piątek, 8 lutego 2019

Skąd się wzięło przekonanie....



 Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba
 
,,Skąd się wzięło przekonanie, że to źle się troszczyć o siebie? Skąd do cholery to wszystko pochodzi? (ktoś mówi: „Kościół”) Dokładnie. Dokładnie. Nie zamierzam już więcej dokładać kościołowi. Nie, przysiągłem to na Nowy Rok. Taak, taak. Nigdy więcej o kościele. Wiecie dlaczego? Ponieważ już nie potrzebuję. W ubiegłym roku, rok temu, kiedy tu rozmawialiśmy, a poprosiłem o wasze przewidywania, co się wydarzy w 2018 roku, wówczas podsumowałem to mówiąc, że nastąpi rozpad kościoła. A mówiąc „kościół” mam na myśli ogólnie wszystkie religie. I nadal dla mnie to było największe wydarzenie, jakie mało miejsce w zeszłym roku. W wiadomościach o tym nie mówiono.

Ale widzicie, kiedy społeczeństwo ma mity – a religia jest niczym innym, jak mitem – gdy ma mity, to mity te pomagają kształtować i formować wspólnoty i ich wartości oraz ich moralność i prawa, czyli to wszystko, z czego w większości skomponowany jest świat. Macie wiele mitów – religii i wierzeń – które tworzyły wartości społeczne, a ostatecznie prawa. Wszystko to istnieje na pewnym poziomie. Dzięki temu utrzymuje się, jak wy to nazywacie, stabilność planety, zasady jej funkcjonowania. Wszystko opiera się na tych wartościach, które pierwotnie pochodziły z mitów.

A mity tak naprawdę nie dotyczą wyłącznie kościoła, jaki znacie dzisiaj. Pojawiły się na długo przed nim. Istnieją mity Inków i Majów, Aborygenów i innych nacji, które poprzedzają chrześcijańskie mity o około 5000 lat; egipskie mity, które powstały nawet 25 000 lat wcześniej. Tak więc mity budują wartości społeczne i struktury. To grawitacja, która wszystko trzyma razem.

Otóż teraz na tej planecie kościół się rozpada, niezależnie od tego, czy zrzesza wyznawców chrześcijaństwa, islamu, judaizmu czy innych religii. Zaistniał ogromny brak szacunku i brak, jak byście to powiedzieli, wiary w wiele z tych starych wartości religijnych. Gdybym to ja był głową jednego z takich kościołów, powiedziałbym: „Od czasu do czasu trzeba by dokonać pewnej modernizacji. Wiecie, skończmy z przekonaniem, że kobiety nie mogą być księżmi. Mam na myśli, że jest ono stare i głupie. Dokonujmy aktualizacji raz na jakiś czas”. Ale oni mają wręcz obsesję na punkcie ich starego sposobu myślenia.

Tak więc teraz wszystko to się rozpada. Widzicie zaledwie to, co się dzieje na powierzchni, i to niektóre tylko rzeczy. Cała sprawa z kościołem katolickim, jego kapłanami oraz nadużycia seksualne, które dotychczas ujawniono, to historia znacznie dłuższa niż ktokolwiek chciałby przyznać. To nie jakaś nowa epidemia. To działo się zawsze. Wszystko to powoduje brak zaufania i wiary w wiarę, a kiedy nie ma się wiary w wiarę, powstają duże problemy.

Stąd też struktura podstawowych mitów degeneruje się. Ludzie nie wierzą już w kościół i nie podążają za jego przykazaniami. Z tego powodu wszystko zaczyna się rozpadać: wszystko, na czym zbudowane zostało społeczeństwo, kraj, moralność, wartości i biznes. Dlatego twierdzę, że najważniejszym ze wszystkich procesów, jakie miały miejsce w ubiegłym roku, było nieustanne rozpadanie się wartości religijnych na planecie, a skutki tego będą ogromne, zwłaszcza w tym roku, kiedy to ulegać będą one dalszemu rozpadowi.

I wcale nie oznacza to, że kościół katolicki zbankrutuje, a metodyści znajdą inną metodę. (...) Mogliby. Chodzi o to, że nie będą mieli takiego wpływu na grawitację świadomości na planecie, jak kiedyś. A ponieważ struktury te ulegają erozji, podobnie dzieje się z wartościami, co prawdopodobnie widzicie, jeśli śledzicie wiadomości. Wartości się rozpadają. Wewnętrzna grawitacja, która utrzymuje przekonania, prawa i wszystko inne razem, rozpada się. Oto, co teraz się dzieje.

A potem pojawia się na urzędzie taka postać jak prezydent Trump, która robi miazgę z tego wszystkiego. I nie mówię, że to dobre czy złe. Mówię tylko, że ludzie na to zasługują. (...) Właśnie tak! Absolutnie. Trzeba to w pewnym sensie uszanować na poziomie fundamentalnym, a co do mnie to jestem jak najdalszy od polityki. Gdybym był teraz na waszej planecie, to bym nie głosował. Zrobiłbym to, do czego zachęcał Tobiasz, mówiąc: „Stańcie za niskim murem” – i śmiałbym się. Śmiałbym się”.
- Adamus Saint-Germain
 
Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, ludzie na scenie, ślub i tłum
 Życie nie musi być walką
Przyjmij to jako twierdzenie o sobie: taki, jaki dzisiaj jesteś, ze wszystkim, co było – jesteś dobrym człowiekiem. Tak więc wiesz, co to jest dobro, wiesz, że możesz żyć dobrem i że nie jest to trudne i nie musisz gdzieś na zewnątrz szukać dowodu, że to potrafisz. Zwyczajnie tak: ,,to i to chcę zrobić z dobra w moim sercu, to i to chcę uporządkować w swoim życiu”. Potrafisz to i uda ci się to, choćby tylko częściowo.
Nie dąż do wyników, ani w krótkim czasie, ani w długim. Może myślisz: ,,muszę udowodnić, że ja… muszę tej osobie pokazać, że ja…” Nie tak. To nie jest sposób życia z bliźnimi. Nawet skrycie nie oczekuj, że ,,w końcu otrzymam dyplom: najlepszy w…” Daj sobie spokój. Twoje życie nie musi być walką, nie musi być wielkim wyzwaniem pełnym napiętych oczekiwań ważnych osiągnięć. Owszem, świat tego oczekuje, jest to forma ekonomii, aby osiągać coraz wyższy zysk, ale ciebie to nie dotyczy. Twoje życie nie jest walką i konkurencją, w której musisz osiągać lepsze wyniki, niż inni. Nie jest też formą zobowiązania: ,,muszę to robić, bo inni to robią i muszę im udowodnić, że jestem w tym lepszy od nich”. Również nie tak: ,,muszę to zrealizować, bo wszyscy to mówią”. Nie, w swoim życiu masz ważne sprawy, które stopniowo musisz doprowadzić do wzrostu i rozkwitu, które zostaną powoli doprowadzone do wzrostu i rozkwitu, jeśli tego zechcesz, a które są połączone z twoim głębokim wewnętrznym szczęściem.
- Mistrz Morya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz