,,Powiedziałem wcześniej, że tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie. Lubiłem astrologię, studiowałem ją przez wiele, wiele wcieleń. Lubiłem ją, ale, wiecie – po raz pierwszy się do tego publicznie przyznaję – ostatecznie wyrzuciłem wszystkie książki. Wyrzuciłem je, pozbyłem się wszystkiego, co się wiązało z astrologią, ponieważ byłem bardzo sfrustrowany. Mając za sobą całe wcielenia głębokich studiów poczułem się bardzo rozczarowany, ponieważ niczego mi ona nie wyjaśniała. Nie było to eleganckie, gładkie, łatwe, czyściutkie matematyczne równanie. Ciągle znajdowałem coś, co do niego nie pasowało. „Dlaczego to nie działa? Skoro urodziłeś się pod znakiem Ryb czy Raka, i urodziłeś się danego dnia”, i wykonywałem wykresy i obliczenia. W tamtych czasach nie mieliśmy waszych wymyślnych komputerów, musiałem to robić ręcznie. Robiłem wykresy i ciągle to nie miało sensu. Na koniec musiałem je wszystkie wyrzucić. Miałem tego dość. Wiecie jak to jest, być może ktoś z was był golfistą, przez całe życie grał w golfa, aż pewnego dnia poczuł zniechęcenie, wziął torbę z kijami i wyrzucił ją do sadzawki, przyrzekając sobie: „Nigdy więcej! Mam dość uganiania się za głupią piłeczką”. (...) To był jeden z takich momentów, skończyłem z astrologią.
Uświadomiłem sobie później, na co złożyło się sporo powodów, że astrologia przede wszystkim nie uwzględnia wielu rzeczy, takich chociażby jak przeszłe wcielenia. Astrologia nie bierze na przykład pod uwagę Punktów Separacji, przebudzenia. Trzeba uwzględniać ten czynnik, ponieważ on wszystko zmienia. Astrologia nie bierze również pod uwagę ukrytych potencjałów – potencjałów, które stoją za gwiazdami, że tak powiem – które mogą się ujawnić pod wpływem drobnego ruchu, niewielkiego wstrząsu.
Ale astrologia niepokoiła mnie również z tego powodu, że wielu ludzi wierzyło, podobnie jak ja wierzyłem przez chwilę, iż jest coś takiego jak przeznaczenie zapisane w gwiazdach, na podstawie daty waszego urodzenia i tak dalej. Dość szybko zorientowałem się, że to przeznaczenie nie było niezmienne, ale jak na mój gust i tak było zbyt niezmienne. Dlaczego ktoś miałby się urodzić podlegając wpływowi gwiazd? I wiem, że niektórzy spośród was, którzy są astrologami, skręcają się teraz, ale wznieście się ponad astrologię. Ja to zrobiłem. Porzuciłem ją.
Zdałem sobie sprawę z tego, że astrologia ogranicza daną osobę, zwłaszcza jeśli ona naprawdę w nią wierzy i myśli sobie: „To są narzędzia, jakimi dysponuję. To wydarzy się w moim życiu. Moim przeznaczeniem jest to zrobić”.
Kilka lat temu powiedziałem: „Nie ma żadnego przeznaczenia”. Nie ma żadnego przeznaczenia. Nie ma gwiazd, które… Jesteście wszystkimi znakami i wieloma jeszcze innymi. Wiecie, że w astrologii mówi się o 12 znakach? Odkryłem – co nigdy nie zostało opublikowane – odkryłem, że znaków jest 144, a prawdopodobnie jeszcze więcej. A zatem – ech! – astrologia…
Tak więc, nie podoba mi się koncept, że ktoś ma jakieś przeznaczenie, a wiem, że niektórzy z was myślą: „Nie, to tylko wpływy”. Taak, ale ludzie, którzy naprawdę studiują swój własny horoskop, bądź go tylko przeglądają, są przekonani, że zapisane jest w nim ich przeznaczenie. Powiedziałem: „Nie ma żadnego przeznaczenia. Jesteście wolni”. Jesteście wolnymi istotami, które mogą wybrać, co tylko chcą”.
- Adamus Saint-Germain
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz