,,Nawiasem
mówiąc, nieco wcześniej byłem w Klubie Wzniesionych Mistrzów. (…)
Wygłosiłem tam wykład. No tak, Cauldre w swoim ludzkim umyśle nie do
końca zdaje sobie sprawę z tego, że mogę robić wiele rzeczy
równocześnie. Mogę wygłaszać wykład (…), mogę spać, mogę jeść smaczne
danie w Paryżu i mogę być tutaj, słuchając waszych rozmów (...) I to
jest dobra rada dla was wszystkich – przestańcie być tak cholernie liniowi! Jesteście w I. Możecie robić wiele rzeczy naraz.
A zatem dziś rano wygłaszałem wykład na życzenie innych Wzniesionych Mistrzów, którzy pracują z grupami ludzi. Potrzeba wynikła nagle, w związku z czym oświadczyłem: „Jestem zajęty w dniu 1 czerwca 2019 roku. To jest mój dzień Shoudu. To jest ten jeden, wielki dzień w miesiącu, kiedy mogę błyszczeć i być niegrzeczny”. (…) Powiedziałem: „Po to żyję. Taki właśnie jestem”. Na co oni: „Nie, nie, nie, Adamus, musimy się czegoś dowiedzieć. Zanim tam zejdziesz, musimy wiedzieć, jak ty to robisz. Przyznajemy, że jesteśmy daleko w tyle. Przyznajemy, że wciąż zmagamy się z naszymi… jak ty to robisz? My wciąż zmagamy się z naszymi grupami, a tymczasem ty odlatujesz poza umysł z Shaumbrą z całego świata. Co ty takiego robisz?"
Trochę się wahałem. Nie, żebyśmy ze sobą konkurowali, ale… (…) Wiecie jak to jest, wszyscy kiedyś byliśmy ludźmi, więc gdzieś tam istnieje ta zabawna cecha – być pierwszym, być na szczycie. Zwlekałem chwilę z odpowiedzią, ale w końcu powiedziałem: „Nie wiem. Nie wiem, czy dam radę wcisnąć to w mój napięty harmonogram. Wiecie, muszę tam zejść, przemówić do Cauldre'a i przekonać go, żeby się tak nie denerwował, muszę też iść do Lindy i uspokoić ją, żeby nie martwiła się na zapas, co powiem. A wiecie, to zajmuje trochę czasu. Nie jest tak, że ja tam po prostu sobie wpadam”. I dorzuciłem: „Schodzę tam całe godziny wcześniej, a czasem dni”. Ale nalegali.
No więc wyjaśniłem im: „To bardzo proste. To bardzo, bardzo proste. Oto istota sprawy. Macie duchowych nauczycieli, z których większość jest pełna makyo. Macie duchowe istoty, ludzi, którzy są trochę zagubieni i próbują się odnaleźć. Próbują być bardziej duchowi. Próbują być oświeceni lub wznieść się, a właściwie większość z nich chce być trochę bogatsza i trochę zdrowsza. Ale – powiedziałem – problem polega na tym, że robicie to ze swoimi uczniami – i oni to robią – z poziomu umysłu. Próbujecie wyjść poza to coś, o czym tak wiele się uczyliśmy od czasów Atlantydy do teraz i próbujecie to zrobić z poziomu umysłu, a to nie działa. Nie działa. Umysł stworzy labirynt, układankę. Umysł wykreuje wielką grę stwarzającą pozory, że to go dokądś prowadzi, a to ułuda. Tak więc musicie wyjść poza umysł. Musicie z niego wyjść”.
Zapadła głucha cisza, jak tutaj w tej chwili. (…) „Hę?” Wreszcie zapytali: „Jak wychodzicie poza umysł? Jak to robicie spoza umysłu, skoro wszystko u człowieka dzieje się w umyśle? Jak to robicie? ”
Odparłem: „Cóż, to nie jest łatwe. To było moje największe wyzwanie, kiedy przyszedłem do pracy z Shaumbrą. Jak wyjść poza umysł? Jak mamy działać z zewnątrz, żeby zmienić to, co jest wewnątrz, skoro wszystko jest tutaj zamknięte?” Powiedziałem: „To kwestia odwracania uwagi. Wymaga to wielu dystrakcji. Wymaga to ogromnego zaangażowania każdego Shaumbry, który podlega tej transformacji. Potrzeba dużo śmiechu i pewnych mechanizmów, które zamierzamy dziś tu przebadać i które pozwolą nam wydostać się na zewnątrz po to, żeby można było poradzić sobie z tym, co wewnątrz”.
I powiedziałem: „Ale mnie jest o wiele trudniej niż komukolwiek z was świętych tu, w górze. Jest mi trudniej, ponieważ mam do czynienia z tą samą grupą, która nas w nim umieściła. Z tą samą grupą, która umieściła nas w umyśle. Mam z nimi do czynienia, możecie więc sobie wyobrazić, jakie to trudne. Mnóstwo poczucia winy, które smok pomaga nam teraz wydobyć na powierzchnię. Mnóstwo zaprzeczania. Mnóstwo zaprzeczania: „Och, to nie byłem ja. Nie, ja tego wszystkiego nie zrobiłem”. Tak, tak było. (…) „Mnóstwo zaprzeczania. Dużo aktywności umysłowej”, ponieważ skoro byliście jednymi z tych, którzy pomogli założyć stare opaski, to doświadczać będziecie mnóstwa związanych z tym problemów. Powiedziałem więc: „Jest to szczególnie trudne, ale zamierzamy wykorzystać tę energię, to znaczy zamierzamy wziąć na warsztat ten sposób myślenia i korzystając z niego wydostać się na zewnątrz”.
Znów zapadła cisza, aż w końcu ktoś zapytał: „Ale czy od tego nie można zwariować?” (…) Odpowiedziałem: „Absolutnie” i dalej wyjaśniałem: „Moja Shaumbra…” Moja Shaumbra (…) jest… (…) Powinniśmy to wykorzystać do ścieżki dźwiękowej, „Oooch! Oooch!”
„Moja Shaumbra właśnie teraz przez to przechodzi”. Powiedziałem: „Obarczyłem ich tym w zeszłym mie… – złożyłem na ich barkach duży ciężar w zeszłym miesiącu… – Obciążyłem ich tym w zeszłym miesiącu. Przyjdzie im doświadczyć czegoś w ciągu 45 do 60 dni. Och, jakże oni panikowali! Jakże panikowali! Wielu z nich pytało: ,,Czy umrę? Co się ze mną stanie? Może nie powinienem tego robić?” I powiedziałem: „Właśnie dokładnie to robimy teraz, to właśnie będą czuć i tego doświadczać, każdy na swój sposób. W tym miesiącu nie będzie wiele o fizyczności. Jakaś resztka, ale głównie będzie o tym, co się tu dzieje.
„Wszystko będą zapominać. Nie będą w stanie poskładać niczego do kupy, jak to robili w przeszłości. Ich logika już tak dobrze nie będzie działała – powiedziałem. – I to właśnie robimy”. I dorzuciłem: „Wiecie, podsumuję to wszystko”. Linda, gdybyś zechciała to zapisać, bo to było naprawdę mistrzowskie. „Zamierzam to podsumować dla was wszystkich, moi drodzy Wzniesieni Mistrzowie słuchający mojego wykładu, zamierzam to podsumować, a jest to całkiem proste, chociaż sprawi, że długo będziecie się nad tym zastanawiać: ,,Co on miał na myśli?” Zamierzam to podsumować, a brzmi to tak: Jesteście szaleni dotąd, dopóki nie zrozumiecie, że nie jesteście”.
- Adamus Saint-Germain
A zatem dziś rano wygłaszałem wykład na życzenie innych Wzniesionych Mistrzów, którzy pracują z grupami ludzi. Potrzeba wynikła nagle, w związku z czym oświadczyłem: „Jestem zajęty w dniu 1 czerwca 2019 roku. To jest mój dzień Shoudu. To jest ten jeden, wielki dzień w miesiącu, kiedy mogę błyszczeć i być niegrzeczny”. (…) Powiedziałem: „Po to żyję. Taki właśnie jestem”. Na co oni: „Nie, nie, nie, Adamus, musimy się czegoś dowiedzieć. Zanim tam zejdziesz, musimy wiedzieć, jak ty to robisz. Przyznajemy, że jesteśmy daleko w tyle. Przyznajemy, że wciąż zmagamy się z naszymi… jak ty to robisz? My wciąż zmagamy się z naszymi grupami, a tymczasem ty odlatujesz poza umysł z Shaumbrą z całego świata. Co ty takiego robisz?"
Trochę się wahałem. Nie, żebyśmy ze sobą konkurowali, ale… (…) Wiecie jak to jest, wszyscy kiedyś byliśmy ludźmi, więc gdzieś tam istnieje ta zabawna cecha – być pierwszym, być na szczycie. Zwlekałem chwilę z odpowiedzią, ale w końcu powiedziałem: „Nie wiem. Nie wiem, czy dam radę wcisnąć to w mój napięty harmonogram. Wiecie, muszę tam zejść, przemówić do Cauldre'a i przekonać go, żeby się tak nie denerwował, muszę też iść do Lindy i uspokoić ją, żeby nie martwiła się na zapas, co powiem. A wiecie, to zajmuje trochę czasu. Nie jest tak, że ja tam po prostu sobie wpadam”. I dorzuciłem: „Schodzę tam całe godziny wcześniej, a czasem dni”. Ale nalegali.
No więc wyjaśniłem im: „To bardzo proste. To bardzo, bardzo proste. Oto istota sprawy. Macie duchowych nauczycieli, z których większość jest pełna makyo. Macie duchowe istoty, ludzi, którzy są trochę zagubieni i próbują się odnaleźć. Próbują być bardziej duchowi. Próbują być oświeceni lub wznieść się, a właściwie większość z nich chce być trochę bogatsza i trochę zdrowsza. Ale – powiedziałem – problem polega na tym, że robicie to ze swoimi uczniami – i oni to robią – z poziomu umysłu. Próbujecie wyjść poza to coś, o czym tak wiele się uczyliśmy od czasów Atlantydy do teraz i próbujecie to zrobić z poziomu umysłu, a to nie działa. Nie działa. Umysł stworzy labirynt, układankę. Umysł wykreuje wielką grę stwarzającą pozory, że to go dokądś prowadzi, a to ułuda. Tak więc musicie wyjść poza umysł. Musicie z niego wyjść”.
Zapadła głucha cisza, jak tutaj w tej chwili. (…) „Hę?” Wreszcie zapytali: „Jak wychodzicie poza umysł? Jak to robicie spoza umysłu, skoro wszystko u człowieka dzieje się w umyśle? Jak to robicie? ”
Odparłem: „Cóż, to nie jest łatwe. To było moje największe wyzwanie, kiedy przyszedłem do pracy z Shaumbrą. Jak wyjść poza umysł? Jak mamy działać z zewnątrz, żeby zmienić to, co jest wewnątrz, skoro wszystko jest tutaj zamknięte?” Powiedziałem: „To kwestia odwracania uwagi. Wymaga to wielu dystrakcji. Wymaga to ogromnego zaangażowania każdego Shaumbry, który podlega tej transformacji. Potrzeba dużo śmiechu i pewnych mechanizmów, które zamierzamy dziś tu przebadać i które pozwolą nam wydostać się na zewnątrz po to, żeby można było poradzić sobie z tym, co wewnątrz”.
I powiedziałem: „Ale mnie jest o wiele trudniej niż komukolwiek z was świętych tu, w górze. Jest mi trudniej, ponieważ mam do czynienia z tą samą grupą, która nas w nim umieściła. Z tą samą grupą, która umieściła nas w umyśle. Mam z nimi do czynienia, możecie więc sobie wyobrazić, jakie to trudne. Mnóstwo poczucia winy, które smok pomaga nam teraz wydobyć na powierzchnię. Mnóstwo zaprzeczania. Mnóstwo zaprzeczania: „Och, to nie byłem ja. Nie, ja tego wszystkiego nie zrobiłem”. Tak, tak było. (…) „Mnóstwo zaprzeczania. Dużo aktywności umysłowej”, ponieważ skoro byliście jednymi z tych, którzy pomogli założyć stare opaski, to doświadczać będziecie mnóstwa związanych z tym problemów. Powiedziałem więc: „Jest to szczególnie trudne, ale zamierzamy wykorzystać tę energię, to znaczy zamierzamy wziąć na warsztat ten sposób myślenia i korzystając z niego wydostać się na zewnątrz”.
Znów zapadła cisza, aż w końcu ktoś zapytał: „Ale czy od tego nie można zwariować?” (…) Odpowiedziałem: „Absolutnie” i dalej wyjaśniałem: „Moja Shaumbra…” Moja Shaumbra (…) jest… (…) Powinniśmy to wykorzystać do ścieżki dźwiękowej, „Oooch! Oooch!”
„Moja Shaumbra właśnie teraz przez to przechodzi”. Powiedziałem: „Obarczyłem ich tym w zeszłym mie… – złożyłem na ich barkach duży ciężar w zeszłym miesiącu… – Obciążyłem ich tym w zeszłym miesiącu. Przyjdzie im doświadczyć czegoś w ciągu 45 do 60 dni. Och, jakże oni panikowali! Jakże panikowali! Wielu z nich pytało: ,,Czy umrę? Co się ze mną stanie? Może nie powinienem tego robić?” I powiedziałem: „Właśnie dokładnie to robimy teraz, to właśnie będą czuć i tego doświadczać, każdy na swój sposób. W tym miesiącu nie będzie wiele o fizyczności. Jakaś resztka, ale głównie będzie o tym, co się tu dzieje.
„Wszystko będą zapominać. Nie będą w stanie poskładać niczego do kupy, jak to robili w przeszłości. Ich logika już tak dobrze nie będzie działała – powiedziałem. – I to właśnie robimy”. I dorzuciłem: „Wiecie, podsumuję to wszystko”. Linda, gdybyś zechciała to zapisać, bo to było naprawdę mistrzowskie. „Zamierzam to podsumować dla was wszystkich, moi drodzy Wzniesieni Mistrzowie słuchający mojego wykładu, zamierzam to podsumować, a jest to całkiem proste, chociaż sprawi, że długo będziecie się nad tym zastanawiać: ,,Co on miał na myśli?” Zamierzam to podsumować, a brzmi to tak: Jesteście szaleni dotąd, dopóki nie zrozumiecie, że nie jesteście”.
- Adamus Saint-Germain
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz