Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem z Suwerennej Krainy.
Witam
wszystkich. Witam, osadzając się z lekka w tej przestrzeni. Wiem, że
ostatnio często się pojawiam, ale wycofałem się na pewien czas, żeby
przygotować się na dzisiaj i na to, co będzie dalej, więc przyzwyczajam
się... czegoś tu brakuje, coś nie do końca pasuje do tej przestrzeni,
coś jest nie tak. Cóż innego mogłoby to być poza moją kawą. Ach!
Dziękuję, Kerri.
KERRI: Nie ma za co.
ADAMUS: Nie tylko kawa, spójrzcie na to, och, mała róża.
KERRI: To róża dla ciebie.
ADAMUS: Jadalna?
KERRI: Nie, nie.
ADAMUS: Och.
KERRI: Ale mogłaby się znaleźć w kieszonce twojej marynarki.
ADAMUS: Mogłaby, absolutnie. (wkłada różę do kieszonki)
KERRI: A nasi zacni goście przynieśli dziś piękne, małe smakołyki dla Adamusa.
ADAMUS: Tak, a czy tam jest prawdziwa kawa?
KERRI: I nie naplułam do niej dzisiaj. (trochę śmiechu)
ADAMUS: Ponieważ zarzucono nam, że nie pijemy kawy.
KERRI: Jest prawdziwa.
ADAMUS: Tak. Raz na jakiś czas Cauldre pije jakąś breję z...
KERRI: Kombuczę.*
*kombucza (kombucha) to sfermentowana herbata – przyp. tłum.
ADAMUS: Kombuczę! Kombuczę.
KERRI: Oczyszcza jelita.
ADAMUS: Co robi?
KERRI: Przeczyszcza organizm.
ADAMUS: Przeczyszcza organizm.
KERRI: My, starzy ludzie, potrzebujemy pomocy. (więcej śmiechu)
ADAMUS: Dobrze. Dziękuję. Smakołyka, Linda?
KERRI: Dziękuję.
LINDA: Nie, dziękuję.
ADAMUS:
Och, dobrze. Na razie postawimy je tutaj, będziemy po nie sięgać.
Pozdrawiam wszystkich. Aach! Tęsknię za tymi momentami. Hm. (upija łyk)
Mm, smaczna.
Weźmy zatem głęboki oddech. Mamy dzisiaj sporo do omówienia. To będzie jeden z najlepszych Shoudów w historii.
LINDA: Hura! Łał! (trochę oklasków)
ADAMUS: Albo jeden z najgorszych.
LINDA: A skąd to wiesz? (więcej chichotów)
ADAMUS:
Albo jeden z najgorszych. No cóż, wiem, co będziemy robić. To będzie
jeden z tych pamiętnych... spojrzycie wstecz, no wiecie, na historię
wszystkich Shoudów i powiecie: „To był niezły Shoud”, albo: „Równie
dobrze można go pominąć. Przejdźmy do następnego. Przejdźmy do marca”.
Wszystko zależy od was. To nie zależy ode mnie. Ja odegram swoją rolę.
Będę dziś kimś w rodzaju gospodarza teleturnieju.
LINDA: Ach, och.
ADAMUS:
Do tego bym aspirował. Gdybym miał wrócić na Ziemię – a nie ma mowy,
żebym kiedykolwiek wrócił – zostałbym gospodarzem teleturnieju. To
znaczy, ponieważ... wiecie dlaczego. Wszystko jest jedną, wielką grą.
Ludzie traktują ją tak poważnie. Prowadziłbym teleturniej Wasze zgniłe
życie – och, to jest wasze... (śmiech) Albo Wasze dobre życie, jeden z
tych dwóch. Co za wspaniała praca. Dużo płacą. Występuje się w
telewizji. Wszyscy czekają na każde twoje słowo. Jest się ostatecznym
sędzią i autorytetem, którym i tak jestem. Być prowadzącym teleturniej –
ach! – cóż za frajda! No więc dzisiaj trochę będzie jak w teleturnieju.
Ale
zanim się do niego zabierzemy, weźmy porządny, głęboki oddech i
powitajmy wszystkich obecnych online. Witajcie w tym szczególnym czasie,
w miesiącu Świętego Walentego. Czekam tylko, aż pojawi się Dzień
Saint-Germaina. Czy nie byłoby to coś wyjątkowego?
LINDA: Jak by to miało wyglądać, do licha? (kilka chichotów)
ADAMUS:
Byłoby to lepsze niż te serca w tle. Byłyby lilie, serca i piki, i cała
reszta. Wymieszalibyśmy to wszystko. Byłby to, tak, Dzień
Saint-Germaina. Czy nie można by tego jakoś załatwić? Po prostu
zacznijmy go obchodzić. Zróbmy to – hm, hm – 22 marca. (śmiech)
LINDA: Ooch! Taak! Taak! Oczywiście! Oczywiście!
(ALT SHOUD 5 – 4 lutego 2023 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz