Koronawirus
Tak
więc mamy za sobą, wy macie za sobą, dużą część etapu z koronawirusem.
Ja nie nazywam go COVID-em. COVID-19 chyba… jaka jest obecnie przyjęta
nazwa? Jaka jest przyjęta nazwa?
LINDA: COVID–19.
ADAMUS: Nie podoba mi się.
LINDA: Trudno. Kiedy się skończy?
ADAMUS: Podoba mi się nazwa „koronawirus”. Podoba mi się „wirus z koroną”.
LINDA: Kiedy się skończy?
ADAMUS: Podoba mi się „wirus z koroną”. Kiedy ludzie będą gotowi, wtedy się skończy.
LINDA: Oooch, naprawdę?! Naprawdę?!
ADAMUS: Co, próbujesz czanelować doktora Doug'a? (Linda łapie gwałtownie powietrze) Ooch.
LINDA: I te wszystkie warianty? Naprawdę?!
ADAMUS: No wiesz, ja to wyjaśniłem. Nie muszę się w kółko tłumaczyć.
LINDA: Co takiego wyjaśniłeś?
ADAMUS:
Wyjaśniłem, że – i to dosłownie – koronawirus pojawił się w odpowiednim
momencie. Spowolnił wszystko na trochę; wywołał wiele zamętu w życiu
ludzi. To było dobre, ponieważ ludzie potrzebują od czasu do czasu
kopniaka w tyłek lub kopniaka w koronę, jak w tym przypadku, czegoś, co
wywoła zmianę, a ja naprawdę czuję, że to był prawdopodobnie
najgenialniej zaaranżowany projekt, jaki widziałem z udziałem ludzkości w
ciągu długiego czasu.
Ludzkość nie jest aż tak bystra i nie
mówię tego w sensie negatywnym. (kilka chichotów) To zwyczajnie fakt.
Ludzie, nawet pośród Shaumbry znajdzie się wielu takich, dają się
wciągać w teorie spiskowe, szczególnie związane z rządem. No co wy!
Nigdy nie zetknąłem się z rządem, który byłby na tyle rozgarnięty, żeby
się zdobyć na coś takiego jak teoria spiskowa. (kilka chichotów)
Urzędnicy – och, kilku by się znalazło. Przepraszam. Kerri, czy miałabyś
może coś do zrobienia na zewnątrz? (Kerri krzyczy z drugiego pokoju,
Adamus się śmieje) Urzędnicy przychodzą o dziewiątej. Kończą pracę o
dziesiątej, ale zostają do szesnastej. (więcej chichotów) Pa, Kerri!
(Adamus chichocze) Jest ich za mało, żeby zawiązać spisek, no wiecie.
Jak... cześć, Kerri!
KERRI: Ja przychodzę o 9:30.
ADAMUS: Ona przychodzi o 9:30, nie o dziewiątej. A o której wychodzisz?
KERRI: O osiemnastej, dziewiętnastej – mniej więcej.
ADAMUS: Naprawdę? OK. To dobrze. Ale ty nie jesteś typowym urzędnikiem. Jesteś im-plantem.
KERRI: W ogóle nie jestem typowa.
ADAMUS: Nie, jesteś wtyczką.
KERRI: To co ja robię?
ADAMUS: Świecisz swoim cholernym światłem! Ktoś musi to robić. No wiesz.
KERRI: Powinni mi więcej płacić.
ADAMUS: Powiedz im, że oto jesteś, powiedz im, że zwiększyłaś moc swojego światła, a teraz chcesz podwyżki pensji.
KERRI: Dobrze, powiesz mi, co mam powiedzieć i ja im to powiem.
ADAMUS: Zrobię to. OK. (kilka chichotów) Ona jest dobrym negocjatorem. Na czym stanęliśmy?
Na
spiskach. No co wy! Ludzie, proszę! Cóż za odwracanie uwagi od
wspaniałego Urzeczywistnienia! Cóż za dystrakcja! Większość, nie,
żaden... nie ma obecnie na planecie rządu, który byłby w stanie zawiązać
spisek na dłuższą metę. Mówimy tu o rządzie! Do pewnego stopnia o
biznesie, ale ten jest zasadniczo zorientowany na zysk. Ostatecznie
zatem, jeśli nie służy to zyskowi, nie bawią się w spiski.
I, no
wiecie, taak, ciągle coś się dzieje. Są ludzie knujący przez cały czas.
Jest dużo niestabilności na planecie, ale na szczęście większość
Shaumbry bierze głęboki oddech i mówi: „To nie jest moje. Nawet jeśli to
się dzieje, to nie jest moje”. Dlatego też wasza energia nie jest w nią
uwikłana. I – widzicie, nie użyłem brzydkiego słowa, to ze względu na
Edith – wasza energia nie jest w nią uwikłana i niestabilność nie ma na
was wpływu. Może mieć wpływ na resztę planety. Nie ma wpływu na was.
Podsumowując,
koronawirus – lubię słowo „corona”, ponieważ oznacza koronę – to rozpad
starych systemów, oto czym jest, i największy wpływ jaki ma ostatecznie
na praktycznym poziomie, materialnym poziomie, to wpływ na finanse.
Spójrzcie, co on robi. Mam na myśli, żebyście się przyjrzeli, jak on
wszystko zmienił. Kto by przewidział, łącznie ze mną (kilka chichotów),
że problemem spowodowanym przez koronawirus nie będzie to, że ludzie nie
mają pracy? Problemem jest brak wystarczającej liczby pracowników na te
miejsca pracy, które są. Co wam to mówi? Pojawiło się w tym okresie coś
nowego. Nastąpiły zmiany. Go-spodarka rozwija się dynamiczniej niż
dawniej, jeśli tylko pojawiają się pracownicy.
Ale kto by to
przewidział? To prawie przeciwieństwo tego, co było powszechnym rodzajem
konsensusu lub myślenia na temat koronawirusa, kiedy po raz pierwszy
się pojawił. Wszystko zmienia się teraz bardzo szybko i to przede
wszystkim w waszym własnym życiu. Możecie zapomnieć o reszcie świata czy
nawet o Shaumbrze. W waszym własnym życiu zmiany na-stępują bardzo
szybko.
Z planów jakie macie – nie za wiele wyjdzie. To jest
dobra wiadomość, ponieważ plany, które poczynilibyście teraz, byłyby
oparte na przeszłości, na waszych starych, ludzkich doświad-czeniach, na
tym, co według was stanowi wasze ludzkie potrzeby, a co się bardzo
szybko zmieni. Bądźcie na to gotowi. Dochodzą mnie słuchy, że pracownicy
Karmazynowego Kręgu zebrali się ostatnio i planowali przyszłość. Ona
się zmieni. (kilka chichotów) Będzie inaczej.
Plany to skądinąd
dobra rzecz. Sprawiają, że czujecie się komfortowo. Stanowią w waszym
przekonaniu coś w rodzaju siatki bezpieczeństwa. Ale rzeczywistość jest
taka, że nie ma żadnej siatki bezpieczeństwa. A tak naprawdę to po co
patrzeć w dół, kiedy powinno się patrzeć w górę? Hmm. Tak tylko mówię.
Przetrwaliście
koronawirusa. Będzie miał swoje nawroty jeszcze przez jakiś czas.
Dokonuje głębokiego oczyszczenia. Wiecie, kiedy bierzecie prysznic lub
szybką kąpiel, oczyszczacie się tylko z grubsza. Potem wyskakujecie i
wracacie do tego, co robiliście. Ludzkość poprosiła o głębokie
czyszczenie. Poprosiła o czyszczenie totalne i to właśnie się dzieje.
Zmiany przy-chodzą fala za falą w wyniku tego koronawirusa. Fala za
falą. Nie było to tylko czyszczenie po wierzchu.
Zaczęło się od
genialnego planu, który w trakcie realizacji stawał się coraz bardziej
genialny. Genialny, ponieważ nadszedł czas na zmiany na planecie. Myślę,
że wszyscy się z tym zgadzamy. Nie chodzi o wybranie nowego przywódcy,
ponieważ teraz nie ma żadnych przywódców. Są starzy przywódcy w
przebraniu, z odrobiną makijażu.
Ale to było genialne. Obeszło
się bez wojny, choć, tak, wielu ludzi umarło. Jednak – a Cauldre nie
lubi, kiedy to mówię – oni i tak mieli umrzeć. (Linda robi minę, a
Adamus chichocze) Nie o to mi chodziło. Chodziło mi o to, że wiedzieli,
iż nie pozostaną na planecie długo. Gdyby to nie była ta przyczyna,
pojawiłaby się inna. Nie chcieli zostać. Okażcie współczucie i
akceptację zamiast obwiniać. I było to o wiele mniej niszczycielskie niż
wojna, niż jakakolwiek wojna. To był genialny plan, ponieważ w
przeszłości zawsze powtarzano: „Ufff! Czas na zmiany. Idziemy na wojnę”.
Albo wydarzała się jakaś ogromna katastrofa naturalna, jak w przypadku
Atlantydy. Teraz nie wydarzyła się Atlantyda, czyli wymazanie życia,
jakie znaliście, z pomocą natury, ponieważ nie chcieliście, żeby to się
odbyło w ten sposób. Powiedzie-liście: „Już przez to kiedyś
przechodziliśmy. Nie róbmy tego ponownie”.
Zacznijmy od tego, że
ten wirus był genialny. Spowodował zmiany na tej planecie, z których
jeszcze nie zaczęliście sobie zdawać sprawy. Wystarczy wspomnieć o
sektorze technologicznym, o rzeczach, które zostały opracowane w ciągu
ostatniego półtora roku. Kiedy ludzie trochę zwolnili, zanurzyli się
bardziej w siebie – nie chodzili do pracy, nie przebywali w
rozpraszającym ich środowisku, byli w domu – to drastycznie
przyspieszyło tempo zachodzących zmian. Technologia poszła do przodu.
Zobaczycie to, a przez następne kilka lat będziemy dokumentować, co
zostało opracowane, co zostało wynalezione w tym koronawirusowym
okresie. To jest naprawdę fenomenalne.
Zajdą zmiany w
postrzeganiu przez ludzi samych siebie. Będzie cała grupa takich, którzy
nie wrócą do pracy. I to dobrze, ponieważ w przeszłości tak wielu
przypominało trutnie – wstawali codziennie wykonując te same co zwykle
ruchy, udawali się do miejsc, w których tak naprawdę nie chcieli
pracować, siedzieli w boksach odrabiając tę samą pańszczyznę dzień po
dniu – mając szefa, którego nie lubili, pracę, która nie dawała im
satysfakcji. Miliony, miliony, miliony na całej planecie powiedziały:
„Dość tego. Dość tego”. Czy to brzmi znajomo? Dlatego że tak wielu z was
zrobiło to jako pierwsi.
Nadejdzie taki czas – zamierzam
pracować nad tym z Cauldrem, Lindą, ekipą Karmazynowe-go Kręgu – że
nałożymy kilka linii czasowych na to, co robiliście jako Shaumbra przez
ostatnie 20 lat, a potem skonfrontujemy to ze zmianami na planecie i
wtedy zobaczycie, jak one następowały – trzymam ręce oddalone w ten
sposób, ponieważ najpierw robicie to wy, a potem dzieje się to na
planecie (zbliża ręce do siebie), jakiś może rok później, pięć lat
później. Słowa, których używamy na naszych spotkaniach, wasze słowa,
zaczynają być teraz w co-dziennym użyciu. Wy nadajecie tempo.
Interesującą rzeczą jest to, że wcześniej ogromna przepaść dzieliła
miejsce, gdzie wy byliście, od miejsca, gdzie znajdowała się zbiorowa
świadomość. Zbiorowa świadomość szybko nadrabia zaległości, a wraz z
rozpadem czasu ten czynnik opóźnienia pomiędzy tym, co wy robicie, a
tym, co dzieje się na planecie, staje się mniej istotny.
Wiem,
że co jakiś czas odzywa się w was kompleks „kto, ja?” „Kto, ja? Ja
wprowadzam zmiany na planecie? Nie jestem nawet w stanie rano wstać z
łóżka. Nalewam śmietanki do kawy, a ona jest kwaśna, bo zapomniałem...
Kto, ja?! Ja dokonuję zmian planetarnych?” Al-bert Einstein nie potrafił
sam zawiązać sobie butów. Miał z tym trudności. Starano się go trzymać z
dala od gotowania, bo to była po prostu katastrofa, a jednak był jednym
z najgenialniejszych ludzi w skali pokoleń.
To, co robicie
teraz, nie ma nic wspólnego z tym, jak radzicie sobie z zawiązywaniem
butów. (Linda chichocze) Nie ma nic wspólnego z tym, czy wstaniecie z
łóżka. Wszyscy tracicie po-czucie czasu, spóźniacie się na spotkania, a
przeważnie nie wiecie nawet jaki jest dzień. Przy-chodzicie do mnie
podczas snu, żeby pogadać, a ja jestem jak jeden z tych, no wiecie,
terapeutów i mówię: „W porządku, spójrz mi w oczy. A teraz powiedz mi,
jaki dziś dzień?” (śmiech)
„Och, nie mam pojęcia”.
No to ja znowu pytam: „W porządku, jak masz na imię?
„Które imię? Mam wiele imion”. (więcej chichotów) „O którym wcieleniu mówisz? Wszystkie są...”
Czas
się rozpada i, taak, i trzeba, żebyśmy się z tego śmiali. Trzeba,
żebyśmy się dobrze bawili. To jest naprawdę, naprawdę dobra rzecz.
(Jestem Merlinem SHOUD 10 - 3 lipca 2021 – prezentowa-ny przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz