niedziela, 22 stycznia 2023

Spojrzenie na rok 2022

 Może być zdjęciem przedstawiającym tekst

 

Spojrzenie na rok 2022

Już niedługo wejdziemy w nowy rok. A rok 2022 jaki był dla was? Linda, proszę o mikrofon. Robię to po to, żeby każdy, kto ogląda online, mógł się w to wczuć. Często wydaje mi się, że czujecie się osamotnieni w swoich myślach czy uczuciach. Ale zauważcie, że kiedy tak krążymy z mikrofonem, możecie się odnieść do tego, co mówią inni i powiedzieć: „To samo działo się ze mną. Nie byłem jedyny”.

2022, jaki był ten rok? Czy był to najlepszy rok w historii, czy raczej nie? Linda, proszę, po-szukaj ochotnika.

Tak. Tak, moja droga?

PAULA: Odzyskałam suwerenność.

ADAMUS: Taak.

PAULA: Odseparowałam się od innych rzeczy, które nie działały.

ADAMUS: Słusznie. Słusznie.

PAULA: Byłam sama ze sobą.

ADAMUS: Sama ze sobą. Czy to był trudny rok?

PAULA: Taak.

ADAMUS: Jak trudny? W skali od jednego do dziesięciu.

PAULA: Bywały trudniejsze lata. (obydwoje chichoczą)

ADAMUS: Taak. To dobra nagroda pocieszenia.

PAULA: Taak, to było jakieś siedem, osiem punktów.

ADAMUS: Siedem, to dość trudny rok. OK.

PAULA: Taak.

ADAMUS: Dlaczego?

PAULA: Opór z mojej strony.

ADAMUS: Taak. Albo?

PAULA: Zmiana.

ADAMUS: Albo?

PAULA: Albo przyzwalanie.

ADAMUS: Taak.

PAULA: Taak.

ADAMUS: OK. Nie chcę jeszcze zdradzać mojej odpowiedzi. Zrobimy rundę i rozstrzygnie-my tę sprawę.

PAULA: Chcesz, żebym powiedziała coś jeszcze?

ADAMUS: Nie, nie. Po prostu mów, co chcesz. Trudny rok. OK.

PAULA: Taak.

ADAMUS: To trudne pytanie. Linda? 2022. Czy zechciałabyś zrobić to jeszcze raz? Cześć, Annette.

ANNETTE: Cześć.

ADAMUS: Jak się masz?

ANNETTE: Dobrze. Lepiej.

ADAMUS: Przebyłaś długą drogę, żeby spotkać się z Shaumbrą.

ANNETTE: Tak.

ADAMUS: Ale głównie ze mną?

ANNETTE: Tak. (trochę śmiechu) Nie, z wami wszystkimi. Taak.

ADAMUS: Rozmawialiśmy kilka lat temu. Siedziałaś właśnie tam.

ANNETTE: Tak, to prawda.

ADAMUS: I, och, energie, które wtedy popłynęły, wywarły wpływ na Shaumbrę na całym świecie. Smutek, niemalże desperacja. Jak się mają sprawy teraz?

ANNETTE: Dużo lepiej.

ADAMUS: Dobrze. Cieszę się, że to powiedziałaś. (Adamus chichocze)

ANNETTE: Taak, taak, oczywiście.

ADAMUS: Wyszedłbym na głupca!

ANNETTE: Myślę, że nie byłoby mnie tutaj, gdyby się nie udało.

ADAMUS: Tak.

ANNETTE: Ponieważ czuję, że zdołałam opanować dużo tych energii, które stawiały opór.

ADAMUS: Racja. Słusznie.

ANNETTE: I tak właściwie myślę, że ten rok był dla mnie jakby lepszy, całkiem dobry rok.

ADAMUS: Jest jeszcze coś, co cię powstrzymuje, jakbyś coś dźwigała na swoich barkach. Co to jest?

ANNETTE: Eee... ha! W takim razie muszę o to zapytać ciebie, tak myślę. Ty mi powiedz, co to jest.

ADAMUS: Jasne, a potem zapytam cię ponownie i będziemy grać w tę grę w kółko. (śmiech)

ANNETTE: Taak, taak, taak!

ADAMUS: A ma ktoś tutaj piłkę tenisową?

ANNETTE: Nie. Oczywiście chodzi o to, żeby nie wierzyć, że jestem szalona, żeby zaufać sobie.

ADAMUS: Właśnie.

ANNETTE: Myślę, że...

ADAMUS: Moglibyśmy to od razu zmienić.

ANNETTE: Tak, oczywiście.

ADAMUS: Zatem, głosujmy. Ile osób uważa, że Annette jest szalona? Proszę podnieść rękę. (więcej chichotów, nikt nie podnosi ręki)

ANNETTE: Nie, ja...

ADAMUS: Ilu z was czuje, przez co ona przechodzi? No wiecie, to takie przechodzenie przez te trudne czasy w przekonaniu, że to wasze, ale tak naprawdę to nie jest wasze. Ilu z was tak się czuje? (duża część publiczności podnosi rękę) Widzisz! Nie jesteś szalona.

ANNETTE: Taak, taak.

ADAMUS: Właśnie to udowodniłem.

ANNETTE: Taak, taak.

ADAMUS: Taak. To było naukowe podejście. (więcej chichotów) Gdyby ktokolwiek pod-niósł rękę przy pierwszym pytaniu – bum! – skończyłby z Tobiaszem i Samem.

ANNETTE: Czuję się całkiem bezpiecznie, ale trochę jeszcze zostało.

ADAMUS: Jasne, żyjesz w trudnym świecie. A czy nadal masz jakieś problemy rodzinne z synem?

ANNETTE: Nie aż tak bardzo.

ADAMUS: Nie aż tak bardzo.

ANNETTE: Sama wierzę i czuję, że udało mi się z tego wyplątać i to w zupełnie odmienny sposób, który zaskakuje innych. Na przykład, wiesz, ci z opieki zdrowotnej, patrzą na mnie jakby pytali: „Co ty mówisz? Czy mówisz ‘nie’, zajmowaniu się swoim synem?!”

ADAMUS: Taak. Taak.

ANNETTE: Jakby, taak, pytają: „Kim jesteś? Dlaczego...” taak.

ADAMUS: A ty mówisz, oczywiście: „Jestem Mistrzem. Po prostu rób, co mówię”.

ANNETTE: Nie, nie.

ADAMUS: Nie?!

ANNETTE: Nie, nie mogę.

ADAMUS: Spróbuj!

ANNETTE: Nie mogę.

ADAMUS: Tak, spróbuj. To jest wspaniałe. „Jestem Mistrzem” i obserwuj wyraz ich twarzy. (Adamus chichocze) Ale musisz to powiedzieć...

ANNETTE: Wtedy nie będę mogła go w ogóle zobaczyć.

ADAMUS: Trzeba to powiedzieć z przekonaniem: „Witam. Jestem Mistrzem”, a nie: „Je-e-e-stem m-m-m-mistrzem”.

ANNETTE: Taak.

ADAMUS: Tak, zwyczajnie patrzysz im w oczy: „Jestem Mistrzem. Rozwiąż mój problem”.

ANNETTE: Taak? Poważnie?

ADAMUS: Taak.

ANNETTE: Poważnie?

ADAMUS: Mhm.

ANNETTE: Czy mogę im…

ADAMUS: Jasne.

ANNETTE: ...to powiedzieć?

ADAMUS: Taak, taak.

ANNETTE: Co się stanie...

ADAMUS: To znaczy, dlaczego nie miałabyś tego zrobić?

ANNETTE: Tak, ale co się stanie potem?

ADAMUS: „Och, jestem tylko nic nieznaczącą osobą i nie mam nad niczym kontroli, i jestem tylko...” Nie! „Witam. Jestem Mistrzem”.

ANNETTE: Będą mnie musieli zamknąć w szpitalu, jeśli...

ADAMUS: Nie. Nie. Teraz to ja chcę ci rzucić wyzwanie.

ANNETTE: Taak.

ADAMUS: Zdarzy się jedna z kilku rzeczy. Oni tego nie usłyszą.

ANNETTE: Ach!

ADAMUS: Po prostu nie usłyszą tego na ludzkim poziomie.

ANNETTE: Jak z tym aktem na obrazie?

ADAMUS: Jak z tym aktem na obrazie. Tak, taak. Papież mnie nie widział.

ANNETTE: Nie. A więc właściwie to oni... OK.

ADAMUS: Albo cię nie usłyszą, albo będą zaskoczeni, bo przywykli do obcowania, no wiesz, z takimi jak ty i innymi przez cały dzień. I chcą tylko doczekać wybicia godziny czwartej na zegarze i wynieść się stamtąd, zakończyć robotę – chcą się po prostu ciebie pozbyć. A ty im nagle obwieszczasz: „Hej! Witam, jestem Mistrzem i rozumiem, że ten problem zostanie rozwiązany, prawda?”

ANNETTE: Taak.

ADAMUS: I będą zszokowani! I mogliby od razu cię spławić, ale ty powiesz po prostu: „Jestem Mistrzem”. Spróbuj. Co gorszego może ci się przytrafić?

ANNETTE: Że nie będę mogła już odwiedzać mojego syna.

ADAMUS: Nie. To się nigdy nie zdarzy. (Annette chichocze)

ANNETTE: Nie.

ADAMUS: Nigdy to się nie stanie.

ANNETTE: Nie, to tylko mój strach przed nimi.

ADAMUS: Widzisz, masz te wszystkie zmartwienia i lęki, „nie mogę zrobić tego”, „nie mogę zrobić tamtego”. A tymczasem... jednym z efektów działania Niebiańskiego Krzyża będzie to, że nagle będziecie mieli pełny dostęp do wszystkich wymiarów waszej Jaźni. I chociaż brzmi to naprawdę dobrze, będzie to wyzwanie. Każdy z was stanie przed wyzwaniem: „Może po-winienem się po prostu nieśmiało wycofać?”

ANNETTE: Taak. Czy mogę naprawdę być na zewnątrz w tym świecie, kiedy czuję się w swoim wnętrzu sama ze sobą jak w domu?

ADAMUS: Jesteś w ALT. Jesteś w jednym i w drugim.

ANNETTE: Chcesz nam powiedzieć, że naprawdę możemy to zrobić?

ADAMUS: Nie, nie możecie. Oszukiwałem przez cały czas! (Adamus chichocze) Nieee! Nie możecie! Brrrr!

Tak, moja droga. Tak! Ale o to w tym chodzi, ponieważ będziecie się zastanawiać, wszyscy będziecie się zastanawiać: „Czy naprawdę mogę to zrobić? Czy powinienem to zrobić? Może powinienem najpierw pozwolić to zrobić innym ludziom. Może powinienem się wstrzymać. Może powinienem zrobić to połowicznie. Może w ogóle tego nie zrobię. Może to wszystko jest mrzonką. Może powinienem po prostu dostosować się i wrócić do szeregu...” Nie! To jest to, o co chodzi. Dokonasz tego. Dokonasz tego, przebijesz się, i to jest przerażające jak cholera na początku, bo pomyślisz sobie: „O mój Boże! To jest być albo nie być. To jest wielki krok. To jest kwantowy krok w tych sprawach”. Dokonasz tego i powiesz: „Dlaczego Adamus nie powiedział mi, żebym zrobiła to wcześniej? Bo jest to tak uwalniające i tak łatwe, i nie muszę manipulować energiami. Nie muszę rozgrywać gierek w moim umyśle. Muszę po prostu być tym, kim jestem i przyzwolić, żeby Wszystko, Czym Jestem, weszło do tego wymiaru. Przemierzam wszystkie światy i mogę być we wszystkich światach. Mogę być tylko w niektórych światach, kiedy tak postanowię. Mogę być we wszystkich wymiarach. Mogę być tylko w jednym wymiarze”.

ANNETTE: OK.

ADAMUS: I to jest takie wyzwalające. Ale musicie się przełamać, wszyscy musicie przebić się przez tę wątpliwość: „Czy jestem szalony? Czy powinienem to robić?” Posunę się do stwierdzenia, że tak naprawdę nie macie teraz wyboru.

ANNETTE: Nie chodzi o to, żebym ja miała się dalej czuła szalona, ale boję się ich reakcji.

ADAMUS: Dlaczego? Dlaczego myślisz, że ich reakcja będzie taka – „ona jest szalona”?

ANNETTE: Ponieważ oni nie rozumieją.

ADAMUS: Dlaczego nie przejdziesz w ALT, a wtedy ich reakcją będzie szacunek.

ANNETTE: OK. Taak.

ADAMUS: Na początku ich reakcją będzie szok, ponieważ nie są przyzwyczajeni do takich jak ty, którzy wchodzą do swojego wnętrza. I może nawet pojawić się jakieś odrzucenie z tego powodu, ale to odrzucenie tylko będzie cię testowało.

ANNETTE: Mhm.

ADAMUS: O to w tym wszystkim chodzi. Każdy z was będzie przez te kilka następnych miesięcy stawał przed wyzwaniem, w szczególności dotyczącym życia swoimi marzeniami, a nie tylko ich snuciem. Snuliście swoje marzenia długo, długo, wystarczająco długo, a teraz nadszedł czas, żeby je przeżywać, wnosić je tutaj, być nimi. Ta cała filozoficzna dyskusja o boskości i duszy, i całej reszcie, okaże się bajeczką, albo będzie prawdziwa. A wy będziecie stawiać czoła wyzwaniom. Czy jesteście na to gotowi? Czy możecie to zrobić? Czy możecie wykonać te kroki, o których mówicie? No wiecie, czy możecie wejść do tej instytucji i mieć tę mistrzowską postawę, i jeśli trzeba, wypowiedzieć słowa: „Witam, jestem Mistrzem i zajmiemy się tą sytuacją”. Ty jednakże wchodzisz tam i mówisz: „Boże! Jestem okropną matką”, no wiesz, oraz: „Co ja robię? Co oni sobie pomyślą?”.

ANNETTE: Taak.

ADAMUS: Pieprzyć ich! (kilka chichotów) Sam, przestań nakłaniać mnie do przeklinania! (więcej chichotów)

ANNETTE: A więc byłoby właściwe...

ADAMUS: Rany! Czy możesz uwierzyć, że to jest język Wzniesionego Mistrza?

ANNETTE: Tak, oczywiście!

ADAMUS: Nie. To nie ma w ogóle znaczenia, co oni myślą. Świat w tej chwili – nigdy za wiele powtarzania tego – świat w tej chwili chce, żeby każdy z was wreszcie wydoroślał i był tym, kim jest naprawdę. Ludzie rozpaczliwie poszukują jakiegoś prawdziwego Standardu, rozpaczliwie. Na kim mogą się teraz wzorować w świecie? Pomyślcie o kilku nazwiskach, wiecie, o tych, którzy są...

TAD: Donald Trump.

ADAMUS: Kto?

TAD: Donald Trump!

ADAMUS: Donald Trump, Putin, Biden, takich wymieniacie. Naprawdę?! Wiecie, przywódcy religijni, papież – niech Bóg błogosławi jego duszę – i cała reszta… Ludzie chcą kogoś, kto potrafi kroczyć i mówić jak Mistrz, i to właśnie będziesz robić. Tak, będziesz to robić.

ANNETTE: Taak. Tak, będę.

ADAMUS: Taak, taak. Tak. OK.

ANNETTE: Tak, będę.

ADAMUS: I będziesz to robić z wdziękiem, godnością i jasnością.

ANNETTE: Tak. Tak, będę.

ADAMUS: To może was wystraszyć za pierwszym razem. Każdy z was staje przed jakimś problemem w swoim życiu: „Oooch! Jak mam sobie z tym poradzić?” A potem doprowadza-cie siebie do szaleństwa i często rezygnujecie. Wycofujecie się z wykonania tego czegoś. A niektórzy z was rzeczywiście, wbrew wszelkiej logice, wbrew wszelkim powodom, dla których nie powinni tego robić i tak to robią. Podążacie za tym, co nazwalibyście swoim sercem. Podążacie za wewnętrzną wiedzą, a to bywa dolegliwe. Może to być naprawdę trudne. Ale kiedy już to zrobicie, mówicie: „Dlaczego w ogóle wątpiłem? Nie jestem szalony. Byłem szalony wzbraniając się”. I tego właśnie dokonuje Niebiański Krzyż, stawiając przed wami wy-zwania. Nie celowo, nie próbując dać wam w kość, ale on działa. Chcecie tego, czy nie chce-cie. Jest dostępne, ale wy przełykacie głośno i mówicie: „Nie jestem pewien, czy sobie poradzę”, albo „Może jestem szalony”. Nie. Będę naciskał na każdego z was – miło, oczywiście, we właściwy sobie, czarujący sposób. (kilka chichotów) Zajmijmy się teraz naszymi dzisiejszymi sprawami. OK?

ANNETTE: Mhm.

ADAMUS: Dobrze. Dziękuję ci.

ANNETTE: Dziękuję.

ADAMUS: Jasne. OK. Nie zaszliśmy z tym zbyt daleko, ale jeszcze dwie osoby na temat tego, jaki był ten rok. I dziękuję ci (zwraca się do Annette), że pozwoliłaś mi być dociekliwym.

ALICE: Próbowałam wszystkich rodzajów odwróconej psychologii: „Nieee, nie dzisiaj. Taak, taak! Chcę mikrofon”.

ADAMUS: „Kto, ja?”

ALICE

ADAMUS: Taak.

ALICE: A więc z jednej strony wewnętrznie naprawdę ekspansywne marzenia, które są po prostu łał!

ADAMUS: Tak, marzenia!

ALICE: Naprawdę, łał!

ADAMUS: Ile było dziwnych marzeń?

ALICE: Łał!

ADAMUS: Szalonych marzeń. Ile? (niektórzy podnoszą ręce) Możecie je podnieść wysoko. Nie jesteście szaleni.

ALICE: Tak. Tak.

ADAMUS: W porządku.

ALICE: A z drugiej strony ten rodzaj fizycznego uziemienia. Takie rzeczy jak ścięgno Achillesa. Jakby było schrzanione. I to ma sens, wiesz, ale wciąż powtarzasz jednak: „O rany!”

ADAMUS: Wiem. A więc ile bólu w ciele, no wiecie, dolegliwości, które uniemożliwiają wam normalne, codzienne funkcjonowanie w życiu? (więcej rąk unosi się w górę) OK, nie jesteście szaleni. To właśnie dzieje się teraz. Mów dalej.

ALICE: Tak. To wszystko.

ADAMUS: OK, poziom szczęścia?

ALICE: Pfft! Poza skalą.

ADAMUS: Dobrze. Dobrze.

ALICE: Taak.

ADAMUS: Dobrze. Wyglądasz świetnie, tak przy okazji.

ALICE: Dziękuję.

ADAMUS: Po prostu promieniejesz.

ALICE: Promienieję! To przez te srebrne włosy. (śmiech)

ADAMUS: To musiało się zdarzyć! Można powiedzieć, że doszłaś do spokoju w sobie. Walczyłaś. Jesteś dobrym wojownikiem.

ALICE: Ooch, taak!

ADAMUS: Jesteś wielkim wojownikiem, ale myślisz: „Eech! To już nie jest fajne”.

ALICE: Tak. Taaak. Ławeczkowanie jest fajne!

ADAMUS: Jest fajne.

ALICE: Taak. (chichocze).

ADAMUS: Jest fajne. Wiecie, siadacie – niektórzy z was są po prostu obserwatorami ludzi – a więc siadacie na ławce, obserwujecie ludzi i nie przejmujecie się już drobiazgami.

ALICE: Taak.

ADAMUS: Dobrze.
ALICE: Taak!

ADAMUS: Dziękuję. Jeszcze jedna osoba.

LINDA: OK.

ADAMUS: (chichocze widząc zaskoczenie Andy'ego, któremu Linda wręcza mikrofon) An-dy, cieszę się, że cię widzę.

ANDY: Tak, cześć, Adamus. Ja też się cieszę, że cię widzę.

ADAMUS: Dziękuję. Ale czy naprawdę widzisz mnie? (Andy wzdycha) Czy widzisz Cauldre'a? A moż naprawdę widzisz mnie?

ANDY: No tak, w tej chwili widzę Cauldre'a i nie mogę doczekać się trochę większego otwarcia.

ADAMUS: Otwarcia się na niego?
ANDY: Nie.

ADAMUS: Och, na siebie.

ANDY: Otwarcia na siebie.

ADAMUS: Na siebie, OK.

ANDY: Taak.

ADAMUS: Co przeszkadza temu otwarciu?

ANDY: Wydaje mi się, że mam wokół siebie kilka aspektów, które wciąż się złoszczą.

ADAMUS: Naprawdę?

ANDY: Taak.

ADAMUS: Dlaczego? Na co?

ANDY: Na niektóre twoje słowa. (trochę śmiechu)

ADAMUS: Och, mówisz mi, że mnie lubisz, ale twoje aspekty mnie nie lubią?

ANDY: Taak!
ADAMUS: Nawet bardzo! (śmiech)

ANDY: Można tak powiedzieć. Taak! Taak!

ADAMUS: (chichocząc) Taak. Dlaczego nie każesz swoim aspektom kiedyś przyjść i porozmawiać ze mną?

ANDY: Myślę, że już całkiem sporo rozmawialiśmy.

ADAMUS: Tak, one rozmawiają z tobą, nie ze mną.

AN

ADAMUS: A więc na co się skarżą? (kilka chichotów) To znaczy, na co mogłyby się skarżyć?

ANDY: No cóż, wiesz, obiecujesz, że wszystko będzie po prostu wspaniałe.

ADAMUS: Och, nie. Mam zamiar powiedzieć wam za kilka chwil po tym wstępie (Andy chichocze), że będzie naprawdę ciężko. Żadnych obietnic.

ANDY: Chodzi mi o to, że mówisz mi, żebym wyluzował. Żebym był spokojny. Że wszystko się ułoży. I wiesz, słyszałem już tę śpiewkę. Nic dobrego z tego nie wynikło.

ADAMUS: Co się nie ułożyło?

ANDY: No cóż, wiesz ...

ADAMUS: Jesteś tutaj. Masz na sobie świetną koszulkę. (jest na niej wizerunek Mikołaja)

ANDY: Och, tak, hej!

ADAMUS: Taak!

ANDY: „Uwierz”.

ADAMUS: Taak, dokładnie. A więc co się nie ułożyło, Andy?

ANDY: (wzdycha głęboko) Chyba nie spodziewałem się emocjonalnego bólu w tym roku.

ADAMUS: Co się stało? To znaczy, czy ktoś ci coś zrobił?

ANDY: Nie. Nie, nie, nie.

ADAMUS: Nie, nie.

ANDY: Osobiście czuję się dobrze. Ale ...

ADAMUS: Poczekaj chwilę. Jestem mocno zdezorientowany. (chichoczą) Ból emocjonalny. O czym mówisz – czy płaczesz po nocach?

ANDY: Czasami, taak.

ADAMUS: OK.

ANDY: Taak. Nie. Ludzie wokół mnie są... chyba w miarę jak więcej dostrzegam, widzę jakieś brzydkie gówno.

ADAMUS: Nieeee! (mówi sarkastycznie; więcej śmiechu)

ANDY: I może właśnie uświadamiam sobie, jak brzydkie może ono być.

ADAMUS: (chichocząc) Poczekaj chwilę. Kiedy to się stało?! Rany! (śmiech) Nie byłem na tej planecie od setek lat. Naprawdę?!

ANDY: No i widzisz? Jesteś stratny. (Adamus chichocze) Wiesz, zawsze chciałem doświadczyć ...

ADAMUS: Andy, czy jesteś zaskoczony, że jest jakieś gówno?

ANDY: (wzdycha) Nie, chyba jestem zaskoczony, że to dotyka mnie tak osobiście.

ADAMUS: Osobiście. Masz na myśli, że dotyka kogoś czy ciebie?

ANDY: Otóż w tym roku musiałem patrzeć, jak mój syn był wyciągany z samochodu po groźnym wypadku. Moja żona miała usuwanego raka. Bardzo emocjonalnie to przeżyłem.

ADAMUS: Rozumiem, ale te zdarzenia nie dotyczyły ciebie.

ANDY: Nie. Nie. Ale jestem w środku tego wszystkiego.

ADAMUS: Czy potrafisz znaleźć dość współczucia, żeby zaakceptować, iż to jest coś – na pewnym poziomie – to jest coś, co oni wybrali?

ANDY: Tak.

ADAMUS: I że nie spowodowałeś tego.

ANDY: Tak.

ADAMUS: I że nie możesz tego wyleczyć.

ANDY: No cóż ...

ADAMUS: Ach!

ANDY: ...to...

ADAMUS: Ach!

ANDY: To jest trudne, ponieważ...

ADAMUS: Umarła dziewczyna Sama, miłość jego życia – Kelli.

ANDY: Taak.

ADAMUS: Sprawiło mu to wielki ból. Był w stanie wnieść to do mądrości po okresie żałoby. Przyzwolił sobie na to.

ANDY: Tak.

ADAMUS: Po okresie żałoby, dzięki mądrości zrozumiał powód. A patrząc na to z ludzkiej perspektywy, to naprawdę bolało. Natomiast kiedy spojrzeć na to, można by powiedzieć, z boskiego poziomu, miało to doskonały sens.

ANDY: Tak. Jednakże człowiek to czuje. Chcę powiedzieć, że to czuję…

ADAMUS: Tak, czujesz. (Andy wzdycha) Tak.

ANDY: Odczuwam to bardzo mocno!

ADAMUS: Taak.

ANDY: A niektóre z tych uczuć nie są zbyt dobre, wiesz.

ADAMUS: Nie są.

ANDY: Ale, widzisz, zapisałem się na to. Jestem tutaj. Zamierzam nadal być w tym.

ADAMUS: Słusznie.

ANDY: Jestem w drodze. Robię to. Chcę zrobić wszystko!

ADAMUS: Tak. A więc czy to jest marchewka?

ANDY: Widziałem już wcześniej te marchewki i goniłem je.

ADAMUS: Tak.

ANDY: Myślę, że to, co mnie denerwuje w przypadku Niebiańskiego Krzyża to to, że, wiesz, słyszę: „Tak, wyluzuj. Wszystko będzie dobrze”. Pamiętam, że wiele razy mi to wcześniej mówiono.

ADAMUS: Kiedy?

ANDY: Może w jakichś przeszłych wcieleniach.

ADAMUS: Właśnie. Bardzo często, szczególnie często w zakonach i grupach duchowych, często w przeszłych wcieleniach i przeoczono to. Wiecie, przeczuwano, że coś się wydarzy; po prostu przegapiono to, opóźniając sprawę o kilka tysięcy lat lub więcej. I, wiecie, cała koncepcja Nowej Energii, Nowej Ziemi, cała koncepcja drugiego przyjścia Chrystusa, istnieje już od dawna.

ANDY: Od dawna.

ADAMUS: I są tacy, którzy, świadomie lub nieświadomie, jadą na tym koniu, którzy użyją tego – może wczuwając się w prawdę tego, ale potem używając tego – dla władzy czy dla czegokolwiek. Było tego mnóstwo i zawsze jest to głoszone jak proroctwo, coś, co wydarzy się gdzieś w przyszłości i, no wiesz: „Cierp, gdy jesteś tu na Ziemi, żebyś po tamtej stronie mógł znaleźć się w niebie”. To wszystko bzdury.

ANDY: To bzdury.

ADAMUS: Zgadza się.

ANDY: To prawda. Taak.

ADAMUS: I jedyną rzeczą, jaką mogę powiedzieć o tym wszystkim w tej chwili, jest to, że będziesz wiedział, że coś się dzieje, jeśli czujesz teraz super intensywność w swoim życiu, w sobie, a potem ostatecznie to zaobserwujesz. Ale jeśli nie czujesz nic, jeśli to jest kolejne ćwiczenie umysłowe i to jest po prostu jak kolejna gierka, wtedy to nie jest prawdziwe. Jeśli czujesz, że coś się dzieje w tobie na bezprecedensowym wręcz poziomie, co niekoniecznie ma wiele sensu, jeśli nie wiesz, co to jest, ale jest tak przytłaczające, że chce ci się płakać, że jesteś przez to prawie obezwładniony…

ANDY: Taak!

ADAMUS: Tak. Wtedy wiesz, że to jest prawdziwe. Nie dlatego, że ja to prorokuję. Z powodu tego, przez co każdy z was przechodzi i będzie przechodził między chwilą obecną a tym, co nadejdzie, a także w pewnym stopniu po tym. I nie będzie to zabawa, bo będziesz odczuwał takie rzeczy, jakich nigdy wcześniej nie odczuwałeś. I te aspekty będą ryczały donośniej niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ wszystko będzie częścią decyzji; decyzji, czy zamierzasz po prostu pozostać tutaj na planecie w warunkach dualności, czy też zamierzasz przyzwolić na transcendencję. Nie odchodząc gdzieś tam, by żyć w jakimś la-la-landzie.

ANDY: Nie.

ADAMUS: Ale otworzyć się na to i pozwolić temu wejść.

ANDY: Właśnie tutaj.

ADAMUS: Właśnie tutaj.

ANDY: Właśnie tutaj.

ADAMUS: I nie ja to robię. Nie robimy tego jako grupa. To bardzo, bardzo osobista sprawa dla każdego z was. Naprawdę, bardzo osobista. Jest tyle różnych sposobów, żeby to opisać, ale – fiuuu! – intensywność tego jest prawie niewyobrażalna.

I powiem teraz wszystkim, że niektórzy z was będą to odczuwać tak bardzo intensywnie, głęboko w sobie, iż będą mieli pokusę, żeby znaleźć sposoby ucieczki od tego, ponieważ stwierdzą: „Nie mogę już wytrzymać tej intensywności”. W miarę jak zbliżamy się do tej daty, proszę, proszę, proszę, proszę, bez względu na to, co robicie, wypijcie sobie (słychać chichoty) na noc butelkę Jacka Danielsa czy czegoś innego. Cokolwiek. Proszę, nie bierzcie antydepresantów, leków przeciwlękowych, a może być pokusa, jeśli kiedykolwiek braliście je wcześniej, bo one jakby spłaszczają wszystko. Ale to, co się dzieje, całe to zamieszanie, musi przyjść właśnie teraz. A smok pracuje w nadgodzinach.

ANDY: Taak!

ADAMUS: I... taak! I jest wiele uwalniania, ostatecznego uwalniania, które ma miejsce, a wtedy ważne pytanie, które przychodzi bezpośrednio do każdego z was, brzmi: „Czy mogę pozwolić sobie na to, żeby odrzucić całą logikę wraz z pytaniem o to, czy jestem szalony? Czy mogę po prostu pozwolić, żeby to się stało? Czy mogę po prostu przyzwolić na moim własnym, osobistym poziomie na to, czego szukałem przez tak wiele wcieleń, na poznanie Boga w sobie, na poznanie Wszystkiego Czym Jestem, na poznanie boskości i na uzyskanie do niej dostępu”. Żeby to nie była dłużej mglista koncepcja, nie jakaś wzniosła, filozoficzna idea, ale – cholera! – coś obecnego właśnie tutaj, w waszym życiu. A to skopie wam tyłek, dosłownie. Chcę powiedzieć, że...

ANDY: Tak, mój tyłek też jest obolały.

ADAMUS: Taak, taak! (Adamus chichocze)

ANDY: Teraz mam zapalenie torebki stawowej.

ADAMUS: No właśnie!

ANDY: To jakby w porządku!

ADAMUS: Dokładnie! „Oto, co dostaję!”, no wiesz.

ANDY: Taak.

ADAMUS: To będzie teraz bardzo, bardzo intensywne, i to jest jedna z rzeczy, o której chciałem dzisiaj mówić, będziemy o niej mówić w naszych nadchodzących sesjach – o super intensywności. Jeśli nic teraz nie czujecie, to, no wiecie, prawdopodobnie nie jesteście Shaumbra. (Adamus chichocze) To wszystko, co mogę powiedzieć. Mamy do czynienia z ogromnym zamieszaniem.

ANDY: Taak.

ADAMUS: Ale to jest pora na zadanie tego ostatecznego... wiesz, to nie jest tylko rozgrzewka czy próba generalna. To pora na zadanie tego ostatecznego pytania: „Czy naprawdę jesteś gotowy, Andy, żeby to wprowadzić w życie? Nawet jeśli reszta planety tego nie robi, nawet jeśli tak się różnię od innych, nawet jeśli to wywraca, zmienia i wstrząsa wszystkimi moimi systemami wierzeń?”

ANDY: Zawsze wiedziałem, że się różnię od...

ADAMUS: Tak, wszyscy to wiedzieliśmy.

ANDY: ...wielu innych. Taak. Wiesz, zawsze chciałem... nie chciałem niczego przegapić i nadal nie chcę.

ADAMUS: Taak.

ANDY: Wciąż chcę tu być i mieć tu całego siebie. Chyba po prostu nie myślałem – znowu to „myślenie” – nie myślałem, że to będzie aż takie wyzwanie. Myślałem: „Hej, jestem gotowy. Dam sobie radę ze wszystkim”.

ADAMUS: Jasne, a po części to wyzwanie spowodowane jest faktem, że wszystko dzieje się wcześniej niż ty czy ktokolwiek mógł się spodziewać. Wiecie, Shaumbra, jesteście interesują-cy. Jak Tobiasz powiedział kiedyś, „Całe to wchodzenie w oświecenie i Urzeczywistnienie wymagałoby trzech, czterech, może pięciu wcieleń”, a wy wszyscy mówicie: „Bzdura. Zrobimy to w ciągu jednego”. (śmiech)

ANDY: Taak! Taak.

ADAMUS: I nie to, że w ciągu całego jednego wcielenia, ale w okresie raptem 20 lat. Tak więc jest ono mocno skondensowane i to właśnie sprowadziło Niebiański Krzyż tutaj wcześniej niż mogliśmy sobie wyobrazić. I jest tutaj, teraz tuż przed wami, przed nami, i mówi zasadniczo: „Czy jesteście gotowi przestać marzyć o swoich marzeniach, ale żyć nimi? Czy jesteście gotowi przestać po prostu przechowywać je gdzieś?” Może majstrujecie przy nich w innych wymiarach; czy naprawdę jesteście gotowi przenieść je tutaj? I to... po prostu wczujcie się w to. Możesz oddać mikrofon Lindzie.

ANDY: Już oddaję. Już oddaję!

ADAMUS: Zrobię mały wykład. Taak.

ANDY: Dziękuję.

(ALT SHOUD 3 – 17 grudnia 2022 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura
Pokaż mniej

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz