło,
Ja Jestem, wasze pochodzenie. Zewnętrzny okrąg przedstawia ekspansję, jakiej
dokonaliście za pomocą duszy poprzez wszystkie wasze doświadczenia i wszystkie
wasze wcielenia. Bardzo proste.
Z tą świadomością wiąże się coś interesującego… a tak przy okazji,
świadomość oznacza bycie świadomym siebie. To nie jest inteligencja, to nie
jest myśl, to samoświadomość, sposób postrzegania.
Ta świadomość – wy – nie zawiera absolutnie żadnej energii. Ma miejsce
ogromne nieporozumienie, że jesteście istotami energetycznymi. Nie jesteście.
Jesteście świadomością. I gdy zdołacie odnieść się do tej świadomości, tego
rdzenia, gdy uda wam się wznieść ponad myśli, a nawet koncepcję energii i
nawiązać do tej świadomości, odkryjecie, że to jesteście wy. To jest pasja. To
jest źródło.
A więc proszę, byście wczuli się przez chwilę w siebie jako istotę będącą
świadomością.
Macie ciało, macie umysł, które spotkały się ze sobą
poprzez rozmaitość dynamik, to jest wszystko to, co sprowadziło energię. Ale wy
nie jesteście energią, nie jesteście ciałem, nie jesteście umysłem. Jesteście
świadomością. To wszystko.
Świadomość nie zna czasu. Świadomość nie zna detali, faktów i liczb. Nie
potrzebuje. Wasza dusza, wasza świadomość usuwa wszystkie detale – czas,
miejsca i wszystko inne – i wydobywa mądrość z każdego doświadczenia, jakie
mieliście. O to, czy uważacie je za dobre czy złe, dusza nie dba. Ona wydobywa
mądrość i wchłania tę złotą kroplę nektaru w swoją istotę, a następnie się nią
cieszy. Aach!
Niezależnie od tego, co myślicie o doświadczeniu albo co
zrobiliście, dusza o to nie dba. Liczy się tylko mądrość.
Energia
Dalej. Energia. Energia jest wszędzie wokół was. Energia została stworzona
z pasji duszy, z samej świadomości. Ona ją zagęściła. Skompaktowała ją.
Ścisnęła ją tak mocno pod ogromnym ciśnieniem, pięknym ciśnieniem pasji, że
stworzyła owo coś, zwane energią. I posłała tę energię w głąb Stworzenia, by
wam służyła. Wy stworzyliście energię.
To już nie jest świadomość. To energia i jest ona wszędzie. Nie myślcie
tylko w kategoriach tego fizycznego wymiaru, ale myślcie w kategoriach
wszystkich wymiarów. Energia jest wszędzie. Jest energia, związana w unikalny
sposób z wami, z waszą duszą, która jest tylko wasza, która nigdy nie zostanie
wam odebrana przez jakąkolwiek inną osobę, przez Boga czy jakąś inną istotę,
nigdy. Ona jest wasza. To wasza rdzenna energia.
Istnieją inne poziomy energii – energia kosmiczna, energia krystaliczna i
wreszcie energia Ziemi – ale wszystkie one pochodzą z tego samego źródła: z
pragnienia duszy, by doświadczać.
Wy sprowadzacie energię do swojej rzeczywistości – używacie jej, żeby
zamanifestować swoją rzeczywistość – nieustannie, niezależnie od tego, co się
wydarza. Nawet kiedy wyczuwacie niską energię, nadal ją sprowadzacie. Jesteście
jak magnes przyciągający energię, nie poprzez swoje myśli, ale poprzez swoją
pasję.
Wasze pełne pasji pragnienie generalnie jest bardzo odmienne od waszych
myśli. Kiedy zorganizujemy nasze nowe uaktualnione warsztaty[i]
– możesz je umieścić na liście, Linda – będziemy mówić o różnicy między myślą a
pełnym pasji pragnieniem, a wtedy zrozumiecie, że są one bardzo, bardzo
odmienne. To dlatego, gdy myślicie, że wasze życie powinno przebiegać w taki
sposób, a ono przebiega inaczej, zastanawiacie się, o co chodzi. Mówicie: „No
cóż, widocznie Bóg tak chciał” albo gwiazdy czy cokolwiek innego, może inni
ludzie. Nie. To tylko owa różnica między ludzką myślą a pragnieniem duszy
wywołuje różnice w waszym życiu. Ale to na całkiem inną sesję. Będzie odpłatna.
(kilka chichotów)
Bardzo ładny, artystyczny rysunek, droga Lindo.
LINDA: Pracuję! Pracuję! Uczę się. Uczę się, jak tego używać.
ADAMUS: A więc energia jest wszędzie. Energia w swojej istocie jest wolna.
Energia jest wolna. Jest wszędzie. Niektórzy powiadają, że istnieje Jednolite
Pole Energii i w pewnym sensie tak jest. Jest wszędzie dookoła. Jest w
powietrzu wokół was. Jest w waszym ciele. Ale kiedy myślicie o energii, macie
skłonność myśleć o fizycznej energii. Fizycznej energii. A kiedy myślicie o
tym, co jest u podstaw fizycznej energii – czy tego, czego używacie na tej
planecie - kiedy myślicie o energii i kiedy myślicie o paliwie, myślicie o
ogniu.
Oto jak ta planeta jest zasilana energią i jest to naprawdę dziwaczne, jak
również bardzo, bardzo stare i pora to zmienić. Ogień. Ogień wytwarza energię. Coś
spalacie, ażeby stworzyć energię do uruchomienia samochodu, do zaopatrzenia
elektrowni, ażeby przesłać elektryczność poprzez przewody. Spalane są jakieś
rzeczy, a jeśli nie są spalane, to są ze sobą zderzane, są rozbijane albo
doprowadzane do eksplozji. To jest energia na tej planecie i jest ona bardzo
archaiczna.
Popatrzycie wstecz, czy to będzie w tym życiu,, czy po drugiej stronie i
powiecie: „W jakimś stopniu było to dziwne, że wciąż używaliśmy ognia, jak
miliony, miliony lat temu i wciąż jako źródła naszej podstawowej energii.” Albo
ognia, albo eksplozji.
To interesująca metafora. To interesujący symbol czasów i symbol
świadomości ludzkości. Wciąż używacie ognia w waszym własnym życiu w pewien
sposób. W doświadczeniach waszego życia wciąż stosujecie eksplozje i kolizje,
żeby stworzyć energię w waszym życiu. Jest to tak głęboko w was zakorzenione,
że nawet nie potraficie pomyśleć o czymś innym. I dopóki o tym teraz nie
wspomniałem, wielu z was nie było tego świadomych. Jakbyście nagle stwierdzili:
„Łał, słusznie. Musimy roztrzaskać o siebie rzeczy, żeby stworzyć nowe rzeczy.”
Nie, nie musicie!
Energia nie wymaga kolizji. Po prostu wymaga świadomości, która ją wezwie.
Nie wymaga gorącego spalania. Nie wymaga rozbijania czy zderzania. Ogień, jak
mówiliśmy na jednym z naszych ostatnich spotkań, ogień pasji duszy nie jest
gorącym ogniem. To chłodny ogień. [ii]Jednak
ostatecznie odkryjecie, że nie trzeba palić rzeczy, ażeby otrzymać energię.
Energia przyciągana jest przez pełne pasji pragnienie duszy, którego bardzo
niewielu ludzi doświadcza. Doświadczają dramatu. Doświadczają strachu, a
momentami radości, ale bardzo rzadko doświadczają pełnego pasji pragnienia
duszy. Prawdziwe pragnienie duszy zostało zakryte. Uległo hipnozie.
Podporządkowało się programowi. Tak bardzo zostało zdominowane i zapomniane, że
trudno sprawić, by znów się podniosło. Ale gdy raz tak się stanie, nigdy już
nie będziecie tacy sami. Gdy raz się podniesie, będziecie mieć tak wiele
energii, że nie będziecie wiedzieli, co z nią zrobić.
A przy okazji, ktoś zadał właśnie pytanie, a ja nie zamierzam odpowiadać na
wszystkie wasze telepatyczne pytania, jednakowoż pytacie: „Co to jest Nowa
Energia? Jeśli Stara Energia to spalanie, płomienie i zderzanie, to czym jest
Nowa Energia?”
Cóż, ona jest wszędzie wokół was, a Nowa Energia jest
światłem. Nie należy tego pojmować w kategoriach żarówek, niemniej Nowa Energia
jest światłem. Wy wciąż jednak musicie mieszać do tego ciemność, wiązać
ciemność ze światłem. I nie mówię tutaj o waszych metafizycznych siłach zła czy
coś w tym rodzaju. Mówię o tej zasadzie – fizyce kosmicznego światła. Ono jest
wszędzie. Nie jest to światło słońca czy żarówki. Energia, która została
uaktywniona przez pasję, staje się światłem i przenika poprzez wymiary i
przenika poprzez kosmos. A gdy dociera coraz bliżej do tej planety, zasadniczo
zostaje rozbita albo zagęszczona. Ale ostatecznie to wciąż jest światło.
I jest ono prawdziwym źródłem energii. Jest wszędzie dokoła was. Ale musi
być wiązane z ciemnością, ażeby móc stworzyć efekt prawdziwej energii. Jest
wszędzie wokół. Jest wolna. Nie musi pochodzić ze spalania. To łatwe. Fizycy
jeszcze tego nie dostrzegają. Nie całkiem rozumieją dynamikę światła, ponieważ
patrzą przeważnie na światło widzialne czy też światło, które mieści się w
ramach znanego nauce spektrum. Jednakże poza nim, gdzie częstotliwość, można by
powiedzieć, jest wyższa, tam jest prawdziwe światło. I to jest energia i jest
ona wszędzie. Jest wszędzie.
Ale wracając do tematu – energia jest wszędzie wokół was. Występuje zasadniczo
– ujmę to w uproszczony sposób – w formie negatywnej i pozytywnej. Co nie
znaczy dobrej czy złej, to są po prostu dwie różniące się od siebie siły.
Zostaje sprowadzona przez pełne pasji pragnienie – sprowadzona na tę Ziemię
przez pragnienie ludzkości, sprowadzona do was w wasze życie przez pragnienie
waszej własnej duszy – i jest sprowadzana w różnych proporcjach pozytywnych i
negatywnych cząsteczek. „Cząsteczki” – to nie jest właściwe słowo, ale
najlepsze, jakie mi się teraz nasuwa. I wpływa w wasze życie, wpływa w wasze
ciało, wpływa w waszą rzeczywistość i manifestuje takie rzeczy jak pieniądze,
samochody i żywność, takie jak myśl, częstotliwość i wibracja, i wszystko inne,
to, co widzicie w waszej rzeczywistości.
To światło jest sprowadzane do najgęstszego według mnie wymiaru
w całym Stworzeniu – to niezłe osiągnięcie sprowadzić je tutaj. Niezłe
osiągnięcie, gdy się obserwuje, jak ono przybywa z innych wymiarów w swojej
czystej świetlnej formie, teraz gromadzące pozytywne i negatywne cząsteczki,
schodzi w dół w ten bardzo gęsty wymiar, przeistacza się w wodę i glebę, w
powietrze i wszystkie te inne rzeczy – to bardzo ciekawe zjawiska.
Ważne jest, żeby zwrócić uwagę na zasady energii, ażeby zrozumieć dostatek.
Pamiętajcie, jesteście świadomością, nie energią. Nie jesteście ciałem czy
umysłem. Jesteście świadomością, a w naszej drugiej sesji wejdziemy w
świadomość i pasję, żeby pozwolić wam poczuć to znowu. To zacznie wnosić wiele
energii i wiele dostatku.
Wybór
Ale wracając do podstawowego pytania – nie musicie na nie odpowiadać głośno
– wracając do podstawowego pytania: czy rzeczywiście zależy wam na dostatnim,
radosnym życiu? Czy to jest wasz wybór z głębi serca? Nie wybór umysłu,
ponieważ wasz umysł mówi: „Tak. Kurczę! Jestem w potrzasku, muszę zdobyć jakieś
pieniądze, mam rachunki do zapłacenia.” Nie, nie, nie, nie. Ta gra was bawi.
Naprawdę. Och, zaufajcie mi, naprawdę was bawi.
Przy okazji, jeśli cokolwiek pojawia się w waszym życiu, wiem, że niektórzy
z was się na mnie wkurzą, ale jeśli cokolwiek pojawia się w waszym życiu, czy
będzie to brak pieniędzy, czy brak przyjaciół, choroba czy cokolwiek innego,
dzieje się tak, ponieważ tego chcecie. Tak właśnie jest. Wiem, och, niektórzy z
was teraz klną na mnie, ale tak właśnie jest: chcecie tego. W przeciwnym
wypadku to by się nie zdarzyło.
To jest jedna z najprostszych zasad duchowego istnienia. Jeśli coś się
zdarza, to znaczy, że chcieliście, żeby się zdarzyło. A wy na to: „Ależ nie,
nie chcę tego.” No cóż, taak, właśnie że chcecie, ponieważ nie chcecie
alternatywy. A zatem aranżujecie coś, co być może okaże się nieco niewygodne.
Nie chcecie alternatywy. Nie chcecie prawdziwego dostatku. Dlaczego? Bo
musielibyście się obudzić. Nie chcecie pełnego zdrowia. Dlaczego? Bo wtedy
moglibyście być… czy mogę użyć brzydkich słów?
EDITH: Nie.
ADAMUS: Nie. Dziękuję ci, Edith. (kilka chichotów) Bo wtedy nie moglibyście
być dłużej tą cholerną ofiarą. Jak to wypadło? Czy było w miarę stonowane?
Tak. Bo nie moglibyście być dłużej tą cholerną ofiarą. Taak, taak, taak…
Wiem, że powiecie: „No nie, to przecież nie jest moja wina.” Taak, prawdę
mówiąc, jeśli to jest obecne w waszym życiu, to znaczy, że służy jakiemuś
celowi. Albo przynajmniej chodzi o to, żebyście nie musieli konfrontować się z
alternatywą.
Co by było, gdyby życie było naprawdę dostanie i naprawdę łatwe? Co by
było, gdybyście mieli ogromną ilość energii? Co by było?
No cóż, to by mogło znaczyć, że już nie moglibyście więcej grać w swoje
gry. Nie moglibyście być już dłużej ofiarą. Nie moglibyście funkcjonować z
mentalnością „o ja biedny”. Nie mielibyście żadnych wymówek. Musielibyście być
wcielonym Mistrzem.
LINDA: Mmm.
ADAMUS: Musielibyście być żyjącym Bogiem. To spory ciężar do udźwignięcia, choć
tak naprawdę to wcale nie. (Adamus chichocze)
A więc zanim ruszymy dalej, chcę przejść od razu do końca. Lubię tak robić.
Zamiast liniowo iść drogą postępowania naprzód, od razu przejdźmy do końca.
LINDA: Nowy slajd?
ADAMUS: Jeszcze nie. Podoba mi się ten slajd. Taki artystyczny! (śmiech)
Czy to chłopiec czy dziewczynka? Jest pewna…
LINDA: Miałam zamiar… czytasz mi w myślach! Nie byłam zdecydowana…
ADAMUS: …wskazówka, że to mógłby być chłopiec.
LINDA: …i skróciłam trochę kreskę. Czy
chciałbyś, żeby to był chłopiec?
ADAMUS: Gdybyśmy to przez chwilę mogli obejrzeć na ekranie. (śmiech, gdy na
ekranie pokazuje się rysunek patyczkowatej figury) Nie jestem pewien.
Przejdźmy… dziękuję ci, (do Lindy) przejdźmy do końca tematu, ponieważ tak
w rzeczywistości rzeczy działają. Żyjecie w czasie. Żyjecie w… (więcej śmiechu,
gdy Linda wyraźnie na rysunku zaznacza, że to figura chłopca) zabierz to z
ekranu. (więcej chichotów)
Chwila prawdy
Jesteście zaprogramowani na rzeczywistość liniową – dzisiaj, jutro,
następny dzień, następny dzień – i sprawy następują jedna po drugiej. Ale w
rzeczywistości prawdziwe życie poza świadomością Ziemi nie jest takie. W ogóle
takie nie jest. Nie istnieje czas. Możecie dojść do końca, a następnie powrócić
do początku. Nazywam to Efektem Merlina. Można to ująć tak: „Idźmy do tego
punktu, gdzie zakończono zajęcia tej Kliniki, gdzie coś głęboko was dotknęło,
gdzie wy siebie dotknęliście głęboko.” Ja być może pomagam trochę w
inspirowaniu was, ale przede wszystkim odwracam waszą uwagę.
Coś was naprawdę dotknęło. Coś naprawdę kliknęło, a wy nagle sobie
uświadamiacie, że nastał czas – czas, żeby żyć dostatnio, czas, żeby wydostać
się z waszej cholernej głowy, czas, żeby przestać myśleć o dostatku i czas,
żeby przestać szukać wymówek związanych z dostatkiem, czas, żeby przestać
zezwalać innym ludziom, by mieli wpływ na brak u was dostatku, czas, żeby
wszystkiemu temu nastał kres. Pozwalacie temu odejść.
Wczujcie się w to przez chwilę. Weźcie porządny, głęboki oddech.
Skończyliśmy. Wszystko zrobione. Doznaliście tego dotknięcia na najgłębszym
poziomie, na co mieliście nadzieję. A zabawne jest, że to wszystko wcale nie
musi się stać podczas trwania zajęć tej Kliniki. To może się stać po tygodniu.
To nie ma tak naprawdę znaczenia. Ale doznaliście tego dotknięcia w głębi was.
To wypełnia wasze ciało. Czujecie ten dreszcz przebiegający w górę i w dół
ciała. Ogarnia was zdumienie lub wręcz osłupienie, gdy przekonujecie się, jakie
to było proste, a jak trudnym wy to uczyniliście. Nagle wszystkie kawałki zdają
się układać w całość. Nagle uświadamiacie sobie, że żyliście życiem, w którym
brakowało dostatku i że jest ono jak zużyte, stare ubranie. Czas z niego
zrezygnować. Czas je oddać, a przynajmniej jego energię przeznaczyć na coś
innego.
Jesteście w krytycznym punkcie, ponieważ zdajecie sobie z tego sprawę.
Macie świadomość, jakiej w tak klarownej postaci nie mieliście wcześniej.
Jesteście w punkcie krytycznym, bo teraz musicie dokonać prawdziwej decyzji.
Macie świadomość, zrozumienie, że dłużej już tego nie potrzebujecie, ale
coś was powstrzymuje. Coś. Wygląda na to, że jest to coś, co wciąż was blokuje,
przypominając efekt gumowej taśmy, dużej gumowej taśmy owiniętej wokół was,
która zdaje się was ciągnąć do tyłu. To są te głosy z przeszłości. To głosy
niedostatku. To głosy poczucia winy. “A co jeśli będę miał więcej od innych
ludzi? A co jeśli będę musiał żyć w dobrobycie? A co jeśli będę musiał wyjść z
mojej wewnętrznej łupiny? A co jeśli będę musiał się ujawnić jako prawdziwie
wcielony Mistrz?”
Z takimi to pytaniami mierzycie się w tej chwili. Co robić?
No cóż, w takiej chwili zamierzam być z wami, czy nastąpi ona teraz, czy
później. Jest jedna rzecz, której nie pozwolę wam zrobić: zwlekać. Innymi
słowy, nie pozwolę, żebyście sobie powiedzieli: „Och! Cóż za niesamowita
chwila! Czuję, jakbym miał w sobie tyle klarowności! Wszystko jest. Mam
wewnętrzną wiedzę, ale co mam robić? Co mam robić?” Tak więc ja będę wtedy z
wami i powiem: “Musisz natychmiast podjąć decyzję.” Żadnego więcej: “Nie wiem”.
To nie działa. Żadnego więcej: “Pomyślę o tym”. Myślenie po prostu śmierdzi.*
Żadnego więcej zwlekania. Albo robicie, albo nie robicie, to mnie nie obchodzi.
Nie obchodzi mnie. Innych istot anielskich nie obchodzi. Waszej rodziny nie
obchodzi. Nikogo nie obchodzi, jaką decyzję podejmiecie. Ma to obchodzić tylko
was.
*ang. thinking stinking = dosł. myślenie jest śmierdzące
(przyp. tłum.)
Nawet wasze aspekty, aspekty z waszych poprzednich wcieleń, nie za bardzo…
no cóż, aspekty to obchodzi. Prawdę mówiąc, zamierzają na was wpłynąć, żebyście
po prostu o tym pomyśleli, ponieważ zdajecie sobie sprawę z tego, że kiedy raz
podejmiecie decyzję ruszenia do przodu w dostatek, one muszą się z wami na
powrót zintegrować. Już nie będą mogły grać w swoje gry. Te wasze szarady nie
mogą dłużej trwać. Czas stać się prawdziwym.
Tak więc znajdujemy się w tym momencie prawdy, w tym momencie decyzji. Co
robić? Wpadacie w pułapkę myślenia. To bardzo naturalne wpaść w pułapkę
myślenia. Jesteście zdezorientowani. Stajecie się posępni. Jakbyście chcieli
powiedzieć: “Och, wziąłem udział w zajęciach z dostatku, no i nie jestem
pewien. Co on powiedział, że mam robić? Co powinienem zrobić w tej chwili?”
Zatrzymujecie się. Bierzecie głęboki oddech i wczuwacie się w pełne pasji
pragnienie waszej duszy.
(pauza)
To wam da odpowiedź natychmiast, ta pasja duszy, a wy to poczujecie. Nie
chcę wam wkładać w głowę słów, ale poczujecie duszę mówiącą: „Chcę żyć. Chcę
doświadczać. Chcę wyjść poza ‘wystarczy’”. A wy bierzecie głęboki oddech i
podejmujecie decyzję: albo “jestem bogaty” albo “wrócę i jeszcze trochę pogram
w moją starą grę.” Ale proszę was, nie mówcie „nie wiem” albo „pomyślę o tym.”
To tak proste w tym momencie, jak powiedzieć: “Wybieram dostatek”. Bum!
OK, powróćmy do naszego teraz. Tak to jest proste.
Błędne wyobrażenia
A teraz porozmawiajmy o niektórych wyobrażeniach na temat dostatku – Linda,
nowy slajd – wyobrażenia, a właściwie błędne wyobrażenia. A są to rzeczy, których
się trzymacie, to systemy przekonań, które są zakorzenione. Nie będziemy
walczyć z tymi systemami przekonań. Nie będziemy próbować ich pokonać czy
zmagać się z nimi. Chodzi o bycie świadomym pewnym prostych, prostych systemów
przekonań.
Numer jeden na liście. To są przekonania. (do Lindy) Zatytułuj to
„przekonania”. Następnie, cóż, ja wymienię kilka, a potem poproszę o wasze
wyobrażenia na temat pieniędzy.
~Pieniądze są ograniczone
Jednym z nich jest przekonanie, że pieniądze czy energia są ograniczone.
Ograniczone. Chodzi mi o to, że żyjecie w ten sposób. Słyszeliście, jak wasi
rodzicie mówili: „No cóż, nie mamy tyle pieniędzy, żeby ci kupić to czy kupić
ci tamto. Nie mamy tyle pieniędzy, żeby płacić za twoje studia. Musisz zawsze
oszczędzać, żeby mieć na czarną godzinę.”
To tak, jakby energia miała swój limit, a ona naprawdę nie ma limitu. Jest
tak dużo energii w mojej ręce – w ręce Cauldre’a – w tej chwili, tak dużo
energii w jego ręce, że można by dzięki niej zaopatrywać w prąd cały ten budynek
przez miesiące, a to tylko mała cząstka całego Stworzenia. Czy możecie sobie
wyobrazić całą energię? Jest tyle energii, że gdyby obdarzone duszą istoty w
całym Stworzeniu spożytkowały maksymalną ilość energii, jaką mogłyby sobie
wyobrazić, użyłyby jedynie małego ułamka energii, jaka jest osiągalna, ponieważ
energia pochodzi z pasji duszy, a pasja duszy jest tak wielka! Po prostu energii jest dużo.
W całym swoim życiu nie zużylibyście tej ilości energii, nawet nie
potrafilibyście sobie wyobrazić tej ilości. Cała energia, jaką zużylibyście w
swoim życiu to zaledwie drobne uszczuplenie energii, która jest osiągalna na
tej planecie. Tak więc dajcie sobie z tym spokój. Jest dużo energii wszędzie
wokół.
Nie zabierzecie energii innej osobie ani też nie pozbawicie jej energii.
Istnieje rodzaj świadomości męczennika, jaką niektórzy z was mają. „No cóż,
jeśli zużyję zbyt wiele, kogoś pozbawiam.” Nie, nie pozbawiacie. Jest pełno
energii.
~Pieniądze to źródło zła
OK, następne wyobrażenie, albo raczej błędne wyobrażenie: energia jest
źródłem zła. Kto to wymyślił? Całkiem proste. Ludzie, którzy chcieli
kontrolować. Powiedzieli to ludzie, którzy byli bogaci. (kilka chichotów)
LINDA: Energia jest złem?
ADAMUS: Pieniądze są źródłem wszelkiego zła. Pieniądze są źródłem
wszelkiego zła i to jest wkładane do waszego mózgu. To hipnotyczna nakładka, a
wy po prostu w to wierzycie. Nawet jeśli tego nie pamiętacie, nawet jeśli nie
myślicie o tym świadomie, to pozostaje to przekonanie, że pieniądze są źródłem
zła. Bogaci ludzie to wymyślili. To było bardzo sprytne ze strony tych ludzi
czy organizacji, albo grup czy kościołów czy czegokolwiek innego, ponieważ: „No
nie! Gdyby każdy miał posiadać majątek, to zechcą zabrać mi mój, a wtedy ja nie
będę bogatym gościem. Nie będę stać na szczycie góry. A więc zamierzam
powiedzieć, że pieniądze są źródłem wszelkiego zła.” Ale one nie są.
Pieniądze, dostatek to po prostu obdarowanie siebie. Po prostu dawanie
sobie - i nie czujcie się samolubni z tego powodu.
Prawdziwy Mistrz w Nowej Energii, prawdziwi nauczyciele Nowej Energii
powinni być bardzo zamożni, powinni mieć porządny samochód, który się nie
psuje. Nie musicie zaraz mieć Rolls Royce’a z kierowcą, choć byłoby miło, ale
przynajmniej samochód, który się nie psuje. Powinniście móc kupować nowy
samochód każdego roku, co dwa lata, czy co trzy lata. Nie powinniście jeździć starym
gratem.
Myślcie o tym w ten sposób. Tak o tym myślcie. Wzięliście na siebie
odpowiedzialność, bo zdecydowaliście, że chcecie być wcielonymi Mistrzami. Będziecie
Standardami dla innych. Ludzie będą się wam przyglądać. Będą patrzeć, jaki
rodzaj przykładu wprowadzacie w życie. Będą się przyglądać, żeby sprawdzić, czy
jesteście autentyczni. Jeśli zatem pokażecie się w zdezelowanym, zardzewiałym,
kopcącym samochodzie, który robi dużo hałasu, to ich zdecydowanie zniechęci,
ponieważ nie jest to coś, ku czemu chcieliby aspirować.
Ubrania. Potrawy. Piękny dom. To będzie trudne zadanie żyć jako wcielony
Mistrz w tym staroenergetycznym świecie. Jest w nim wiele ciężkich wibracji, a
będą jeszcze cięższe. Tych kolejnych kilka lat będzie naprawdę trudnych.
Chcecie mieć dom, do którego moglibyście się wprowadzić – czy mieszkanie, czy
cokolwiek w tym rodzaju, ale ja wolę domy – pośród natury, z ładnym podwórkiem,
gdzie możecie uprawiać ogródek, gdzie możecie kopać w ziemi, gdzie możecie
robić, co tylko zechcecie. Będziecie tego potrzebować do odmłodzenia siebie.
Jeśli mieszkacie w hałaśliwym mieszkaniu z hałaśliwymi sąsiadami i nie
możecie znaleźć miejsca na parkingu, a gospodarze budynku nie dbają o jego
konserwację, was to doprowadza do wyczerpania. Wykańcza was. Spycha was na
powrót w bardzo starą dynamikę. Tak więc chcę, żebyście mieli ładny dom – bardzo ładny dom – z ładnymi meblami, bo
kiedy was odwiedzę, nie chcę siedzieć w jakimś starym fotelu, brudnym fotelu.
Stare rzeczy mają w sobie wiele Starej Energii i starych wibracji. I nie, mnie
się to po prostu nie podoba. Tak więc, taak… zrozumiecie to, gdy stanę pod
drzwiami. Pora nabyć jakieś nowe meble.
Musicie mieć pieniądze, żebyście mogli natychmiast zadzwonić do linii
lotniczych i kupić bilet pierwszej klasy, by udać się gdzieś, bo jesteście
potrzebni. Gdzieś w świecie potrzebne jest wasze światło, może nawet gdzieś na
ulicy. Musicie być w stanie podróżować wygodnie. To nie żadna fanaberia. Nic
takiego. Każdy powinien podróżować pierwszą klasą, ale wielu ludzi tego nie
wybiera. Wy powinniście podróżować w sposób godny Mistrza.
~Mistrzowie są biedni
Proszę zapisz następne błędne przekonanie, to tak à
propos – że Mistrz jest biedny. Mistrz nie ma fizycznego dobytku, bo te rzeczy
są złe. Wątpię. Wątpię. Miałem wiele pałaców. Nie jakieś tam małe mieszkania,
nie jakieś tam małe rudery. Nie mieszkałem w ruderach. Miałem zamki i służbę, i
byłem dumny z tego, że mam służbę.
Wiecie co? Tylko Mistrz może być w służbie. Wszyscy inni są jedynie
służącymi, co znaczy, że Mistrz pozostaje na poziomie najprawdziwszej służby
bez harmonogramu, z całkowitym współczuciem, ale w najprawdziwszej służbie. I
Mistrz pozwala, żeby wszystkie energie mu służyły. Możesz to zapisać. (do
Lindy) To nie jest błędne wyobrażenie.
LINDA: Na nowym slajdzie?
ADAMUS: Jasne.
Mówiłem o tym wcześniej na zajęciach naszych grup, że Mistrz pozwala, by
energia mu służyła. To jest definicja uprzejmej zgody – przyzwolenie na to, by
energia wam służyła. Miałem służących. Byłem z tego dumny. Dobrze im płaciłem.
Traktowałem ich wyjątkowo dobrze. Mieli szczęście, że mogli przebywać w mojej
obecności i nie jest to żart. Chcę, żebyście zaczęli to odczuwać. Oni mieli
szczęście, że przebywali w mojej obecności, ponieważ ja nieustannie, tak jak i
wy będziecie to nieustannie robić, promieniuję światłem miłości, współczucia,
równowagi.
A więc tak, rzeczywiście każdy z kim wejdziecie w kontakt, jest błogosławiony.
Ma miejsce automatyczne błogosławieństwo. Automatyczne błogosławieństwo. Nawet
nic nie musicie robić, wystarczy, że są w waszej obecności.
A zatem, moi drodzy przyjaciele, chcecie być zamożni.
Jest to wręcz, powiedziałbym, wymóg dla nowego, wcielonego Mistrza.
Cała ta legenda o Mistrzu, o guru nie posiadającym dóbr doczesnych,
pochodzi z epoki, która należy do przeszłości, wywodzi się z dawno minionej
epoki. Niektórzy z nich rzeczywiście nic nie posiadali, ale to dlatego, że
przyszło im się zmierzyć z przekonaniem… oni czuli, że fizyczne radości życia
były rozpraszaczem.
Wtedy panowała świadomość, że to, co fizyczne, jest złe, że ciało jest złe,
że ono musi jeść i wydalać, uprawiać seks i robić różne inne rzeczy. A więc
ciała się wyparto. Jednak każdy z nich – każdy z nich, łącznie z Kuthumim i
Buddą oraz całą resztą – zdali sobie sprawę, że ciało jest po to, żeby je
kochać i integrować, i cieszyć się nim, i doświadczać dzięki niemu
przyjemności. Nie było po to, żeby się go wyrzec. Dobra doczesne są po to, żeby
się nimi cieszyć.
Niektórzy z was mieli doświadczenia przeszłych wcieleń, kiedy to byliście
bardzo bogaci i nadużywaliście władzy, dlatego macie poczucie winy z tego
powodu. Mocno z tym przesadzaliście. To nie była kwestia pieniędzy. Chodziło o
władzę. Być może pieniądze były częścią gry o władzę, ale teraz jesteście
odcięci od dopływu pieniędzy, bo obawiacie się, że znów ich nadużyjecie.
Powiem wam to teraz, że nie nadużyjecie, nawet gdybyście próbowali. Nie
możecie. Zwyczajnie nie możecie. Kiedy osiągniecie właściwy stan świadomości,
dłużej już nie będziecie mogli nadużywać. Bo to jest ofensywne. To jest
okropne. Nie zechcecie tego robić. Osiągniecie dobrobyt i będziecie się nim
dzielić – nie z poczucia winy, będziecie się nim dzielić ot tak – a obfitość
wszelkiego dobra nieustannie będzie ku wam napływać. I nie nadużyjecie tego.
Macie już zbyt dużą świadomość teraz na temat takich rzeczy, jak władza. Władza
jest iluzją.[iii] Nie
potrzebujecie władzy. Władza jest dla ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z
tego, że wszystko już jest w ich wnętrzu.
~ To wymaga inteligencji
Inne błędne wyobrażenia na temat dostatku lub powiedzmy pieniędzy. Kolejne
wyobrażenie: musicie być inteligentni. Musicie być dobrze wykształceni. Musicie
pochodzić z dobrej rodziny albo też musicie się znać na finansach. Wcale nie.
Wcale nie. W moim wcieleniu, w moim ostatnim wcieleniu Saint-Germaina,
uczęszczałem do Szkół Wiedzy Tajemnej, kiedy byłem bardzo młody, ale wówczas
nie było wiele tego czegoś, co dzisiaj nazywa się regularną edukacją. Uczyłem
się matematyki, ale bardziej na poziomie kosmicznym, nie na zwykłym ziemskim
poziomie. W ogóle nie byłem kształcony w finansach.
Nigdy w swoim życiu jako Saint-Germain nie miałem żadnej posady. Jakież to
okropne. Jakież odrażające. (nieco śmiechu) Naprawdę. Odrażające. Nie
potrafiłbym sobie tego wyobrazić i czasami żartuję – ale to nie jest taki znów
żart – że dla mnie szczytem przeciętniactwa jest posiadanie wizytówki, tytułu
służbowego, jak na przykład menedżer średniego szczebla. Pracujecie zamknięci w
boksie. Jesteście menedżerem średniego szczebla. Drogi Boże, a ja myślałem, że
moje 100.000 lat w kryształowym więzieniu było czymś trudnym. Szczerze myślę,
że menedżer średniego szczebla zamknięty w boksie to coś jeszcze gorszego.
(kilka chichotów)
Nigdy nie miałem żadnej posady w swoim życiu. Nigdy dla nikogo nie
pracowałem. Nie żeby było coś złego w zatrudnianiu się… no cóż, w pewnym sensie
jest. Skończycie pracując dla siebie. I nie oznacza to, że wyjdziecie i rzucicie
pracę dziś, ale będziecie pracować dla siebie. Kiedy wasza świadomość się
ugruntuje, skończycie jako szef samego siebie.
Nigdy nie byłem zatrudniony, ale miałem pełno pieniędzy, dużo pieniędzy. Tak właściwie – po raz
pierwszy opowiadam tę historię – nie pamiętam, skąd przychodziły pieniądze. No
i czy nie jest to dziwne? Dziś powiedziano by, że byłem wówczas miliarderem,
multimiliarderem. Nie pracowałem. Nie pamiętam, skąd brały się pieniądze. Nigdy
nikomu nic nie zawdzięczałem. Przypuszczam, że ludzie dawali mi pieniądze czy
rzeczy. Nie pamiętam. Ale nie byłem im nic dłużny. Nie byłem ich niewolnikiem.
Czy dawali mi wielkie sumy pieniędzy, nie wiem. Nie miałem nikogo, kto by
organizował pieniądze dla mnie, ale one zawsze były. Podróżowałem eleganckimi powozami.
Czemu nie? Miałem najlepsze konie. Świetnie utrzymane konie. Posiłki -
przeważnie jadłem płatki owsiane z miodem
i orzechami, ale radziłem sobie także z wielkimi bankietami i urządzałem
wspaniałe przyjęcia z najlepszym francuskim winem. Wyłącznie francuskim winem.
Jednak tak czy inaczej nie wiedziałem skąd się brały pieniądze. Nie byłem
nawet w stanie śledzić na bieżąco, co się dzieje w moich posiadłościach, moich
majątkach. Ani trochę nie czułem się winny z tego powodu. A wy czulibyście się
winni. Natychmiast zaczęlibyście ustanawiać ograniczenia, mówiąc: „No cóż, mogę
mieć tylko dwa zamki i muszę znać nazwiska wszystkich moich służących. Och, nie
mogę mieć służących.” Ależ możecie! Nazwijcie ich pracownikami, to jest to
samo. Ale oczywiście traktujcie ich dobrze. Traktujcie ich dobrze. Płaćcie im
dobrze. Płaćcie im naprawdę, naprawdę dobrze.
Tak więc, drodzy przyjaciele…
LINDA: Brzmisz jak Forrest Gump. (Adamus
chichocze)
ADAMUS: A zatem nie musicie mieć wykształcenia, inteligencji, nie musicie
znać się na finansach. Właściwie to nawet trochę przeszkadza, ponieważ wówczas
zanadto intelektualizujecie w tej kwestii. Ograniczacie siebie zanim jeszcze
cokolwiek zaczęliście. Tamujecie przepływ. Nie potrzebujecie tego. Nie ma
znaczenia czy ukończyliście szkołę średnią. Nie ma znaczenia, czy macie pojęcie
o biznesie.
Wiecie co? Dostatek nic nie wie o biznesie. Świadomości nie interesuje
biznes. Nie musicie mieć przygotowania w tej dziedzinie.
Są tacy, którzy wam powiedzą: “Żeby zarobić pieniądze, musicie ciężko
pracować.” To kolejna pozycja na naszej liście. Nie musicie ciężko pracować!
Może chcecie ciężko pracować. Prawdopodobnie musicie coś robić. Innymi słowy,
nie możecie tak po prostu siedzieć przez cały czas na tronie w waszym zamku. No
cóż, moglibyście, ale to by was znudziło. Chcielibyście wstać i, cóż, zrobić
wysiłek, żeby wsiąść do powozu, albo w waszym przypadku obecnie do luksusowego
samochodu i pojechać ulicą, chyba że macie kierowcę.
Ale nie musicie ciężko pracować. Skończcie z takim
myśleniem. Zostało wam ono wpojone przez rodziców i nauczycieli. Nie. I nie
musicie się nawet starać, żeby pracować mądrze.* Po prostu pozwalacie, żeby
dostatek napływał. To wszystko. Bez poczucia winy z tym związanego, bez
zażenowania, bez zastanawiania się, czy na to zasługujecie czy nie.
*Hasło głoszone przez trenerów
biznesu: „Pracuj mądrze, a nie ciężko”. (ang. work smart, not hard) – przyp.
tłum.
Jakie są inne błędne przekonania na temat pieniędzy? Jakie u was występują?
~Duchowa praca powinna być za darmo
A co powiecie o takim, które macie tuż przed sobą w tej
chwili, takie – jest powiązane z niektórymi innymi, o których mówiliśmy – że
kiedy wykonujecie duchową pracę, nie możecie za to pobierać opłaty.
LINDA: Oooch!
ADAMUS: To jest chore! To po prostu obrzydliwie chore. I kto tak mówi?
Ludzie nie mający żadnych pieniędzy, którzy chcą się żywić waszą energią,
którzy wami manipulują. Coś jak: „No cóż, ale to jest duchowa praca. Powinna
być bezpłatna.” Wątpię w to. Powinna być droższa niż cokolwiek na tej planecie.
Powinna to być najdroższa rzecz, a wy powinniście sprawić, żeby oni chcieli jej
tak bardzo, że zamanifestowaliby pieniądze w cudowny sposób.
Wiem, że wielu z was ma czasami problem z zamanifestowaniem wystarczającej
kwoty na posiłek. Ale jednak, jeśli rzeczywiście są zajęcia, na które byście
chcieli iść, dzieje się rzecz dziwna. Nagle znajdują się pieniądze, a wy
pytacie: „Jak to się stało? Skąd one się wzięły?” No i idziecie na zajęcia. Czy
przestaliście czuć co to było? To była pasja! Mówicie: “Och! Musiałem iść na te
zajęcia!” Trochę jest w tym uzależnienia, trochę to chorobliwe twierdzić, że
musicie uczestniczyć w tych zajęciach. Nie, nie musicie. Nie. Ale przynajmniej
coś to wam pokazało. Z odrobiną pasji możecie coś zamanifestować. Jednak potem
wpadacie znów w stare wzorce, na powrót w stare wzorce.
Nie dbam o to, co robicie, niezależnie od tego, co to
jest, a więc czy to praca w sferze duchowości, czy cokolwiek innego, czy
jesteście stolarzem, księgowym czy kimkolwiek innym – dużo sobie za to liczcie.
Jakąkolwiek opłatę pobieracie obecnie, jeśli wykonujecie swoją pracę na własny
rachunek, proszę, żebyście tę kwotę podwoili zanim skończymy dzisiejsze
spotkanie. Proszę, żebyście podwoili stawkę. „Och, jakże miałbym to zrobić?” –
pytacie. “Ludzie ledwie są skłonni płacić.” No cóż, to znaczy, że macie do
czynienia z niewłaściwymi ludźmi. Naprawdę macie do czynienia z niewłaściwymi
ludźmi chcącymi waszej usługi. I wiele kradzieży energii ma miejsce w ten
sposób, a wy myślicie, że albo musicie liczyć tanio, albo zrezygnujecie. W ten
sposób mieć będziecie do czynienia z ludźmi, którzy nie chcą zmiany. Oni po
prostu chcą się żywić waszą energią.
Bądźcie realistami. Oni was nie kochają. Po prostu chcą się żywić waszym
kosztem. I mówią wam: „Jesteś najlepszym nauczycielem, jakiego kiedykolwiek
miałem. Gdyby nie ty, nie wiem, czy mógłbym zostać na tej planecie.” Ech! A
kiedy już was wymęczą, wyczerpią, pójdą do następnego taniego facylitatora i
wydrenują go, a potem następnego i następnego. A pod koniec dnia zapomną nawet
wasze imię.
Podwójcie waszą stawkę, miejcie trochę poczucia własnej wartości, a potem
jeszcze raz podwójcie. A wtedy
stwierdzicie, że nagle przyciągacie – ważne słowo: przyciąganie – właściwych
ludzi, a oni są chętni wam płacić. I nagle stajecie się zamożni i nagle
stajecie się lepszym nauczycielem, i nagle możecie im udzielić nawet lepszej
rady, przez co nie potrzeba będzie całych lat terapii. Możecie z nimi dokonać
transformacji, jeśli oni są chętni do dokonania transformacji – pstryk! – o
tak.
No i wtedy ktoś zacznie narzekać: “No proszę, wystarczyło ci zaledwie pięć
minut, żeby zmienić moje życie, a ty policzyłeś sobie, rany boskie!, aż dwa
tysiące dolarów.” A wy odpowiecie: „Taak… następnym razem to będzie dziesięć
tysięcy.” (kilka chichotów)
~ To oznacza chciwość
Jest w tym dynamika i nie ma to nic wspólnego z chciwością. To inne
postrzeganie: „Ty chyba musisz być chciwy, jeśli chcesz pieniędzy. Jesteś
chciwy.” Nie, wy nie jesteście chciwi. Jesteście mądrzy. Jesteście kimś, kto
cieszy się życiem. Jeśli inni nie wybierają dostatku, nie wybierają cieszenia
się życiem, to ich problem, nie wasz. Wy wybieracie cieszenie się życiem.
To prawdopodobnie będzie jedno z waszych ostatnich wcieleń na tej planecie,
prawdopodobnie ostatnie dla wielu z was. Kurczę, gdybym był wami, a byłem,
chciałbym być zamożny. Chciałbym podróżować. Chciałbym mieć ładny dom.
Chciałbym być w stanie przekazać darowiznę na cele charytatywne, jeśli zechcę.
Chciałbym móc wydawać wystawne przyjęcia dla moich przyjaciół. Chciałbym być
zamożny, nie z chciwości albo z powodu arogancji. Chciałbym być zamożny i robić
to wszystko, ponieważ (a) to ostatnie moje życie na tej planecie i chcę odejść
całkowicie spełniony; i (b) chcę być jaśniejącym przykładem dostatniego życia,
żeby inni mogli go naśladować.
Weźmy porządny, głęboki oddech.
Weźmiemy oddech, a następnie wrócimy, żeby porozmawiać o wzorcach, a potem
wejdziemy w pasję duszy.
Jestem zawsze obecny i zawsze bogaty.
A przy okazji muszę o czymś wspomnieć. Trochę to dla mnie trudne – trochę
trudne, muszę powiedzieć – kiedy mnie wzywacie, zapraszacie mnie do swojego
domu, to on nie jest tak elegancki, jak bym chciał.
Powiedziawszy to, jestem Adamus, w służbie dla was.
LINDA: Tak więc proszę, weźcie kilka głębokich oddechów i popłyńcie ze
strumieniem świadomości, z energią,
którą Adamus wlewa w nas, w każdego z nas.
Po prostu weźcie ten głęboki oddech. Zastanówcie się nad tym, co
usłyszeliście, co poczuliście. Co to dla was znaczy.
Bądźcie z oddechem, pozostańcie w jego przepływie. Po prostu pozwólcie
energii poruszać się i płynąć z każdym oddechem.
I tak to jest. Dziękuję.
Klinika Dostatku
Sesja 2
LINDA: Zapraszam każdego z was, żebyśmy wspólnie pozostawali w przepływie
tego obecnego momentu, w Teraz. Głęboki i świadomy oddech jest strumieniem. To
strumień energii, strumień powietrza, życia, tego wszystkiego, czym każdy z nas
jest.
A więc proszę, byście w tym momencie Teraz, czy siedzicie w tym pokoju, czy
jesteście w jakimś innym miejscu słuchając tego, bez względu na to, gdzie
jesteśmy, oddychajmy z tym naszym Teraz, ponieważ to jest wszystkim, co się
liczy, to nasze oddychanie i to nasze Teraz, zawsze.
Tak więc oddychajcie i płyńcie. Oddychajcie i zaproście Adamusa, jeśli tak
wybierzecie.
Oddychajcie wraz z tym wszystkim, kim jesteście, otwierając się i
odsłaniając w tym doświadczeniu, w tym momencie Teraz.
Oddychajcie.
ADAMUS: Jestem Kim Jestem, Adamus, który jest wieczny.
Kontynuujmy nasze zajęcia Kliniki Dostatku. Powróćmy do postrzegania, a
właściwie do błędnego postrzegania. Linda, będziemy cię znowu potrzebowali do
pisania na tym tablecie.
LINDA: Och, bardzo mi przyjemnie!
ADAMUS: Mówiliśmy o świadomości i o tym, że jesteście świadomością, a nie
energią. Mówiliśmy o tym, że energia jest wszędzie wokół was. Energia nie jest
czymś, co jest fizyczne albo czymś, co wybucha. Jednak istnieje energia w
formach, o jakich nie macie nawet pojęcia. Ale ona tak czy inaczej wam służy.
Jest tutaj zawsze osiągalna.
Przyciągana jest przez
waszą pasję. Przyciągana w wasze życie przez pasję. Naprawdę nie jest dawana
przez innych. Nie ma Anielskiej Rady do spraw Dostatku, która by decydowała,
czy na ten dostatek zasługujecie czy nie. Boga tak właściwie nie obchodzi czy
jest tak, czy inaczej, przepraszam, ale nie obchodzi go czy jesteście zamożni
czy nie. I waszej duszy - waszej duszy naprawdę nie obchodzi, tak jak obchodzi
to człowieka, ponieważ dla duszy wy po prostu przechodzicie przez bogate
doświadczenie bez względu na to, jakie ono jest.
Inne błędne wyobrażenie
Następne i ostatnie błędne wyobrażenie i być może najważniejsze do rozważenia
wyraża się słowami: “Nie jestem zamożny.”
LINDA: Mmmm.
ADAMUS: Tak naprawdę to absolutnie jesteście. A więc zapisz „Nie jestem
zamożny” (do Lindy) Słyszę to od tak wielu z was, wypowiadane na różne sposoby.
„Nie mam pieniędzy. Nie mam tego. Nie mam tamtego.” Ale tak naprawdę
stwierdzacie: “Nie jestem zamożny” i dlatego właśnie dokładnie to przyciągacie.
W rzeczywistości przyciągacie obfitość niedostatku. Myślicie w kategoriach
obfitości wszelkich dóbr, jak bogactwo czy miłość, albo przyjaźń albo inne
podobne rzeczy, dobra materialne. Ale każdy z was jest bogaty. Możliwe, że nie
w sposób, który jest najwygodniejszy dla was jako człowieka, ale każdy z was
jest bogaty.
Są tacy, którzy przychodzą do mnie, którzy rozmawiają ze mną w nocy, albo
prowadząc samochód, albo po prostu klną na mnie, mówiąc: „Adamus, nie mam
pracy. Nie jestem bogaty.” A ja im odpowiadam – jednak oni czasem nie słyszą
mnie zbyt dobrze – odpowiadam im: „Masz ogromną obfitość wszelkich dóbr. Masz
obfitość czasu, zwłaszcza w porównaniu z tymi, którzy mają pracę i muszą
pracować pewną liczbę godzin. Co masz na myśli mówiąc, że nie jesteś bogaty?
Jesteś niesamowicie wolny. Nie musisz iść do pracy każdego dnia na określoną
godzinę. Masz cały dzień dla siebie. To ogromne bogactwo.”
Tak naprawdę rzeczą, którą ja uważam za najcenniejszą ze wszystkich jest
czas. Czas. A ci, którzy nie pracują, mają mnóstwo czasu.
Są tacy, którzy mówią: “Adamus, mam fizyczną dolegliwość. Mam jakąś chorobę
albo niesprawność.” Macie obfitość niedostatku fizycznego zdrowia, ogromną
obfitość. Cóż za doświadczenie mieć taką obfitość fizycznych problemów! Może
nie jest to coś, czego byście chcieli nadal doświadczać. Może jesteście tym
zmęczeni. Ale również pytam was – a wy nigdy nie jesteście zbyt szczęśliwi –
pytam was: „Może używacie tego jako wymówki?” Och, jakże wściekacie się na
mnie, kiedy to mówię!
Macie pełną obfitość – czy jest to obfitość miłości ze strony innych czy
obfitość braku miłości ze strony innych; obfitość miłości z waszej strony, albo
obfitość braku miłości z waszej strony. Ale cokolwiek by to było, jest to
obfitość czegoś. Macie jej mnóstwo. Może to jest obfitość bólu, obfitość
zwątpienia i dezorientacji, ale zawsze macie obfitość czegoś.
A więc zakończmy całe to narzekanie “Nie jestem bogaty” albo “Nie jestem
majętny” albo “Nie mam wiele energii.” Och, nie, nie, nie. Macie dużo energii. Macie wiele bogactwa i być
może jest nim wolność albo czas, albo brak konieczności odpowiadania za coś.
Wielu z was, którzy nic nie robią i narzekają z tego powodu, nie musi za nic
odpowiadać. Możecie poniekąd robić, co chcecie.
Dajcie już sobie spokój z powtarzaniem, że nie posiadacie zbyt wiele. Macie
ogromnie dużo. Chodzi bardziej o to, jak chcielibyście spożytkować to bogactwo.
W jaką sferę swojego życia je skierować? A jako istoty obdarzone duszą możecie
to zrobić. Dokąd ta energia miałaby popłynąć?
Powracam do jednego z moich stwierdzeń z początku naszego spotkania:
cokolwiek znajduje się teraz w waszym życiu, jest po to, żeby wam służyć. Musieliście
tego chcieć, inaczej by tego nie było. Nikt inny tego nie wprowadził. Nikt was
nie zmusza do zaakceptowania czegoś, czego waszym zdaniem nie chcecie.
A zatem jesteście w posiadaniu ogromnego bogactwa, ale jak je chcecie
ukierunkować? Gdzie zamierzacie umieścić tę energię?
To u niektórych z was wywołuje zaskoczenie, a ja słyszę, jak zaczynacie
mówić: „Ale, ale Adamus, ty nie rozumiesz.” Ależ rozumiem. Rozumiem, że
uczestniczycie w bardzo interesującej, głębokiej i emocjonalnej swego rodzaju
grze. Dlatego zapytałem wcześniej, jak zmieniłoby się wasze życie, gdybyście
mieli dużo pieniędzy albo dużo miłości, albo dużo zdrowia? Od czego
musielibyście się uwolnić? Co musielibyście zmienić w swoim życiu? I czy
rzeczywiście tego chcecie? Czy naprawdę chcecie zrobić następny krok?
To mogłoby oznaczać przechodzenie przez coś, co bardzo zmieniłoby wasze
życie. To mogłoby oznaczać konieczność uwolnienia się od osób w waszym życiu,
które są jak pasożyty żywiące się waszą energią. Mówię o członkach rodziny i
przyjaciołach. To jest prawda. To mogłoby oznaczać uwolnienie się od czegoś, co
nazywacie miłosnym związkiem, a czym to tak naprawdę wcale nie jest. To
karmiczny – w wielu przypadkach – karmiczny związek i jest elementem żerowania
na was oraz jest elementem gry o władzę.
To mogłoby oznaczać uwolnienie się od kilku rzeczy. I to tutaj właśnie
często natrafiamy na coś, co jest jak przeszkoda na drodze. Mówicie: „Ależ ja
chcę obfitości wszelkich dóbr, ale nie mogę się uwolnić od tych innych rzeczy.
Co ci ludzie zrobią beze mnie?” Pójdą żerować na kimś innym.
Pytanie
A więc naprawdę ujawnia się ów problem. Macie obfitość wszystkiego w swoim
życiu. Moglibyście mieć wielką obfitość dramatu. Moglibyście mieć ogrom nudy,
no ale macie tę obfitość wszystkiego. Teraz – teraz – ją macie.
Widzicie, ja nigdy tego
nie musiałem wam dawać. Już to macie. Co zamierzacie z tym zrobić?
Czy zamierzacie nadal prowadzić swoje gry? Czy wciąż zamierzacie mnie
pytać, jak to jest, że nie macie pieniędzy? Czy nadal macie zamiar
wykorzystywać problemy zdrowotne czy problemy z energią albo inne problemy w
waszym życiu? Czy nadal macie zamiar opowiadać, że musicie się opiekować
dziećmi, rodziną, światem, delfinami i wszystkim innym? Czy nadal macie zamiar
szukać wymówek, czy też przewidujecie lub przyzwolicie na coś lepszego lub
innego w waszym życiu?
Zawsze dochodzimy do tego wątku w naszych dyskusjach, argumentach, gdy
jesteście w stanie snu. Prowadzimy na ten temat długie, długie dyskusje, a ja
wciąż powtarzam to samo. Mówię mianowicie: „Macie mnóstwo wszystkiego. Co
zamierzacie z tym zrobić? W jaką stronę chcecie to skierować?” W odpowiedzi
słyszę: „No cóż, nie wiem.” A wtedy ja wychodzę, tak à propos. Kiedy słyszę,
jak to mówicie, wychodzę. Wychodzę. “Nie wiem” albo “Niech pomyślę”. Nie.
Widzicie, powiedzieliście mi o tym trzy wcielenia wstecz i to już się
zestarzało. Albo ogarnia was zmieszanie, macie ten szklany wzrok, a wtedy ja
też wychodzę.
Lecz ja was pytam w tej chwili, jak jedna istota obdarzona duszą drugą
istotę obdarzoną duszą, jak stwórca stwórcę, macie obfitość wszystkiego – tylko
udajecie, że nie macie; macie obfitość wszystkiego – co zamierzacie z tym teraz
zrobić? Czy chcecie to przekierunkować, obrać inną drogę, sprowadzić inny
rodzaj energii?
Zanim cokolwiek w tej sprawie zdecydujecie, a mnie bawi obserwowanie, jak
wszystkie energie pędzą i przepływają wokół w tej chwili… Jesteście trochę
poirytowani, ponieważ dużo się dzieje na różnych poziomach. „O, mój Boże,
jestem stawiany w niezręcznej sytuacji”. Ech, prosiliście się o to.
Opowieść
Pozwólcie, że wam opowiem krótką historię z mojej przyszłej książki
“Wspomnienia Mistrza”. Książki, która jeszcze nie została napisana, jeszcze nie
jest opublikowana, nawet nie jest tak naprawdę wystarczająco obmyślana, ale
jest tutaj. No wiecie, ona jest już gotowa, a teraz ja tylko pozwalam jej
powstawać. No więc…
SART: Czy dostaniemy z tego prowizję?
ADAMUS: Żadnej prowizji! (Adamus chichocze)
SART: Jesteś pewien?!
ADAMUS: Policzę wam za książkę podwójnie. (więcej chichotów)
Przygaśmy trochę światło, kiedy będę opowiadał tę poruszającą historię o
Mistrzu i uczniu. Nie potrzebujemy muzyki, a jedynie lekko przyćmione światło.
W pewnym stopniu jest to oparte na prawdziwej historii.
Mistrz siedział na brzegu pięknego jeziora w ciepły, słoneczny dzień,
łowiąc ryby. Lubił łowienie ryb, ponieważ dawało mu to szansę bycia pośród
natury i praktykowania naturalnych
zdolności manifestowania obfitości. Wyglądało na to, że w chwili gdy zarzucał
wędkę, ryba brała, nawet jeśli nie było na haczyku żadnej przynęty. Wyciągał
rybę, podziwiał jej urodę i oczywiście wrzucał ją z powrotem do jeziora. Nie
wymagało to prawie żadnego wysiłku, ale dla Mistrza był to wspaniały sposób
doświadczania, że wszystko samo przychodzi.
Ryby do niego przychodziły. Tak były przyciągane, że nie potrzebował nawet
zakładać robaka na haczyk. I kiedy tak cieszył się spokojem i ciszą tego
pięknego dnia pośród natury, nagle usłyszał za sobą szelest zarośli, a kiedy
się obrócił, zobaczył jednego ze swoich uczniów, Richarda, który zbliżał się
pogrążony w rozpaczy.
Mistrz wziął głęboki oddech. „No i znowu to samo”, pomyślał. “To Richard.”
Richard podszedł do Mistrza i powiedział: “Mistrzu! Mistrzu! Okropnie się
czuję. Pomimo wszystkich zajęć, w których uczestniczyłem, pomimo całego
nauczania i studiowania, stwierdzam, że jestem w gorszym stanie niż
kiedykolwiek przedtem. Jestem zrujnowany. Nie mam na zapłacenie rachunków. Mój
samochód stoi w warsztacie, a ja nie mam pieniędzy, żeby go wykupić. Mam zaległości
w opłatach za dom i wszystko wskazuje na to, że go stracę. Ledwo starcza mi na
wyżywienie. Mistrzu! Mistrzu! Co mam robić? Proszę cię, potrzebuję rozpaczliwie
twojej pomocy. Powiedz mi coś, Mistrzu. Udziel mi rady, Mistrzu. Jestem na
granicy wytrzymałości. Myślę, Mistrzu, że przekroczę tę granicę. Nie chcę
dłużej żyć.”
Mistrz wziął głęboki oddech i zaśmiał się – nie głośno, oczywiście, ale sam
do siebie – ponieważ słyszał to już tyle razy od Richarda i innych jemu
podobnych. To chwila rozpaczy, ale potencjalnie jest to ważna chwila, albowiem,
no cóż, takie chwile to czas, kiedy ludzie zdają się dokonywać największych
zmian – albo i nie.
Tak więc Mistrz zapytał: „Drogi Richardzie, ile pieniędzy potrzebujesz,
żeby rozwiązać swoje problemy? Ile pieniędzy potrzebujesz?”
Na co Richard wziął głęboki oddech i odpowiedział: „Mistrzu! Mistrzu!
Potrzebuję tylko pięciu tysięcy dolarów.”
I Mistrz nie pokazując nic po sobie znów zaśmiał się bezgłośnie i
powiedział: „Głupi Richard, powinien był poprosić o pięćdziesiąt tysięcy.”
Jednakże Richard był tak zdesperowany, tak ograniczony w swoim myśleniu, a
nawet w wyobraźni, że poprosił tylko o pięć tysięcy dolarów.
Mistrz milczał przez dłuższą chwilę, oczywiście celowo, odgrywając cały ten
dramat z Richardem i prawdę powiedziawszy raczej się tym bawiąc, ponieważ
Mistrz zobaczył w Richardzie siebie sprzed jakichś pięciu wcieleń.
Zdesperowanego, wciąż czerpiącego z innych, wciąż, pomimo wszystkich kursów,
szkół i wszystkiego innego, wciąż upierającego się, że rzeczy znajdują się na
zewnątrz niego, a nie w nim.
Wreszcie Mistrz powiedział: “Richard, pożyczę ci pieniądze. Dam ci
pieniądze, pięć tysięcy dolarów.” I Mistrz sięgnął do kieszeni i chociaż tego
dnia nie wkładał do niej żadnych pieniędzy, to kiedy sięgnął do kieszeni
znalazł w niej pięć tysięcy dolarów, dokładnie tyle, ile było trzeba. W taki
oto sposób działają Mistrzowie.
A czy w rzeczywistości włożył pieniądze do kieszeni tego ranka, intuicyjnie
wiedząc, że Richard się pojawi, czy też nie włożył, nie pamiętał nawet, bo to
nie miało znaczenia. Pieniądze tam były. Mistrz nie wiedział, skąd miał te
pieniądze. Po prostu tam były i on nie poddawał tego w wątpliwość.
Tak więc zaczął podawać Richardowi studolarowe banknoty, jeden po drugim,
przeliczając je. Oczy Richarda stawały się coraz większe. Nie mógł uwierzyć, że
Mistrz naprawdę daje mu te pieniądze. Nie mógł uwierzyć, że teraz może
rozwiązać swoje problemy, opłacić rachunki, wyremontować samochód.
Oczywiście, wiele obiecał Mistrzowi w tej chwili rozpaczy. „Spłacę mój
dług, Mistrzu, z procentem.” Mistrz roześmiał się w duchu: „Oto Richard znowu
kłamie.” Richard mówił dalej: „Och, Mistrzu, nigdy nie zapomnę, co dla mnie
zrobiłeś.” A Mistrz zaśmiał się znowu i powiedział: “Tak, tak, któregoś dnia
albo mnie zapomnisz, albo mnie zdradzisz, ale to nie ma znaczenia.”
Mistrz skończył wręczanie pieniędzy Richardowi, a Richard pomknął ledwo
podziękowawszy, właściwie nie podziękował tak, jak by wypadało, lecz zwyczajnie
zwiał. Mistrz powrócił do wędkowania, wyciągając jedną rybę za drugą. „Jakież
to jest łatwe”, myślał sobie Mistrz, „Całe to łowienie. Ono jest jak życie.
Wszystko samo do ciebie przychodzi. Bierzesz, co potrzebujesz. Resztę
odkładasz, ale nigdy siebie nie ograniczasz.”
Sześć miesięcy później Mistrz siedział w ogródku kawiarni, znowu ciesząc
się piękną pogodą i potrójnym espresso macchiato z sosem karmelowym (śmiech)
oraz czekoladowymi croissantami w liczbie trzech, ponieważ, no wiecie, Mistrz
nie stosuje diety. Mistrz nie przejmuje się wszystkimi tymi rzeczami. To dla
ograniczonych ludzkich istot, które myślą, że coś im szkodzi. Mistrz może jeść
wszystko. Czy będzie to ryba czy będzie to macchiato z sosem karmelowym, to nie
ma znaczenia. Mistrz może wypić pięć takich filiżanek i to nie będzie miało
znaczenia, bo jego ciało go słucha. Nie ma znaczenia, że jest w tym dużo
kalorii czy też za dużo kofeiny czy co tam naukowcy powiedzieli na temat kawy
czy czegokolwiek innego. Mistrz dowodzi swoim ciałem i swoją energią, a więc
ciało odpowiednio reaguje.
Popijając wspaniały napój w ten piękny słoneczny dzień w pewnym momencie
uniósł wzrok i zauważył idącego ulicą Richarda. To była ruina człowieka. Był
obszarpany. Włosy potargane. Miał długą, niechlujnie wyglądającą brodę, zdarte
sandały i brudne stopy. Mistrz pomyślał: „Tak nie powinien wyglądać Mistrz”, no
i, rzecz jasna, Richard nie był Mistrzem.
Mistrz zawołał w kierunku Richarda: “Richard! Richard! Chodź no tu na
chwilę. Napij się kawy.” Richard odpowiedział: „Ale ja... ja... ja… nie mam
pieniędzy. Nie stać mnie na kawę.” Mistrz na to: „No cóż, szkoda. Myślę jednak,
że możesz popatrzeć, jak ja się cieszę moją.”
Otóż Mistrz raz mu dał pięć tysięcy dolarów; można by pomyśleć, że z
łatwością mógłby mu kupić filiżankę kawy, choćby czarną kawę bez żadnych
dodatków. Ale Mistrz miał już dość tej gry.
Mistrz zapytał: “Richard, co się stało? Co się stało z pieniędzmi? Co się
stało z twoim życiem?”
“Och, Mistrzu, Mistrzu! To było straszne. Wziąłem pieniądze i odebrałem
samochód z warsztatu, ale tydzień później miałem straszny wypadek i skasowałem
samochód. Całkowicie.” I opowiadał dalej: „Na domiar złego pewnego wieczoru,
kiedy byłem w sklepie, wpadli złodzieje i ukradli mi prawie wszystkie pozostałe
pieniądze. A tych trochę, co mi zostało, musiałem dać przyjacielowi, który był
w ogromnej potrzebie, tak że nie zostało mi już nic.” I dodał: „Prawdę
powiedziawszy, Mistrzu, jestem bardziej zadłużony niż byłem.”
I Richard zapytał: “Mistrzu, proszę cię, czy byłoby możliwie – i już nigdy,
nigdy nie będę cię prosił więcej, obiecuję – żebyś mi dał dzisiaj jeszcze pięć
tysięcy dolarów. Z radością oddam ci we wtorek… Och, nie, to głupie… Z radością
oddam ci w ciągu sześciu miesięcy wszystkie pozostałe pieniądze, wszystkie
pieniądze, oczywiście z procentem, Mistrzu.”
Mistrz wziął głęboki oddech i powiedział: “Nie. Nie, Richard. Chciałem ci
coś udowodnić i udowodniłem. Chodzi o to, że pozostajesz w pewnym wzorcu i nie
chcesz z niego wyjść. A ten wzorzec to ‘tyle mi wystarczy’. Pozostajesz w tej
świadomości ‘tyle mi wystarczy’ i bez względu na to, czy dałbym ci dziesięć
tysięcy dolarów czy pięćdziesiąt tysięcy dolarów, potrafiłbym przewidzieć, że
będziemy się tak spotykać, a ty znowu będziesz spłukany, znowu zdesperowany,
znowu próbujący wyciągnąć coś ode mnie, znowu kłamiący sam przed sobą. Ten
jeden raz wystarczył, Richard. Nigdy więcej. I, prawdę powiedziawszy, Richard,
nie tylko jesteś mi dłużny tamte pięć tysięcy dolarów plus procenty, ale jesteś
mi dłużny za wszystkie zajęcia, na które przychodziłeś. I nie chcę cię widzieć
dopóki całkowicie nie spłacisz długu, co do pensa.”
Koniec opowieści. To było zabawne. (Adamus chichocze) Wspomnienia Mistrza –
zawsze z zabawnym zakończeniem. (nieco śmiechu)
Czy jesteście gotowi?
Ale to jest życie. To jest życie, jakiego tak wielu z was doświadczyło, a
może wciąż doświadcza. Pozostajecie we wzorcu, a ja mam takie powiedzenie,
które dosłownie jest zapisane na ścianie jednej ze Szkół Wiedzy Tajemnej: „Daj
ofierze milion dolarów, a dwa lata później będzie zadłużona na dwa miliony.” Bo
to jest wzorzec. To pasożytowanie, to brak odpowiedzialności. To obfitość
niedostatku. Pozostawanie w tej samej energii. Zawsze, zawsze szukanie wymówek.
Niepatrzenie na siebie w lustrze. Taki ktoś nigdy nie powie: „Skończyłem ze
starymi zwyczajami.”
Tak wielu z was chce wygrać na loterii. Dzięki Bogu, że nie wygrywacie, bo
po roku bylibyście w dwa razy gorszej sytuacji. Przyszlibyście do mnie bardziej
nieszczęśliwi niż kiedykolwiek, żałując, że w ogóle mieliście te pieniądze,
ponieważ w takim jesteście wzorcu – wzorcu niedostatku, wzorcu żerowania na
innych, wzorcu nie pozwalania sobie na to, żeby mieć to, na co zasługujecie.
Dostatek to jest prawo dane przez Boga. W chwili, gdy Duch dał wam
tożsamość, waszą Jaźń, otrzymaliście także całą obfitość wszystkiego i całą
energię, jakiej potrzebowaliście. Ale tak wielu dało się schwytać w pułapkę
postrzegania siebie jako ofiary, dało się schwytać w odgrywanie gry, dało się
schwytać w pułapkę przekonania o niemożności zrobienia czegoś, w pułapkę ograniczeń.
Tak wielu przypomina Richarda. Nawet gdybyście mieli milion dolarów,
użylibyście ich do zniszczenia siebie.
Tym, co robicie zatem jest pozostawanie w świadomości, że wystarczy wam
minimum. Niszczycie siebie po trochu, a nie całkowicie od razu. Swoje naturalne
zdolności tworzenia niszczycie wymówkami, opóźnianiem i zwlekaniem. Niszczycie
radość życia, która jest prawem danym wam przez Boga, powstrzymując się i
ograniczając, a następnie wymyślając na to usprawiedliwienia, obwiniając
innych, opowiadając o spiskach, opowiadając o „człowieku”. Nie ma innego
człowieka poza wami, który by was powstrzymywał. Nie ma nic innego. Nie
obchodzi mnie w jakim kraju mieszkacie. Nie obchodzi mnie, jakie macie warunki.
Nie obchodzi mnie, czy pochodzicie z bogatej rodziny czy biednej, czy jesteście
mądrzy czy głupi. Nic z tych rzeczy nie ma znaczenia. To wszystko są
wymówki.
Tylko jedna rzecz się liczy – czy jesteście gotowi utorować drogę
dostatkowi w radosny sposób, sposób dający spełnienie, w obdarowujący bogactwem
sposób; czy też zamierzacie kontynuować drogę minimum na bieżące potrzeby z
mnóstwem wymówek.
To nie jest mentalne ćwiczenie. To nie pochodzi stąd (wskazuje głowę).
Próbowaliście tego wcześniej. Próbowaliście zmagać się z tym i walczyć z tym.
Próbowaliście siebie hipnotyzować albo stosować śpiewy czy inne rodzaje głupich
chwytów, żeby przyciągnąć dostatek do swojego życia, ale to nie skutkuje,
zwłaszcza gdy tkwicie we wzorcach, kiedy jesteście jak Richard, kiedy
otrzymujecie coś, a następnie kierujecie energię z powrotem prosto w stare schematy.
Prawdę mówiąc, kiedy coś otrzymujecie jest to rodzaj przekleństwa. Co
bowiem robicie? Używacie tej energii, żeby kontynuować niszczenie radości
życia. Dostajecie trochę pieniędzy i co robicie? Wyślizgują się wam z rąk albo
wydajecie je na prawdziwe maltretowanie siebie. Albo oddajecie je innym
ludziom, uważając, że wy na nie nie zasługujecie. Pozwalacie, żeby wyślizgiwały
się z waszego życia na powrót w stary szablon. Dziękować należy Bogu, że nie
wygraliście na loterii. Mielibyśmy całą tę obcą, paskudną, wstrętną energię
siedzącą tutaj. Podziękujcie sobie przynajmniej za to, że nie otrzymaliście
bogactwa zanim nie staliście się na nie gotowi.
A więc powracam do pytania: czy naprawdę jesteście gotowi? To zmieni wasze
życie. To zmieni wasze związki. To zmieni wasz sposób postrzegania, wszystko.
Czy naprawdę jesteście gotowi na prawdziwy dostatek? Bo jeśli jesteście
gotowi, on się pojawi, jak ta ryba, co podpłynęła do Mistrza. Tak to jest
proste. Nie istnieją żadne chwyty. Nie ma w tym żadnych tajemnic. Żadnego
machania różdżką. Nie ma żadnych magicznych zaklęć przywołujących dostatek. To
uświadomienie sobie, że energia jest wszędzie. Że jest nieograniczona. To
uświadomienie sobie, że już posiadacie obfitość wszystkiego, ale w jakiś
dziwny, a czasami przewrotny sposób, posiadacie obfitość minimum.
A teraz po raz trzeci wraca do was pytanie. Czy naprawdę jesteście gotowi
na dostatek? Powiecie, że tak. Marzycie o pieniądzach, ale czy będziecie jak
Richard? Czy będziecie tym, kto dostał milion, a w dwa lata później ma dług w
wysokości dwóch milionów? Czy jesteście gotowi na radość życia?
To się wydaje być oczywistym pytaniem, ale po życiu w określonych wzorcach
przez tyle wcieleń, po tak wielkim maltretowaniu siebie, po tak wielkim
ograniczaniu siebie, stawiam to pytanie.
Powiedziałem na początku, że tylko mały procent was, oglądających nas i
słuchających, rzeczywiście jest gotów otworzyć się i obdarować siebie.
Pozostali wciąż zmagają się ze swoimi problemami, zastanawiając się, czy
naprawdę zasługują na to i myśląc: „Nie, nie, nie, nie. Adamus, chyba coś ci
się pomyliło, bo przecież miałeś nam podać przepis. Miałeś nam dać coś
magicznego.” Powiem wam coś, żeby potwierdzić moje stanowisko, że bardzo mały procent
was dorośnie do dostatku, do bogactwa.
Kryształowe groty
O kryształowych grotach mówiłem w zeszłym roku.[iv]
Jest 21 kryształowych grot na tej planecie wypełnionych kryształami i ich
energią. Są rzeczywiste. Są dosłowne. Znajdują się pod ziemią. Nie są po to,
żebyście się tam udali, uzbierali tych kryształów i napełnili nimi kieszenie,
ale są po to, żebyście się tam udali i poczuli energię ogromnego bogactwa,
nieograniczonego bogactwa, skanalizowanego tak, żeby popłynęło w wasze życie
tam, gdzie tego chcecie.
Niewielu z was odwiedziło te groty. To bardzo dziwne. Myślałem, że do tych
kryształowych grot podąży tysiące albo i więcej. Większość z was tylko o tym
pomyślała. Większość z was nie poświęciła nawet pięciu minut na to, żeby
usiąść, wezwać mnie i powiedzieć: „Chodźmy. Jestem gotów, Adamus, odwiedzić
kryształowe groty”, ażeby poczuć tę energię obfitości, żeby poczuć chociażby
fantastyczność energii, jakiej nigdy w swoim życiu nie czuliście, bo nie ma
podobnej na tej planecie. Wziąłem ze sobą zaledwie kilku, a spośród tych kilku,
którzy się ze mną tam udali, którzy weszli do grot i poczuli energię, tylko
kilku z tej niewielkiej liczby było gotowych, żeby wnieść tę energię w swoje
życie.
Pozostali z was o tym myśleli. Pozostali z was myśleli: „Och, kryształowe
groty. OK, gdzie jest czek dla mnie w mojej poczcie?” To nie jest
zaangażowanie. To nie jest zmiana waszych starych wzorców. To ta sama stara
śpiewka. A ja nie miałem zamiaru zaciągnąć was tam bez waszego przekonania o
tym, że jesteście na to gotowi.
Kryształowe groty wciąż tam są. To nie taka sobie metafora. Są bardzo
realne. Energie są bardzo realne. Pomogą wam otrzymać cokolwiek zechcecie. Ale
wciąż pozostaje pytanie: czy jesteście gotowi?
Nie będę tolerował – nie będę tolerował na moich zajęciach – tych, którzy
są wciąż w świadomości „tyle mi wystarczy”. Inaczej mówiąc: „Chcę tylko tyle,
żeby mi starczyło na zapłacenie rachunków i na przeżycie.” To już się nie
sprawdza w przypadku Mistrza. Nie będę tego tolerował.
Nie chcę, żeby ktoś prosił o wybranie się do
kryształowych grot po nieco więcej minimum. Albo wszystko, albo nic. Nie ma
częściowej drogi w przypadku bogactwa. Czy rozumiecie? Nie ma odrobiny
bogactwa. Jest wszystko, albo nic.
Do wyboru jest dostatek, energia albo kontynuowanie życia w świadomości
“tyle mi wystarczy”.
Gdy prezentujemy się jako
Mistrzowie w Nowej Energii, jako przykłady dla innych, jako ci, którzy tworzą z
łatwością i wdziękiem, nie ma miejsca na „tyle mi wystarczy” albo „tylko
troszkę więcej”. W takiej sytuacji jesteście podobni do Richarda. A wy
będziecie korzystać z tego. Będziecie wnosić więcej energii w pełne udręki
życie, jakie wiedliście do tej chwili. Otrzymując większą ilość energii bez wcześniejszej
zmiany w świadomości, otrzymując więcej pieniędzy – narażacie się na więcej
chorób, więcej problemów, więcej dramatów, więcej korków na drogach, więcej
tandety.
Dochodzimy zatem do sedna prawdy tutaj, w Klinice Dostatku. Jeśli nie
chcecie iść naprzód, proszę, żebyście wyszli. Wyłączcie Internet, wyjdźcie za
drzwi, albo ruszajmy z tym dalej.
Meraba dostatku
Weźmy głęboki oddech, przechodząc do naszej meraby[v]
z odrobiną muzyki w tle. (muzyczna składanka z witryny PremiumBeat.com)
Meraba to czas dokonywania zmiany świadomości, przesunięcia w świadomości,
a w tym przypadku, wyjścia z ograniczeń, wyjścia z poczucia braku w wielką
obfitość; jest ukierunkowana na zdrowie w waszym ciele, ukierunkowana na
mądrość, ukierunkowana na wewnętrzną wiedzę, ukierunkowana na większą ilość
pieniędzy oczywiście, na piękny dom, porządny samochód, wiele samochodów, bez
poczucia winy, bez zażenowania.
Już czas. Zasługujecie na to. Już czas dla was wszystkich.
A teraz ostrzegam was jeszcze raz, z głębi serca was ostrzegam. Nie
posuwajcie się dalej w tej kwestii dopóki nie będziecie w pełni zdeklarowani. W
przeciwnym wypadku to was rozedrze na strzępy. Więcej energii wchodzącej w
życie i ukierunkowanej na te same bzdury, tę samą starą świadomość, zniszczy
was. Zrani was. Richard przy was będzie wyglądał jak anioł. To może się zadziać
tylko wtedy, kiedy będziecie gotowi.
Weźcie porządny, głęboki oddech.
W tej merabie dostatku dajecie przyzwolenie bez wymuszania. Przyzwalacie na
przesunięcie w świadomości w dostatek – dostatek, który dobrze wam służy, w
energię, która dobrze wam służy. Żadnego więcej niedostatku, żadnej więcej
wymówki, żadnych więcej ograniczeń.
W tej merabie świadomości ma miejsce przesunięcie, które usuwa wszelkie
stare przyrzeczenia, że pozostaniecie biedni.
Wymazuje ona wszelkie stare przekonania, jakie mieliście na temat pieniędzy
czy posiadania więcej od innych ludzi.
Wymazuje wszelkie stare przekonania o potrzebie cierpienia czy ciężkiej
pracy.
W tej merabie następuje przesunięcie w świadomości, które zmienia stare
postrzeganie uzyskiwania pieniędzy.
Usuwa ona myśli, że musicie być wykształceni lub musicie znać się na
finansach. To nieprawda.
Ta meraba wymazuje eony i całe wcielenia starych wierzeń, starych
hipnotycznych nakładek.
Wymazuje to wszystko, co ograniczało was uniemożliwiając cieszenie się
życiem. To nie było tak naprawdę wasze. To nigdy nie należało do was.
Teraz w tej merabie bez żadnego przymusu, bez żadnego myślenia, pozwalacie,
żeby te wszystkie rzeczy zostały usunięte z waszej istoty, uwolnione na powrót
do stanu czystej energii, ażeby wam mogły służyć w bogaceniu się, w osiąganiu
dobrobytu.
W tej merabie nie ma myślenia w kategoriach „spróbuję pomyśleć o dostatku”.
Po prostu go przyjmujecie. On nie jest od Boga. On nie jest ode mnie. Jest
nieoddzielny od waszej duszy. Jest wasz. Zawsze był.
Widzicie, dostatek przychodzi z pełnego pasji pragnienia duszy.
Wasza dusza, wasza świadomość – nie wasze myśli czy wasz umysł, ale wasza
dusza, wasza świadomość – ma takie pełne pasji pragnienie istnienia.
Można by powiedzieć, że prawdziwy dostatek zaczyna się wraz z
uświadomieniem sobie: “Ja istnieję.”
Pozbądźcie się wszystkich myśli, wszelkiego zamętu ze swojego umysłu, a
wtedy powrócicie do bardzo prostego, prostego, pełnego pasji pragnienia, żeby
po prostu istnieć. „Ja istnieję.”
To jest pierwotna pasja. Pasja z czasów, kiedy opuściliście Dom[vi]
i uświadomiliście sobie, że istniejecie. Cud, uświadomienie sobie po raz
pierwszy: „Ja istnieję! Ja Jestem. Jestem tym, który jest.”
“Ja istnieję!” To nie jest myśl. To jest głęboka pasja. To jest świadomość
siebie, zdanie sobie sprawy, że „Ja Istnieję! Bogu niech będzie chwała, Ja
istnieję. Nic innego się nie liczy.”
“Istnieję nie dzięki czemukolwiek czy komukolwiek. Istnieję jako suwerenna
istota. Nikomu ani niczemu tego nie zawdzięczam. Ja istnieję.”
To pieśń duszy, pieśń, którą dusza śpiewała przez wieki, czekając na was,
ludzką istotę, żeby ją usłyszała. „Ja istnieję! Ja istnieję!”
To jest pasja, przyjaciele. To nie jest myśl, wierzenie, mantra. To głęboka
pasja. To jest Kejko[vii] , pasja,
wewnętrzny płomień: “Ja istnieję.”
To jest przebudzenie i odrodzenie: “Ja istnieję.”
(pauza)
Kiedy pojawia się ów moment uświadomienia sobie odczucia duszy: “Ja
istnieję”, uruchamia to, sprowadza wszystkie energie, wasze energie, energie, które być może były uśpione przez długi
czas; energie, które są międzywymiarowe, nie wywodzące się z Ziemi, energie,
które są kosmiczne, święte, czyste. I one są wasze.
Budzą się, są aktywowane przez pełne pasji pragnienie istnienia: “Ja
istnieję. Jestem żywy. Istnieję.” Energie się budzą i mówią: “Już czas.
Dostosujmy się do tej duszy, do tego człowieka. Dostosujmy się i ruszajmy do
pracy. Drogi człowieku, droga duszo, oto jesteśmy. Co możemy dla ciebie zrobić?
Jak możemy ci służyć? Jesteśmy twoimi energiami. Jesteśmy tutaj. Jak możemy ci
teraz służyć?”
(pauza)
Bierzecie głęboki oddech i rozkazujecie energiom. Tak, rozkazujecie.
Rozkazujecie energiom: „Służcie mi szczodrze. Służcie mi z gracją. Służcie mi
łatwo i radośnie. Służcie mi, energie, rozkazuję wam.”
A następnie schodzicie im z drogi. Pozwalacie, żeby się działo. Tak jak
Mistrz pozwolił rybie podpłynąć do niego, tak i wy pozwalacie energiom podejść
do was bez myślenia, bez manipulowania, bez żadnych „jeśli” czy „ale”, bez
zastanawiania się kiedy, dlaczego, jak. Dajecie im zezwolenie. Przyjmujecie. Wiecie. Czujecie.
Zapomnijcie o koncie bankowym, o czynszu. Zapomnijcie o rachunkach.
Zapomnijcie o wszystkich tych rzeczach. Przestańcie się nimi martwić.
Wydaliście rozkaz energiom i one wam służą. Nie obchodzi mnie, czy jesteście
najnikczemniejszym człowiekiem na Ziemi, nie obchodzi mnie, co zrobiliście,
ponieważ jeśli jesteście tak śmiali, żeby być w tym momencie i czuć pasję „Ja
istnieję”, jeśli jesteście tak śmiali, żeby jaśnieć swoim światłem jeszcze raz,
wasza przeszłość nie ma żadnego znaczenia.
Ustępujecie z drogi i pozwalacie tym energiom, żeby służyły wam z radością,
łatwością i wdziękiem.
(pauza)
Pozwalacie im wpływać w swoje życie – życie wypełnione swobodą, jak na
Mistrza przystało. Życie, które nie jest konstruowane wokół myślenia,
planowania, wysilania się, lecz życie które ukierunkowało się na najwyższe
energie, najczystsze energie, najobfitsze i najbogatsze ze wszystkich energii.
“Istnieję – dlatego energie mi służą, istnieję – dlatego jestem
wartościowy. Istnieję – dlatego nie ma potrzeby wysiłku. Istnieję z dala od
życia kształtowanego według zasady minimum. Jestem Kim Jestem.”
I wtedy milkniecie. Schodzicie sobie z drogi. Więcej już o tym nie
myślicie. Kroczycie radośnie drogą życia wdychając woń powietrza, wczuwając się
w przyrodę i zastanawiając się, co by tu stworzyć, wiedząc, że stanie się to w
tej samej chwili, gdy zdecydujecie się to stworzyć. No cóż, prawdę mówiąc już
to stworzyliście dawno temu, a teraz po prostu wchodzi to w wasze życie.
Dajcie Mistrzowi milion dolarów, a on obróci je w miliard, a następnie
kolejny miliard i kolejny.
Wszystko to jest naturalne, moi drodzy przyjaciele. Jest to naturalny stan
rzeczy. Ograniczenie, brak – są nienaturalne. Powróćmy do naturalnego stanu, do
sposobu, w jaki rzeczy zawsze miały być.
Wydostańmy się z iluzji. Wydostańmy się z ograniczeń. Powróćmy do życia
pełnego bogactwa i radości.
Weźcie porządny, głęboki oddech.
Linda zrobi z wami trochę oddychania, łagodnego oddychania przez kilka
minut. A ja, Adamus, udam się z powrotem na ryby.
To powiedziawszy, Jestem Kim Jestem - Mistrzem.
LINDA: A więc proszę, jak zażyczył sobie Adamus, pozostańmy jeszcze kilka
chwil.
Pozostańcie w strumieniu oddechu. Pozostańcie w strumieniu energii.
Po prostu oddychajcie dla siebie, głęboko. W sposób, który was wspiera,
wspiera wasze życie.
Oddychajcie i integrujcie się. Integrujcie to odczucie w sobie.
Oddychajcie i integrujcie swoją własną wewnętrzną wiedzę.
Pozostańcie w tym strumieniu, wdech, wydech. Życie wdycha życie.
Oddychajcie mistrzostwem, które każdy z was posiada.
Oddychajcie, wczuwając się, jak chcecie tam dotrzeć. To nasz wybór. To nasz
wybór.
Oddychajcie. Oddychajcie, trwając w odczuwaniu, oddychając energią
dostatku.
Oddychajcie tym doświadczeniem, jakie każdy z nas stworzył tutaj,
doświadczeniem Kliniki Dostatku z Adamusem.
Jeśli wybieracie trwanie w tym, jeśli każdy z nas wybierze trwanie w tym,
od nas będzie zależeć, żeby z tym pozostać, oddychać z tym, płynąc z tym, żyć z
tym.
[i] Patrz: warsztaty z Tobiaszem „Odkrywanie swojej pasji” (dostępne
w języku angielskim: http://intl.crimsoncircle.com/pl/StudiaWy%C5%BCsze/Pasja/tabid/6881/Default.aspx )
[iii]„Pożegnanie władzy” (Farwell to
Power”) do obejrzenia i posłuchania w języku angielskim: https://www.youtube.com/watch?v=xtJsw6Zlrzk
W języku polskim do przeczytania: Shoud 3: " Pożegnanie Władzy", Seria Powracanie, 4
października 2008 r.
[iv] O kryształowych grotach mowa
jest w Shoudzie 6: “Oświecone marzenia”, Seria Wolności, 2 marca, 2013 r.
[v] Pojęcie meraby (ang. merabh) wprowadzone zostało przez
Adamusa w Shoudzie 10: „Koniec ewolucji”, Seria e2012, 2 czerwca 2012 r.
[vi] patrz: “Podróż Aniołów”, książka
wydana przez Wydawnictwo Biały Wiatr.
[vii] Pojęcie kejko wprowadzone zostało przez Adamusa w
Shoudzie 11: „Odkrycie 11”, Seria Odkryć, 5 lipca 2014 r.
Przekład: Marta Figura
emef11@wp.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz