,,Gdyby
tak podłączyć wam licznik mocy do myśli, to wskazówka ledwie by
drgnęła. Dlatego ludzie zaczynają być sfrustrowani tym, jak działa prawo
przyciągania - a właściwie tym, że nie działa… ale wynika to z tego, że
mają błędne pojęcie, na czym ono polega. Zbytnią wagę przykłada się do
siły umysłu, przez co ludziom zaczyna się wydawać, że w tym wszystkim
chodzi po prostu o kontrolę rzeczywistości przy pomocy myśli. A
tymczasem takie podejście do jakiejkolwiek kreacji jest bardzo
nieefektywne, bardzo archaiczne… Tworząc różne wizualizacje niejako z
premedytacją siebie oszukujecie. A to się zawsze źle kończy…
Jest również drugi poziom tworzenia… emocjonalny…, który ja określam mianem „emocjonalnego dramatyzowania”. Ten sposób jest dużo silniejszy od tworzenia myślami. W większości przypadków ludzie właśnie w ten sposób budują swoją rzeczywistość. Mnóstwo ludzi kreuje swoje życie właśnie z poziomu emocjonalnego dramatyzowania.
A tymczasem, jak już wcześniej mówiłem, emocje to jedynie tanie sztuczki umysłu, który próbuje w ten sposób coś poczuć, a które z góry skazane są na porażkę, ponieważ umysł w ogóle nic nie czuje - nie potrafi. Umysł absolutnie nic nie potrafi poczuć. Umysł nie potrafi czuć… czyli innymi słowy odbierać bodźców zmysłowych, dlatego stworzył sobie substytut uczuć, taki mały sztuczny twór zwany emocjami, które sprawiają, że wydaje mu się, że potrafi czuć. Dzięki temu wmawia sobie, że on tu jest szefem. Dlatego powinniście być w pełni świadomi, że EMOCJE JAKO TAKIE NIE PŁYNĄ Z SERCA. One pochodzą z umysłu, a więc nie mają z waszą duszą w ogóle, ale to w ogóle nic wspólnego. Emocje rodzą się w umyśle… powstają w mózgu. Wy tymczasem z łatwością nabieracie się na tę kuglarską sztuczkę waszego intelektu. Myślicie, że wasz umysł to jedno, a wasze emocje to coś zupełnie innego, a tak naprawdę to jedno i to samo.
(…)
Faktem jest, że emocje rzeczywiście przyciągają energię. Dramatyzowanie, które jest niczym innym, jak rozszalałymi emocjami, istotnie przyciąga całkiem spore energie. Dlatego tak wielu ludzi wiecznie odgrywa coraz to nowe dramaty, ponieważ rzeczywiście powoduje to znaczny przypływ energii. Dostają dzięki temu potężny zastrzyk energii, bez której nie potrafią funkcjonować.
Dramat i emocje potrafią przywołać spore ilości energii i wprowadzić ją z impetem w wasze życie. No i zaczyna się tworzenie waszej rzeczywistości. Od razu widać, że to działa, więc wydaje się, że wszystko funkcjonuje prawidłowo, skoro energie pędzą do was na łeb na szyję aż kurz się unosi… No owszem, pędzą, ale tak samo pędzi samochód jadący złym pasem z prędkością 150 kilometrów na godzinę. Póki co pędzi, ale możecie sobie wyobrazić, co będzie jak wreszcie przywali w drugie auto. Masakra.
Tak więc dramatyzowanie przyciąga ogromną ilość energii i większość ludzi jest bardzo przywiązana do tego sposobu tworzenia swojego świata… nawet jeśli zupełnie nie są tego świadomi. Doświadczają jednej emocjonalnej burzy po drugiej, jednego dramatu za drugim i w jakimś tam mocno pokręconym sensie rzeczywiście czują, że coś się w ich życiu dzieje… No cóż, owszem, dzieje się… ale jest to efektem zupełnie nieświadomej kreacji… wciskania gazu do dechy bez ładu i składu. A potem ci sami ludzie dziwią się temu, co dzieje się w ich życiu, zupełnie nie rozumiejąc jego logiki, więc się frustrują i w końcu konkludują, że nie ma wyjścia, jak tylko się z tym pogodzić i złożyć wszystko, co się wydarza na karb przeznaczenia czy innego zrządzenia losu.
(…)
A tymczasem ani przeznaczenie, ani los nie istnieją - no chyba, że chcecie, żeby zaistniały... One nie istnieją. Nie ma żadnego z góry określonego planu, według którego rozgrywa się wasze życie. Nie wisi nad wami żadna karząca ręka Boga, który pilnuje was z góry…
(…)
Tymczasem jest jeszcze jeden, najwyższy poziom tworzenia, który ja nazywam „tworzeniem prosto z serca”. TWORZENIE PROSTO Z SERCA. Dopiero wtedy można dotrzeć do swoich prawdziwych uczuć. Wielu z was już tego ostatnio doświadczyło… tego wewnętrznego przekonania, że oto dotarliście wreszcie do serca i teraz z tego miejsca kreujecie. A dopiero taka twórczość, która pochodzi prosto z serca, jest owocem waszych rzeczywistych uczuć. Dramatyzowanie, emocje i fałszywa mentalna świadomość, wszystkie są dziełem umysłu i są bardzo podatne na energie innych ludzi. Dopiero tworzenie prosto z serca jest odzwierciedleniem waszych prawdziwych, czystych uczuć. Dwa poprzednie rodzaje kreacji to tylko pokraczny wytwór umysłu, a nie dzieło serca.
Jednak problem polega na tym, że już dawno tam nie zaglądaliście. Już dawno nie tworzyliście z głębi waszego serca… dlatego temu nie ufacie. Jesteście - nie tylko wy, ale ludzie w ogóle - wciąż skłonni pozwalać innym na to, żeby wami dyrygowali, żeby za was podejmowali decyzje, żeby mówili wam, co możecie a czego nie możecie robić. Wciąż nie wykorzystujecie w pełni możliwości, które w was tkwią, a które kryje wasze prawdziwe serce. Mieliście już okazję ich doświadczyć podczas tych wszystkich chwil, gdy przeżywaliście jakieś katharsis, tych wszystkich przełomowych momentów w życiu, kiedy to pojawiały się wokół was ogromne ilości energii. To są bowiem te chwile, kiedy tworzycie prosto z serca, a dopiero taka kreatywność przyciąga naprawdę wielkie ilości energii.
W takich chwilach wystarczy jedno pojedyncze doświadczenie, żeby całkowicie odmienić wasze życie. Jedno pojedyncze doświadczenie potrafi wybić was z toru, którym do tej pory podążaliście i przerzucić was na zupełnie inną ścieżkę, która nie była wam „przeznaczona”, która nie jest żadnym „zrządzeniem losu” ani konsekwencją waszej karmy. To tylko i wyłącznie wy posłużyliście się tą ogromną masą energii, która cały czas pozostawała do waszej dyspozycji i wprowadziliście ją jednym ruchem w swoje życie… dzięki czemu diametralnie je zmieniliście.
A zatem tworzenie prosto z serca przyciąga ogromne ilości energii. Choć tak naprawdę stoi za tym WASZA ŚWIADOMOŚĆ… powiedziałbym, że rzeczywistym twórcą w tym momencie staje się wasze Ciało Świadomości. To ono jest waszym centrum, jądrem waszej istoty, waszą esencją. Po prostu wami. Pytanie tylko, jak się z nim skomunikować? Jak tam dotrzeć? Gdzie ono jest? No i czy zrozumie wasze ludzkie potrzeby? Jak do tego podejść? Słuchać jak do was mówi? A może mówić do niego?
Wasze Ciało Świadomości, wasza prawdziwa świadomość, potrafi sprowadzić takie energie, że nawet nie jesteście sobie w stanie tego wyobrazić… potrafi przyciągnąć wszelką konieczną energię do tego, żebyście mogli kreować absolutnie wszystko, zmienić całkowicie swoje życie, a także życie ludzi wokół was, jeśli tylko zechcą. Nie da się tego wyrazić słowami, więc trudno mi to teraz wytłumaczyć. To wykracza poza wszystko, co do tej pory poznaliście. To wiąże właśnie z pojęciem KIHAK, które oznacza absolutną wolność i swobodę - swobodę kreacji, swobodę sprowadzania tu takich energii, które pozwalają na TWORZENIE BEZ ŻADNEGO WYSIŁKU.
Mówiłem już o tym wcześniej - tworząc cokolwiek, nie ma potrzeby wkładać w to jakiegokolwiek wysiłku. Nie powinniście w to wkładać żadnego wysiłku, a tymczasem niektórzy z was wciąż nie potrafią się pozbyć tego przyzwyczajenia. Po prostu wciąż lubicie się męczyć. A to zupełnie nie ma sensu. Czysta świadomość z łatwością przyciąga nieograniczone ilości energii".
- Adamus Saint-Germain ,,Wszystko jest dobrze w całym stworzeniu… 1
Jest również drugi poziom tworzenia… emocjonalny…, który ja określam mianem „emocjonalnego dramatyzowania”. Ten sposób jest dużo silniejszy od tworzenia myślami. W większości przypadków ludzie właśnie w ten sposób budują swoją rzeczywistość. Mnóstwo ludzi kreuje swoje życie właśnie z poziomu emocjonalnego dramatyzowania.
A tymczasem, jak już wcześniej mówiłem, emocje to jedynie tanie sztuczki umysłu, który próbuje w ten sposób coś poczuć, a które z góry skazane są na porażkę, ponieważ umysł w ogóle nic nie czuje - nie potrafi. Umysł absolutnie nic nie potrafi poczuć. Umysł nie potrafi czuć… czyli innymi słowy odbierać bodźców zmysłowych, dlatego stworzył sobie substytut uczuć, taki mały sztuczny twór zwany emocjami, które sprawiają, że wydaje mu się, że potrafi czuć. Dzięki temu wmawia sobie, że on tu jest szefem. Dlatego powinniście być w pełni świadomi, że EMOCJE JAKO TAKIE NIE PŁYNĄ Z SERCA. One pochodzą z umysłu, a więc nie mają z waszą duszą w ogóle, ale to w ogóle nic wspólnego. Emocje rodzą się w umyśle… powstają w mózgu. Wy tymczasem z łatwością nabieracie się na tę kuglarską sztuczkę waszego intelektu. Myślicie, że wasz umysł to jedno, a wasze emocje to coś zupełnie innego, a tak naprawdę to jedno i to samo.
(…)
Faktem jest, że emocje rzeczywiście przyciągają energię. Dramatyzowanie, które jest niczym innym, jak rozszalałymi emocjami, istotnie przyciąga całkiem spore energie. Dlatego tak wielu ludzi wiecznie odgrywa coraz to nowe dramaty, ponieważ rzeczywiście powoduje to znaczny przypływ energii. Dostają dzięki temu potężny zastrzyk energii, bez której nie potrafią funkcjonować.
Dramat i emocje potrafią przywołać spore ilości energii i wprowadzić ją z impetem w wasze życie. No i zaczyna się tworzenie waszej rzeczywistości. Od razu widać, że to działa, więc wydaje się, że wszystko funkcjonuje prawidłowo, skoro energie pędzą do was na łeb na szyję aż kurz się unosi… No owszem, pędzą, ale tak samo pędzi samochód jadący złym pasem z prędkością 150 kilometrów na godzinę. Póki co pędzi, ale możecie sobie wyobrazić, co będzie jak wreszcie przywali w drugie auto. Masakra.
Tak więc dramatyzowanie przyciąga ogromną ilość energii i większość ludzi jest bardzo przywiązana do tego sposobu tworzenia swojego świata… nawet jeśli zupełnie nie są tego świadomi. Doświadczają jednej emocjonalnej burzy po drugiej, jednego dramatu za drugim i w jakimś tam mocno pokręconym sensie rzeczywiście czują, że coś się w ich życiu dzieje… No cóż, owszem, dzieje się… ale jest to efektem zupełnie nieświadomej kreacji… wciskania gazu do dechy bez ładu i składu. A potem ci sami ludzie dziwią się temu, co dzieje się w ich życiu, zupełnie nie rozumiejąc jego logiki, więc się frustrują i w końcu konkludują, że nie ma wyjścia, jak tylko się z tym pogodzić i złożyć wszystko, co się wydarza na karb przeznaczenia czy innego zrządzenia losu.
(…)
A tymczasem ani przeznaczenie, ani los nie istnieją - no chyba, że chcecie, żeby zaistniały... One nie istnieją. Nie ma żadnego z góry określonego planu, według którego rozgrywa się wasze życie. Nie wisi nad wami żadna karząca ręka Boga, który pilnuje was z góry…
(…)
Tymczasem jest jeszcze jeden, najwyższy poziom tworzenia, który ja nazywam „tworzeniem prosto z serca”. TWORZENIE PROSTO Z SERCA. Dopiero wtedy można dotrzeć do swoich prawdziwych uczuć. Wielu z was już tego ostatnio doświadczyło… tego wewnętrznego przekonania, że oto dotarliście wreszcie do serca i teraz z tego miejsca kreujecie. A dopiero taka twórczość, która pochodzi prosto z serca, jest owocem waszych rzeczywistych uczuć. Dramatyzowanie, emocje i fałszywa mentalna świadomość, wszystkie są dziełem umysłu i są bardzo podatne na energie innych ludzi. Dopiero tworzenie prosto z serca jest odzwierciedleniem waszych prawdziwych, czystych uczuć. Dwa poprzednie rodzaje kreacji to tylko pokraczny wytwór umysłu, a nie dzieło serca.
Jednak problem polega na tym, że już dawno tam nie zaglądaliście. Już dawno nie tworzyliście z głębi waszego serca… dlatego temu nie ufacie. Jesteście - nie tylko wy, ale ludzie w ogóle - wciąż skłonni pozwalać innym na to, żeby wami dyrygowali, żeby za was podejmowali decyzje, żeby mówili wam, co możecie a czego nie możecie robić. Wciąż nie wykorzystujecie w pełni możliwości, które w was tkwią, a które kryje wasze prawdziwe serce. Mieliście już okazję ich doświadczyć podczas tych wszystkich chwil, gdy przeżywaliście jakieś katharsis, tych wszystkich przełomowych momentów w życiu, kiedy to pojawiały się wokół was ogromne ilości energii. To są bowiem te chwile, kiedy tworzycie prosto z serca, a dopiero taka kreatywność przyciąga naprawdę wielkie ilości energii.
W takich chwilach wystarczy jedno pojedyncze doświadczenie, żeby całkowicie odmienić wasze życie. Jedno pojedyncze doświadczenie potrafi wybić was z toru, którym do tej pory podążaliście i przerzucić was na zupełnie inną ścieżkę, która nie była wam „przeznaczona”, która nie jest żadnym „zrządzeniem losu” ani konsekwencją waszej karmy. To tylko i wyłącznie wy posłużyliście się tą ogromną masą energii, która cały czas pozostawała do waszej dyspozycji i wprowadziliście ją jednym ruchem w swoje życie… dzięki czemu diametralnie je zmieniliście.
A zatem tworzenie prosto z serca przyciąga ogromne ilości energii. Choć tak naprawdę stoi za tym WASZA ŚWIADOMOŚĆ… powiedziałbym, że rzeczywistym twórcą w tym momencie staje się wasze Ciało Świadomości. To ono jest waszym centrum, jądrem waszej istoty, waszą esencją. Po prostu wami. Pytanie tylko, jak się z nim skomunikować? Jak tam dotrzeć? Gdzie ono jest? No i czy zrozumie wasze ludzkie potrzeby? Jak do tego podejść? Słuchać jak do was mówi? A może mówić do niego?
Wasze Ciało Świadomości, wasza prawdziwa świadomość, potrafi sprowadzić takie energie, że nawet nie jesteście sobie w stanie tego wyobrazić… potrafi przyciągnąć wszelką konieczną energię do tego, żebyście mogli kreować absolutnie wszystko, zmienić całkowicie swoje życie, a także życie ludzi wokół was, jeśli tylko zechcą. Nie da się tego wyrazić słowami, więc trudno mi to teraz wytłumaczyć. To wykracza poza wszystko, co do tej pory poznaliście. To wiąże właśnie z pojęciem KIHAK, które oznacza absolutną wolność i swobodę - swobodę kreacji, swobodę sprowadzania tu takich energii, które pozwalają na TWORZENIE BEZ ŻADNEGO WYSIŁKU.
Mówiłem już o tym wcześniej - tworząc cokolwiek, nie ma potrzeby wkładać w to jakiegokolwiek wysiłku. Nie powinniście w to wkładać żadnego wysiłku, a tymczasem niektórzy z was wciąż nie potrafią się pozbyć tego przyzwyczajenia. Po prostu wciąż lubicie się męczyć. A to zupełnie nie ma sensu. Czysta świadomość z łatwością przyciąga nieograniczone ilości energii".
- Adamus Saint-Germain ,,Wszystko jest dobrze w całym stworzeniu… 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz