wtorek, 19 października 2021

Koronawirus

 

 Koronawirus

Tak więc mamy za sobą, wy macie za sobą, dużą część etapu z koronawirusem. Ja nie nazywam go COVID-em. COVID-19 chyba… jaka jest obecnie przyjęta nazwa? Jaka jest przyjęta nazwa?

LINDA: COVID–19.

ADAMUS: Nie podoba mi się.

LINDA: Trudno. Kiedy się skończy?

ADAMUS: Podoba mi się nazwa „koronawirus”. Podoba mi się „wirus z koroną”.

LINDA: Kiedy się skończy?

ADAMUS: Podoba mi się „wirus z koroną”. Kiedy ludzie będą gotowi, wtedy się skończy.

LINDA: Oooch, naprawdę?! Naprawdę?!

ADAMUS: Co, próbujesz czanelować doktora Doug'a? (Linda łapie gwałtownie powietrze) Ooch.

LINDA: I te wszystkie warianty? Naprawdę?!

ADAMUS: No wiesz, ja to wyjaśniłem. Nie muszę się w kółko tłumaczyć.

LINDA: Co takiego wyjaśniłeś?

ADAMUS: Wyjaśniłem, że – i to dosłownie – koronawirus pojawił się w odpowiednim momencie. Spowolnił wszystko na trochę; wywołał wiele zamętu w życiu ludzi. To było dobre, ponieważ ludzie potrzebują od czasu do czasu kopniaka w tyłek lub kopniaka w koronę, jak w tym przypadku, czegoś, co wywoła zmianę, a ja naprawdę czuję, że to był prawdopodobnie najgenialniej zaaranżowany projekt, jaki widziałem z udziałem ludzkości w ciągu długiego czasu.

Ludzkość nie jest aż tak bystra i nie mówię tego w sensie negatywnym. (kilka chichotów) To zwyczajnie fakt. Ludzie, nawet pośród Shaumbry znajdzie się wielu takich, dają się wciągać w teorie spiskowe, szczególnie związane z rządem. No co wy! Nigdy nie zetknąłem się z rządem, który byłby na tyle rozgarnięty, żeby się zdobyć na coś takiego jak teoria spiskowa. (kilka chichotów) Urzędnicy – och, kilku by się znalazło. Przepraszam. Kerri, czy miałabyś może coś do zrobienia na zewnątrz? (Kerri krzyczy z drugiego pokoju, Adamus się śmieje) Urzędnicy przychodzą o dziewiątej. Kończą pracę o dziesiątej, ale zostają do szesnastej. (więcej chichotów) Pa, Kerri! (Adamus chichocze) Jest ich za mało, żeby zawiązać spisek, no wiecie. Jak... cześć, Kerri!

KERRI: Ja przychodzę o 9:30.

ADAMUS: Ona przychodzi o 9:30, nie o dziewiątej. A o której wychodzisz?

KERRI: O osiemnastej, dziewiętnastej – mniej więcej.

ADAMUS: Naprawdę? OK. To dobrze. Ale ty nie jesteś typowym urzędnikiem. Jesteś im-plantem.

KERRI: W ogóle nie jestem typowa.

ADAMUS: Nie, jesteś wtyczką.

KERRI: To co ja robię?

ADAMUS: Świecisz swoim cholernym światłem! Ktoś musi to robić. No wiesz.

KERRI: Powinni mi więcej płacić.

ADAMUS: Powiedz im, że oto jesteś, powiedz im, że zwiększyłaś moc swojego światła, a teraz chcesz podwyżki pensji.

KERRI: Dobrze, powiesz mi, co mam powiedzieć i ja im to powiem.

ADAMUS: Zrobię to. OK. (kilka chichotów) Ona jest dobrym negocjatorem. Na czym stanęliśmy?

Na spiskach. No co wy! Ludzie, proszę! Cóż za odwracanie uwagi od wspaniałego Urzeczywistnienia! Cóż za dystrakcja! Większość, nie, żaden... nie ma obecnie na planecie rządu, który byłby w stanie zawiązać spisek na dłuższą metę. Mówimy tu o rządzie! Do pewnego stopnia o biznesie, ale ten jest zasadniczo zorientowany na zysk. Ostatecznie zatem, jeśli nie służy to zyskowi, nie bawią się w spiski.

I, no wiecie, taak, ciągle coś się dzieje. Są ludzie knujący przez cały czas. Jest dużo niestabilności na planecie, ale na szczęście większość Shaumbry bierze głęboki oddech i mówi: „To nie jest moje. Nawet jeśli to się dzieje, to nie jest moje”. Dlatego też wasza energia nie jest w nią uwikłana. I – widzicie, nie użyłem brzydkiego słowa, to ze względu na Edith – wasza energia nie jest w nią uwikłana i niestabilność nie ma na was wpływu. Może mieć wpływ na resztę planety. Nie ma wpływu na was.

Podsumowując, koronawirus – lubię słowo „corona”, ponieważ oznacza koronę – to rozpad starych systemów, oto czym jest, i największy wpływ jaki ma ostatecznie na praktycznym poziomie, materialnym poziomie, to wpływ na finanse. Spójrzcie, co on robi. Mam na myśli, żebyście się przyjrzeli, jak on wszystko zmienił. Kto by przewidział, łącznie ze mną (kilka chichotów), że problemem spowodowanym przez koronawirus nie będzie to, że ludzie nie mają pracy? Problemem jest brak wystarczającej liczby pracowników na te miejsca pracy, które są. Co wam to mówi? Pojawiło się w tym okresie coś nowego. Nastąpiły zmiany. Go-spodarka rozwija się dynamiczniej niż dawniej, jeśli tylko pojawiają się pracownicy.

Ale kto by to przewidział? To prawie przeciwieństwo tego, co było powszechnym rodzajem konsensusu lub myślenia na temat koronawirusa, kiedy po raz pierwszy się pojawił. Wszystko zmienia się teraz bardzo szybko i to przede wszystkim w waszym własnym życiu. Możecie zapomnieć o reszcie świata czy nawet o Shaumbrze. W waszym własnym życiu zmiany na-stępują bardzo szybko.

Z planów jakie macie – nie za wiele wyjdzie. To jest dobra wiadomość, ponieważ plany, które poczynilibyście teraz, byłyby oparte na przeszłości, na waszych starych, ludzkich doświad-czeniach, na tym, co według was stanowi wasze ludzkie potrzeby, a co się bardzo szybko zmieni. Bądźcie na to gotowi. Dochodzą mnie słuchy, że pracownicy Karmazynowego Kręgu zebrali się ostatnio i planowali przyszłość. Ona się zmieni. (kilka chichotów) Będzie inaczej.

Plany to skądinąd dobra rzecz. Sprawiają, że czujecie się komfortowo. Stanowią w waszym przekonaniu coś w rodzaju siatki bezpieczeństwa. Ale rzeczywistość jest taka, że nie ma żadnej siatki bezpieczeństwa. A tak naprawdę to po co patrzeć w dół, kiedy powinno się patrzeć w górę? Hmm. Tak tylko mówię.

Przetrwaliście koronawirusa. Będzie miał swoje nawroty jeszcze przez jakiś czas. Dokonuje głębokiego oczyszczenia. Wiecie, kiedy bierzecie prysznic lub szybką kąpiel, oczyszczacie się tylko z grubsza. Potem wyskakujecie i wracacie do tego, co robiliście. Ludzkość poprosiła o głębokie czyszczenie. Poprosiła o czyszczenie totalne i to właśnie się dzieje. Zmiany przy-chodzą fala za falą w wyniku tego koronawirusa. Fala za falą. Nie było to tylko czyszczenie po wierzchu.

Zaczęło się od genialnego planu, który w trakcie realizacji stawał się coraz bardziej genialny. Genialny, ponieważ nadszedł czas na zmiany na planecie. Myślę, że wszyscy się z tym zgadzamy. Nie chodzi o wybranie nowego przywódcy, ponieważ teraz nie ma żadnych przywódców. Są starzy przywódcy w przebraniu, z odrobiną makijażu.

Ale to było genialne. Obeszło się bez wojny, choć, tak, wielu ludzi umarło. Jednak – a Cauldre nie lubi, kiedy to mówię – oni i tak mieli umrzeć. (Linda robi minę, a Adamus chichocze) Nie o to mi chodziło. Chodziło mi o to, że wiedzieli, iż nie pozostaną na planecie długo. Gdyby to nie była ta przyczyna, pojawiłaby się inna. Nie chcieli zostać. Okażcie współczucie i akceptację zamiast obwiniać. I było to o wiele mniej niszczycielskie niż wojna, niż jakakolwiek wojna. To był genialny plan, ponieważ w przeszłości zawsze powtarzano: „Ufff! Czas na zmiany. Idziemy na wojnę”. Albo wydarzała się jakaś ogromna katastrofa naturalna, jak w przypadku Atlantydy. Teraz nie wydarzyła się Atlantyda, czyli wymazanie życia, jakie znaliście, z pomocą natury, ponieważ nie chcieliście, żeby to się odbyło w ten sposób. Powiedzie-liście: „Już przez to kiedyś przechodziliśmy. Nie róbmy tego ponownie”.

Zacznijmy od tego, że ten wirus był genialny. Spowodował zmiany na tej planecie, z których jeszcze nie zaczęliście sobie zdawać sprawy. Wystarczy wspomnieć o sektorze technologicznym, o rzeczach, które zostały opracowane w ciągu ostatniego półtora roku. Kiedy ludzie trochę zwolnili, zanurzyli się bardziej w siebie – nie chodzili do pracy, nie przebywali w rozpraszającym ich środowisku, byli w domu – to drastycznie przyspieszyło tempo zachodzących zmian. Technologia poszła do przodu. Zobaczycie to, a przez następne kilka lat będziemy dokumentować, co zostało opracowane, co zostało wynalezione w tym koronawirusowym okresie. To jest naprawdę fenomenalne.

Zajdą zmiany w postrzeganiu przez ludzi samych siebie. Będzie cała grupa takich, którzy nie wrócą do pracy. I to dobrze, ponieważ w przeszłości tak wielu przypominało trutnie – wstawali codziennie wykonując te same co zwykle ruchy, udawali się do miejsc, w których tak naprawdę nie chcieli pracować, siedzieli w boksach odrabiając tę samą pańszczyznę dzień po dniu – mając szefa, którego nie lubili, pracę, która nie dawała im satysfakcji. Miliony, miliony, miliony na całej planecie powiedziały: „Dość tego. Dość tego”. Czy to brzmi znajomo? Dlatego że tak wielu z was zrobiło to jako pierwsi.

Nadejdzie taki czas – zamierzam pracować nad tym z Cauldrem, Lindą, ekipą Karmazynowe-go Kręgu – że nałożymy kilka linii czasowych na to, co robiliście jako Shaumbra przez ostatnie 20 lat, a potem skonfrontujemy to ze zmianami na planecie i wtedy zobaczycie, jak one następowały – trzymam ręce oddalone w ten sposób, ponieważ najpierw robicie to wy, a potem dzieje się to na planecie (zbliża ręce do siebie), jakiś może rok później, pięć lat później. Słowa, których używamy na naszych spotkaniach, wasze słowa, zaczynają być teraz w co-dziennym użyciu. Wy nadajecie tempo. Interesującą rzeczą jest to, że wcześniej ogromna przepaść dzieliła miejsce, gdzie wy byliście, od miejsca, gdzie znajdowała się zbiorowa świadomość. Zbiorowa świadomość szybko nadrabia zaległości, a wraz z rozpadem czasu ten czynnik opóźnienia pomiędzy tym, co wy robicie, a tym, co dzieje się na planecie, staje się mniej istotny.

Wiem, że co jakiś czas odzywa się w was kompleks „kto, ja?” „Kto, ja? Ja wprowadzam zmiany na planecie? Nie jestem nawet w stanie rano wstać z łóżka. Nalewam śmietanki do kawy, a ona jest kwaśna, bo zapomniałem... Kto, ja?! Ja dokonuję zmian planetarnych?” Al-bert Einstein nie potrafił sam zawiązać sobie butów. Miał z tym trudności. Starano się go trzymać z dala od gotowania, bo to była po prostu katastrofa, a jednak był jednym z najgenialniejszych ludzi w skali pokoleń.

To, co robicie teraz, nie ma nic wspólnego z tym, jak radzicie sobie z zawiązywaniem butów. (Linda chichocze) Nie ma nic wspólnego z tym, czy wstaniecie z łóżka. Wszyscy tracicie po-czucie czasu, spóźniacie się na spotkania, a przeważnie nie wiecie nawet jaki jest dzień. Przy-chodzicie do mnie podczas snu, żeby pogadać, a ja jestem jak jeden z tych, no wiecie, terapeutów i mówię: „W porządku, spójrz mi w oczy. A teraz powiedz mi, jaki dziś dzień?” (śmiech)

„Och, nie mam pojęcia”.

No to ja znowu pytam: „W porządku, jak masz na imię?

„Które imię? Mam wiele imion”. (więcej chichotów) „O którym wcieleniu mówisz? Wszystkie są...”

Czas się rozpada i, taak, i trzeba, żebyśmy się z tego śmiali. Trzeba, żebyśmy się dobrze bawili. To jest naprawdę, naprawdę dobra rzecz.
(Jestem Merlinem SHOUD 10 - 3 lipca 2021 – prezentowa-ny przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz