wtorek, 11 maja 2021

Och, Atlantyda.

Może być zdjęciem w zbliżeniu przedstawiającym 1 osoba i na świeżym powietrzu

 

 ,,Odczuwana tutaj wspólna energia jest tym, co nazywam atlantydzkim marzeniem. Sięga ono daleko wstecz do Świątyń Tien na Atlantydzie. To było marzenie o wcielonym oświeceniu, kiedy to Mistrz i człowiek spotykają się ze sobą we wcielonym oświeceniu. Było to marzenie o boskości wchodzącej w ten wymiar i żyjącej tutaj, żyjącej całą pełnią, żyjącej tym, co nazywa się teraz życiem Ahmyo (Ahmyo
- absolutne i czyste zaufanie do siebie, realizacja Ja Jestem)

To było atlantydzkie marzenie i niezależnie od tego, czy spotkaliście się jako grupa w Świątyniach Tien na Atlantydzie, kiedy zapoczątkowaliście to marzenie, marzenie o wcielonym oświeceniu, czy snuliście to marzenie w czasach Jeszuy, kiedy tak wielu z was przebywało razem, czy wspólnie mieliście to marzenie w czasach Szkoły Nauk Tajemnych, to
nie ma znaczenia, ponieważ elementem łączącym jest fakt, że marzenie to sięga czasów Atlantydy

Och, Atlantyda. Czyż to nie interesujące obserwować w wiadomościach co się teraz dzieje? Tak wiele huraganów, tak wiele zniszczenia na tym obszarze. Gdy wczuć się prawdziwie w to, co zachodzi, staje się jasne, że ma miejsce oczyszczanie ze starych atlantydzkich energii, mające miejsce w odpowiednim czasie w celu ich usunięcia.

Cóż, czasami to oczyszczanie okazuje się tragiczne w skutkach, gdy się na nie patrzy z punktu widzenia ludzkiego komfortu, a niejednokrotnie ludzkiego życia. Bez wątpienia ludzie tracili życie w czasie tych zdarzeń. Ale tym co naprawdę się dzieje, jest głębokie, głębokie oczyszczanie z tej starej, atlantydzkiej energii, energii traumy i wojny, energii, kiedy to tak naprawdę Izyda została zraniona. Dlatego też obserwujecie nieustanne działanie wzorca oczyszczania danego obszaru. Na chwilę ustaje, żeby znów powrócić i tak będzie dotąd, aż wszystko zostanie oczyszczone.

W ten sposób to działa, nawet w waszym wnętrzu, aż wszystko będzie oczyszczone. Och, a czasami są to rzeczy, co do których nawet nie macie pojęcia, jak bardzo są zakorzenione w waszym życiu i w waszym postępowaniu. Tak więc burze powracają, za każdym razem z czegoś oczyszczając – czasami dostarczając nieprzyjemnych doznań, czasami budząc wielkie
emocje, a nawet fizyczny ból – oczyszczając jednakowoż z wszystkiego, co nie jest wasze.

Wspólna energia dla każdego, kto nazywa siebie Shaumbrą – oczywiście nie chodzi o coś, do czego się przystępuje, ani czemu składa się jakąś przysięgę – a więc wspólna energia, która sprowadza wszystkich razem, to atlantydzkie marzenie o połączeniu nieba i Ziemi, ale nie gdzieś w innym wymiarze. Tutaj. Właśnie tutaj. To sprowadza wszystkich razem.

Wam to się może wydać oczywiste: „No jasne, przecież po to tu jesteśmy. Jesteśmy tu dla naszego Urzeczywistnienia, naszego oświecenia. Jesteśmy tu po to, żeby żyć teraz w
fizycznym ciele”. Jednak weźcie głęboki oddech i wczujcie się w innych, którzy są w swojej duchowej podróży i na duchowej ścieżce, w innych, którzy studiują mistyczną sztukę. Dla
nich to nie musi być koniecznie to samo. Dla niektórych tak, ale niekoniecznie to jest to samo.

Nie występuje u nich to głębokie, wewnętrzne pragnienie wcielonego oświecenia. Oświecenie, owszem, ale bez wiedzy, co będzie potem, ani też szczególnej potrzeby dowiedzenia się tego. Dla was natomiast jest to kwestia pozostania tutaj, bycia tutaj. I, och, już się dowiedzieliście i nadal się dowiadujecie, jak bardzo to jest czasami trudne.

Wspólną energią nas wszystkich, was wszystkich jest atlantydzkie marzenie. To także moje marzenie. Jest to jeden z powodów, dla których wróciłem, by pracować z wszystkimi razem i z każdym z osobna.

Jesteśmy w przededniu spełnienia go. Nie jest to od nas odległe. Już nie będziemy dalej walczyć z tym przez kolejne wcielenia. Jesteśmy w przeddzień tego, a czasami bycie w
przededniu czegoś jest najtrudniejsze, najbardziej ekscytujące, kiedy ujawnia się najwięcej strachu i najwięcej zwątpienia, kiedy sprawy już za chwilę mają się wydarzyć. Właśnie w przeddzień narodzin, w przeddzień ślubu, w przeddzień wcielonego oświecenia wszystko zaczyna się trząść i dygotać. „Wszystko zaczyna się chwiać” – jak powiedział Kuthumi wiele lat temu. Nic nie wydaje się proste. Nic nie wydaje się właściwe. Wszystko zdaje się być
wytrącone z równowagi i właśnie w takich warunkach ujawniają się stare problemy. A wtedy wy się zastanawiacie: „Dlaczego ja ciągle walczę? Skąd te stare problemy? Dlaczego mówi mi się, że jestem bliski oświecenia, a ja nadal czuję, że momentami jestem od niego oddalony o 10 000 kilometrów? Dlaczego, och, dlaczego?”
- Adamus Saint-Germain

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz