niedziela, 13 października 2019

Meraba

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba


Meraba

Weźmy głęboki oddech i połączmy to wszystko w pięknej merabie przy akompaniamencie muzyki. Wiem, że wszyscy czekacie na swoje tacos*, ale myślę, (…) że są pewne priorytety.
Ale weźmy porządny, głęboki oddech w ten piękny dzień naszego pierwszego Shoudu z Serii: Pasja 2020.
(…)
Piszecie historię, a pierwsze pytanie, które zadałem, brzmiało: „Czy powinniśmy zacząć zbierać to wszystko w jedną całość?”, coś w rodzaju „99 powiedzonek Mistrza”. Otóż jeszcze nie teraz. Zmierzamy ku temu. Zrobimy to we właściwym czasie. Zrobimy to tak, żeby nikt nigdy nie mógł tego wypaczyć ani zniekształcić. Naszym zadaniem w chwili obecnej jest doprowadzenie całego tego materiału do pełnej czystości. Tak, żeby to, co zbierzemy, nie stało się zbyt mentalne. Doprowadźmy to do pełnej czystości.
Będziecie tymi, którzy staną się Standardami dla innych i będziecie mieli dużo wsparcia z tamtej strony. Dużo wsparcia. Pomagające wam istoty, podobnie jak te, które tutaj z wami pracowały, były wcześniej w ludzkiej formie.
Weźmy więc porządny, głęboki oddech w tę waszą prawdziwą pasję. Bardzo się cieszę, że jesteśmy tutaj w tej Serii. W Serii waszej prawdziwej pasji.
Niektórzy z was ostatnio często pytają: „Dlaczego nie jestem Urzeczywistniony? Kiedy to nastąpi?”
Jak już dzisiaj mówiliśmy, czas przyjrzeć się, co tak bardzo wam się podoba w obecnej sytuacji, że nie chcecie sobie uświadomić własnego Urzeczywistnienia. Co nadal wam się podoba?
A fakt, że coś wam się podoba, nie zawsze oznacza, że to jest przyjemne, jednakże coś z tego macie. Co z tego macie?
To może być wszystko, zaczynając od „Nie mogę tego zrobić, bo moje dzieci nie skończyły jeszcze szkoły”, „Muszę zamknąć wszystkie sprawy” i „Nie czuję się jeszcze godny tego. Mam jeszcze dużo wewnętrznej pracy do wykonania”.
Niektórzy z was czekają, aż ktoś obok zrobi to pierwszy: „Pójdę po nim”. Wiele jest powodów i to jest w porządku.
Jak powiedziałem wcześniej, nie ma pośpiechu. W gruncie rzeczy chcę, żebyście doświadczyli ile tylko się da. Chodzi o to, że to jest jedyna taka okazja w waszym życiu.
Jednakże najpierw rozpoznajcie, o co chodzi, a potem bawcie się tym, zamiast z tym walczyć.
Może po prostu lubicie się nieustannie martwić i, he, bawi was ta niesamowita jazda z innymi Shaumbra. Cokolwiek to jest, po prostu to zaakceptujcie. To wszystko.
(pauza)
Rozmawialiśmy dzisiaj o włączniku energii, podstawie magii: otwórz się, a nie zamykaj. Proste. Ale wciąż istnieje taka tendencja, skutek całych wcieleń treningu: „Kiedy sprawy się komplikują, zamknij się”.
Kiedy zbiera się na burzę, kto przy zdrowych zmysłach otwierałby się na energię? Nie, uciekacie i chowacie się, ujmując rzecz metaforycznie. Coś wkracza w wasze życie – uciekacie i chowacie się, zamykacie się i wyłączacie. Żeby być niewidocznym. Takie: nie, nie.
Widzicie, to jest –pamiętacie, jak Tobiasz mówił o Punkcie Oddzielenia –ja nazwę to Punktem Magii. To, co wydaje się być burzą, wcale nią nie jest, tak więc otwierajcie się, a nie zamykajcie.
Przechodzicie trudny okres ze swoim partnerem, co wtedy robicie? Budujecie barykady. Zamykacie się, zakręcacie kurek z energią, zakręcacie kran. Potem płaczecie z pragnienia. Otwórzcie się. Na początku wyda się to sprzeczne z intuicją. Dlaczego mielibyście chcieć otworzyć się na więcej energii, skoro energia jest taka brutalna? Ponieważ to jest właśnie Punkt Magii. Bez potrzeby planu. Nie mówcie energii, co ma robić, bo ona reaguje na świadomość, a nie na myśli.
Nie mówcie energii, co ma robić nawet jeśli jest wasza, ponieważ reaguje ona na świadomość, która jest o wiele bardziej ekspansywna niż myśli i o wiele bardziej prawdziwa niż jakakolwiek myśl, którą mógłby wytworzyć wasz umysł. Więc nie mówcie energii, co ma robić, po prostu ją wpuśćcie.
I nigdy, nigdy, nigdy nie stosujcie jej wobec kogoś innego. Nawet wobec własnych dzieci, nie próbujcie im posyłać nawet odrobiny magii, aby mogły ukończyć szkołę z dobrymi ocenami. Chociaż jesteście kochającymi rodzicami, nie róbcie tego. Ona jest tylko dla was, ponieważ magia, którą wniesiecie w ich życie, zapali ich światło.
Nie musicie kierować na nie żadnej magii ani energii, dopóki jesteście. Dopóki jesteście Merlinem, nie musicie wprowadzać żadnych zmian w ich życiu. To wasze światło oświetli ich magię. To wszystko.
Tak więc wymyślcie włącznik, coś, co przypomni wam, że nadszedł czas, żeby otworzyć się na swoją energię.
(pauza)
Kiedy w waszym życiu pojawia się jakaś trudność, coś, czego po prostu nie lubicie – nagle gubicie się w obcym mieście, jeździcie w kółko, zapomnieliście GPS lub dzieje się cokolwiek innego – zamiast się stresować, otwórzcie się. Ale bez planowania. Bez stwierdzania: „Cóż, muszę odnaleźć właściwy kierunek”. Nie. Najpierw stało się coś magicznego, co sprawiło, że się zgubiliście, a teraz się otwieracie, zamiast się zamykać.
Wymyślcie słowo, niech to będzie przez was stworzone słowo, a nie wybrane spośród już istniejących; wymyślone słowo bądź gest i oswójcie się z nim. To takie ciągłe przypominanie człowiekowi: „Energia jest moim przyjacielem. Przyzwalam na nią”.
Nadejdzie moment, kiedy owo słowo czy gest już wam nie będzie potrzebne. Będziecie zwyczajnie otwarci na energię, swoją energię, a wtedy będziecie się mogli śmiać z tego, jak to zamykaliście się akurat wtedy, gdy powinniście się byli otworzyć.
Nie używajcie go do polepszenia stanu swojej firmy czy polepszenia stanu swojego zdrowia. Człowiek próbuje w ten sposób oddziaływać, a to powstrzyma magię.
(pauza)
Weźcie głęboki oddech. Jesteście Merlinem.
(długa pauza)
Jesteśmy tutaj, bo nastał czas naszej pasji, kiedy planeta może was wykorzystać skuteczniej niż kiedykolwiek. Interesująca zbieżność czasowa w tym wszystkim, bardzo interesująca.
(pauza)
Drodzy przyjaciele, weźmy głęboki oddech w pasję, w Urzeczywistnienie, w wasze własne Urzeczywistnienie. Porządny, głęboki oddech.
Będziemy... to znaczy ekipa będzie tu nieobecna w przyszłym miesiącu, ale ja będę w pobliżu. Możemy nie mieć Shoudu, ale wy i ja będziemy nadal współdziałać. Wrócimy tutaj za dwa miesiące, a tymczasem bądźcie Merlinem.
Kończąc, przypominam, drodzy przyjaciele, że wszystko jest dobrze w całym Stworzeniu. Dziękuję. (brawa publiczności)
- Adamus Saint-Germain

*danie kuchni meksykańskiej


Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, zbliżenie



Standard godności

OK, głęboki oddech. Coś zbyt dobrze się bawimy dzisiaj. Och, czas ucieka. Mamy jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Dr Bornt, rozmawialiśmy wcześniej. Czy zgodzisz się tu przyjść? (...)
DR. BORNT: Tak.
ADAMUS: (...) Taak, proszę.
DR. BORNT: Och, dziękuję.
ADAMUS: Tak. Dobrze. Czy chcesz usiąść, oprzeć się czy...
DR. BORNT: Myślę, że się oprę. (wspiera się dłonią o stół)
ADAMUS: Oprzesz się, OK. Poprosiłem więc tę drogą Shaumbrę, aby weszła tu do mnie na scenę. Masz ciekawą historię do opowiedzenia. Chcesz ją sama opowiedzieć, czy chcesz, żebym ja to zrobił?
DR. BORNT: Cóż, najpierw musimy zrozumieć, że to tylko historia.
ADAMUS: To tylko historia.
DR. BORNT: To tylko historia. Rok temu zdiagnozowano u mnie raka, guza w jelitach, który został usunięty i cały ten rok spędziłam na studiowaniu metod holistycznego leczenia. Przez cały rok robiłam wszystko, co można, żeby być zdrowa, ponieważ planowałam tu zostać. Jakiś tydzień czy dwa tygodnie temu znów znalazłam się w szpitalu i powiedziano mi, że rak się rozprzestrzenił i że mam wybór: albo żyć jeszcze przez miesiąc lub dwa, bo tyle mi zostało, albo poddać się chemioterapii, chorować przez rok i przez cały czas uczęszczać do lekarza. Na co ja powiedziałam: „To dla mnie żaden wybór”. Z początku byłam trochę sfrustrowana, kiedy usłyszałam to po raz pierwszy, ponieważ...
ADAMUS: Trochę.
DR. BORNT: Trochę.
ADAMUS: Taak, taak.
DR. BORNT: Robiłam badania krwi, które wykazały pozytywną dynamikę, ale lekarze nie wspomnieli, że badania krwi nie zawsze są trafne. No więc kiedy powiedzieli: „Masz miesiąc lub dwa życia”, pogodziłam się z tym i zdałam sobie sprawę, że nie mam ochoty przez cały rok chodzić do lekarza i chorować...
ADAMUS: Czy jesteś zła?
DR. BORNT: Trochę byłam.
ADAMUS: Taak. Trochę, to znaczy jak długo?
DR. BORNT: Kilka godzin.
ADAMUS: To nie tak długo. Boisz się?
DR. BORNT: Nie.
ADAMUS: Nie.
DR. BORNT: W ogóle się nie boję. Nie jestem w dobrej formie fizycznej (...), ale mentalnie, emocjonalnie, duchowo jestem spokojna. Nie mogę się doczekać pełnego zakończenia mojego wzniesienia i oświecenia, i ruszenia do przodu.
ADAMUS: Tak. Niektórzy ludzie czuliby się nieswojo znalazłszy się tutaj, ale ty się zgodziłaś porozmawiać.
DR. BORNT: Robię to z wielką radością.
ADAMUS: Osobiście ze sobą nie rozmawialiśmy, na innych poziomach, owszem, ale nie w ten sposób. Niektórzy ludzie tutaj czują się zakłopotani tym tematem, ponieważ, w zasadzie… ile, według lekarzy, zostało ci czasu, kilka tygodni, prawda?
DR. BORNT: Tak.
ADAMUS: Ale chcę, żebyście wy wszyscy, jeśli nie masz nic przeciwko temu, sprawdzili jej energię. Klarowność, piękno twojej energii. Żadnego strachu, a jeśli nawet, to tylko śladowo, i jakkolwiek dziwne by się to mogło wydawać, wyczuwa się nieomal pasję.
DR. BORNT: Tak.
ADAMUS: Taak. I wiesz oczywiście, że przejście na tamtą stronę jest łatwe.
DR. BORNT: To będzie łatwe. To będzie cudowne.(chichocze)
ADAMUS: Będę tam. Kuthumi obiecał, że będzie.
DR. BORNT: Och, kocham go. Dziękuję. (...)
ADAMUS: A co ze mną? (...)
DR.BORNT: Ciebie też! Ciebie też! (...)
ADAMUS: I mogę ci w tej chwili powiedzieć, że to przejście wcale nie wygląda tak, jak myśli większość ludzi. Po pierwsze, w rzeczywistości zaczyna się odchodzić na dni, czasem może na tydzień lub dwa przed śmiercią fizycznego ciała. A zatem nie odchodzi się ot, tak (pstryk!) w jednej chwili. I to jest tak wyzwalające, tak uwalniające, a spora część ciebie jest już w drodze powrotnej.
DR. BORNT: Tak.
ADAMUS: Nie chcę powiedzieć, że organizuje się imprezy, ale są imprezy.
DR. BORNT: Tak. (...)
ADAMUS: Odbywa się świętowanie. Wiesz, najważniejszą rzeczą jest to, że nie odczuwa się żadnego bólu, a co do ciebie, a właściwie większości Shaumbry, brak jest również strachu w trakcie przechodzenia przez coś – nazwę to tunelem, choć niezupełnie o to chodzi – ale brak jest strachu. I myślę, że ludzie boją się strachu przed tym, co się stanie, gdy przejdą.
Muszę jednak zadać ci pytanie, pytanie, które jest w głowie wielu Shaumbry. A więc odchodzisz i wracasz do domu, że tak to nazwę.
DR. BORNT: Tak.
ADAMUS: Wykonałaś już dużo pracy z tego, co zaplanowałaś. Już pracujesz z FM, Johnem Kuderką, w innych wymiarach, ale dlaczego nie zostałaś?
DR. BORNT: Myślałam, że zostanę, przynajmniej tak mi się wydawało rok temu, kiedy znaleziono u mnie guz, i dlatego właśnie cały rok stosowałam holistyczne uzdrawianie. Planowałam zostać.
ADAMUS: Taak. Dlaczego chciałaś zostać?
DR. BORNT: Ponieważ tak wiele się dzieje, a ja jestem gotowa być Merlinem i jestem gotowa pomagać planecie energetycznie. Jestem gotowa wykonać moją część pracy, żeby pomóc planecie w jej dalszym rozwoju.
ADAMUS: Tak. Jest to swego rodzaju nie tyle dylemat, co sytuacja, z jaką zetknęli się niektórzy Shaumbra i w rezultacie część z nich po prostu przeszła na drugą stronę. Po pierwsze, zostać jest bardzo trudno, a po drugie, tak naprawdę nigdy to nie było twoim pragnieniem. To znaczy, może twój człowiek myślał, że chcesz zostać. Twoim zadaniem w tym życiu było przyjść tutaj, przyzwolić na swoje Urzeczywistnienie, a następnie odejść. Zawsze mówiłaś, że więcej możesz zrobić po tamtej stronie, aniżeli tutaj. Ale pozostanie tutaj tak naprawdę nigdy nie było w twoich planach, w twoim własnych planach życiowych.
To nie znaczy, że nie mogłabyś teraz tego zmienić. Nie znaczy to, że nie mogłabyś odwrócić tego, używając odrobiny magii, używając nieco magii, żeby to cofnąć. Ale pytanie brzmi, czy tego chcesz?
DR. BORNT: Nie sądzę.
ADAMUS: Myślisz, że nie.
DR. BORNT: Jestem nastawiona na odejście.
ADAMUS: Taak. Najwyraźniej odnosisz się do tego ze spokojem.
DR. BORNT: Jestem gotowa odejść.
ADAMUS: Oczywiście. Naprawdę chciałbym, żeby wszyscy się w to wczuli, ponieważ dr Bornt reprezentuje dziś tutaj coś więcej niż tylko siebie. Reprezentuje wielu z was, którym przyszło wiele znieść w tym życiu, którzy nie mówili, że koniecznie chcą zostać, bo są tacy pośród was, którzy nigdy nie zamierzali zostać, co nie znaczy, że nie mogą zmienić zdania. Dla mnie nie jest ważne, co wybierzecie. W pewnym sensie im więcej was po drugiej stronie, tym weselej. Będziemy mieli wielkie party. FM cię powita. Jest tym podekscytowany, ponieważ posiadasz wiedzę, która pomoże mu pomóc Shaumbrze.
DR. BORNT: Dobrze.
ADAMUS: To interesujące. Nawet mogąc wybierać, jesteś gotowa wrócić.
DR. BORNT: Wrócić?
ADAMUS: To znaczy, na moją stronę.
DR. BORNT: Tak.
ADAMUS: Taak, taak, taak.(śmiech) Przepraszam.
DR. BORNT: Tak.
ADAMUS: Zapomniałem, gdzie jestem! Taak, taak.
DR. BORNT: (...) Już chciałam powiedzieć: „Nie, nie jestem gotowa tu wrócić!”
ADAMUS: Poprosiłem cię, żebyś przyszła na scenę z kilku powodów, ale jeden z nich jest szczególnie ważny: chodzi nie tylko o przypomnienie Shaumbrze na całym świecie jak być prawdziwym Merlinem i naprawdę otworzyć się na energię, ale chcę też, żebyście zobaczyli ile godności jest w energii tego niezwykłego anioła.
DR. BORNT: Dziękuję.
ADAMUS: Absolutna godność. Mówiłem o godności na jednym z naszych ostatnich spotkań i powiedziałem, że nadszedł czas, aby powrócić do godności, a jeśli kiedykolwiek istniał lub będzie istniał Standard w historii Shaumbry, jeśli ktokolwiek kwestionuje swoją własną godność, chciałbym, żebyście spojrzeli teraz na tego anioła. (...)
DR. BORNT: Dziękuję.
ADAMUS: Czy chciałabyś jeszcze czymś się podzielić?
DR. BORNT: Tak, chciałabym skorzystać z okazji i podziękować tobie, Adamus, za wszystko, co nam dajesz, a także Geoffreyowi i Lindzie oraz całemu zespołowi za to, co robicie w Karmazynowym Kręgu oraz wszystkim tu obecnym oraz wam (online).
Karmazynowy Krąg był cudowną, cudowną częścią mojego życia w ciągu ostatnich dziesięciu lat, a ja doceniam i kocham każdego z was. Dziękuję wam.
ADAMUS: Dziękuję. Niesamowite. (...)
LINDA: Dziękuję ci.
ADAMUS: Czy wiecie, co kocham, och, kocham miłość. I nie ma tu nikogo, kto odczuwałby smutek czy coś takiego. Przezwyciężyliśmy nawet strach przed powrotem do domu, czyli przed tym, co nazywacie śmiercią i to jest naprawdę niesamowite.
Taki przełom i energia, jesteś prawdziwym Standardem.
DR. BORNT: Dziękuję bardzo.
ADAMUS: Tak. Mm. Uch! OK. To nawet, to po prostu... właśnie taka godność i honor. Po prostu niesamowite. Po prostu niesamowite. OK, aż trudno mi kontynuować.
- Adamus Saint-Germain



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz