MATERIAŁY
KARMAZYNOWEGO KRĘGU
Seria: Merlin Ja
Jestem
SHOUD 4 –
prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem
Geoffrey’a Hoppe
9 stycznia 2021
r.
www.crimsoncircle.com
Jestem tym, kim
jestem, Adamusem Saint-Germain.
Aach! Kocham muzykę
tworzoną przez ludzi. Zapominam jak bardzo za nią tęsknię. Mamy
naszą anielską muzykę. Mamy kilka całkiem dobrych zespołów
jazzowych w Klubie Wzniesionych Mistrzów. Ale czysta, ludzka muzyka,
cóż za pieśń energii! Cóż za przekaz! Nie ma nic podobnego.
Kiedy muzyka, jak ta, którą właśnie usłyszeliście, płynie z
serca i duszy, to jest ona wyrazem ludzkiej podróży. Jest ona
wyrazem ludzkiej pasji. Dla mnie jest to jeden z najlepszych
przykładów na to, że energia to sposób komunikowania się. Tym
właśnie jest energia. To po prostu komunikowanie się. To nie jest
siła, a kiedy grana jest taka muzyka, porusza ona dusze. Hm. (odnosi
się do tego
wideo.)
Jest wiele rodzajów
muzyki, niektóre mnie w ogóle nie interesują. Wiesz o tym, Linda.
Niektóre niewiele mnie obchodzą. Muzyka bywa trywialna, albo –
jak to nazywacie – syntetyczna. Taka bywa formuła muzyczna. No i
dobrze. Macie też tę swoją – co to jest, Cauldre? – nazywają
ją muzyką country, muzyką rozpaczy i pecha. Ma w sobie duszę.
Jednak to nie jest mój ulubiony styl. Kocham muzykę klasyczną.
Napisałem sporo symfonii. Wiesz o tym, prawda?
LINDA: Jasne, tak.
ADAMUS: Chcesz,
żebym ci opowiedział...
LINDA: Och, pewnie!
ADAMUS: ... wszystko
jeszcze raz?
LINDA: Wymień całą
listę. Śmiało.
ADAMUS: Napisałem
dużo muzyki klasycznej i nadal uwielbiam jej słuchać. Ale jest
jeszcze inna ludzka muzyka, która pojawia się od czasu do czasu –
och! – sprawia nieomal, że chce mi się wrócić na Ziemię
w ludzkiej formie, ale, nie, nie posunę się tak daleko.
Rzut oka na
rok 2020
Witajcie ponownie,
wszyscy. Witajcie ponownie. I mówię to z wielu różnych punktów
widzenia. Do końca dnia zrozumiecie – nawet Cauldre zrozumie –
co mam na myśli, ale witajcie ponownie. Udało wam się przetrwać
rok 2020. Wszyscy dostaniecie specjalną odznakę, którą można
nosić...
LINDA: Nie żartuj.
ADAMUS: ...albo
koszulkę czy coś innego. Witajcie ponownie. Przetrwaliście ten
piekielny rok.
LINDA: Szalony.
ADAMUS: Chodzi mi o
to, jaki to był za rok, z COVIDem, z zamknięciem Zakonu Arc, ze
wszystkimi ograniczeniami i restrykcjami, z maseczkami. Ufff!
Maseczki. Najgorsze w nich jest to, że trzeba wąchać własny
oddech przez cały dzień.
LINDA: Och! (Linda
się śmieje)
ADAMUS: To znaczy,
nie potrafię sobie wyobrazić, jak niektórzy ludzie mogą to
znieść. Myślę, że to zabija ich zmysł węchu. Taki jest skutek.
To dlatego traci się węch, kiedy dostaje się koronawirusa. Przez
te maseczki, bo przez cały dzień musi się wdychać woń własnego
oddechu.
Cóż to jednak był
za rok! Rodziny anielskie zbierały się tak naprawdę po raz
pierwszy – wysłano wezwanie – a potem polecono im się
rozwiązać, rozgrupować. Rozgrupować. Pamiętacie, rozmawialiśmy
o rozgrupowaniu jeszcze zanim rodziny anielskie się rozwiązały.
Cały ten niepokój
społeczny. Wszystko jest w tej chwili w stanie wrzenia. Tyle się
dzieje, och, mieliście tego przykład właśnie w zeszłym tygodniu
w Ameryce. Mieliście ten wielki zamęt. Nie wyrządził on wielu
szkód poza tymi, które miały miejsce w sercach i umysłach. To, co
się działo, zaniepokoiło wielu z was. Oglądałem wszystko w
Klubie Wzniesionych Mistrzów. Zainstalowaliśmy teraz telewizory.
Ponieważ ludzie je mają, pomyśleliśmy, że też powinniśmy je
mieć, ale nasze są naprawdę zaawansowane technologicznie. To są
hologramy. Oglądałem to wszystko transmitowane za pomocą naszych
hologramów Wzniesionych Mistrzów i wspominałem moje podróże do
Ameryki w moim ostatnim życiu. Przyjeżdżałem do Ameryki
pięciokrotnie, pomagałem pisać Konstytucję. Właściwie to ja
zredagowałem większość, a inni przypisali to sobie. Ale... co? Co
to za spojrzenie, Linda, to znaczy, to spojrzenie...
LINDA: Uwielbienia.
ADAMUS: Spojrzenie
uwielbienia.
LINDA: Taak, taak,
taak.
ADAMUS: Dziękuję.
Tak, pomagałem. Pomagałem w pisaniu – pomagałem pisać –
Konstytucję i przygnębiło mnie to, co widziałem na naszych
hologramach. Ale tak naprawdę, w pewnym sensie, to jednak nie.
Właściwie, wiesz, Linda, pomyślałabyś może, że jako Wzniesiony
Mistrz będę płakał rzewnymi łzami, no wiesz: „Co się dzieje z
planetą?” Ale, fakt, część mnie była przygnębiona. Po prostu
nie lubię tego typu rzeczy. Część mnie natomiast wiedziała, że
to bardzo stosowne. Dzieje się właściwa rzecz we właściwym
czasie. I będę na tyle zuchwały, że powiem, iż wstałem od
oglądania hologramu, wyszedłem do hallu wraz z innymi Wzniesionymi
Mistrzami, zebrałem ich i powiedziałem: „To jest to. To jest to.
Na tej planecie Ziemia jesteśmy we właściwym czasie we właściwym
miejscu. Jest to potwierdzenie słuszności pracy, którą
wykonaliśmy – oczywiście wszyscy – ale szczególnie ja i moja
grupa, którą nazywam Shaumbrą. To jest zapowiedź tego, co będzie
dalej.”
Rok 2020 za nami;
rok 2021 będzie interesujący. Więcej wyjaśnię później. Nie
będzie pozbawiony zagrożeń. Nie będzie pozbawiony niepokojów. To
nie będzie rok bezproblemowy. Mogę to wam powiedzieć od razu bez
owijania w bawełnę. (Linda wzdycha) Oświadczam publicznie i
możecie to nagrać, że 2021 rok nie będzie łatwy.
LINDA: Nie możemy
mieć łatwego roku?
ADAMUS: Nie. Nie.
LINDA: Kiedy sobie
na taki zasłużymy?
ADAMUS: Nie. (Adamus
chichocze) Powinniście go byli mieć w roku 1987, kiedy to mieliście
szansę i przeoczyliście ją. Przykro mi z tego powodu, ale
przegapiliście ją w tym wcieleniu. Nie, to wcale nie będzie łatwy
rok. To będzie interesujący rok, ale nie taki jak rok 2020. Nie
taki jak rok 2020.
LINDA: OK.
ADAMUS: A
indywidualnie – pytałaś o łatwy rok dla planety –
indywidualnie, nie sądzę, żebyście chcieli łatwego roku, ale
myślę, że chcecie… pozwólcie, że na tym poprzestanę. Rok 2021
dla Shaumbry będzie rokiem sensualności. Sensualności. A niektórzy
z was usłyszeli „seksualności” – niektórym się to podoba,
innym nie – ale chodzi o sensualność. Otworzymy zmysły i użyjemy
ich. Wyjdziemy poza tkwienie wyłącznie w umyśle. Wyjdziemy poza
ludzkie ograniczenia. Dlaczego nie? Wszystko to istnieje i jest
dostępne.
Będzie to zatem rok
sensualności, głębokiego odczuwania rzeczy, nawet jeśli
odczuwanie ich czasem zaboli. Oglądając telewizję widzieliście to
wszystko, co się działo na Kapitolu w Waszyngtonie i niektórzy z
was po prostu nie mogli tego znieść. Eech, ech! Nie, nie,
nie. Zatrzymajcie się w tym momencie. Wróćcie do telewizora.
Przyjrzyjcie się. Wczujcie się w to głęboko. I początkowo
pomyślicie, że to sprzeczne z intuicją, jakbyście nie chcieli
tego oglądać. Otóż nie, będziecie w stanie zanurzyć się w
każdą sytuację, także tę bardzo osobistą, i poczuć jej
sensualność, niekoniecznie ból. To znaczy, możecie być świadomi,
że jest w tym ból, ale osiągniecie pewien poziom sensualności i
faktycznie będziecie mogli ją docenić i cieszyć się nią. To
właśnie mamy przed sobą.
LINDA: OK.
ADAMUS: Cieszę się,
że rok 2020 mamy już za sobą. To był rok niezbędny, niezbędny
dla dokonania wielu adaptacji – nie tylko na planecie Ziemia, ale w
całym kosmosie i nie przesadzam ani trochę – rok niezbędny do
dokonania się tej wielkiej zmiany. Kto by pomyślał, że można
zmusić całą planetę do pozostania w domu i noszenia maseczek; kto
by pomyślał, że można to zrobić? Poproszę was teraz o wasze
pierwsze doświadczenie sensualności, żebyście się wczuli w
zmiany, które zaszły na planecie w ciągu ostatniego roku. Ludzie
zostają w domu. Ludzie są zmuszeni zrobić pauzę i zatrzymać się
w swoim życiu, przyjrzeć się swojej pracy, swoim rodzinom,
przyjrzeć się rządom, które mają im służyć, przyjrzeć się
niektórym nierównościom na planecie. Wiecie, macie wystarczająco
dużo ludzi, którzy siedzą w domu i zwalniają na chwilę, by
przyjrzeć się swojemu własnemu życiu i temu, w jakich relacjach
ich życie pozostaje z zewnętrznym światem. By przyjrzeć się
takim rzeczom jak nierówność i domagać się, żeby coś z nią
zrobić.
Powiem wam jedną
rzecz: ta planeta nie wróci do stanu sprzed 2020 roku. Nie będzie
już tak, jak w roku 2019, 2018, 1947, czy jakimkolwiek innym. Na tej
planecie zaszły trwałe zmiany, chwilami trudne, tak, a i przed nami
jeszcze trudne czasy, ale nastąpiła wielka zmiana na planecie. Za
pięć lat spojrzycie za siebie i powiecie: „To był kluczowy rok,
rok decydujących zmian”, i kto by przypuszczał, że to wszystko
odbędzie się w taki właśnie sposób. Bez wojny, bez głodu.
Tak, wiele osób
zmarło z powodu koronawirusa, wiele osób zmarło, ale z całym
szacunkiem dla nich, oni byli naprawdę gotowi do odejścia. Byli
naprawdę gotowi do odejścia. Można powiedzieć, że istniał
pewien plan życia i gdyby to nie był wirus, to byłoby to coś
innego. I nie twierdzę, że to było w ramach czyszczenia. Twierdzę,
że mieli intuicję; mieli przeczucie, że lepiej będzie dla nich,
jeśli odejdą teraz i wrócą w pewien sposób odnowieni, gotowi do
następnego wcielenia bez całego tego starego bagażu.
Właściwie to była
– i Cauldre’owi się to nie podoba, dlatego to powiem – w
pewnym sensie poprzedniego roku ustawiła się kolejka do odejścia,
taak, przy drzwiach wyjściowych z planety Ziemia. Byli tacy, którzy
naprawdę chcieli odejść i ustawili się w kolejce czekających na
odejście, w wielkim exodusie z planety, ponieważ zdawali sobie
sprawę, że mogą po prostu wyjść z fizycznego wymiaru i udać
się… nie znali tego nazewnictwa, ale wiedzieli, że jest coś, co
może zapewnić im dużo świadomości i zrozumienia. Okazuje się,
że to właśnie Nowe Ziemie, które są teraz bardzo aktywne.
Mogli zatem wyjść
stąd i udać się tam, prawdziwie się zregenerować, a nie
wylądować w strefach okołoziemskich i wrócić na kolejne, takie
samo stare, takie samo stare wcielenie. Wiedzieli, że na Nowych
Ziemiach jest teraz coś, co można by nazwać kosmiczną nadzieją,
więc utworzyła się kolejka tych naprawdę gotowych odejść i udać
się na Nową Ziemię. Byli i tacy, którym niespecjalnie na tym
zależało, gotowi odejść z obrzydzeniem i po prostu pozostać w
pobliżu starej Ziemi, w okołoziemskich sferach, w pewnego rodzaju
zawieszeniu. Ale zaraz po tym jak rozpadły się anielskie rodziny,
istoty zaczęły się tam udawać – teraz jest już ponad 230
Nowych Ziem – zaczęły się tam udawać wiedząc, że to jest
odpowiedni czas, żeby odejść, udać się tam i naprawdę się
odświeżyć, a potem powrócić na Ziemię. Zatem, dużo ludzi
umarło na planecie, ale jest jeszcze ciągle wielu takich, którzy
chcieliby się tam udać, a jeszcze tego nie zrobili.
Dlatego nie patrzmy
na to z takim strasznym smutkiem. Chodzi mi o to, że tak, jest
żałoba, kiedy ktoś odchodzi, ale spójrzmy, że wszyscy ci – nie
wszyscy, ale zdecydowana większość – którzy opuścili planetę
w tym czasie koronawirusa, udali się na Nową Ziemię i przechodzą
całkowite, można powiedzieć, odświeżenie, więc kiedy wrócą,
nie będą po prostu wchodzić w te same stare wzorce. Będą, można
powiedzieć, przeniknięci świadomością nowych potencjałów, a
nie starym potencjałem powrotu do tej samej rodziny biologicznej, do
tego samego miasta, do tej samej pracy czy tej samej kariery lub
zawodu. Przeniknięci będą nowymi potencjałami. Będą mieli
większy wybór, niż mogliby sobie kiedykolwiek wyobrazić.
Weźmy porządny,
głęboki oddech oraz łyk kawy.
Tak więc z tego
wszystkiego wynika dobro, no wiecie, zostaliście schwytani w pułapkę
dualności i stąd narzekacie: „Och, to takie smutne, i ci wszyscy
ludzie”, a do tego jeszcze dochodzą teorie spiskowe. Za każdym
razem, gdy dochodzi do takiej różnicy poglądów, macie gotową
teorię spiskową. Strata czasu.
Szacunek dla
Shaumbry
To, co naprawdę
chciałem powiedzieć na wstępie, to wyrazić mój głęboki
szacunek i wdzięczność dla Shaumbry. Jestem – he! –
jestem znany z tego, że od czasu do czasu bywam prowokujący.
LINDA: Mhm.
ADAMUS: Irytujący,
wymagający...
LINDA: Mhm, taak.
ADAMUS: Nie musisz
się tak bardzo zgadzać (Linda chichocze) – wymagający, arogancki
– tu możesz skinąć głową (Linda nadal chichocze) –
arogancki. Znany jestem z tego, że potrafię być niejako mistrzem,
można powiedzieć, odwracania uwagi. Jestem znany z tego, że
czasami wykazuję się wielkim poczuciem humoru. Nie przez cały
czas. Znany jestem z wielu rzeczy, ale...
LINDA: Kochamy cię.
ADAMUS: ...
uwielbiam pracować z wami. Brakuje mi żywej publiczności.
Naprawdę. To takie dynamiczne, a i wy widzicie siebie zarówno
poprzez mnie, jak i poprzez wszystkich innych widzów. Widzicie
siebie poprzez tych, którzy są zapraszani do wypowiedzi i jest taka
dynamika, kiedy jestem z Shaumbrą. Chcę powiedzieć, że dajemy
czadu. Czuję was teraz, rzecz jasna, wszyscy jesteśmy tu razem, ale
jest jeszcze coś w tym, że można komuś dać z liścia. To znaczy,
tak naprawdę, a nie tylko wymierzyć jeden z tych eterycznych
policzków. Jest coś w tym, że mogę przewracać oczami, kiedy
wyskakujecie z jakimś makyo. Brakuje mi tego. Musimy do tego szybko
wrócić. Musimy do tego wrócić. Nie mogę się doczekać.
Powinniśmy zrobić loterię z numerami, albo przeprowadzić jakieś
losowanie by ustalić, kto będzie w pierwszej dziesiątce, która
wejdzie na scenę z Adamusem. Byłoby wspaniale. Nie mogę się
doczekać. Świetnie się razem bawimy i mam ogromny szacunek dla
każdego z was. Wiem, jak trudna, żmudna była ta podróż i oto
jesteśmy tutaj. Jesteśmy tu razem – to znaczy, nie razem
ze sobą, ale razem – na początku 2021 roku. Kto by
pomyślał? Kto by pomyślał?
Mam ogromny szacunek
dla tych, którzy odeszli po drodze. Poprosiłem wielu, żeby
odeszli. Wielu odeszło zanim ich poprosiłem, ale potem wielu
poprosiłem i wielu z nich odeszło. Mam dla nich ogromny szacunek,
ponieważ wiem, że czasem trzeba odejść samemu, odejść, żeby
spotkać własnego – jakkolwiek zechcecie to nazwać – własnego
smoka, doświadczyć ciemnej nocy duszy, dokonać własnych
poszukiwań. Mam ogromny szacunek dla tych, którzy odpadli po drodze
dawno temu, ale szczególnie od momentu, kiedy ja przyszedłem do
Karmazynowego Kręgu po odejściu Tobiasza.
Mam ogromny szacunek
dla tych, którzy ulegli dystrakcji i odeszli. Nie dlatego odeszli,
że byli na mnie wkurzeni. Mam niezłą zabawę z tymi, którzy się
na mnie wkurzają i odchodzą. To znaczy, wyjaśnię to później,
ale naprawdę mam niezłą zabawę. Są na mnie wściekli, dopóki
nie zorientują się, że są wściekli na siebie. Czy to ja robię
coś, żeby was zdenerwować? Nie wydaje mi się. W końcu zdajecie
sobie sprawę, że tak naprawdę wkurzacie się na siebie. Dobrze się
bawisz?
LINDA: Mhm.
ADAMUS: Dobrze.
Dobrze.
Mam ogromny szacunek
dla tych, którzy ulegli dystrakcji po drodze. Tak łatwo jest ulec
dystrakcji. Ogromny szacunek dla każdego, kto kiedykolwiek zetknął
się lub był częścią Karmazynowego Kręgu od czasów Tobiasza do
czasów obecnych. Nie ma braku szacunku. Nie ma żadnej pogardy. Nie
ma nic poza pełnym szacunkiem, bo spójrzcie, co robimy. Spójrzcie,
co wy robicie. Spójrzcie, co bierzecie na siebie, dokąd zmierzamy,
co już zrobiliśmy.
Zrobię teraz małą
pauzę, żeby naprawdę przekazać mój szacunek każdemu z was.
Żałuję, że nie możemy tego zrobić na żywo, ale zrobimy to
energetycznie – oto moja pieśń szacunku dla was.
(pauza, Adamus
zamyka oczy)
Bez względu na to,
czy dzisiaj jesteście nadal tutaj, czy odeszliście, czy zostaliście
wyrzuceni, czy po prostu ulegliście dystrakcji, mój ogromny
szacunek dla was, ponieważ zdaję sobie sprawę, jak trudne i
wymagające jest to wyzwanie.
Proszę, poczujcie
ten przekaz płynący z mojej duszy do was. Hm.
Dystrakcje
kontra prawda
Porozmawiajmy przez
chwilę o dystrakcjach. Dystrakcje są dość powszechne. Łatwo jest
ulec dystrakcji, a sama dystrakcja służy pewnemu celowi. Odwrócenie
uwagi od jakiejś sprawy pozwala naprawdę w coś zanurkować, odejść
od jednej energii, zanurkować głęboko w inną energię. Jest w tym
piękno, kiedy waszą uwagę odwraca, powiedzmy, teoria spiskowa, i
ten temat was odciąga od czegoś innego. Odchodzicie od tego, co
można by nazwać waszą drogą, waszą podróżą, waszą ścieżką,
waszą prawdą. Odchodzicie od tego, ponieważ dystrakcja jest
uwodzicielska. Jest ekscytująca. Odciąga wasz umysł, a nawet
ciało, od trudów drogi, jaką wybraliście. Pozwala wam oderwać
się od całego zamieszania, które się w was dzieje, a wiele się
dzieje, uwzględniając fakt, że ciało zrzuca swój anayatron, żeby
naprawdę mogło wpuścić Ciało Wolnej Energii; umysł dostosowuje
się, redefiniuje siebie teraz, kiedy pojawia się prawdziwa
świadomość, prawdziwa inteligencja. Uwaga bardzo łatwo ulega
rozproszeniu po drodze, szczególnie kiedy umysł wciąż zadaje
pytania.
Dystrakcje mogą was
wessać do długiej, ciemnej, króliczej nory, z której możecie nie
być w stanie się wydostać przez całe wcielenia, albo przez kilka
lat czy miesięcy. Jeden z problemów z dystrakcjami polega na tym,
że mają one swoją przyjemną stronę, bo początkowo są bardzo
uwodzicielskie, bardzo uwodzicielskie. Chcę powiedzieć, że
one was wabią, wciągają was w siebie. To jest bardzo
uwodzicielskie.
Dystrakcje
sprawiają, że czujecie się ważni. W każdym odwróceniu uwagi
jest jakaś energia, coś, co nie mieści się w waszej prawdzie,
waszej drodze, co was uwodzi, mówiąc niemalże: „Spójrz, jak
jesteś wyjątkowy”. Zwiedzie was. Choć ostatecznie jednak nie i
ja nawet lubię dystrakcje od czasu do czasu, pod warunkiem, że uda
się w końcu odzyskać swoją, można powiedzieć, mądrość i cel
– nie cel – ale mądrość i prawdziwe pragnienia. Ale dystrakcja
odciągnie was i sprawi, że poczujecie się ważni, potrzebni i
podekscytowani. Dystrakcja uwielbia dawać mnóstwo emocjonującej
energii. Sprawia, że znów czujecie, że żyjecie.
Jednakże to mija po
jakimś czasie i zamienia się w bardzo rutynową energię, nudną,
mielącą w kółko to samo i w pewnym sensie bardzo uciążliwą
energię. Ale potem ulegacie dystrakcji od tej dystrakcji, a potem
kolejnej i wkrótce szybko macie cały łańcuch dystrakcji.
Najgorsze z tego, co się dzieje po drodze, jest odchodzenie od
swojej prawdy. A wy znacie swoją prawdę. Nawet jeśli nie
potraficie jej zdefiniować, znacie swoją prawdę. Wasza prawda jest
podróżą, waszą drogą, wewnętrzną wiedzą, która prowadziła
was przez tak długi czas. To jest wasza prawda. Problem polega na
tym, że w gruncie rzeczy nie znacie świadomie waszej prawdy,
wszystkich psychicznych szczegółów prawdy. Nie jest ona dobrze
wyartykułowana czy też dobrze zapisana, ale jest. Prawda jest
obecna.
Ulegacie dystrakcji.
Bardzo łatwo jej ulec, bardzo łatwo. Ulegacie dystrakcji, a kiedy
to ma miejsce, wiecie, że oddalacie się od swojej prawdy, że coś
jest nie tak, że nie jesteście już sobie czy komuś wierni. Wtedy
zaczynacie nosić to przebranie bycia niewiernym, budzicie się rano
i stwierdzacie: „Nie jestem w swojej prawdzie”. Potem próbujecie
odnaleźć swoją prawdę, ale znowu wasza uwaga ulega rozproszeniu i
jest to jakby błędne koło, które toczy się dalej, cały czas
coraz bardziej wytrącając was z kursu, a wy oddalacie się od
prawdy i czujecie się coraz gorzej, bo wiecie, że nie jesteście w
swojej prawdzie. Ale dalej staracie się odkryć, jaka jest wasza
prawda, mimo że w gruncie rzeczy ją znacie, ale staracie się
odkryć i jeszcze jedna dystrakcja się pojawia, żeby was odciągnąć
i powiedzieć: „Hej, tutaj mamy prawdę”, ale to nie jest wasza
prawda, to czyjaś prawda, czy też nie jest to wasza pełna prawda.
Ulegacie dystrakcji tylko po to, by odkryć, że to też nie jest
prawda.
To jak przejście od
jednego ślepego zaułka do drugiego, aż zaczynacie się złościć
na siebie i stwierdzacie: „Nigdy nie znajdę swojej prawdy” albo
„Nie ma żadnej prawdy”. Bądź mówicie: „Nie znam swojej
ścieżki. Nie znam swojej drogi” i zaczynacie polegać na innych,
kolejna dystrakcja i wkrótce cała koncepcja prawdy zostaje
zniekształcona.
Skończmy z tym.
Prawda zawsze jest obecna. Zawsze jest obecna. Nigdy nie odeszła. Wy
odeszliście, ale ona nigdy nie odeszła. Wciąż jest. I może
trudno ją ująć w słowa, ale to naprawdę nie szkodzi. Słowa mają
tendencję do ograniczania. Wasza prawda jest obecna, przy czym ja
nie mówię o prawdzie dotyczącej, no wiecie, tego, co jeść i jaką
mieć pracę, czy jaki rodzaj związku.
Mówię o waszej
prawdzie, prawdzie waszej duszy, waszej prawdzie wobec siebie. Można
by nawet powiedzieć, że było to porozumienie, które człowiek
zawarł z duszą z chwilą przybycia na Ziemię. Taka jest prawda.
Nie jest to też
jakaś wielka, poważna, filozoficzna sprawa. Prawda nie stanowi
listy rutynowych czynności i procedur, ani czegoś podobnego. Prawda
jest po prostu uczuciem, prawdę odczuwa się jako coś dobrego i
prawda nie jest zanieczyszczona umysłowymi bzdurami. Prawda to nie
kwestia, czy jesteście uczciwi, czy nie. Prawda nie jest o tym, jaką
macie pracę. Prawda jest waszą prawdą. To wy. To, kim jesteście.
To jest to, co człowiek zgodził się zrobić wspólnie z duszą. To
jest prawda.
Kiedy ulegacie
dystrakcji, co każdemu się zdarza, tak na marginesie... Nie czujcie
się źle, jeśli jesteście jednym z tych super rozkojarzonych
ludzi: „Wszystko mnie rozprasza.” Słyszycie dzwonek telefonu i
całe wasze życie ulega dystrakcji. Wszyscy ulegają dystrakcji. Ale
ostatecznie chcę, żebyście się wczuli w to, jak te dystrakcje
zapędzają was w liczne ślepe zaułki, królicze nory, w pustkę,
czarne dziury i wszystko inne, i oto nagle czujecie się bardzo
daleko od prawdy, a to prowadzi do dalszych poszukiwań.
Zaprzestańcie tego wszystkiego.
Prawda zawsze jest
obecna, a teraz, bez względu na to, gdzie jesteście i ile
dystrakcji zaliczyliście, ta prawda śpiewa głośniej niż
kiedykolwiek. Prawda nie jest miłym, słodkim frazesem. To nie jest
jakiś -izm. To uczucie i to bardzo sensualne uczucie względem
samego siebie.
Weźmy z tym
porządny, głęboki oddech. Dystrakcje.
Ilu Shaumbra po
drodze uległo dystrakcji? To znaczy, nam wszystkim to się
przydarzało, wam wszystkim, ale chodzi o tych, którzy z tego powodu
odeszli, co jest w porządku. Nie próbujemy być jakąś dużą
grupą. Ale ilu tak dalece uległo dystrakcji, że odeszli? A gdy się
im przyjrzeć, przyjrzeć się ich życiu, co ja zrobiłem, bo dla
mnie nadal są rodziną... To znaczy, dla mnie oni nadal są
Sha-hom-ba-rah z dawnych czasów. Wciąż są tymi ze Świątyń
Tien na Atlantydzie. Tak wielu z nich uległo dystrakcji w tych
latach, kiedy byliśmy razem jako Karmazynowy Krąg i przechodziło
od jednej dystrakcji do drugiej i do kolejnej. Niektórzy z nich
zmęczyli się szukaniem i powiedzieli: „Chrzanić to wszystko.”
Inni wciąż przeskakują od jednej rzeczy do następnej. Ale dla
mnie oni nadal są częścią Shaumbry, bez względu na wszystko.
Weźmy porządny,
głęboki oddech, nawet z tymi dystrakcjami, które się pojawiają,
i wejdźmy głębiej w prawdę.
Czasami prawda boli,
a wy wręcz chcecie odwrócić od niej uwagę. To znaczy, nie boli
dosłownie, ale czasami trudno jest zmierzyć się z prawdą,
szczególnie gdy to smok ją wam pokazuje. Zdecydowanie chcecie
dystrakcji w takim momencie. Macie nadzieję, że zadzwoni telefon.
Macie nadzieję, że dom zacznie się palić dając pretekst do
odwrócenia uwagi. Ale w końcu chodzi o prawdę, o tę wewnętrzną
wiedzę o tym, dlaczego naprawdę tu jesteście.
Podróże w
czasie
Przystąpiłem do
pisania Czasu Maszyn, a tak przy okazji, książka jest
całkiem realna, ale równocześnie jest też rodzajem żartu. Jest
realna, ponieważ naprawdę ją napisałem, lecz nie zachowywałem
kolejności rozdziałów – pierwszy, drugi, trzeci. W jakimś
momencie napisałem może rozdział dwudziesty, a potem wróciłem i
napisałem rozdział drugi. Naskakałem się, bo podróżowałam w
czasie i musiałam to robić.
W sumie książka
liczyła około 32 rozdziałów, planowanych rozdziałów, bo
napisanych rozdziałów było tylko około 19. Jest dużo
niedokończonych rozdziałów, które uzupełniamy. Robimy to i
dlatego żart niejako dotyczy Cauldre'a, ponieważ byłoby mu bardzo
trudno usiąść teraz i pisać książkę. I wiem, że wielu z was
już to zrozumiało – my ją piszemy. Uzupełniamy ją sukcesywnie.
Ostatni rozdział nie jest napisany i nie będzie ostatniego
rozdziału w tej książce. Jak może być, gdy jest to wciąż
trwająca opowieść o Shaumbrze, o ludzkości, o tej planecie i o
wszystkim, co się dzieje?
To jest praca w
toku, więc nie ciosajcie Cauldre'owi kołków na głowie, że nie
pisze książki. Zostawcie to mnie.
LINDA: Słucham?
ADAMUS: Zostawcie to
mnie. Ja mu dam popalić za to, że nie pisze książki.
LINDA: OK.
ADAMUS: Zabrałem
się do pisania. Bardzo zainspirował mnie mój własny smok;
zostałem mocno zmobilizowany, żeby pisać, bo byłem bardzo,
bardzo, bardzo chory. To było tuż przed moim urzeczywistnieniem w
czasie ostatniego mojego pobytu na planecie. Spotkałem mojego smoka
i w wyniku tego spotkania rozpocząłem moje podróże w czasie.
Zwykle myśli się o
podróżach w czasie jako o czymś liniowym; wędruje się tam i z
powrotem. W rzeczy samej wcale tak nie jest. Udzieliłem kilku porad
mojemu przyjacielowi, H.G. Wellsowi, gdzieś koło roku 1893, kiedy
zaczął on rozważać napisanie swojej książki, Wehikuł czasu,
o podróżach w czasie i próbowałem mu wytłumaczyć, że taka
podróż w czasie, o której chciał pisać, jest bardzo liniowa, no
wiecie: wskoczyć do tego wehikułu, wcisnąć guzik i cofnąć się
o 30 lat, albo przenieść do przodu o 100 lat lub coś w tym
rodzaju. To nie jest tak. Nie mógł tego pojąć na tyle, by to
właściwie opisać, więc pozostał w tej kwestii raczej liniowy.
Kiedy usiadłem do
napisania Czasu Maszyn, miałem to ogromne doświadczenie
bycia... to było jak sen na jawie. Niektórzy z was mają takie
świadome sny. To się zdarza, ale nie jest to coś, co można by
nazwać waszą codzienną rzeczywistością. Miałem świadomy sen i
znalazłem się mniej więcej w roku 2020 z grupą Shaumbry i to było
naprawdę dziwne, ponieważ prowadziłem wykład. He! To było bardzo
dziwne uczucie obserwować siebie, jakby, powiedzmy, z tyłu sali.
Prowadziłem oto wykład przed tą grupą i kiedy tak patrzyłem na
siebie byłem zdumiony, jak dobrze sobie radzę, jaki jestem
elokwentny i jak potrafię wziąć na warsztat bardzo trudne
koncepcje i objaśniać je ludziom. Byłem z siebie dumny.
To wszystko żart,
Linda.
Znalazłem się więc
wśród tej grupy Shaumbry w tym najważniejszym czasie, w tym
kluczowym dla planety czasie, w czasie, który był przepowiedziany,
ale nie w szczegółach, w czasie, o którym wiedziałem, że jest
wyjątkowy. Ale nawet ludzie, którzy siedzieli tam ze mną słuchając
mojego wykładu, nie zdawali sobie sprawy z doniosłości tego
momentu.
Wobec tego w swojej
podróży cofnąłem się o kilka lat do waszych czasów z Tobiaszem.
Musiałem zobaczyć jak ta grupa ewoluowała. Skąd się wzięła. I
zobaczyłem, jak Tobiasz pracował z wami wszystkimi nad waszymi
problemami – chusteczki na wasze smuteczki – i na początku mnie
to irytowało. Dlaczego pracowaliście nad problemami? I wtedy
uświadomiłem sobie, jak głębokie rany wielu z was miało. Tobiasz
musiał coś z tym zrobić. Nie mogliśmy rozpocząć tego, co robimy
teraz, bez zaaplikowania kojącego balsamu – ech – z
energii na niektóre z tych problemów. Nagromadziliście ich tak
wiele w ciągu wielu, wielu wcieleń, jak zatem byłoby w ogóle
możliwe zrobienie tego, co, jak widziałem, robiliśmy w 2020 roku,
z bagażem tych wszystkich problemów? W tym momencie zdałam sobie
również sprawę, że Tobiasz wszystkich skrzyknął. Rozesłał
wezwanie. Zarzucił sieć, że tak powiem, by wyłowić tych, którzy
byli gotowi, tych, którzy chcieli tu być.
Cofnąłem się w
czasie do epoki Świątyń Tien. Och, pamiętam, że nawet kiedy pod
koniec XVIII wieku kończyłem swój pobyt na Ziemi w lasach
północnych Niemiec i czułem, że przechodzę przez wir czy coś w
tym rodzaju z powrotem do Świątyń Tien, wiedziałem, że nie jest
to miejsce, do którego szczególnie chciałem wrócić. To wtedy
byłem małym chłopcem-niewolnikiem. Wtedy właśnie utknąłem w
moim kryształowym więzieniu. Ale wróciłem tam. Musiałem poznać
genezę Shaumbry.
Przeniosłem się w
czasie do roku 2030, zaglądając do Shaumbry, sprawdzając co
porabia. To było interesujące, bo kiedy wpadłem do tej grupy w
2030 roku, okazało się, że mnie tam nie ma. Nie ma. To była grupa
pracująca samodzielnie, ale była to ta sama grupa Shaumbry. Ja
byłem na emeryturze. Wpadałem raz na jakiś czas na wizyty, dla
rozrywki, odpowiadałem od czasu do czasu na kilka pytań, ale ta
grupa – Karmazynowy Krąg, Shaumbra – pracowała sama.
Co robili?
Podróżowali w czasie. Wędrowałem ku nim z XVIII wieku, a oni, w
roku 2030, również podróżowali w czasie i tak to spotkaliśmy się
po drodze, i było to jedno wielkie, wspaniałe Oh-Be-Ahn
(czyt. o-bi-an). To pozdrowienie podróżnika w czasie. Jedno
wielkie, wspaniałe Oh-Be-Ahn. To była prawdziwa przyjemność
widzieć, czego Shaumbra się nauczyła i co teraz robi, a odbywała,
jak ja to nazywam, postępowe podróże w czasie.
Wróciłem do czasów
Jeszuy i zobaczyłem tę grupę. Prawdopodobnie był to – (Adamus
wzdycha) próbuję znaleźć odpowiednie słowo – nie
najsmutniejszy, ale najbardziej przejmujący czas, ten czas, do
którego wróciłem i kiedy odwiedziłem tę grupę Shaumbry w
czasach Jeszuy. Pasja sięgała wyżyn, ale smutek, smutek był
bardzo głęboki. Wróciłem i stwierdziłem, że było tam naprawdę
– jak to się mówi – wiele pasji, ale brak ukierunkowania, brak
przywództwa. Lubili się spotykać, ale to przypominało wędrówkę
Żydów prowadzonych przez Mojżesza po pustyni przez 40 lat; szli i
pytali: „Dokąd idziemy?” Shaumbra była taka w tym okresie.
To było
interesujące, ponieważ ta grupa Shaumbry wiedziała, że ma coś –
coś bardzo, bardzo cennego – co niektórzy nazwaliby sekretami,
tajemnicami życia, odpowiedziami, które rzucały wyzwanie wiekom,
ponieważ były ponadczasowe. Nie były związane z jakimś
konkretnym rokiem. To było coś cennego dla całej ludzkości, dla
wszystkich czasów. Ale oni nie wiedzieli, co z tym zrobić. Nie
wiedzieli, czy schować to na później, czy ujawnić teraz.
Wiedzieli, że jeśli ujawniliby to teraz, naraziliby swoje życie, a
co więcej, być może straciliby to na zawsze. Byli zagubieni,
próbując zdecydować, co zrobić.
To było ciekawe
doświadczenie z podróży w czasie i być może jeden z najdłuższych
rozdziałów w książce, a możliwe też, że jeden z
najsmutniejszych dla mnie i wiem, że i dla was. „Co my z tym
zrobimy?”
Podróżowałem w
czasie aż do okresu, który można by określić jako rok mniej
więcej 2050, a kiedy dotarłem do tego momentu – nie wyruszyłem z
myślą o tym konkretnym roku, po prostu się w nim znalazłem –
było to bardzo, bardzo interesujące, ponieważ dotarłem tam,
powiedzmy, że był to rok 2050, kilka lat w jedną czy drugą stronę
nie robi różnicy, i – niczego tam nie było. Dosłownie niczego.
Moja pierwsza myśl była taka, że być może pomyliłem się w
trakcie tej mojej podróży. Coś źle w niej zrobiłem. No i
skończyło się jakąś dystrakcją. Moją drugą myślą było to,
że Ziemia już nie istnieje: „Ludzie ją unicestwili. Zniszczyli
planetę. Niczego tu nie ma.” To było trochę zaskakujące, bo to
nie była ścieżka, którą przewidywałem dla ludzkości.
I wtedy zdałem
sobie sprawę z czegoś, co, według mnie, wszyscy powinniście sobie
uświadomić: nie starajcie się znaleźć rzeczy zawsze w tym samym
miejscu, łącznie z wami samymi.
Czasami chcecie
odnaleźć siebie i nie ma was tam, gdzie szukaliście, albo nie
jesteście tacy, jacy byliście dzień wcześniej. Nie musicie być
tacy sami, bo się zmieniacie. Rozwijacie się. Idziecie dalej, a
jeśli wracacie – gdy pojawia się jakieś wspomnienie, bądź
sięgacie myślą w przyszłość lub przeszłość, odbywacie jakąś
formę podróży w czasie – podążacie w przyszłość i nie ma
was tam; próbujecie znaleźć siebie takiego, jakim byliście
wczoraj, połączyć się ze sobą, połączyć się ze swoją
energią, a jej nie ma, a to tylko dlatego, że się przemieściła.
Jest inna. Jest teraz w innym miejscu.
Kiedy trafiłem do
roku 2050 i niczego tam nie było, to nie dlatego, że Ziemia uległa
zniszczeniu. Nie chodziło o to, że pomyliłem kierunki w moich
podróżach w czasie. Powodem był fakt, że wszystko się zmieniło.
Ja używałem tej samej perspektywy, tych samych, można powiedzieć,
okularów podróżnych, jakich używałem wcześniej, a one po prostu
nie pasowały tutaj. Potrzebowałem nowych okularów. Musiałem
patrzeć na rzeczy inaczej. Musiałem je znaleźć w innym miejscu i
tak właśnie było w roku 2050. Planeta nie była taka, jak
przedtem. Planeta przeszła wiele wyzwań i wiele zmian, wyewoluowała
poza wibracje i poziom świadomości, jakie miała jeszcze podczas
mojej pierwszej wizyty w 2020 roku.
Sporo czasu
spędziłem podróżując w przeszłość i przyszłość. Wpadałem
na wiele spotkań Shaumbry. Wpadałem na niektóre z waszych spotkań
w miejscu, które teraz nazywacie Kona. Wpadłem nawet na siebie jako
Samuela Clemensa, Marka Twaina, i byłem zachwycony jego humorem,
poziomem świadomości i umiejętnością komunikowania się. Jedna
rzecz, jaką mogę powiedzieć o wszystkich moich współczesnych,
przeszłych wcieleniach, tożsamościach, to to, że wszystkie
charakteryzowały się łatwością nawiązywania kontaktów. To było
ważne, ponieważ... och, Szekspir, proszę bardzo. Mark Twain i inni
byli świetnymi rozmówcami. Przyglądając się teraz temu można by
zapytać: „A dlaczego tak się dzieje?” Bo energia to po prostu
komunikowanie się. Oni byli ekspertami w używaniu energii. Energia
się komunikuje. Hm.
Podróżowałem tam
i z powrotem. To były fascynujące chwile, a mówię o tym, bo i wy
będziecie to robić. Będziecie w tym roku w sensualnym trybie, co
otworzy drzwi do podróży w czasie rzeczywistym, ale co nie oznacza
tylko podróżowania tam i z powrotem w liniowy sposób. To coś o
wiele więcej. Będziecie w stanie postrzegać rzeczy zupełnie
inaczej. Ale kiedy to będziecie robić, kiedy będziecie podróżować
w czasie, szczególnie ku temu, co nazywacie swoją przyszłością,
musicie zmienić perspektywę, sposób patrzenia i interpretowania
rzeczy, ponieważ to wszystko będzie zupełnie inne. Wy
będziecie zupełnie inni.
Gdybyście mieli
spotkać swoją przyszłą jaźń, powiedzmy za jakieś 10 lat i
gdybyście oczekiwali podróży w czasie stąd do tamtego momentu,
przeoczylibyście siebie; to tak, jak byście szli zatłoczoną ulicą
przekonani, że za rogiem spotkacie siebie i nic takiego by się nie
zdarzyło. Zdarzyłoby się wiele różnych innych rzeczy. Właściwie,
wasza przyszła jaźń byłaby tam, po prostu użylibyście
ograniczonej perspektywy próbując stać się świadomym obecności
swojej przyszłej jaźni. Wasza przyszła jaźń będzie tak
odmienna, że nie będzie pasowała do innych ludzi, do budynków, do
wibracji tego momentu. Można powiedzieć, że wasza przyszła jaźń
będzie tak urzeczywistniona i – nie za bardzo lubię używać tych
słów, ale wypowiem je – że będzie na wyższym poziomie
wibracyjnym. Nie, to też mi się nie podoba. Wasza przyszła jaźń
będzie śpiewała zupełnie inną pieśń niż pozostali dookoła, a
nawet inną od tej, którą wy śpiewacie teraz.
Dużo sobie
popodróżowałem w czasie i bardzo mi się to podobało. To nas
sprowadza na powrót do roku 2020, roku kluczowego, roku zmian, które
pozwoliły nam przejść do tego, co teraz nazywamy rokiem 2021. I
oto w nim jesteśmy.
Dlaczego tu
jesteście?
Na rozpoczęcie roku
chciałbym zadać bardzo proste pytanie. Szkoda, że nie mamy tu
publiczności, ale i tak je zadam, a jest ono naprawdę całkiem
proste: dlaczego tu jesteście?
Dlaczego tu
jesteście?
Wasz umysł sypnie
garścią odpowiedzi, po prostu je odklepie. Dajmy sobie z tym
spokój. To makyo.
Zapytam jeszcze raz:
„Dlaczego tu jesteście? Dlaczego jesteście tu, teraz, na tej
planecie? Dlaczego jesteście tu z Shaumbrą? Dlaczego jesteście tu
w tym Czasie Maszyn?” Wczujcie się w to przez chwilę.
(pauza)
Hm. Wciąż dużo
makyo. Jeszcze nie docieracie do prawdy, ale dotrzemy za chwilę.
Zapytam was zatem po
raz trzeci: „Dlaczego tu jesteście?”
Uf! Właśnie
usłyszałem jak część z was, nie wszyscy, ale część
powiedziała: „Nie wiem.” Ech!
LINDA: Jej.
ADAMUS: To się
tutaj nie sprawdza. Można powiedzieć coś w stylu: „Jeszcze nie
zdałem sobie z tego sprawy.” „Odpowiedź jest już blisko, ale
jeszcze jej nie chwytam.” Można powiedzieć coś w rodzaju:
„Przyzwalam na sensualne odczucie tej odpowiedzi, zanim wypowiem
jakieś słowa na głos”, ale „nie wiem” nie załatwia sprawy.
„Nie wiem” nie sprawdza się w Karmazynowym Kręgu. Myślę, że
nie tylko powinniście udać się do łazienki, ale... jakie
działanie powinien wykonać ktoś, kto mówi: „Nie wiem”?
LINDA: Odbyć karę?
ADAMUS: Nie chcę
wypowiadać słowa „kara”, tylko działanie.
LINDA: Muszą
odwrócić krzesło i spojrzeć co jest z tyłu.
ADAMUS: I tak to
robią. Kurczę! (Adamus chichocze)
LINDA: To nie może
być zbyt złośliwe.
ADAMUS: Słucham?
LINDA: To nie może
być zbyt złośliwe.
ADAMUS: Nie chcę
być złośliwy, ale chcę coś podkreślić. „Nie wiem” jest
nieprawdą, bo wy przecież wiecie, do cholery!
LINDA: Och.
ADAMUS: Wiecie.
Wiecie wszystko, po prostu nie chcecie się do tego przyznać. Tak
więc „nie wiem” nie zadziała. W porządku. Wymyślę
odpowiednie kroki.
LINDA: OK.
ADAMUS: Albo chętnie
przyjmiemy sugestie. To jest to. Przyjmiemy sugestie na mediach
społecznościowych. Co zrobić z kimś, kto mówi „nie wiem”
podczas spotkania Shaumbry? OK. I dotyczy to także mnie, gdyby mnie
się to przypadkowo wymsknęło albo Cauldre źle przekazał, pomylił
się w trakcie przekazu, co musiałbym zrobić? OK. Tak więc na
mediach społecznościowych.
Wracając do rzeczy.
Dlaczego tu jesteście? A ponieważ nie mam żywej widowni, zrobię
to – jak to nazywacie – telepatycznie.
LINDA: Dobrze.
Dobrze.
ADAMUS: Taak.
Energetycznie zamierzam to zrobić. OK, dlaczego tu jesteście? A
więc, Linda, czy napiszesz to na swoim...
LINDA: Jasne.
ADAMUS:
...fantazyjnym lusterku.
LINDA: Och, hej!
ADAMUS: To ładnie
wyglądające lusterko. (Adamus stuka palcem w ekran aparatu, a Linda
gwałtownie chwyta oddech) Co?! Co?!
OK, więc Linda jest
gotowa spisać kilka z odpowiedzi. Po prostu – miałem zamiar
powiedzieć, żebyście je wykrzyczeli – ale po prostu wyślijcie
je, wypromieniujcie.
~ Pasja
Pasja. W porządku.
Całkiem sporo „pasji” na tej liście.
LINDA: Czy to słowo,
które mam zapisać?
ADAMUS: Taak!
LINDA: OK.
ADAMUS: Jesteście
tu dla swojej pasji. Dobrze.
~ Integracja
OK, integracja.
Zaraz. Zwolnijmy. Linda nie może pisać tak szybko. Jesteście tu
dla swojej pasji. Integracja jest następna. Jesteście tu, żeby
zintegrować i to dużo – wiele wcieleń, wiele aspektów.
Integracja jest prawdopodobnie, powiedziałbym, największym,
najbardziej czasochłonnym i energochłonnym ze wszystkich zadań,
które wykonujecie. Robicie wiele innych rzeczy, ale integracja jest
swego rodzaju wynikiem netto, a ma miejsce teraz ogromna integracja.
~ Oczyszczanie
Następne to
oczyszczanie. Tak, oczyszczanie. Wielu z was o tym mówi, o
pozbywaniu się śmieci. Musicie pozbyć się tego całego badziewia,
żeby ruszyć do przodu. Inaczej ono was zatrzyma. Zatrzymacie się w
waszej podróży, czy jak zechcecie to nazwać, jeśli macie przy
sobie dużo śmieci. I to wy sami zatrzymujecie siebie, ale ja
chętnie pomogę wam pozbyć się tego łajna.
~ Karma
Następna, jaki
słyszę, to karma. OK. Karma, oczyszczanie, to mniej więcej to
samo.
LINDA: Karma?
ADAMUS: Karma, tak.
Przez „C”.
(krótka pauza)
LINDA: Karma przez
„C”?
ADAMUS: Żartuję,
droga Lindo.
LINDA: Och!
ADAMUS: Ja tylko
próbuję odwrócić twoją uwagę – skoro mowa dziś o
odwracaniu uwagi. No więc mamy karmę. Nie jestem wielkim fanem
karmy, bo to jest szkoda wyrządzana samemu sobie. Nie musicie jej
dźwigać, ale w porządku, karma. Jesteście tu, żeby uwolnić się
od swojej karmy, ale tak naprawdę nie jesteśmy organizacją opartą
na karmie. Taak. Jesteśmy w pewnym sensie wolni od karmy, jeśli
wiecie o co mi chodzi. Nie musicie mieć karmy, chyba że chcecie, a
jeśli chcecie, no to świetnie. Możecie ją mieć.
~
Urzeczywistnienie
Co jeszcze? Słyszę:
Urzeczywistnienie. Jakże by inaczej! Jesteście tu po swoje
Urzeczywistnienie.
Chcę jednak
wszystkim przypomnieć, że Urzeczywistnienie nie jest celem.
Urzeczywistnienie jest przyzwoleniem. O to chodzi. Nie osiągacie
Urzeczywistnienia. Po prostu przyzwalacie na Urzeczywistnienie. Ono
już jest.
Odkryłem to
ponownie podczas podróży w czasie. Jedną z najwspanialszych,
najzabawniejszych rzeczy były wywiady przeprowadzone z wieloma z was
w roku, myślę, 2027, chyba coś koło tego. Zrobiłem całą serię
wywiadów. Po przejściu na częściową emeryturę w Karmazynowym
Kręgu wróciłem i przeprowadzałem wywiady, i było niesamowite, że
w trakcie tych wywiadów wielu z was, urzeczywistnionych Mistrzów,
powiedziało: „To było głupie. Cały czas starałem się
‘osiągnąć’ Urzeczywistnienie. Próbowałem wymusić
Urzeczywistnienie lub pracować nad nim, i dopiero kiedy w końcu się
poddałem, uświadomiłem sobie, że już jestem urzeczywistniony".
Czy to nie zabawne?
Chcę powiedzieć, że musicie albo całkiem z niego zrezygnować
albo nań przyzwolić, ale musicie przestać postrzegać je jako
punkt docelowy i po prostu uświadomić sobie, że ono zawsze było
obecne. Wręcz tęskniło, żeby się przejawić. Tęskniło za tym,
żeby zaistnieć, ale wy tak bardzo ulegliście dystrakcji i obsesji,
że minęło trochę czasu, zanim w końcu powiedzieliście:
„Pieprzyć to wszystko”.
W porządku, co
jeszcze do mnie dociera, co słyszę?
~ Pomaganie
innym
Mm, OK. Jak by to
ująć? Bo słyszę to z wielu źródeł. „Pomaganie innym
ludziom”, chyba tak będzie najlepiej to ująć. Taak (Adamus
wzdycha), no cóż, wiecie, to jest ogromna dystrakcja w pewnym
sensie, ponieważ zabawne jest to, że i tak pomagacie, bez
konieczności umieszczania tego jako odrębnego punktu na swojej
liście, bez konieczności mówienia: „To pochodzi z mojej pasji.
Dlatego tu jestem – żeby pomóc ludzkości.” Ale wy tak czy
inaczej pomagacie. A więc, jeśli „tak czy inaczej”, to po co w
ogóle umieszczać taki punkt na liście? Ale zatrzymamy go. Słyszę,
co mówicie. Taak, wiele z tego, co teraz robicie,,,
pomaga innym, ale nie róbcie tego, żeby pomagać innym. To
naprawdę duża dystrakcja i naprawdę duża pułapka.
I wiem, że
niektórzy z was chcieliby zachować tę dobrą stronę siebie. Otóż
czynicie dobro, gdy dbacie o siebie. Ale macie w sobie to
poczucie, że po prostu musicie się troszczyć o wszystkich i o
wszystko oraz martwić się o wszystkich i o wszystko, a potem, jeśli
zostanie wam trochę energii na koniec dnia spróbujecie zatroszczyć
się o siebie. To nie działa tak dobrze. Tak więc, pomaganie innym,
w porządku, jest na liście.
Co jeszcze? Co tam
jeszcze do mnie dociera?
~ Dragon
Smok. OK, dobra
podpowiedź. Jesteście tu dla swojego smoka. Czyż nie jest to
prawda? Ha! Smok jest tak istotną częścią tego, co
robicie, bo wejdzie i znajdzie wszystko, co wymaga integracji,
wszystko, co wymaga oczyszczenia, wszystko, co wymaga przywrócenia
równowagi, wyrzucenia. Znajdzie wszystko, co nie jest prawdą o was,
żebyście się mogli od tego uwolnić. Żebyście się mogli od tego
uwolnić. A więc, tak, jesteście tu dla smoka.
Słyszę wiele
innych podpowiedzi, ale te zapisane obejmują główne. Tak, takie
jak: „Jestem tu, by odkryć siebie.” „Jestem tu dla mojej
duszy.” To wszystko są dobre powody. Och, ten na przykład bardzo
mi się podoba: „Jestem tu, żeby nauczyć się fizyki Adamusa.”
Umieścimy to na liście. (Adamus chichocze) Tak naprawdę właśnie
po to tu jestem, żeby podzielić się z wami tym, co jest wam już
znane, fizyką rzeczywistości. A więc żeby się uczyć Fizyki
Adamusa, i możesz podkreślić tu Adamusa, Linda.
LINDA: Och! Uciekł.
(znika z ekranu program, którego Linda używała do pisania)
ADAMUS: Och.
LINDA: O, nie! O,
nie!
ADAMUS: (chichocze)
Pomóżcie mi wrócić!
LINDA: O, nie!
Uciekł.
ADAMUS: Wszystko w
porządku, bo już skończyliśmy. (Linda wzdycha) Skończyliśmy,
więc możesz to po prostu odłożyć.
LINDA: OK.
ADAMUS: Dlaczego tu
jesteście? Dobre pytanie na rozpoczęcie 2021 roku, wszystkie
odpowiedzi są poprawne, a jest wiele, wiele, wiele więcej
odpowiedzi, które można by umieścić na liście. Ale w tej chwili
chciałbym wyjaśnić dokładniej dlaczego tu jesteście.
Włączymy muzykę i
będzie to pierwsza z dwóch merab w dniu dzisiejszym. Chcę tylko
uprzedzić was na wypadek, gdybyście musieli skorzystać z toalety,
że nie będzie krótka. (Linda chichocze) Ta pierwsza meraba nie
będzie krótka, ale włączmy muzykę i wejdźmy w ten merabowy
rodzaj świadomości.
(zaczyna płynąć
muzyka)
Meraba –
Dlaczego tu jesteście?
Dlaczego tu
jesteście?
Widzicie, wszystkie
te odpowiedzi były poprawne. Jesteście tu, żeby się zintegrować.
Jesteście tu dla Urzeczywistnienia. Jesteście tu po to, żeby się
oczyścić. A niektórzy z was mówili coś w rodzaju: „Jestem tu,
żeby nauczyć się kochać siebie”. Tak. Tak.
Ale, wiecie, tej
akurat nie umieściłem na liście – „Jestem tu, żeby nauczyć
się kochać siebie” – bo myślę, że dzięki temu, co dzisiaj
tu zrobimy, nie będzie potrzeby uczenia się jak kochać siebie.
Kiedy przypomnicie sobie, dlaczego naprawdę tu jesteście, jak to
wszystko się ze sobą wiąże, pokochacie siebie; zobaczycie siebie
w zupełnie inny sposób i pokochacie siebie za to, przez co
przeszliście.
A więc weźmy
głęboki oddech i zanurzmy się głęboko w siebie. Jest tam wiele
dobrych odpowiedzi, ale jest coś jeszcze.
Jest ((tam))
coś jeszcze.
Dlaczego tu
jesteście? Chcę was prosić, żebyście wczuli się w to pytanie,
traktując to jako nasze drugie doświadczenie z prawdziwą
sensualnością, prawdziwymi uczuciami.
Dlaczego tu
jesteście?
(pauza)
Zaczęło się dawno
temu. Mówiłem wam, że podróżowałem w czasie aż do Świątyń
Tien.
Odbyłem podróż w
czasy Jeszuy. To było trudne. To było trudne.
Podróżowałem w
czasy wypraw krzyżowych z udziałem templariuszy. Tak wielu z was od
nich się wywodzi. Jestem zaskoczony, że tak mało się u was mówi
nie tylko o templariuszach, ale również o innych świętych
organizacjach.
Wiecie, w czasach
Jeszuy skrywaliście prawdziwe sekrety, prawdziwe tajemnice. Można
powiedzieć, że to było prawie tak, jakbyście trzymali kielich,
kielich, który był napełniony samą prawdą.
Prawda pochodziła
od esseńczyków. Przechowywali ją od dawna. Esseńczycy
przechowywali ją dosłownie od czasów Atlantydy. Mówię o tym z
perspektywy podróży w czasie. Oni ją przechowywali.
Esseńczycy pojawili
się na obszarze, który teraz znany jest jako Egipt, kraina piramid.
Wyszli spod powierzchni ziemi. Zaludnili region, znany dziś jako
Egipt, Izrael, Jordania, te tereny.
A wy posiadaliście
tę wielką tajemnicę życia, prawdziwą boskość. Ale myślę, że
problemem było to, że ludzie nie byli jeszcze na nią gotowi. Nie
indywidualni ludzie, ale rządy i kościoły, świątynie. Nie były
na to gotowe.
A więc ta właśnie
boska formuła, to ona był przechowywana przez templariuszy. Och,
nie chodziło tylko o ochranianie przez nich pielgrzymów udających
się do Izraela. Robili to, ale był powód, dla którego to robili.
To wszystko miało związek z tym świętym kielichem w ich wnętrzu.
Dlaczego jesteście
tu teraz, w 2021 roku? Wiele powodów ma związek z tamtym okresem.
Podróżowałem w czasie i widziałem was. Widziałem was jako
esseńczyków, jako templariuszy.
Widziałem was
zaledwie kilka wcieleń temu, kiedy to wszystko odrzuciliście.
Wyruszyliście samotnie zdając się wyłącznie na siebie. Mieliście
dość.
Byliście
zniesmaczeni tym, co zrobiły kościoły, a ponieważ reprezentowały
one ludzkość i ludzką świadomość, popatrzcie, jak się obeszły
z tym, co było tak piękne – naukami Jeszuy, pięknym życiem
Jeszuy – spieniężyły to. Upolityczniły to. Wykorzystały do
kontrolowania. Użyły do tortur i wojen. Wszystko to było w
sprzeczności z tym, co głosiły te piękne nauki.
Tak, nauki były o
miłości, ale chodziło o coś więcej. Przypomnijcie sobie teraz,
proszę.
Przypomnijcie sobie,
dlaczego tu jesteście...
Dlaczego wy
wytrwaliście, podczas gdy inni odpadli, dlaczego zachowaliście
swoją prawdę, choć nie wiedzieliście dokładnie, co nią było.
Nie potrafiliście jej zdefiniować, zapisać czy głośno
wypowiedzieć.
Dlaczego
trzymaliście się tej prawdy, dlaczego udało wam się przetrwa
2020 rok?
Teraz weszliście w
rok 2021. Dlaczego tu jesteście?
O co chodziło?
A wracając do
Świątyń Tien i do esseńczyków. Wielu z was rozproszyło się
potem i udało się do różnych zakątków świata, przyjęło różne
tożsamości. Niektórzy z was ulegli silnej dystrakcji. Niektórzy,
jak już mówiłem, związali się z templariuszami.
To, co czytaliście
o templariuszach, to może około 20 procent tego, czym naprawdę
byli. Nie chcę się na tym zbytnio koncentrować, ale dla niektórych
z was jest to ważny element układanki – zachowanie czystości
przesłania, tego, dlaczego tu jesteście, dlaczego przechodziliście
przez te wszystkie wcielenia, wszystkie te trudności; dlaczego
czasami stwierdzaliście, że jest to prawie nie do zniesienia, a
jednak udało wam się.
Dlaczego jesteście
tutaj w tym Czasie Maszyn?
W czasie
Urzeczywistnienia, dlaczego tu jesteście?
Wczujcie się w to
przez chwilę. To mogą nie być słowa. To może być tylko
sensualne odczucie, ale dlaczego tu jesteście?
(długa pauza)
Weźmy z tym głęboki
oddech i pozwólcie, że wyjaśnię.
(muzyka cichnie)
Wyciszmy muzykę na
chwilę i po prostu pooddychajmy.
Dlaczego tu
jesteście
Dlaczego tu
jesteście?
Cóż, jest wiele
powodów. To znaczy, jest wiele powodów i wszystkie one mieszczą
się w waszej prawdzie. Ale jest jeden szczególny powód i to
właśnie uświadomiłem sobie, kiedy podróżowałem w czasie. Jeden
powód, który naprawdę wyróżniał się spośród wszystkich
innych i pozwólcie, że o nim powiem.
Poproszę, żebyście
raczej się w to wczuli, aniżeli o tym myśleli. Naprawdę się w to
wczujcie. Wczujcie się w swoją podróż i jak ona się z tym
wszystkim wiąże.
Tak daleko jak wy
czy jakakolwiek istota obdarzona duszą może sięgnąć pamięcią,
daleko wstecz aż do Ściany Ognia, całe istnienie w całym
stworzeniu funkcjonuje na zasadzie dualności.
Jak tylko sięgnąć
pamięcią zawsze istniało jasne, ciemne, męskie, żeńskie, dobre,
złe, góra, dół. Wszystko opiera się na dwóch podstawach –
yin, yang. Wszystko, nie tylko na tej ludzkiej planecie, ale w
całym stworzeniu.
Czy to nie
interesujące, że nawet kod oprogramowania do tej pory był
zerojedynkowy? Dualność. Otóż kodowanie oprogramowania wkrótce
wyjdzie poza te ramy – niektóre z nich są nieco inne, ale w
zasadzie to wszystko jest zerojedynkowe – i do gry wejdą komputery
kwantowe. Ale dość dygresji czy dystrakcji. Wszystko opiera się na
dualności.
Wiele lat temu był
taki Shoud, który być może należy wydobyć z archiwów i
przypomnieć. Wiele lat temu Tobiasz mówił o czterech kulkach. Była
to biała kulka, czarna kulka i szara kulka. (Seria Twórcy, Shoud
5; 9 grudnia 2000 r.)
Biorąc wszystko pod
uwagę, tak naprawdę jest po prostu tylko czerń i biel, tak jak w
całym stworzeniu – tylko yin i yang. Była też ta inna kulka,
którą nazywamy szarą, bo zmieniała kolor z jednego na drugi.
Podłączała się do czarnego, kiedy czarny dominował. Podłączała
się do białego, kiedy dominował biały i tak zmieniając kolor z
jednego na drugi zawsze tworzyła nie równowagę, a nierównowagę
energii, ale to utrzymywało energie w ruchu. Szarość przenosiła
się od jednego koloru do drugiego.
Szara kulka była po
prostu aspektem białej kulki i aspektem czarnej. Tym właśnie była.
I tak to trwało odkąd historia pamięta. Była czerń, była biel,
a potem był aspekt, który przemieszczał się tam i z powrotem, ale
wciąż zawierał się w dualności, w obrębie dwóch kolorów.
Następnie pojawia
się przezroczysta kulka, która wywołuje wstrząs. Nie podoba się
tamtym dwóm. Ani czarnej, ani białej, żadnej z nich się nie
podoba. Obie próbują dopasować tę przeźroczystą kulkę do
siebie, ale przeźroczysta nie staje się ani czarna, ani biała. A
kiedy to wszystko się działo, czarna i biała w pewnym sensie się
spiknęły. Obie grały nieczysto, ale próbowały się skrzyknąć i
powiedziały: „Hej, połączmy siły. Zjednoczmy się. Zjednoczmy
się, żeby pokonać to nowe zagrożenie ze strony przeźroczystej
kulki”.
Obie strony były
pewne, że nawet gdyby spróbowały się zjednoczyć, to nigdy by do
tego nie doszło, ponieważ jedna zwodziłaby drugą. Światło
zwodziłoby ciemność, ciemność zwodziłaby światło i wróciłyby
do tego, czym były przedtem – dwiema kulkami, dualnością. Ale
bały się tego innego elementu, przezroczystej kulki. To była
boskość. Jej inteligencja przewyższała wszystko, co istniało
wcześniej. I to było to, co esseńczycy nieśli w kielichu, żeby
ofiarować światu. Dlatego tu jesteście.
Nadszedł czas, żeby
ta planeta i wiele innych obszarów stworzenia wyszło poza dualność.
Nikt nie wie, jak to zrobić, a raczej nikt nie uważa, że
wie, jak to zrobić. Większość akceptuje dualność taką, jaka
jest: „Po prostu jest. Istnieje yin i yang. Zdarzają się wzloty i
upadki. Wszystko jest dualnością”.
Ale kiedyś była
taka grupa, bardzo duża w pewnym momencie, która powiedziała:
„Nadejdzie taki czas na planecie, kiedy wyjdziemy poza dualność.
A kiedy to zrobimy, kiedy zaczniemy do tego dochodzić, kiedy zrobimy
to po raz pierwszy w swoim życiu, nie narzucając tego całej
planecie, ale sami stając się dowodem, że ta przezroczysta kulka,
ta boskość, może wejść w dualność, wówczas światło, które
z niej popłynie, zmieni przebieg tworzenia. Nie będzie już
konieczne życie w dualności”.
To właśnie dzieje
się teraz i dlatego tu jesteście. To było wasze zobowiązanie.
Musieliście to
przepuścić przez siebie. Nie można było tego zrobić próbując
tylko uczyć tego innych. Musieliście przez to przejść we własnym
doświadczeniu. Musieliście wziąć na siebie coś, co nie było
wasze.
Musieliście grać
rolę białej kulki, myśląc, że jest lepsza od ciemnej, i
musieliście przyjąć rolę ciemnej kulki, która podtrzymywała
całe to łajno, wyrzucane przez białą kulkę z myślą, że czarna
kulka była zła, a biała dobra, że biała kulka była słaba, a
czarna silna, i tak dalej. Wzięliście to wszystko na siebie.
Wzięliście na siebie to, co nie było wasze, co należało do
ludzkości, do waszej rodziny, do innych ludzi. Wzięliście to na
siebie. Przepracowaliście to w sobie. Wewnątrz siebie płakaliście
przez to. Przeżywaliście męki, całkiem zagubieni. Ulegliście
ogromnej dystrakcji, bo zanurkowaliście tak głęboko. I zrobiliście
to, ponieważ... no cóż, oto dlaczego jesteście tutaj. Zrobiliście
to, ponieważ wiedzieliście, że nadejdzie czas dla tej planety i
czas dla was samych, żeby wyjść poza dualność.
Wiedzieliście, że
planeta będzie musiała przejść przez takie rzeczy jak wojny i
takie, jak choćby te z koronawirusem, jakie przyszło wam oglądać
w zeszłym roku oraz różne inne. Wiedzieliście, że trzeba przez
to przejść i zobaczyliście w ciągu kilku dni tego roku, jak
strony chwyciły za broń – czy to fizycznie, czy tylko werbalnie
bądź psychicznie – obie strony chwyciły za broń, zarówno
czarna kulka, jak i biała kulka, ponieważ uznały waszą boskość,
waszą jasność, za intruza, za wroga.
Zobaczycie na
planecie ten wzrost niepokoju, chwytanie za broń i ogromne
dystrakcje, ponieważ ciemność chce pozostać ciemna, a światło
chce pozostać w swojej słuszności, i obie strony na swój sposób
mają rację. Ale nadszedł czas, żeby skończyć z dualnością nie
tylko na tej planecie, ale w całym stworzeniu. Spełniła już swoje
zadanie.
To było – nie
chcę powiedzieć „gra” – ale było to doświadczenie energii,
duszy, waszej duszy, a teraz nadszedł czas, żebyście zostawili to
za sobą. Jest to tak proste, jak wziąć głęboki oddech i
uświadomić sobie, co się
dzieje oraz przyzwolić na to i nie ulec dystrakcji.
Oto dlaczego tu
jesteście.
Bardzo, bardzo,
bardzo, bardzo dawno temu zdecydowaliście, że będziecie tutaj w
tym czasie. Nie żeby dążyć do jedności, ale żeby kierować się
ku „I”, ku wielości.
Czyżbyście
naprawdę chcieli odejść od dualności, wiecie, od dwójki do
jedynki? Nie. Prawdziwe pragnienie boskości to być Wszystkim Co
Jest. „Jestem tym, czym Jestem”. To właśnie dzieje się teraz.
Już w czasach
Świątyń Tien wiadomo było, że nadejdzie czas, kiedy grupa na
Ziemi przejdzie przez to ciche, bardzo osobiste i głębokie
doświadczenie – nie wspólne doświadczenie, ale bardzo osobiste –
pojawi się grupa, która przez nie przejdzie, która będzie tutaj,
żeby przyzwolić na wejście boskości i teraz jest ten czas.
Wchodzimy w rok
2021. Przeszliśmy przez zmiany. Spójrzcie na wszystko, co do tej
pory się wam przydarzyło – zamknięcie Zakonów, rozwiązanie
rodzin anielskich, wszystko, co się wydarzyło, na zmiany, które
zaszły na Ziemi, a teraz nadszedł czas – i dlatego tu jesteście.
Nie robicie tego dla planety, ale przyjrzyjcie się tylko, co się
będzie działo.
Robicie to dla
siebie. Ale kiedy promieniowanie waszego światła przechodzi od
dwoistości do „I”, poczujcie jak ono oświetla Ziemię.
Oto dlaczego tu
jesteście.
Oczywiście, są też
inne powody – Urzeczywistnienie, miłość do siebie, podróż
dookoła świata – wszystkie takie rzeczy. Mówimy im wszystkim
„Tak”. Ale jesteście tu teraz, więc możemy zostawić dualność
za sobą. To znaczy, ona sobie zostanie na wypadek, gdybyście
chcieli się nią pobawić, ale otwieramy się na „I”.
Meraba
zaproszenia do powrotu
Chciałbym teraz
trochę muzyki, bo przechodzimy do naszej drugiej dzisiejszej meraby.
Włączmy muzykę i odpowiednie oświetlenie.
(zaczyna płynąć
muzyka)
Wiecie, zabawne jest
to, że wy to wszystko wiedzieliście. Po prostu zafundowaliście
sobie dystrakcję. Udajecie, że nie wiecie. Eech, gdybyście
naprawdę się w to wczuli, włączając swoje sensualne odczucia,
odkrylibyście to już dawno.
Rzecz nie w tym, że
dualność jest zła, tak się żyło. Tak się żyło, ale teraz
ktoś musi wyjść poza to.
Wiecie, inni ludzie
są całkowicie zanurzeni w dualności. Bronią jej. Tak bardzo w nią
wierzą. Boją się ruszyć do przodu. Ktoś musiał to zrobić.
Musieliśmy rozwiązać wszystkie anielskie rodziny. Wiele rzeczy
musiało się zmienić, a teraz jest idealny czas na to.
W jednej z moich
podróży opisanych w Czasie Maszyn wylądowałem w roku 2021,
ale nie od razu weń wszedłem. Wylądowałem w roku 2021 i
zobaczyłem, co się dzieje u Shaumbry. Nie wywarło to jeszcze
wpływu na świat. Miały minąć lata zanim do tego doszło, ale
dostrzegłem ten ruch do przodu z dualności do wielkiego „I”
. Nie potrzebujecie tylko yin i yang. Jest yong i gong, i wong, i
dong, i fong, i song, i wszystko inne. Nie tylko yin i yang.
Wyprowadzanie się
ze starego systemu operacyjnego jest trochę nieprzyjemne, ale ktoś
musi to zrobić. To niesiono w kielichu. To była pieśń
esseńczyków. Dotarcie tu zajęło parę tysięcy lat, ale ten
moment nadszedł. To jest ten prawdziwy czas.
Jednakże to, co
chciałbym zrobić w tej merabie… przyłączcie się do mnie, bo,
no wiecie, siedzimy tu dzisiaj i nie wiem, ile nas jest teraz na tym
Shoudzie. Nie wiem... czy powiedziałem „nie wiem”? (Linda chwyta
gwałtownie powietrze) Ukarz mnie, proszę. (chichoczą) Nie, muszę
skończyć – karę wymierzymy później.
Nie obliczyłem
jeszcze, ile dokładnie osób jest na tym Shoudzie, ile obejrzy go
później. Muszę się dopiero wczuć w całość energii, bo jestem
zajęty tym, co robię tutaj z wami. Ale powiedziałbym, że po
drodze utraciliśmy około 98,35 procent tych, z którymi
zaczynaliśmy.
Mam na myśli drogę
od czasów esseńczyków, od czasów Jeszuy. Utraciliśmy też
całkiem sporo nawet po przyjściu Tobiasza. Niektórzy wpadali i
wypadali. Wielu utraciliśmy, kiedy ja przyszedłem. Chyba nie mogli
znieść tej wspaniałości, czy co. Dobra, to takie moje żarty, a
Cauldre mówi, że to prawdopodobnie z powodu mojego oddechu, ale
utraciliśmy wielu.
Ulegli dystrakcji.
Łatwo jej ulec. Tak łatwo jej ulec.
Sprowadźmy ich. To
znaczy, nie będziemy ich ciągnąć za kołnierz, ale sprowadźmy
ich. Dajmy im znać, że tu jesteśmy.
Dajmy im znać, że,
taak, nawet wam zdarzało się ulec dystrakcji, ale teraz jesteście
tutaj.
Weźmy głęboki
oddech i wejdźmy w „I” czasu.
Wróćmy do tych
czasów Jeszuy, kiedy to gromadziliście się i powoli, powoli
zgromadzenia stawały się coraz mniejsze. Ryzyko było wysokie. To
było niebezpieczne, więc niektórzy po prostu przestali się
pokazywać. Byli też tacy, których nazwałbym poszukiwaczami
duchowych skarbów. Chcieli, żeby wszystkie odpowiedzi zostały im
podane na tacy, na tacy przyniesionej z zewnątrz, i odeszli, kiedy
nie daliście im tej tacy z odpowiedziami.
Wielu odeszło po
drodze.
Niektórzy głęboko
zaangażowali się w kościoły, ponieważ początkowo to, co można
by nazwać pierwotnym kościołem, w szczególności kościół
chrześcijański, nadal kontynuowało tradycję esseńczyków i
Jeszuy. Dopiero gdzieś po roku 380 zaczęła ona ulegać
zniekształcaniu, wypaczaniu.
Niektórzy ulegli
dystrakcji w kościołach. Niektórzy ulegli dystrakcji tylko
dlatego, że czuli, iż to piękno, ta tajemnica powinna być
głoszona ludziom, nauczana – innymi słowy, należy iść i głosić
dobrą nowinę – a to zawsze stało w sprzeczności z samą ideą
sposobu nauczania, bo nie można wychodzić i tego uczyć. Nie. Można
tylko czekać, aż przyjdą do was. A kiedy przyjdą, możecie im na
koniec pokazać to, co jest w tym kielichu.
Tak wielu uległo
dystrakcji przez tak wiele różnych rzeczy – miłość, bogactwo i
szczęście. Ulegano dystrakcji przez teorie spiskowe. Css, css,
css! Teorie spiskowe to rodzaj zabawy, ale to zdecydowanie ślepy
zaułek. Zdecydowanie.
Wróćmy i dajmy im
znać, bo zawsze byli rodziną. Zawsze byli jej częścią. Nawet
jeśli się odłączyli , nawet jeśli odeszli w złości, dajmy im
znać, że tu jesteśmy. Dajmy im znać, że są oczekiwani.
Bez osądów, bez
wykładów, tylko z uśmiechami i uściskami.
Och, jest ich tak
wielu.
Wiecie, tak
naprawdę, w pewnym sensie, oni potrzebowali tego od dawna.
Potrzebowali dowiedzieć się, że czas wracać.
Tylko czekali na
wiadomość, że się wam udało, że to jest realne i że jesteśmy
teraz gotowi, żeby fizyka tej planety, a tak naprawdę cały
fizyczny kosmos i rejony poza nim, wyszły poza dualność. Jak to
się dzieje? Cóż, tak się dzieje wtedy, kiedy boskość jest
naprawdę zintegrowana.
Weźmy głęboki
oddech i powitajmy z powrotem…
Wszystkich tych,
którzy ulegli dystrakcji.
Wszystkich tych,
którzy czuli się odrzuceni.
Wszystkich tych,
którzy mieli poczucie wyższości, i tych, którzy zapomnieli o
prawdzie.
Wszystkich tych,
którzy czuli się zdradzeni.
Wszystkich tych,
którzy chcieli odpowiedzi o wiele szybciej.
Wszystkich tych,
którzy byli zmęczeni czekaniem aż ludzkość, czy świadomość,
nadrobi zaległości, wszystkich tych, którzy nie mieli
cierpliwości, żeby czekać, aż nadejdzie odpowiedni czas.
Wszystkich tych,
którzy stali się zbyt filozoficzni.
Wszystkich tych,
którzy chcieli chwały dla siebie, a nie służyć innym.
Wszystkich tych,
którzy próbowali szukać władzy w tej prawdzie.
Wszystkich tych,
którzy byli torturowani i wyśmiewani za swoje przekonania.
Witamy z powrotem.
Mówię każdemu
wracającemu, że wszyscy ulegaliśmy dystrakcji, łącznie ze mną.
Wszyscy byliśmy
czasami aroganccy, zwłaszcza ja.
Wszyscy popadaliśmy
w skrajne zwątpienie w siebie.
Witajcie z powrotem
esseńczycy, rycerze, księża i zakonnice.
Witajcie z powrotem,
samotne ptaki.
Witajcie z powrotem,
filozofowie i myśliciele.
Witajcie z powrotem
w tej grupie, którą kiedyś znaliście jako Sha-hom-ba-rah.
Jesteśmy tu
dzisiaj.
Jest rok 2021, a my
zamierzamy wyjść poza dualność.
Zobaczymy, co to za
doświadczenie. Przeprowadzimy je najpierw we własnym wnętrzu, a
potem przyzwolimy, żeby ten blask objawił się całemu stworzeniu
jako wielki potencjał.
Weźmy porządny,
głęboki oddech w naszej merabie zaproszenia do powrotu.
Porządny, głęboki
oddech.
A więc, dlaczego tu
jesteście?
Jest na to mnóstwo
odpowiedzi, ale odpowiedź na dziś brzmi: czas wyjść poza
dualność.
To była jedna z
tajemnic, to było jedno z pierwszych pragnień. Przyjdzie czas,
kiedy wyjdziemy poza ciemność i światło, nie z powrotem w
jedność, ale w wielkie I.
Weźmy porządny,
głęboki oddech, droga Shaumbro, i przez cały czas wczuwajmy się w
reakcję całego stworzenia. Poczujcie, co teraz robimy. Och, i nie
robicie tego dla całego stworzenia, ale wywrzecie wpływ na całe
stworzenie.
I cały czas
pamiętajcie, że, bez cienia wątpliwości, wszystko jest dobrze w
całym stworzeniu.
Dziękuję, droga
Shaumbro, i witajcie z powrotem.
Przekład: Marta
Figura
KLIKNIJ aby wesprzeć pracę Tłumacza
emef11@wp.pl