- Ziemia
I tak to z pomocą Zakonu Arc zostało stworzone to wspaniałe miejsce o nazwie Ziemia – następny punkt to „Ziemia” (...) – z pomocą Zakonu Arc. Jest to, powiedziałbym, największe doświadczenie/eksperyment w całym Stworzeniu, ponieważ ma tak wiele ograniczeń. Ziemia posiada ogromną grawitację. Jest bardzo sensualna, a jednocześnie pełna wyzwań. Istnieje takie przekonanie, że można się na niej zagubić. Ziemia jako taka jest po prostu systemem przekonań. Nie mówię o fizycznej planecie, a o doświadczeniu przeżywanym na niej – to tylko system przekonań. I dlatego mówię, że nie chodzi o to, w co wierzycie, tylko o to, na co przyzwalacie.
Nawiasem
mówiąc, niektórzy powiedzieliby: „Ziemia jest płaska. Było takie
przekonanie, ale teraz znamy prawdę. Ziemia jest okrągła”. Och, nie, moi
drodzy przyjaciele. (…) To jest przekonanie. Nie, w rzeczywistości nie
jest okrągła. (...). Jest postrzegana jako… (...) Jest postrzegana jako
okrągła, nauka to potwierdza, dokonuje wszelkich pomiarów i powiada, że
jest okrągła, a wtedy ona staje się okrągła i jakimś dziwnym trafem
ludzie w Australii z niej nie spadają. Niesamowite. Ale tak naprawdę nie
jest okrągła. To tylko przekonanie. A mimo to nauka mówi: „Nie! Nie!
Jest okrągła. Musi być okrągła. Zmierzyliśmy to”. W rzeczywistości
Ziemia najbardziej przypomina strunę. Jeśli już do czegoś ją
przyrównywać, to do struny. To naprawdę nie jest okrągła kula, ale
proszę bardzo, załóżcie, uwierzcie, że jest i tak będzie. Pewnego dnia
zdacie sobie sprawę, że to struna. Bardzo elastyczna. Mówię o fizycznej
planecie Ziemia. Jest bardzo elastyczna. Czasami po prostu zwisa, a
czasami płynie. Czasami zwija się w węzły. Czasami tworzy iluzję bycia
okrągłą, a innym razem płaską. Ziemia jest naprawdę jak giętka struna. A
więc tak. Teraz wszyscy będziecie się tym martwić dziś wieczorem.
(...). I stąd właśnie wzięła się teoria strun. (...).
A zatem przybyliście na Ziemię. Przybyliście na Ziemię i cóż za doświadczenie! Przybyliście na Ziemię i wszystko zapomnieliście, bo był to rodzaj… nie chcę powiedzieć, że to był trik i nie było to tylko wyzwanie, ale było to coś, co miało się wydarzyć. Wiadomo było, że tu przyjdziecie i wszystko zapomnicie, że zapomnicie nawet swoje cholerne imię. To było najtrudniejsze. Tak więc napisz po prostu słowo: „zapomnienie”, żeby nam starczyło miejsca.
- Adamus Saint-Germain
A zatem przybyliście na Ziemię. Przybyliście na Ziemię i cóż za doświadczenie! Przybyliście na Ziemię i wszystko zapomnieliście, bo był to rodzaj… nie chcę powiedzieć, że to był trik i nie było to tylko wyzwanie, ale było to coś, co miało się wydarzyć. Wiadomo było, że tu przyjdziecie i wszystko zapomnicie, że zapomnicie nawet swoje cholerne imię. To było najtrudniejsze. Tak więc napisz po prostu słowo: „zapomnienie”, żeby nam starczyło miejsca.
- Adamus Saint-Germain
Anioł.
Tak więc, jeśli pamiętacie, a do pewnego stopnia tak jest,
wyprawiliście się w podróż dawno temu – bardzo, bardzo dawno temu – jako
„anioł”, to takie zwiewne określenie dla istoty niefizycznej. Nie
mieliście formy. Nie mieliście światła. Wyruszyliście w podróż, żeby
znaleźć odpowiedź na pytanie: „Kim jestem?” Później to doświadczenie
przerodziło się w ludzkie doświadczenie, ale wy ruszyliście
w podróż, żeby odkrywać, żeby się bawić. Nie było żadnych zasad. Nie
było żadnych przekonań. Nic takiego nie było. Byliście czystą
promieniejącą istotą bez formy. Mieliście jednakże coś, czego teraz nie
macie. Mieliście imię. Mieliście imię.
Nie imię jak Bob, Jane, czy coś w tym rodzaju, ale imię, które miało w sobie rezonans, można by rzec – energetyczne imię. Od momentu, w którym wybraliście się w drogę, nazywaliście siebie tym imieniem z kilku powodów – żeby się nigdy nie zgubić. Dzięki swojemu imieniu mogliście znaleźć drogę do domu.
Ludzie myślą liniowo… imię się zmienia. Zmienia się rezonans, częstotliwość, wibracja, dźwięk imienia, ale imię pozostaje imieniem. Tak więc, nie próbujcie wymyślać imion w stylu New Age i nie mówcie: „To moje imię”. Ono jest wymienne. Tak naprawdę nie da się go wypowiedzieć, ale jest to… można je nazwać znakiem odciśniętym na duszy. On istnieje i to jesteście wy. Kiedy wyruszaliście w drogę, nie mieliście nic oprócz imienia, oprócz siebie. To imię dało wam także rodzaj tożsamości w odniesieniu do innych obdarzonych duszą istot spotykanych po drodze, które również nie miały formy, które również nie miały żadnej historii, a co pozwoliło i mnie rozpoznać was i zidentyfikować. A więc jako anielska istota mieliście imię.
Gdzieś po drodze, z całą swoją dynamiką tworzenia, piękną dynamiką, energia popadła w zastój. Możecie przeczytać lub obejrzeć więcej na ten temat w Podróży Aniołów Tobiasza, a jest to swego rodzaju metafora, ale w pewnym sensie prawdziwa. Ja bym to ujął nieco inaczej: zrodziło się ważne pytanie o relację świadomości i energii. Mieliście imię, ale nie mieliście formy i nie byliście oswojeni z energią. Byliście dziećmi świadomości, ale tak naprawdę nie dostroiliście się do tego czegoś, co wyłoniło się z Ja Jestem, a co nazywa się energią. Pochodziła ona od świadomości. „Co mam z tym robić?”
Tobiasz w swojej historii opowiada, że cała energia i kreacja popadły w zastój. Ja ujmuję to nieco inaczej. Uważam, że bardziej chodziło o to, co z tą energią robić. To nie było tak, że oto wydarzyło się coś strasznego i wszystko zamieniło się w gęsty syrop. Pytanie brzmiało: „Nie wiem nawet co z tym syropem robić. Co ja mam robić? Jak mam się obchodzić z energią?”
- Adamus Saint-Germain
Nie imię jak Bob, Jane, czy coś w tym rodzaju, ale imię, które miało w sobie rezonans, można by rzec – energetyczne imię. Od momentu, w którym wybraliście się w drogę, nazywaliście siebie tym imieniem z kilku powodów – żeby się nigdy nie zgubić. Dzięki swojemu imieniu mogliście znaleźć drogę do domu.
Ludzie myślą liniowo… imię się zmienia. Zmienia się rezonans, częstotliwość, wibracja, dźwięk imienia, ale imię pozostaje imieniem. Tak więc, nie próbujcie wymyślać imion w stylu New Age i nie mówcie: „To moje imię”. Ono jest wymienne. Tak naprawdę nie da się go wypowiedzieć, ale jest to… można je nazwać znakiem odciśniętym na duszy. On istnieje i to jesteście wy. Kiedy wyruszaliście w drogę, nie mieliście nic oprócz imienia, oprócz siebie. To imię dało wam także rodzaj tożsamości w odniesieniu do innych obdarzonych duszą istot spotykanych po drodze, które również nie miały formy, które również nie miały żadnej historii, a co pozwoliło i mnie rozpoznać was i zidentyfikować. A więc jako anielska istota mieliście imię.
Gdzieś po drodze, z całą swoją dynamiką tworzenia, piękną dynamiką, energia popadła w zastój. Możecie przeczytać lub obejrzeć więcej na ten temat w Podróży Aniołów Tobiasza, a jest to swego rodzaju metafora, ale w pewnym sensie prawdziwa. Ja bym to ujął nieco inaczej: zrodziło się ważne pytanie o relację świadomości i energii. Mieliście imię, ale nie mieliście formy i nie byliście oswojeni z energią. Byliście dziećmi świadomości, ale tak naprawdę nie dostroiliście się do tego czegoś, co wyłoniło się z Ja Jestem, a co nazywa się energią. Pochodziła ona od świadomości. „Co mam z tym robić?”
Tobiasz w swojej historii opowiada, że cała energia i kreacja popadły w zastój. Ja ujmuję to nieco inaczej. Uważam, że bardziej chodziło o to, co z tą energią robić. To nie było tak, że oto wydarzyło się coś strasznego i wszystko zamieniło się w gęsty syrop. Pytanie brzmiało: „Nie wiem nawet co z tym syropem robić. Co ja mam robić? Jak mam się obchodzić z energią?”
- Adamus Saint-Germain
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz