,,Odczuwana
tutaj wspólna energia jest tym, co nazywam atlantydzkim marzeniem.
Sięga ono daleko wstecz do Świątyń Tien na Atlantydzie. To było marzenie
o wcielonym oświeceniu, kiedy to Mistrz i człowiek spotykają się ze
sobą we wcielonym oświeceniu. Było to marzenie o boskości wchodzącej w
ten wymiar i żyjącej tutaj, żyjącej całą pełnią, żyjącej tym, co nazywa
się teraz życiem Ahmyo (Ahmyo
- absolutne i czyste zaufanie do siebie, realizacja Ja Jestem)
To
było atlantydzkie marzenie i niezależnie od tego, czy spotkaliście się
jako grupa w Świątyniach Tien na Atlantydzie, kiedy zapoczątkowaliście
to marzenie, marzenie o wcielonym oświeceniu, czy snuliście to marzenie w
czasach Jeszuy, kiedy tak wielu z was przebywało razem, czy wspólnie
mieliście to marzenie w czasach Szkoły Nauk Tajemnych, to
nie ma znaczenia, ponieważ elementem łączącym jest fakt, że marzenie to sięga czasów Atlantydy
Och,
Atlantyda. Czyż to nie interesujące obserwować w wiadomościach co się
teraz dzieje? Tak wiele huraganów, tak wiele zniszczenia na tym
obszarze. Gdy wczuć się prawdziwie w to, co zachodzi, staje się jasne,
że ma miejsce oczyszczanie ze starych atlantydzkich energii, mające
miejsce w odpowiednim czasie w celu ich usunięcia.
Cóż, czasami
to oczyszczanie okazuje się tragiczne w skutkach, gdy się na nie patrzy z
punktu widzenia ludzkiego komfortu, a niejednokrotnie ludzkiego życia.
Bez wątpienia ludzie tracili życie w czasie tych zdarzeń. Ale tym co
naprawdę się dzieje, jest głębokie, głębokie oczyszczanie z tej starej,
atlantydzkiej energii, energii traumy i wojny, energii, kiedy to tak
naprawdę Izyda została zraniona. Dlatego też obserwujecie nieustanne
działanie wzorca oczyszczania danego obszaru. Na chwilę ustaje, żeby
znów powrócić i tak będzie dotąd, aż wszystko zostanie oczyszczone.
W
ten sposób to działa, nawet w waszym wnętrzu, aż wszystko będzie
oczyszczone. Och, a czasami są to rzeczy, co do których nawet nie macie
pojęcia, jak bardzo są zakorzenione w waszym życiu i w waszym
postępowaniu. Tak więc burze powracają, za każdym razem z czegoś
oczyszczając – czasami dostarczając nieprzyjemnych doznań, czasami
budząc wielkie
emocje, a nawet fizyczny ból – oczyszczając jednakowoż z wszystkiego, co nie jest wasze.
Wspólna
energia dla każdego, kto nazywa siebie Shaumbrą – oczywiście nie chodzi
o coś, do czego się przystępuje, ani czemu składa się jakąś przysięgę –
a więc wspólna energia, która sprowadza wszystkich razem, to
atlantydzkie marzenie o połączeniu nieba i Ziemi, ale nie gdzieś w innym
wymiarze. Tutaj. Właśnie tutaj. To sprowadza wszystkich razem.
Wam
to się może wydać oczywiste: „No jasne, przecież po to tu jesteśmy.
Jesteśmy tu dla naszego Urzeczywistnienia, naszego oświecenia. Jesteśmy
tu po to, żeby żyć teraz w
fizycznym ciele”. Jednak weźcie głęboki
oddech i wczujcie się w innych, którzy są w swojej duchowej podróży i na
duchowej ścieżce, w innych, którzy studiują mistyczną sztukę. Dla
nich to nie musi być koniecznie to samo. Dla niektórych tak, ale niekoniecznie to jest to samo.
Nie
występuje u nich to głębokie, wewnętrzne pragnienie wcielonego
oświecenia. Oświecenie, owszem, ale bez wiedzy, co będzie potem, ani też
szczególnej potrzeby dowiedzenia się tego. Dla was natomiast jest to
kwestia pozostania tutaj, bycia tutaj. I, och, już się dowiedzieliście i
nadal się dowiadujecie, jak bardzo to jest czasami trudne.
Wspólną
energią nas wszystkich, was wszystkich jest atlantydzkie marzenie. To
także moje marzenie. Jest to jeden z powodów, dla których wróciłem, by
pracować z wszystkimi razem i z każdym z osobna.
Jesteśmy w
przededniu spełnienia go. Nie jest to od nas odległe. Już nie będziemy
dalej walczyć z tym przez kolejne wcielenia. Jesteśmy w przeddzień tego,
a czasami bycie w
przededniu czegoś jest najtrudniejsze, najbardziej
ekscytujące, kiedy ujawnia się najwięcej strachu i najwięcej
zwątpienia, kiedy sprawy już za chwilę mają się wydarzyć. Właśnie w
przeddzień narodzin, w przeddzień ślubu, w przeddzień wcielonego
oświecenia wszystko zaczyna się trząść i dygotać. „Wszystko zaczyna się
chwiać” – jak powiedział Kuthumi wiele lat temu. Nic nie wydaje się
proste. Nic nie wydaje się właściwe. Wszystko zdaje się być
wytrącone
z równowagi i właśnie w takich warunkach ujawniają się stare problemy. A
wtedy wy się zastanawiacie: „Dlaczego ja ciągle walczę? Skąd te stare
problemy? Dlaczego mówi mi się, że jestem bliski oświecenia, a ja nadal
czuję, że momentami jestem od niego oddalony o 10 000 kilometrów?
Dlaczego, och, dlaczego?”
- Adamus Saint-Germain
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz