czwartek, 7 stycznia 2021

Idziemy naprzód

 Obraz może zawierać: noc, niebo, na zewnątrz, woda i przyroda

 Idziemy naprzód

Jesteśmy teraz w zabawnym momencie przejściowym. Polega on na tym, że mamy całkiem sporo Shaumbry, którzy są prawdziwymi, wcielonymi Mistrzami na planecie. Przyzwolili na to. Uznali to i urzeczywistnili, a czy wiecie, ilu spośród tych wszystkich, którzy są naprawdę urzeczywistnieni, doznało tego wielkiego, katartycznego, błyskawicznego rodzaju Urzeczywistnienia? Jak myślisz, ilu ich było, Linda? Mamy prawie 1600 wcielonych Mistrzów wśród Shaumbry. Ilu z nich „obudziło się rano jako zupełnie odmieniona osoba lub, no wiesz, doświadczyło uderzenia pioruna albo po prostu miało doświadczenie jakby kosmicznej świadomości?

LINDA: Że było to takie potężne i dzikie?

ADAMUS: Taak, taak, taak.

LINDA: Prawdopodobnie nikt.

ADAMUS: Zgadza się, nikt. Nikt. Nie potrzebujecie tego. Nie musicie się aż tak katować. To się dzieje tylko wtedy, gdy tak cholernie długo się powstrzymujecie. Dzieje się tak, bo jesteście jak zapora na tej rzece, o której mówiłem, a powstrzymujecie się z takiego czy innego powodu. Nie wierzycie w siebie. Wy – nie wiem – po prostu chcecie grać w tę grę dłużej, blokujecie ją i zatrzymujecie. A potem ekscytujecie się opowieściami o Urzeczywistnieniu – mówicie o nim mentalnie, ale go nie realizujecie – i pewnego dnia ta zapora pęka, no i macie to swoje cholerne Urzeczywistnienie. Przychodzi do was nagle, ale często jest szokujące i nie jest to, powiedziałbym, najlepszy sposób dochodzenia do niego. Ale jedni lubią fajerwerki, a inni kieliszek dobrego wina.

Mamy zatem wielu Shaumbra, którzy przyzwolili na swoje Urzeczywistnienie. Nikt z nich nie dokonał tego według wielkiego, dramatycznego, melodramatycznego scenariusza. Urzeczywistnienie łagodnie się w nich przejawiło. Po prostu uświadomili sobie, że są urzeczywistnieni.

Ponadto mamy wielu tych, których nazwałbym Soonersami.* Soonersi. I nie mam tu na myśli... Cauldre mówi, że w Oklahomie jest drużyna piłkarska, która tak się nazywa, nie mówię o czymś takim. Mówię o Soonersach. To ci, którzy są na granicy – Soonersi, ci, którzy wkrótce się urzeczywistnią – są jakby w trybie oczekiwania. Wiecie, kiedy samoloty wysoko na niebie czekają na możliwość wylądowania, są w trybie oczekiwania i piloci zastanawiają się, kiedy otrzymają zezwolenie na lądowanie. Wy też jesteście w trybie oczekiwania i zastanawiacie się, kiedy dacie sobie zezwolenie. Czekacie na jakiś zewnętrzny mechanizm uruchamiający, a czegoś takiego nie ma. Wszystko zależy od was.

Mówię to dlatego, że jesteśmy niejako w tym momencie przejściowym. Mamy już sporo urzeczywistnionych Mistrzów Shaumbry, a ich życie właściwie niewiele się zmieniło. Prawdę mówiąc nic się nie zmieniło, a jednak zmieniło się wszystko. I wiem, że to wygląda na pewną sprzeczność, ale zrozumiecie to. Nic tak naprawdę się nie zmieniło. Nadal wstają rano. Nadal wypijają kawę, a potem muszą biec do toalety i nic się właściwie nie zmieniło, a jednak wszystko się zmieniło i jest w tym piękno. Innymi słowy, to nie jest tak, że nagle wyprowadzicie się ze swojego podmiejskiego domu i przenieście się do jakiejś komuny. Nie w tym rzecz.

Ale mamy całą grupę Soonersów – „Wcześniej czy później to się stanie”. To naprawdę zależy od was. Staram się teraz dostosować nasze rozmowy zarówno do tych urzeczywistnionych, jak i do Soonersów. Jest to trochę trudne, ponieważ kiedy chcę się przygotować, staram się dostroić do każdego, kto będzie kiedyś tego słuchał. Na tym polega moje przygotowanie, wczuwam się w nie i w to, gdzie mam skierować energię, gdzie jest adresat. Nie pracuję nad słowami i w tej sprawie tak naprawdę wiele zależy od Cauldre'a. Pracuję nad tym, aby się skupić na energii, a mam nie tylko główny obszar docelowy, ale również inne obszary – na czym powinienem się skupić? – i jest to trochę trudne w dzisiejszych czasach, ponieważ mamy do czynienia z istotami urzeczywistnionymi i tymi, które wkrótce nimi się staną, z Soonersami. Na czym się więc skupimy?

Oto co teraz zrobimy. Biorę na początek czołówkę. Zajmę się tymi, którzy w końcu przyznali się przed sobą i uznali, że są urzeczywistnieni. Zaczynam od awangardy i, tak, wielu z nich to Kihakersi. Wiele z tego, o czym rozmawiamy tutaj na Shoudach pochodzi z zajęć Kihaku. Kihakersi o tym wiedzą i myślę, że większość z nich naprawdę to uwielbia i docenia. My – „testujemy” nie jest do końca właściwym słowem, ech, „eksperymentujemy” nie jest właściwym słowem – rozpracowujemy to najpierw na Kihaku. Widzimy – „my”, czyli ja i inni, którzy mi pomagają – widzimy, jak Shaumbra na to reaguje. Widzimy zmianę zachodzącą w świadomości.

Rozpracowujemy to zatem na Kihaku. Z pewnością wchodzimy w to głębiej niż robimy to na Shoudach, ale rozgryzamy to na Kihaku, a następnie prezentujemy to Shaumbrze. Pracuję z czołówką, której większość stanowią Kihakersi. Ciągnę od frontu, co jest całkiem dobrą pozycją.

Od tyłu – tył wcale nie jest złym miejscem – a więc od tyłu, niejako popychając, utrzymując sprawy w ruchu, robi to wasz drogi przyjaciel Kuthumi. Kuthumi.

Myślę, że Kuthumiemu zawsze dostaje się tył słonia. W tym przypadku to tył Shaumbry, ale on zawsze musi posprzątać bałagan, jeśli domyślacie się o co mi chodzi. Nie ma nic przeciwko temu. Znajduje w tym radość i przyjemność, stwierdzając: „Hej, ktoś to musi robić. Równie dobrze mogę to być ja”.

W środku tego wszystkiego krzątają się ci spośród Shaumbry, którzy przeszli na tamtą stronę, tacy jak FM. Jest tam również Sart. Biegają wzdłuż szeregów Shaumbry i wołają: „Dalej! Dalej! Możesz to zrobić! Spójrz na mnie, zrobiłem to!” Mamy więc tę zachętę ze strony Shaumbry. Ale moja uwaga skupia się głównie na tych, którzy po prostu przyzwalają, którzy zezwalają, żeby to się stało, słowem na tych, którzy przyzwalają. Jeśli zatem czasem macie wrażenie, że moje przekazy nie są skoncentrowane na jednym tylko obszarze, to prawdopodobnie macie rację, ponieważ muszę również wziąć pod uwagę wszystkie pozostałe.

Ale głównie to, czym się mamy zająć tutaj, zwłaszcza w tej serii Shoudów, jest odpowiedź na pytanie: jak to jest być Mistrzem na planecie? Co musicie znosić? Przez co przechodzić?

Nikt nigdy wcześniej tego nie robił w takiej grupie. Bardzo niewielu w dzisiejszych czasach, w grupie lub pojedynczo, bardzo niewielu kiedykolwiek to zrobiło. A więc przypatrujemy się temu dla tych, którzy przyjdą później: „Jak to jest przyzwolić na Urzeczywistnienie i pozostać na planecie?” Nie każdy dzień będzie beztroski. Będą wyzwania, ponieważ wciąż będziecie w zbiorowej świadomości. Będą wyzwania. Ale kiedy je przedyskutujemy zrozumiecie, że nie chodzi o was, że są też inni, i że nie ma nic takiego, co koniecznie chcielibyście zrobić, inaczej mówiąc, nie będziecie próbowali naprawiać zbiorowej świadomości tylko po to, żeby uczynić siebie trochę szczęśliwszym. Ale dowiecie się, że możecie przebywać w zbiorowej świadomości i być tego bardzo świadomi, a jednocześnie to was nie przytłoczy i nie pozbawi możliwości czerpania radości z każdego dnia.

Weźmy więc z tym porządny, głęboki oddech – za Soonersów, tych, którzy wkrótce się urzeczywistnią, i za tych, którzy już na to przyzwolili.

(Jestem Merlinem SHOUD 3 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura

*Soonersi (czyt. sunersi) od słowa „soon” czyli „wkrótce” – przyp. tłum

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz