sobota, 27 marca 2021

ProGnost 2021

 Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i na świeżym powietrzu

 ProGnost 2021

Zanim przejdę dalej, porozmawiajmy przez chwilę o ProGnost. Jak Cauldre i Linda już wspomnieli, ProGnost odbył się zaledwie trzy tygodnie temu. Jest jedna rzecz, którą chcę o nim powiedzieć, ale odnosi się to także do Shoudów i wszystkiego, co robimy, to jesteśmy my wszyscy. My wszyscy.

Tobiasz wprowadził słowo „Shoud”, które jest starożytnym słowem, oznaczającym właściwie „społeczność”, i powiedział: „Nazwijmy to Shoudami, ponieważ to jesteśmy my wszyscy”. Istotna różnica między tym, co my robimy, a tym, co robi większość innych grup, polega na tym, że zazwyczaj ktoś wygłasza dla nich wykłady lub czaneluje wykładowcę. Informacje płyną od niego do nich. My tutaj tego nie robimy. Robimy Shoud razem. Oznacza to, że łą-czymy naszą społeczność wszystkimi naszymi głosami, całą naszą energią i otrzymujemy najpiękniejsze z możliwych i najgłębsze efekty. Czasami zabawne, czasami bardzo wzrusza-jące, czasami nudne jak diabli (Adamus i Linda chichoczą), ale to jesteśmy my.

Wszystko, co słyszycie poprzez Tobiasza, Kuthumiego, mnie, jest wami, to jesteście wy. Kie-dy nadejdzie czas, kiedy zejdę ze sceny Shaumbry, kiedy odejdę, kiedy powiem moje ostatnie „Jestem Tym, Kim Jestem”... (mówi bardzo dramatycznie; Linda chowa twarz w dłoniach) Czy ty się modlisz, płaczesz, czy się śmiejesz?

LINDA: Wszystko naraz. (Adamus chichocze) Wszystko naraz. Nie chcę o tym myśleć. Nie przypominaj ciągle o tym.

ADAMUS: Wiecie, podczas gdy Kuthumi uczy mnie poczucia humoru, ja uczę go teatralno-ści. Teatralności! W pewnym momencie był trochę przeciwny teatralności, ponieważ uważał, że nie jest autentyczna. Czuł, że zawsze powinien być sobą w swoim prawdziwym, depresyj-nym stanie.

Musiałem więc nauczyć go trochę teatralności, ekspresji w życiu (znowu mówi z pasją i te-atralnie). Nie jest przesadą otworzyć swoje serce i dzielić się na wszystkich poziomach. Nie-którzy z was są czasami tak cholernie nudni, a ja proszę was, żebyście powstali jak feniks, żebyście wznieśli się z wnętrza siebie, żebyście wydobyli z siebie pasję, żebyście wydobyli z siebie ekscytację, żebyście wydobyli z siebie teatralność.

Duszy dobrze robi śpiewanie pieśni pełną piersią, a nie więzienie głosu gdzieś w zamknięciu (teraz szepcze), w ciszy i ciemności.

Wyluzujcie trochę. Będziecie tego potrzebowali. Będziecie tego potrzebowali, jeśli planujecie pozostać na tej planecie, w tym zwariowanym miejscu, jakim ona jest.

Na czym stanąłem, droga Lindo? Tak szybko zapominam. Sam siebie rozpraszam. Właściwie to sprawdzam Lindę, czy pamięta.

LINDA: No cóż, mówisz, że my, no wiesz, musimy mieć poczucie humoru, a ty odchodzisz i...

ADAMUS: Och, tak, tak, tak, tak!

LINDA: ...pfff!

ADAMUS: Moje odejście, tak. Nadejdzie dzień, w którym opuszczę scenę Shaumbry i (mówi z wielką pasją) powiem moje ostatnie „Jestem Tym, Kim Byłem”. (chichoczą) Dobrze się bawię. (Adamus wciąż chichocze) Kuthumi ma niezłą zabawę. Jest tu dzisiaj kilku znajomych, których za chwilę może przedstawię, a może nie.

LINDA: Ups.

ADAMUS: Są poniekąd zdumieni tym, co się tu dzieje. Zaprosiłem ich celowo, ponieważ czasami robili się trochę zbyt poważni. Ale kiedy odejdę, kiedy odejdę, przekażę Adamusa wam wszystkim. Każdy z was będzie Adamusem. Adamus, czyli „cholerni my”, my wszyscy. (Adamus chichocze)

Weźmy więc porządny, głęboki oddech w radość, piękno i zabawę życia. I muszę powiedzieć, Kuthumi, że te zajęcia dobrze mi robią. Dobrze się dzisiaj bawię.

ProGnost to my wszyscy. Informacje, których dostarcza, nie biorą się tylko stąd, że oto usia-dłem i zrobiłem notatki do wykładu. Z mojej strony to podłączanie się do każdego z was, a następnie podłączanie się do planety i wczuwanie się w to, co się dzieje, a potem ujęcie tego w wiadomość. Ale w niej jest każdy z nas. Jest skrojona na waszą miarę, ponieważ w niej jest wasz wkład. To jesteście wy. To my wszyscy. Nie chodzi tylko o to, co ja mam ochotę po-wiedzieć. Jeśli miałbym wybór tematu w ProGnost, prawdopodobnie mówiłbym o muzyce i sztuce – hm, taak – ale to jesteście wy. To wasz głos. I to właśnie jest ważne.

A kiedy zanurzyliśmy się w smutek ludzkości, to było trudne. To było trudne dla mnie. To było naprawdę ciężkie dla Cauldre'a. To było ciężkie dla drogiej Lindy. To było ciężkie dla was wszystkich, ponieważ ten smutek jest. A ponieważ wy, jako Shaumbra, jesteście go świadomi, chcecie o nim usłyszeć. Chcecie zrozumienia czegoś, czego według was nie wiecie, ale tak naprawdę wiecie. Chcecie zrozumienia, czym jest ten smutek. Już od dawna pytacie: „Co to jest?”, aż oczywiście robicie coś typowego dla Shaumbry. Bierzecie to do siebie. Obwiniacie się. Myślicie, że nie wykonujecie właściwej pracy w dochodzeniu do Urzeczy-wistnienia czy w stawaniu się urzeczywistnionym Mistrzem, ponieważ macie to ogromne poczucie smutku i myślicie, że dzieje się coś złego. Nie! Odczuwacie bardzo realny smutek ludzkości.

Ludzkość już wcześniej przechodziła przez smutne czasy, ale niekoniecznie była świadoma swojego smutku. Niekoniecznie świadoma tego, dlaczego była smutna, a teraz jest to po-wszechne. Wiecie, gdzie odczuwane to jest najsilniej? Tam, gdzie wchodzą nowi. Przychodzą nowi, przychodzą do Karmazynowego Kręgu, ale wielu też po prostu wkracza dopiero w swo-je przebudzenie i to oni zderzają się z tą wielką ścianą smutku – łez, smutku – i nie potrafią tego zdefiniować. I co mówią? Mówią: „Nie wiem, co to jest. Dlaczego jest mi tak smutno? Coś musi być nie tak.” Albo też obwiniają o to swoich przewodników duchowych, czy nie wiadomo co jeszcze.

Nie, to jest chmura otaczająca ludzkość w tej chwili. Przyniósł ją ze sobą smok, który przybył na planetę. I jest to czas refleksji, czas przyglądania się i pytania: „Co my zrobiliśmy?” Nie w kategoriach osądu, nie w kategoriach obwiniania, ale: „Co my zrobiliśmy?”

To bardzo słuszne pytanie. Tak, jest w tym pewien smutek, ale sama natura tego pytania: „Co my zrobiliśmy?” powoduje, że musimy również przyjrzeć się temu, dlaczego w ogóle się tu znaleźliśmy, dokąd zmierzamy oraz przyjrzeć się cierpieniu. Wrzucam to wszystko razem do jednego wielkiego pudła, do kategorii o nazwie „cierpienie”.

Planeta istotnie cierpi. Ludzie doznają ogromnych cierpień z własnej ręki i z ręki innych. Podczas gdy u coraz większej liczby ludzi budzi się świadomość i coraz więcej jest urzeczy-wistnionych Mistrzów przesiadujących na ławce w parku po całej planecie, my przyglądamy się i stwierdzamy: „Cierpienie. Czy jest to coś, co poniesiemy w przyszłość? Cierpienie. Czy jest to coś, co nam służyło? To jest nasza energia. Czy ona nam służyła? Czy musi nam służyć jako cierpienie w przyszłości?”

Możecie wszyscy prześledzić wstecz swoją linię rodową, swoje przeszłe wcielenia – znaj-dziecie tam mnóstwo cierpienia. Możecie spojrzeć na obecne wcielenie. Możecie spojrzeć na, do licha, ostatni tydzień i przekonacie się ile w nim było cierpienia. Nadszedł czas, żeby zmienić tę całą koncepcję cierpienia na planecie. Planeta wycierpiała już wystarczająco dużo. Wy wycierpieliście wystarczająco dużo. Było wystarczająco dużo smutku. Dlatego właśnie my, razem, poruszyliśmy temat Łez Ludzkości w ProGnost. To było doskonałe.

To było doskonałe, bo można było powiedzieć nowym: „Przyjrzyjmy się cierpieniu. Czy ist-nieje jakaś lepsza droga? Czy jest coś innego?” I odpowiedź brzmi „tak”, a jeśli nie wiecie, co to jest, droga Shaumbro, natychmiast chwyćcie berło. Jeśli nie wiecie, co to jest, przerwijcie na moment myślenie, chwyćcie berło, ponieważ ono zawsze poprowadzi was do waszej energii i do waszych decyzji. Tak, jest inna droga niż cierpienie.

Ale znajdują się na tej planecie tacy, którzy są przywiązani do cierpienia, którzy czują, że cierpienie jest wolą Boga i drogą Boga. Czują, że bez cierpienia człowiek ulegnie deprawacji na miliony różnych sposobów. Nie mają zaufania ani wiary w samą ludzką naturę, więc mó-wią: „Człowiek musi cierpieć, aż się nauczy. Człowiek musi paść na kolana i błagać o prze-baczenie”, zwracając się do Boga, którego nawet nie zna.
Ale teraz nadszedł czas i cierpienie wraz z nieodłącznym od niego smutkiem zaczyna się koń-czyć na tej planecie. Och, ale zanim ujrzycie wielką zmianę, zobaczycie więcej cierpienia i więcej wezwań do cierpienia, ale to się zmieni. I chciałbym, żebyście sobie teraz uświadomili jedną rzecz, że to, co zrobiliśmy w ProGnost, co wy zrobiliście w ProGnost, rzuciło światło na ten problem i pomogło zdecydować: „Tak, to też musi odejść”. Nie ma miejsca na planecie na cierpienie. Jest natomiast dużo miejsca na żarty i humor. Dużo miejsca na miłość. Dużo miejsca na to, żeby czyjeś światło świeciło otwarcie i swobodnie, ale cierpienie? Jego czas się skończył. Dlatego o tym rozmawialiśmy i to jest jedna z ważnych rzeczy, które będziemy robić na planecie jako urzeczywistnieni Mistrzowie, świecąc naszym światłem głęboko w serce tego, co było cierpieniem, tak aby mogło ono przekształcić się w mądrość.

Weźmy z tym porządny, głęboki oddech. Dosyć już tego cierpienia i smutku na planecie. Do-syć.

Jak do tego dojdziemy? Tak naprawdę nie ma to znaczenia, ale nadszedł czas na zmianę. To jest być może największe – nie chcę nazywać tego zadaniem – ale największe wyzwanie świadomości dla tych z was, którzy pozostaną na planecie jako urzeczywistnieni Mistrzowie. Nie zamierzamy walczyć z cierpieniem. Po prostu będziemy je oświetlać wielkim światłem. A kiedy będziemy je oświetlać tym światłem, ono je obnaży. A kiedy je obnaży, spowoduje to trochę zamieszania – dużo zamieszania i chaosu – ale w końcu przekształci się ono w mądrość.

Weźmy z tym porządny, głęboki oddech.

(pauza)

Mm. Tak więc, droga Lindo, czy wiesz co mnie naprawdę irytuje, a co Shaumbra powtarza cały czas i co mnie naprawdę wkurza? Czy wiesz, co to jest?

LINDA: Co?

ADAMUS: „Nie wiem.”

LINDA: Co masz na myśli? Co masz na myśli mówiąc „nie wiem”?

ADAMUS: „Nie wiem.” Zadałem pytanie o to, co mnie naprawdę irytuje – jedna z rzeczy, które Shaumbra, wielu Shaumbra powtarza cały czas – i co to jest?

LINDA: O co ci chodzi? Dlaczego zapytałeś? Jeśli nie wiesz, to dlaczego pytasz?

ADAMUS: Nie wiem. Nie wiem. (rozlegają się głośne brzęczenia i syreny, a Adamus chicho-cze).

LINDA: Dlaczego?

ADAMUS: „Nie wiem!”

LINDA: Och!

ADAMUS: Otóż chodzi o to, że „nie wiem” to jest ta rzecz, która mnie wkurza, a którą Shaumbra powtarza cały czas.

LINDA: Aach!

ADAMUS: Ponieważ wy wiecie i o to chodzi w całym tym Shoudzie. (Adamus chichocze) Czy możemy usłyszeć ten sygnał jeszcze raz? Włącza się wówczas, kiedy mówicie: „Nie wiem”. (dźwięk klaksonów samochodowych) Tak, to jest jak wersja indyjska (teraz dzwonki i syreny). Tak, proszę bardzo. Dobrze. Dobrze. (Adamus chichocze) Dobrze. Wystarczy. Wy-starczy. Przerwijmy to.

„Nie wiem”. Jest to być może jedna z najbardziej toksycznych rzeczy, jakie możecie powie-dzieć do siebie lub o sobie: „Nie wiem”. Nagle, kiedy mówicie: „Nie wiem”, kreuje to ową chmurę, tę zasłonę wokół was, a ona blokuje odpowiedzi, potencjały, rozwiązania. Blokuje wszystko. „Nie wiem” jest stwierdzeniem zdecydowanie afirmatywnym, a niektórzy z was mówią to naprawdę z wielkim przekonaniem: „Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem!” Mówicie to tak pewnie. To ten jeden raz, kiedy stajecie się trochę teatralni: „Nie wiem!” i to doprowadza mnie do szału. Działa to na mnie tak, jak drapanie długimi ostrymi paznokciami po tablicy – errrrr! – bo prawda jest taka, że wiecie. Po prostu gracie w grę zwaną „nie wiem”. Taak.

Kiedyś mieliśmy widzów, teraz mamy Lindę jako naszą widownię. Naszego jedynego przed-stawiciela publiczności.

LINDA: Och, cóż za presja. Uch!

ADAMUS: Kiedyś mieliśmy tu publiczność i kiedy ktoś mówił „nie wiem”, to było takie za-bawne, a ja z przyjemnością wysyłałem go do toalety, na dziesięć minut samotności w toale-cie. Niektórym to się naprawdę podobało. Ale faktem jest, że byli i tacy, którzy twierdzili, że to było prostackie i mściwe z mojej strony. Wcale nie. Chodziło o to, żeby pokazać, że to „nie wiem” jest bardzo, bardzo toksyczne, ponieważ wy wiecie i jest to gra, w którą gracie ze sobą każdego dnia.

Istnieją różne warianty „nie wiem”. Takie jak: „Nie jestem pewien” lub „Nie chcę podejmować decyzji” lub „Nie płacą mi za to” albo różne inne sposoby, żeby powiedzieć to samo: „Nie wiem”. Prawda jest taka, że wiecie i nadszedł czas, żeby skończyć z „nie wiem”. Kiedy znowu będziemy mieli tu widzów – ooch! ooch! ooch! – czekam na to, bo to, co wprowadzi-my, sprawi, że… będziemy mieli dla nich specjalne „krzesło nie wiem”.

LINDA: Ooch!

ADAMUS: Może w kącie. Tak naprawdę nie ma tu kąta, ale znajdziemy jakieś „krzesło nie wiem”, coś jakby, no wiecie, coś jakby – jak to nazwać – wysłanie dziecka do kąta, na chwilę spokoju, czy coś w tym rodzaju. Będziemy mieli „krzesło nie wiem” i każdy, kto to powie, będzie musiał założyć czapkę.

LINDA: Och.

ADAMUS: Czapkę. Chciałbym dać wam przykład, bo to nie będzie dotyczyło tylko tych Shoudów na żywo. To będzie się działo za każdym razem, kiedy przyłapię kogoś z was na mówieniu „nie wiem” lub jakiegoś wariantu „nie wiem”. Oto co się stanie. Poproszę ochotni-ka, żeby tu przyszedł i zademonstrował to nam. A więc, Gaelon, podejdź tu, proszę.

LINDA: Och, on jest twoim ochotnikiem?

ADAMUS: On zastępuje Cauldre'a.

LINDA: Och.

ADAMUS: Cauldre jest tak zajęty, że nie może tu siedzieć i robić testów światła i dźwięku, więc poprosimy Gaelona, żeby usiadł na tym dużym krześle tutaj. Gaelon Tinder, jego matka to Jean Tinder, oczywiście. Proszę. Nie, chodź tutaj i usiądź na dużym krześle. Tak. Zdejmij maseczkę. Nie zarażę się COVID-em, bo jestem duchem. (Adamus chichocze) Dobrze. Do-brze.

Usiądź proszę. Czy denerwujesz się trochę?

GAELON: Tak.

ADAMUS: Czy wiedziałeś, że się tu pojawisz?

GAELON: Nie! (chichocze)

ADAMUS: Nie. Niezła niespodzianka, co?

No więc zrobimy tak: powiedzmy, że ty i ja będziemy rozmawiać podczas Shoudu, co zresztą zrobimy, i ja powiem coś w stylu: „Co zatem ważnego wydarzy się w twoim życiu w następ-nej kolejności, Gaelon?”, a ty powiesz...

GAELON: Nie wiem. (Linda łapie gwałtownie powietrze)

ADAMUS: A ja na to: „Co?!” I dzwoni dzwonek... (pauza) dzwoni dzwonek. Musimy dać im więcej kawy, tym z tyłu. A skoro mowa o kawie, Kerri!

KERRI: Och!
ADAMUS: Nie dostałem jeszcze kawy. Gadam tu od długich 45 minut. A kawy nie ma. I opowiadam o cierpieniu! Cierpię, ponieważ zapomniano o tak prostej rzeczy jak zwykły kubek kawy. Wydawałoby się, że w mig zrozumie w czym rzecz, ale ona sobie siedzi tam przy sąsiednim stoliku i mówi: „Nie wiem. Nie wiem. Nie sądziłam, że czegoś potrzebujesz, Ada-mus. Prosisz o...”

Nie. Wczuwasz się w to. Wychodzisz poza umysł i wszelkie dane, i uświadamiasz sobie: „Och, Adamus chętnie napiłby się teraz kawy”. Na czym stanęliśmy?

GAELON: Nie wiem.

ADAMUS: Dobrze. (chichoczą) A kiedy to powiesz i zadzwoni dzwonek... (na moment włą-cza się spokojna muzyka) Co to był za dzwonek, do cholery?! A dzwonek... (trąbienie klak-sonów samochodowych) dzwo... taak, OK. (alarm budzika) To jest... dobrze. I dzwonek dzwoni, i wtedy Linda i ja patrzymy na... (wciąż słychać różne brzęczenia i dźwięki) Kto… co tu się dzieje?

LINDA: Myślę, że przydałoby się tu twoje berło.

ADAMUS: Moje co?

LINDA: Berło.

ADAMUS: Moje berło. Nie. To jest tylko część gry. (szepcze)

LINDA: (również szeptem) OK.

ADAMUS: OK, chociaż Gaelon tego nie wiedział. I oto nagle doznaję szoku, bo ktoś mówi: „Nie wiem.” Kiedy ktoś mówi: „Nie wiem”, widzę jak wokół niego tworzy się natychmiast zasłona, która uniemożliwia mu dostrzeżenie wszystkich jego potencjałów i wtedy wkraczacie w krainę „nie wiem”. Jesteście jakby w małej bańce. Nie widzicie tego, co naprawdę jest wo-kół was. „Cóż, nie wiem” i nagle rzeczywiście nie wiecie. Z niesamowitej, intuicyjnej istoty zmieniacie się w istotę „ja tego nie wiem”. I wtedy włącza się Linda. Śmiało, Linda.

LINDA: Oh! Och! Już czas…

ADAMUS: Linda, czy wiesz, co powinnaś teraz zrobić?
LINDA: Do licha, nie! (chichocze)

ADAMUS: Żadne „nie wiem”. (chichoczą) Linda nagle wystąpi z tą piękną kreacją, wymy-śloną przez Cauldre'a, wykonaną i uszytą przez Jean Tinder, twoją mamę, z napisem „Już wiem”, i ty ją założysz. Zróbmy zdjęcie tej czapki głoszącej „Już wiem”. (Linda klaszcze) Ładne zbliżenie. Dobrze. I obróć trochę głowę, żeby kamera mogła to uchwycić, albo jeszcze lepiej, przesuńcie kamerę. OK, „Już wiem”.

LINDA: Proszę bardzo.

ADAMUS: Dziękuję ci, dziękuję, dziękuję. „Już wiem” ma wiele znaczeń. Po pierwsze: „Wiem więcej niż myślałem, że wiem. Wiem dużo i wiem, że nie ma sensu mówić 'nie wiem'.” Być może będziemy musieli zaopatrzyć się w wiele takich czapek, a przynajmniej w kilka. Jeśli umieścicie... niech ktoś umieści to na swojej liście. Kto tego dopilnuje? „Nie wiem” (kpiącym głosem). Niech ktoś wpisze to na swoją listę. Przygotujemy całą masę czapek, uszyjemy, wyhaftujemy i będziemy je rozdawać. Ale myślę, że lepiej by to wyglądało...

LINDA: Adamus, kto by chciał taką czapkę?!

ADAMUS: Nie wiem.

LINDA: Przecież to kara… och!!! (Linda się śmieje)

ADAMUS: Zrobiłem to celowo. (rozlegają się dzwonki i brzęczyki, a Adamus chichocze).

LINDA: (nadal się śmieje) Proszę bardzo! (zakłada Adamusowi czapkę wciąż się śmiejąc, podczas gdy dzwonki i brzęczyki nie przestają hałasować).

ADAMUS: Zrobiłem to celowo, Linda. Wiesz o tym! Dziękuję ci, Gaelon, że zechciałeś być modelem, za przymierzenie nowej czapki „nie wiem”.

GAELON: Cała przyjemność po mojej stronie.

ADAMUS: Wiesz, ona wygląda trochę jak czapka nieuka.* Zastanawiam się, czy nie powinna wyglądać bardziej jak czapka czarodzieja z rondem. Wydaje mi się, że Jean początkowo to właśnie sugerowała. Dziękuję za kawę, Kerri. Dziękuję.

KERRI: Nie ma za co.
ADAMUS: (bierze łyk z innego kubka, podczas gdy Linda przynosi kawę). Aach! Ooch!

LINDA: Bardzo proszę.

ADAMUS: To nie jest kawa. To jest ...

KERRI: Ja tego nie przyrządzałam!

LINDA: To jest kombucza.

ADAMUS: Myślę, że to jest... kombucza. (Adamus chichocze) Myślałem, że mocz z wino-gron.

Tak czy inaczej, droga Shaumbro, „Nie wiem. Nie wiem”. Nie chcę już tego słyszeć, ponieważ wy wiecie. Faktem jest, że wiecie wszystko. Po prostu nie wiecie, że wiecie.

(Jestem Merlinem SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
*wysoki papierowy kapelusz ze spiczastym końcem, który dawniej dzieci musiały nosić w szkole w ramach kary za złe zachowanie lub brak dobrych wyników w nauce – przyp. tłum.
Tł. Marta Figura

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz