MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU
Seria: Pasja 2020
SHOUD 10 – prezentowany przez ADAMUSA
SAINT-GERMAINA za pośrednictwem
Geoffreya Hoppe
6 czerwca 2020 r.
www.crimsoncircle.com
Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem suwerennym.
Witajcie, moi drodzy przyjaciele, w Shoudzie 10
z serii Pasja 2020. Jesteśmy we właściwym miejscu we
właściwym czasie. To znaczy, nie tylko w Willi Ahmyo, ale my, jako
Shaumbra, jako grupa, jesteśmy absolutnie we właściwym miejscu we
właściwym czasie.
Weźmy z tym głęboki oddech.
Po drodze nie było żadnych pomyłek, a ci z
was, którzy obejrzą to później, ci z was, których nazywamy nowo
przybyłymi, przekonają się, że jest to ważny Shoud – i
następnych kilka Shoudów – tak ważny, że stanowi coś w rodzaju
punktu zwrotnego, kamienia milowego, czas prawdziwego
Urzeczywistnienia.
Przez lata mieliśmy wiele Shoudów, wiele
rozmów na wiele różnych tematów, a jak wiecie, niektóre z nich
miały na celu zwykłe odwracanie uwagi. Było wszystko – rozrywka,
odwracanie uwagi – a od czasu do czasu, miejmy nadzieję, jakaś
mądrość i dobre wiadomości, ale teraz, zwłaszcza w tych trzech
następnych Shoudach, dojdziemy do szczególnie istotnego punktu.
Prawdę mówiąc, chcę prosić, żebyśmy w
serii Pasja 2020 zrobili 12 Shoudów. Obejmie ona zatem obecny
miesiąc, czyli czerwiec, następnie lipiec i sierpień. Potem
dopiero zaczniemy nową serię, ale te trzy kolejne miesiące są
bardzo ważne, w piękny sposób ważne.
Wiem, że za rok, za pięć, dziesięć lat,
przyjdą nowi i zechcą do tych Shoudów przeskoczyć, bo o nich
usłyszą. Usłyszą, że te Shoudy 10, 11 i 12 były swego rodzaju
punktami szczytowymi. Będą chcieli znaleźć się w samym środku
tego wszystkiego. Zechcą to poczuć i być może sami tego
doświadczyć. To dobrze. Będą chcieli jednakże wracać do
niektórych wcześniejszych Shoudów, bo wspólnie to wszystko
budowaliśmy. Chcę powiedzieć, że był to proces budowania. To był
proces rozwoju i wzrastania. Zrobiliśmy to razem i teraz dochodzimy
do sedna.
No i oto pojawia się to ważne pytanie: „A
co dalej po Shoudzie 12?” No cóż, jak już mówiliśmy na
zajęciach Kihaku, nie ma żadnego „co dalej”. Wiecie, ludzie
uwielbiają nieustannie pytać: „Co dalej?” Chcą wiedzieć, co
się stanie w przyszłości, a jeśli uczestniczycie w Kihaku to
wiecie, że rozmawialiśmy o tym, iż nie ma czegoś takiego jak
przyszłość. Nie ma żadnego „co dalej”. Wszystko dzieje się w
Teraz. Wszystko dzieje się równocześnie. Nie ma już niepokoju „co
dalej”. Nie ma już obaw o przyszłość, czy to o waszą
przyszłość, czy nawet o przyszłość planety. Te rzeczy po prostu
znikają. Wszystko dzieje się w Teraz. Wszystko zachodzi
równocześnie, a rezultat jest czymś, o co nie musicie się
martwić, bo wiecie, że jest doskonały, gdyż wasza energia wam
służy. Nie ma się już co martwić, pytając: „Jak to się
ułoży? Jak tamto się ułoży?” Wiecie, że się ułoży, bo
wasza energia wam służy. A więc tak, zrobimy jeszcze kilka
Shoudów.
To jest Lato Pasji, tak je nazwę. Lato Pasji.
Niektórzy z was, którzy są nieco starsi, mogą sięgnąć pamięcią
do lat sześćdziesiątych i przypomnieć sobie Lato Miłości. Być
może obecne lato zapamiętacie jako Lato Pasji, gdy w końcu
przyzwolicie na Urzeczywistnienie, co prowadzi mnie do następnego
tematu, do którego przejdę po wypiciu tej pysznej kawy, podawanej w
Konie. Przyzwyczaiłem się do niej odkąd Cauldre i Linda spędzają
tu tak dużo czasu. Przyzwyczaiłem się do tej przepysznej tutejszej
kawy. Da się w niej wyczuć aromat Ziemi. Można wyczuć miejscowy
klimat. Można poczuć wyspę i ocean. Mam więc nadzieję, że wezmą
jej dużo ze sobą, żebym mógł się nią dalej cieszyć, kiedy
wrócą do swojego domu w Kolorado. Ale odbiegam od tematu.
Sart
Chcę porozmawiać krótko o naszym drogim
przyjacielu Sarcie. Sart. Wielu z was poznało go dzięki Shoudom.
Niektórzy z was mieli przyjemność go spotkać. On jest teraz obok
mnie. Jest tutaj na tym Shoudzie. Jest bardzo szczęśliwy.
Promienieje. Jest zachwycony. Jest zachwycony potokiem miłości i
sympatii jaki popłynął ku niemu w mediach społecznościowych i
rozmowach Shaumbry. Nie miał pojęcia, że tak bardzo był lubiany.
Nie zdawał sobie sprawy, jak wielu Shaumbra na całym świecie go
znało, śmiało się razem z nim i czuło jego energię. Sprawia mu
to ogromną radość.
Wiecie, chcę powiedzieć, że osiągnął
Urzeczywistnienie, a oto krótka wersja tej historii – Cauldre
opisał ją w tym miesiącu w swoim artykule, a tu krótka jej wersja
– od lat mianowicie chodził na Shoudy i należał do tych
Shaumbra, którzy uważali, że inni pierwsi osiągną
Urzeczywistnienie. Po prostu nie uważał się za szczególnie
duchowego, ani też nie sądził, żeby miał jakąś ważną rolę
do odegrania w tym, co robimy. Kochał to robić, kochał Shaumbrę,
ale nigdy nie czuł, że on będzie jednym z pierwszych.
Kilka tygodni przed śmiercią, przed swoim
odejściem, które przy okazji... dodaje on tutaj kilka uwag, które
wam przekażę – przypomina wam wszystkim, że śmierć jest
bardzo, bardzo łatwa. Mówi teraz: „Nie ma się czego bać.”
Prawda jest taka, że jest to dużo, dużo łatwiejsze niż
narodziny, więc jeśli nadal macie jakieś obawy lub zahamowania co
do śmierci, posłuchajcie Sarta, człowieka, który właśnie umarł
i stwierdza, że jest to bardzo łatwe. Bardzo wyzwalające, w pewnym
sensie.
Było to jakieś dwa tygodnie przed jego
Urzeczywistnieniem i Sart, jak to Sart, zajmował się swoimi
sprawami. Kochał Ziemię i to dosłownie. Kochał prace ziemne. To
był jego zawód – przekopywanie gruntu. Kochał pracować w
ziemi, kochał ciężki sprzęt, którego używał do poruszania
ziemi, ale również kochał brudzić sobie nią ręce.
Oczywiście dużo słyszał, jak wy wszyscy, o
Przyzwalaniu. Znał słowo „przyzwalać”. Rolę relaksu w
dochodzeniu do Urzeczywistnia rozumiał z konceptualnego czy
mentalnego punktu widzenia, ale, jak wielu innych, tak i on, nigdy
naprawdę tego w sobie nie poczuł. To była myśl. To było ładne
słowo, ładny banał, ale nie przyswoił sobie jego treści.
Pojął to kilka tygodni przed przejściem na
drugą stronę, w końcu miał to swoje wielkie „acha”. Miał
sporo bardzo dziwnych snów w ciągu ostatnich tygodni, nawet
wcześniej, niektórzy z was określiliby te sny jako niepokojące, a
on próbował dowiedzieć się o co w nich chodziło. Ale tak
naprawdę było to ostateczne uwolnienie. Wiele razy będziecie tego
doświadczać w swoich snach. Doświadczycie czegoś w rodzaju
ostatecznego uwolnienia spraw, do uwolnienia których próbuje was
nakłonić smok.
Tak więc na koniec pojął Przyzwolenie –
nie tutaj (głowa), ale tutaj (serce) – i to było jak uderzenie.
Nagle pojął: „Przyzwolenie! To po prostu oznacza odpuszczenie
sobie! Ufanie sobie, swojemu Ja Jestem, Mistrzowi, człowiekowi,
wszystkiemu razem, przyzwolenie na naturalny proces.” Nie myślenie
o nim, ani próbowanie dokonania Przyzwolenia, ale właśnie
Przyzwolenie, jakby otworzenie okien i drzwi swojego domu i
wpuszczenie wszystkiego do środka. Pojął to dokładnie,
głęboko.
A potem przez następne kilka tygodni tylko
przyzwalał. Przyjmował wszystko do swojego życia. Nie wzbraniał
się, nie próbował niczego rozgryzać, nie analizował, nic z tych
rzeczy, po prostu przyzwalał.
Przyzwalał na tak wiele, że pewnego dnia,
krótko po zakończeniu pracy w ziemi, wrócił do domu i nagle
poczuł ten wir, rodzaj ciepłego, pięknego wiru, jakby zanurzył
się w ciepłej, pięknej wodzie, ale w wodzie, w której nie można
było utonąć, w wodzie, która ożywiała, w wodzie, która
uwalniała od wszelkich bólów i dolegliwości w ciele, od wszelkich
starych „gównianych myśli” w głowie, jak powiedziałby Sart.
Był w tym pięknym wirze, który wydawał się trwać co najmniej
godzinę. Nie pamięta, co robił w tym czasie. Prawdopodobnie
siedział sobie na krześle lub, jak mówi, myślał, że był na
swoim balkonie, tak czy inaczej trwał w tym wirze zachwycony tym, co
czuł. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego, a potem nagle, jak
to Sart, zawołał: „O, cholera! O, cholera! Chyba po prostu
umarłem. Myślę, że przeszedłem na tamtą stronę, bo nie czuję
swojego ciała, przynajmniej nie w taki sposób, jak wcześniej. Nie
ma sprzecznych myśli w mojej głowie. Wszystko jest po prostu razem.
Wszystko jest w poczuciu jedności, ale nie jedności na zewnątrz,
lecz jedności wewnątrz.”
Wszystko było w stanie doskonałości i
gotowości, ale nie doskonałości, którą mógłby wymyślić
umysł; po prostu wszystko tam było. Nagle poczuł się całkowicie
wolny, ale mimo to powiedział: „O, cholera! Chyba właśnie
umarłem”, bo dosłownie zobaczył swoje ciało leżące na
podłodze. Jego ciało doznało ataku serca, a on został uwolniony z
ciała, znalazł się teraz w tym pięknym, ale odmiennym stanie
świadomości i zastanawiał się co się dzieje, nie do końca będąc
pewnym; zastanawiał się czy umarł, a wkrótce stało się dla
niego jasne, że tak. Umarł, bo nagle ja się pojawiłem. Pojawił
się Tobiasz. Był też Kuthumi i wielu innych, a kiedy zobaczył FM,
znanego wcześniej jako John Kuderka, wiedział, że prawdopodobnie
przeszedł na tamtą stronę. I wtedy właśnie DocCE – DocCE*,
która również niedawno przeszła na tamtą stronę –
potwierdziła: „A więc jesteś teraz z nami. Nie jesteś już na
Ziemi. Jesteś z nami.”
* dr Cheryl Bornt, która odeszła 28
listopada 2019 roku
– przyp. tłum.
Sart, jak na Sarta przystało, miał kilka
swoich: „O, cholera! O, cholera!”, no wiecie, myśląc o tych
wszystkich sprawach, które zostawił – niedokończonych sprawach –
„O, cholera, co ja teraz zrobię?” Lecz po chwili wybuchnął tym
swoim Sartowym śmiechem i powiedział: „To nie ma znaczenia.
Wszystko rozwiąże się samo. To nie ma znaczenia.”
W moich wcześniejszych rozmowach z Sartem,
jeszcze zanim trafił do Klubu Wzniesionych Mistrzów, jedna z
rzeczy, na które zwrócił uwagę – i chce, żebym wam wszystkim
teraz to przypomniał – dotyczyła czegoś, o czym być może sam
powinienem był pomyśleć, powiedział mianowicie: „Miejcie coś,
co pomoże wam się ponownie połączyć.” Bo widzicie, kiedy
dojdziecie do swojego Urzeczywistnienia, kiedy dojdziecie do tego
momentu, to wasze własne piękno jakie wam się objawi, miłość
jaką poczujecie do siebie, będzie nie do opisania i łatwo wówczas
po prostu przejść na tamtą stronę. To znaczy, drogą śmierci,
drogą transcendencji.
A zatem nasz drogi Sart powiedział: „Miejcie
jakieś słowo lub zwrot, jak 'O, cholera!', wiecie, żeby powrócić
do ciała, jeśli zdecydujecie się zostać, jeśli zdecydujecie się
zostać na planecie, albo przedmiot, który ułatwi wam ponowne
połączenie z ciałem.” Wiecie, robimy to podczas Przemierzania
Snów w Procesie Śmierci (DreamWalk Death), mamy wtedy coś, co
pomaga nam powrócić z innych wymiarów, coś, z czym czujemy się
związani, może ulubioną zabawkę, ulubiony instrument muzyczny lub
coś podobnego. Ale to chyba dobre przypomnienie, bo tak wielu z was
czeka podobna sytuacja w ciągu najbliższych trzech miesięcy –
wejście w Urzeczywistnienie, pozbycie się ostatnich konfliktów
wewnętrznych i braku równowagi, i wprowadzenie sporej części
swojego ciała świetlistego. A kiedy dochodzi się do tego momentu,
jest on tak zmysłowy i uwodzicielski, tak piękny, że zastanawiacie
się: „Dlaczego miałbym zostać? Dlaczego?”
Ziemia, przebywanie w ludzkiej formie, jest
trudne, tak czy inaczej jest trudne. Wibracje Ziemi stanowią
prawdziwe wyzwanie. Jednym z doznań, jakich doświadczył Sart,
kiedy odszedł, było wrażenie, że znalazł się w komorze
dekompresyjnej. Czuł się poddany dekompresji przez dłuższy czas,
ponieważ, rozumiecie, jesteście bardzo ściśnięci i
skondensowani, gdy jesteście na tej planecie w ludzkiej formie.
Tak więc powiedział: „Miejcie słowo,
zwrot, coś, co wezwie was z powrotem do waszego ludzkiego ja.”
Rozumiecie, on tak naprawdę nigdy nie myślał o śmierci, o tym co
będzie. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiał się: „Chcę zostać
czy odejść?” Nie myślał o tym, że umrze. Nie myślał też, że
się urzeczywistni, a to jest tak ważna sprawa dla was wszystkich.
Można myśleć, że to się nie stanie szybko, że to może dotyczy
kogoś innego, ale Sart mówi: „Bądźcie gotowi już teraz.
Dokonajcie wyboru teraz, zdecydujcie czy chcecie pozostać w ludzkiej
formie, ponieważ gdy dojdziecie do punktu Urzeczywistnienia będzie
was kusić, żeby po prostu powiedzieć: 'Skończyłem. Czuję teraz
tak ogromne piękno i kreatywność, po co miałbym wracać?'”
Po co wracać? Bo wiem, że wasz człowiek, a
nawet wasz Mistrz, chciałby tego.
Po co wracać? Bo chcecie być teraz na
planecie w tym Czasie Maszyn. To także czas wirusa.
Po co wracać? Ponieważ od tak dawna to
planowaliście. Nie musicie zostawać na długo, chyba że tak
zdecydujecie, ale zapytajcie siebie, jak radzi wam Sart, zapytajcie
siebie jako człowieka: „Czy chcesz wrócić?”
A teraz Sart jeszcze dodaje… zabrali krzesło,
które tu stało. Chciałem, żeby Sart na nim usiadł, ale nie
szkodzi. Użyczmy krzesła Sartowi, jeśli nie masz nic przeciwko
temu, droga Lindo. Wiem, że zwykle ty na nim siedzisz, ale w tym
miesiącu mamy gościa, więc jeśli nie masz nic przeciwko temu,
niech Sart tu usiądzie.
LINDA: Proszę bardzo.
ADAMUS: Sart mówi: „Rozważcie to teraz”,
czego on nie zrobił. I być może jedną z największych wartości,
wynikających z przejścia Sarta, jest to, że może on podzielić
się z wami swoimi doświadczeniami. Przeszedł przez nie i teraz
może zapytać: „Siedząc tu jako człowiek, czy chcesz zostać?”
A jeśli powiecie: „Nie jestem pewien”, to może was spotkać to,
co spotkało jego i to dosłownie – pośród tych wszystkich
pięknych, zmysłowych energii – dosłownie wyjdziecie z ciała,
nawet jeśli byście próbowali zostać.
A więc, czy chcecie zostać?
Jak również mówi on do was wszystkich: „Nie
sądziłem, że osiągnę Urzeczywistnienie wcześniej niż tylu z
was.” Powtarzam, to nie są zawody, ale Sart sądził, że znajdzie
się w ogonie peletonu Shaumbry. Nie żeby źle o sobie myślał, ale
po prostu podziwiał tak wielu z was i czuł, że jesteście już
chodzącymi Mistrzami i że on wciąż od was się uczy. Ale teraz
stwierdza: „To się po prostu dzieje. To się po prostu dzieje” i
nagle jesteście urzeczywistnieni. Nagle przyzwalacie. Nagle staje
się. I przygotujcie się na to teraz, bo to się wydarzy.”
Myślę, że jednym z największych wstrząsów
dla Sarta było to, że urzeczywistnił się tak nagle. Nie wszyscy
przeżyjecie to jak on – nie mówię o samej śmierci, ale o tym,
że nagle pojął przyzwolenie. Wszyscy doświadczycie tego w różny
sposób, ale bądźcie na to teraz gotowi. Bądźcie gotowi. Czyż
nie jest tak? Powiedział: „O, cholera! Tak.” A następnie
pamiętajcie, żeby mieć ten rozpoznawczy przedmiot lub zwrot, który
was tu sprowadzi, a on dorzuca: „To i tak nadal będzie walka.
Wciąż będzie działała ta bardzo zmysłowa siła, która spróbuje
was odciągnąć od planety. Ale ostatecznie, jeśli w tej chwili
macie jasność co chcecie zrobić, zostaniecie.”
I mówi, a właściwie to prosi was wszystkich,
żebyście zostali, w miarę możliwości. Nie ma nic złego... jeśli
pojawicie się po drugiej stronie, nie będzie w tym nic złego, ale
prosi was, żebyście zostali, bo to teraz jest taki ważny czas na
planecie.
Tak więc, dziękujemy ci, Sart, za podzielenie
się twoimi doświadczeniami i chcemy opowiedzieć trochę o tym, co
było dalej – po tym jak przeszedł, po tym jak trochę się
zaaklimatyzował i uświadomił sobie, że naprawdę przeszedł na
drugą stronę – przyprowadziliśmy go do Klubu Wzniesionych
Mistrzów. Przygotowaliśmy wspaniałą uroczystość, wspaniałą
uroczystość, a ta akurat była jedną z największych, bo
wiedzieliśmy, że kiedy Sart przyjdzie do Klubu Wzniesionych
Mistrzów, usłyszymy wiele opowieści, będziemy się śmiać dzień
i noc tak, że będą nas bolały brzuchy od nieustannego śmiechu. I
rzeczywiście, potwierdziło się, ale... ale najpierw go
powitaliśmy.
Kiedy przekroczył próg Klubu Wzniesionych
Mistrzów, był zachwycony. Miał wątpliwości czy naprawdę jest
tego godny, ale zapewniliśmy go, że jest. Był zachwycony, że się
tam znajduje, w tym wspaniałym miejscu, w którym zebrało się
prawie 10 000 Wzniesionych Mistrzów, by go powitać, tak jak
powitają i was. Gdy wszedł, poczuł energie wszystkich Wzniesionych
Mistrzów, tych sprzed setek tysięcy lat, jak również tych
bardziej współczesnych, tych których znał, jak DocCE i FM oraz
innych, którzy stali teraz u jego boku. Rozstąpili się, żeby mógł
się przyjrzeć temu ogromnemu zgromadzeniu Wzniesionych Mistrzów w
Wielkiej Sali i nie uwierzycie, ale wszyscy oni mieli na sobie
koszulki takie jak ta, dzięki której zyskał sławę. Może
moglibyśmy pokazać na ekranie jej zdjęcie. Wszyscy mieli na sobie
jego... a wyglądało to jak rosyjskie litery na koszulce, które po
odpowiednim zagięciu układały się w napis „fuck off”. I tak
wyglądało jego przyjęcie powitalne w Klubie Wzniesionych Mistrzów.
Śmiał się, śmiał się i śmiał, i wiedział już, że jest w
domu.
Zabawiał nas przez tych kilka ostatnich dni.
Dosłownie musiałem go wyciągnąć z Klubu Wzniesionych Mistrzów,
żeby go tu dzisiaj sprowadzić, żeby przypomnieć mu, że na
planecie to dzień Shoudu, no, ale jest teraz w dobrym miejscu. I tam
pozostanie. Dobrze się bawi łącząc się na nowo z niektórymi z
tych, których znał tutaj w ludzkiej formie, z kilkoma Shaumbra,
którzy są teraz po drugiej stronie, a w ramach Klubu Wzniesionych
Mistrzów formuje się nawet mała nisza Shaumbry, mały zespół
tych, którzy byli Shaumbrą. Na szczęście nie jest to jakaś
liczna grupa, ale kilkoro jest. Zaczynają tworzyć rodzaj elitarnej
organizacji Wzniesionych Mistrzów, tych, którzy mogą siebie
nazywać Shaumbra.
A zatem weźmy z tym głęboki oddech.
Dziękuję, drogi Sarcie, i dziękuję za podzielenie się swoimi
historiami i lekcjami udzielonymi tutaj, a także podzielenie się
nimi z Cauldrem w Magazynie Shaumbry.
Obecna sytuacja
Przejdźmy do spraw bieżących. Zróbmy
najpierw mały przegląd aktualności, którymi żyjecie. To jest
Czas Maszyn, kiedy technologia kształtuje świat. To jest czas
wirusa. Wirus jest właśnie tym, co powoduje tę zmianę. Albowiem
zmiany, nawet te największe, nie muszą być wynikiem zamieszek,
wojen i przemocy. Tak więc obecnie dzieje się to w dość subtelny
sposób, raczej piękny pod pewnymi względami. Wielu umarło, ale
byli naprawdę gotowi do odejścia.
Mamy do czynienia z konwergencją, do której
doszło w ciągu tych kilku ostatnich miesięcy, przynoszącą zmiany
szybciej niż w jakichkolwiek innych znanych mi czasach. Mieliśmy
zamknięcie Zakonu Arc. Mieliśmy wezwanie do Domu wszystkich
anielskich istot, innych niż istoty ludzkie, do ich anielskich
rodzin. Mieliśmy rozgrupowanie rodzin anielskich. Mieliśmy zakaz
ingerencji obcych na planecie, żeby ludziom nie przeszkadzały żadne
zewnętrzne energie i już to samo wywarło głęboki wpływ w
bardzo, bardzo krótkim okresie czasu.
Tak więc wszystko to dzieje się na planecie,
a większość ludzi nie zdaje sobie jeszcze sprawy z ogromu
zachodzących zmian, ponieważ wiele z nich przebiega bardzo
subtelnie, bardzo spokojnie. Wielu ludzi zamknęło się w swoich
domach i w sobie przez co nie zwracali uwagi, co dzieje się na
planecie. O wiele więcej będę mówił o tym w aktualizacji
ProGnost 2020, którą zamierzamy zrobić raczej wcześniej niż
później, ponieważ chciałbym porozmawiać, na przykład, o
gospodarce.
Kiedy obserwujecie gospodarkę, widzicie, że
rynki upadają. Dostrzegacie niedobór pewnych rzeczy, duże
bezrobocie, ale rzecz nie w tym. Chodzi o to czy w miarę jak planeta
będzie wychodziła z tego wirusowego czasu, pojawi się
wystarczająca ilość inspiracji i chęci, by zmienić zasady
ekonomiczne.
Obecne zasady, sposób działania gospodarek na
planecie, mają około 500 lat i są zorientowane na wzrost. Chodzi o
to, by się rozwijać – stawać się bardziej zamożnymi, rozwijać
rynki, produkować więcej, sprzedawać więcej. To zmieni się na
lepsze – na lepsze – z gospodarki zorientowanej na wzrost na
gospodarkę zorientowaną na świadomość. Wciąż będzie czynnik
decydujący o wyniku, ponieważ nadal trzeba będzie bilansować
księgi rachunkowe. Ale ludzie odkryją, że energia przychodzi
inaczej niż to bywało dotychczas, w ścisłym związku ze
świadomością. Nie obejmie to wszystkich firm od razu, zacznie się
od kilku, ale potem będzie ich coraz więcej. Następnie niektóre
kraje, te mniejsze, ze stosunkowo zrównoważoną gospodarką i
zamożne, opracują pewne szablony dla nowych świadomościowo
zorientowanych gospodarek. Niektórzy oczywiście nie będą się
śpieszyć z ich przyjęciem, ale wystarczy tych, którzy zaczną
przechodzić na gospodarkę świadomą, zamiast stawiać na
gospodarkę wzrostu.
A ekonomia wzrostu nie była ani dobra, ani
zła. Taka po prostu była. Chodziło o rozwój planety i to na pewno
zostało zrobione. Ale teraz chodzi o to, by uczynić planetę
bardziej świadomą i wrażliwą na potrzeby ludzi, a nie
zorientowaną jedynie na jej wzrost.
Nastąpiły olbrzymie zmiany podczas gdy wy
pogrążeni byliście we śnie czy też w czasie tych kliku miesięcy
zamknięcia w domu, zmiany w zakresie cykli technologicznych, nowych
odkryć, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego, ale dotrą
na planetę. Takie, które będą bardzo dobrze służyły ludziom i
takie, które są dyskusyjne. Wiem, że wielu z was obawia się
czipowania, no wiecie, wszczepiania czipów. Nie panikujcie. Nie
wdawajcie się w teorie spiskowe. Będziemy rozmawiali o tych
wszystkich rzeczach w ramach naszej serii oraz na zajęciach Kihaku.
Tak więc nie przejmujcie się nimi. Powiem wam, że w pewnym sensie
będziecie odporni na wiele z tych rzeczy.
Doświadczacie życia na planecie w
najwspanialszym czasie zmian, które określiłbym jako
najspokojniejsze zmiany w historii. Zmiany jednakże są realne i
znaczące, a zachodzą z określonego powodu. Zachodzi tu pewna
synchronia. Ale zanim do tego przejdę, porozmawiajmy o was.
Wy
Opóźniliście swoje Urzeczywistnienie aż do
nastania tego Czasu Maszyn, do teraz. Opóźniliście je. Mogło było
nastąpić wcielenie lub dwa temu. Opóźniliście je do tego czasu,
do tego właśnie momentu i spójrzcie jak to zsynchronizowane jest z
tym, co się dzieje na planecie: planeta się uspokaja; ta grupa
Shaumbry zaczyna wchodzić w prawdziwe Urzeczywistnienie właśnie
teraz; otrzymaliście czas dla siebie w ciszy i spokoju własnego
domu. Spokój na planecie jest bardzo korzystny dla wchodzenia przez
was w Urzeczywistnienie. Tak więc ten obecny czas jest idealny. To
czas, na który długo, długo czekaliście, a teraz czekanie się
kończy. Czekanie się kończy.
Chcę jednak przez chwilę porozmawiać o
różnicy między przygotowaniem do Urzeczywistnienia, gdy planujecie
odejść – Sart tego nie planował, ale tak się stało – a
przygotowaniem, gdy planujecie zostać. Te dwie sytuacje są
całkowicie odmienne. Wejście w Urzeczywistnienie jest czymś, co
się wydarza, ale to, co dzieje się potem, jest zupełnie inne.
Jeśli planujecie opuścić planetę, jak większość Wzniesionych
Mistrzów, nie ma potrzeby zastanawiać się nad takimi rzeczami jak
Ciało Wolnej Energii, Ciało Świetliste. Albo takimi jak wasza
twórcza ekspresja, która będzie stawała się coraz ważniejsza,
jeśli pozostaniecie na planecie jako wcielony Mistrz. Ktoś, kto
planuje odejść, bądź też zostać jakiś miesiąc lub dwa, tak
naprawdę nie zastanawia się nad znaczeniem swojej ekspresji
twórczej. Ale będzie to niezwykle ważne i o tym będziemy
rozmawiać na nadchodzących spotkaniach.
Jeśli planujecie jedynie scenariusz śmierci,
nie rozważacie takich rzeczy jak bycie wiernym sobie. Rozmawialiśmy
trochę o tym na naszej ostatniej Pauzie Mistrza (
Jestem prawdziwy), o byciu wiernym sobie. Innym
sposobem na wyrażenie tego jest brak tolerancji dla wszelkich bzdur,
brak tolerancji dla wszystkiego tego, co tolerowaliście zbyt długo.
Żadnych kompromisów w relacjach z innymi.
Istnieje pewien rodzaj stereotypowego wizerunku
Wzniesionego Mistrza, który jest przyjazny wszystkim i wszystkiemu,
a to w ogóle nie jest prawda. Wzniesiony Mistrz, a teraz Mistrz
wędrujący w ludzkiej postaci, po prostu nie toleruje energetycznego
wampiryzmu, nie toleruje zaburzeń równowagi zewnętrznego świata,
które dotykają Mistrza w jego wewnętrznym świecie. Mistrz nie
toleruje ludzi, którzy próbują go wykorzystać ani ludzi, którzy
próbują pasożytować na jego Urzeczywistnieniu, a niektórzy
ludzie będą to robić. Tak naprawdę nie da się tego zrobić, ale
będą próbowali.
Czas więc przygotować się na bycie
nietolerancyjnym sukinsynem z zasady. Nie oznacza to bycia wrednym,
oznacza to uczenie się wytyczania bardzo jasnych i wyraźnych granic
zachowań, jakie będziecie akceptowali, a jakich nie.
Wiecie, nie musicie się martwić o tolerancję
wobec przyrody. Jest jaka jest. Ona nie próbuje wam niczego odebrać.
Tak naprawdę, przyroda daje. Zazwyczaj nie musicie się martwić o
swój poziom tolerancji względem takich istot jak wasze zwierzęta
domowe. Nie, one dają. One dają. One kochają. Ale ludzie? Ludzie,
znacie to z doświadczenia, będą próbowali was oszukać. Spróbują
was podejść. Będą próbowali wytrącić was z równowagi, a
Mistrz nie będzie tego tolerował, jednakże nie musicie się tym
przejmować, jeśli planujecie odejść. Ale z tymi, którzy, mam
nadzieję, planują zostać – zwłaszcza mając Sarta za przykład,
chyba że jesteście zdecydowani odejść, to wówczas zwyczajnie się
wymkniecie – porozmawiamy o tych sprawach.
Ale jest jedna szczególna rzecz, o której
chcę porozmawiać dzisiaj. Resztę omówimy podczas kolejnych
spotkań. I nie jestem zbyt tolerancyjny jeśli idzie o ten temat,
jak pewnie wiecie, kiedy zaczynam o nim mówić. Ale jest bardzo
ważny, ogromnie ważny, gdyż wielu Shaumbra w ciągu najbliższych
kilku miesięcy osiągnie Urzeczywistnienie, a rzecz dotyczy całej
tej kwestii dostatku.
Dostatek
Nie toleruję poczucia braku, nie toleruję
narzekania, że odczuwacie brak czegoś. Nie toleruję tego, że
obwiniacie za to innych. Nie toleruję wytykania palcem kogoś, kto
wrócił do naturalnego stanu obfitości, a czego wy sobie po prostu
odmawiacie.
Powiedziałbym, że niemożliwe jest zostać na
planecie jako Urzeczywistniony Mistrz, obnosząc się nadal z
przekonaniem o niedostatku. Bo tylko tym jest – przekonaniem. To
jest coś, co wybieracie, by się z tym obnosić. Często upieracie
się przy nim. Często go bronicie. Próbujecie deprecjonować
innych, bo nie doświadczają niedostatku. Próbujecie winić ich,
uznając za jakichś przestępców. Ale chcę, żebyście się teraz
temu przyjrzeli. Wiem, że całkiem sporo z was jest dosłownie o
krok od Urzeczywistnienia, ale macie ten problem z dostatkiem.
Drażnią was ci, którzy doświadczają dobrobytu.
Otóż, taak, wszystko się wzięło z czasów
odległych o całe wcielenia wstecz, kiedy byli bogacze – wielmoże
– którzy wykorzystywali innych, wykorzystywali was i kiedy u
podstaw nauczania religijnego było przekonanie, że bogactwo jest
czymś złym. Będę teraz bardzo nietolerancyjny wobec was i powiem,
że musicie raz na zawsze skończyć z tym przekonaniem. Jest to
jedna z przeszkód, jedna z pułapek, które napotykacie na drodze do
Urzeczywistnienia, a oto dlaczego. Nie ma ona nic wspólnego z byciem
bogatym lub biednym. Zupełnie nic. Ma to po części związek z tym,
że ci, którzy cierpią niedostatek, to właśnie sobie wybierają,
tak jak ci, którzy żyją w dobrobycie wybierają dobrobyt, ale za
tym wszystkim kryje się problem zasadniczy.
Zasadniczy problem leży w pozwoleniu, by
energia wam służyła. Innymi słowy, nie ma mowy o niedostatku,
jeśli przyzwalacie, żeby wasza energia wam służyła. Jeżeli
zdacie sobie sprawę, zacznę od tego, że energia jest wasza – nie
należy do nikogo innego, nawet jedna jej kropelka nie należy do
kogoś innego niż wy – to oczywiście nie ma żadnych problemów
z dostatkiem, poza tymi, w które chcecie wierzyć i nadal je
obnosić. To jest wasza energia. Skąd więc miałby się brać
niedostatek?
Wy jednakże porównujecie się z innymi
ludźmi. Mówicie: „Oni mają pieniądze, ja nie. Im przyszły
łatwo, mnie nie.” To są wszystko wymówki mające opóźnić
wasze Urzeczywistnienie. O to chodzi.
Obfitość wszelkich dóbr jest czymś
naturalnym, ponieważ to jest wasza energia. Obfitość jest czymś
naturalnym, ponieważ cała wasza energia chce wam służyć. Nie ma
to nic wspólnego z ilością pieniędzy, które macie w banku, choć
muszę powiedzieć, że jeśli przyzwolicie, by energia wam służyła,
będziecie mieć tyle pieniędzy, że nie będziecie wiedzieli co z
nimi robić. To nie ma nic wspólnego z „mającymi” i
„niemającymi”. To takie wczorajsze – taki wczorajszy sposób
myślenia – i możecie umieścić siebie w grupie „niemających”,
po czym nieustannie będziecie walczyć z „mającymi”. Nie ma
czegoś takiego. Jest tylko „Mam. Jestem Tym, Kim Jestem i mam.”
Widziałem toczące się wśród Shaumbry
rozmowy oraz dyskusje w mediach społecznościowych. Widziałem
wskazywanie palcem, wymienianie z imienia oraz zarzuty. To musi się
skończyć teraz albo proszę, proszę, proszę, po prostu opuśćcie
Karmazynowy Krąg. Stajecie się obciążeniem dla pozostałych. A
jest wielu takich, którzy w ciągu tych kilku najbliższych miesięcy
wejdą w Urzeczywistnienie i dla nich stanie się to przeszkodą.
Tak, to jest ich własna energia i ich własny wybór
Urzeczywistnienia, ale ponieważ pośród Shaumbry istnieje wspaniała
więź, w ostatecznym rozrachunku wszystkich to ciągnie w dół. Czy
moglibyście pójść gdzieś indziej? Jeśli upieracie się przy
niedostatku, idźcie do innej grupy i wróćcie, gdy dorośniecie,
gdy będziecie w stanie poradzić sobie z własną energią służącą
wam obficie w życiu.
Wyznaczę granicę. Będę nietolerancyjny.
Przestanę nawet z wami rozmawiać, jeśli musicie kontynuować tę
grę w niedostatek. Nie ma czegoś takiego. Nie ma czegoś takiego.
Przestańcie! Przestańcie! Skończcie z tym, żebyśmy wszyscy mogli
ruszyć dalej i żeby planeta też mogła ruszyć dalej. To, co
robicie, jest karmieniem tego całego systemu wierzeń na planecie,
że istnieje niedostatek, a nie ma czegoś takiego. W ten sposób
wzmacniacie tylko podział na „mających” i „niemających”, a
w rzeczywistości taki podział nie istnieje.
W Karmazynowym Kręgu nie ma już miejsca dla
tych, którzy dają sobie przyzwolenie na to, żeby brakowało im
własnej energii, bo w ten sposób przyzwalacie na brak kreatywności,
miłości, odczuwania poprzez zmysły, poczucia bycia żywym,
poczucia godności. Nie chodzi tylko o dostatek. Tego używacie jako
głównego wątku, punktu centralnego dyskusji. A wtedy liczą się
dla was wszystkie inne sprawy, a nie to, dokąd zmierzamy. Nie tego
chcemy. Albo zatem przyzwólcie, żeby wasza energia obficie wam
służyła i przestańcie jęczeć, albo odejdźcie, żeby inni mogli
iść dalej. Dziękuję.
Przy okazji, przekonacie się, że to zabawne
być nietolerancyjnym Mistrzem. Tak. Wiem, że wielu z was w
przeszłości kuliło się w sobie słysząc coś tak obrazoburczego.
Mam uciechę gdy taki jestem, a i Linda świetnie się bawi siedząc
poza sceną i słuchając tego. W rzeczywistości nazywanie rzeczy po
imieniu jest wyzwalające, bez żadnej motaniny… to było słowo
Cauldre’a, nie moje, bez wchodzenia w kompromisy. Często zdarza
się wam iść na kompromis i niektórzy z was woleliby, żebym może
powiedział: „Bądźmy wszyscy razem zamożni i dzielmy się
bogactwem świata” oraz „Wiem, że w dzieciństwie było wam
naprawdę ciężko i jest nam bardzo przykro z tego powodu.” Gówno
prawda! Tak właśnie powiedziałby Sart: „Gówno prawda!”
Przy okazji, Sart był zamożny. Sart był
bardzo zamożny. Może nie wyglądał na to, czy też nie jeździł...
chociaż tak naprawdę jeździł wieloma fajnymi samochodami, a nie
tylko małym, starym peugeotem, czy czymś takim. Sart był zamożny.
Może nie nosił wymyślnych ciuchów, ale nikt z was właściwie ich
nie nosi. On mówi: „Mam to w dupie”. Wracajmy do tematu. To
chyba najbardziej mnie wkurza u Shaumbry, u tych, którzy nazywają
siebie Shaumbrą. Nie możecie już siebie tak określać, jeśli nie
żyjecie w dostatku. Przepraszam.
Poczucie dostatku to postawa. Poczucie dostatku
oznacza akceptację i przyzwolenie. A więc skończcie z tym
problemem i użyjcie go również jako wzoru w swoim życiu –
żadnych więcej kompromisów, bądźcie wierni sobie. Mistrz może
zabrać głos i powiedzieć coś prosto z mostu, a ludzie, zamiast
się obrażać, będą naprawdę zaintrygowani i zdumieni słowami,
szczerością wypowiedzi, ponieważ dzielicie się swoją energią, a
właściwie to dzielicie się współczuciem, kiedy jesteście tak
szczerzy z ludźmi. Nie atakujecie ich personalnie, ale jesteście po
prostu szczerzy. To przeniknie ich na wskroś i usunie z nich wiele
makyo.
A więc, Shaumbra, zróbmy coś z tym. Zanurzmy
się w dostatek, wasz dostatek. Czeka na was. Silnik pracuje. Czeka
aż dacie sobie przyzwolenie, żeby z niego skorzystać. To jasne. To
jasne.
Weźmy głęboki oddech, bo dokonujemy zmiany.
Przypomnienie Sarta
W ciągu najbliższych kilku miesięcy będziemy
rozmawiać o pewnych rzeczach, które należy wyjaśnić, jeśli
planujecie zostać. Sart jeszcze raz chce dodać kilka słów, a ja
nawet nie będę próbował kazać Cauldre'owi naśladować jego
głosu lub czanelować go bezpośrednio, bo... nie, nie. Sart to
Sart. Nikt nie może go naśladować. (Adamus chichocze) Ale w
zasadzie Sart mówi, żeby teraz jako człowiek, mądry człowiek
zdecydować, czy macie zamiar zostać, czy odejść po
Urzeczywistnieniu. I mówi, że jeśli zdecydujecie się zostać, to
nawet gdybyście poczuli, że się ześlizgujecie, że wciąga was
zmysłowa natura wchodzenia w Urzeczywistnienie; gdybyście poczuli,
że ześlizgujecie się w inne sfery, czyli umieracie, on zablokuje
wam drogę, mówiąc: „Cholera! Wracaj! Wracaj na Ziemię,” jak
to Sart. Tak więc wasze pierwsze spotkanie – gdy poczujecie, że
ześlizgujecie się na tamtą stronę – może być z Sartem, który
będzie stał w tej swojej koszulce mówiąc: „Wracaj”. (Adamus
chichocze) OK, weźmy głęboki oddech. Mamy teraz do zrobienia kilka
ważnych rzeczy.
Lato Pasji
Następne trzy miesiące to Lato Pasji i Lato
Urzeczywistnienia dla Shaumbry na całym świecie. To się wydarzy.
To nie jest wyścig. Ech. Sart próbował się ścigać, albo nie
próbował, ale poczuł, że go do tego ciągnie i teraz mówi: „Nie,
nie. Bądźcie cierpliwi. Po prostu bądźcie cierpliwi.”
Wielu Shaumbra w ciągu najbliższych kilku
miesięcy przyzwoli na swoje Urzeczywistnienie. Niektórzy trochę
poczekają. Nie ma pośpiechu, bo to się stanie. Nie martwcie się.
Czy to się stanie od razu, czy trochę później, nie martwcie się
o to. To się stanie. Dlatego tu jesteście. Dlatego musiałem
wyeliminować wszystkich z chorobą niedostatku, bo chcę teraz
rozmawiać z wami. Jesteście tutaj, a Urzeczywistnienie
nastąpi. Może nie tak, jak to sobie wyobrażaliście, ale nastąpi.
Urzeczywistnienie przebiega, w pewnym sensie,
dość łagodnie. To znaczy, nie musicie już nad nim pracować.
Mówię wam o tym od jakiegoś czasu: nie pracujcie nad nim.
Urzeczywistnienie, ono po prostu nastąpi. Jest jak oddech Ja Jestem
z całą jego delikatnością, z całym jego współczuciem. Nie
będzie jak uderzenie pioruna. Nie będzie jak cios w twarz.
Jesteście już blisko i potrzebny jest tylko oddech Ja Jestem.
Pamiętacie, jak kilka lat temu prowadziliśmy
zabawną dyskusję na temat czegoś, co Cauldre i Linda przywołali z
czasów swojego dzieciństwa – o „przewracaniu krowy jednym
palcem” (ang. cow tipping).* Wiecie, przewracanie krowy jednym
palcem to jest głównie miejska legenda, ale jest w niej trochę
prawdy. Oto stoi krowa. Wiecie, krowy to duże zwierzęta i są jakby
na wpół śpiące, bo właściwie kiedy krowa naprawdę śpi, to
leży. Ale krowa jest jakby na wpół śpiąca, podobnie jak
regularnie bywa z wieloma ludźmi; oczy prawdopodobnie ma zamknięte,
prawdopodobnie przeżuwa swój pokarm, ale wydaje się głównie
spać. Można do niej podejść i po prostu delikatnie dotknąć jej
palcem – delikatnie, bez żadnego wysiłku i popychania –
delikatnie dotknąć i krowa się przewraca. To jest przewracanie
krowy jednym palcem.
*
Była o tym mowa w Shoudzie 11 z Serii Charyzma – przyp. tłum.
Chciałem przywołać ten obrazek, bo tak samo
jest teraz z wejściem w Urzeczywistnienie. Nie żebyście byli
krową, ale chodzi o to, że wystarczy delikatny, mały dotyk –
oddech Ja Jestem – i nagle znajdziecie się w nim. Nie kij
bejsbolowy jest potrzebny. Nie siła. Żadne skrajności nie są
teraz potrzebne. Żadne skrajności. Tylko ten
delikatny oddech
Ducha.
Zróbmy to teraz. Włączymy trochę muzyki i
zrobimy merabę, po prostu oddech Ja Jestem. I pamiętajcie, nie ma
już nic do zrobienia. Nie ma nic do popchnięcia. To ten delikatny
oddech przygotuje was teraz na wejście w Urzeczywistnienie.
Weźmy porządny, głęboki oddech i
zaczynajmy.
Oddech Ja Jestem – meraba
(zaczyna płynąć muzyka)
W tej części nie będę dużo mówił. Nie ma
takiej potrzeby. To nie jest medytacja z przewodnikiem. To po prostu
„Oddech Ja Jestem” i proszę jedynie, żebyście to poczuli. To
jest to, co przewraca krowę, że tak powiem.
Weźcie porządny, głęboki oddech.
(pauza)
Tak długo już jesteście w tej podróży.
Przeżyliście nieprawdopodobne historie.
Wylaliście dużo łez, doznaliście wiele bólu
serca po drodze, a teraz wszystko to dobiega końca.
Teraz to tylko kwestia Przyzwolenia, jak to
zrobił Sart.
Teraz potrzeba już tylko oddechu Ja Jestem,
poczucia go.
Żadnych zmagań, żadnej ciężkiej pracy.
Teraz tylko przyzwólcie.
(pauza)
To najczystsza siła wewnętrzna, nie
przychodząca z zewnątrz. To najczystsze wewnętrzne uczucie.
(pauza)
„Jestem oddechem.”
(pauza)
Nic innego człowiek nie może zrobić chcąc
wpłynąć na Urzeczywistnienie i je spowodować, jak tylko
przyzwolić na nie. Nic innego.
(pauza)
Oddech Ja Jestem pochodzi z wnętrza i
przepływa przez wszystkie części Mistrza i człowieka.
(dłuższa pauza)
Wielu z was wejdzie w swoje Urzeczywistnienie w
ciągu tych kilku najbliższych miesięcy.
Jeśli tak się nie stanie w tym czasie, nie
martwcie się, bo ono nadejdzie. To nie wyścigi.
Jeśli nie nadejdzie, nie próbujcie niczego
naprawiać. Po prostu wróćcie i wsłuchajcie się. Wsłuchajcie się
w oddech Ja Jestem pochodzący z najgłębszych zakątków waszej
istoty, na powrót łączący was z waszą Jaźnią.
(pauza)
Nie ma przyszłości. Nie ma „co dalej.”
Wszystko dzieje się w Teraz.
(dłuższa pauza)
To właśnie ten delikatny oddech – poczujcie
go i przyzwólcie nań, na oddech Ja Jestem – wprowadza was teraz w
wasze Urzeczywistnienie.
(pauza)
Smok może już otworzyć te drzwi i można
będzie przestąpić próg Urzeczywistnienia, ponieważ wszystko
zostało wybaczone. Nie ma poczucia winy ani wstydu.
Przyzwoliliście, żeby przyjąć wybaczenie od
Ja Jestem. Dzięki temu smok może otworzyć drzwi.
(pauza)
Żadnego już więcej pogrążania się w
chorobie niedostatku. Przyzwalacie na to, że cała energia jest
wasza i służy wam. Dlatego smok może otworzyć drzwi teraz, gdy ta
choroba już minęła.
(pauza)
Weźcie głęboki oddech i uwolnijcie się od
wszelkich napięć, niepokojów, wszystkiego, co może was
powstrzymywać. Po prostu uwolnijcie się.
(pauza)
A teraz poczujcie, jak oddech Ja Jestem toruje
sobie drogę do wszystkich części waszej ludzkiej istoty.
(długa pauza)
Jesteście gotowi na swoje Urzeczywistnienie.
Sart nie sądził, że jest już gotowy, ale był. Wy
jesteście na
nie gotowi.
To nie wymaga teraz dużo siły. Nie wymaga
dużego wysiłku czy pracy, ani nic z tych rzeczy. Teraz chodzi tylko
o to, by poczuć ten oddech Ja Jestem.
(pauza)
Oddech Ja Jestem jest również waszym
oddechem. Są tym samym.
Są tym samym.
Oddech Ja Jestem z jego delikatnością i
czystością.
(długa pauza)
Oddech Ja Jestem z jego współczuciem, z jego
wiecznym wybaczeniem.
(pauza)
Ten oddech Ja Jestem wypełniony jest
obfitością.
Oddech Ja Jestem to energia. To pieśń duszy,
nieskończenie szczodrej.
(pauza)
Oddech Ja Jestem jest kreatywnością, bo Ja
Jestem jest twórcą i od niego pochodzi kreatywność.
Kreatywność to zdolność przebywania w
obrębie własnej kreacji i kontynuowania jej w najbardziej sensualny
sposób, doświadczania jej pełnią zmysłów. To jest kreatywność,
a wypływa ona z oddechu Ja Jestem.
(pauza)
Kreatywność jest przebywaniem w obrębie
własnej kreacji, uznawaniem jej za własną, doświadczaniem jej
jako własnej.
(dłuższa pauza)
Teraz oddech Ja Jestem pojawia się w waszym
życiu i staje się również waszym oddechem.
(pauza)
W tym momencie nie ma już nic do zrobienia,
nie ma nad czym pracować, pozostaje jedynie przyzwolić.
(bardzo długa pauza)
Oddech Ja Jestem jest prawdziwy. Jest
prawdziwy.
Przeszliście wiele doświadczeń i
natknęliście się na wiele rzeczy w swoim życiu, zarówno
wewnętrznie, jak i zewnętrznie, które nie były prawdziwe lub, być
może, udawały prawdę, lecz nigdy nie były prawdziwe; ten oddech
Ja Jestem jest prawdziwy.
(długa pauza)
Już nie trzeba niczego popychać. Nie ma się
czym martwić. Nie ma czego wymuszać.
W ciągu najbliższych trzech miesięcy wielu,
wielu Shaumbra wejdzie w Urzeczywistnienie...
(pauza)
...a potem jeszcze wielu kolejnych. Wielu
kolejnych.
(pauza)
A w następstwie tego napłynie cała fala
nowych, przyciągniętych do tego, co nazywa się Shaumbra, do
Karmazynowego Kręgu, pracą, którą wykonaliście. Ale
teraz wróćmy
do oddechu Ja
Jestem.
To taki rodzaj przewracania krowy, wiecie,
zaledwie leciutkie, nieznaczne dotknięcie przez Ja Jestem, to
wszystko.
Za chwilę zgarnę Sarta, zabierzemy się stąd,
wrócimy do Klubu Wzniesionych Mistrzów, żeby zobaczyć jakie
psikusy przygotowali dla Sarta.
Muzyka, która nam towarzyszyła podczas tej
meraby, będzie dostępna oddzielnie z zaledwie kilkoma słowami na
początku*. Będziecie mogli jej posłuchać w dowolnym momencie i po
prostu pamiętać, że to oddech Ducha.
Niczego więcej nie trzeba w tej chwili. Oddech
Ja Jestem.
Przez najbliższe trzy miesiące bardzo wielu z
was osiągnie Urzeczywistnienie, a jeśli spróbujecie, jeśli tylko
spróbujecie przejść na drugą stronę, będziecie mieli do
czynienia z Sartem.
Zostańcie na planecie. Jesteście tu teraz
potrzebni.
Moi drodzy przyjaciele, będziemy mieli razem
jeszcze kilka naprawdę interesujących momentów. Lato Pasji, nie
mogę się doczekać.
Na tym kończąc, jestem Adamusem suwerennym.
I pamiętajcie, że wszystko jest dobrze w
całym Stworzeniu. Dziękuję.
*Utwór muzyczny zatytułowany „Breath of
the I Am” (Oddech Ja Jestem) można zamówić na stronie
bezpłatnych
materiałów Karmazynowego Kręgu:
https://store.crimsoncircle.com/left–menu/products/free–downloads.html
Przekład:
Marta Figura
emef11@wp.pl
6 czerwca 2020 r.
www.crimsoncircle.com
Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem suwerennym.
Witajcie, moi drodzy przyjaciele, w Shoudzie 10
z serii Pasja 2020. Jesteśmy we właściwym miejscu we
właściwym czasie. To znaczy, nie tylko w Willi Ahmyo, ale my, jako
Shaumbra, jako grupa, jesteśmy absolutnie we właściwym miejscu we
właściwym czasie.
Weźmy z tym głęboki oddech.
Po drodze nie było żadnych pomyłek, a ci z
was, którzy obejrzą to później, ci z was, których nazywamy nowo
przybyłymi, przekonają się, że jest to ważny Shoud – i
następnych kilka Shoudów – tak ważny, że stanowi coś w rodzaju
punktu zwrotnego, kamienia milowego, czas prawdziwego
Urzeczywistnienia.
Przez lata mieliśmy wiele Shoudów, wiele
rozmów na wiele różnych tematów, a jak wiecie, niektóre z nich
miały na celu zwykłe odwracanie uwagi. Było wszystko – rozrywka,
odwracanie uwagi – a od czasu do czasu, miejmy nadzieję, jakaś
mądrość i dobre wiadomości, ale teraz, zwłaszcza w tych trzech
następnych Shoudach, dojdziemy do szczególnie istotnego punktu.
Prawdę mówiąc, chcę prosić, żebyśmy w
serii Pasja 2020 zrobili 12 Shoudów. Obejmie ona zatem obecny
miesiąc, czyli czerwiec, następnie lipiec i sierpień. Potem
dopiero zaczniemy nową serię, ale te trzy kolejne miesiące są
bardzo ważne, w piękny sposób ważne.
Wiem, że za rok, za pięć, dziesięć lat,
przyjdą nowi i zechcą do tych Shoudów przeskoczyć, bo o nich
usłyszą. Usłyszą, że te Shoudy 10, 11 i 12 były swego rodzaju
punktami szczytowymi. Będą chcieli znaleźć się w samym środku
tego wszystkiego. Zechcą to poczuć i być może sami tego
doświadczyć. To dobrze. Będą chcieli jednakże wracać do
niektórych wcześniejszych Shoudów, bo wspólnie to wszystko
budowaliśmy. Chcę powiedzieć, że był to proces budowania. To był
proces rozwoju i wzrastania. Zrobiliśmy to razem i teraz dochodzimy
do sedna.
No i oto pojawia się to ważne pytanie: „A
co dalej po Shoudzie 12?” No cóż, jak już mówiliśmy na
zajęciach Kihaku, nie ma żadnego „co dalej”. Wiecie, ludzie
uwielbiają nieustannie pytać: „Co dalej?” Chcą wiedzieć, co
się stanie w przyszłości, a jeśli uczestniczycie w Kihaku to
wiecie, że rozmawialiśmy o tym, iż nie ma czegoś takiego jak
przyszłość. Nie ma żadnego „co dalej”. Wszystko dzieje się w
Teraz. Wszystko dzieje się równocześnie. Nie ma już niepokoju „co
dalej”. Nie ma już obaw o przyszłość, czy to o waszą
przyszłość, czy nawet o przyszłość planety. Te rzeczy po prostu
znikają. Wszystko dzieje się w Teraz. Wszystko zachodzi
równocześnie, a rezultat jest czymś, o co nie musicie się
martwić, bo wiecie, że jest doskonały, gdyż wasza energia wam
służy. Nie ma się już co martwić, pytając: „Jak to się
ułoży? Jak tamto się ułoży?” Wiecie, że się ułoży, bo
wasza energia wam służy. A więc tak, zrobimy jeszcze kilka
Shoudów.
To jest Lato Pasji, tak je nazwę. Lato Pasji.
Niektórzy z was, którzy są nieco starsi, mogą sięgnąć pamięcią
do lat sześćdziesiątych i przypomnieć sobie Lato Miłości. Być
może obecne lato zapamiętacie jako Lato Pasji, gdy w końcu
przyzwolicie na Urzeczywistnienie, co prowadzi mnie do następnego
tematu, do którego przejdę po wypiciu tej pysznej kawy, podawanej w
Konie. Przyzwyczaiłem się do niej odkąd Cauldre i Linda spędzają
tu tak dużo czasu. Przyzwyczaiłem się do tej przepysznej tutejszej
kawy. Da się w niej wyczuć aromat Ziemi. Można wyczuć miejscowy
klimat. Można poczuć wyspę i ocean. Mam więc nadzieję, że wezmą
jej dużo ze sobą, żebym mógł się nią dalej cieszyć, kiedy
wrócą do swojego domu w Kolorado. Ale odbiegam od tematu.
Sart
Chcę porozmawiać krótko o naszym drogim
przyjacielu Sarcie. Sart. Wielu z was poznało go dzięki Shoudom.
Niektórzy z was mieli przyjemność go spotkać. On jest teraz obok
mnie. Jest tutaj na tym Shoudzie. Jest bardzo szczęśliwy.
Promienieje. Jest zachwycony. Jest zachwycony potokiem miłości i
sympatii jaki popłynął ku niemu w mediach społecznościowych i
rozmowach Shaumbry. Nie miał pojęcia, że tak bardzo był lubiany.
Nie zdawał sobie sprawy, jak wielu Shaumbra na całym świecie go
znało, śmiało się razem z nim i czuło jego energię. Sprawia mu
to ogromną radość.
Wiecie, chcę powiedzieć, że osiągnął
Urzeczywistnienie, a oto krótka wersja tej historii – Cauldre
opisał ją w tym miesiącu w swoim artykule, a tu krótka jej wersja
– od lat mianowicie chodził na Shoudy i należał do tych
Shaumbra, którzy uważali, że inni pierwsi osiągną
Urzeczywistnienie. Po prostu nie uważał się za szczególnie
duchowego, ani też nie sądził, żeby miał jakąś ważną rolę
do odegrania w tym, co robimy. Kochał to robić, kochał Shaumbrę,
ale nigdy nie czuł, że on będzie jednym z pierwszych.
Kilka tygodni przed śmiercią, przed swoim
odejściem, które przy okazji... dodaje on tutaj kilka uwag, które
wam przekażę – przypomina wam wszystkim, że śmierć jest
bardzo, bardzo łatwa. Mówi teraz: „Nie ma się czego bać.”
Prawda jest taka, że jest to dużo, dużo łatwiejsze niż
narodziny, więc jeśli nadal macie jakieś obawy lub zahamowania co
do śmierci, posłuchajcie Sarta, człowieka, który właśnie umarł
i stwierdza, że jest to bardzo łatwe. Bardzo wyzwalające, w pewnym
sensie.
Było to jakieś dwa tygodnie przed jego
Urzeczywistnieniem i Sart, jak to Sart, zajmował się swoimi
sprawami. Kochał Ziemię i to dosłownie. Kochał prace ziemne. To
był jego zawód – przekopywanie gruntu. Kochał pracować w
ziemi, kochał ciężki sprzęt, którego używał do poruszania
ziemi, ale również kochał brudzić sobie nią ręce.
Oczywiście dużo słyszał, jak wy wszyscy, o
Przyzwalaniu. Znał słowo „przyzwalać”. Rolę relaksu w
dochodzeniu do Urzeczywistnia rozumiał z konceptualnego czy
mentalnego punktu widzenia, ale, jak wielu innych, tak i on, nigdy
naprawdę tego w sobie nie poczuł. To była myśl. To było ładne
słowo, ładny banał, ale nie przyswoił sobie jego treści.
Pojął to kilka tygodni przed przejściem na
drugą stronę, w końcu miał to swoje wielkie „acha”. Miał
sporo bardzo dziwnych snów w ciągu ostatnich tygodni, nawet
wcześniej, niektórzy z was określiliby te sny jako niepokojące, a
on próbował dowiedzieć się o co w nich chodziło. Ale tak
naprawdę było to ostateczne uwolnienie. Wiele razy będziecie tego
doświadczać w swoich snach. Doświadczycie czegoś w rodzaju
ostatecznego uwolnienia spraw, do uwolnienia których próbuje was
nakłonić smok.
Tak więc na koniec pojął Przyzwolenie –
nie tutaj (głowa), ale tutaj (serce) – i to było jak uderzenie.
Nagle pojął: „Przyzwolenie! To po prostu oznacza odpuszczenie
sobie! Ufanie sobie, swojemu Ja Jestem, Mistrzowi, człowiekowi,
wszystkiemu razem, przyzwolenie na naturalny proces.” Nie myślenie
o nim, ani próbowanie dokonania Przyzwolenia, ale właśnie
Przyzwolenie, jakby otworzenie okien i drzwi swojego domu i
wpuszczenie wszystkiego do środka. Pojął to dokładnie,
głęboko.
A potem przez następne kilka tygodni tylko
przyzwalał. Przyjmował wszystko do swojego życia. Nie wzbraniał
się, nie próbował niczego rozgryzać, nie analizował, nic z tych
rzeczy, po prostu przyzwalał.
Przyzwalał na tak wiele, że pewnego dnia,
krótko po zakończeniu pracy w ziemi, wrócił do domu i nagle
poczuł ten wir, rodzaj ciepłego, pięknego wiru, jakby zanurzył
się w ciepłej, pięknej wodzie, ale w wodzie, w której nie można
było utonąć, w wodzie, która ożywiała, w wodzie, która
uwalniała od wszelkich bólów i dolegliwości w ciele, od wszelkich
starych „gównianych myśli” w głowie, jak powiedziałby Sart.
Był w tym pięknym wirze, który wydawał się trwać co najmniej
godzinę. Nie pamięta, co robił w tym czasie. Prawdopodobnie
siedział sobie na krześle lub, jak mówi, myślał, że był na
swoim balkonie, tak czy inaczej trwał w tym wirze zachwycony tym, co
czuł. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego, a potem nagle, jak
to Sart, zawołał: „O, cholera! O, cholera! Chyba po prostu
umarłem. Myślę, że przeszedłem na tamtą stronę, bo nie czuję
swojego ciała, przynajmniej nie w taki sposób, jak wcześniej. Nie
ma sprzecznych myśli w mojej głowie. Wszystko jest po prostu razem.
Wszystko jest w poczuciu jedności, ale nie jedności na zewnątrz,
lecz jedności wewnątrz.”
Wszystko było w stanie doskonałości i
gotowości, ale nie doskonałości, którą mógłby wymyślić
umysł; po prostu wszystko tam było. Nagle poczuł się całkowicie
wolny, ale mimo to powiedział: „O, cholera! Chyba właśnie
umarłem”, bo dosłownie zobaczył swoje ciało leżące na
podłodze. Jego ciało doznało ataku serca, a on został uwolniony z
ciała, znalazł się teraz w tym pięknym, ale odmiennym stanie
świadomości i zastanawiał się co się dzieje, nie do końca będąc
pewnym; zastanawiał się czy umarł, a wkrótce stało się dla
niego jasne, że tak. Umarł, bo nagle ja się pojawiłem. Pojawił
się Tobiasz. Był też Kuthumi i wielu innych, a kiedy zobaczył FM,
znanego wcześniej jako John Kuderka, wiedział, że prawdopodobnie
przeszedł na tamtą stronę. I wtedy właśnie DocCE – DocCE*,
która również niedawno przeszła na tamtą stronę –
potwierdziła: „A więc jesteś teraz z nami. Nie jesteś już na
Ziemi. Jesteś z nami.”
* dr Cheryl Bornt, która odeszła 28
listopada 2019 roku
– przyp. tłum.
Sart, jak na Sarta przystało, miał kilka
swoich: „O, cholera! O, cholera!”, no wiecie, myśląc o tych
wszystkich sprawach, które zostawił – niedokończonych sprawach –
„O, cholera, co ja teraz zrobię?” Lecz po chwili wybuchnął tym
swoim Sartowym śmiechem i powiedział: „To nie ma znaczenia.
Wszystko rozwiąże się samo. To nie ma znaczenia.”
W moich wcześniejszych rozmowach z Sartem,
jeszcze zanim trafił do Klubu Wzniesionych Mistrzów, jedna z
rzeczy, na które zwrócił uwagę – i chce, żebym wam wszystkim
teraz to przypomniał – dotyczyła czegoś, o czym być może sam
powinienem był pomyśleć, powiedział mianowicie: „Miejcie coś,
co pomoże wam się ponownie połączyć.” Bo widzicie, kiedy
dojdziecie do swojego Urzeczywistnienia, kiedy dojdziecie do tego
momentu, to wasze własne piękno jakie wam się objawi, miłość
jaką poczujecie do siebie, będzie nie do opisania i łatwo wówczas
po prostu przejść na tamtą stronę. To znaczy, drogą śmierci,
drogą transcendencji.
A zatem nasz drogi Sart powiedział: „Miejcie
jakieś słowo lub zwrot, jak 'O, cholera!', wiecie, żeby powrócić
do ciała, jeśli zdecydujecie się zostać, jeśli zdecydujecie się
zostać na planecie, albo przedmiot, który ułatwi wam ponowne
połączenie z ciałem.” Wiecie, robimy to podczas Przemierzania
Snów w Procesie Śmierci (DreamWalk Death), mamy wtedy coś, co
pomaga nam powrócić z innych wymiarów, coś, z czym czujemy się
związani, może ulubioną zabawkę, ulubiony instrument muzyczny lub
coś podobnego. Ale to chyba dobre przypomnienie, bo tak wielu z was
czeka podobna sytuacja w ciągu najbliższych trzech miesięcy –
wejście w Urzeczywistnienie, pozbycie się ostatnich konfliktów
wewnętrznych i braku równowagi, i wprowadzenie sporej części
swojego ciała świetlistego. A kiedy dochodzi się do tego momentu,
jest on tak zmysłowy i uwodzicielski, tak piękny, że zastanawiacie
się: „Dlaczego miałbym zostać? Dlaczego?”
Ziemia, przebywanie w ludzkiej formie, jest
trudne, tak czy inaczej jest trudne. Wibracje Ziemi stanowią
prawdziwe wyzwanie. Jednym z doznań, jakich doświadczył Sart,
kiedy odszedł, było wrażenie, że znalazł się w komorze
dekompresyjnej. Czuł się poddany dekompresji przez dłuższy czas,
ponieważ, rozumiecie, jesteście bardzo ściśnięci i
skondensowani, gdy jesteście na tej planecie w ludzkiej formie.
Tak więc powiedział: „Miejcie słowo,
zwrot, coś, co wezwie was z powrotem do waszego ludzkiego ja.”
Rozumiecie, on tak naprawdę nigdy nie myślał o śmierci, o tym co
będzie. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiał się: „Chcę zostać
czy odejść?” Nie myślał o tym, że umrze. Nie myślał też, że
się urzeczywistni, a to jest tak ważna sprawa dla was wszystkich.
Można myśleć, że to się nie stanie szybko, że to może dotyczy
kogoś innego, ale Sart mówi: „Bądźcie gotowi już teraz.
Dokonajcie wyboru teraz, zdecydujcie czy chcecie pozostać w ludzkiej
formie, ponieważ gdy dojdziecie do punktu Urzeczywistnienia będzie
was kusić, żeby po prostu powiedzieć: 'Skończyłem. Czuję teraz
tak ogromne piękno i kreatywność, po co miałbym wracać?'”
Po co wracać? Bo wiem, że wasz człowiek, a
nawet wasz Mistrz, chciałby tego.
Po co wracać? Bo chcecie być teraz na
planecie w tym Czasie Maszyn. To także czas wirusa.
Po co wracać? Ponieważ od tak dawna to
planowaliście. Nie musicie zostawać na długo, chyba że tak
zdecydujecie, ale zapytajcie siebie, jak radzi wam Sart, zapytajcie
siebie jako człowieka: „Czy chcesz wrócić?”
A teraz Sart jeszcze dodaje… zabrali krzesło,
które tu stało. Chciałem, żeby Sart na nim usiadł, ale nie
szkodzi. Użyczmy krzesła Sartowi, jeśli nie masz nic przeciwko
temu, droga Lindo. Wiem, że zwykle ty na nim siedzisz, ale w tym
miesiącu mamy gościa, więc jeśli nie masz nic przeciwko temu,
niech Sart tu usiądzie.
LINDA: Proszę bardzo.
ADAMUS: Sart mówi: „Rozważcie to teraz”,
czego on nie zrobił. I być może jedną z największych wartości,
wynikających z przejścia Sarta, jest to, że może on podzielić
się z wami swoimi doświadczeniami. Przeszedł przez nie i teraz
może zapytać: „Siedząc tu jako człowiek, czy chcesz zostać?”
A jeśli powiecie: „Nie jestem pewien”, to może was spotkać to,
co spotkało jego i to dosłownie – pośród tych wszystkich
pięknych, zmysłowych energii – dosłownie wyjdziecie z ciała,
nawet jeśli byście próbowali zostać.
A więc, czy chcecie zostać?
Jak również mówi on do was wszystkich: „Nie
sądziłem, że osiągnę Urzeczywistnienie wcześniej niż tylu z
was.” Powtarzam, to nie są zawody, ale Sart sądził, że znajdzie
się w ogonie peletonu Shaumbry. Nie żeby źle o sobie myślał, ale
po prostu podziwiał tak wielu z was i czuł, że jesteście już
chodzącymi Mistrzami i że on wciąż od was się uczy. Ale teraz
stwierdza: „To się po prostu dzieje. To się po prostu dzieje” i
nagle jesteście urzeczywistnieni. Nagle przyzwalacie. Nagle staje
się. I przygotujcie się na to teraz, bo to się wydarzy.”
Myślę, że jednym z największych wstrząsów
dla Sarta było to, że urzeczywistnił się tak nagle. Nie wszyscy
przeżyjecie to jak on – nie mówię o samej śmierci, ale o tym,
że nagle pojął przyzwolenie. Wszyscy doświadczycie tego w różny
sposób, ale bądźcie na to teraz gotowi. Bądźcie gotowi. Czyż
nie jest tak? Powiedział: „O, cholera! Tak.” A następnie
pamiętajcie, żeby mieć ten rozpoznawczy przedmiot lub zwrot, który
was tu sprowadzi, a on dorzuca: „To i tak nadal będzie walka.
Wciąż będzie działała ta bardzo zmysłowa siła, która spróbuje
was odciągnąć od planety. Ale ostatecznie, jeśli w tej chwili
macie jasność co chcecie zrobić, zostaniecie.”
I mówi, a właściwie to prosi was wszystkich,
żebyście zostali, w miarę możliwości. Nie ma nic złego... jeśli
pojawicie się po drugiej stronie, nie będzie w tym nic złego, ale
prosi was, żebyście zostali, bo to teraz jest taki ważny czas na
planecie.
Tak więc, dziękujemy ci, Sart, za podzielenie
się twoimi doświadczeniami i chcemy opowiedzieć trochę o tym, co
było dalej – po tym jak przeszedł, po tym jak trochę się
zaaklimatyzował i uświadomił sobie, że naprawdę przeszedł na
drugą stronę – przyprowadziliśmy go do Klubu Wzniesionych
Mistrzów. Przygotowaliśmy wspaniałą uroczystość, wspaniałą
uroczystość, a ta akurat była jedną z największych, bo
wiedzieliśmy, że kiedy Sart przyjdzie do Klubu Wzniesionych
Mistrzów, usłyszymy wiele opowieści, będziemy się śmiać dzień
i noc tak, że będą nas bolały brzuchy od nieustannego śmiechu. I
rzeczywiście, potwierdziło się, ale... ale najpierw go
powitaliśmy.
Kiedy przekroczył próg Klubu Wzniesionych
Mistrzów, był zachwycony. Miał wątpliwości czy naprawdę jest
tego godny, ale zapewniliśmy go, że jest. Był zachwycony, że się
tam znajduje, w tym wspaniałym miejscu, w którym zebrało się
prawie 10 000 Wzniesionych Mistrzów, by go powitać, tak jak
powitają i was. Gdy wszedł, poczuł energie wszystkich Wzniesionych
Mistrzów, tych sprzed setek tysięcy lat, jak również tych
bardziej współczesnych, tych których znał, jak DocCE i FM oraz
innych, którzy stali teraz u jego boku. Rozstąpili się, żeby mógł
się przyjrzeć temu ogromnemu zgromadzeniu Wzniesionych Mistrzów w
Wielkiej Sali i nie uwierzycie, ale wszyscy oni mieli na sobie
koszulki takie jak ta, dzięki której zyskał sławę. Może
moglibyśmy pokazać na ekranie jej zdjęcie. Wszyscy mieli na sobie
jego... a wyglądało to jak rosyjskie litery na koszulce, które po
odpowiednim zagięciu układały się w napis „fuck off”. I tak
wyglądało jego przyjęcie powitalne w Klubie Wzniesionych Mistrzów.
Śmiał się, śmiał się i śmiał, i wiedział już, że jest w
domu.
Zabawiał nas przez tych kilka ostatnich dni.
Dosłownie musiałem go wyciągnąć z Klubu Wzniesionych Mistrzów,
żeby go tu dzisiaj sprowadzić, żeby przypomnieć mu, że na
planecie to dzień Shoudu, no, ale jest teraz w dobrym miejscu. I tam
pozostanie. Dobrze się bawi łącząc się na nowo z niektórymi z
tych, których znał tutaj w ludzkiej formie, z kilkoma Shaumbra,
którzy są teraz po drugiej stronie, a w ramach Klubu Wzniesionych
Mistrzów formuje się nawet mała nisza Shaumbry, mały zespół
tych, którzy byli Shaumbrą. Na szczęście nie jest to jakaś
liczna grupa, ale kilkoro jest. Zaczynają tworzyć rodzaj elitarnej
organizacji Wzniesionych Mistrzów, tych, którzy mogą siebie
nazywać Shaumbra.
A zatem weźmy z tym głęboki oddech.
Dziękuję, drogi Sarcie, i dziękuję za podzielenie się swoimi
historiami i lekcjami udzielonymi tutaj, a także podzielenie się
nimi z Cauldrem w Magazynie Shaumbry.
Obecna sytuacja
Przejdźmy do spraw bieżących. Zróbmy
najpierw mały przegląd aktualności, którymi żyjecie. To jest
Czas Maszyn, kiedy technologia kształtuje świat. To jest czas
wirusa. Wirus jest właśnie tym, co powoduje tę zmianę. Albowiem
zmiany, nawet te największe, nie muszą być wynikiem zamieszek,
wojen i przemocy. Tak więc obecnie dzieje się to w dość subtelny
sposób, raczej piękny pod pewnymi względami. Wielu umarło, ale
byli naprawdę gotowi do odejścia.
Mamy do czynienia z konwergencją, do której
doszło w ciągu tych kilku ostatnich miesięcy, przynoszącą zmiany
szybciej niż w jakichkolwiek innych znanych mi czasach. Mieliśmy
zamknięcie Zakonu Arc. Mieliśmy wezwanie do Domu wszystkich
anielskich istot, innych niż istoty ludzkie, do ich anielskich
rodzin. Mieliśmy rozgrupowanie rodzin anielskich. Mieliśmy zakaz
ingerencji obcych na planecie, żeby ludziom nie przeszkadzały żadne
zewnętrzne energie i już to samo wywarło głęboki wpływ w
bardzo, bardzo krótkim okresie czasu.
Tak więc wszystko to dzieje się na planecie,
a większość ludzi nie zdaje sobie jeszcze sprawy z ogromu
zachodzących zmian, ponieważ wiele z nich przebiega bardzo
subtelnie, bardzo spokojnie. Wielu ludzi zamknęło się w swoich
domach i w sobie przez co nie zwracali uwagi, co dzieje się na
planecie. O wiele więcej będę mówił o tym w aktualizacji
ProGnost 2020, którą zamierzamy zrobić raczej wcześniej niż
później, ponieważ chciałbym porozmawiać, na przykład, o
gospodarce.
Kiedy obserwujecie gospodarkę, widzicie, że
rynki upadają. Dostrzegacie niedobór pewnych rzeczy, duże
bezrobocie, ale rzecz nie w tym. Chodzi o to czy w miarę jak planeta
będzie wychodziła z tego wirusowego czasu, pojawi się
wystarczająca ilość inspiracji i chęci, by zmienić zasady
ekonomiczne.
Obecne zasady, sposób działania gospodarek na
planecie, mają około 500 lat i są zorientowane na wzrost. Chodzi o
to, by się rozwijać – stawać się bardziej zamożnymi, rozwijać
rynki, produkować więcej, sprzedawać więcej. To zmieni się na
lepsze – na lepsze – z gospodarki zorientowanej na wzrost na
gospodarkę zorientowaną na świadomość. Wciąż będzie czynnik
decydujący o wyniku, ponieważ nadal trzeba będzie bilansować
księgi rachunkowe. Ale ludzie odkryją, że energia przychodzi
inaczej niż to bywało dotychczas, w ścisłym związku ze
świadomością. Nie obejmie to wszystkich firm od razu, zacznie się
od kilku, ale potem będzie ich coraz więcej. Następnie niektóre
kraje, te mniejsze, ze stosunkowo zrównoważoną gospodarką i
zamożne, opracują pewne szablony dla nowych świadomościowo
zorientowanych gospodarek. Niektórzy oczywiście nie będą się
śpieszyć z ich przyjęciem, ale wystarczy tych, którzy zaczną
przechodzić na gospodarkę świadomą, zamiast stawiać na
gospodarkę wzrostu.
A ekonomia wzrostu nie była ani dobra, ani
zła. Taka po prostu była. Chodziło o rozwój planety i to na pewno
zostało zrobione. Ale teraz chodzi o to, by uczynić planetę
bardziej świadomą i wrażliwą na potrzeby ludzi, a nie
zorientowaną jedynie na jej wzrost.
Nastąpiły olbrzymie zmiany podczas gdy wy
pogrążeni byliście we śnie czy też w czasie tych kliku miesięcy
zamknięcia w domu, zmiany w zakresie cykli technologicznych, nowych
odkryć, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego, ale dotrą
na planetę. Takie, które będą bardzo dobrze służyły ludziom i
takie, które są dyskusyjne. Wiem, że wielu z was obawia się
czipowania, no wiecie, wszczepiania czipów. Nie panikujcie. Nie
wdawajcie się w teorie spiskowe. Będziemy rozmawiali o tych
wszystkich rzeczach w ramach naszej serii oraz na zajęciach Kihaku.
Tak więc nie przejmujcie się nimi. Powiem wam, że w pewnym sensie
będziecie odporni na wiele z tych rzeczy.
Doświadczacie życia na planecie w
najwspanialszym czasie zmian, które określiłbym jako
najspokojniejsze zmiany w historii. Zmiany jednakże są realne i
znaczące, a zachodzą z określonego powodu. Zachodzi tu pewna
synchronia. Ale zanim do tego przejdę, porozmawiajmy o was.
Wy
Opóźniliście swoje Urzeczywistnienie aż do
nastania tego Czasu Maszyn, do teraz. Opóźniliście je. Mogło było
nastąpić wcielenie lub dwa temu. Opóźniliście je do tego czasu,
do tego właśnie momentu i spójrzcie jak to zsynchronizowane jest z
tym, co się dzieje na planecie: planeta się uspokaja; ta grupa
Shaumbry zaczyna wchodzić w prawdziwe Urzeczywistnienie właśnie
teraz; otrzymaliście czas dla siebie w ciszy i spokoju własnego
domu. Spokój na planecie jest bardzo korzystny dla wchodzenia przez
was w Urzeczywistnienie. Tak więc ten obecny czas jest idealny. To
czas, na który długo, długo czekaliście, a teraz czekanie się
kończy. Czekanie się kończy.
Chcę jednak przez chwilę porozmawiać o
różnicy między przygotowaniem do Urzeczywistnienia, gdy planujecie
odejść – Sart tego nie planował, ale tak się stało – a
przygotowaniem, gdy planujecie zostać. Te dwie sytuacje są
całkowicie odmienne. Wejście w Urzeczywistnienie jest czymś, co
się wydarza, ale to, co dzieje się potem, jest zupełnie inne.
Jeśli planujecie opuścić planetę, jak większość Wzniesionych
Mistrzów, nie ma potrzeby zastanawiać się nad takimi rzeczami jak
Ciało Wolnej Energii, Ciało Świetliste. Albo takimi jak wasza
twórcza ekspresja, która będzie stawała się coraz ważniejsza,
jeśli pozostaniecie na planecie jako wcielony Mistrz. Ktoś, kto
planuje odejść, bądź też zostać jakiś miesiąc lub dwa, tak
naprawdę nie zastanawia się nad znaczeniem swojej ekspresji
twórczej. Ale będzie to niezwykle ważne i o tym będziemy
rozmawiać na nadchodzących spotkaniach.
Jeśli planujecie jedynie scenariusz śmierci,
nie rozważacie takich rzeczy jak bycie wiernym sobie. Rozmawialiśmy
trochę o tym na naszej ostatniej Pauzie Mistrza (
Jestem prawdziwy), o byciu wiernym sobie. Innym
sposobem na wyrażenie tego jest brak tolerancji dla wszelkich bzdur,
brak tolerancji dla wszystkiego tego, co tolerowaliście zbyt długo.
Żadnych kompromisów w relacjach z innymi.
Istnieje pewien rodzaj stereotypowego wizerunku
Wzniesionego Mistrza, który jest przyjazny wszystkim i wszystkiemu,
a to w ogóle nie jest prawda. Wzniesiony Mistrz, a teraz Mistrz
wędrujący w ludzkiej postaci, po prostu nie toleruje energetycznego
wampiryzmu, nie toleruje zaburzeń równowagi zewnętrznego świata,
które dotykają Mistrza w jego wewnętrznym świecie. Mistrz nie
toleruje ludzi, którzy próbują go wykorzystać ani ludzi, którzy
próbują pasożytować na jego Urzeczywistnieniu, a niektórzy
ludzie będą to robić. Tak naprawdę nie da się tego zrobić, ale
będą próbowali.
Czas więc przygotować się na bycie
nietolerancyjnym sukinsynem z zasady. Nie oznacza to bycia wrednym,
oznacza to uczenie się wytyczania bardzo jasnych i wyraźnych granic
zachowań, jakie będziecie akceptowali, a jakich nie.
Wiecie, nie musicie się martwić o tolerancję
wobec przyrody. Jest jaka jest. Ona nie próbuje wam niczego odebrać.
Tak naprawdę, przyroda daje. Zazwyczaj nie musicie się martwić o
swój poziom tolerancji względem takich istot jak wasze zwierzęta
domowe. Nie, one dają. One dają. One kochają. Ale ludzie? Ludzie,
znacie to z doświadczenia, będą próbowali was oszukać. Spróbują
was podejść. Będą próbowali wytrącić was z równowagi, a
Mistrz nie będzie tego tolerował, jednakże nie musicie się tym
przejmować, jeśli planujecie odejść. Ale z tymi, którzy, mam
nadzieję, planują zostać – zwłaszcza mając Sarta za przykład,
chyba że jesteście zdecydowani odejść, to wówczas zwyczajnie się
wymkniecie – porozmawiamy o tych sprawach.
Ale jest jedna szczególna rzecz, o której
chcę porozmawiać dzisiaj. Resztę omówimy podczas kolejnych
spotkań. I nie jestem zbyt tolerancyjny jeśli idzie o ten temat,
jak pewnie wiecie, kiedy zaczynam o nim mówić. Ale jest bardzo
ważny, ogromnie ważny, gdyż wielu Shaumbra w ciągu najbliższych
kilku miesięcy osiągnie Urzeczywistnienie, a rzecz dotyczy całej
tej kwestii dostatku.
Dostatek
Nie toleruję poczucia braku, nie toleruję
narzekania, że odczuwacie brak czegoś. Nie toleruję tego, że
obwiniacie za to innych. Nie toleruję wytykania palcem kogoś, kto
wrócił do naturalnego stanu obfitości, a czego wy sobie po prostu
odmawiacie.
Powiedziałbym, że niemożliwe jest zostać na
planecie jako Urzeczywistniony Mistrz, obnosząc się nadal z
przekonaniem o niedostatku. Bo tylko tym jest – przekonaniem. To
jest coś, co wybieracie, by się z tym obnosić. Często upieracie
się przy nim. Często go bronicie. Próbujecie deprecjonować
innych, bo nie doświadczają niedostatku. Próbujecie winić ich,
uznając za jakichś przestępców. Ale chcę, żebyście się teraz
temu przyjrzeli. Wiem, że całkiem sporo z was jest dosłownie o
krok od Urzeczywistnienia, ale macie ten problem z dostatkiem.
Drażnią was ci, którzy doświadczają dobrobytu.
Otóż, taak, wszystko się wzięło z czasów
odległych o całe wcielenia wstecz, kiedy byli bogacze – wielmoże
– którzy wykorzystywali innych, wykorzystywali was i kiedy u
podstaw nauczania religijnego było przekonanie, że bogactwo jest
czymś złym. Będę teraz bardzo nietolerancyjny wobec was i powiem,
że musicie raz na zawsze skończyć z tym przekonaniem. Jest to
jedna z przeszkód, jedna z pułapek, które napotykacie na drodze do
Urzeczywistnienia, a oto dlaczego. Nie ma ona nic wspólnego z byciem
bogatym lub biednym. Zupełnie nic. Ma to po części związek z tym,
że ci, którzy cierpią niedostatek, to właśnie sobie wybierają,
tak jak ci, którzy żyją w dobrobycie wybierają dobrobyt, ale za
tym wszystkim kryje się problem zasadniczy.
Zasadniczy problem leży w pozwoleniu, by
energia wam służyła. Innymi słowy, nie ma mowy o niedostatku,
jeśli przyzwalacie, żeby wasza energia wam służyła. Jeżeli
zdacie sobie sprawę, zacznę od tego, że energia jest wasza – nie
należy do nikogo innego, nawet jedna jej kropelka nie należy do
kogoś innego niż wy – to oczywiście nie ma żadnych problemów
z dostatkiem, poza tymi, w które chcecie wierzyć i nadal je
obnosić. To jest wasza energia. Skąd więc miałby się brać
niedostatek?
Wy jednakże porównujecie się z innymi
ludźmi. Mówicie: „Oni mają pieniądze, ja nie. Im przyszły
łatwo, mnie nie.” To są wszystko wymówki mające opóźnić
wasze Urzeczywistnienie. O to chodzi.
Obfitość wszelkich dóbr jest czymś
naturalnym, ponieważ to jest wasza energia. Obfitość jest czymś
naturalnym, ponieważ cała wasza energia chce wam służyć. Nie ma
to nic wspólnego z ilością pieniędzy, które macie w banku, choć
muszę powiedzieć, że jeśli przyzwolicie, by energia wam służyła,
będziecie mieć tyle pieniędzy, że nie będziecie wiedzieli co z
nimi robić. To nie ma nic wspólnego z „mającymi” i
„niemającymi”. To takie wczorajsze – taki wczorajszy sposób
myślenia – i możecie umieścić siebie w grupie „niemających”,
po czym nieustannie będziecie walczyć z „mającymi”. Nie ma
czegoś takiego. Jest tylko „Mam. Jestem Tym, Kim Jestem i mam.”
Widziałem toczące się wśród Shaumbry
rozmowy oraz dyskusje w mediach społecznościowych. Widziałem
wskazywanie palcem, wymienianie z imienia oraz zarzuty. To musi się
skończyć teraz albo proszę, proszę, proszę, po prostu opuśćcie
Karmazynowy Krąg. Stajecie się obciążeniem dla pozostałych. A
jest wielu takich, którzy w ciągu tych kilku najbliższych miesięcy
wejdą w Urzeczywistnienie i dla nich stanie się to przeszkodą.
Tak, to jest ich własna energia i ich własny wybór
Urzeczywistnienia, ale ponieważ pośród Shaumbry istnieje wspaniała
więź, w ostatecznym rozrachunku wszystkich to ciągnie w dół. Czy
moglibyście pójść gdzieś indziej? Jeśli upieracie się przy
niedostatku, idźcie do innej grupy i wróćcie, gdy dorośniecie,
gdy będziecie w stanie poradzić sobie z własną energią służącą
wam obficie w życiu.
Wyznaczę granicę. Będę nietolerancyjny.
Przestanę nawet z wami rozmawiać, jeśli musicie kontynuować tę
grę w niedostatek. Nie ma czegoś takiego. Nie ma czegoś takiego.
Przestańcie! Przestańcie! Skończcie z tym, żebyśmy wszyscy mogli
ruszyć dalej i żeby planeta też mogła ruszyć dalej. To, co
robicie, jest karmieniem tego całego systemu wierzeń na planecie,
że istnieje niedostatek, a nie ma czegoś takiego. W ten sposób
wzmacniacie tylko podział na „mających” i „niemających”, a
w rzeczywistości taki podział nie istnieje.
W Karmazynowym Kręgu nie ma już miejsca dla
tych, którzy dają sobie przyzwolenie na to, żeby brakowało im
własnej energii, bo w ten sposób przyzwalacie na brak kreatywności,
miłości, odczuwania poprzez zmysły, poczucia bycia żywym,
poczucia godności. Nie chodzi tylko o dostatek. Tego używacie jako
głównego wątku, punktu centralnego dyskusji. A wtedy liczą się
dla was wszystkie inne sprawy, a nie to, dokąd zmierzamy. Nie tego
chcemy. Albo zatem przyzwólcie, żeby wasza energia obficie wam
służyła i przestańcie jęczeć, albo odejdźcie, żeby inni mogli
iść dalej. Dziękuję.
Przy okazji, przekonacie się, że to zabawne
być nietolerancyjnym Mistrzem. Tak. Wiem, że wielu z was w
przeszłości kuliło się w sobie słysząc coś tak obrazoburczego.
Mam uciechę gdy taki jestem, a i Linda świetnie się bawi siedząc
poza sceną i słuchając tego. W rzeczywistości nazywanie rzeczy po
imieniu jest wyzwalające, bez żadnej motaniny… to było słowo
Cauldre’a, nie moje, bez wchodzenia w kompromisy. Często zdarza
się wam iść na kompromis i niektórzy z was woleliby, żebym może
powiedział: „Bądźmy wszyscy razem zamożni i dzielmy się
bogactwem świata” oraz „Wiem, że w dzieciństwie było wam
naprawdę ciężko i jest nam bardzo przykro z tego powodu.” Gówno
prawda! Tak właśnie powiedziałby Sart: „Gówno prawda!”
Przy okazji, Sart był zamożny. Sart był
bardzo zamożny. Może nie wyglądał na to, czy też nie jeździł...
chociaż tak naprawdę jeździł wieloma fajnymi samochodami, a nie
tylko małym, starym peugeotem, czy czymś takim. Sart był zamożny.
Może nie nosił wymyślnych ciuchów, ale nikt z was właściwie ich
nie nosi. On mówi: „Mam to w dupie”. Wracajmy do tematu. To
chyba najbardziej mnie wkurza u Shaumbry, u tych, którzy nazywają
siebie Shaumbrą. Nie możecie już siebie tak określać, jeśli nie
żyjecie w dostatku. Przepraszam.
Poczucie dostatku to postawa. Poczucie dostatku
oznacza akceptację i przyzwolenie. A więc skończcie z tym
problemem i użyjcie go również jako wzoru w swoim życiu –
żadnych więcej kompromisów, bądźcie wierni sobie. Mistrz może
zabrać głos i powiedzieć coś prosto z mostu, a ludzie, zamiast
się obrażać, będą naprawdę zaintrygowani i zdumieni słowami,
szczerością wypowiedzi, ponieważ dzielicie się swoją energią, a
właściwie to dzielicie się współczuciem, kiedy jesteście tak
szczerzy z ludźmi. Nie atakujecie ich personalnie, ale jesteście po
prostu szczerzy. To przeniknie ich na wskroś i usunie z nich wiele
makyo.
A więc, Shaumbra, zróbmy coś z tym. Zanurzmy
się w dostatek, wasz dostatek. Czeka na was. Silnik pracuje. Czeka
aż dacie sobie przyzwolenie, żeby z niego skorzystać. To jasne. To
jasne.
Weźmy głęboki oddech, bo dokonujemy zmiany.
Przypomnienie Sarta
W ciągu najbliższych kilku miesięcy będziemy
rozmawiać o pewnych rzeczach, które należy wyjaśnić, jeśli
planujecie zostać. Sart jeszcze raz chce dodać kilka słów, a ja
nawet nie będę próbował kazać Cauldre'owi naśladować jego
głosu lub czanelować go bezpośrednio, bo... nie, nie. Sart to
Sart. Nikt nie może go naśladować. (Adamus chichocze) Ale w
zasadzie Sart mówi, żeby teraz jako człowiek, mądry człowiek
zdecydować, czy macie zamiar zostać, czy odejść po
Urzeczywistnieniu. I mówi, że jeśli zdecydujecie się zostać, to
nawet gdybyście poczuli, że się ześlizgujecie, że wciąga was
zmysłowa natura wchodzenia w Urzeczywistnienie; gdybyście poczuli,
że ześlizgujecie się w inne sfery, czyli umieracie, on zablokuje
wam drogę, mówiąc: „Cholera! Wracaj! Wracaj na Ziemię,” jak
to Sart. Tak więc wasze pierwsze spotkanie – gdy poczujecie, że
ześlizgujecie się na tamtą stronę – może być z Sartem, który
będzie stał w tej swojej koszulce mówiąc: „Wracaj”. (Adamus
chichocze) OK, weźmy głęboki oddech. Mamy teraz do zrobienia kilka
ważnych rzeczy.
Lato Pasji
Następne trzy miesiące to Lato Pasji i Lato
Urzeczywistnienia dla Shaumbry na całym świecie. To się wydarzy.
To nie jest wyścig. Ech. Sart próbował się ścigać, albo nie
próbował, ale poczuł, że go do tego ciągnie i teraz mówi: „Nie,
nie. Bądźcie cierpliwi. Po prostu bądźcie cierpliwi.”
Wielu Shaumbra w ciągu najbliższych kilku
miesięcy przyzwoli na swoje Urzeczywistnienie. Niektórzy trochę
poczekają. Nie ma pośpiechu, bo to się stanie. Nie martwcie się.
Czy to się stanie od razu, czy trochę później, nie martwcie się
o to. To się stanie. Dlatego tu jesteście. Dlatego musiałem
wyeliminować wszystkich z chorobą niedostatku, bo chcę teraz
rozmawiać z wami. Jesteście tutaj, a Urzeczywistnienie
nastąpi. Może nie tak, jak to sobie wyobrażaliście, ale nastąpi.
Urzeczywistnienie przebiega, w pewnym sensie,
dość łagodnie. To znaczy, nie musicie już nad nim pracować.
Mówię wam o tym od jakiegoś czasu: nie pracujcie nad nim.
Urzeczywistnienie, ono po prostu nastąpi. Jest jak oddech Ja Jestem
z całą jego delikatnością, z całym jego współczuciem. Nie
będzie jak uderzenie pioruna. Nie będzie jak cios w twarz.
Jesteście już blisko i potrzebny jest tylko oddech Ja Jestem.
Pamiętacie, jak kilka lat temu prowadziliśmy
zabawną dyskusję na temat czegoś, co Cauldre i Linda przywołali z
czasów swojego dzieciństwa – o „przewracaniu krowy jednym
palcem” (ang. cow tipping).* Wiecie, przewracanie krowy jednym
palcem to jest głównie miejska legenda, ale jest w niej trochę
prawdy. Oto stoi krowa. Wiecie, krowy to duże zwierzęta i są jakby
na wpół śpiące, bo właściwie kiedy krowa naprawdę śpi, to
leży. Ale krowa jest jakby na wpół śpiąca, podobnie jak
regularnie bywa z wieloma ludźmi; oczy prawdopodobnie ma zamknięte,
prawdopodobnie przeżuwa swój pokarm, ale wydaje się głównie
spać. Można do niej podejść i po prostu delikatnie dotknąć jej
palcem – delikatnie, bez żadnego wysiłku i popychania –
delikatnie dotknąć i krowa się przewraca. To jest przewracanie
krowy jednym palcem.
*
Była o tym mowa w Shoudzie 11 z Serii Charyzma – przyp. tłum.
Chciałem przywołać ten obrazek, bo tak samo
jest teraz z wejściem w Urzeczywistnienie. Nie żebyście byli
krową, ale chodzi o to, że wystarczy delikatny, mały dotyk –
oddech Ja Jestem – i nagle znajdziecie się w nim. Nie kij
bejsbolowy jest potrzebny. Nie siła. Żadne skrajności nie są
teraz potrzebne. Żadne skrajności. Tylko ten
delikatny oddech
Ducha.
Zróbmy to teraz. Włączymy trochę muzyki i
zrobimy merabę, po prostu oddech Ja Jestem. I pamiętajcie, nie ma
już nic do zrobienia. Nie ma nic do popchnięcia. To ten delikatny
oddech przygotuje was teraz na wejście w Urzeczywistnienie.
Weźmy porządny, głęboki oddech i
zaczynajmy.
Oddech Ja Jestem – meraba
(zaczyna płynąć muzyka)
W tej części nie będę dużo mówił. Nie ma
takiej potrzeby. To nie jest medytacja z przewodnikiem. To po prostu
„Oddech Ja Jestem” i proszę jedynie, żebyście to poczuli. To
jest to, co przewraca krowę, że tak powiem.
Weźcie porządny, głęboki oddech.
(pauza)
Tak długo już jesteście w tej podróży.
Przeżyliście nieprawdopodobne historie.
Wylaliście dużo łez, doznaliście wiele bólu
serca po drodze, a teraz wszystko to dobiega końca.
Teraz to tylko kwestia Przyzwolenia, jak to
zrobił Sart.
Teraz potrzeba już tylko oddechu Ja Jestem,
poczucia go.
Żadnych zmagań, żadnej ciężkiej pracy.
Teraz tylko przyzwólcie.
(pauza)
To najczystsza siła wewnętrzna, nie
przychodząca z zewnątrz. To najczystsze wewnętrzne uczucie.
(pauza)
„Jestem oddechem.”
(pauza)
Nic innego człowiek nie może zrobić chcąc
wpłynąć na Urzeczywistnienie i je spowodować, jak tylko
przyzwolić na nie. Nic innego.
(pauza)
Oddech Ja Jestem pochodzi z wnętrza i
przepływa przez wszystkie części Mistrza i człowieka.
(dłuższa pauza)
Wielu z was wejdzie w swoje Urzeczywistnienie w
ciągu tych kilku najbliższych miesięcy.
Jeśli tak się nie stanie w tym czasie, nie
martwcie się, bo ono nadejdzie. To nie wyścigi.
Jeśli nie nadejdzie, nie próbujcie niczego
naprawiać. Po prostu wróćcie i wsłuchajcie się. Wsłuchajcie się
w oddech Ja Jestem pochodzący z najgłębszych zakątków waszej
istoty, na powrót łączący was z waszą Jaźnią.
(pauza)
Nie ma przyszłości. Nie ma „co dalej.”
Wszystko dzieje się w Teraz.
(dłuższa pauza)
To właśnie ten delikatny oddech – poczujcie
go i przyzwólcie nań, na oddech Ja Jestem – wprowadza was teraz w
wasze Urzeczywistnienie.
(pauza)
Smok może już otworzyć te drzwi i można
będzie przestąpić próg Urzeczywistnienia, ponieważ wszystko
zostało wybaczone. Nie ma poczucia winy ani wstydu.
Przyzwoliliście, żeby przyjąć wybaczenie od
Ja Jestem. Dzięki temu smok może otworzyć drzwi.
(pauza)
Żadnego już więcej pogrążania się w
chorobie niedostatku. Przyzwalacie na to, że cała energia jest
wasza i służy wam. Dlatego smok może otworzyć drzwi teraz, gdy ta
choroba już minęła.
(pauza)
Weźcie głęboki oddech i uwolnijcie się od
wszelkich napięć, niepokojów, wszystkiego, co może was
powstrzymywać. Po prostu uwolnijcie się.
(pauza)
A teraz poczujcie, jak oddech Ja Jestem toruje
sobie drogę do wszystkich części waszej ludzkiej istoty.
(długa pauza)
Jesteście gotowi na swoje Urzeczywistnienie.
Sart nie sądził, że jest już gotowy, ale był. Wy
jesteście na
nie gotowi.
To nie wymaga teraz dużo siły. Nie wymaga
dużego wysiłku czy pracy, ani nic z tych rzeczy. Teraz chodzi tylko
o to, by poczuć ten oddech Ja Jestem.
(pauza)
Oddech Ja Jestem jest również waszym
oddechem. Są tym samym.
Są tym samym.
Oddech Ja Jestem z jego delikatnością i
czystością.
(długa pauza)
Oddech Ja Jestem z jego współczuciem, z jego
wiecznym wybaczeniem.
(pauza)
Ten oddech Ja Jestem wypełniony jest
obfitością.
Oddech Ja Jestem to energia. To pieśń duszy,
nieskończenie szczodrej.
(pauza)
Oddech Ja Jestem jest kreatywnością, bo Ja
Jestem jest twórcą i od niego pochodzi kreatywność.
Kreatywność to zdolność przebywania w
obrębie własnej kreacji i kontynuowania jej w najbardziej sensualny
sposób, doświadczania jej pełnią zmysłów. To jest kreatywność,
a wypływa ona z oddechu Ja Jestem.
(pauza)
Kreatywność jest przebywaniem w obrębie
własnej kreacji, uznawaniem jej za własną, doświadczaniem jej
jako własnej.
(dłuższa pauza)
Teraz oddech Ja Jestem pojawia się w waszym
życiu i staje się również waszym oddechem.
(pauza)
W tym momencie nie ma już nic do zrobienia,
nie ma nad czym pracować, pozostaje jedynie przyzwolić.
(bardzo długa pauza)
Oddech Ja Jestem jest prawdziwy. Jest
prawdziwy.
Przeszliście wiele doświadczeń i
natknęliście się na wiele rzeczy w swoim życiu, zarówno
wewnętrznie, jak i zewnętrznie, które nie były prawdziwe lub, być
może, udawały prawdę, lecz nigdy nie były prawdziwe; ten oddech
Ja Jestem jest prawdziwy.
(długa pauza)
Już nie trzeba niczego popychać. Nie ma się
czym martwić. Nie ma czego wymuszać.
W ciągu najbliższych trzech miesięcy wielu,
wielu Shaumbra wejdzie w Urzeczywistnienie...
(pauza)
...a potem jeszcze wielu kolejnych. Wielu
kolejnych.
(pauza)
A w następstwie tego napłynie cała fala
nowych, przyciągniętych do tego, co nazywa się Shaumbra, do
Karmazynowego Kręgu, pracą, którą wykonaliście. Ale
teraz wróćmy
do oddechu Ja
Jestem.
To taki rodzaj przewracania krowy, wiecie,
zaledwie leciutkie, nieznaczne dotknięcie przez Ja Jestem, to
wszystko.
Za chwilę zgarnę Sarta, zabierzemy się stąd,
wrócimy do Klubu Wzniesionych Mistrzów, żeby zobaczyć jakie
psikusy przygotowali dla Sarta.
Muzyka, która nam towarzyszyła podczas tej
meraby, będzie dostępna oddzielnie z zaledwie kilkoma słowami na
początku*. Będziecie mogli jej posłuchać w dowolnym momencie i po
prostu pamiętać, że to oddech Ducha.
Niczego więcej nie trzeba w tej chwili. Oddech
Ja Jestem.
Przez najbliższe trzy miesiące bardzo wielu z
was osiągnie Urzeczywistnienie, a jeśli spróbujecie, jeśli tylko
spróbujecie przejść na drugą stronę, będziecie mieli do
czynienia z Sartem.
Zostańcie na planecie. Jesteście tu teraz
potrzebni.
Moi drodzy przyjaciele, będziemy mieli razem
jeszcze kilka naprawdę interesujących momentów. Lato Pasji, nie
mogę się doczekać.
Na tym kończąc, jestem Adamusem suwerennym.
I pamiętajcie, że wszystko jest dobrze w
całym Stworzeniu. Dziękuję.
*Utwór muzyczny zatytułowany „Breath of
the I Am” (Oddech Ja Jestem) można zamówić na stronie
bezpłatnych
materiałów Karmazynowego Kręgu:
https://store.crimsoncircle.com/left–menu/products/free–downloads.html
Przekład:
Marta Figura
KLIKNIJ aby wesprzeć pracę Tłumacza
emef11@wp.pl