wtorek, 30 marca 2021

Adamus Saint-Germain

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba

 

 Adamus Saint-Germain

Od tego zaczniemy i na tym dzisiaj skończymy, ale zanim przejdziemy dalej, muszę zająć się czymś bardzo ważnym: mną. (Linda się śmieje)

To było aż tak zabawne, droga Lindo?

LINDA: O, taak!

ADAMUS: O, taak. OK.

LINDA: Mhm!

ADAMUS: Czymś bardzo ważnym, mną.

Otóż zauważyłem, że w końcu zagraliście moją muzykę. Ile to już lat puszczacie muzykę w przerwach i w trakcie, aż w końcu zdecydowaliście się zagrać trochę mojej uroczej muzyki?

LINDA: Była bardzo ładna.

ADAMUS: Ogromnie bym chciał zobaczyć głosowanie w waszych mediach społecznościo-wych, droga Lindo i wy wszyscy: komu się ta muzyka podobała i chcieliby słyszeć jej więcej, a kto mógłby się bez niej obejść, jak Cauldre. Tak. Co sądzicie o tej pięknej muzyce? Czyż nie poruszyła ona waszych serc?

LINDA: To była piękna, klasyczna muzyka.

ADAMUS: W tym walentynkowym miesiącu.

LINDA: Wspaniała. Bardzo mi się podoba.

ADAMUS: Dziękuję ci. Dziękuję. A Linda nie była...

LINDA: Jestem naprawdę...

ADAMUS: ...dodatkowo opłacona, żeby to powiedzieć.

LINDA: Wiesz, że mówię szczerze.

ADAMUS: Dziękuję ci. Tak, jesteśmy tutaj świętując walentynki i czas jest doprawdy odpo-wiedni, żeby zagrać moją muzykę.

Zauważyłem kilka nieprawidłowości, ale nie chciałem o tym wspominać, dopóki nie stanę przed publicznością – he! – a chodzi o moją datę urodzenia. Czy ekipa produkcyjna mogłaby jeszcze raz pokazać to ujęcie sprzed chwili? Kiedy je zaprezentowaliście, coś w nim było zdecydowanie nie tak. Zanim znajdą to ujęcie, od razu powiem, że daty są błędne. Taak.

LINDA: Zastanawiałam się nad tym.

ADAMUS: Tak, ja też, kiedy je zobaczyłem i, oczywiście, nie jest moją sprawą poprawianie kogokolwiek, chyba że stanę przed publicznością, żeby to zrobić. Nie umarłem w 1784 roku. Wielu mi tego życzyło.

LINDA: Uf!

ADAMUS: Och, to prawda. W pewnym sensie zniknąłem mniej więcej w tym czasie, ale ży-łem jeszcze przez co najmniej kolejną dekadę.

LINDA: Och.

ADAMUS: A więc tak, i urodziłem się trochę później niż pokazano na ekranie. Ale, wiecie, faktem jest, że historia jest niedokładna, jest bardzo niedokładna. Po pierwsze, historia jest powierzchowna. Historia to opinia jednej osoby, jednego pisarza, jednego badacza na temat tego, co się wydarzyło i często historyczne daty są strasznie błędne. Nie dajcie się zwieść fak-tom historycznym, bo w historii chodzi o coś więcej.

Po drugie, nie mogę się zgodzić – w żadnym wypadku – z obrazem, portretem, który zoba-czycie na ekranie, pokazującym kogoś, kto miałby być przypuszczalnie mną, pokazaliście ten obraz w czasie przerwy czy też... no właśnie o to chodzi.

LINDA: Wyglądałeś nieco bardziej męsko niż tutaj, czy tak?

ADAMUS: Dziękuję ci, droga Lindo z Eesa, urocza istoto. Tak, czy moglibyście umieścić ten portret na ekranie jeszcze raz? Naprawdę? To znaczy, naprawdę?! Saint-Germain, ten znako-mity, tajemniczy, czarujący, zmysłowy Saint-Germain miałby tak wyglądać? Nie wydaje mi się.

Rzecz w tym, że historia popełnia błędy.

LINDA: Och.

ADAMUS: Prawda jest taka, że to był mój dobry przyjaciel i w jakiś sposób, w pośpiechu, pomylono go ze mną, a jacyś nieuważni historycy umieścili na jego wizerunku moje nazwisko. Wróćmy do portretu. (obraz pojawia się ponownie) Naprawdę?! Naprawdę to mam być ja?! (Linda chichocze) To znaczy, ten dżentelmen, mój przyjaciel, nie wyglądał najlepiej i był trochę bardziej przygarbiony niż widać to na zdjęciu, a i tak zapłacił malarzowi dodatkowe pieniądze, żeby ten uczynił go nieco przystojniejszym niż był w rzeczywistości. Miał pieprzyki na całej twarzy i nie był atrakcyjnie wyglądającym mężczyzną, ale to nie jestem ja. Nie ja. Nie, wcale nie.

Prawda jest taka, że nie namalowano mi za życia żadnego portretu, z różnych powodów. (Adamus wzdycha) Byłem lepszym malarzem niż którykolwiek z tych, którym zlecono by namalowanie mnie. Tak, poważnie. Wykonałem kilka autoportretów, siedem czy osiem auto-portretów. Nie wiem, co się z nimi stało. Wyobrażam sobie, że jeden lub dwa wciąż mogą się gdzieś znajdować, zalegając na czyimś strychu, na jakimś spleśniałym, zakurzonym, zaroba-czonym strychu i mam nadzieję, że pewnego dnia ktoś taki portret znajdzie i nie będzie wie-dział, kim jest ten przystojny gość.

LINDA: To był obraz?

ADAMUS: Sam go namalowałem.

LINDA: Och.

ADAMUS: Autoportret. Tak.

LINDA: Czy to była tempera jajowa, czy olej?

ADAMUS: To było oryginalne selfie, Linda.

LINDA: Och!

ADAMUS: To było oryginalne selfie, tak, zanim zaczęły się te wasze...

LINDA: Farba olejna?

ADAMUS: Faktycznie, faktycznie. Taak.

LINDA: Ooch.
ADAMUS: Olej, taak.

LINDA: Imponujące.

ADAMUS: Och, a ja byłem całkiem niezłym malarzem. Właściwie mógłbym komponować
całą symfonię jedną ręką, podczas gdy drugą bym malował. To było bardzo łatwe do zrobie-nia. Byłem mistrzem malarstwa w...

LINDA: Mistrzem czego? (chichocze, Adamus robi pauzę)

ADAMUS: Mam nadzieję, że kamera uchwyci, zrobi dobre ujęcie tej twarzy. (Adamus chi-chocze mając na myśli wyraz twarzy Lindy) Powiedziałem, że byłem mistrzem malarstwa i kompozycji. (Linda dalej się śmieje) Dokąd zmierza ten program? Ledwo zaczęliśmy.

Tak czy inaczej, pytanie brzmi, jak wyglądał Saint-Germain? Wróćmy do tego pierwszego obrazu.

LINDA: OK.

ADAMUS: To był mój pryszczaty przyjaciel. To nie byłem ja. Mogłem się tak ubrać, mniej więcej w ten sposób...

LINDA: Mhm.

ADAMUS: ... raz na jakiś czas, ale to nie ja. A ten z kolei portret ukazuje kogoś innego, kogo znałem całkiem dobrze – George'a Washingtona. Widzicie podobieństwo? Czy możecie po-kazywać na zmianę (do ekipy technicznej), widzicie? …a teraz George Washington.

Otóż George’a Washingtona znałem, spotykałem przy wielu okazjach. Wspaniały człowiek, a ja miałem słabość do jego żony, Marthy, ale nie okazywałem tego. Ona też coś do mnie czuła, ale musieliśmy trzymać dystans, jeśli wiecie, co mam na myśli, żeby... (Linda wzdycha głę-boko) Co, droga Lindo? (Adamus chichocze) Staram się być dzisiaj zabawny.

LINDA: OK.

ADAMUS: Muszę przyznać, że ostatnio wziąłem kilka lekcji u Kuthumiego. Wiem, że cza-sami mój sposób bycia jest raczej wyważony i ktoś mógłby go uznać za oschły i pozbawiony poczucia humoru. Tak więc brałem lekcje u Kuthumiego, a on stwierdził, że zajmie nam to trochę czasu. Powiedział jednak, że nauczy także niektórych z was, jak pozbyć się tego sztywniactwa, że tak powiem, ponieważ niektórzy z was podchodzą do spraw zbyt poważnie. Musicie nauczyć się śmiać. Ja uczę się śmiać, także z siebie.

LINDA: Och.

ADAMUS: Tak więc, pojawia się pytanie (Adamus chichocze), pojawia się pytanie, jak wy-glądałem? Jak wyglądałem? Istnieją pewne wyobrażenia mojego wyglądu w stylu New Age, czy możemy to pokazać na ekranie? Oto jak typowy artysta New Age wyobrażałby sobie wy-gląd Saint-Germaina. Nie najgorzej. Trochę podobny do Jezusa.

LINDA: Trochę.

ADAMUS: Taak. Ładny, prostokątny kształt twarzy, ładne włosy, trzymam ten magiczny kielich i co tam jeszcze, no i ten blask wokół mnie. Och, ten blask. Widzicie podobieństwo? Wróćmy do tego ujęcia New Age. (zdjęcie pojawia się ponownie) Popatrzcie. Teraz wróćcie. Widzicie?

LINDA: Ooch! (obraz nakłada się na sylwetkę Adamusa, stojącego z rozłożonymi rękami)

ADAMUS: Ach. Bardzo podo... no dobrze, w porządku, trochę podobny. Nie, to ujęcie New Age (wzdycha), nie za bardzo. To jest czyjaś koncepcja jak mógłbym wyglądać, po prostu, no wiecie, wielki Wzniesiony Mistrz, przystojny i te wszystkie rzeczy. I nie do końca pokazuje jak wyglądałem, ale jest bliższe prawdy niż wygląd George'a Washingtona, który zdecydo-wanie mi się nie podoba.

Proszę was zatem, żebyście teraz przez chwilę użyli swojej wyobraźni. Użyjcie wyobraźni. Wyjdźcie poza ramy danych. Wyjdźcie poza ramy tego, co uważacie za fakty i za ramy histo-rii.

Jak wyglądałby Saint-Germain, gdyby, no tak, gdyby był teraz wśród nas? Jak wyglądałby ten Saint-Germain, gdyby był tu teraz, może trochę młodszy? Wyobraźmy to sobie i pokażmy na ekranie.

To już bardziej jest bliższe prawdy. Ładne ubranie. Muszę to przyznać. Włosy są trochę dłuż-sze niż te, które normalnie bym miał. Koszula jest rozpięta trochę za bardzo, ale jesteśmy znacznie bliżej.

LINDA: Hmm.

ADAMUS: Nie sądzisz, Linda?

LINDA: Mmm.

ADAMUS: Nie podoba ci się ten wygląd?

LINDA: Jest w porządku.

ADAMUS: Prawdę powiedziawszy, cała Shaumbra sobie to w tym momencie wyobraża. Ko-lektyw Shaumbry, a szczególnie wiele pań właśnie teraz – he! – naprawdę się wczuwa w swo-je serca: „Jak on by wyglądał?” Tak, o to chodzi. O to chodzi.

No i pojawia się pytanie, a jak to jest, kiedy nie ma mnie tutaj z Shaumbrą, z grupą, w Cen-trum Połączenia na planecie Ziemia, jak wyglądam w Klubie Wzniesionych Mistrzów? W moim typowym dniu, spędzając czas z moimi kumplami, moimi wzniesionymi kumplami. Jak wtedy wyglądam?

Wczujmy się w to przez chwilę. Wczujcie się w to. Uruchomcie wyobraźnię. Odstawcie na bok wszelkie dane na temat tego, jak powinien waszym zdaniem wyglądać Wzniesiony Mistrz.

LINDA: Ooch!

ADAMUS: To jest to, co wymyślamy. Tak.

LINDA: Przystojniak.

ADAMUS: Coraz bardziej się zbliżamy. Coraz bardziej. Jesteśmy już całkiem blisko. W gruncie rzeczy tak blisko, że moglibyśmy mieć tu pewne problemy z prawami autorskimi.

LINDA: Łał!

ADAMUS: Ponieważ to jest – taak, to jest....

LINDA: A pawie pióra są całkiem na miejscu!

ADAMUS: O, absolutnie.

LINDA: Och!
ADAMUS: Absolutnie. Taak, taak... A tak przy okazji – gdybyśmy mogli wrócić do tamtego ujęcia – nie noszę pawich piór przez cały czas.

LINDA: Och, nie nosisz.

ADAMUS: Nie, prawdę powiedziawszy, rzadko je noszę, bo, no wiecie, biedne pawie. To naprawdę boli, kiedy wyrywa się im pióra. Ale tak pracuje wasza wyobraźnia. To praca zbio-rowa i z jakiegoś powodu wielu z was wyobraża sobie wokół mnie pawie pióra. Nie wiem dlaczego. Nie wiem, co to ma wspólnego z czymkolwiek.

A więc weźmy głęboki oddech, a tak wyglądam teraz czanelowany przez Cauldre'a, o wiele lepiej niż w tym czasie, kiedy Guy Ballard czanelował Saint-Germaina. (Linda chichocze) Miły człowiek, ale był inżynierem i, no wiecie, nie wiedział jak się ubierać. Cauldre też nie wie (Adamus chichocze), ale co jakiś czas nalegam na odpowiedni strój. No więc... (Linda robi minę) Och, nic mu nie będzie. Popłacze trochę, ale przejdzie mu.

A więc tak wyglądam z pomocą Cauldre'a, ale jeśli naprawdę chcecie sobie wyobrazić mnie kręcącego się po Klubie Wzniesionych Mistrzów, to wygląda to tak. Właśnie tak.

LINDA: Uff!

ADAMUS: Właśnie tak. Nie zawsze noszę kapelusz, ale w porządku. Tak więc dość tego odwracania uwagi, tego celowego...

LINDA: Bardzo zarozumiały.

ADAMUS: Taak, no cóż, nie zarozumiały. Nie powiedziałbym, że ...

LINDA: Jak paw!

ADAMUS: Wróćmy do tamtego ujęcia. Nie ma w nim nic zarozumiałego. To wizerunek ko-goś śmiałego i męskiego.

LINDA: Mmm.

ADAMUS: Jest pewny siebie... taak, pewny siebie.

Teraz wiem, że niektórzy z was cmokają i potrząsają głowami, zastanawiając się, co to wszystko znaczy... po prostu cieszcie się życiem. Miejcie trochę poczucia humoru, bardzo was proszę. Ja się właśnie uczę humoru! Kuthumi i ja mamy z tym ostatnio dużo zabawy. Uczę się rozluźniać i trochę odpuszczać. Ale niektórzy z was krzywią się i mówią: „No, a co z... to przecież sami mężczyźni”. Cóż, to dlatego, że przekazuję dziś przez mężczyznę. A wy pytacie: „Jak było z twoimi kobiecymi wcieleniami?” Mam rację?

LINDA: Było o tym głośno na Facebooku.

ADAMUS: Wiem. Czytam. Widzę. (Linda chichocze) W przyszłym miesiącu zajmiemy się żeńskimi wcieleniami Saint-Germaina.

LINDA: Wątpię w to.

ADAMUS: Jeśli wiecie, co mam na myśli. Tak, zajmiemy się.

LINDA: Naprawdę?!

ADAMUS: Absolutnie. Musimy. Jesteśmy w tym nowym, sprawiedliwym społeczeństwie. Byłoby nie w porządku, gdybyśmy pokazywali tylko mężczyzn.

LINDA: Mówisz o kwietniowym Shoudzie, tak? Shoudzie prima aprilisowym?

ADAMUS: Och, to nie jest następny Shoud. Można poczekać do kwietnia, ale to jest napraw-dę, no wiecie, kto tu jest prawdziwym głupcem?* Tak więc w przyszłym miesiącu pokażemy kilka ujęć mnie...

LINDA: Ooch!

ADAMUS: ... w moich poprzednich wcieleniach jako kobiety.

LINDA: Interesujące.

ADAMUS: A czasem bywam „uni-” w Klubie Wzniesionych Mistrzów, jakby bezpłciowy albo wszechpłciowy, pokażemy kilka ujęć mnie jak bym wyglądał ...

LINDA: Interesujące.

ADAMUS: ... jako kobieta. Cauldre chce teraz uciekać, a mnie to nie przeszkadza, no wiecie.

OK, weźmy głęboki oddech (Linda robi głośny wydech) z tą odrobiną nonsensu, przechodząc do dzisiejszego tematu.

LINDA: Dobrze. Dobrze.
ADAMUS: Czy to nie było zabawne?

LINDA: Tak jakby.

ADAMUS: Taak...

LINDA: Taak, taak.

ADAMUS: Tak jakby, OK.

LINDA: Taak, tak jakby.

Wiecie, chcę wam o czymś przypomnieć. Za dwadzieścia lat, za 30 lat, ludzie będą wracać do Shoudów jak nigdy dotąd, a co jeśli okażą się banalne, nużące i nudne? Wiecie, kto jest nud-ny? Metatron. (Linda chichocze) Naprawdę nudny. Bez wyczucia ludzkiej osobowości, po-nieważ on nigdy nie był w ciele.

LINDA: Mmm.

ADAMUS: Wiecie, że my, ja i wy, jesteśmy bogami w ciele, i że kiedyś spojrzymy na ten materiał po latach i przekonamy się, że tym, co naprawdę będzie się wyróżniać, okażą się momenty naszej zabawy, czas z publicznością, która wkrótce powróci. To jedne z najwspa-nialszych momentów – żarty, zabawa i świętowanie. Nie pamięta się nudnych rzeczy, do któ-rych przejdziemy za chwilę, kiedy skończymy z całą tą zabawą. Pamięta się rzeczy zabawne. Strojenie się, tak jak ja dzisiaj.

LINDA: Ja też!

ADAMUS: Wyglądasz pięknie, jak zawsze.

LINDA: Dziękuję. Dziękuję.

ADAMUS: Tak, jak zawsze.

LINDA: Kiedy zdałam sobie sprawę, że Cauldre się stroi dla ciebie, powiedziałam: „To ja też muszę się wystroić!”.

ADAMUS: Absolutnie. I zapamiętacie przyjęcia. Zapamiętacie śmiech, a czasami łzy. Nie będziecie pamiętali tych banalnych rzeczy. Wiecie, jest taka część Shaumbry, która po prostu chce, żeby było sztampowo i zwyczajnie, bez humoru i bez muzyki, i... no wiecie, wyjaśnię wam za chwilę, dlaczego to już po prostu nie działa. To po prostu nie działa.
(Jestem Merlinem SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura
* W krajach anglojęzycznych 1 kwietnia jest nazywany „Dniem Głupców” (April Fools’ Day lub All Fools’ Day) – przyp. tłum.

Wszystko jest historią.

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i broda

 ,,Wszystko jest historią. To wspaniała, wielka, bogata w treść opowieść. Właśnie tym jest. Wasze życie, ludzkie życie, to wspaniała, wielka, bogata opowieść. Nie ma niczego do nauczenia się. Nie ma żadnych lekcji, które ktoś próbuje zadać. Żadnych, wierzcie lub nie. Tymczasem wy chcecie wierzyć, że to wcielenie – czy jakiekolwiek inne – jest czymś bardzo poważnym, czymś szczególnym i ma na celu naukę.
Bzdura! To wszystko opowieść, to wszystko, czym jest. Wielka, wielowątkowa, ludzka historia”.
- Adamus Saint-Germain

 Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba

 ,,Tak więc weźcie głęboki oddech. Jeśli ujawni się stara, emocjonalna rana, dotycząca, powiedzmy, partnera, albo rodzica czy kogoś jeszcze, obserwujcie siebie, ponieważ zwykle widzicie, jak ona się wyłania i natychmiast zaczynacie narzekać: „Och! Ooch! To stare wspomnienie. Och! Jestem złym człowiekiem. Nie powinienem mieć takich myśli”. Zamknij się! Przypnij skrzydła i przejdź. Przypnij te skrzydła i po prostu z tym skończ. A po drugiej stronie jest mądrość, ten nektar. To wszystko”.
- Adamus Saint-Germain

poniedziałek, 29 marca 2021

Transhumanizm

galactic collective eraoflightdotcom

 ,,W naszej formie transhumanizmu nie trzeba zbierać i gromadzić wszelkich możliwych danych, jak to robią ludzkie komputery, lecz uświadomić sobie, że niczego nie musimy
gromadzić. Niczego.

Nie musimy gromadzić danych, faktów i liczb, ponieważ posiadamy wewnętrzną wiedzę. Ona jest jak informacyjna chmura waszej własnej jedności. To wasza własna wiedza, która nie gromadzi danych, jak robi to umysł. Nie zapamiętuje jak umysł – wewnętrzna wiedza po prostu wie. I nie wie dotąd, dopóki nie potrzebuje wiedzieć. W tym zawiera się jej piękno. To nie jest miejsce składowania – to wasza wewnętrzna wiedza, wasz gnost.

Najlepszym sposobem jej scharakteryzowania jest stwierdzenie, że operuje ona poza czasem i przestrzenią. Stąd też nie musi być liniowa. Nie rejestruje danych. Jeśli jest coś, co chcecie wiedzieć, a miało to miejsce w przeszłości, sięga w przeszłość. Nie magazynuje informacji, po prostu po nią sięga. To Ja Jestem Tutaj. To świadomość”.
- Adamus Saint-Germain

 

sobota, 27 marca 2021

ProGnost 2021

 Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i na świeżym powietrzu

 ProGnost 2021

Zanim przejdę dalej, porozmawiajmy przez chwilę o ProGnost. Jak Cauldre i Linda już wspomnieli, ProGnost odbył się zaledwie trzy tygodnie temu. Jest jedna rzecz, którą chcę o nim powiedzieć, ale odnosi się to także do Shoudów i wszystkiego, co robimy, to jesteśmy my wszyscy. My wszyscy.

Tobiasz wprowadził słowo „Shoud”, które jest starożytnym słowem, oznaczającym właściwie „społeczność”, i powiedział: „Nazwijmy to Shoudami, ponieważ to jesteśmy my wszyscy”. Istotna różnica między tym, co my robimy, a tym, co robi większość innych grup, polega na tym, że zazwyczaj ktoś wygłasza dla nich wykłady lub czaneluje wykładowcę. Informacje płyną od niego do nich. My tutaj tego nie robimy. Robimy Shoud razem. Oznacza to, że łą-czymy naszą społeczność wszystkimi naszymi głosami, całą naszą energią i otrzymujemy najpiękniejsze z możliwych i najgłębsze efekty. Czasami zabawne, czasami bardzo wzrusza-jące, czasami nudne jak diabli (Adamus i Linda chichoczą), ale to jesteśmy my.

Wszystko, co słyszycie poprzez Tobiasza, Kuthumiego, mnie, jest wami, to jesteście wy. Kie-dy nadejdzie czas, kiedy zejdę ze sceny Shaumbry, kiedy odejdę, kiedy powiem moje ostatnie „Jestem Tym, Kim Jestem”... (mówi bardzo dramatycznie; Linda chowa twarz w dłoniach) Czy ty się modlisz, płaczesz, czy się śmiejesz?

LINDA: Wszystko naraz. (Adamus chichocze) Wszystko naraz. Nie chcę o tym myśleć. Nie przypominaj ciągle o tym.

ADAMUS: Wiecie, podczas gdy Kuthumi uczy mnie poczucia humoru, ja uczę go teatralno-ści. Teatralności! W pewnym momencie był trochę przeciwny teatralności, ponieważ uważał, że nie jest autentyczna. Czuł, że zawsze powinien być sobą w swoim prawdziwym, depresyj-nym stanie.

Musiałem więc nauczyć go trochę teatralności, ekspresji w życiu (znowu mówi z pasją i te-atralnie). Nie jest przesadą otworzyć swoje serce i dzielić się na wszystkich poziomach. Nie-którzy z was są czasami tak cholernie nudni, a ja proszę was, żebyście powstali jak feniks, żebyście wznieśli się z wnętrza siebie, żebyście wydobyli z siebie pasję, żebyście wydobyli z siebie ekscytację, żebyście wydobyli z siebie teatralność.

Duszy dobrze robi śpiewanie pieśni pełną piersią, a nie więzienie głosu gdzieś w zamknięciu (teraz szepcze), w ciszy i ciemności.

Wyluzujcie trochę. Będziecie tego potrzebowali. Będziecie tego potrzebowali, jeśli planujecie pozostać na tej planecie, w tym zwariowanym miejscu, jakim ona jest.

Na czym stanąłem, droga Lindo? Tak szybko zapominam. Sam siebie rozpraszam. Właściwie to sprawdzam Lindę, czy pamięta.

LINDA: No cóż, mówisz, że my, no wiesz, musimy mieć poczucie humoru, a ty odchodzisz i...

ADAMUS: Och, tak, tak, tak, tak!

LINDA: ...pfff!

ADAMUS: Moje odejście, tak. Nadejdzie dzień, w którym opuszczę scenę Shaumbry i (mówi z wielką pasją) powiem moje ostatnie „Jestem Tym, Kim Byłem”. (chichoczą) Dobrze się bawię. (Adamus wciąż chichocze) Kuthumi ma niezłą zabawę. Jest tu dzisiaj kilku znajomych, których za chwilę może przedstawię, a może nie.

LINDA: Ups.

ADAMUS: Są poniekąd zdumieni tym, co się tu dzieje. Zaprosiłem ich celowo, ponieważ czasami robili się trochę zbyt poważni. Ale kiedy odejdę, kiedy odejdę, przekażę Adamusa wam wszystkim. Każdy z was będzie Adamusem. Adamus, czyli „cholerni my”, my wszyscy. (Adamus chichocze)

Weźmy więc porządny, głęboki oddech w radość, piękno i zabawę życia. I muszę powiedzieć, Kuthumi, że te zajęcia dobrze mi robią. Dobrze się dzisiaj bawię.

ProGnost to my wszyscy. Informacje, których dostarcza, nie biorą się tylko stąd, że oto usia-dłem i zrobiłem notatki do wykładu. Z mojej strony to podłączanie się do każdego z was, a następnie podłączanie się do planety i wczuwanie się w to, co się dzieje, a potem ujęcie tego w wiadomość. Ale w niej jest każdy z nas. Jest skrojona na waszą miarę, ponieważ w niej jest wasz wkład. To jesteście wy. To my wszyscy. Nie chodzi tylko o to, co ja mam ochotę po-wiedzieć. Jeśli miałbym wybór tematu w ProGnost, prawdopodobnie mówiłbym o muzyce i sztuce – hm, taak – ale to jesteście wy. To wasz głos. I to właśnie jest ważne.

A kiedy zanurzyliśmy się w smutek ludzkości, to było trudne. To było trudne dla mnie. To było naprawdę ciężkie dla Cauldre'a. To było ciężkie dla drogiej Lindy. To było ciężkie dla was wszystkich, ponieważ ten smutek jest. A ponieważ wy, jako Shaumbra, jesteście go świadomi, chcecie o nim usłyszeć. Chcecie zrozumienia czegoś, czego według was nie wiecie, ale tak naprawdę wiecie. Chcecie zrozumienia, czym jest ten smutek. Już od dawna pytacie: „Co to jest?”, aż oczywiście robicie coś typowego dla Shaumbry. Bierzecie to do siebie. Obwiniacie się. Myślicie, że nie wykonujecie właściwej pracy w dochodzeniu do Urzeczy-wistnienia czy w stawaniu się urzeczywistnionym Mistrzem, ponieważ macie to ogromne poczucie smutku i myślicie, że dzieje się coś złego. Nie! Odczuwacie bardzo realny smutek ludzkości.

Ludzkość już wcześniej przechodziła przez smutne czasy, ale niekoniecznie była świadoma swojego smutku. Niekoniecznie świadoma tego, dlaczego była smutna, a teraz jest to po-wszechne. Wiecie, gdzie odczuwane to jest najsilniej? Tam, gdzie wchodzą nowi. Przychodzą nowi, przychodzą do Karmazynowego Kręgu, ale wielu też po prostu wkracza dopiero w swo-je przebudzenie i to oni zderzają się z tą wielką ścianą smutku – łez, smutku – i nie potrafią tego zdefiniować. I co mówią? Mówią: „Nie wiem, co to jest. Dlaczego jest mi tak smutno? Coś musi być nie tak.” Albo też obwiniają o to swoich przewodników duchowych, czy nie wiadomo co jeszcze.

Nie, to jest chmura otaczająca ludzkość w tej chwili. Przyniósł ją ze sobą smok, który przybył na planetę. I jest to czas refleksji, czas przyglądania się i pytania: „Co my zrobiliśmy?” Nie w kategoriach osądu, nie w kategoriach obwiniania, ale: „Co my zrobiliśmy?”

To bardzo słuszne pytanie. Tak, jest w tym pewien smutek, ale sama natura tego pytania: „Co my zrobiliśmy?” powoduje, że musimy również przyjrzeć się temu, dlaczego w ogóle się tu znaleźliśmy, dokąd zmierzamy oraz przyjrzeć się cierpieniu. Wrzucam to wszystko razem do jednego wielkiego pudła, do kategorii o nazwie „cierpienie”.

Planeta istotnie cierpi. Ludzie doznają ogromnych cierpień z własnej ręki i z ręki innych. Podczas gdy u coraz większej liczby ludzi budzi się świadomość i coraz więcej jest urzeczy-wistnionych Mistrzów przesiadujących na ławce w parku po całej planecie, my przyglądamy się i stwierdzamy: „Cierpienie. Czy jest to coś, co poniesiemy w przyszłość? Cierpienie. Czy jest to coś, co nam służyło? To jest nasza energia. Czy ona nam służyła? Czy musi nam służyć jako cierpienie w przyszłości?”

Możecie wszyscy prześledzić wstecz swoją linię rodową, swoje przeszłe wcielenia – znaj-dziecie tam mnóstwo cierpienia. Możecie spojrzeć na obecne wcielenie. Możecie spojrzeć na, do licha, ostatni tydzień i przekonacie się ile w nim było cierpienia. Nadszedł czas, żeby zmienić tę całą koncepcję cierpienia na planecie. Planeta wycierpiała już wystarczająco dużo. Wy wycierpieliście wystarczająco dużo. Było wystarczająco dużo smutku. Dlatego właśnie my, razem, poruszyliśmy temat Łez Ludzkości w ProGnost. To było doskonałe.

To było doskonałe, bo można było powiedzieć nowym: „Przyjrzyjmy się cierpieniu. Czy ist-nieje jakaś lepsza droga? Czy jest coś innego?” I odpowiedź brzmi „tak”, a jeśli nie wiecie, co to jest, droga Shaumbro, natychmiast chwyćcie berło. Jeśli nie wiecie, co to jest, przerwijcie na moment myślenie, chwyćcie berło, ponieważ ono zawsze poprowadzi was do waszej energii i do waszych decyzji. Tak, jest inna droga niż cierpienie.

Ale znajdują się na tej planecie tacy, którzy są przywiązani do cierpienia, którzy czują, że cierpienie jest wolą Boga i drogą Boga. Czują, że bez cierpienia człowiek ulegnie deprawacji na miliony różnych sposobów. Nie mają zaufania ani wiary w samą ludzką naturę, więc mó-wią: „Człowiek musi cierpieć, aż się nauczy. Człowiek musi paść na kolana i błagać o prze-baczenie”, zwracając się do Boga, którego nawet nie zna.
Ale teraz nadszedł czas i cierpienie wraz z nieodłącznym od niego smutkiem zaczyna się koń-czyć na tej planecie. Och, ale zanim ujrzycie wielką zmianę, zobaczycie więcej cierpienia i więcej wezwań do cierpienia, ale to się zmieni. I chciałbym, żebyście sobie teraz uświadomili jedną rzecz, że to, co zrobiliśmy w ProGnost, co wy zrobiliście w ProGnost, rzuciło światło na ten problem i pomogło zdecydować: „Tak, to też musi odejść”. Nie ma miejsca na planecie na cierpienie. Jest natomiast dużo miejsca na żarty i humor. Dużo miejsca na miłość. Dużo miejsca na to, żeby czyjeś światło świeciło otwarcie i swobodnie, ale cierpienie? Jego czas się skończył. Dlatego o tym rozmawialiśmy i to jest jedna z ważnych rzeczy, które będziemy robić na planecie jako urzeczywistnieni Mistrzowie, świecąc naszym światłem głęboko w serce tego, co było cierpieniem, tak aby mogło ono przekształcić się w mądrość.

Weźmy z tym porządny, głęboki oddech. Dosyć już tego cierpienia i smutku na planecie. Do-syć.

Jak do tego dojdziemy? Tak naprawdę nie ma to znaczenia, ale nadszedł czas na zmianę. To jest być może największe – nie chcę nazywać tego zadaniem – ale największe wyzwanie świadomości dla tych z was, którzy pozostaną na planecie jako urzeczywistnieni Mistrzowie. Nie zamierzamy walczyć z cierpieniem. Po prostu będziemy je oświetlać wielkim światłem. A kiedy będziemy je oświetlać tym światłem, ono je obnaży. A kiedy je obnaży, spowoduje to trochę zamieszania – dużo zamieszania i chaosu – ale w końcu przekształci się ono w mądrość.

Weźmy z tym porządny, głęboki oddech.

(pauza)

Mm. Tak więc, droga Lindo, czy wiesz co mnie naprawdę irytuje, a co Shaumbra powtarza cały czas i co mnie naprawdę wkurza? Czy wiesz, co to jest?

LINDA: Co?

ADAMUS: „Nie wiem.”

LINDA: Co masz na myśli? Co masz na myśli mówiąc „nie wiem”?

ADAMUS: „Nie wiem.” Zadałem pytanie o to, co mnie naprawdę irytuje – jedna z rzeczy, które Shaumbra, wielu Shaumbra powtarza cały czas – i co to jest?

LINDA: O co ci chodzi? Dlaczego zapytałeś? Jeśli nie wiesz, to dlaczego pytasz?

ADAMUS: Nie wiem. Nie wiem. (rozlegają się głośne brzęczenia i syreny, a Adamus chicho-cze).

LINDA: Dlaczego?

ADAMUS: „Nie wiem!”

LINDA: Och!

ADAMUS: Otóż chodzi o to, że „nie wiem” to jest ta rzecz, która mnie wkurza, a którą Shaumbra powtarza cały czas.

LINDA: Aach!

ADAMUS: Ponieważ wy wiecie i o to chodzi w całym tym Shoudzie. (Adamus chichocze) Czy możemy usłyszeć ten sygnał jeszcze raz? Włącza się wówczas, kiedy mówicie: „Nie wiem”. (dźwięk klaksonów samochodowych) Tak, to jest jak wersja indyjska (teraz dzwonki i syreny). Tak, proszę bardzo. Dobrze. Dobrze. (Adamus chichocze) Dobrze. Wystarczy. Wy-starczy. Przerwijmy to.

„Nie wiem”. Jest to być może jedna z najbardziej toksycznych rzeczy, jakie możecie powie-dzieć do siebie lub o sobie: „Nie wiem”. Nagle, kiedy mówicie: „Nie wiem”, kreuje to ową chmurę, tę zasłonę wokół was, a ona blokuje odpowiedzi, potencjały, rozwiązania. Blokuje wszystko. „Nie wiem” jest stwierdzeniem zdecydowanie afirmatywnym, a niektórzy z was mówią to naprawdę z wielkim przekonaniem: „Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem!” Mówicie to tak pewnie. To ten jeden raz, kiedy stajecie się trochę teatralni: „Nie wiem!” i to doprowadza mnie do szału. Działa to na mnie tak, jak drapanie długimi ostrymi paznokciami po tablicy – errrrr! – bo prawda jest taka, że wiecie. Po prostu gracie w grę zwaną „nie wiem”. Taak.

Kiedyś mieliśmy widzów, teraz mamy Lindę jako naszą widownię. Naszego jedynego przed-stawiciela publiczności.

LINDA: Och, cóż za presja. Uch!

ADAMUS: Kiedyś mieliśmy tu publiczność i kiedy ktoś mówił „nie wiem”, to było takie za-bawne, a ja z przyjemnością wysyłałem go do toalety, na dziesięć minut samotności w toale-cie. Niektórym to się naprawdę podobało. Ale faktem jest, że byli i tacy, którzy twierdzili, że to było prostackie i mściwe z mojej strony. Wcale nie. Chodziło o to, żeby pokazać, że to „nie wiem” jest bardzo, bardzo toksyczne, ponieważ wy wiecie i jest to gra, w którą gracie ze sobą każdego dnia.

Istnieją różne warianty „nie wiem”. Takie jak: „Nie jestem pewien” lub „Nie chcę podejmować decyzji” lub „Nie płacą mi za to” albo różne inne sposoby, żeby powiedzieć to samo: „Nie wiem”. Prawda jest taka, że wiecie i nadszedł czas, żeby skończyć z „nie wiem”. Kiedy znowu będziemy mieli tu widzów – ooch! ooch! ooch! – czekam na to, bo to, co wprowadzi-my, sprawi, że… będziemy mieli dla nich specjalne „krzesło nie wiem”.

LINDA: Ooch!

ADAMUS: Może w kącie. Tak naprawdę nie ma tu kąta, ale znajdziemy jakieś „krzesło nie wiem”, coś jakby, no wiecie, coś jakby – jak to nazwać – wysłanie dziecka do kąta, na chwilę spokoju, czy coś w tym rodzaju. Będziemy mieli „krzesło nie wiem” i każdy, kto to powie, będzie musiał założyć czapkę.

LINDA: Och.

ADAMUS: Czapkę. Chciałbym dać wam przykład, bo to nie będzie dotyczyło tylko tych Shoudów na żywo. To będzie się działo za każdym razem, kiedy przyłapię kogoś z was na mówieniu „nie wiem” lub jakiegoś wariantu „nie wiem”. Oto co się stanie. Poproszę ochotni-ka, żeby tu przyszedł i zademonstrował to nam. A więc, Gaelon, podejdź tu, proszę.

LINDA: Och, on jest twoim ochotnikiem?

ADAMUS: On zastępuje Cauldre'a.

LINDA: Och.

ADAMUS: Cauldre jest tak zajęty, że nie może tu siedzieć i robić testów światła i dźwięku, więc poprosimy Gaelona, żeby usiadł na tym dużym krześle tutaj. Gaelon Tinder, jego matka to Jean Tinder, oczywiście. Proszę. Nie, chodź tutaj i usiądź na dużym krześle. Tak. Zdejmij maseczkę. Nie zarażę się COVID-em, bo jestem duchem. (Adamus chichocze) Dobrze. Do-brze.

Usiądź proszę. Czy denerwujesz się trochę?

GAELON: Tak.

ADAMUS: Czy wiedziałeś, że się tu pojawisz?

GAELON: Nie! (chichocze)

ADAMUS: Nie. Niezła niespodzianka, co?

No więc zrobimy tak: powiedzmy, że ty i ja będziemy rozmawiać podczas Shoudu, co zresztą zrobimy, i ja powiem coś w stylu: „Co zatem ważnego wydarzy się w twoim życiu w następ-nej kolejności, Gaelon?”, a ty powiesz...

GAELON: Nie wiem. (Linda łapie gwałtownie powietrze)

ADAMUS: A ja na to: „Co?!” I dzwoni dzwonek... (pauza) dzwoni dzwonek. Musimy dać im więcej kawy, tym z tyłu. A skoro mowa o kawie, Kerri!

KERRI: Och!
ADAMUS: Nie dostałem jeszcze kawy. Gadam tu od długich 45 minut. A kawy nie ma. I opowiadam o cierpieniu! Cierpię, ponieważ zapomniano o tak prostej rzeczy jak zwykły kubek kawy. Wydawałoby się, że w mig zrozumie w czym rzecz, ale ona sobie siedzi tam przy sąsiednim stoliku i mówi: „Nie wiem. Nie wiem. Nie sądziłam, że czegoś potrzebujesz, Ada-mus. Prosisz o...”

Nie. Wczuwasz się w to. Wychodzisz poza umysł i wszelkie dane, i uświadamiasz sobie: „Och, Adamus chętnie napiłby się teraz kawy”. Na czym stanęliśmy?

GAELON: Nie wiem.

ADAMUS: Dobrze. (chichoczą) A kiedy to powiesz i zadzwoni dzwonek... (na moment włą-cza się spokojna muzyka) Co to był za dzwonek, do cholery?! A dzwonek... (trąbienie klak-sonów samochodowych) dzwo... taak, OK. (alarm budzika) To jest... dobrze. I dzwonek dzwoni, i wtedy Linda i ja patrzymy na... (wciąż słychać różne brzęczenia i dźwięki) Kto… co tu się dzieje?

LINDA: Myślę, że przydałoby się tu twoje berło.

ADAMUS: Moje co?

LINDA: Berło.

ADAMUS: Moje berło. Nie. To jest tylko część gry. (szepcze)

LINDA: (również szeptem) OK.

ADAMUS: OK, chociaż Gaelon tego nie wiedział. I oto nagle doznaję szoku, bo ktoś mówi: „Nie wiem.” Kiedy ktoś mówi: „Nie wiem”, widzę jak wokół niego tworzy się natychmiast zasłona, która uniemożliwia mu dostrzeżenie wszystkich jego potencjałów i wtedy wkraczacie w krainę „nie wiem”. Jesteście jakby w małej bańce. Nie widzicie tego, co naprawdę jest wo-kół was. „Cóż, nie wiem” i nagle rzeczywiście nie wiecie. Z niesamowitej, intuicyjnej istoty zmieniacie się w istotę „ja tego nie wiem”. I wtedy włącza się Linda. Śmiało, Linda.

LINDA: Oh! Och! Już czas…

ADAMUS: Linda, czy wiesz, co powinnaś teraz zrobić?
LINDA: Do licha, nie! (chichocze)

ADAMUS: Żadne „nie wiem”. (chichoczą) Linda nagle wystąpi z tą piękną kreacją, wymy-śloną przez Cauldre'a, wykonaną i uszytą przez Jean Tinder, twoją mamę, z napisem „Już wiem”, i ty ją założysz. Zróbmy zdjęcie tej czapki głoszącej „Już wiem”. (Linda klaszcze) Ładne zbliżenie. Dobrze. I obróć trochę głowę, żeby kamera mogła to uchwycić, albo jeszcze lepiej, przesuńcie kamerę. OK, „Już wiem”.

LINDA: Proszę bardzo.

ADAMUS: Dziękuję ci, dziękuję, dziękuję. „Już wiem” ma wiele znaczeń. Po pierwsze: „Wiem więcej niż myślałem, że wiem. Wiem dużo i wiem, że nie ma sensu mówić 'nie wiem'.” Być może będziemy musieli zaopatrzyć się w wiele takich czapek, a przynajmniej w kilka. Jeśli umieścicie... niech ktoś umieści to na swojej liście. Kto tego dopilnuje? „Nie wiem” (kpiącym głosem). Niech ktoś wpisze to na swoją listę. Przygotujemy całą masę czapek, uszyjemy, wyhaftujemy i będziemy je rozdawać. Ale myślę, że lepiej by to wyglądało...

LINDA: Adamus, kto by chciał taką czapkę?!

ADAMUS: Nie wiem.

LINDA: Przecież to kara… och!!! (Linda się śmieje)

ADAMUS: Zrobiłem to celowo. (rozlegają się dzwonki i brzęczyki, a Adamus chichocze).

LINDA: (nadal się śmieje) Proszę bardzo! (zakłada Adamusowi czapkę wciąż się śmiejąc, podczas gdy dzwonki i brzęczyki nie przestają hałasować).

ADAMUS: Zrobiłem to celowo, Linda. Wiesz o tym! Dziękuję ci, Gaelon, że zechciałeś być modelem, za przymierzenie nowej czapki „nie wiem”.

GAELON: Cała przyjemność po mojej stronie.

ADAMUS: Wiesz, ona wygląda trochę jak czapka nieuka.* Zastanawiam się, czy nie powinna wyglądać bardziej jak czapka czarodzieja z rondem. Wydaje mi się, że Jean początkowo to właśnie sugerowała. Dziękuję za kawę, Kerri. Dziękuję.

KERRI: Nie ma za co.
ADAMUS: (bierze łyk z innego kubka, podczas gdy Linda przynosi kawę). Aach! Ooch!

LINDA: Bardzo proszę.

ADAMUS: To nie jest kawa. To jest ...

KERRI: Ja tego nie przyrządzałam!

LINDA: To jest kombucza.

ADAMUS: Myślę, że to jest... kombucza. (Adamus chichocze) Myślałem, że mocz z wino-gron.

Tak czy inaczej, droga Shaumbro, „Nie wiem. Nie wiem”. Nie chcę już tego słyszeć, ponieważ wy wiecie. Faktem jest, że wiecie wszystko. Po prostu nie wiecie, że wiecie.

(Jestem Merlinem SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
*wysoki papierowy kapelusz ze spiczastym końcem, który dawniej dzieci musiały nosić w szkole w ramach kary za złe zachowanie lub brak dobrych wyników w nauce – przyp. tłum.
Tł. Marta Figura

 

piątek, 26 marca 2021

Miłość

 Brak dostępnego opisu zdjęcia.

 

 Miłość

A teraz poskładajmy to do kupy. To jest nasz Shoud walentynkowy. Widzicie te wszystkie serca? Gdybyście zadawali sobie pytanie: „Dlaczego dzisiaj jest tyle serc i róż? Nie wiem”. Otóż dlatego, że Walentynki są – kiedy? – za osiem dni. Właśnie dlatego.

Walentynki to święto miłości, chociaż święty Walenty był męczennikiem. Chwytacie? On cierpiał i jakoś to się przeistoczyło w święto miłości. To naprawdę dziwne. Ciekawe, dlaczego tak się przyjęło?

Linda, powinnaś powiedzieć: „Nie wiem”. Wracaj tutaj. Nie ugryzę cię.

LINDA: To jest wbrew mojej religii. Nie mogę tego powiedzieć.

ADAMUS: OK. A więc Linda nie będzie już tego mówiła. Dobra wiadomość. Uczy się.

Święty Walenty był męczennikiem w dawnych czasach, gdzieś około 269 roku, a mimo to obchodzi się na jego pamiątkę święto miłości. Jak to się stało, nie wiem. Nasz Dzień Świętego Walentego poświęcony jest teraz miłości i jest to czas, och, kiedy młodzi zakochani okazują sobie miłość, dają kwiaty. A te daję tobie, Linda, bo cię kocham. Mogą być twoje po...

LINDA: Och, dziękuję.

ADAMUS: ...po Shoudzie.

LINDA: Jesteś bardzo miły.

ADAMUS: Miłość. Co to jest miłość? Co to jest miłość? „Nie wiem”. (kpiąco, obydwoje chichoczą) Nie macie pojęcia, ile razy to słyszałem. Jeśli mam tu jakiś mały problem, jeśli w określony sposób reaguję, to dlatego, że tyle razy to już od was słyszałem.

Kiedy wzywacie mnie w nocy i ja przychodzę, rozmawiamy i zadajecie mi te wszystkie pytania, to wiecie, że moja typowa odpowiedź brzmi: „Jaka jest odpowiedź? Co o tym myślisz?”

„Nie wiem. Dlatego cię wezwałem”.

Ale nie zamierzam bynajmniej dawać wam odpowiedzi. Będę wam przypominał, że to wy znacie odpowiedzi, ale w momencie, kiedy powiecie: „Nie wiem! Nie mam pojęcia, nie wiem”, po prostu muszę się wycofać. Muszę pozwolić wam pobyć w tym szambie, w którym jesteście z tym swoim „nie wiem”. Nic nie mogę zrobić. Nie mogę dać wam odpowiedzi, a wy z kolei upieracie się przy „nie wiem”, no więc siedzimy i rozmawiamy przez jakiś czas o głupstwach, bo tak naprawdę nie dochodzimy do istoty sprawy. Te wszystkie „nie wiem” są toksyczne na tym etapie waszego rozwoju, waszego mistrzostwa. Są toksyczne.

Ale wróćmy do tematu miłości. Co to jest miłość?

Co to jest miłość? To uczucie. To uczucie, a miłość jest zmysłem. Dosłownie jest zmysłem. Teraz jest zmysłem anielskim. Dawniej go nie było. Nie było kiedyś miłości nigdzie, nigdzie, dopóki ludzie jej nie stworzyli. Wtedy pojawiła się jako ten nowy zmysł u wszystkich aniołów, aby ostatecznie jej doświadczyli. Ale co to jest miłość?

Uczyniliśmy miłość oficjalnym zmysłem, razem z ponad 200.000 innych zmysłów; odbyło się zgromadzenie, spotkanie, i ktoś wtedy powiedział: „Proponuję, żeby miłość była jednym z anielskich zmysłów”.

Najpierw rozległy się szmery, po chwili rozgorzała dyskusja, aż w pewnym momencie z drugiego końca sali ktoś zapytał: „No dobra, ale co to jest miłość? Co to jest miłość?” i sala za-milkła. Wszyscy wczuwali się w to pytanie, ponieważ, wiecie, większość anielskich istot nigdy nie odczuwała miłości, nie wiedziała nic o miłości.

Powiedziano wówczas: „Wezwijmy człowieka. Przyprowadźmy człowieka na nasze spotka-nie, człowieka, który doświadczył miłości i niech opisze miłość, żebyśmy mogli zagłosować, czy ma to być nowy oficjalny zmysł, anielski zmysł”. Znaleziono więc człowieka. Zabito go, to znaczy, żeby móc go sprowadzić, ale ostatecznie nie miało to znaczenia. Sprowadzono zatem człowieka do sali i zapytano: „Hej, Casanova, co to jest miłość?”

Casanova zastanawiał się przez chwilę, a też potrafił być teatralny, i powiedział: „Miłość. Nie mogę wam opowiedzieć o miłości, bo jej jeszcze nie doświadczyliście. A ja doświadczyłem jej 5.000 razy albo i więcej, lecz nie potrafię wam opowiedzieć o miłości. Nie są to erotyczne emocje i zmysłowe odczucia ciała. To nie jest miłość. To jest reakcja na miłość. Ale czym jest miłość? Czym jest miłość? Tak trudno to wyjaśnić, gdy się tego nigdy nie doświadczyło, ale mogę wam powiedzieć, że miłość jest zdecydowanie najwspanialszym ze wszystkich zmysłów, jakie kiedykolwiek będziecie mieli. Ale będziecie musieli przejść drogę Ziemi, żeby doświadczyć miłości, a potem, kiedy już to zrobicie i kiedy wasze serce otworzy się na miłość, a nawet kiedy wasze serce zostanie pokonane przez miłość, wtedy będziemy mogli po-rozmawiać o tym najwspanialszym ze wszystkich zmysłów”.

W całej sali na anielskich twarzach malowało się pytanie: „Co on, ku*wa, powiedział? Co?!” Ale głosowanie i tak się odbyło, a ja, oczywiście, jak to ja, zachęcałem wszystkich do głosowania. Powiedziałem: „Naprawdę mi zaufajcie. Pewnego dnia też zejdziecie na Ziemię, przy-bierzecie ludzką postać i doświadczycie tego czegoś zwanego miłością. Ale, podobnie jak Casanova, nie potrafię wam o niej opowiedzieć. Nie potrafię jej opisać. Nie potrafię jej zdefiniować, ale jest ona bardziej realna niż skały na Ziemi, niż wody na Ziemi. Jest bardziej rzeczywista niż ptaki na niebie. Jest bardziej rzeczywista niż pożary, które przetaczają się przez la...” Nieco mnie tu poniosło, ale lubię trochę teatralności.

Miłość jest bardzo, bardzo realna. Zapytani o miłość, w większości przypadków ludzie po prostu zastanawiają się. „Miłość, hm”. To ci, których się kocha. To uczucie bycia kochanym, czy to przez matkę, czy przez dziewczynę, nie ma znaczenia. Chodzi o to uczucie... (Adamus chichocze) Przysiągłbym, że Kerri dodała mi czegoś do kawy, bo nie byłem taki, dopóki nie zacząłem jej pić.

KERRI: Dodałam.

LINDA: Mów dalej. To interesujące.

ADAMUS: No więc miłość. Wracając do sedna sprawy. Miłość. Tak, czym jest miłość? Zwykle wraca się do czasów, kiedy byliście zakochani. Ach, do wspaniałości tamtych miłości, albo tej aktualnej. Jednak próba opisania miłości to niedźwiedzia przysługa. Próba zdefiniowania miłości to jak próba zamknięcia jej w butelce i uwięzienia. Miłość pochodzi z serca.

Jak myślisz, Linda, jak myślisz, dlaczego miłość kojarzy się z sercem?

LINDA: Ponieważ nie pochodzi z mózgu.

ADAMUS: To jest dobra odpowiedź. Myślałem, że powie: „Nie wiem”. Widać, że szybko się uczy.

Nie pochodzi z mózgu. To właściwie bardzo mądra odpowiedź. A więc nie pochodzi z głowy. Pochodzi z serca, a serce jest naczyniem, w którym… cóż, kiedy jesteście zakochani, czujecie ją w sercu, czyż nie? Niektórzy czują ją w trzewiach, ale na pewno nie czujecie miłości w mózgu, prawda? Ona jest w sercu. To jest miejsce, w którym pojawia się ten rytm życia, jak w żadnym innym miejscu waszej istoty. To pulsowanie serca, to pragnienie życia i doświadczania. Serce nie tworzy tego pragnienia, ale serce reaguje na to pragnienie, by żyć rytmem życia. Oto dlaczego właśnie serce.

Wracając do tematu. Miłość to doznanie czuciowe, anielskie istoty zatem zagłosowały i po-wiedziały: „Dobrze, zaakceptujemy Miłość jako jeden z nowych zmysłów. Tak naprawdę nie wiemy dlaczego, ale ludzie wydają się być nią zauroczeni. Zatem, tak, zróbmy to”.

Miłość jest zmysłem, a zmysł ten nie zawiera w sobie żadnych danych. Żadnych mierzalnych parametrów. Dlatego kiedy myślicie o miłości, ogarnia was uczucie. To nie jest zbiór danych o chłopaku, którego się miało 28 lat temu, danych o tym, ile razy się całowaliście i ile hamburgerów zjedliście razem. To nie jest zbiór danych, prawda? I byłoby to porażką miłości, gdyby była tylko zbiorem danych. Miłość jest uczuciem.

To jest zmysł. Wykracza daleko, daleko poza to, czym umysł mógłby się posłużyć do jej zdefiniowania. I tym właśnie powinno być całe życie.
(Jestem Merlinem SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura

czwartek, 25 marca 2021

Weźmy porządny, głęboki oddech.

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba, w budynku i biuro

 Podejmowanie decyzji przez człowieka

Historia to zbiór danych, które na ogół nie są dokładne. Mój portret, na przykład, okazał się być portretem mojego przyjaciela. Historia jest zbiorem wielu danych, które nie są dokładne, ale wygląda na to, że świat kurczowo trzyma się danych w dzisiejszych czasach. To dlatego, że tak właśnie myśli umysł. Linda, czy masz twoje małe urządzenie do pisania?

LINDA: Jasne.

ADAMUS: Och, dobrze. Poproszę ją o napisanie kilku słów na ...

LINDA: O, kurczę.

ADAMUS: (chichocząc) ... na tablicy. Zamierzam poprosić ją, żeby napisała – to Kuthumi się wtrąca. Poproszę ją, żeby zapisała kilka punktów na ekranie. Tak właśnie myśli ludzki umysł. Dane, dane, dane... emocja...

LINDA: Hej, hej, hej.

ADAMUS: ...decyzja.

LINDA: Zapisałam na odwrót. (Adamus chichocze)

ADAMUS: Dane, dane, dane, emocja, decyzja. To jest schemat – nie chodzi o to, że macie trzy zestawy danych – oznacza to serię danych, które w konsekwencji prowadzą do emocji. Wszystkie ludzkie decyzje wynikają z emocji. Emocje są punktem wyjścia dla decyzji, a potem gdy w końcu podejmujecie decyzję, mówicie, że kierowaliście się intelektem, albo że przeanalizowaliście wiele rzeczy, ale wszystko to opiera się na emocjach. I są tacy, którzy się ze mną spierali w przeszłości i przegrali, ponieważ każda ludzka decyzja ostatecznie oparta jest na emocjach.

Tak, gromadzicie dane, dużo danych, i to jest zajęcie umysłu. I nie ma nic złego w umyśle, ale tak właśnie on działa, zbiera dane. A potem te dane są oceniane przez umysł, który tak naprawdę nie rozumie prawdziwych zmysłów, sensualności czy też czuciowości, i umysł ocenia je na podstawie emocji, a następnie podejmuje decyzję. I ta decyzja jest podejmowana, powiedziałbym, w ciemności lub co najmniej w półmroku, bez pełnego wykorzystania prawdziwych zmysłów, prawdziwych odczuć.

Mówiliśmy już o tym wcześniej, tak, ale teraz nadszedł czas, żebyśmy to zrobili. Rozmawialiśmy o tym w przeszłości niejako tytułem wstępu do tego, co zamierzamy zrobić teraz, bo teraz przechodzimy do życia superczuciowego.

Cofnijmy się na chwilę. Dane, dane, emocja, decyzja.

Poczujcie to przez chwilę. Weźcie głęboki oddech i wyobraźcie to sobie razem ze mną. Wy-obraźcie sobie, że wchodzicie do pokoju i jest całkiem ciemno. Całkiem ciemno. Przed otwarciem drzwi, wejściem i zamknięciem ich za sobą, nie wiecie nic o tym pokoju. Jest w nim całkowicie ciemno. Nic tam nie ma. Umysł natychmiast, za pomocą swoich ograniczonych zmysłów fizycznych, zaczyna szukać danych. „Czy podłoga jest zimna? Czy jest z kamienia, czy pokryta dywanem?” Dane, dane, dane.

A potem wołacie w całkowitej ciemności. Nic nie widzicie. Wołacie w całkowitej ciemności, żeby usłyszeć echo, które pomoże wam określić wielkość pokoju, ponieważ nie wiecie nic o nim, o jego rozmiarach, wysokości, umeblowaniu, czymkolwiek. Moglibyście przejść jeszcze dwa metry i wpaść do głębokiej jamy pełnej aligatorów na przykład. Zaczynacie zbierać dane. Pogwizdujecie sobie trochę i próbujecie przystosować wzrok mając nadzieję, że przez ciemność przebije się gdzieś odrobina światła, która pomoże wam się jakoś zorientować.

Dane, dane, dane, dane to jest to, co w tej chwili tutaj gromadzicie. I dochodzicie do etapu, na którym nie ma prawie żadnych danych. Wszystko co wiecie to to, że chodzicie po podłodze i że coś pochłania dźwięk tak, że nie ma echa, ale to nadal nie pomaga wam określić rozmiaru czy natury pomieszczenia. Nie natknęliście się jeszcze na nic, więc nie wiecie nawet, czy są tam meble, ściany czy cokolwiek innego. Dane, dane, dane, dane.

I teraz podejmujecie emocjonalną decyzję: „Jestem w niebezpieczeństwie”. He! Tak właśnie działa umysł: „Jestem w niebezpieczeństwie”. To jest reakcja emocjonalna – „Jestem w nie-bezpieczeństwie” – i może jesteście, a może nie jesteście, ale tak dane pomagają emocjom rozstrzygać.

A teraz nadszedł czas na decyzję, ponieważ emocje powiedziały: „Tutaj jest niebezpieczeństwo, wielkie, potencjalne niebezpieczeństwo. Nie powinieneś przebywać w tym miejscu”, i decyzja brzmi: „Uciekaj co sił w nogach”. Próbujecie znaleźć te drzwi, którymi weszliście. Macie nadzieję, że nie oddaliliście się zbytnio od tych drzwi, a w rzeczywistości nie oddaliliście się od nich prawie wcale, ponieważ pod wpływem tego, co wynika z waszych danych, co wynika z waszej emocjonalnej decyzji, boicie się iść dalej.

Ale co, jeśli ten pokój zawierał waszą boskość? Po prostu wasz umysł nie mógł pojąć boskości, ponieważ nie miał z nią wcześniejszych doświadczeń. Nie wie, czego szukać. Nie wie, jak wykorzystać swoje dane do wykrycia jakiejś boskości. A co jeśli ten pokój był wypełniony waszą boskością, ale wy teraz postanowiliście uciekać, mając nadzieję, że znajdziecie drzwi, ponieważ boicie się tego, co może nadejść?

To jest typowy dla człowieka sposób myślenia. Oczywiście uprościłem go i złagodziłem, a niektórzy będą protestować, że uczyniłem go zbyt prostym, ale nie, tak to właśnie działa. Ma-cie to na ekranie. Dane, dane, dane, emocja, decyzja, i tak idziecie przez życie każdego dnia. A kiedy napotykacie ciemne pokoje – metafora oznaczająca coś nowego w waszym życiu – to zazwyczaj podejmowana jest decyzja o ucieczce lub przynajmniej o wstrzymaniu się, albo inna decyzja, którą często się podejmuje: „Zdobądźmy więcej danych. Zostańmy tu przez chwilę i zobaczmy, co się stanie”, równocześnie trzymając jedną rękę na drzwiach, żeby móc wyjść tak szybko, jak to tylko możliwe. Już czas, żeby wyjść poza ten schemat.

W tym pokoju teraz, w tym pokoju reprezentującym tak wiele nowych możliwości, w tym pokoju reprezentującym waszą boskość, w tym pokoju reprezentującym waszą energię i wszystkie wasze potencjały, w tym pokoju teraz się zatrzymujecie. Zatrzymujecie obsesyjne zbieranie danych, chwytacie wasze berło, nie jako broń, nie jako odpowiedź, ale jako przy-pomnienie, że wy wiecie. Że wy wiecie.

Gdybyśmy zatrzymali się właśnie teraz, kiedy stoicie w ciemnym pokoju po zebraniu być może setek danych, a wasza reakcja emocjonalna to strach i być może nie podjęliście jeszcze decyzji, ja podchodzę do was i mówię: „No więc, co zamierzasz zrobić?” Wtedy wy odpowiadacie: „Nie wiem”, a ja wymierzam wam naprawdę mocny, naprawdę mocny policzek. Powalam was na podłogę, a wy zdajecie sobie sprawę, że podłoga jest dość twarda. To kolej-ny punkt danych: „Nie upadać tak często na podłogę”. Potem rzucam was o ścianę i zdajecie sobie sprawę, że ściana też jest naprawdę twarda. I... ech, żartuję! Mmm, no, może nie tak bardzo.

Na tym etapie nie mówicie :„Nie wiem”. Kiedy podchodzę i pytam: „Co teraz zrobisz? Jesteś w tym ciemnym pokoju. Nie masz pojęcia, co tu jest. Boisz się. Zsikałeś się ze strachu. Co zamierzasz zrobić?” Mówicie: „Chwycę berło zanim zrobię coś złego. (Adamus chichocze) Chwycę berło i to berło wskaże mi drogę”. I uwalniacie się spod presji umysłu. Przestajecie myśleć i jesteście świadomi swoich emocji, ale one was nie przytłaczają. I powstrzymujecie się od podejmowania ludzkich decyzji opartych na danych, danych, danych.

Trzymacie to berło i pozwalacie, żeby przeniosło was teraz do potencjałów, do waszej energii. A kiedy wchodzicie w wasze potencjały, to nie jest tak, że jest tam odpowiedź. Nic w rodzaju: „Odpowiedź”, no wiecie; są tam wszystkie odpowiedzi, wszystkie potencjały, a wy będziecie natychmiast przyciągani do potencjału, który zawiera to, co nazwalibyście największym poziomem satysfakcji, sensualności, zaś najmniejszym poziomem cierpienia, najmniejszym poziomem oporu.

Automatycznie zostaniecie tam poprowadzeni. Nigdy tego nie kwestionujcie. Nigdy, nigdy, nigdy! Nie kwestionujcie tego, że automatycznie zostaniecie poprowadzeni do najwyższego potencjału. Najwyższego nie dla planety, nie dla kogoś innego, nie dla waszej matki, nie dla waszego psa, ale dla was. Nie kwestionujcie, bo kwestionowanie to zajęcie umysłu. To jest podcinanie skrzydeł przez umysł. Nie ma czasu, nie ma miejsca na takie kwestionowanie. To wymaga ogromnego zaufania... choć nie do końca. He! Nie, tak naprawdę to nie. To jest ta błędna argumentacja: „Och, to wymaga ogromnego zaufania”. Nie, nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że to wszystko jest wasze. Wszystko jest waszą energią. Waszymi potencjałami, waszymi odpowiedziami. To nie sprawa przewodników duchowych. Och, och, och! Nic z tych rzeczy. To wy wprowadzacie siebie we wszystkie wasze potencjały – wasza świadomość.
.

A kiedy trzymacie to berło, które jest po prostu przypomnieniem; kiedy trzymacie to berło, ono przeprowadzi was przez kolejne warstwy toksycznych „nie wiem”, które nałożyliście na siebie w przeszłości. Przebije się przez tę zasłonę i doprowadzi was do odpowiedzi. I wtedy zamilknijcie. Uciszcie się. Mówię to, ponieważ ludzki umysł ma skłonność do obsesyjnego zadawania pytań, martwienia się i obaw, i do powtarzania w kółko: „Może lepiej zbierzmy więcej danych, zróbmy więcej badań i spróbujmy to rozgryźć, a potem musimy usiąść i wy-ważyć szanse, co jest dobre, a co złe. Potem musimy ocenić...” Zamknijcie się! Jesteście w swojej własnej energii, a energia nigdy, przenigdy nie będzie działać przeciwko wam. Nigdy nie będzie działać przeciwko wam.

I wtedy, gdy będziecie w tej ciemności, w tej nicości, na chwilę, tak, umysł się wtrąci i powie: „Cooo to jest? To po prostu jedna wielka ciemna otchłań, a ja zostanę pożarty przez potwora, który się w niej kryje”. I mniej więcej w tym momencie, kiedy przekroczycie schemat „dane, dane, dane, emocje”, nagle ujawni się wewnętrzna wiedza, a wy powiecie: „Cholera! Ja to wiedziałem! Cholera! Zawsze to wiedziałem! Po co ja się woziłem z całym tym umysłowym nonsensem 'dane, dane, dane, emocja'?”

I w chwili, kiedy o tym pomyślicie, w chwili, kiedy zadacie to pytanie – będziecie w swojej energii. Przyjdzie odpowiedź: „Ponieważ tego chciałeś, ponieważ myślałeś, że to jest właściwa droga”, a potem pojawi się myśl: „Zastanawiam się, czy kiedykolwiek się z tego wydobędę" i odpowiedź jest już gotowa, bo zawiera się właśnie w tej wewnętrznej wiedzy: „Jasne, głuptasie”. Chcę powiedzieć, że to wasza energia mówi do was. Czasami tak właśnie rozmawia z wami. Powiada: „Tak, musimy do tego wrócić”. Przestańcie o tym myśleć. Przestańcie się tym martwić. Dotarliście. Trzymajcie to berło. Ono przeniesie was w sam środek waszej energii, która obejmuje wszystkie wasze potencjały, a potencjał, który chce wam służyć najbardziej ku waszej największej radości, okaże się tym, którego będziecie świadomi natychmiast. W ostatecznym rozrachunku będziecie świadomi także wszystkich innych potencjałów, ale stwierdzicie: „Eech, nie jestem zainteresowany, bo te oznaczają cierpienie. Te zajmują zbyt dużo czasu. Te... właściwie to, do cholery, nie wiem czym one są. Ale, owszem, chcę tego potencjału radości i lekkości, i żadnego więcej cierpienia”. Żadnego więcej cierpienia.

Weźmy głęboki oddech, droga Shaumbro. Tak, dobrze się dzisiaj bawię.

Już tak długo funkcjonuje ten stary styl, bardzo liniowy styl „dane, dane, dane, emocje”, co jakiś czas decyzja, ale mnóstwo razy „nie wiem”. Czasami zadajecie takie oto pytania: „Co powinienem zrobić? Gdzie mam się przeprowadzić? Czy powinienem sobie kogoś znaleźć? Kim jestem? Jak długo będę żył? Co muszę zrobić, żeby zadbać o swoje zdrowie?” I wtedy zaczynacie zbierać dane. Wchodzicie do internetu. Szukacie. Badacie. Przestańcie! Nie mó-wię, że badania są złe, ale jeśli chodzi o ważne pytania dotyczące waszego życia – dokąd się udać, co robić, jak przezwyciężyć problem fizyczny, jak przyzwolić na dobrobyt w swoim życiu, wszystkie te rzeczy – przestańcie sięgać po schemat „dane, dane, dane, emocje”, ponieważ, widzicie, w większości przypadków decyzje podejmowane w oparciu o ten schemat bazują na emocjach, a emocje to zazwyczaj strach, poczucie braku lub cierpienie.

Nic dziwnego, że ciągle powielacie to samo, z tym samym cierpieniem, z tym samym rezultatem. Wyjdźmy poza to. Trzymajcie to berło i niech przeniesie was ono w waszą własną energię, gdzie są wszystkie odpowiedzi i gdzie odpowiedź niosąca największą radość i największą lekkość będzie dla was absolutnie oczywista, absolutnie jasna. Nie postawi was przed wyborem: „Nie jestem pewien, czy wybrać to, czy to”. To będzie oczywiste i uderzy was jak wielkie objawienie wewnętrznej wiedzy.

Weźmy porządny, głęboki oddech.

Nadszedł czas, żebyśmy zmienili, żebyście wy zmienili sposób znajdowania odpowiedzi na pytania, nadszedł czas dochodzenia do prawdziwych decyzji w życiu. Nadszedł czas, żebyśmy otworzyli się na wszystkie potencjały, a one tu są, i jest to tak proste, jak trzymanie tego berła i uciszenie umysłu, powstrzymanie jego obsesji. Ono przeniesie was prosto w waszą energię, a im spokojniejsi będziecie, bodaj przez kilka chwil, przez kilka cennych chwil, tym bardziej przekonacie się, że w tym wielkim ciemnym pokoju, do którego właśnie weszliście, który jest symbolem być może jakiegoś pytania w waszym życiu; w tym wielkim ciemnym pokoju, jeśli tylko pozostaniecie przez chwilę w milczeniu, przestaniecie próbować zbierać dane i nie będziecie podejmować emocjonalnych decyzji, odpowiedź sama się pojawi.
(Jestem Merlinem SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura

 

wtorek, 23 marca 2021

Razem dostąpić Boskości

 Może być czarno-białym zdjęciem przedstawiającym dziecko

 Świat uczuć jest niestabilny. Jeśli żyjesz w tej sferze, raz będziesz czuł tak, innym razem inaczej. Wiesz to sam doskonale. Uczucia zawsze są zmienne, żadne uczucie nie jest zawsze takie samo. Przeżywając określone doświadczenie, możesz się czuć tak albo inaczej. Miłość jest zupełnie inna. Stoi wyżej niż uczucia i je przekracza. Możesz przeżywać seksualność z miłości i wtedy jest ona taka, jaka jest, ale różnica polega na tym, że to jej nie umniejsza ani nie zwiększa. Ta sama seksualność może być doświadczona w bardziej rozluźniony sposób. To tworzy zupełnie inne doświadczenie, głębsze, które jest skierowane zarówno na tę osobę, która jest przy tobie jak i na dziecko, które ewentualnie przywołujesz z własnej woli. Płodność, ludzie i prawdziwy kontakt - te sprawy też są częścią seksualności. To wszystko są bardzo ważne momenty w życiu i są one zawarte w seksualności. Można powiedzieć, że seksualność je odżywia.
(Geert Crevits, www.morya.org, Mądrość Mistrza Morya 1: ,,Głębszy sens życia”)

 Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie stoją, kwiat i w budynku

 Najwrażliwsza sprawa między ludźmi

Dlatego w seksualności tak wiele rzeczy układa się źle. Seksualność jest bardzo delikatną sprawą, możliwe, że to najwrażliwszy punkt między ludźmi. Gdy zechcesz połączyć seksualność z miłością, odkryjesz, że masz długą drogę do przebycia, być może wieloletnią podróż, zanim to osiągniesz. Kiedy to się stanie, doświadczenie będzie zdumiewające, niezwykłe, natychmiast odnajdziesz odpoczynek, spokój i Boskość oraz harmonię w swoim życiu.

Razem dostąpić Boskości

To oznacza: gdy przebyłeś już tak długą drogę, że w końcu możesz zacząć wyobrażać sobie, czym mogłoby być wspólne dostąpienie Boskości. To jest coś, co jeszcze nie rozpoczęło się tutaj na Ziemi. Jest wyjątkowo niewielu ludzi, którzy potrafią przeżywać seksualność w Boskości. To nie jest niemożliwe, często jednak ludzie się poddają. To nowa kwestia, którą poruszyłem wcześniej i znów do niej wracam. Seksualność może współistnieć z Boskością.

Gdy człowiek myśli o Boskości, żyje zgodnie z Boskością, gdy akceptuje boską energię w swoim życiu, wtedy seksualność może stać się ekstazą, która w tej chwili na Ziemi jest poza zrozumieniem. To jest coś, co leży w odległej przyszłości.
(Geert Crevits, www.morya.org, Mądrość Mistrza Morya 1: ,,Głębszy sens życia”)

O ciąży

 you have physical bodies - so do this - the 9th dimensional arcturian council - channeled by daniel scranton channeler of archangel michael

 O ciąży

Nie mógłbym ująć tego lepiej, ponieważ matka, która spodziewa się dziecka przyjmuje postawę wyczekiwania na dziecko, czekania, wiedząc, że czekanie to najważniejsze, co może zrobić. Doświadcza jego rozwoju i każdej chwili; ważny jest każdy jej kontakt z dzieckiem. Bowiem uwaga, jaką matka - a także ojciec - daje dziecku, opiekuńcza troska wynikająca z miłości, strumień miłości, który jest dla dziecka jego rzeczywistością, stanowią pożywienie dziecka. Gdy tego nurtu nie ma, gdy z serca nic nie płynie, dziecko nie może się naprawdę rozwijać. Natura zrobi swoje, dziecko urośnie, ale prawdziwe dziecko pojawi się z trudem. Nie będzie tak uważne, nie będzie tak skupione. Nie będzie pochłonięte tym, co dzieje się z ciałem, z rozwojem ciała.

Gdy z serca coś płynie, dziecko będzie tym pochłonięte, ponieważ ono widzi energię, a zatem jest skupione na matce i nawiązuje się prawdziwy kontakt. Dziecko będzie inne, powstaje inaczej i matka jest inna. Dlatego też kobieta, która wie, co to znaczy czekać, kobieta, która wie, co to znaczy nosić dziecko i poświęcać mu czułą uwagę zyskuje ogromne możliwości. Właśnie w taki sposób rodzą się wszyscy wielcy ludzie na Ziemi. Wszystkim młodym ciężarnym matkom należy powiedzieć, że sposób, w jaki oczekują dziecka za każdym razem będzie inny i to one mają nad tym kontrolę. Trzeba im to uświadomić po to, by mogły nauczyć się świadomie wchodzić w interakcje z dzieckiem dzięki temu nurtowi miłości, który same muszą wytworzyć. Aby tego dokonać matka musi zajmować się swoim sercem; musi mieć odwagę żyć z serca, nie tylko z najlepszymi intencjami, ale także właściwą energią, czyli mówiąc inaczej, właściwą uwagą. Czego potrzebuje rozwijające się dziecko? Potrzebuje ciszy, czułości, piękna, wszystkiego, co w życiu wartościowe, po to, by jego duch mógł rozwijać się, gdy jest ono jeszcze w macicy. Ten rozwój nie następuje poza czasem, lecz w czasie. Rozwój dziecka poza czasem kończy się w momencie, gdy wchodzi ono w kontakt z matką.
(Geert Crevits, www.morya.org, Mądrość Mistrz Morya 2: ,,Prostota”)

 

 

 

niedziela, 21 marca 2021

Seria: Merlin Ja Jestem SHOUD 6 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe

  Brak dostępnego opisu zdjęcia.

MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU


Seria: Merlin Ja Jestem


SHOUD 6 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe


6 marca 2021 r.

www.crimsoncircle.com


Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem Saint-Germain.

Hm. Dużo energii, wiele rzeczy się zmieniało, kiedy wchodziliśmy w ten Shoud wprowadzani przez muzykę. (odnosi się  do tej muzyki ) To nie była moja muzyka, Saint-Germaina, ale na dzisiaj była wystarczająco dobra, ponieważ posłużyła energiom za nośnik. Wiele się dzieje.

Ten Shoud będzie trochę inny niż większość dotychczasowych, ponieważ to, o czym będziemy dzisiaj mówić, jest bardzo ważne dla was wszystkich.

Weźmy kolejny porządny, głęboki oddech, wchodząc w Shoud 6 z serii Merlin Ja Jestem.

Przede wszystkim, witajcie wszyscy. Witajcie wszyscy z tej wspaniałej planety Ziemia. Witajcie na tym spotkaniu Shaumbry, które odbywamy raz w miesiącu, spotkaniu, które pozwala nam połączyć nasze energie. Nie musimy się spotykać osobiście. Wiem, że czasami lubicie spotykać się osobiście, ale my nie musimy tego robić. Możemy to zrobić w ten sposób. Robimy to regularnie w stanie snu i robimy to tak jak teraz, przez internet.

Tak więc, witajcie wszyscy. O, tak, rzecz jasna uwielbiam osobiste spotkania na żywo. Właśnie mieliśmy jedno tutaj, rozmawialiśmy o tym z Cauldrem i Lindą. Dobrze byłoby być ponownie w mojej prawdziwej roli Adamusa chodzącego wśród was tam i z powrotem przejściem między krzesłami, zadającego wam pytania. Lubiłem to i bardzo mi tego brakuje w naszych Shoudach. I tylko Lindy mogę się czepiać do pewnego stopnia, ale tak, witajcie.

Jesteśmy w Konie, w Willi Ahmyo. Piękny dzień. Ptaki ćwierkały, kiedy grała muzyka. Nie słyszeliście tego, ale ptaki świergotały po prostu jak szalone, przygotowując się do tego spotkania.

Kilka rzeczy w dzisiejszym planie. Najpierw zajmiemy się drobiazgami.

Adamina

Podczas naszej ostatniej rozmowy, w której mówiłem o tym, jak wyglądałem jako Saint-Germain w moim ostatnim życiu, pojawiło się pewne pytanie. Pytanie to pojawiło się u wielu z was. Przede wszystkim, czy nie miałem żadnych kobiecych wcieleń? Tak, miałem. Niezbyt wiele. O wiele więcej miałem męskich. Nie z jakiegoś szczególnego powodu, ale wiecie, kiedy jest wam wygodnie w pewnego rodzaju ubraniu, przyzwyczajacie się do niego i dlatego tak wielu ludzi powraca wcielenie za wcieleniem do tej samej rodziny, do tego samego rodu, często nawet do tego samego kraju, a czasami nawet do tego samego miasta, wcielenie za wcieleniem. Nie było więc żadnej innej przyczyny poza tą, że w męskim ciele czułem się komfortowo. Nigdy nie czułem się tak komfortowo w ciele kobiecym, ale muszę powiedzieć, że moja równowaga między męskością a kobiecością zawsze była całkiem dobra.

Ale tym, którzy wciąż mówią o męskości i kobiecości, mężczyznach i kobietach, proponuję, żeby wyszli poza ten schemat. Tak naprawdę wcale nie o to chodzi. Wyjdźmy daleko poza to. Nie chodzi o boską kobiecość czy jakąkolwiek męskość. Jesteśmy zintegrowani. Jesteśmy jednym. Macie w sobie męskość i kobiecość. Są pożenione. Pod tym względem jesteście jednością. Nie róbmy dużo hałasu wokół męskości i kobiecości, równości i wszystkiego innego. Jesteście równi w sobie, niezależnie od wszystkiego. Równi we wszystkim, co jest w was.

Ale pytanie się pojawiło i obiecałem, że na nie odpowiem. Jak bym wyglądał? Jak wyglądałbym nie jako Adamus, ale Adamina? Jak bym wyglądał? Rzućmy więc okiem.


LINDA: O rany.

ADAMUS: To nie ja, oczywiście. To jest Madame Bławacka. Nie Saint- Germain. Nie, nigdy bym tak nie wyglądał.

Szczerze mówiąc, ja naprawdę uwielbiam Madame Bławacką. Była jedną z najbardziej wnikliwych, głęboko uduchowionych, swoiście wyrazistych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem. Na zewnątrz szorstka. Gburowata. Paliła podobno 200 papierosów dziennie. Czasami piła jak marynarz. Na zewnątrz szorstka.

Tłumaczyła się, że za to wewnętrznie była tak bardzo atrakcyjna...

LINDA: Oooch!

ADAMUS: ... że nie chciała wyglądać równie atrakcyjnie...

LINDA: Ooooch!

ADAMUS: ...zewnętrznie.

LINDA: Interesujące.

ADAMUS: Kuthumi próbował od czasu do czasu dawać jej jakieś modowe wskazówki, które ona natychmiast ignorowała. Ale przejdźmy do innego ujęcia Madame Bławackiej. Tutaj była nastolatką, miała 15 lat. Widzicie, ten wygląd towarzyszył jej od młodości i utrzymywał się potem długo w jej życiu. Tak. A te ptaki, które widzicie w tle, odlatują tak szybko, jak tylko mogą. Miała w zwyczaju straszyć ludzi i uwielbiała to robić.

Jest powód, dla którego miała ten szczególny wygląd, powód, który niektórzy z was mogliby zrozumieć, ponieważ pochodziła od wybranych przez siebie przodków i jeśli spojrzycie na zdjęcie jej matki zrozumiecie, dlaczego Bławacka wyglądała tak, jak wyglądała. Spójrzmy zatem teraz na...

LINDA: O, nie!!!

ADAMUS: ...matkę Bławackiej (Adamus chichocze)

LINDA: Uuuf!

ADAMUS: Tak, oryginalna postać. To naprawdę było rodzinne. 

Na szczęście Bławacka nigdy nie ubierała się w ten sposób. Zakrywała się trochę bardziej niż jej matka. Ale to by wiele wyjaśniało. I mam nadzieję, że wszyscy wiecie, iż mówię to z przymrużeniem oka. Idźmy dalej.

 

 

W moim wcieleniu Saint-Germaina dobrze się prezentowałem. Byłem pełen wigoru i uroku, jak zapewne zauważyliście na niektórych zdjęciach, które pokazaliśmy na naszej ostatniej sesji. Jest ku temu dobry powód. Miałem piękną matkę. Pracowałem z Cauldrem do późna w nocy przeglądając ilustracje, zdjęcia, które mogłyby pokazać, jak by wyglądała moja matka i na żadne nie mogłem się zdecydować. Dokonaliśmy zatem pewnej kombinacji. Wybraliśmy dwie fotografie i jeśli możecie sobie wyobrazić ich połączenie, połączenie wyglądu tych dwóch kobiet, to będziecie mieli pojęcie, jak wyglądała moja matka, co tłumaczyłoby mój wygląd. Nie mogłem znaleźć niczego, co by odpowiadało wyobrażeniu mojego ojca, a on również był przystojnym i dostojnym, szlachetnym człowiekiem.

A więc pytanie brzmi: „Jak bym wyglądał, na przykład, w czasach biblijnych? Jak bym wyglądał?” To było coś w tym stylu. Tak, w czasach biblijnych – piękna suknia i zauważcie, że potrafię czytać. Czytam dokument, co było niespotykane w przypadku większości kobiet w tamtych czasach. Ale prawdopodobnie tak właśnie bym wyglądał.



A jeśli pójdziemy trochę do przodu, jak wyglądałbym w moim wcieleniu Saint-Germaina, gdybym był Saint-Germiną? Wyglądałabym mniej więcej tak. Piękna kobieta, efektowna, dobrze ubrana, oczywiście, z odsłoniętą lekko jedną piersią. Ale to jest właśnie to coś (chichocze) – jeśli przyjrzycie się uważnie, tak, możecie to dostrzec – a więc prawdopodobnie tak bym właśnie wyglądał i prawdopodobnie tak bym się zachowywał.


Gdybyśmy mogli przenieść się do, powiedzmy, wieku XX, lat trzydziestych-czterdziestych, to jak bym wyglądał? Prawdopodobnie byłoby to coś takiego. Coś w tym stylu. I oczywiście ponownie muszę zaznaczyć, że to nie Cauldre poskładał to w całość. Prowadziłem go przez setki, jeśli nie tysiące zdjęć zeszłej nocy.




A gdybym się dziś wcielił i gdybym był dziś kobietą, jestem pewien, bez cienia wątpliwości, że wyglądałbym tak. Pasuje, prawda?

I mogę was zapewnić, że na pewno nie byłoby tak, jak tu. Nie.



LINDA: Ugh!


ADAMUS: To jeszcze raz Bławacka. Nie, nie sądzę, żebym tak wybrał. Ona w zasadzie musiała zakładać na siebie dywany, żeby się zakryć (Adamus chichocze), ale to była doprawdy wspaniała kobieta. Dociekliwa, wnikliwa, wywarła ogromny wpływ na świat, ale wygląd nie szedł z tym w parze. I trzeba powiedzieć, droga Lindo, że wybrała go celowo. To był jej wybór. To nie było tylko coś, co przytrafiło się przy narodzinach, to był jej wybór. Tak więc – szybki rzut oka na Adamusa jako Adaminę.

 Świat się zmienia

A teraz, kiedy mamy to już za sobą, weźmy głęboki oddech, ponieważ przechodzimy do zasadniczego tematu tego Shoudu. Przyjrzyjmy się temu, co dzieje się teraz na świecie. Co się dzieje na świecie.

Przeżywamy bardzo ważną epokę, czas przemian. Zaczęło się to ledwie ponad rok temu, cała ta era koronawirusa, którą poznajecie poprzez własne doświadczenie. Kiedyś porozmawiacie o nim z Wzniesionymi Mistrzami. Ale, no wiecie, przechodzenie tego z tymi maskami na twarzach, dystansem społecznym, brakiem życia towarzyskiego, niemożnością zaproponowania wspólnego wyjścia do restauracji lub do teatru – to całkiem inne życie.

Ten ostatni rok miał głęboki wpływ na świadomość ludzkości, niekoniecznie na działania w tym momencie, ale na świadomość. Świadomość znacznie się pogłębia. Świadomość jest punktem wyjścia i często coś, co wpływa na świadomość, zachodzi na tak głębokim, wewnętrznym poziomie, że może minąć wiele lat zanim się ujawni. Ale wszystko zaczyna się od świadomości.

W tym okresie wielu ludzi pozostaje w domu, co zmusza ich do zajrzenia w głąb siebie, zmusza ich do przebywania z członkami rodziny, choć niejednokrotnie najchętniej by uciekli, zmusza do pracy w domu. Podczas gdy normalnie szliby do biura, do swoich boksów, do swoich miejsc pracy dla menedżerów średniego szczebla, to teraz przebywali w domu, co dawało im czas na zastanowienie się, na rozważenie: „Czy to jest naprawdę to, czego chcę w moim życiu?” I, powtórzę, to wszystko dzieje się na głębszym poziomie świadomości, niekoniecznie na poziomie ludzkiego myślenia. Owszem, towarzyszyło temu ludzkie myślenie, ale gdzieś głęboko działo się coś na kształt zmiany, która zachodziła w całym świecie.

W ostatnim roku, kiedy to wszystko się działo, ogromne środki zainwestowano w technologię, jak również w niemal każdy inny aspekt ludzkiego życia. Prawie każdy aspekt ludzkiego życia został dotknięty przez wydarzenie, które miało charakter globalny, a nie było wojną.

Popatrzcie na postęp technologiczny, który się niebawem ujawni, który już się ujawnia, prawdę mówiąc. Na przykład nowy, perspektywiczny rodzaj szczepionki na malarię. Popatrzcie na wszystkie rzeczy, które pojawią się w wyniku koronawirusowej ery, a zdacie sobie sprawę, że to był epokowy czas, a wy byliście tu z tego właśnie powodu. Byliście tu z tego powodu. Większość z was nie dała się złapać w pułapkę. Kilkoro z was poszło tą całą drogą spisku przeciwko mnie, ale większość z was zachowała umiar, pozostała sobą, przypominając sobie i uświadamiając, dlaczego się tu znaleźliście w tym czasie.

Zaobserwujecie dalszy rozwój nie tylko technologii, ale także nowych systemów – systemów mających wpływ na bankowość. Chodzi o cały ten efekt ekonomiczny, jakiego jeszcze nie widziano na tej planecie. Musi zaistnieć, ponieważ rządy wydały miliardy dolarów, miliardy, miliardy dolarów, żeby utrzymać wszystko w spokoju w tym okresie. Drukowano pieniądze jak nigdy wcześniej. Prasy drukarskie pracowały dzień i noc, że tak powiem, dając pieniądze na sfinansowanie tego spokoju.

Rzecz jasna wszystko, co ma związek z gospodarką, musi być czymś wspierane, czymś gdzieś, więc zobaczycie reperkusje gospodarcze w ciągu następnych co najmniej 10, może 15 lat. Reperkusje te będą oczywiście takie, jakich można się obawiać, jak wyższe podatki, jednakże podjęte zostaną działania, żeby je w pewien sposób obejść. Zamiast zwykłych podatków zaproponuje się coś, co zostanie nazwane opłatami. Opłaty to podatki, tyle że nienazywane podatkami. Nakładać się je będzie na wszystko, od ubrania po samochód, nawet na to, ile kilometrów rocznie przejedziecie swoim samochodem, a nawet na to, jak głośno słuchać będziecie swojego zestawu stereo. Będą to opłaty zamiast podatków. Wiadomo, że tak naprawdę nie można już więcej opodatkować, więc teraz znajdzie się inny sposób, żeby to jednak zrobić. Trzeba będzie za wszystko zapłacić, zapłacić za rozdawnictwo, które miało miejsce.

W związku z tym nasuwa się pytanie – czy czeka nas jakaś katastrofa gospodarcza? Czy powinniście zbudować podziemny bunkier i być na nią przygotowani? Nie, będą pewne korekty ekonomiczne, w tym wspomniane podatki i opłaty, będą pewne korekty ekonomiczne. To, co widzieliście podczas tych koronawirusowych dni i środki finansowe, które trafiły do tak wielu ludzi, to początek naprawdę podstawowej płacy. To był jej początek, ponieważ w tym okresie czasu każdy otrzymał przydział pieniędzy do pewnej wysokości. Jeśli czyjś dochód był za wysoki, nie dostawał przydziału.

Będzie się argumentować, że był to jeden z najbardziej udanych sposobów na utrzymanie gospodarki w dobrej kondycji i że powinniśmy go kontynuować – podstawową płacę lub wynagrodzenie. Otrzymywaliby je wszyscy uprawnieni dla wyrównania szans. Nie mówię, czy jest to dobre, czy złe rozwiązanie. Zapewni ono pewną pomoc i wsparcie ludziom, którzy naprawdę mogą z niej skorzystać. Pomoże też utrwalić stan, w którym nie bierze się za siebie odpowiedzialności, stan, w którym jest się do czegoś uprawnionym. Nie jest to ani dobre, ani złe, po prostu jest. I to jest ważna kwestia, którą trzeba tutaj poruszyć.

Nie oceniajcie jako dobre lub złe tego wszystkiego, co dzieje się wokół was. Nie dajcie się wciągnąć w teorie spiskowe. Teorie spiskowe wessą was w króliczą norę, króliczą norę, z której bardzo, bardzo trudno będzie się wydostać. Stańcie za niskim murkiem. Obserwujcie, co się dzieje na świecie.

Obserwujcie, co dzieje się w gospodarce. Posunę się nawet tak daleko, że powiem, iż zasadniczo będziecie odporni na to wszystko, jeśli będziecie przestrzegać kilku bardzo prostych rzeczy, takich jak zrozumienie, że cała energia jest wasza. Reszta świata może podążać ciemną, wyboistą drogą i to naprawdę nie będzie miało na was wpływu poza tym, że będziecie to obserwować i wpływ mogą na was wywierać energie zbiorowej świadomości. Ale jeśli chodzi o wasze finanse, to nie, nie musi to mieć wpływu.

Będzie się działo wiele rzeczy związanych z regulacjami gospodarczymi. Banki będą musiały przyjąć nowe rozwiązania w różnych obszarach, od pożyczek po metodę przechowywania i rozliczania oszczędności. Bardzo duże zmiany zachodzą obecnie na planecie, o czym wspomniałem w ProGnost. W medycynie w wyniku tego wszystkiego następują ogromne zmiany.

Bądźcie więc przygotowani. Bądźcie gotowi na to, co nadejdzie później. Jednakże nie w stanie przerażenia czy strachu. Bądźcie świadomi tego, co nadchodzi na tej planecie, ponieważ nie da się przejść przez taki okres jak ten, erę koronawirusa, bez poważnych następstw.

Niektóre rzeczy wrócą do normy. Wrócą do stanu, który można by nazwać normalnością, jak możliwość pójścia do restauracji, oczywiście, bycie znowu w zatłoczonej restauracji, w zatłoczonej, gwarnej restauracji. Inne rzeczy nigdy nie wrócą do tego, co było, a jedną z bardziej oczywistych jest środowisko pracy. Ludzie mówią: „Nie muszę już chodzić do biura”. Spójrzcie, ile spraw zostało praktycznie załatwionych w ostatnim roku drogą wirtualną. Mam na myśli spotkania z lekarzami, spotkania z prawnikami, brak konieczności chodzenia do biura każdego dnia. To wielka adaptacja, a niektórzy z was mogą powiedzieć: „Och, to nie jest coś znów tak bardzo ważnego”. Indywidualnie, dla was, może nie, ale kiedy weźmiecie pod uwagę, że cały świat to robi, cały świat dokonuje tych zmian, to jest to ogromna, ogromna zmiana w świadomości i sposobie, w jaki rzeczy się potoczyły.

Wiele obszarów uwolni się z uścisku rutyny bez konieczności wystąpienia czegoś takiego jak wojna czy potężne katastrofy naturalne. To był i nadal jest bardzo skuteczny sposób na przejście planety na następny poziom i ostatecznie na przejście do nowego gatunku ludzkiego.

To tyle, nie będę wchodził w zbyt wiele szczegółów. Rozmawialiśmy o tym w ProGnost i będziemy o tym wspominać co jakiś czas, o zmianach, które zachodzą na planecie, po prostu wczujcie się w nie przez chwilę. Globalne zmiany, które miały miejsce, które przetoczyły się przez planetę w ciągu jednego roku – jednego roku – zmieniły tak wiele rzeczy i spowodowały, że tak wielu ludzi weszło w głąb siebie, żeby zapytać: „Co tak naprawdę wybieram? Czego naprawdę pragnę na tej planecie jako człowiek?”

Weźmy z tym porządny, głęboki oddech i wczujmy się w to przez chwilę. Jest to coś bezprecedensowego.

Z miejsca, w którym jestem i z perspektywy innych Wzniesionych Mistrzów nie widzimy rzeczy za pośrednictwem oczu. Pamiętamy jak to jest mieć oczy i uszy, ale tak naprawdę nie patrzymy na rzeczy w ten sposób. Używamy w sensie dosłownym naszej Enteligencji, o czym mówię w Życiu Mistrza 13. Wczuwamy się w energie rzeczy, a więc nie jest to oparte tylko na tym, co widzi oko lub słyszy ucho. A to, co widzimy, jest naprawdę bezprecedensowym czasem planety, a nie czasem smutku. Dla niektórych tak, ale nie jest to czas smutku. Gdybyście porozmawiali z Wzniesionymi Mistrzami, przekonalibyście się, że są oni zachwyceni wieloma zmianami zachodzącymi w wyniku tego, co się teraz dzieje.

Tak, wiele, wiele osób zmarło w wyniku tego całego koronawirusa. W jakimś stopniu, można powiedzieć… tak, bezspornie – musiałem tu poprawić Cauldre'a – bezspornie byli gotowi do odejścia. To nie był przypadek. I wyobraźcie sobie różnicę, gdyby to była wojna i miliony ludzi umierałoby na wojnie z powodu ran, z powodu chaosu, z powodu energii gniewu, która jest zawarta w wojnie i tych wszystkich sił zawartych w energii wojny. Kiedy miliony ludzi odchodzi w ten sposób, to jest to coś zupełnie odmiennego. To, co dzieje się w sferach okołoziemskich wygląda zupełnie inaczej. Inaczej też dla ich następnego wcielenia. Często przychodzą oni niosąc te głębokie, głębokie rany. To coś jak zespół stresu pourazowego, który przenoszą do następnego wcielenia.

Ale w tym przypadku nie ma mowy o tego rodzaju traumie związanej z opuszczeniem planety. Wrócą do zupełnie innego rodzaju wcielenia, jeśli zdecydują się wrócić zamiast udać się na jedną z Nowych Ziem. W rezultacie wrócą w bardzo odmienny sposób. A więc, powtarzam, w pewnym sensie, tak, wielu ludzi umarło, ale w inny sposób, nie było to tak jak w przeszłości, kiedy umierali w głębokiej traumie.


Urzeczywistnienie Shaumbry

A Shaumbra? Jak się ma Shaumbra w tym wszystkim? Gdzie jesteśmy? W tej chwili jest niespełna 1500 Shaumbra, którzy przyzwolili na swoje Urzeczywistnienie. Jest kilku innych, którzy twierdzą, że się urzeczywistnili, ale tak naprawdę w to nie wierzą. Wypowiadają słowa, ale tak naprawdę nie wierzą w to, co mówią, dlatego właściwie to nie może się przejawić. Powtarzają niejako pozytywną afirmację, próbują przekonać samych siebie, ale coś głęboko w nich nadal nie jest przekonane. Tak więc, choć są na dobrej drodze, to jeszcze nie całkiem są u celu.

Możecie zapytać: „Tylko 1500? Myślałem, że zaczynaliśmy znacznie powyżej tysiąca. Myślałem, że zaczęliśmy od dość wysokiej liczby. Czy nie powinniśmy mieć już trzech, czterech, pięciu tysięcy?” Nie ma pośpiechu. Nie próbujemy się ścigać. To jest naturalny proces, który przebiega w idealny dla każdego z was sposób. Nie wypadacie z gry, choć jeszcze nie osiągnęliście w pełni swojego Urzeczywistnienia, ponieważ robicie to w sposób, który jest dla was absolutnie idealny. Od chwili, gdy powiecie: „Wybieram Urzeczywistnienie”, ono zaczyna się dziać.

Niejednokrotnie pojawiać się może z waszej strony dużo wewnętrznego oporu, niewiary, braku przyzwolenia bądź też zbyt mentalnego podejścia do niego, ale to się stanie. Stanie się to w idealny sposób. Będzie się rozwijać w sposób, który najlepiej wam służy, tak żeby was nie przytłoczyć, żebyście mogli mieć sensualne doświadczenie dochodzenia do Urzeczywistnienia. Tak, żeby stare warstwy tego, co można nazwać karmą, stare warstwy ran, stare warstwy poczucia winy i wstydu zostały uwolnione w odpowiednim czasie.

Nie próbujcie niczego przyspieszać. Kiedy już dokonacie w sobie tego jasnego wyboru jako ludzie i powiecie: „Tak, jestem na to gotowy”, to bądźcie pewni, że Mistrz, bądźcie pewni, że Ja Jestem i bądźcie pewni, że wszystkie wasze energie na to zareagują i wtedy tak się stanie. Jeśli zamierzacie coś zrobić, jeśli chcecie nad tym pracować, to bierzcie głębokie oddechy i przyzwalajcie. Ale nie pracujcie nad przyzwoleniem, po prostu przyzwólcie, a wtedy przyjdzie. Mogę wam jasno powiedzieć, że dość dokładnie wiem, kiedy to się stanie. Nie panikuję. Nie martwię się. Wy też nie powinniście. Jeśli czujecie, że może nie jesteście pośród tych już urzeczywistnionych, że coś jest z wami nie tak, to zapewniam was, że nic złego z wami się nie dzieje.

Ponadto, nie chcieliśmy – my i wy – nie chcieliśmy, żeby wszyscy wchodzili w swoje Urzeczywistnienie w tym samym czasie. Wśród Shaumbry następuje to falami. Dzięki temu zachowana jest równowaga. Kiedy jedna grupa wchodzi, pomaga wprowadzić inną, a ta pomaga wprowadzić kolejną. Jest to rodzaj energetycznego wzoru, który jest bardzo piękny.

Nie spieszcie się więc. Nie myślcie, że robicie coś źle, albo że powinniście robić coś innego, albo, co gorsza, nie popadajcie w zwątpienie czy frustrację z tego powodu. Po prostu przyzwólcie, żeby to się stało. To jest bardzo indywidualna sprawa. Każdy z 1500 Shaumbra zrobił to inaczej, w bardzo indywidualny, piękny sposób, i reszta z was dokona tego w momencie, kiedy na to przyzwolicie.

Nie ścigajmy się do Urzeczywistnienia. Mówi się, że należy się odprężyć w drodze do Urzeczywistnienia, a nie ścigać do niego, a najlepszą rzeczą, jaką możecie dla siebie zrobić jest cieszenie się lub przynajmniej bycie świadomym doświadczenia, przez które teraz przechodzicie. To jest najlepsza rzecz, najlepsza rzecz, jaką można zrobić. Bo to usuwa mnóstwo tarcia z tego procesu. Usuwa z niego opór. Dzięki temu będziecie w stanie wyraźniej dostrzec to, co mogło was wstrzymywać, powody, dla których mogliście się wstrzymywać, a następnie będziecie mogli zdecydować, czy chcecie wyjść poza nie, czy też nie.

Kiedy patrzę na Shaumbrę – uwielbiałem pracować z Shaumbrą indywidualnie, ale i tak jesteśmy razem o wiele częściej niż, jak sądzę, zdajecie sobie z tego sprawę – kiedy zatem patrzę na Shaumbrę, powiedziałbym, że jedną z rzeczy, która mnie trochę zaskoczyła jest to, że tak wielu Shaumbra jest ciągle mentalnych, ciągle obmyślających sposoby na wszystko, nawet na własne Urzeczywistnienie. Za dużo myślenia o energii, zamiast wczuwania się w nią. Za dużo myślenia o Ja Jestem. Widziałem, jak niektórzy z was dosłownie próbowali je rozrysować, ująć w diagram i stworzyć arkusz kalkulacyjny Ja Jestem. Wiecie, to jest myślenie, a ono jest bardzo ograniczone. Na krótką metę może być przydatne, ale w ostatecznym rozrachunku tracicie z oczu sedno sprawy. To trzeba poczuć. Poczuć.

W Życiu Mistrza 13 – Enteligencja mówimy o tym, jak wyjść poza logikę i myślenie, ale chociaż o tym mówimy, to jest to trudny krok do zrobienia. Nadal wymaga dużego zaufania do siebie.

Tak więc, droga Shaumbro, błagam was, żebyście wzięli głęboki oddech i przestali próbować to wszystko rozgryzać tutaj (wskazuje na głowę). To jest bardzo naturalna rzecz. To jest bardzo naturalne, że Urzeczywistnienie przychodzi. Dawno temu zdecydowaliście, że wydarzy się ono w tym wcieleniu, a samo przyzwolenie jest wprowadzeniem go do waszej rzeczywistości.

Można powiedzieć, że Urzeczywistnienie już tu jest. Cała obfitość życia już tu jest. Ale kiedy próbujecie wciąż zarządzać tym na mikro-mentalnym poziomie, kiedy wciąż próbujecie to wszystko rozgryźć, no wiecie, prowadzicie coś w rodzaju gry obronnej. Kiedy próbujecie wszystko zrozumieć, jest tak, jakbyście wciąż musieli mieć nad wszystkim kontrolę, a to właśnie ta kontrola i ta bardzo ograniczona logika są waszą zmorą, która wam dokucza, są waszymi ograniczeniami.

To, czemu siebie powierzacie, to, na co przyzwalacie, to wasza Jaźń i być może to jest jeden z dylematów. Nie przyzwalacie, nie powierzacie siebie jakiejś wyższej istocie, jakiemuś Bogu gdzieś tam. Może to byłoby łatwiejsze. Powierzacie siebie – nie chcę używać słowa „poddajecie się” – ale przyzwalacie i powierzacie siebie swojej Jaźni, człowiekowi, Mistrzowi, waszej energii, waszemu Ja Jestem.

Na naszym ostatnim spotkaniu tutaj w Konie – Energia w działaniu, teraz noszącej nazwę Kasama – mówiłem o tym, że wasza energia jest waszym Bogiem. Bóg to wasza energia. To do niej się modlicie. To na nią czekacie. To jest rzecz, na którą macie nadzieję i na którą liczycie, a która czasami wydaje się nie do osiągnięcia, ale to właśnie jest wasz Bóg. Wasza energia. Wszystko w niej jest – wszystkie wasze potencjały, cała magia – wszystko jest właśnie w waszej energii. To dlatego w ciągu ostatnich kilku lat z takim naciskiem mówiłem o energii. To dlatego wykonaliśmy tak wiele pracy początkowo nawet z bonem*, a potem na koniec formułując stwierdzenie tu na Hawajach, że wszystko co widzicie na zewnątrz, wszystko co postrzegacie, wszystko czego doświadczacie, jest tylko waszą energią.

*bon – holograficzna „tkanina” czasoprzestrzeni, na którą rzutowana jest rzeczywistość. Jest wszędzie tam, gdzie jest świadomość. Plazma pochodzi z bonu, a z plazmy pochodzą jony, neutrony, itd. Bon jest sceną lub ekranem, na którym świadomość może doświadczać samej siebie – wg: Słownik Karmazynowego Kręgu (Crimson Circle Glossary); Adamus mówił obszernie na temat bonu w Shoudzie 2 z serii „Idziemy dalej: życie wyzbyte władzy”, 3 października 2015 r. – przyp. tłum.

Pojawia się ważne pytanie: „A co z innymi ludźmi?” Zajmiemy się tym w nadchodzącym Życiu Mistrza, ale teraz wczujcie się w to. Wszystko jest waszą własną energią. To jest ten Bóg, do którego się modlicie – i to jest wasza energia.

Tak, istnieje tendencja, żeby wchodzić na poziom umysłu, ale takie mentalne podejście często jest wymówką, wymówką, która jedynie szkodzi fizycznie, psychicznie, opóźnia tylko nieuniknione Urzeczywistnienie. Ale rozmyślanie o każdym szczególiku Urzeczywistnienia, o dochodzeniu do oświecenia uczyni je jeszcze bardziej stresującym, wywoła więcej niepokoju i przede wszystkim odciągnie was od prawdziwego celu waszego pobytu na tej planecie właśnie teraz, w Czasie Maszyn.

Jak patrzę na Shaumbrę, widzę tak wiele pięknych rzeczy. Widzę wielu takich, których nazwałbym cichymi Shaumbra, a którzy przyzwolili na swoje Urzeczywistnienie. Cichymi, czyli takimi, którzy być może nigdy nie uczestniczyli w warsztatach. Nie wypowiadali się w mediach społecznościowych. Być może nigdy nie ujawnili się w żaden sposób. Są to ci, którzy po cichu wykonywali swoją pracę i przyzwolili na swoje Urzeczywistnienie.

Ale, powtarzam, tak wielu Shaumbra wciąż nad tym myśli, wciąż myśli o przyzwalaniu, zamiast naprawdę przyzwalać. I, znów powtórzę, to nie jest wyścig. To nie ma znaczenia dla mnie, a ostatecznie i dla was, po prostu weźcie głęboki oddech i przyzwólcie, i zrozumcie, że to wszystko jest naturalne i wszystko pochodzi od was.

Weźcie z tym głęboki oddech. Porządny, głęboki oddech.

A teraz przejdźmy do tematu, o którym naprawdę chcę tu porozmawiać.


Reset świadomości

Właśnie teraz, po całym tym roku koronawirusa, właśnie teraz zbliżamy się do resetu świadomości na planecie. Reset świadomości. Właściwie zamierzałem o tym mówić w specjalnym przekazie ode mnie, Saint-Germaina, ale reset ów nastąpi nieco szybciej niż przewidywano. Nie starczyłoby więc teraz czasu na zarejestrowanie tego przekazu tutaj na Hawajach i rozpowszechnienie go. Robimy to zatem dzisiaj na Shoudzie. Reset świadomości, a nastąpi on gdzieś pomiędzy idami marcowymi a dniem św. Patryka, niebawem będzie miał miejsce na planecie, już jest blisko.

I nie chodzi tu o przejście przez Pas Fotonowy czy coś w tym rodzaju. Planeta nie pogrąży się w ciemności na trzy dni. Większość ludzi nawet nie zauważy, że to miało miejsce, ponieważ reset nastąpi na bardzo, bardzo głębokim poziomie, bardzo, bardzo głębokim poziomie. Świadomość zostanie zresetowana w dosłownym znaczeniu tego słowa. Myślę, że za analogię może posłużyć zresetowanie waszego komputera, zrestartowanie go. Dziwnie się zachowuje, zawiesza się, coś w nim nie gra i co robicie? Wyciągacie wtyczkę z gniazdka i przez chwilę się modlicie. Macie nadzieję, że będzie lepiej, podłączacie go na powrót, a on często uruchamia się ponownie, resetuje. Cokolwiek w środku zbzikowało, zostaje wyczyszczone. Podobnie będzie teraz z tym resetem, któremu poddana zostanie zbiorowa świadomość na tej planecie.

To był rok wielu zmian, wielkiego chaosu, wielu wewnętrznych odkryć, wielu nowych kierunków rozwoju dla planety. To był rok, w którym mnóstwo, mnóstwo ludzi siedziało godzinami w swoich domach, ich uwagi nie rozpraszała żadna zewnętrzna aktywność i, nie tyle na poziomie myśli, co uczuć, zadawało sobie pytanie: „Czego tak naprawdę chcę? Co naprawdę czuję?” Ostatecznie, owszem, zaczęli sobie zadawać konkretne pytania: „Jaką naprawdę pracę chcę wykonywać? Czy naprawdę chcę być z moim współmałżonkiem czy partnerem?” Jednakże w rzeczywistości działo się coś o wiele głębszego i to doprowadziło do owego resetu ludzkiej świadomości, który nadejdzie gdzieś pomiędzy 14 a 17 marca, plus minus dzień lub dwa.

Chciałbym poprosić każdego z was, żebyście w ciągu tych dni wczuli się w to, co będzie się działo, nie na powierzchni, nie w to, co przeczytacie w gazetach, nie w to, co zobaczycie wokół was. Ale wczujcie się w to, co będzie się działo głębiej. To będzie reset, ogromny reset globalnej świadomości. A rezultaty tego resetu tak naprawdę zaczniecie zauważać, powiedziałbym, gdzieś od czerwca, przez wiele, wiele następnych lat.

Resetowanie często bywa traumatyczne. Resetowanie czasem sprawia, że ludzie wariują. Ale wykonano wystarczająco dużo pracy ze świadomością ludzi i jest wystarczająco dużo Wzniesionych Mistrzów wcielonych na planecie, jak również urzeczywistnionych ludzi, by ten reset nie musiał oznaczać trzech dni ciemności. Ten reset może być o wiele spokojniejszy. Niektórzy ludzie będą mieli z jego powodu bardzo trudny czas, ale inni po prostu zaakceptują go i poddadzą się mu. Później przejdę do konkretów na temat tego, co właściwie ten reset oznacza, ale naprawdę chcę, żeby każdy z was wczuł się weń, gdy już nastąpi. Globalny reset na planecie jest czymś bezprecedensowym. Nawet w całym okresie istnienia Atlantydy nie wydarzyło się coś podobnego.

Reset będzie miał decydujący wpływ na wszystko na planecie. Pomoże przedefiniować każdy system. I, tak, to zaczęło się jeszcze przed koronawirusem. Koronawirus pomógł wszystko połączyć i teraz to się dzieje. Teraz to się absolutnie dzieje na tej planecie. Oto z czym mamy do czynienia.

Przybyliście tutaj, żeby tu być w tym Czasie Maszyn. Przybyliście tutaj, żeby być jednymi z tych, którzy pomogą oświetlić potencjały. W miarę jak ludzie będą się resetowali i zastanawiali co dalej, co jest im dostępne, jaki kierunek obrać w swoim życiu, jak połączyć się z własnym duchem czy duchowością, jak by to nazwali, będą tego szukać i to jest powód, dla którego jesteście tutaj na planecie.

Wczujcie się w ten reset, gdy nadejdzie. Wczujcie się w niego głęboko, ponieważ, powtarzam, nie będzie zachodził na powierzchni, a potem obserwujcie, jaki rezultat przyniesie w tych nadchodzących czasach.

Prawdopodobnie w związku z tym do końca roku będę robił więcej specjalnych przekazów. I, powtarzam, nie bójcie się. W ogóle się nie bójcie. Tu nie o to chodzi. Nie chodzi o to, że dziać by się miały jakieś straszne rzeczy, a nawet jeśli pojawią się trudne dla planety chwile, was niekoniecznie muszą dotknąć. Jesteście w innym miejscu. Jesteście w swojej energii, a nie w zbiorowej świadomości.

Reset świadomości będzie miał wpływ, na przykład, także na planetę, na przyrodę. Gaja, Matka Ziemia, powoli pakuje bagaże i przygotowuje się do odejścia, a teraz cały ten proces zostanie przyspieszony, absolutnie przyspieszony.

Całe rozumienie tego, co na planecie nazywacie energią, energią ze źródeł kopalnych, będzie się zmieniać w ramach tego resetu. Jest to jeden z największych dylematów, przed jakimi stanęła planeta i zachodzi paralela pomiędzy naszą indywidualną energią, a energią planety. Planeta będzie dokonywać coraz to nowych odkryć w dziedzinie tego, czym tak naprawdę jest energia.

Tak więc wczujcie się w ten ogromny reset. Być może będziemy mieli kilka specjalnych spotkań, żeby się w niego wczuwać. Ale teraz przejdźmy do jeszcze ważniejszej kwestii, którą chcę poruszyć w tym szczególnym dniu.

To DA się zrobić

Istnieje dużo więcej. Istnieje dużo więcej wszędzie. Dużo więcej w was samych, a tak łatwo jest dać się schwytać w ograniczenia poprzednich wcieleń, zbiorowej świadomości, porządku rzeczy, do jakiego przywykliśmy, nauki, w tym fizyki. Bardzo łatwo jest dać się schwytać w to wszystko, a potem narzucić sobie te ograniczenia. Nie po to tu jesteście.

Teraz jest dla każdego z was czas, by stać się Merlinem Ja Jestem.

Niektórzy mogą powiedzieć: „Oczekiwania są teraz bardzo wysokie, jak choćby podróżowanie w czasie. Oczekiwania są bardzo wysokie, jak to, że można być po prostu bogatym i mieć wszystko, czego się tylko zapragnie bez zarabiania na to. Oczekiwania są wysokie: spodziewamy się, iż wszyscy będziemy mieli to Ciało Wolnej Energii”, czymkolwiek ono jest. Oczekiwania są wysokie, a dotyczą choćby tego, że ciało nauczy się samo siebie uzdrawiać. Oczekuje się, że zacznie działać magia, fantazja i cała reszta tego wszystkiego. Będą jednak tacy, którzy powiedzą: „Nie oczekujmy tak wiele, żeby się nie rozczarować. Może to wszystko jest tylko jakąś wielką fantazją, jakąś wielką grą. Bądźmy realistami, jeśli idzie o nasze oczekiwania”, a ja mówię, że absolutnie nie. Nie jesteście tutaj dla kompromisu. Nie jesteście tu po to, żeby się powstrzymywać. Nie jesteście tu po to, żeby ulegać obawom, że te rzeczy mogą się nie wydarzyć, a teraz właśnie jest czas, żebyśmy ruszyli pełną parą.

To da się zrobić. To da się zrobić i w moim życiu Saint-Germaina udowodniłem to sobie i prawdopodobnie innym. Nie trzeba mieć pracy, żeby być bogatym. Możecie wyjść ze schematu w jaki uczy się umysł, czy to ucząc się matematyki, czy muzyki. Możecie odrzucić ten schemat.

Możecie być w przestrzeni waszego własnego uzdrawiania, waszego własnego uzdrawiania, nie musząc polegać na medycynie, chyba że chcecie, lecz polegać na własnym uzdrawianiu. Teraz nie pora mówić: „Powściągnijmy nasze oczekiwania”. Wręcz przeciwnie. Ci, którzy idą za wami, chcą być pewni, że to zadziałało, chcą być pewni, że byliście w stanie przekroczyć ograniczenia trójwymiarowej, ludzkiej rzeczywistości i naprawdę stać się na planecie Mistrzami.

Przyglądam się czasami wątpliwościom, które są w was jako jednostkach i w was jako grupie Shaumbry, i, tak, wątpliwości są. Nie próbuję powiedzieć, że wątpliwości nie powinno być, lub że ich nie będzie. One absolutnie są. Wątpliwości mają to do siebie, że was hamują: „Może nie powinniśmy tego próbować. Może powinniśmy być bardziej ostrożni w tym, co robimy. Może nie powinniśmy wypowiadać się w tak górnolotnych słowach”, ale to nie byłaby prawda. To nie byłaby prawda.

Z pewnością wykroczymy poza granice fizyki i współczesnej nauki. Wykroczymy poza to, o czym większość ludzi nawet nie marzy, a jeśli marzy, to nigdy nie wprowadziłaby tego w życie. Przekroczymy to wszystko. Ale jeśli się powstrzymujecie, jeśli mówicie: „Ograniczmy się”, jeśli mówicie, że tworzymy nierealistyczne oczekiwania, to się tak nie stanie.

Będziecie się czasami potykać jako jednostka lub jako grupa Shaumbry. Coś może nie zadziałać za pierwszym razem. Ale powrócimy do tego i przyzwolimy na to jeszcze raz. Uświadomimy sobie, co nas powstrzymywało, co stawiało opór i powtórzymy osiągając rezultat, czy to będzie bogactwo, czy zdrowie, czy podróż w czasie, czy coś innego z rzeczy, o których mówimy.

Po to tu przyszliście i nie chcę, żebyście cokolwiek umniejszali. Można powiedzieć, że to czas fantazji i jest to jak najbardziej słuszne. Przekroczymy granice, w których ludzka świadomość była w przeszłości. Niektórzy dokonali tego jako jednostki, Wzniesieni Mistrzowie. Ale nigdy wcześniej nie było grupy, która by tego dokonała. Robicie to indywidualnie jako wasza suwerenna Jaźń, lecz są inni, którzy podążają podobną ścieżką w tym samym czasie. Dlatego mówię, że nigdy nie było grupy, która by to robiła. Nie robimy tego trzymając się za ręce i śpiewając kumbaję. Robicie to indywidualnie, ale wiedząc, że inni na planecie, z których większość spotkaliście w innych wcieleniach, robią to w tym samym czasie.

Przekraczamy ograniczenia. Przekraczamy ograniczenia, to wszystko. Nie przekraczamy niewzruszonych praw fizyki, ponieważ prawa fizyki, bez względu na dziedzinę, przede wszystkim nie są niewzruszone. To znaczy, nie są stałe, niezmienne. Są zmienne, a zmienia je świadomość. Świadomość jest właśnie tą rzeczą, która zmienia naukę, w tym fizykę, matematykę i wszystko inne – i to właśnie robimy.

Proszę was o śmiałe marzenia, o przekraczanie granic wyobraźni. Proszę was, żebyście żyli z rozmachem, po prostu zmieniając swoją świadomość, zdejmując klapki z oczu czy usuwając ograniczenia, zdając sobie sprawę, że energia jest wasza. To jest naprawdę jeden z pierwszych kroków. Kiedy uświadomicie sobie, że energia jest wasza – że jest nieograniczona, że oznacza obfitość, że może zrobić wszystko, że może przeczyć prawom fizyki, że może zrobić dosłownie wszystko – wtedy zdacie sobie sprawę, że nic z tego nie jest niemożliwe. Nie dokona tego kalkulujący i planujący umysł, bo umysł będzie trzymał was w ograniczeniach. Będzie was trzymał w zbiorowej świadomości.

Ponieważ globalny reset nadchodzi bardzo, bardzo szybko, teraz jest wspaniała okazja, żeby zwrócić się ku sobie i spojrzeć na to, dokąd chcecie iść ze swoją świadomością, bez wstrzymywania się, będąc Merlinem Ja Jestem, gotowi przejść na zupełnie nowy poziom, gotowi przejść do zupełnie nowego typu rzeczywistości i do „I”, pozostając tutaj na planecie, żyjąc z ograniczeniami zbiorowej świadomości, ale teraz będąc prawdziwie suwerenną istotą.

Nie ma fantazji zbyt wybujałej. Nie ma teraz dla nas przesadnie wielkich marzeń. I, tak, ludzki umysł może wysyłać wszelkiego rodzaju sygnały ostrzegawcze, mówiąc: „Nie miej takich oczekiwań. Przypomnij sobie, jak już kiedyś zostałeś zraniony. Przypomnij sobie, jak się już kiedyś rozczarowałeś”, ale wtedy próbowaliście przejść na następny poziom w zupełnie inny sposób niż teraz. Teraz używacie swojej energii i swojej świadomości, a to jest wielka różnica. Wcześniej używaliście swojego umysłu i czyjejś energii. To zasadnicza różnica: wasz umysł i czyjaś energia w przeszłości, a teraz jest to wasza energia i wasza świadomość.

Jest to być może, powiedziałbym, najbardziej krytyczny moment, jeden z najważniejszych momentów przełomowych dla planety, a także dla was i dla Shaumbry. Jeden z tych momentów, kiedy znów dokonujemy kwantowego skoku, wychodząc poza wszelkie ograniczenia. Nawet jeśli zasady gry w instrukcji mówią: „Nie, nie można tego zrobić”, my i tak to zrobimy. Nawet jeśli doświadczenia z przeszłości mówią: „Zobacz, co się stało, gdy ostatnio tego próbowałeś, zrobiłeś z siebie głupca i jeszcze się zabiłeś”, pójdziemy dalej.

Kiedy siedzieliśmy tutaj w Pawilonie Shaumbry podczas naszego ostatniego spotkania, pojawiło się pytanie: „A co jeśli to wszystko jest zmyślone? Co jeśli to wszystko jest grą? Co jeśli to wszystko jest tylko ogromną dystrakcją, która obecnie ma miejsce i nic z tego nie jest prawdziwe?” Co jeśli? Co jeśli? Rzecz w tym, że nie mamy żadnej innej grupy, na którą moglibyśmy spojrzeć i powiedzieć: „Im się udało, więc można to zrobić”. Mamy jednostki, ale, no wiecie, większość z nich jest po drugiej stronie jako Wzniesieni Mistrzowie i większości z nich przytrafiło się to dawno temu. A co jeśli my to wszystko po prostu zmyślamy?

Twierdzę, że wszystko działa jak należy, ponieważ kiedy wchodzicie w pustą, ciemną przestrzeń, kiedy wchodzicie w nicość, kiedy wasza świadomość wchodzi w tę nicość, jeśli nikt nigdy wcześniej tam nie był i tego nie robił, to nie ma znaczenia, ponieważ właśnie wtedy to się staje. Tak działa świadomość. Nawet jeśli wszystko jest tylko wielką mrzonką, nawet jeśli po prostu siedzimy wokół ogniska i śpiewamy kumbaję oraz ekscytujemy się czymś, co nie jest prawdziwe, to nie ma znaczenia, ponieważ kiedy wejdziemy w tę pustkę, w którą ani wy, ani nikt inny wcześniej nie wchodził, ta przestrzeń przestaje być pusta. Staje się tym, czego pragnie wasza świadomość.

Nastał czas, żeby przyzwolić na fantazję i magię, na Merlina Ja Jestem. Nastał czas, żeby uświadomić sobie, że nie ma żadnych ograniczeń. Nie ma żadnych barier. Nic nas nie powstrzymuje. Tak, na fizycznym i mentalnym poziomie nastąpi dostrojenie jako reakcja na świadomość, reakcja na nową rzeczywistość, w którą wchodzicie, w którą wszyscy wchodzimy. Ale właśnie teraz, właśnie teraz, moi drodzy przyjaciele, róbmy to, po co tu przyszliśmy.

Nadal będę was prowadził. Nadal w razie potrzeby będę stosował dystrakcję, żeby przekazać wam informacje i, miejmy nadzieję, otworzyć sferę czuciową, waszą sensualną część i waszą świadomość. Ale idźmy naprzód, żeby zrobić dokładnie to, po co tu przyszliśmy.

Wraz ze zbliżającym się szybko planetarnym resetem pojawia się przed nami ogromna szansa. Nazywam to resetem koronawirusowym, ponieważ koronawirus stworzył tę szansę, a także idealny fundament. Koronawirus stworzył idealny fundament dla tego globalnego resetu świadomości, który ma nastąpić.

Bądźmy na to gotowi, a jednocześnie dokonajmy resetu w sobie, czyli nie powstrzymujmy się dłużej, nie ograniczajmy, nie mówmy: „Zróbmy to częściowo”. Wszystko albo nic. To jest moje podejście – wszystko albo nic – i mam nadzieję, że się do mnie przyłączycie.


Już czas – meraba

Podsumowując, połączmy to wszystko w merabie, z odrobiną muzyki w tle, żeby naprawdę zintegrować, wchłonąć to, o czym właśnie rozmawialiśmy.

(zaczyna płynąć muzyka)

Niektórzy mogą zrezygnować. Niektórzy mogą powiedzieć: „No nie, za dużo w tym fantazji. Mam rachunki do zapłacenia. Mam ludzi pod swoją opieką”, i to jest w porządku, jeśli zrezygnują. Wrócicie. Wrócicie. Kiedy zobaczycie, że innym się udało, wrócicie i nie będzie się czego wstydzić. Nie będzie wstydu ani osądzania.

Mamy na planecie około 1500 urzeczywistnionych Mistrzów wywodzących się z Shaumbry. A będzie ich jeszcze więcej. Nigdy nie było takiej okazji jak teraz, żeby otworzyć wymiary, żeby uwolnić się od tak wielu ograniczeń, które powstały w ludzkiej świadomości.

Niektórzy mówią: „Wiesz, to wszystko fikcja. Trzymajmy się faktów. Trzymajmy się danych”.

Nie. Istnieje dużo więcej i wy o tym wiecie. W tym rzecz. Wiecie o tym. Rozmawialiśmy o tym na poprzednim Shoudzie. Już wiecie.

Nadszedł czas, żebyśmy indywidualnie, potem jako grupa, a w końcu jako planeta, weszli w nowe sfery, żebyśmy weszli w to, co często nazywam Atlantydzkim Marzeniem.

Z jednej strony wydaje się to bardzo trudne. W zasadzie będziemy zmieniać fizykę wszystkiego, co do tej pory znano. Brzmi to trochę jak wyzwanie. Ale z drugiej strony, to może być bardzo, bardzo łatwy krok.

Możecie się martwić i zastanawiać, czy po prostu nie zwariowaliście. Ale jak już mówiłem wcześniej, co to jest szaleństwo? Czyż nie jest szaleństwem przebywanie w tym samym domu wcielenie za wcieleniem, z tymi samymi pokojami, tymi samymi oknami, tym samym jedzeniem w lodówce i wszystkim tym samym, dzień po dniu, dzień po dniu? Czy to jest rozsądne?

Więc co jest szalone? Dążenie do tego, o czym wiecie, że istnieje, ale być może zaczęliście w to wątpić? Sięganie po to, co znajduje się po drugiej stronie tęczy, podczas gdy wszyscy po tej stronie mówią: „Nie rób tego. Odbiło ci. Zwariowałeś. Nie ma nic za tęczą. To tylko tęcza”.

Droga Shaumbro, zamierzam odnotować ten dzień, ten Shoud jako ten punkt, w którym zbliżyliśmy się do tego o czym tak naprawdę myślałem, że nastąpi trochę później, za miesiąc czy dwa – do tego ogromnego restartu ludzkiej świadomości. I pytam, czy jesteście gotowi na ten następny krok?

Och, to może być bardzo ekscytujące, tak. Straszne, he. Niektórzy z was czuli ostatnio ogromny niepokój – niektórzy z was zawsze czują ogromny niepokój, ale ostatnio dużo było dodatkowego niepokoju – zastanawiania się, co się dzieje. No, to teraz już wiecie.

Teraz znacie presję, z jaką mierzy się planeta i z jaką wy się mierzycie. Uważam, że jest to ekscytujący czas. Jestem zachwycony. Wracam do Klubu Wzniesionych Mistrzów i zatańczę w sali balowej jak Wzniesiony Mistrz!

Jestem bardzo podekscytowany tym, co się dzieje. Doceniam nawet koronawirusa. Spowodował on ogromne zmiany na planecie. Teraz wychodzimy z niego, już prawie wychodzimy. Zajęło to trochę więcej czasu pod pewnymi względami, ale dokonał on więcej niż mogłem się po planecie spodziewać.

Jest na wylocie. Jeszcze tu i ówdzie będą małe ogniska, ale potem – pfff! – to wszystko w końcu wyparuje. A kiedy wyparuje, ujawni się to, co zaszło w tym okresie, w tym czasie, i być może zaczniecie rozumieć rolę, jaką w tym odegraliście.

Nie było potrzeby złapać wirusa, żeby odegrać swoją rolę. Wasza rola polegała na byciu tutaj. Waszą rolą jest uświadomienie sobie, że nadszedł czas, żeby poszerzyć ludzką rzeczywistość.

Zabierzmy się za to, uwzględniając fantazję, magię, lekkość i wdzięk, a przy tym zwykłe codzienne ludzkie życie, ponieważ są w nim pewne bardzo piękne rzeczy. Zajmijmy się jednym i drugim.

Wszyscy, którzy są gotowi iść naprzód, wszyscy, którzy są gotowi wejść w ten niewyobrażalny, niewiarygodny potencjał, kontynuując ludzkie życie na planecie, niech ruszają śmiało.

Jeśli są tacy pośród was, którzy nie są przekonani, którzy się wahają, bo nie chcą się narazić na rozczarowanie – w porządku. Nie ma problemu.

Ale wiem, że jest wystarczająco dużo tych, którzy mówią: „Nie. Teraz nie będziemy się powstrzymywać. Nawet jeśli zanurkujemy z klifu w głęboką, ciemną, bezdenną otchłań, nasza świadomość, w chwili gdy się tam znajdzie, zmieni tę otchłań w...” w co tylko wybierzecie.

Weźmy głęboki oddech dla czasów, w których żyjemy, dla nadchodzącego resetu, dla Wszystkiego Co Jest.

Weźmy porządny, głęboki oddech i podziękujmy sobie za to, że jesteśmy tutaj w tym czasie.

Pamiętajcie, że bez względu na to, jak szalone, niesamowite i niewyobrażalne są miejsca, do których zmierzamy, wszystko jest dobrze w całym stworzeniu.

Na tym kończąc, jestem Adamus i Saint-Germain.


Przekład: Marta Figura

KLIKNIJ aby wesprzeć pracę Tłumacza

emef11@wp.pl