MATERIAŁY
KARMAZYNOWEGO KRĘGU
Seria: Sztuka
ławeczkowania
SHOUD 6 –
prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem
Geoffrey’a Hoppe
5 marca 2022 r.
www.crimsoncircle.com
Jestem Tym, Kim
Jestem, Adamusem suwerennym, mówię to z dumą.
Biorę naprawdę
głęboki oddech, żeby poczuć przede wszystkim wasze energie,
poczuć, że wszyscy się dostrajacie teraz lub kiedyś w
przyszłości. (Adamus bierze głęboki oddech) Aach! Chcę przez
chwilę pooddychać pięknem tej wyspy i aromatem mojej kawy,
oczywiście – mm! – zawsze przygotowanej.
Ale, droga Lindo,
zauważyłem, że nie ma dziś dla mnie żadnych ciastek. Czy ja
jestem na diecie?
LINDA: Czy chciałeś
jakiś konkretny rodzaj?
ADAMUS: To nie ma
znaczenia, ale jestem po prostu przyzwyczajony do tego, że...
LINDA: Tak sobie
myślę, że na twoim radarze jest czekoladowa muffinka?
ADAMUS: Czekoladowa
czy nie, to nie ma znaczenia, po prostu coś, co będzie pasowało do
wybornej kawy.
LINDA: Jedną
chwileczkę.
ADAMUS: Dziękuję
ci, droga Lindo. Mm… (bierze łyk kawy, podczas gdy Linda wychodzi,
żeby przynieść mu smakołyk) Cóż, czasami zapominają.
Zapominają, że Wzniesiony Mistrz przychodzi z wizytą i zapominają
o takich drobiazgach, jak jego ciastko. Ale nie szkodzi, bo niebo czy
piekło, nieważne dokąd pójdę, wszystko jest dobrze. He!
(nawiązuje do piosenki „Wszystko jest dobrze” [All
is Well], odtwarzanej tuż przed rozpoczęciem Shoudu)
Mamy dziś wiele do
omówienia, więc pooddychajmy wszyscy energią tego, co przed nami.
Pamiętajcie, że wszystko rozgrywa się na wielu, wielu różnych
poziomach. Na wielu różnych poziomach. Wy jesteście dwupoziomowi,
można powiedzieć.
Nieczęsto
przyprowadzam gości. Nieczęsto przedstawiam tych, którzy mi
towarzyszą na galerii, ale dzisiejszy dzień jest szczególny.
Dzisiaj mamy wszystkich tych, którzy kiedyś nazywali siebie
Shaumbrą, którzy przeszli, że tak powiem, na drugą stronę rzeki.
Wszyscy oni towarzyszą nam, zająwszy miejsca na galerii. Są
zafascynowani tym, co dzieje się na świecie, a niektórzy z nich
trochę żałują, że ich tu już nie ma. Zwłaszcza Sart przewodzi
tej grupie, mówiąc: „Errr! Po prostu nagle się
przebudziłem i okazało się, że umarłem”, co jest ciekawym
zestawieniem słów. I oni wszyscy są tutaj. Zaprosiłem ich w tym
dniu, żeby cieszyli się waszymi energiami, żeby wspierali was w
tym, co robicie pozostając na planecie.
Widać też, że
trzymają małe napisy, tabliczki, które sami zrobili. Popularny
jest napis „Zostańcie”. „Po tej stronie jest fajnie, ale na
Ziemi jest teraz więcej do zrobienia”. „Martwota to zgryzota”.
Kilka takich napisów widać na widowni. Zachęcają więc do
pozostania tutaj w tym przełomowym dla planety czasie. A także,
według Sarta, chcieliby, żebyście otrzymali teraz wielkie, wielkie
brawa. Wczujcie się w nie zatem. Przyjmijcie je, te oklaski, podczas
gdy ja w tym czasie zjem kawałek ciastka przyniesionego przez drogą
Lindę. Mm. Mm.
Pożywienie ludzi.
Bardzo ci dziękuję, Lindo. Mm. Pożywienie ludzi. Smaczne. Mamy
świetne jedzenie w Klubie Wzniesionych Mistrzów, ale wszystko jest
wegańskie, więc... (Adamus chichocze). Nie bardzo, ale...
LINDA: Chciałam
powiedzieć, że w takim razie nie możecie nawet pić mleka.
ADAMUS: Ja tylko
sobie z tego żartowałem.
LINDA: To był żart,
OK.
ADAMUS: Taak. Mamy
jednak dużo anielskiego ciasta*.
*popularny w USA
rodzaj biszkoptu wykonanego z białek jaj, mąki i cukru. Różni się
od innych ciast tym, że nie zawiera masła – przyp. tłum.
LINDA: Ooch, mniam!
ADAMUS: Pasuje, no
wiesz, do nastroju, jaki tam panuje.
LINDA: Taak,
rozumiem.
ADAMUS: Tak. Ale
poczujcie ten aplauz ze strony wszystkich Shaumbra, którzy odeszli.
A także wczujcie się w to, jak oni się czują, naprawdę chcąc
nadal być tutaj pośrednio poprzez was, wczuwać się w to, co
czujecie, przechodząc przez to, przez co przechodzicie.
I jest jeden napis,
który w szczególności zwrócił moją uwagę, a mamy tu na widowni
około 310 osób. Byli Shaumbrą, kiedy przebywali na Ziemi. A ten
jeden napis, który naprawdę przykuł moją uwagę, mówi:
„Zanurzcie się głęboko”. Zanurzcie się głęboko.
Zanurzcie się
głęboko
Treść tego napisu
wskazuje, że nadszedł czas, żebyście naprawdę głęboko
zanurzyli się w swoje Urzeczywistnienie, w przebywanie na tej
planecie, w przechodzenie przez to, przez co przechodzicie. Czasami
jest to trudne. Tak, trudne. Ale zanurzcie się w to głęboko.
Czasami pojawia się tendencja, żeby po prostu się z tego wyrwać,
żeby stwierdzić, że odizolujecie się od świata, a czasami
pojawia się niepewność, czy chcecie zostać, czy odejść. Z tym
zjawiskiem mieliśmy do czynienia szczególnie pięć, dziesięć lat
temu: „Czy naprawdę chcę teraz zostać na planecie?” A to
oznacza, że nie jesteście do końca pewni, więc tak naprawdę nie
jesteście ani tu, ani tam. Znajdujecie się jakby pomiędzy. W
pewnym sensie wyłączyliście wszystko i jesteście jakby na ziemi
niczyjej. I ten napis od tej Shaumbry mówi: „Zanurzcie się
głęboko”. Zanurzcie się głęboko w doświadczanie tego, co
dzieje się teraz na planecie, w wasze własne Urzeczywistnienie czy
też w Urzeczywistnienie, które ma nastąpić.
Zanurzcie się
głęboko w ławeczkowanie. Ma to znaczący wpływ na planetę.
Zanurzcie się głęboko w swoje życie. Nie tyle w życie innych, co
we własne. Jest to niesamowita sprawa. I jak powtarzam od dawna,
tylko raz przechodzicie przez doświadczenie wejścia w
Urzeczywistnienie. Tak. Doznajecie tego tylko raz, więc przeżywajcie
to z całym zapałem. Z dużą wnikliwością i jasnością.
Zanurzcie się głęboko w siebie, w to wszystko, przez co teraz
przechodzicie. To nie jest czas, żeby się wahać. Nie może być
żadnego siedzenia okrakiem na płocie, a ja chętnie zrzucę was z
tego płotu, jeśli na nim się znajdziecie.
Zanurzcie się
głęboko w każde doświadczenie, które teraz przeżywacie. Cauldre
dwukrotnie się upewnia, ale tak, zagłębiajcie się w nagłówki
gazet, które mają wpływ na planetę. Nie oznacza to, że macie się
uzależnić od wiadomości.
Oznacza to, żeby nie próbować ich unikać. Nie próbujcie ich od
siebie odsuwać. Czasami są one okropne, ale zagłębiajcie się w
nie, ponieważ dzieje się o wiele więcej niż to, co widać na
powierzchni. Na planecie jest teraz tak wiele elementów, które
zmieniają jej naturę i jest to czasami bardzo intensywne, bardzo
intensywne, ponieważ, jak już wspominałem wielokrotnie, stajecie
się bardziej wrażliwi. Odczuwacie coraz więcej z tych rzeczy,
które dzieją się na planecie. Ale zamiast przed nimi uciekać,
zamiast zakładać ochronny pancerz, zanurzcie się w nie głęboko.
Zanurzcie się
głęboko w każdą część siebie. Zanurkujcie głęboko – tak,
Cauldre trochę się ze mną kłóci. (Linda chichocze) Pyta: „Masz
na myśli zanurkowanie w ból?”. Absolutnie, i wiem, że jednym z
największych wyzwań dla Shaumbry w tej chwili są różne
dolegliwości i bóle. Zamiast przed nimi uciekać, zamiast
przesadzać z ich leczeniem, zamiast przeklinać dzień za to, że
jest bolesny, zanurzcie się w nie głęboko. To będzie przypominało
trochę łodzika* albo spiralę – wiecie, taki ruch po spirali –
kiedy wchodzi się w coraz ciaśniejszą przestrzeń, dociera się do
sedna, przechodzi się na wylot. Przechodzi się dokładnie na
wylot. Przedstawiłem to już wcześniej na schemacie czy też
poleciłem Lindzie narysować na tablicy. Zagłębiacie się.
*ang.
Nautilus, głowonóg ze spiralną muszlą;
patrz:
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81odziki
– przyp. tłum.
Kiedy próbujecie
pozostać po drugiej stronie, uciec przed tym, ukryć się przed tym
lub udawać, że tego nie ma, tracicie możliwość doświadczania.
Tracicie również to, co nazwałbym rozwiązaniem lub transformacją
energii, do której mogłoby dojść. Pozostajecie dalej po swojej
stronie, a wasze ciało nadal cierpi, wasz umysł nadal się szarpie,
odczuwacie niepokój i inne tego typu rzeczy. Jednak zanurkujcie
głęboko.
Docierajcie do
samego sedna. Tak, także w przypadku bólu, także wtedy, gdy
odczuwacie jakąś dolegliwość fizyczną lub macie złe psychiczne
samopoczucie. Zanurzcie się głęboko, bo odkryjecie, że z
perspektywy, z której na to dotychczas patrzyliście, z perspektywy
tożsamości, nie jest to tym, czym jest naprawdę. Kiedy się w to
zagłębicie, zrozumiecie, że jest w tym ogromna mądrość. Kiedy
się w to zagłębicie, zdacie sobie sprawę, że tak naprawdę nie
było żadnego bólu. Wiem, że teraz go czujecie, ale kiedy się w
niego zagłębicie, przekonacie się, że to były tylko sygnały,
wysyłane ku wam, żebyście zmienili kilka rzeczy w swoim życiu.
Ból w ciele, a nawet ból w umyśle to tak naprawdę tylko alarm lub
sygnał. To wszystko czym są, nawet choroba. Gdy zanurzycie się
głęboko w te sprawy, osiągniecie pełnię doświadczenia.
Osiągniecie pełnię mądrości i znajdziecie rozwiązanie.
Wyobraźcie sobie,
że oto żyjecie swoim codziennym życiem, a wiem, że wielu Shaumbra
stara się unikać różnych spraw. Próbujecie od nich uciekać.
Próbujecie udawać, że ich nie ma. Próbujecie je odeprzeć za
pomocą kryształów – tak, niektórzy z was nadal to robią,
wierzcie lub nie – białego światła i całej reszty. Nie,
zanurkujcie w nie głęboko. To wszystko wasza energia i okazuje się,
że udaje ona coś innego i udaje coś, co może nie być wygodne lub
przyjemne. Kiedy jednak zanurzycie się w nią głębiej,
zrozumiecie, czym jest naprawdę.
Tak więc bardzo
podoba mi się ta tabliczka jednego z Shaumbry, który stąd odszedł:
„Zanurzcie się w to głęboko”. Po to właśnie tu jesteście.
I, powtarzam, nigdy nie będziecie przechodzić przez to ponownie.
Planeta już nigdy, przenigdy nie będzie przechodzić przez to,
przez co przechodzi teraz, nigdy więcej. To jednorazowa transakcja.
Nie chcecie tego przegapić. I właśnie dlatego zaprosiłem dzisiaj
wszystkich tych Shaumbra, żeby byli częścią tego wydarzenia, żeby
kibicowali wam w tym, co robicie i żeby powiedzieli wam: „Zanurzcie
się głęboko”. Żeby wam powiedzieli: „Śmiało, zróbcie to
teraz”.
Myślę, że
odkryliście, że tak naprawdę nie ma innej drogi. Jeśli próbujecie
od tego uciec, unikać tych rzeczy, udawać, że ich nie ma, to one
po prostu się utrzymują. Kiedy próbujecie udawać, że ich nie ma,
przyklejają się i są takie same, dzień po dniu. Kiedy zanurzycie
się głęboko, taak, na początku będzie trochę chaotycznie i
niezbyt przyjemnie. Ale kiedy się w to zagłębicie, otrzymacie
pełnię i bogactwo doświadczeń, a także wszystkie odpowiedzi –
wszystkie odpowiedzi – i wtedy uświadomicie sobie, że ta energia
zawsze, zawsze wam służyła.
Weźmy z tym głęboki
oddech – zanurzając się głęboko – i wiem, że niektórzy z
was przeklinają mnie, a niektórzy nawet pokazują mi środkowy
palec, ale... (Adamus chichocze)
Weźmy głęboki
oddech i zanurkujmy w życie. Życie, och, życie jest interesujące.
Ma swoje dobre i złe dni, ale potem wznosicie się ponad to.
Wznosicie się ponad dobre i złe dni, i nagle okazuje się, że jest
to po prostu życie w swojej najbogatszej, najpełniejszej formie.
Nie ma dobra ani zła. Nie ma światła ani ciemności. Nie ma was
miłych i was złych, i całej reszty. To wszystko znika. Wszystko
znika. Wtedy uświadamiacie sobie, że naprawdę jesteście
Mistrzami, przebywającymi teraz na tej planecie, robiącymi to, po
co tu przyszliście, oddanymi swojej pasji. I chociaż moglibyście
pomyśleć: „Cóż, siedzenie na ławce w parku i świecenie
światłem nie jest zbyt pasjonujące”, to absolutnie tak właśnie
jest. Przekonacie się o tym, kiedy zaczniecie dostrzegać, jaki to
przynosi skutek, jaki ma to wpływ na wszystko.
Wasze światło
Być może
najważniejszą rzeczą – a nigdy nie mówiłem o tym wprost –
najważniejszą rzeczą w świeceniu swoim światłem jest to, że
świecicie nim sobie. Świecicie sobie. Nie chciałem od tego
zaczynać. Nie chciałem od tego zaczynać, kiedy rozmawialiśmy o
ławeczkowaniu, świeceniu, promieniowaniu i całej reszcie, ponieważ
nie chciałem, żeby to było motywacją. Jest też coś
interesującego w mentalności wielu Shaumbry. Łatwiej wam jest
działać, gdy myślicie, że robicie to dla kogoś innego lub dla
czegoś innego aniżeli dla siebie. Zaczęliśmy więc od zalecenia,
żeby świecić swoim światłem na tę planetę, promieniować nim,
bez żadnego planu, bez konkretnego celu. Ale prawdopodobnie
odkrywacie fakt, że najpierw ono płynie ku wam. Najpierw płynie ku
wam, a ta dynamika znów wszystko zmienia.
Wiecie, kiedy ktoś
ma doświadczenie z pogranicza śmierci – wiesz, co to jest
doświadczenie z pogranicza śmierci? Miałaś takie?
LINDA: Taak.
ADAMUS: Taak? Jak to
wyglądało? Kogo widziałaś?
LINDA: Byłam
całkowicie nieprzytomna.
ADAMUS: Całkowicie
nieprzytomna. OK. Niektórzy ludzie mają doświadczenia z pogranicza
śmierci, gdy ulegają traumatycznemu wypadkowi czy czemuś takiemu i
często pierwszą rzeczą, jaką widzą, jest wielkie światło,
wielkie, wielkie światło. A potem widzą, no cóż, jeśli są ze
środowiska chrześcijańskiego… nie muszą być praktykującymi
chrześcijanami, ale ze środowiska chrześcijańskiego, kogo widzą?
LINDA: Jezusa.
ADAMUS: Jezusa –
Jezusa – ponieważ Jezus jest ikoną, symbolem. Oni tak naprawdę
nie widzą Jezusa. Widzą kogoś, kogo spodziewają się zobaczyć.
To tak jak we śnie, często umysł wymyśla interpretacje lub
symbole, bo tak właśnie działa. Próbuje wprowadzić ten czynnik
skojarzeniowy. Ludzie widzą zatem Jezusa, nawet jeśli nie chodzą
do kościoła. Ale to jest ich środowisko i umysł wstawia im
Jezusa.
A kogo widzi
buddysta, kiedy ma doświadczenie z pogranicza śmierci?
(krótka pauza)
Buddę! Buddę.
Zobaczy Buddę, tak jak ktoś wywodzący się ze środowiska
chrześcijańskiego lub zachodniego zobaczy Jezusa. A kogo widzi
muzułmanin?
(krótka pauza,
obydwoje chichoczą)
Wszyscy czekają.
Wszyscy moi przyjaciele, których dzisiaj przyprowadziłam, czekają
z niecierpliwością: „Co powie Linda?”
LINDA: Mahometa!
ADAMUS: Nie,
ponieważ nie powinno się znać wizerunku Mahometa.
LINDA: No jasne, ale
bym się zblamowała! (chichoczą)
ADAMUS: Ale
niektórzy z nich widzą go. Niektórzy z nich widzą Mahometa. Inni
jednak mówią: „Ja nie widzę! Nie wolno mi mieć wizji”. Och,
zamknijcie się! (Linda wciąż chichocze) Kilku z was się skarży z
tego powodu. W życiu trzeba umieć żartować. Wydaje mi się, że
Kuthumi powiedział to na naszym ostatnim spotkaniu. O dwóch
rzeczach, o których zawsze trzeba pamiętać, bo o wszystkim innym
zapomina się. Zachowajcie prostotę i poczucie humoru. Musicie umieć
się śmiać. A wiecie, Ziemia jest najlepszym ze wszystkich miejsc
do śmiania się.
LINDA: Wierzę w to.
ADAMUS: Taak.
Naprawdę tak jest, ponieważ śmiech, humor bazuje na konflikcie, a
pytanie brzmi: czy potraficie się śmiać z konfliktu, czy też
konflikt was zniszczy? Można więc równie dobrze robić sobie żarty
czy to z innych ludzi, czy to z innych rzeczy. Niektóre z
najlepszych dowcipów dotyczą pochodzenia ludzi, no wiecie, grup
etnicznych.
LINDA: To prawda.
ADAMUS: I nigdy nie
powinny być złośliwe, ale trzeba umieć się z siebie śmiać. To
najwspanialsza sprawa. Ja mogę się śmiać z was wszystkich,
(Adamus chichocze) więc powinniście umieć śmiać się z samych
siebie.
LINDA: Gdy mamy
dobry dzień.
ADAMUS: Gdy macie
dobry dzień. Dobrze. A co widzi ateista, kiedy ma doświadczenie z
pogranicza śmierci?
LINDA: Nic!
ADAMUS: Nic,
słusznie. Absolutnie nic. Taak. Naprawdę nic nie widzą. Mogą
zobaczyć wspaniałe, wielkie, białe światło, ale, wiecie, Jezus
nie wyjdzie, bo oni w niego nie wierzą, a Boga z pewnością nie
będzie.
Powodem, dla którego
wspominam teraz o doświadczeniach z pogranicza śmierci jest to, że
kiedy ma się doświadczenie z pogranicza śmierci i wchodzi się w
to światło, wszystko wydaje się być w jedności. Wszystko wydaje
się być razem. Wchodzicie w to światło, a ono jest wami. Nawet
jeśli widzicie Jezusa lub Buddę, czy też twarz Mahometa, której
nie powinno się widzieć, to widzicie siebie. Wasz umysł
interpretuje to tak, jak interpretowałby sen, ale widzicie wasze
własne światło.
To samo dzieje się,
gdy promieniujemy na świat, a wiadomo jak bardzo światu jest to
teraz potrzebne. Najpierw jednakże to światło dociera do was.
Promieniujecie nim na siebie. Stwierdzacie, że wreszcie jesteście
gotowi, by przezwyciężyć dualność i wreszcie zyskaliście
mądrość, której wcześniej nie mieliście. Wreszcie macie dostęp
do wewnętrznej wiedzy i w zasadzie odzwierciedlacie ją w sobie.
Rozświetlacie ją w sobie. Mówicie, że przeszliście długą
drogę. Nie jesteście już poszukiwaczem. Nie wędrujecie już bez
końca w poszukiwaniu odpowiedzi, bo wszystkie one są tutaj. (dotyka
piersi) Świecicie swoim światłem na siebie. I w ten sposób
zmieniacie dynamikę energetyczną wszystkiego. Świecicie swoim
światłem na siebie i otrzymujecie je od siebie z powrotem.
I wtedy przestajecie
się martwić drobiazgami. Przestajecie się martwić, powiedzmy, o
dostatek. Och, to była ważna sprawa dla Shaumbry i nadal jest, ale
już nie tak ważna. Obfitość wszelkich dóbr jest tutaj i
zaczynacie zdawać sobie sprawę, że zawarta jest w waszym świetle.
I nie robicie ławeczkowania, nie świecicie światłem, żeby
uzyskać tę obfitość, ponieważ to oznaczałoby jakiś plan. Jakiś
plan. Tymczasem dostatek jest naturalnym produktem ubocznym. Jeśli
usiądziecie na ławce po to, żeby załatwić sobie dostatek, to nic
z tego nie będzie. W rzeczywistości jeszcze bardziej go oddalicie
od siebie, ponieważ próbujecie go wymusić, zamiast po prostu
przyzwolić i zaakceptować.
Kiedy otwarcie
świecicie swoim światłem, to jest to wasza mądrość. Wasza
świadomość. Wasze jestestwo. Wasza tożsamość. Kiedy otwarcie
nim świecicie, odbiera je również każda komórka waszego ciała.
Nie da się ławeczkować mówiąc: „Mam nadzieję, że ten ból
minie, bo poświecę na niego światłem”. Jeśli skierujecie
światło na ból, stanie się on jeszcze bardziej dotkliwy.
Dosłownie. Ale wy świecicie światłem, swoim światłem, i
ono najpierw pada na was, a naturalnym produktem ubocznym tego
procesu jest wprowadzenie waszego świetlistego ciała. Światło
usuwa energię z wzorca bólu i choroby, w którym mogła się ona
znajdować i wprowadza ciało świetliste, które następnie
komunikuje się z ciałem fizycznym, a wtedy ból po prostu ustępuje.
Ale, powtarzam, nie powinniście ławeczkować stawiając sobie za
cel usunięcie bólu.
Albo, widziałem to
– zamierzam udokumentować niektóre z tych sytuacji, stworzyć
kompilację zabawnych wpadek, kompilację zabawnych wpadek Shaumbry –
widywałem ostatnio ludzi i wiecie, o kim mówię – nie będę
wytykał palcem, he, wiecie, o kim mówię – ławeczkujecie, żeby
znaleźć partnera. Ławeczkujecie, żeby mieć nowy związek w swoim
życiu. (Linda chichocze) Mówię poważnie, Linda. Naprawdę mówię
poważnie. Nie, to nie byłaś ty. (śmieją się, a Bella szczeka)
Nadal istnieje pewne nieporozumienie związane z ławeczkowaniem,
wciąż bowiem próbujecie wykazać się aktywnością. Nie o to
chodzi w ławeczkowaniu. Widziałem, jak ludzie robią to w nadziei,
że dostaną pracę, o którą się starają. Tego tak się nie robi.
(Bella znowu szczeka) Po prostu promieniujecie swoim światłem.
Dziękuję ci,
Bella. Bella musiała się wypowiedzieć na ten temat. Zgadza się ze
mną, tak przy okazji.
LINDA: Absolutnie.
ADAMUS: Taak. A
zatem, po prostu promieniujecie swoim światłem i to wszystko, a
pierwszym obiektem, do którego ono trafia, jesteście wy sami, te
części was, których nawet jeszcze nie znacie. Promieniujecie nim
mówiąc: „Wszystko jest dobrze”. Jak brzmiał ten wers? „Przez
piekło czy niebo idę, wszystko jest dobrze”. Tak właśnie
mówicie. I wtedy, w cudowny sposób, choć tak naprawdę wcale nie
cudowny, energie, wasze energie, zmieniają się, by wam służyć.
To naprawdę całkiem proste.
Kiedy ławeczkujecie,
nie ma w tym planu. Nie ma tu próby wymuszenia rezultatu. Nie chodzi
o unicestwienie ciemności, zła czy uzdrowienie samego siebie. Nic z
tych rzeczy. Wtedy właśnie przejawia się prawdziwa mądrość, a
wy ją teraz macie. Prawdziwa mądrość przejawia się, gdy po
prostu promieniujecie swoim światłem. Tak właśnie to jest proste.
Nie próbujecie
zdobyć partnera. Nie próbujecie pokonać choroby czy jakiejś
dolegliwości. I owszem, na początku jest to trudne, bo siadacie i
nagle mówicie: „Muszę skierować światło na ten problem w moim
życiu” albo na próbę zmiany wyniku jakiejś globalnej sytuacji.
Nie musicie. To proste, ale ludzka indywidualność znowu wkracza i
chce się pobawić i namieszać. To nie jest narzędzie władzy.
Świecenie światłem nie jest narzędziem władzy.
Po prostu wczujcie
się w nie przez chwilę. To po prostu świecenie swoim światłem,
swoją esencją, swoją świadomością, swoją mądrością. To
wszystko. Bez żadnego planu działania. A kiedy świecicie światłem,
najpierw trafia ono do was, a potem do świata.
Rezultaty są
istotne, ale nie robicie tego dla samych rezultatów. I na tym polega
paradoks tej sytuacji, ponieważ tak wielu spróbuje zrobić to dla
rezultatów. Nawet ławeczkowanie, świecenie światu może być
próbą uzyskania rezultatów – porozmawiamy o tym za chwilę – i
w aktualnej globalnej sytuacji widziałem zbyt wielu Shaumbra wciąż
zabierających się do ławeczkowania z planem działania. Plan ten
może być tak prosty jak stwierdzenie: „Mam nadzieję, że wojna
zaraz się skończy” lub „Mam nadzieję, że ta strona wygra”.
Widziałem kilka osób, które siadały do ławeczkowania, żeby
ustalić odpowiedni wynik meczu futbolowego. (Linda chichocze) Tak,
naprawdę. To jest wyrwane z kontekstu.
LINDA: Poważnie?!
ADAMUS: Poważnie.
Och, zamierzam stworzyć całą listę śmiesznych rzeczy – wpisz
to na listę 10 000 spraw, które musimy załatwić w najbliższym
czasie – chodzi o kompilację zabawnych wpadek. Zabawne rzeczy...
LINDA: Gafy
ławeczkowicza.
ADAMUS: Słucham?
LINDA: Gafy
ławeczkowicza.
ADAMUS:
Ławeczkowicza... taak.
LINDA: Gafy.
ADAMUS: Nie chodzi o
samo ławeczkowanie. Chodzi o Shaumbrę w ogóle. Pomyślimy o...
poproszę Kuthumiego, żeby się w to włączył.
LINDA: OK. OK.
ADAMUS: Tak, wpadki.
Zabawne rzeczy, które Shaumbra robi, kiedy myśli, że nikt nie
patrzy.
LINDA: (śmiejąc
się) Och, nie! (Adamus chichocze)
ADAMUS: Tak.
Świecenie światłem na mecz futbolowy, nie, nie. Nie robi się
takich rzeczy.
Z drugiej strony to
zupełnie w porządku, że jako człowiek stwierdzacie, iż będziecie
kibicować konkretnej drużynie, co momentalnie wpędza was w
dualność, w wykrzykiwanie, wrzaski, rzucanie telewizorem przez cały
pokój i tym podobne rzeczy.
LINDA: Czy chcesz
powiedzieć, że Cauldre nigdy nie skierował swojego światła na
Packersów?
ADAMUS: Nie
wypowiadam się teraz w imieniu Cauldre'a. On mówi w moim imieniu.
(chichoczą) Dziękuję, że pytasz. Czy naprawdę chcesz w to
wchodzić. (Linda chichocze) Czy naprawdę chcesz, żebym go
zdemaskował przed dziesiątkami tysięcy Shaumbry na całym świecie?
LINDA: Nie, za
bardzo go kocham. Przepraszam! (dalej chichocze)
ADAMUS: Bo wtedy on
zdemaskuje niektóre z twoich...
LINDA: Och, proszę,
nie!!! Nie, nie, nie!
ADAMUS: (chichocze)
Nie, nie, nie. Nie zrobimy tego.
LINDA: Przerwijmy
to! Przerwijmy to!
ADAMUS: Gdzie to ja
byłem? Świecenie światłem. Tak, dosłownie, obmyślając te
kompilacje wpadek Shaumbry, widzę, jak Shaumbra promieniuje swoim
światłem na pole golfowe (Linda chichocze), więc kiedy tam dotrze,
lepiej jej się zagra. Nie o to tu chodzi. To trochę zabawne,
prawda?
LINDA: Taak. To
bardzo zabawne.
ADAMUS: Cóż, można
albo się z tego śmiać, albo płakać. Taak.
LINDA: Śmiejmy się.
ADAMUS: Śmiejmy się
z tego.
LINDA: OK.
ADAMUS: No więc, no
więc... (chichoczą) Jean mnie za to udusi. Poprosimy was o
przesłanie swoich scenek (śmieją się) na adres
shaumbrabloopers@crimsoncircle.com.*
Poczekajcie dzień lub dwa, bo ten adres e–mail nie został jeszcze
utworzony. A będzie to właśnie shaumbrabloopers@crimsoncircle.com.
To przebije sprzedaż wszystkich innych książek, które do tej pory
opublikowałem...
*słowo
„bloopers” oznacza wspomnianą kompilację śmiesznych scenek,
gaf i wpadek – przyp. tłum.
LINDA:
Prawdopodobnie tak.
ADAMUS: ...łącznie
z moją ulubioną Grą Świadomości. Tak. A więc to, co
robiliście po drodze, a o czym wiedzieliście, że było trochę –
hm – chybione.
OK, wiecie, co się
teraz dzieje? Wszyscy na całej planecie, wszyscy Shaumbra myślą:
„O, taak, to samo i ja zrobiłem”. Wszyscy teraz pogrążeni są
w myślach, (Linda chichocze) a ci po drugiej stronie się śmieją –
moja dzisiejsza loża szyderców, śmieją się i śmieją –
ponieważ wiedzą, co sami robili. Taak.
Wracajmy do sedna
sprawy. Kiedy świecicie swoim światłem, ono najpierw płynie do
was, ale nie dlatego świecicie. Robimy to teraz, żeby ogarnąć
światłem całe stworzenie. W tym także was. Wszystko co
istnieje i jak wiecie, czas na to jest wspaniały. Po to przybyliście
na tę planetę. To dlatego siedzimy tu i rozmawiamy w ten sposób.
Mamy za sobą długą i żmudną drogę do Urzeczywistnienia (Adamus
udaje, że ziewa), a teraz zajmujemy się tym, po co tu przyszliśmy.
Jesteście
tutaj
Weźmy z tym głęboki
oddech. Dotarliście. Jesteśmy tutaj. A jeśli uważacie, że nie
dotarliście, że spóźniliście się na pociąg, to przestańcie!
Zamknijcie się, zamilknijcie. Po prostu bądźcie tutaj! Skończcie
z tym. Przestańcie lamentować. Przestańcie się martwić: „Czy
zrobiłem to dobrze? Czy ja...?” Jesteście tu i dobrze. Skupmy się
przez chwilę na tym, że tu jesteście.
LINDA: Jej!
ADAMUS: Weźcie
porządny, głęboki oddech! Nie ma już nad czym pracować. Jeśli
się nie mylę, to chyba na naszej ostatniej sesji powiedziałem:
„Żadnego więcej przetwarzania, doradzania, uzdrawiania, czy
innych metod”. Jesteście tutaj. Wy jesteście tutaj. Oni są tam.
Odeszli wcześniej i jest trochę żalu z tego powodu, ale wy
jesteście tutaj.
Weźmy z tym głęboki
oddech.
Nieważne, czy po
drodze pominęliście kilka kroków, bo tak naprawdę nie
pominęliście. Nieważne, czy nadal uważacie, że musicie się
jeszcze czegoś nauczyć, bo tak nie jest. Nie musicie.
Jesteście tu w tym
wspaniałym czasie na planecie.
Jesteście tu jako
ludzie i jako Mistrzowie. I na tym moglibyśmy skończyć temat.
Jesteście tutaj.
Weźcie głęboki
oddech. Wczujcie się i jeśli uznacie to za właściwe, powiedzcie
sobie: „Ja Jestem tutaj.”
(pauza)
I jesteście tu z
tysiącami innych Shaumbra, żeby cieszyć się resztą swojego życia
i promieniować swoją świadomością.
Teraz, gdy nią
promieniujecie, musimy sprawić, żeby wszyscy przyśpieszyli. Są
pewni maruderzy w tym całym dochodzeniu do Urzeczywistnienia. Po
prostu nie uważali, że są gotowi, albo podchodzili do tego bardzo
mentalnie, myśląc o tym za dużo. Niektórzy naprawdę się
ociągają, a ja po prostu chcę teraz wprowadzić wszystkich na ten
sam poziom świadomości. Musicie tylko powiedzieć: „Ja Jestem
tutaj”. To wszystko, wtedy będziecie. A potem nie zastanawiajcie
się nad tym. Nie myślcie: „Czy naprawdę mogę to powiedzieć?”,
„Czy powinienem był to zrobić?”, albo „Może powinienem
zrobić to inaczej”, „Może on nie do mnie mówi?”. Ciii!
Przestańcie! „Ja Jestem tutaj”. To wszystko, „Ja Jestem
tutaj”. I już! Wtedy energie się zmieniają, wasze energie się
zmieniają i idziecie dalej, a my robimy to, po co naprawdę tu
przyszliśmy. I bawmy się przy tym, róbmy to z humorem i świadomi
obfitości. To wszystko są wasze prawa.
OK, następny punkt.
Wracamy do kubka z kawą. (Adamus bierze łyk) Mhm. Zauważyłem, że
nic nie dostałaś, Linda. Chciałaś kawy czy...?
LINDA: Jeśli będę
potrzebowała, to po prostu ukradkiem łyknę...
ADAMUS: Ukradkiem...
LINDA: ...twojej.
ADAMUS: OK.
LINDA: Taak.
ADAMUS: Kontynuujmy.
Jedną z głównych rzeczy...
LINDA: Czekaj. Czy
chciałeś jeszcze trochę czekolady?
ADAMUS: Nie, na
razie jest w porządku.
LINDA: OK.
ADAMUS: Po prostu
potrzebowałem tego smaku.
LINDA: OK.
Tożsamość
ADAMUS: To jedna z
głównych rzeczy, które teraz będą się działy z wami, z innymi
Shaumbra, niektórzy z was już ją poczuli i może są tym trochę
wytrąceni z równowagi, ale to się dzieje i będzie się działo
jeszcze przez jakiś czas. W zasadzie budujecie nową tożsamość.
Zupełnie nową tożsamość. I mam wątpliwości, czy w ogóle
nazywać to tożsamością, ale nie ma innego słowa, które by do
tego pasowało.
Oczywiście od dawna
macie tożsamość jako człowiek, a wasza tożsamość może być
męska lub żeńska. Możecie utożsamiać się z byciem młodszym
lub starszym. Całkiem typowe rzeczy. Możecie utożsamiać się z
byciem zamożnym lub gdzieś pośrodku, albo spłukanym. Tak więc
identyfikujecie się z tymi wszystkimi różnymi rzeczami i jest to
tożsamość ludzka. Odziewacie się w swoją tożsamość w
określony sposób, ponieważ przywykliście do tego i macie
określony wygląd – choćby wasze ubrania. Wiecie, jeśli
przejrzycie swoją garderobę, wszystko jest jakby takie samo.
Naprawdę tak jest. To znaczy, nie jest tak, że z jednej strony
macie garnitur biznesowy, a z drugiej – strój klauna. Wszystko
jest jakby takie samo, ponieważ ubieracie się w swoją tożsamość.
Wasza tożsamość
jest zawarta w waszym głosie. Tak wiele z waszej tożsamości
zawiera się w waszym głosie, a wy zaprojektowaliście swój głos
tak, by pasował do waszej tożsamości. I nie chodzi o to, że jest
to głos dobry lub zły, ale o to, że wasz głos został dopasowany,
uformowany odpowiednio do waszej tożsamości. To naprawdę ważny
składnik. Większość ludzi nigdy nie zastanawia się nad swoim
głosem i nad tym, że jest on częścią ich tożsamości.
Oczywiście, z bardziej naukowego punktu widzenia można powiedzieć,
że każdy głos jest niepowtarzalny. Wiecie, to tak jak z płatkami
śniegu. Chociaż pewnego razu znalazłem dwa identyczne płatki
śniegu. A to przekreśla tę teorię. Ale każdy głos jest unikalny
i inny, i jest częścią waszej tożsamości. Posłuchajcie siebie
czasem. Rzecz nie w tym, czy mówicie głośno czy cicho, ale w
waszym głosie są wzorce i są one wplecione w waszą tożsamość.
Wasza tożsamość
ma związek z jedzeniem, które spożywacie. Dostosowujecie jedzenie
do swojej tożsamości. Wiążecie się z ludźmi kierując się
swoją tożsamością. Robicie określone rzeczy, oglądacie
określone programy, czytacie określone książki – wszystko to
kształtuje waszą tożsamość. Czasami nawet nie dlatego, że je
lubicie, ale myślicie, że musicie to robić, żeby utrwalić swoją
tożsamość.
Śpicie w określony
sposób i to wzmacnia waszą tożsamość. Wzorce snu, sposób, w
jaki śpicie, jak głęboko śpicie i co wam się śni – to
wszystko są rzeczy, które utwierdzają waszą tożsamość.
To, jak wyglądacie,
jak dbacie o siebie, wspiera tę tożsamość. Chcę więc
powiedzieć, że zrobiliście wiele, wszyscy ludzie robią wiele,
żeby zbudować swoją tożsamość. Z czasem zaczyna im być z nią
wygodnie, może nie lubią pewnych elementów, ale to jest ich
tożsamość. I w niej pozostają. Pozostają w niej. Jest to bardzo
linearne, bardzo jednopoziomowe. Tożsamość ludzka nie ma zbyt
wiele głębi i jest tak ukształtowana, także w oparciu o biologię
rodziny i pochodzenie przodków, że ta tożsamość przeniesie się
na kolejne życie. Może będziecie wyglądać trochę inaczej, może
nawet będziecie mieszkać w innym miejscu – choć prawdopodobnie
nie – ale pozostanie waszą tożsamością, tożsamością ludzką.
A ludzie nie zastanawiają się nad nią. Uważają ją za coś
oczywistego: „Oto, kim jestem. To mnie definiuje”. Wykształcenie,
praca – wszystko jest częścią tożsamości.
A tożsamość jest
w pewnym sensie wygodną trumną. (Linda reaguje gwałtownie) Wygodną
trumną. No, bo jest wygodna. Wiesz, trumny są całkiem wygodne.
LINDA: Wolałabym
być słoikiem na ciastka.
ADAMUS: A ja lubię
trumny, bo są wyściełane czasem jedwabiem, czasem tanim
poliestrem. Są na swój sposób wygodne i niejako przechowują
ciało. Ale to tylko trumna, bo prędzej czy później zabierze was
pod ziemię. (Linda prycha) I to właśnie robi tożsamość.
Ogranicza was. A jednak, gdyby ktoś miał się pojawić i zaczął
zabierać wam części waszej tożsamości, wścieklibyście się.
Wścieklibyście się, bo wszakże z tą tożsamością
identyfikujecie siebie.
Tak właśnie
postępują ludzie. To wspaniała ludzka gra polegająca na
tworzeniu, budowaniu, a następnie trzymaniu się swojej tożsamości
tak mocno, jak to tylko możliwe, nawet jeśli coś się wam w sobie
nie podoba, ponieważ jest ona tym, kim wy jesteście. Gdy zabiera
się jakieś elementy tożsamości – jakieś elementy czyjejś
tożsamości – w dużym stopniu wytrąca się go z równowagi. Może
to powodować u niego zawroty głowy. W pewnym momencie może nawet
doprowadzić go do obłędu. Może spowodować ogromną
niestabilność. Dlatego też ludzie faktycznie trzymają się tej
tożsamości.
W przypadku Shaumbry
ta tożsamość przekształca się i odchodzi. I, powtórzę, nie ma
na to dobrego angielskiego słowa innego niż tożsamość, która w
pewnym sensie ma takie znaczenie, ale nią nie jest. Rozwijacie
mianowicie zupełnie nową tożsamość, a ta tożsamość jest
płynna. Jest elastyczna. Ta tożsamość może się zmieniać z
chwili na chwilę. Ale najważniejsze jest to, że jest ona
wielowarstwowa i wielopoziomowa. To jest „I”, o którym
mówiliśmy. To bycie człowiekiem i Mistrzem.
Chcę powiedzieć
bardzo wyraźnie, że to nie jest bycie człowiekiem-mistrzem, że
nie chodzi o jedną nazwę „człowiek-mistrz”. To była stara
koncepcja, że przekształcimy tego człowieka i sprawimy, że będzie
miał nadludzkie ciało, nadludzką osobowość, nadludzką
inteligencję i będzie po prostu nadczłowiekiem, supermanem,
superwomanką. Nie to obecnie ma miejsce.
Człowiek pozostaje
w dużej mierze człowiekiem. Po drodze przekształca się w reakcji
na wiele różnych rzeczy, które zmieniają się w waszej
tożsamości. Ciało zaczyna się przekształcać, a w zasadzie
regenerować czy uzdrawiać. Umysł staje się bardziej klarowny,
ponieważ pozbywacie się wielu śmieci, które się w nim znajdowały
na temat tego, za kogo się uważaliście lub powinniście się
uważać. Ale tak naprawdę dzieje się to, że w miarę jak
świecicie swoim światłem powstają inne warstwy i poziomy. Gdy
świecicie swoim światłem bez określonego planu, światło to
trafia do wszystkich innych potencjałów waszej transczłowieczej,
wykraczającej poza to, co ludzkie, tożsamości.
Te potencjały
zawsze tam były. Te części was były zawsze obecne, ale
pozostawały, że tak powiem, w ciemności. Były ukryte. Nie były
oświetlone, ponieważ tak bardzo byliście zajęci przede wszystkim
budowaniem swojej tożsamości. Byliście tak bardzo zajęci
bronieniem i chronieniem tej tożsamości. Ale teraz, kiedy wy, jako
człowiek i Mistrz, zatrzymujecie się na chwilę i po prostu
świecicie swoim światłem, ono płynie najpierw do was i otwiera
wszystkie te inne warstwy i poziomy waszej nowej tożsamości.
Jest ich tak wiele,
że nie potrafiłbym nawet ich opisać, ale to jest Wszystko Czym
Jesteście. To Ja Jestem, nie tylko człowiek. To „Jestem Tym, Kim
Jestem, Wszystko Czym Jestem”. I, tak, to jest Mistrz, ale
muszę się przy tym na chwilę zatrzymać, ponieważ w przypadku
niektórych z was doszło do nieporozumienia nawet co do terminu
„Mistrz”.
Myśleliście o
sobie jak o tym „człowieku-mistrzu”, supermanie. Wywodzą się z
tego samego źródła, ale są różni. Nie próbujemy uczynić
człowieka Mistrzem. Nie, nie próbujemy. Nie, nie próbujemy. A
niektórzy z was walczą ze mną w tej kwestii. Nie, nie robimy tego!
Po pierwsze, nie da się. Fizyka, logika i wszystko inne mówi, że
się nie da. Pozwalamy, żeby człowiek był człowiekiem, a zamysłem
człowieka, celem człowieka jest doświadczanie. Dlatego właśnie
zacząłem od słów: „Zanurzcie się głęboko”. Waszym zadaniem
jako człowieka jest doświadczanie i to nie człowiek pragnie
oświecenia czy Urzeczywistnienia. Wcale nie.
Człowiek, jako
człowiek, pragnie być super. Chcecie być lepsi od innych. Chcecie
być nieśmiertelni na wiele sposobów, ale pozwólcie człowiekowi
być człowiekiem. A potem, jako człowiek, świećcie światłem –
innymi słowy, świecenie światłem oznacza, że jako człowiek
doszliście do punktu, w którym zdaliście sobie sprawę, że
jesteście czymś o wiele więcej. Doszliście do punktu, w którym
zdaliście sobie sprawę, że teraz macie mądrość. Że naprawdę
ją macie. Dochodzicie do punktu, w którym uświadamiacie sobie, że
podróż, poszukiwanie Świętego Graala dobiegło końca. Jesteście
tutaj. Jesteście w Urzeczywistnieniu. A teraz, kiedy człowiek
świeci swoim światłem, tak naprawdę mówi: „Rezygnuję z prób
utrzymania mojej starej tożsamości. Rezygnuję z budowania władzy.
Rezygnuję z prób bycia istotą nadludzką. Po prostu przyzwalam na
siebie”. I świecicie tym światłem, a ono oświetla prawdziwego
Mistrza – który nie jest człowiekiem – prawdziwego Mistrza. To
wy, ale nie tylko wasza ludzka tożsamość. Mistrz wykracza daleko
poza nią.
Byłoby czymś
strasznym – wierzę, że byłoby czymś strasznym – gdyby to
wszystko miało być takim gulaszem przyrządzonym przez człowieka.
Innymi słowy, wszystko skupiałoby się na człowieku. Byłaby to
próba uczynienia człowieka mistrzem, próba doprowadzenia człowieka
do Urzeczywistnienia, próba wprowadzenia człowieka w jego ciało
świetliste. A tak nie będzie.
Człowiek, tak jak
to jest obecnie, próbowałby zawładnąć wszystkimi tymi rzeczami,
zdominować je, skontrolować, a w końcu wprowadzić je w dualność
i prawdopodobnie zniszczyć połowę lub więcej z nich. Dlatego nie
robimy tego, nie robimy tego po to, żeby dodać splendoru
człowiekowi. Postępujemy tak, żeby człowiek otworzył się na
wszystko, czym jest – na wszystko, czym jest – a jest
czymś daleko więcej. Nie chodzi nam o to, żeby człowiek miał
więcej władzy, żeby żył wiecznie, ani nic z takich rzeczy. Ale
kiedy człowiek ławeczkuje, świecąc swoim światłem i mówiąc:
„Jestem Tym, Kim Jestem”, to świeci światłem na wszystkie inne
części całości tego, kim naprawdę jesteście i przyzwala, by
człowiek zachował integralność jako człowiek, uświadamiając
sobie równocześnie, że stanowicie coś o wiele większego.
Zidentyfikowaliście siebie jako człowieka i praktycznie to, co
robicie, to dążenie do uczynienia go lepszym, szczęśliwszym,
bogatszym, zdrowszym. Nie o to chodzi. Zostawcie to.
Dochodzi obecnie do
– na poziomie indywidualnym, ale także wśród Shaumbry na całym
świecie – uświadamiania sobie, że tożsamość właśnie teraz
się zmienia. Wasza tożsamość jako człowieka, który zmaga się z
życiem… bla, bla, bla, ona się zmienia.
W tym sensie, tak,
człowiek zmieni swoją tożsamość. Bardzo zmieni swoją tożsamość
i otworzy się na wszystkie inne części siebie, na waszą prawdziwą
wielkość. I wcale nie pomniejszamy człowieka. Czyniąc to,
uwalniamy człowieka.
Kiedy wasza
tożsamość zaczyna się zmieniać – wszystko jest naturalnym
procesem; nie musicie nad tym pracować, nie musicie niszczyć
składników waszej starej tożsamości – kiedy dzieje się coś
takiego, bywa to niepokojące, ponieważ tak bardzo
identyfikowaliście się z człowiekiem. Nawet wasze duchowe
poszukiwania były takie, jak o nich myśleliście – człowiek
próbował przejąć kontrolę nad nimi. Identyfikowaliście się
jako istoty duchowe lub na ścieżce duchowej, a tak naprawdę nigdy
nimi nie byliście.
Wszystko to zmienia
waszą tożsamość i pojawia się bardzo niepokojące, dziwne
uczucie, jakby wam się kręciło w głowie, jakby wszystko się
chybotało i macie wrażenie jakbyście tracili grunt pod nogami.
Proszę was, pozwalajcie się temu dziać i zanurzajcie się w to
głęboko, a wtedy powiecie: „Ooch! Starzeję się. Tracę rozum.
Nic nie pamiętam”. Nie, zmieniacie tę tożsamość. Albo
powiecie: „Nie mogę nawet prowadzić samochodu, jestem tak
rozkojarzony”. OK, dzwońcie po Ubera, przynajmniej na razie,
dopóki będziecie przechodzić przez tę całą zmianę w
identyfikowaniu siebie jako człowieka.
Poczujecie części
siebie, wspanialsze części siebie – poprawię Cauldre'a – one
nie są wspanialsze, to po prostu inne części was. Poczujecie, że
one, można by powiedzieć, niejako w was wchodzą. Nie zrobią wam
nic złego. Nie będą... (Adamus chichocze) Nie będą to obcy,
próbujący przeprowadzić na was badania. Nie będą to byty, które
chciałyby akurat przejąć kontrolę nad waszym ciałem. Będą to
naturalne części was samych, wasza boskość, wasza Istota
Mistrzowska, wasza energia, wasza mądrość, wszystkie te rzeczy,
zbyt liczne, żeby je w tym momencie nazywać i nie próbujcie ich
nazywać. Po prostu przyzwalacie na nie.
Pojawi się też
mały opór, bo powiecie: „Zaraz, chwileczkę. Kto tu rządzi? Ja
jestem człowiekiem. Od dłuższego czasu pracuję nad rozwojem mojej
tożsamości. Spójrzcie na to, jak się ubieram i zachowuję, jak
brzmi mój głos i jaki jest wyraz moich oczu. To wszystko jest
częścią mojej tożsamości. A teraz pojawiają się te inne rzeczy
i próbują przejąć kontrolę?”
Nie. Nie próbują
przejąć kontroli. Są to naturalne części was, które właśnie
teraz pojawiają się. Na początku będziecie się czuli trochę
obco, może nieco inaczej. Wiecie, to tak jak wtedy, gdy podczas
doświadczenia z pogranicza śmierci widzicie białe światło: „Och,
to Jezus”. Nie, to byliście wy. Więc będzie trochę tak, jakby
chodziło o kogoś lub coś innego. Ale poźniej, jeśli
zanurkujecie w to głęboko i przyzwolicie na to, co się dzieje,
zdacie sobie sprawę, że to jesteście wy, ale nie ta ludzka,
wymodelowana i wyrzeźbiona tożsamość za jaką się mieliście.
Mówię o tym, że
wasza tożsamość się rozpada. Wasza tożsamość się otwiera.
(Bella znów zaczyna szczekać) Tak, Bella odpowiada na to
energicznym: „Tak! Najwyższy czas”. Widzicie, rozumiem psią
mowę. Bella mówi: „Najwyższy czas”. Wiecie, coś takiego:
„Naprawdę? Co sprawiło, że tak długo trwało dojście do tego
przekonania?” (Adamus chichocze)
Zmienia się więc
tożsamość i czasami będzie to fizycznie dziwne uczucie. Może się
zmienić wszystko – od jedzenia, na które macie ochotę, od
rzeczy, o których myśleliście, że je lubicie, a które były
tylko częścią budowania tożsamości, po wszystko inne. I wszystko
będzie na swoim miejscu.
Docierają do mnie
wasze pytania. Dziękuję za zadawanie wielu, wielu pytań, droga
Shaumbro: „Jak długo to potrwa?” A czy to ma znaczenie? Czy
naprawdę ma to znaczenie? Czy zamierzacie zaznaczyć to w kalendarzu
stwierdzając: „Moja tożsamość zacznie się zmieniać w dniu...”
powiedzmy, że 1 kwietnia – he! to dobra data – i skończy,
na przykład, 12 czerwca. Nie ustalajmy daty. To naturalna ewolucja.
Przystosujecie się. Wczujecie się w nią i wkrótce będziecie z
nią płynąć. Ale na początku, tak, odczuwa się to do pewnego
stopnia, można powiedzieć, trochę inwazyjnie, trochę niepokojąco,
jakbyście tracili równowagę. Zastanawiacie się, czy nie
wariujecie. Wcale nie. Zastanawiacie się, czy po prostu tego nie
wymyślacie. Nie. Zastanawiacie się, czy przypadkiem nie umieracie,
bo kiedy dywanik tożsamości jest usuwany spod waszych stóp,
myślicie sobie: „O nie! Ja umieram. Tracę łączność z samym
sobą”. Nie, nie umieracie. Stajecie się wolni, żebyście mogli
naprawdę żyć.
A więc to już
nadchodzi. Niektórzy z was zaczęli tego ostatnio doświadczać. Nie
chcę... ktoś właśnie podniósł rękę i powiedział, że u was
to się zaczęło 30 lat temu. Nie, nie zaczęło się. Nie, nie
zaczęło się 30 lat temu. To wszystko zaczęło się niedawno. Nie
mówcie mi, że już to przerabialiście. To się zaczęło niedawno
– niedawno... Cauldre pyta mnie, co znaczy niedawno. Wiecie, co to
znaczy niedawno. Nie potrzeba do tego daty.
To jest bardzo nowe
zjawisko. Tak, już wcześniej zmienialiście części swojej
osobowości, swojej tożsamości, ale to jest coś innego. To nie
jest tylko zmiana czegoś, podrasowanie, ulepszenie, naprawienie. To
jest zupełnie nowa tożsamość. To Ja Jestem. To Ja Jestem.
Weźmy z tym głęboki
oddech.
Jest to bardzo
znaczące. Jest bardzo właściwe, że dzieje się właśnie teraz, a
wszystko to jest naturalnym procesem.
Widzieliście
siebie, człowieka, w tej wygodnej trumnie, swoją tożsamość, a
teraz nadszedł czas, żeby z niej wyjść i otworzyć się na
wszystko, czym jesteście. Jak się przekonacie, człowiek nadal
odgrywa w tym wszystkim niesamowitą rolę.
Jedną z rzeczy,
które najprawdopodobniej wydarzą się podczas tej przemiany
tożsamości – lub, ujmując to lepiej, poszerzenia tożsamości –
będzie to, że pewnego dnia nagle spojrzycie na siebie, na swoje
ludzkie ja oczami Mistrza lub oczami duszy. Dusza tak naprawdę nie
ma oczu, ale wiecie, o co mi chodzi – o jej perspektywę.
Przyzwyczailiście się do patrzenia ze swojej ludzkiej perspektywy i
z tej perspektywy próbujecie wyobrazić sobie Mistrza, duszę i te
wszystkie inne rzeczy. Ale nagle następuje odwrócenie perspektywy i
oto patrzycie na człowieka z perspektywy Mistrza.
Przypomina to trochę
projekcję astralną lub doświadczenie z pogranicza śmierci, kiedy
unosicie się nad swoim ciałem i obserwujecie siebie. Będzie tak
samo, ale bez projekcji i umierania. Nagle zobaczycie siebie z innej
perspektywy i to będzie niesamowite. Będzie piękne. A wiele
wyniknie z faktu, że będziecie świecić swoim światłem i to
światło najpierw skieruje się na was. Oświetli te części was,
które zawsze były obecne, ale z których nigdy nie zdawaliście
sobie sprawy. (w tle słychać syreny policyjne)
Weźmy z tym głęboki
oddech.
Nie chodzi o zmianę
ludzkiej tożsamości, wychodzimy poza nią. Zobaczmy, co jeszcze się
w was zmieni. Dobrze.
Sprawy
globalne
Teraz, przy wtórze
syren, nadszedł czas, żeby porozmawiać o sprawach globalnych.
Bardzo stosowne. Tak.
Żyjemy w ciekawych
czasach. (syreny nadal wyją) Jeszcze więcej syren. Efekty uboczne w
tle.
LINDA: Musieli
usłyszeć twój przekaz.
ADAMUS: Taak.
Na planecie dużo
się teraz dzieje. Jesteście tu po to, by posyłać światu światło,
bez planu. Trudno to robić, zwłaszcza gdy mówi się: „Och, ci
wszyscy biedni ludzie, którzy tracą domy, którzy tracą życie,
którzy muszą uciekać ze swoich krajów”, i tak dalej. Jest to
pewnego rodzaju – nie chcę powiedzieć, że test – ale jest to
próba dla waszego współczucia. Czy potraficie świecić tym
światłem? Ponieważ w momencie, gdy stawiacie sobie choćby jakiś
drobny cel – a ten cel może być tak prosty jak stwierdzenie: „To
powinno się skończyć w ciągu tygodnia. Zamierzam świecić moim
światłem, żeby to się skończyło w ciągu tygodnia” lub „Mam
nadzieję, że pewna strona wygra”, czy cokolwiek innego – nagle
zostajecie wciągnięci w te wszystkie śmieci, w całą dualność i
we wszystko, co się dzieje. Przestajecie świecić swoim światłem.
Przyczyniacie się do chaosu.
Chcę to wyjaśnić,
ponieważ wiem, że większość z was ma swoje osobiste opinie i to
jest w porządku. Mówię o świadomym ławeczkowaniu, o świadomym –
czy to będzie krzesło, czy dosłownie ławka w parku, czy spacer –
bo kiedy jesteście świadomi, że świecicie swoim światłem, to
jest to czas na działanie bez żadnego konkretnego celu. A ten wasz
cel dość szybko – jeśli posiadacie go jako osoba, jako tożsamość
– zaczyna rozpływać się, ponieważ zdajecie sobie sprawę, że
jest bardzo banalny. Że to nie jest prawdziwa mądrość i
zrozumienie. Ale jeśli w tym momencie mówicie, jako człowiek
wyrażający swoje zdanie, że macie nadzieję na pewne rezultaty, to
w porządku. Nie zachęcam do tego, ale jest to w porządku. Jednak
kiedy tak siedzicie, kiedy jesteście w trybie ławeczkowania, w
trybie Mistrza świecącego swoim światłem, nie ma mowy o żadnych
celach i planach.
Cztery główne
dynamiki energii
Mówiłem o tym w
pewnej mierze na zajęciach Kihaku, a także na ostatnich zajęciach
Kasamy, ale przedstawię to tutaj. Obecnie na planecie mają miejsce
cztery główne dynamiki energii. Wszystko może być przypisane do
tych czterech elementów, które zobaczycie na ekranie.
1 –
Suwerenność
Po pierwsze,
suwerenność.
Istnieje wewnętrzne
pragnienie wystarczającej liczby ludzi na planecie, pragnienie
wolności i suwerenności, które uruchamia prądy energii, prądy
zmian dość dynamicznych.
Lata temu wygłosiłem
oświadczenie, zadałem pytanie publiczności: „Czy ludzie pragną
wolności?” Stwierdziłem, że w większości nie. W większości
nadal nie pragną. Ale jest wystarczająco dużo ludzi, którzy chcą
prawdziwej suwerenności, a to powoduje ogromną zmianę w prądach
energii na planecie i wystarczająco dużo ludzi teraz pragnie i dąży
do suwerenności czy wolności na pewnych poziomach. To ważna
sprawa.
2 – Prawda
Kolejna sprawa to
prawda.
Ludzie teraz
desperacko poszukują prawdy. Prawie w nic nie wierzą, jeśli w
ogóle wierzą. Z pewnością nie wierzą politykom ani przywódcom
religijnym. Nie wierzą reklamom. (Adamus chichocze) Właściwie to w
reklamie telewizyjnej jest prawdopodobnie więcej prawdy i wiary niż
w papieżu, ale to już inna historia.
Ludzie poszukują
prawdy – czy to prawdy dotyczącej sensu życia, czy to prawdy
odnoszącej się do ich relacji z rodziną, czy to prawdy związanej
z historią. Historia nie ma nic wspólnego z prawdą. Ludzie przez
długi czas przyjmowali, że ma, bo tak napisano w książce. Ale
teraz dowiadują się, że to wcale nie jest prawda. To była
historia uwzględniająca jedną perspektywę, zazwyczaj pisana przez
zwycięzcę. Dowiadują się zatem, że nie jest to prawda. I w
związku z tym pytają: „Ale co jest prawdą? Gdzie ona jest?” I,
oczywiście, jak sami wiecie, szukają tej prawdy na zewnątrz
siebie.
Szukają czegoś, w
co mogliby uwierzyć, niezależnie od tego, czy jest to osoba,
organizacja, czy nawet produkt. Jest im wszystko jedno. Rozglądają
się, gdzie można znaleźć prawdę i w końcu to poszukiwanie
doprowadzi ich z powrotem do samych siebie. Ostatecznie. Wiecie, jak
to jest. Zaczynacie na zewnątrz, a ostatecznie wracacie do siebie.
3 – Energia
Na planecie zachodzą
ogromne zmiany związane z energią, a mówiąc „energia” mam na
myśli każdy jej rodzaj. Energię paliwową dla pojazdów, energię
do ogrzewania domów i dla innych celów, ale także energię
osobistą. Zawsze śmieszą mnie te wszystkie napoje energetyczne,
które są teraz dostępne na rynku. Myślę, że powinniśmy zrobić
napój energetyczny Adamusa „Wielki kopniak w tyłek”.
Utrzymywałby was przy życiu przez cały dzień. Jest wiele napojów
energetycznych, ponieważ ludzie szukają energii i jest to
zrozumiałe, ponieważ jest to połowa powodu, dla którego
przybyliście na tę planetę – żeby zrozumieć związek między
świadomością a energią.
Dlatego właśnie
teraz mamy do czynienia z szerokim ruchem na rzecz zrozumienia
energii. W tej chwili koncentruje się on głównie na energii
planety. I na paliwie. Mówicie: „O, ceny benzyny idą w górę”.
To dobrze! To dobrze, bo dzięki temu ludzie przestaną polegać na
energii pochodzącej z paliw kopalnych i będą mogli wymusić coś –
czasami chciałbym wam pokazać ogólny tego zarys, ale wczujcie się
we mnie, a może zrozumiecie.
Wszystkie te
zjawiska w połączeniu ze sztuczną inteligencją tworzą bardzo
realną i potencjalnie – potencjalnie wkraczającą w wasze życie
– wolną energię. Gdyby energia z paliw była tania, łatwo
dostępna, nie zanieczyszczała środowiska, nikt nie zajmowałby się
tymi sprawami. Jednak obecnie widać realną chęć przyjrzenia się
temu, co ja nazywam wolną energią – tej nie zanieczyszczającej
środowiska, w zasadzie odnawialnej energii, nie pochodzącej z
paliw, z wiatru ani z oceanu, ale z niesamowitego odkrycia, które
prawdopodobnie w ciągu trzech lat stanie się rzeczywistością,
przynajmniej w laboratorium. Tak szybko. A potem minie trochę czasu,
zanim zostanie wprowadzona na rynek i zanim załatwione zostaną
wszystkie inne sprawy z nią związane. Na planecie obserwuje się
jednak ogromne zainteresowanie energią.
4 – Władza
I wreszcie ostatni –
władza.
Władza ma już za
sobą swoje dni, ale wciąż próbuje się utrzymać. Władza ma
swoje źródło w fałszywym przekonaniu pewnych ludzi, że energia
jest poza nimi i muszą zrobić wszystko, co się da, najpierw w
formie przejęcia energii, a ostatecznie przez kontrolowanie innych
ludzi – dla zdobycia władzy nad osobowością, dla zdobycia
władzy nad innymi.
Władza, że tak
powiem, już ledwo trzyma się na nogach, ponieważ ludzkość
odrzuca ją na wielu różnych poziomach. Jakiś czas temu odrzucono
ją na poziomie korporacyjnym i było to dużym wstrząsem. Teraz
odrzuca się ją na poziomie rządowym, finansowym i kościelnym.
Wydaje się na przykład, że ludzie występują przeciwko
Kościołowi, ale w gruncie rzeczy chodzi o władzę Kościoła. Nie
chodzi o to, w co Kościół wierzy, ale o to, w jaki sposób
sprawował władzę nad tak wieloma ludźmi.
To są główne siły
napędowe energii na planecie – główne czynniki, które poruszają
prądami energii – powodujące transformację. Można się
przyjrzeć każdej sytuacji na planecie, a następnie wydestylować
czynniki sprawcze, które w zasadzie sprowadziłyby się do tych
czterech elementów. Byłby to co najmniej jeden z tych czterech
elementów.
Wir władzy
To, co widzicie
teraz w Europie Wschodniej w związku z Ukrainą i Rosją, nie
dotyczy tylko Ukrainy i Rosji. Nie oszukujcie się. Chodzi o cały
świat. Chodzi o każdą światową potęgę. Nad tą częścią
świata, na granicy Ukrainy i Rosji, wiruje teraz ogromny wir władzy,
ale nie ograniczy się tylko do tego obszaru. Będzie rósł i rósł,
co oznacza, że nie chodzi tu tylko o mały konflikt między dwoma
krajami. I, tak, być może prezydent Putin będzie próbował
poszerzyć swoją władzę wychodząc poza Ukrainę. Te wszystkie
sprawy, o których za chwilę porozmawiamy, nie są jeszcze
przesądzone.
To ogromny wir
władzy, ponieważ władza właśnie teraz trzyma się tak mocno, na
ile to tylko możliwe. Dąży do powiększenia swojej potęgi. A
władza, osoba albo tożsamość, wie, że zdobywanie władzy jest
trudniejsze niż kiedyś. Wcześniej, w dawnych czasach, stosunkowo
łatwo było zdobyć większą władzę. Miałeś armię, zdobywałeś
władzę. Zakładałeś firmę, mogłeś zyskać władzę. Zakładałeś
religię, mogłeś mieć mnóstwo władzy. Ale teraz władzy nie da
się zdobyć tak, jak kiedyś. Trzeba na nią ciężko zapracować, a
to wkurza władzę, a wkurzona władza nie jest ładna. Jest wściekła
i będzie próbowała zdobyć więcej, próbując wessać wszystko,
co się da.
Do tego dochodzi
sytuacja, o której wspomniałem na zajęciach Kihaku. Prezydent
Putin – nie mówię dobry czy zły, to nieistotne, nie obchodzi
mnie, Rosjanin czy Brazylijczyk, to nie ma znaczenia – miał
wcielenie jako Święty Władimir sięgające roku mniej więcej 880.
I wcielił się ponownie w tym życiu, został prezydentem Rosji, ale
jako Święty Władimir zawsze uważał, że Kijów stanowi centrum
władzy całej Europy i potencjalnie świata, że powinien być nowym
Rzymem. I tamta dynamika władzy Putina przeszła do tego wcielenia,
włączyła się bezpośrednio w tę całą grę władzy na planecie,
tej władzy, która staje się zdesperowana – i grają w nią
razem.
Prezydent Putin chce
Kijowa. To dla niego rodzaj świętego miejsca, z którego chciałby
poszerzać swoją władzę. Nie denerwujcie się Putinem. On po
prostu reprezentuje władzę, podobnie jak wielu, wielu innych
światowych przywódców. Można zaobserwować jak układa się
dynamika władzy na planecie. A co ciekawe, władza nie jest zbyt
mądra. Władza jest potężna, ale nie jest zbyt mądra. Wspina się
w górę. Chlubi się tym, że jest władzą, ale nie zdaje sobie
sprawy – nie ma na tyle inteligencji, mądrości, żeby to
zrozumieć – że odrobina światła ją zmyje, rozpuści. Tym, czym
jest – jak to nazywacie – kryptonit* dla Supermana, tym dla
władzy jest światło. Cauldre podaje mi kilka przykładów. Światło
byłoby więc jak wiadro wody wylane na Złą Czarownicę z
Zachodu.** Pssss! Władza nie jest na tyle bystra, żeby to
pojąć i to jest ekscytujące.
* patrz:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kryptonit
– przyp. tłum.
**postać z
książki „Czarnoksiężnik z Krainy Oz”– przyp. tłum.
Ludzie boją się
władzy. Mówią: „Och! Ona jest taka potężna”. Wcale nie jest.
W rzeczywistości jej słabym punktem jest światło. To jej słaby
punkt. Co więc robimy? Świecimy naszym światłem bez planu i celu.
Jeśli ustalicie jakiś cel, dajecie władzy to, czego chce. Chce
stronniczości. Chce programu. Chce dualności. Chce, żeby ludzie
opowiadali się po jednej ze stron, jasnej lub ciemnej. Władza to
uwielbia. Władzy jest wszystko jedno, po prostu kocha tę dualność.
Ale nie zdaje sobie sprawy, że wystarczy odrobina światła, żeby
straciła równowagę. Zaczyna się chwiać i trząść, a potem się
rozpada.
To właśnie robimy
teraz na planecie, w czasie, gdy władza zmierza do swojego końca.
To znaczy, trochę jej jeszcze jest w niewielkim stopniu, ale ludzie
generalnie doszli ostatnio do wniosku, że mają dość władzy. Mają
dość nadużywania władzy przez swoich rodziców, nadużywania
władzy przez organizacje i firmy. Ale przede wszystkim mają dość
nadużywania władzy przez rząd. Władza teoretycznie mogłaby
dobiec końca, a przynajmniej taka, jaką znaliście. Dlatego właśnie
to, co teraz robicie, świecąc światłem na planecie, ma tak wielki
wpływ na władzę. Nie robimy tego po to, by pozbyć się władzy.
Wcale nie. Nie próbujemy zmusić władzy do rezygnacji. Mówimy:
„Hej, władzo, oto moje światło. Jak ci się podoba? Jak ci się
podoba?”.
Tak wiele rzeczy
mogło się wydarzyć w tym konflikcie, który obejmuje Ukrainę i
Rosję. Wojska mogły wkroczyć, rosyjskie wojska mogły wkroczyć
bardzo szybko, opanować Ukrainę błyskawicznie i mogła ona upaść
prawie natychmiast. Ale zabawne jest to, że dzięki ławeczkowaniu
Shaumbry to się póki co nie wydarzyło, prawda? Mogłaby to być
długotrwała, krwawa wojna z niezliczonymi ofiarami śmiertelnymi,
coś w rodzaju następnej odsłony Afganistanu dla Rosji, która
utknęłaby tam na długo tocząc krwawe bitwy i mogłaby ta wojna
trwać bardzo długo. Ale w tej chwili świat nie ma do tego
cierpliwości.
Mogłoby dojść do
sytuacji, gdy zasiedliby, by negocjować i wypracowali rozejm, gdy
usiedliby przy stole i zaczęli rozmawiać. Bardzo mało
prawdopodobne. Bardzo mało prawdopodobne. Władza nie lubi
negocjować. Władza lubi dominować. Władza chce mieć wszystko dla
siebie. Nie zrezygnuje z bodaj części swojej potęgi. I powtarzam,
nie należy patrzeć tylko na to, co jest widoczne na powierzchni,
jak prezydent Putin. Przyjrzyjcie się dynamice władzy i energii na
planecie.
Mogłoby też być
tak, że stanie się coś, co sprawi, że na planetę spłynie tyle
światła, że władza zacznie się kruszyć. Władza zacznie się
rozpadać. Mogłoby się zdarzyć, że dzięki światłu świecącemu
bez planu świat się zjednoczy – świat się zjednoczy – a
ostatnie lata wytworzyły mnóstwo podziałów na planecie, podziałów
w każdej sferze – zjednoczy się, ponieważ teraz wszystko zmierza
ku rozwiązaniu. Czy możecie sobie wyobrazić, że świat jednoczy
się właśnie teraz, żeby powiedzieć: „Nigdy więcej. Nie
będziemy tego tolerować”, bądź to poprzez odcięcie systemów
finansowych, bądź po prostu poprzez zrobienie czegoś, co
zdecydowanie powstrzymałoby tę inwazję?
Czy możecie sobie
wyobrazić, jak z pomocą światła świat może się teraz
zjednoczyć? Widziałem jak to się dzieje. Widziałem, jak wielkie
korporacje na całym świecie rezygnują z niektórych zysków i
przychodów i mówią: „Tak, odetniemy Rosję od dostaw towarów”.
Zobaczycie, jak kraje będą zrywać umowy gospodarcze. Zobaczycie,
jak kraje zakończą stare relacje, żeby pokazać, że ta władza
nie może już dłużej trwać.
Tak więc jedną z
rzeczy, które widzę jako rezultat światła świecącego na całej
planecie bez planu, będzie to, że kraje i ludzie na całym świecie
zjednoczą się, żeby powiedzieć: „Nigdy więcej. Nigdy więcej”.
Czy będzie to Rosja, czy Chiny, czy Stany Zjednoczone Ameryki, czy
jakikolwiek inny kraj, ogłoszą: „Koniec z tymi gierkami o władzę.
To musi się teraz skończyć”. Nigdy więcej wojen z użyciem
broni, w których giną ludzie. Ludzie mają tego dość, nie mieli
tego jednak wystarczająco dość. Popadli w samozadowolenie.
Ale gdy światło oświetli prawdziwe potencjały istniejące obecnie
na planecie, być może, być może rezultat tego wszystkiego będzie
bardzo interesujący.
I znów powtarzam,
musimy to robić bez żadnych wcześniejszych ustaleń. Mówię
tylko, że obecnie istnieje wiele różnych scenariuszy i można
sobie wyobrażać, które z nich mogą wypłynąć na powierzchnię i
stać się rzeczywistością, kiedy padnie na nie światło.
Poza ludzką
tożsamość – meraba
Długo dziś
mówiłem. Zużywam głos biednego Cauldre'a (Adamus
chichocze),będący częścią jego tożsamości, a nadszedł czas na
małą merabę. Włączmy więc nieco muzyki i weźmy głęboki
oddech wchodząc w nią. Meraba jest zmianą świadomości.
(zaczyna płynąć
muzyka)
To czas, kiedy nie
musimy myśleć, a ja nie muszę zbyt wiele mówić i po prostu
przyzwolimy, żeby świadomość się zmieniła.
Weźmy porządny,
głęboki oddech w naszą dzisiejszą merabę.
W merabie chodzi o
uwolnienie się od tożsamości.
O uwolnienie się od
tożsamości lub nazwijmy to powitaniem nowej tożsamości, którą
jest Ja Jestem. Zrobiliście już wystarczająco dużo jeśli chodzi
o uwalnianie się od różnych rzeczy. Powitajmy teraz nową
tożsamość.
A ta tożsamość
nie jest tylko udoskonalonym, lepszym człowiekiem. Nie. Człowiek
jakby robi miejsce usuwając się na bok i mówi: „Jestem czymś
znacznie więcej niż tylko człowiekiem”.
Ludzka władza jako
taka, władza, którą człowiek próbował zgromadzić, by
utwierdzić swoją tożsamość, nagle się rozpływa. Odchodzi.
Człowiek uświadamia sobie, że nie potrzebuje już swojej władzy,
nie potrzebuje tej wygodnej trumny tożsamości.
Człowiek uświadamia
sobie, że jest czymś o wiele większym.
Weźmy głęboki
oddech i po prostu na to przyzwólmy.
(pauza)
Bardzo typowe dla
kogoś, kto znajduje się na ścieżce duchowej jest to, że wszystko
sprowadza do swojego człowieczeństwa.
Próbuje on oświecić
człowieka, co się po prostu nie udaje.
Tymczasem chodzi o
to, żeby człowiek doszedł do takiego miejsca, w którym może
przyzwolić na to, by być czymś więcej niż tylko człowiekiem.
Człowiek jest po
prostu fasetą wszystkiego, czym jesteście.
(pauza)
Gdy człowiek świeci
swoim światłem, oświetla wszystkie inne aspekty tego, kim jest.
Weźmy głęboki
oddech i przyzwólmy na tę zmianę tożsamości w sobie, na otwarcie
się na wszystko, czym naprawdę jesteście. I ponownie, nie próbując
wywyższać człowieka, ale otworzyć się na całego siebie – na
swoją energię, swoją duszę, swoją mądrość, swoje potencjały,
swoją wielowymiarową Jaźń.
Prawie nie
wspominałem o tym wcześniej. Istnieją wielowymiarowe części was,
które doświadczają także w innych wymiarach.
Nadszedł czas, żeby
otworzyć się na wszystkie te rzeczy, nie być już tylko tą ciasną
ludzką tożsamością, tą ludzką tożsamością zabiegającą o
odrobinę więcej inteligencji, odrobinę więcej młodości,
odrobinę więcej pieniędzy. Nie. Zostawmy to.
Nie próbujemy
nadymać człowieka. Pozwalamy człowiekowi otworzyć się na
wszystkie inne części siebie.
I, jak zawsze, jest
to naturalne. Jest to rzecz naturalna. Ale dzieje się z dużo
większym wdziękiem, gdy po prostu bierzecie głęboki oddech i
przyzwalacie.
(pauza)
Tożsamość się
zmienia tak, jak powinna. Nie jest już mocno ściśnięta, ani
powstrzymywana, nawet przez ludzkie „ja”.
Człowiek łączy
się teraz z boskością, z Mistrzem.
Człowiek łączy
się teraz ze swoimi wielowymiarowymi jaźniami.
Człowiek uświadamia
sobie, że jest częścią czegoś o wiele, wiele bardziej
rozległego. Jest częścią czegoś, co jest naprawdę suwerenne i
wolne.
Niekoniecznie chodzi
o to, by człowiek miał wolność, ale o to, by człowiek uznał
wolność i suwerenność, która istnieje w Ja Jestem, w całym
sobie czy w całości siebie.
(pauza)
Podczas zmiany tej
tożsamości człowiek będzie się trochę buntował, będzie się
czuł dziwnie i niekiedy niezręcznie. Ale wtedy człowiek zajmuje
należne mu miejsce w całości Ja Jestem.
Człowiek uświadamia
sobie, że nie potrzebuje już władzy i tak naprawdę nigdy jej nie
potrzebował. Nie musi próbować chronić swojej tożsamości,
ponieważ ona jest częścią czegoś o wiele, wiele bardziej
rozległego.
Człowiek nie stara
się być boski. Człowiek uznaje boskość duszy.
Człowiek nie stara
się być mądrością, ale po prostu uznaje mądrość, która jest
mu przyrodzona.
Człowiek nie stara
się być mistyczny, ale uświadamia sobie naprawdę mistyczne części
siebie, swoją duszę, swoje Ja Jestem.
Człowiek nie musi
zajmować się mistyką.
Człowiek może
wziąć głęboki oddech i naprawdę przyzwolić, żeby tożsamość,
którą tak pieczołowicie, skrupulatnie, a czasem z takim trudem
sobie budował, odeszła.
(pauza)
Kiedy byłem młodym
człowiekiem, może 12, 13-letnim, kiedy byłem w Transylwanii i
uczyłem się tam wraz z małą grupą innych dzieci w wieku około
12 lat, jednym z najtrudniejszych, ale i najpiękniejszych
doświadczeń, czymś, czego musiałem się nauczyć, było
porzucenie mojej tożsamości, tego wszystkiego, co budowałem przez
12 lat życia, a tak naprawdę przez wiele żywotów.
To było trudne, bo
jest to odczucie, jakby zdradzało się, albo traciło, samego
siebie. Masz się wyzbyć tego, nad czym pracowałeś, co starannie w
sobie kształtowałeś. Nie wyprzeć się, ale się od tego uwolnić.
Ale kiedy już to
zrobiłem, zrozumiałem, że ludzka tożsamość, jaką człowiek
próbuje kształtować, nie jest prawdą. Nie jest prawdą i nie jest
suwerennością. Tożsamość ludzka jest w najlepszym razie grą
świadomości, a w najgorszym – obrzydlistwem. Zaprzeczeniem prawdy
i pełni własnego jestestwa.
Kiedy uwolniłem się
od swojej tożsamości, mogłem poznać siebie, wszystkie części
siebie.
Mogłem wtedy
swobodnie prowadzić gry świadomości bez tworzenia – jak by to
ująć –nadmiernie zdefiniowanej tożsamości. Mogłem w każdej
chwili całkiem zmienić moją grę, moją tożsamość. Byłem
naprawdę wolny od więzów tożsamości.
Weźmy porządny,
głęboki oddech, wkraczając teraz w tę kolejną piękną fazę,
transformację i ekspansję tożsamości oraz uświadomienie sobie
wszystkiego, czym naprawdę jesteście, a czyniąc to, kontynuujcie
świecenie waszym światłem na planecie bez konkretnego celu.
Nie przestawajcie
świecić swoim światłem, czy będziecie to robić raz dziennie,
czy tylko raz na jakiś czas, tak jak wam pasuje. Ale świećcie.
Róbcie to świadomie i z całym przekonaniem, nie stawiając sobie
określonych celów, ponieważ świat potrzebuje tego właśnie teraz
i tego chce.
Świećcie swoim
światłem, a później patrzcie, jak to wpłynęło na planetę, jak
to wpłynęło na ten konflikt władzy, który właśnie teraz ma
miejsce.
Patrzcie, jak
odrobina światła może przekształcić władzę.
Moi drodzy
przyjaciele, specjalne podziękowania dla wszystkich Shaumbra po
drugiej stronie, którzy zebrali się na to dzisiejsze spotkanie.
Ach, mówią, że tęsknią za Shoudami. Tęsknią za tym wspólnie
spędzanym czasem. Ale wciąż się dostrajają. Dostrajają się w
innych wymiarach. A najbardziej tęsknią za wami.
Weźmy razem głęboki
oddech, kończąc ten Shoud.
Jestem wszystkim,
czym Jestem. Jestem Adamusem.
I nie zapominajcie,
że bez względu na to, co się dzieje, bez względu na to, co się
dokonuje, wszystko jest dobrze w całym stworzeniu. Dziękuję.
Przekład: Marta
Figura
emef11@wp.pl