środa, 15 maja 2019

To jest objawienie!


Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, stoi, drzewo i na zewnątrz




,,Och. Pierwsza rzecz to: „Ja Istnieję. Tego właśnie jestem świadomy. Istnieję. Nie mam ciała. Nie mam tożsamości, ale jakoś istnieję”. I przechodzicie przez cały ten proces tworzenia „miłości do siebie”: „Och, ja istnieję. Jestem ze sobą i to jedyne, co się liczy” – i wtedy zdajecie sobie sprawę, że w następnej kolejności dociera do was: „Jestem czegoś świadomy. Jestem świadomy...” i próbujecie otworzyć oczy, ale żadnych oczu nie macie. Oglądanie tego wszystkiego jest naprawdę zabawne. Szkoda, że nie możemy kręcić filmów po naszej stronie, ponieważ żadna ludzka próba odtworzenia tego nie byłaby zbyt dobra. Tak więc nagle uświadamiacie sobie, że coś jednak jest i próbujecie otworzyć oczy, ale żadnych oczu nie macie – ponieważ nie macie ciała – i próbujecie coś usłyszeć. Jednakże jesteście tak bardzo świadomi, o wiele bardziej niż teraz, nawet bardziej niż w tej chwili, że nagle zaczynacie pojmować: „To jest energia. Jestem po prostu świadomy siebie. Istnieję i jestem teraz świadomy energii w jej najczystszym stanie. A ona jest neutralna. Nie porusza się. Nie ma w niej żadnych odlotowych świateł. Nie wywiera żadnej presji. Nie czuję fizyczności, ale jestem jej świadomy. Jak to możliwe? Jak to się dzieje?” – pytacie.

A kiedy już stajecie się świadomi, przechodzicie przez coś, co można by nazwać otwieraniem oczu – celowa gra słów, ponieważ nie macie żadnych oczu – kiedy to budzicie się do konkluzji: „Jestem świadomy energii i z jakiegoś powodu nie mam poczucia, że ona jest na zewnątrz. Nie jest gdzieś tam. Jestem świadomy energii i odczuwam ją jako coś znajomego. Coś w rodzaju… czy to ja?” Tak więc przechodzicie przez to wszystko – dosłownie, miałem z tym do czynienia w zeszłym tygodniu; po prostu opowiadam historię Wzniesionego Mistrza, którego spotkałem – i nagle przechodzicie przez to, a ja przewracam oczami. Nie mam żadnych oczu, ale wiecie, trochę udaję, bo kiedyś je miałem. Nagle przewracam oczami, bo oto stwierdzacie: „Wszystko jest jednym. Wszystko jest jednym! Jestem w jedności ze wszystkim. Wszyscy jesteśmy jedno”.

(...)

Kontynuujecie: „Wszechświat stanowi jedno. Jesteśmy jednością z Bogiem. Wszystkie rzeczy są jednym”. A ja stoję i mówię: „Och”. Tak naprawdę to nie stoję, bo nie mam ciała, ale, no wiecie, powtarzam: „Och, och, och! Zakończmy już tę część. To najmniej przeze mnie lubiany etap, przez który musimy przejść. Skończmy już z tym ,,Wszyscy jesteśmy jednym”. Tak więc udaję się do klubu Wzniesionych Mistrzów i kreuję sobie z wyobraźni małą filiżankę kawy – w niczym nie przypomina tego, co tutaj macie – a potem wracam. Zwykle etap „Wszystko jest jednym” zajmuje wam około pięciu lub sześciu dni. Wielu ludzi tutaj tkwi w tej pułapce. Po prostu nie chcą się z niej uwolnić.

A potem, kiedy już się nacieszycie tym przez chwilę, nagle stwierdzacie: „Ja jestem jedno i to wszystko jestem ja. Ja jestem jedno. Chrzanić innych”. (...) Po prostu dostrzegłem własną jedność. Jestem Tym, Kim Jestem!”

A ja na to: „Jak długo próbowałem ci to powiedzieć?!” Nadal mnie nie słyszycie, więc mówicie: „Jestem Tym, Kim Jestem! To wszystko ja. Jestem jednością. Cała ta energia, która jest tutaj gotowa pracować dla mnie wedle mojego życzenia, wszechświat, cały wszechświat to po prostu ja!” A wtedy wasze ludzkie nawyki się wtrącają i nadajecie: „Och, ale nie powinienem tak myśleć”. Na co ja: „Ależ tak, to jest właściwy sposób myślenia, ponieważ cały wszechświat to ty”.

A wtedy wy mówicie: „Jestem jednym z Bogiem. Jednym z Bogiem, a może Bóg jest mną? Och! Nie powinienem tak myśleć. Mogę iść do piekła”. Nie pójdziecie do piekła! Jesteście na najlepszej drodze do klubu Wzniesionych Mistrzów! (...) Znajduje się dziesięć metrów dalej! Moglibyście zobaczyć szyld, gdybyście mieli oczy! (...) Nie, nie pójdziecie do piekła. Zapomnijcie o tym.

Na koniec wreszcie podejmujecie decyzję: „No cóż, może – nikt nie patrzy, bo nic tu nie ma – może mogę, OK, tak na chwilę… jestem jednością i to jest Bóg”. A potem, bum!, nagle, nagle porzucacie całe to zalegające makyo i nagle uświadamiacie sobie: „Och! Tego właśnie miałem się nauczyć na Ziemi w Karmazynowym Kręgu, a teraz musiałem umrzeć i przyjść tutaj, żeby się o tym dowiedzieć, i… Adamus, jesteś tam?”

Na co ja: „Tak, jestem tutaj”.

„Adamus, jesteś tam?!”

„Przestań próbować patrzeć oczami. Nie masz żadnych oczu!”

„Adamus, słyszysz mnie?”

„Czy słyszę? Przestań jęczeć! Głowa mnie boli. Mam kaca po ostatniej nocy!” (...)

„Adamus!”

„Tak?”

„Adamus, jeśli mnie słyszysz, wracaj na Ziemię na następny Shoud i powiedz wszystkim na Shoudzie: ,,Ja Istnieję. Jestem Tym, Kim Jestem. Jestem jeden i Jestem Bogiem”.

A ja na to: „Taak, OK, powiem, ale przecież mówię im to od lat. Tak więc… ale, taak, przypomnę im o tym”.

A on woła w odpowiedzi: „To jest objawienie! Prawdziwe objawienie”.

A kiedy to wszystko się uspokaja i ten ktoś, kto się znalazł po drugiej stronie, nareszcie zdaje sobie sprawę, że po prostu właśnie teraz postrzega energie – nie używa umysłu, nie jest zanurzony w pamięci, nie używa ludzkich zmysłów – nagle powraca do wrodzonego, anielskiego – jeśli tak chcecie to nazwać – sposobu odczuwania energii. Do zdolności bycia świadomym energii. Oto, gdzie się znajduje w tym momencie.

I oto nagle dociera do niego, że tam jestem, choć nie mam ciała, nie mam energii, nic nie mam. Po prostu jestem świadomością. Jestem istotą obdarzoną duszą. I wtedy woła: „Adamus! To ty!” A ja odpowiadam: „Taak, taak, taak! To ja. Taak”.

„Adamus! Powinieneś był zobaczyć tę historię, to, przez co właśnie przeszedłem!” A ja na to: „Byłem tu przez cały czas, ale mnie nie wyczuwałeś. Wciąż byłeś uwikłany w tak wiele ludzkich ograniczeń, ale ja byłem tutaj”. A potem mówię: „Wiesz, robi się późno” – choć nie ma tam czasu ani przestrzeni – „Po prostu chodźmy do Klubu Wzniesionych Mistrzów”. I idę nieco z przodu, otwieram drzwi, a tam 9 800 Wzniesionych Mistrzów wita go ciesząc się z jego przybycia do Klubu Wzniesionych Mistrzów – ot, taka urocza historia – taak, i małego psa. (...) Tak, tak, tak. Trzeba go dorzucić.

Morał z tej historii jest taki, że uwielbiam być tutaj z wami, ale nie mam oczu, nie mam uszu. Nie postrzegam was ani niczego tutaj poprzez ludzkie zmysły. Wszystko to energia. To energia”.
- Adamus Saint-Germain

 Obraz może zawierać: ocean, niebo, zmierzch, chmura, na zewnątrz, woda i przyroda



,,Teraz więc energetycznie, zwłaszcza będąc na planecie, żyjąc w ludzkiej formie – i używając zmysłów Cauldre'a – mogę połączyć kropki i mogę zobaczyć, jak wyglądacie, chociaż wolałbym nie widzieć, jak wyglądacie. (...) Tak, ponieważ wasze prawdziwe otoczenie energetyczne jest o wiele lepsze niż to, co da się dostrzec wyłącznie ludzkimi oczami.

A zatem dzisiaj wejdziemy w odczuwanie energii, zdolność do bycia świadomym energii, co w niczym nie przypomina korzystania z oczu, uszu czy czegokolwiek innego, ponieważ to nie jest energia. Dostrzegacie tylko iluzję. To wszystko. Tylko iluzję, którą nazywacie rzeczywistością, co nie jest prawdą. Nie jest również fałszem, ale nie jest prawdą”.
- Adamus Saint-Germain

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz