MATERIAŁY
KARMAZYNOWEGO KRĘGU
Seria: Merlin Ja
Jestem
SHOUD 11 –
prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem
Geoffrey’a Hoppe
7 sierpnia 2021
r.
www.crimsoncircle.com
Jestem Tym, Kim
Jestem, Adamusem suwerennym i z niewielką dozą cierpliwości.
(śmiech i Adamus chichocze) Ach! To da wam pojęcie jaki będzie ten
Shoud. Witaj, droga Lindo.
LINDA: Och, taak,
OK. Ani grama cierpliwości.
ADAMUS:
Cierpliwości. Eee...
LINDA: Co?
ADAMUS: Czy czegoś
nam tu nie brakuje?
LINDA: Co byś
chciał?
ADAMUS: Czy jest...
LINDA: Co?
ADAMUS: ...czy
czegoś tu nie brakuje?
LINDA: Gdzie jest
twoja kawa?!
ADAMUS: Aach!
LINDA: Oooch!
ADAMUS: Zaraz,
zaraz...
LINDA: Oto nadchodzi
kawa.
ADAMUS: Teraz
rozumiem. (Kerri wwozi tort urodzinowy) To jest, och...
LINDA: (śpiewając)
Sto lat...
ADAMUS: Jestem
bardzo...
LINDA: (kontynuuje
śpiewanie „Sto lat” i publiczność się przyłącza)... dla
ciebie!
ADAMUS: Nie
zasługuję na to. (śmiech) Właśnie wtedy, kiedy mówiłem, że
będę niecierpliwy (publiczność kontynuuje śpiew), oni zaczynają
śpiewać (Kerri podjeżdża z tortem bliżej, a publiczność kończy
piosenkę) Czy tam, (spogląda w górę), w Klubie Wzniesionych
Mistrzów, widzicie, co oni tu robią? (publiczność klaszcze)
LINDA: Och, ale
zaczekajcie!
ADAMUS: A tam w
górze nic dla mnie nie ma.
LINDA: Zaczekajcie!
ADAMUS: Musiałem tu
zejść, żeby trafić na moje urodziny...
LINDA: Zaczekajcie!
ADAMUS: Tak.
LINDA: Są też
urodziny Geoffa 26 sierpnia. (zaczyna śpiewać Geoffowi „Sto lat”,
a publiczność się przyłącza)
ADAMUS: Nie, nie
mamy na to czasu. Mamy dużo do zrobienia. Nie, jemu śpiewanie
niepotrzebne. (Adamus chichocze, gdy Linda i publiczność kontynuują
śpiew) Dziękuję. Dziękuję.
LINDA: Zasługujesz
na to, kolego. (oklaski publiczności)
ADAMUS: Ale 23. lub
24. urodziny ma też Vili. Może... (Adamus chichocze). Dziękuję,
dziękuję.
KERRI: Czy chciałbyś
kawałek tortu?
ADAMUS: Chciałbym.
Właściwie...
KERRI: Musisz
zdmuchnąć świeczki.
ADAMUS: Skoro o to
prosisz. Tak, z przyjemnością.
KERRI: Dmuchnij
mocno. (kilka chichotów)
LINDA: Ooch.
(śmiech, ponieważ Adamus podejmuje kilka prób zdmuchnięcia
świeczek) Eech! To jakieś dziwne świeczki, no nie?
LINDA: Nie pluj na
nie.
ADAMUS: Taak, taak.
Ale zaraz, czy zamierzasz częstować wszystkich tutaj podczas tego
tutaj naszego...
KERRI: Nie, nie.
ADAMUS: W porządku.
Dobrze, dobrze. W porządku. Dziękuję ci. Dziękuję. Dziękuję.
Jak już mówiłem... (wzdycha, widząc, że jedna świeczka wciąż
się pali) Może potrzebujemy Kuthumiego, żeby porządnie dmuchnął.
(więcej śmiechu)
LINDA: Ooch, zemsta
jest słodka! (chichocze)
ADAMUS: Tak więc,
jak już mówiłem, Adamus, suwerenny, i co tam jeszcze, niezbyt
cierpliwy dzisiaj. Niezbyt cierpliwy. Potrzebuję tej kawy.
LINDA: Jest tutaj.
ADAMUS: Zaczniemy od
pytania, zrobię mały obchód, ponieważ chcę trzymać ekipę –
mam tego świadomość – chcę trzymać ekipę tam z tyłu w
stanie gotowości.
LINDA: Ooch!
ADAMUS: Energie będą
tu gęstnieć. Niekoniecznie zadziałają usypiająco, ale będą
bardzo, bardzo gęste. Dobrze cię znowu widzieć. (mówi do kogoś,
a ten ktoś odpowiada: „Dziękuję”) Niech więc ci z tyłu mają
co robić.
Weźmy porządny,
głęboki oddech na rozpoczęcie dnia, na początek tego Shoudu.
Dobrze zobaczyć tak wielu z was, których dawno nie widziałem. To
znaczy, widziałem was, miałem od was wieści, oczywiście, ale nie
widziałem was, nie widziałem was. (palcami wskazuje oczy)
Dobrze się tu
czujecie? (do ekipy technicznej) Widziałem, jak ćwiczyliście przed
rozpoczęciem pracy. Wiecie, te ćwiczenia kamerzysty (porusza
palcami), rozgrzewka przed długim dniem z Adamusem, rozluźnianie
palców. Od strony technicznej wszystko w porządku jak na razie?
Dobrze.
LINDA: Ooch.
ADAMUS: Dzisiaj to
nie jest pewne. Dużo dziwnych energii. Dużo dziwnych energii.
Pewnie nie zauważyliście, prawda? Nie.
Rozmawialiśmy o tym
wcześniej, no wiecie, świat jest w pewnym sensie szalony, ale...
wybaczcie mi na chwilę. Czy chciałabyś spróbować?
LINDA: Nie, później.
Mówisz o torcie? (kilka chichotów)
ADAMUS: Mm. Całkiem
niezły. Co jest w powietrzu? (publiczność woła: „Dym!”).
Linda, mikrofon proszę. Czy nie ma przypadkiem o tym piosenki? Dym
dostaje się do oczu.
Co jest w
powietrzu?
A zatem, co jest w
powietrzu? Wczujcie się w to przez chwilę.
KIRSTIE: W powietrzu
unosi się dym.
ADAMUS: W powietrzu
unosi się dym. Dlaczego tak się dzieje?
KIRSTIE: Ponieważ
Cauldre był zbyt długo na zewnątrz i...
ADAMUS: (chichocze)
Oddawał się nałogowi.
KIRSTIE: ...popalał
sobie.
ADAMUS: Tak, tak. A
więc mówisz, że dym w powietrzu, który pokrywa większą część
Stanów Zjednoczonych, pochodzi z tego. (pokazuje pudełko
papierosów)
KIRSTIE: Taak,
wszystko przez ciebie.
ADAMUS: Może
powinien rzucić palenie. Taak. A więc, OK, w powietrzu unosi się
dym, ale skąd...?
KIRSTIE: Z
zachodniej części kraju, która płonie.
ADAMUS: Och, OK. Po
prostu błaha, mała rzecz. OK. Co jeszcze? Wejdź bardziej w głąb
„I”. Co jeszcze dzieje się teraz na planecie? Co jest w
powietrzu?
KIRSTIE: Mgła
przesłaniająca świadomość.
ADAMUS: Mm. Prawda.
Taak, taak. To jest dobre.
KIRSTIE: Czyli brak
świadomości.
ADAMUS: Taak,
dobrze. OK. Dzięki.
KIRSTIE: Nie ma za
co.
ADAMUS: Linda.
LINDA: Ktoś
jeszcze?
ADAMUS: Co jest w
powietrzu? Taak. To jest moja ulubiona część. Tęskniłem za tym.
Przez tak wiele miesięcy nie mogłem tego robić. Witaj, Davidzie.
DAVID: Witaj!
ADAMUS: Co jest w
powietrzu?
DAVID: (śpiewając)
Zmiana, zmiana, zmiana, zmiana!
ADAMUS: Och, dobrze,
dobrze. (śmiech) Dobrze. Śpiewasz całkiem nieźle. Taak. Co się
zmienia? Właściwie to oczywiste.
DAVID: Od A do Z.
Wszystko.
ADAMUS: Wszystko. To
jest dobra odpowiedź. Wszystko. Dobrze. Gdybyś miał to ocenić w
skali od jednego do 10, przy czym jeden oznaczałby brak większych
zmian, niejako odmierzając drogę, którą przeszliśmy przez
ostatnie kilka tysięcy lat do teraz, to gdzie jesteśmy obecnie?
DAVID: Na setce.
ADAMUS: Na setce,
OK. Nie za bardzo trzyma się instrukcji. (David się śmieje) – od
jednego do 10 – ale to typowy Shaumbra...
DAVID: Taak!
ADAMUS: ... jeśli
wiesz, co mam na myśli. OK, dobrze. W porządku. Daj mi jeden
przykład zmiany.
DAVID: (milczy przez
chwilę) Ludzie zaczynają teraz integrować się ze swoją
boskością.
ADAMUS: Może.
(Adamus chichocze)
DAVID: Chodzi o
Shaumbrę. Chodzi o Shaumbrę.
ADAMUS: Och, o
Shaumbrę. O Shaumbrę, z tym bym się zgodził. A ludzie?
DAVID: Nie, chodzi o
Shaumbrę.
ADAMUS: Jak wielu z
was uważa, że ludzie naprawdę zaczynają teraz integrować się ze
swoją boskością, radośnie, otwarcie? Niewielu. Taak. Shaumbra,
taak.
DAVID: Taak.
ADAMUS: Shaumbra,
taak.
DAVID: Taak.
ADAMUS: Dobrze.
Dziękuję ci, David.
DAVID: Dziękuję.
ADAMUS: Jeszcze parę
osób. Co daje się wyczuć w powietrzu? Weźcie głęboki oddech. A
teraz wydostańcie się z umysłu. Nie myślcie o Lindzie krążącej
po sali i podającej mikrofon. Jeśli nie chcecie mikrofonu, załóżcie
maseczkę, a wtedy ona uzna, że nie byliście szczepieni. Tak więc
szybko załóżcie maseczkę. Tak, ona już wie, kim jesteście.
Co jest w powietrzu,
Tess? Cześć! Minęło sporo czasu.
TESS: Tak.
ADAMUS: Gdzie byłaś?
TESS: Wszędzie.
ADAMUS: Wszędzie!
Dużo podróżowałaś?
TESS: Nie.
ADAMUS: Owszem,
podróżowałaś. Nie samolotami...
TESS: To właśnie
chciałam powiedzieć, nie...
ADAMUS: ...w inny
sposób.
TESS: ...fizycznie.
ADAMUS: Dużo
podróżowałaś.
TESS: Tak,
podróżowałam.
ADAMUS: Taak. Jak
tam jest?
TESS: (wzdycha)
Chodzi o ludzi? O zbiorową świadomość?
ADAMUS: Nie, wiele
podróżowałaś między wymiarami, wiele podróżowałaś
eterycznie.
TESS: Taak.
ADAMUS: To znaczy,
taak, widzę cię w najróżniejszych zakątkach stworzenia. „Och,
tam jest Tess! Co ona tu, do cholery, robi?” (Tess chichocze)
TESS: (szeptem) To
tylko ja!
ADAMUS: Tak,
naprawdę. Naprawdę. Dużo podróżowałaś.
TESS: Taak.
ADAMUS: Dużo
dziwnych snów?
TESS: Tak.
ADAMUS: Taak, taak.
TESS: Taak.
ADAMUS: Dużo
podróży. Jak ci idzie, tak ogólnie, no wiesz, jak jest z twoją
równowagą – fizyczną, mentalną, psychiczną, duchową, czy
inną?
TESS: Przeważnie,
naprawdę o wiele bardziej niż dawniej, czuję się pewnie i
naprawdę oswajam się ze swoją energią i jak ją regulować czy
kierować nią, jak ją odkrywać.
ADAMUS: Trudniej ci
jest teraz być z innymi ludźmi?
TESS: Czy trudniej?
ADAMUS: Czy
trudniej.
TESS: Nie.
ADAMUS: Trudniej nie
mogłoby być! (obydwoje chichoczą)
TESS: Nie,
powiedziałabym, że raczej sprawniej mi się nawiguje po wodach
życia publicznego niż kilka lat temu.
ADAMUS: Dobrze. OK.
A więc, co jest w powietrzu?
TESS: Och, wszystko
co chcesz – cząsteczki, dym, powódź, mgła, ogień.
ADAMUS: Tak, ale
wczujmy się teraz w świadomość.
TESS: Ach,
mentalnie. Powiedziałabym, że brak równowagi psychicznej.
ADAMUS: Brak
równowagi psychicznej.
TESS: Ja naprawdę
czuję niepokój.
ADAMUS: OK.
TESS: Potem on
wejdzie w moją przestrzeń i będę musiała... to właśnie mam na
myśli mówiąc o nawigacji. Uczysz się, jak szybko prześlizgiwać
się…
ADAMUS: Tak. Dobrze.
TESS: ...swoją
świadomością, ponieważ świadomość zbiorowa jest gęsta i jest
w niej wiele pęknięć.
ADAMUS: Puknięć?
(kilka chichotów) Pęknięć, pęknięć. OK, dobrze. Dziękuję.
TESS: Tak.
ADAMUS: Doceniam to.
Miło widzieć cię tutaj. Robisz ostatnio dużo rzeczy typu
Oh-Be-Ahn. Nie wiem, czy ludzie zdają sobie z tego sprawę, ale ja
wiem, że ty je robisz. Jesteś w tym. Taak.
Iwona, jak się
masz?
IWONA: Świetnie,
dziękuję.
ADAMUS: Dobrze.
IWONA: Czuję się
wspaniale! (chichocze)
ADAMUS: Cieszę się,
że znów cię widzę. Dobrze.
IWONA: Ja też się
cieszę, że cię widzę.
ADAMUS: Co daje się
wyczuć w powietrzu?
IWONA: Gęstość
zbiorowej świadomości i coś, co odczuwam jako rozciąganie się
dualności.
ADAMUS: Taak.
IWONA: Jeśli w
jednej części świata są powodzie, a w drugiej pożary, to czuję,
że dualność właśnie się rozciąga.
ADAMUS: Taak, i
dobrze jest tutaj zwrócić uwagę na pogodę, pogoda jest generalnie
kształtowana, tworzona, przez świadomość. Wiesz, można studiować
pogodę przez cały dzień i uczyć się o jej uwarunkowaniach z
naukowego punktu widzenia, ale tak naprawdę na pogodę na planecie
wpływa świadomość i teoretycznie na planecie, teoretycznie,
powinna być łagodna, umiarkowana pogoda przez większość czasu, a
nie ta huśtawka. Tak było dawniej. Ale obecnie powinno być całkiem
spokojnie, a nie jest.
IWONA: Nie jest.
ADAMUS: Nie. Pogoda
reaguje na świadomość, a pogoda obejmuje, według mnie, takie
rzeczy jak te dzikie pożary, powodzie i inne zjawiska. Wskaż jedną
z rzeczy, które dzieją się w związku z pogodą i planetą,
fizyczną planetą?
(Iwona milczy)
Za dużo myślisz.
Już to miałaś. Już to miałaś, a potem zaczęłaś się nad tym
zastanawiać.
IWONA: Tak, jak
wspomniałam, dualność jest właśnie teraz podważana.
ADAMUS: Tak.
Dualność jest podważana, a także właśnie teraz, jak już
mówiliśmy, Gaja odchodzi. Gaja mówi: „OK, ludzie. To jest wasze
miejsce. Teraz wy przejmujecie stery”. A to skutkuje wieloma
zjawiskami, które z jednej strony wnoszą chaos, ale z drugiej
strony jest to właściwie bardzo, bardzo dobre, ponieważ ludzie
muszą zająć się planetą, jak nigdy dotąd. I, wiecie, biorąc
wszystko pod uwagę, nie upłynie wiele czasu, kiedy ludzie zmuszeni
będą przejąć odpowiedzialność za tę planetę.
Eech, trochę
wykraczam poza temat, ale nie ma takiej planety w całym stworzeniu,
gdzie istoty, które ją zamieszkują, miałyby przejąć za nią
pełną odpowiedzialność. Nie ma wielu miejsc we wszechświecie,
gdzie przebywające tam istoty są zakorzenione, osadzone, wcielone w
fizyczną strukturę taką jak ta, a nawet jeśli takie są, nie ma
tam takiej grupy, która uczyłaby się teraz brać odpowiedzialność
za swoją planetę, za swoje miejsce zamieszkania. To jest wręcz
fenomenalne i wszyscy, wszystko obserwuje, co się tu teraz dzieje.
Tak. Dobrze.
Dla zaoszczędzenia
czasu dam moją odpowiedź na pytanie, co jest w powietrzu, a wy to
poczujcie – Tess właściwie tę rzecz nazwała – niepokój.
Chyba najpierw powiedziałaś o braku równowagi psychicznej, co jest
bardzo prawdziwe, ale chodzi o ogromny niepokój na planecie w tej
chwili, i to on sprawia, że czujesz się zaniepokojona, sprawia, że
wszyscy czujecie się zaniepokojeni.
Co to jest niepokój?
Linda, co to jest niepokój? Nie żebyś kiedykolwiek go odczuwała,
ale... (kilka chichotów) Przebywając w pobliżu Cauldre'a i mnie…
LINDA: Intensywne
poczucie dyskomfortu.
ADAMUS: W związku z
czym?
LINDA: Czymkolwiek.
ADAMUS: Czymkolwiek.
LINDA: W związku ze
sprawami, które są poza kontrolą.
ADAMUS: OK, robisz
założenie, że są poza kontrolą. OK.
LINDA: No właśnie.
ADAMUS: Tak więc
wszędzie teraz na planecie daje się odczuć ogromny niepokój,
czego stajecie się świadomi w sposób widzialny i odczuwalny, mając
do czynienia z dziwną pogodą, pożarami, powodziami czy innymi
zjawiskami. Ale tak naprawdę zauważalny jest teraz, gdy się w to
wszystko wczujecie – i nie myślcie o tym, ale się wczujcie –
ogromny niepokój.
Niepokój pojawia
się, kiedy ludzie, grupy, nie bardzo rozumieją, co się może
wydarzyć. Macie tutaj powiedzenie „kiedy spadnie drugi but”*,
ale nie jesteście pewni, kiedy spadnie i co się stanie, kiedy
spadnie. Każdy wie na jakimś poziomie, każdy człowiek na planecie
wie, że coś się teraz dzieje i nie przypomina to tego, co było
wcześniej. To nie jest do niczego podobne. Jak powiedział David, w
tej chwili w skali od jednego do dziesięciu, to jest sto, jeśli
idzie o zachodzące zmiany. I jeśli naprawdę nie rozumiecie, co się
dzieje i jeśli naprawdę nie wiecie, w jakim kierunku sprawy
zmierzają, co będzie dalej – nie w szczegółach, ale w sensie
ewolucji spraw – to jest to przerażające. To prowadzi do
niepokoju.
*powiedzenie
oznaczające czekanie na to, co będzie dalej, na coś nieuniknionego
– przyp. tłum.
A wtedy ktoś
doznaje niepokoju i zaczyna myśleć o tym w znajomy wam sposób.
„Dlaczego tak się czuję?” lub nawet „Co czuję? Dlaczego tak
się czuję?” A potem próbuje to skorygować w swoim umyśle.
Następuje wtedy zakłócenie równowagi psychicznej, ponieważ ten
ktoś próbuje rozwiązać problem w swoim umyśle, a odpowiedzi w
umyśle nie ma. Odpowiedź istnieje, ale nie ma jej tutaj. (wskazuje
na głowę)
Wtedy pojawia się
niepokój. Niepokój odbiera oddech. Niepokój jest źródłem wielu
problemów, takich jak bezsenność, nadmierne picie lub palenie
marihuany. Ludzie próbują sobie radzić z lękiem w dziwny sposób.
Niektórzy robią to w sposób, który uznałbym za bardzo zdrowy
psychicznie i fizycznie. Idą na długi spacer. Odsuwają się od
innych ludzi na jakiś czas. Przestają główkować. Rezygnują z
całej tej logiki, której umysł używa próbując coś zrozumieć.
A wy, Shaumbra,
jesteście w tym ekspertami. To nieomal wasz wynalazek. Bierzecie
wszystko do siebie: „Co jest ze mną nie tak?” zamiast pytać:
„Co się dzieje dookoła mnie? Ze mną jest wszystko w porządku.
Naprawdę wszystko ze mną dobrze. Ale dlaczego wyczuwam ten cały
niepokój, całą tę dziwność?” I wtedy uświadamiacie sobie:
„Och, to jasne, ponieważ przechodzimy teraz przez ogromną
transformację” – nigdy za wiele powtarzania tego. To nie jest
jedno z tych, no wiecie, przewidywań przyszłych wydarzeń.
Jesteście w samym środku tego procesu. To wszystko dzieje się
właśnie tutaj, właśnie teraz i właśnie dlatego tu jesteście.
Zdecydowaliście się
wejść w sam środek tego całego niepokoju, który dominuje teraz
na planecie. On nie jest wasz. Nie, nie, naprawdę nie. Czasami
będziecie się ze mną o to kłócić. Ciągle do tego wracamy i
wciąż się spieramy.
Tad, jesteś jedną
z moich ulubienic. (kilka chichotów) Och! Ciągle się spieramy. A
szczególnie lubię te spory po wypiciu ze dwóch kieliszków wina,
ty i ja spieramy się w innych wymiarach – to jest duchowe wino –
i po prostu się kłócisz i stajesz się taka... Gary mówi: „Wiem,
o czym on mówi”. (Gary kiwa głową) Aha! Aha! I to mi się
podoba, bo jesteś zadziorna, jesteś żywiołowa. Nie zamierzasz
zadowolić się niczym innym, jak tylko tym, po co tu przyszłaś.
Nie dasz się zepchnąć na bok ani zbić z tropu, ale, kurczę, jak
ty spierasz się o różne rzeczy! I jedną z rzeczy, o które się
ze mną spierasz, jest to, co jest z tobą nie tak. A ja mówię:
„Tad, nie ma w tobie nic złego poza tym, że zastanawiasz się, co
jest z tobą nie tak”.
„Ze mną jest coś
nie tak, bo gdyby nie było, moje życie byłoby...” A tymczasem
nic złego się z tobą nie dzieje. Kiedy to zaakceptujesz i się z
tym pogodzisz, poczujesz się dobrze, a i Gary poczuje się lepiej.
(więcej śmiechu, gdy Gary się zgadza składając dłonie i
pochylając głowę) Namaste, bracie. (Adamus chichocze) To nie było
dwadzieścia dolarów, to było sto dolarów! (więcej chichotów)
Jest więc ten
ogromny niepokój. Czy moglibyśmy w tym momencie zatrzymać się na
chwilę, żebyście uświadomili sobie, że to nie jest wasze?
Naprawdę nie jest. Bierzecie to do siebie. Czujecie to. Wyczuwacie.
Stajecie się niespokojni. Stajecie się szaleni i dziwni. Jesteśmy
we właściwym miejscu we właściwym czasie. Planeta jest we
właściwym miejscu. Będę żył – nie mogę umrzeć, więc i tak
będę żył – i twierdził, że wszystko jest dokładnie tak, jak
powinno teraz być. Działamy zgodnie z planem, a właściwie nieco z
wyprzedzeniem w stosunku do harmonogramu planety.
Są różne sposoby
działania, ale ludzie mają skłonność do wybierania często drogi
cierpienia. Nie chcę się dzisiaj zajmować cierpiętnictwem. Mam
kilka innych tyrad do wygłoszenia, więc to nie jest jedna z nich
(kilka chichotów), ale jest to jedno z zadań, które chciałbym
wykonać z Shaumbrą, która ruszy do przodu po dzisiejszym dniu,
jeśli dojdziemy tak daleko…
LINDA: A dojdziemy?
ADAMUS: Tak, tak.
Tak. Przeprowadziłem rozgrzewkę, bieg treningowy, a teraz jestem
gotowy na prawdziwą akcję.
Jednym z zadań,
które zamierzamy podjąć, jest... (Adamus wzdycha) To zależy od
was, ale nadszedł czas, żeby cała ta koncepcja cierpienia na
planecie uległa zmianie. Ono jest niepotrzebne, ale jest głęboko
zakorzenione. Za każdym razem, kiedy przechodzicie obok kościoła i
widzicie w nim wiszącego tam mojego kumpla (śmiech), jeśli wiecie,
co mam na myśli, to jest to przypomnienie wszystkim: „Cierp!
Cierp! Cierp!” To po prostu stało się sposobem życia na tej
planecie, a to, co mnie martwi, to fakt, że ludzie zaakceptowali to
cierpienie. Mówią: „Cóż, taka jest droga człowieka”. Nie!
Nie, nie taka jest droga. I to jest jeden z tych tematów, które
podejmiemy w naszej nowej serii, której nazwa podobno została już
ustalona: „Sztuka siedzenia na ławce”. Będziemy spędzać czas
na ławce niczego nie planując, a jedną z czynności będzie
skierowanie naszego światła wprost w samo cierpienie, wprost w jego
bebechy, w same trzewia tego, co nazywa się cierpieniem, skierowanie
nań światła i uwolnienie go. Po co cierpieć? Kto by chciał...
Gdybyście mieli
zupełnie czystą, otwartą kartę i na pytanie: „Co chciałbym
zrobić?”, odpowiedzieli sobie: „Udam się na tę planetę
Ziemia. Przyjmę fizyczne ciało”. Cóż, to byłoby cierpienie
numer jeden. (kilka chichotów) Pamiętajcie o tym następnym razem,
kiedy będziecie tworzyć planetę. (więcej chichotów) Ale po co to
cierpienie? Jest ono zwyczajnie niepotrzebne. To jest jeden z wątków,
których należy się spodziewać w naszej nowej serii. Ale wracajmy
do tematu.
Niepokój jest
wszędzie i nie minie. A ludzie – Tess wspomniała o braku
równowagi psychicznej – naprawdę zaczną wariować. Wszystko do
tej pory było rozgrzewką, po prostu przygotowywaniem do prawdziwego
szaleństwa...
LINDA: Ooch!
ADAMUS: ...na
planecie. Cóż, to prawda. Zobaczycie to wszędzie wokół siebie.
Ale pamiętajcie, proszę, że kiedy wejdziemy w nową serię, wy
usiądziecie na ławce w parku i powiecie: „Łał, jesteśmy
dokładnie tam, gdzie powinniśmy być”. To, co stare, podlega
wstrząsom. COVID robi genialną robotę wywołując wstrząsy na
najgłębszych poziomach. Wszystko zostaje wstrząśnięte. Jeśli
chodzi o was, to nie macie się czym martwić, a ja się postaram wam
to zapewnić, nawet jeśli dzisiaj będę musiał dać wam kopniaka w
tyłek, co na pewno zrobię.
LINDA: I to ma pomóc
na nasz niepokój? (śmiech)
ADAMUS: Absolutnie!
Absolutnie. (Adamus chichocze) Coś ty taka pesymistyczna, Linda! Czy
nie możesz tego obrócić w coś dobrego? „Dziękuję ci, Adamus,
że się pojawiłeś i zapewniłeś nas, że jeśli mamy zostać, to
będziemy zdrowi, bogaci i mądrzy”.
LINDA: Bo inaczej
skopiesz nam tyłek.
ADAMUS: Tak,
dzisiaj. Później już nie.
LINDA: Och, och,
och.
ADAMUS: Tak, tylko
dzisiaj.
W porządku. A więc
pytanie, zanim pójdziemy dalej. Na planecie panuje ten ogromny
niepokój. Czy moglibyście poświęcić chwilę na uświadomienie
sobie, że on was nie dotyczy? Naprawdę nie. Macie jakieś swoje
inne lęki, ale są one całkiem małe. Lęk o to, jak… powiem to
później, kiedy już skopię wam tyłki.
Co jest waszym
schronieniem?
A więc, co jest
waszym schronieniem? Co jest waszym schronieniem? Co dla was, jako
Shaumbry, dla was wszystkich, co stanowi wasze schronienie w tej
chwili? Co robicie? Dzieje się to wszystko wokół was, a wy co
robicie? Mikrofon, Linda, podczas gdy ja zjem jeszcze trochę tortu.
LINDA: Ja śpię.
ADAMUS: Mm. To jest
dobre, odpowiednie na królewski stół. Mm. Mm. Co ty robisz, Vince?
Jak sobie radzisz?
VINCE: Wycofuję
się.
ADAMUS: Wycofujesz
się, OK.
VINCE: I próbuję
stworzyć swój mur ciszy.
ADAMUS: OK. Dobrze.
Dobrze. I jak bardzo jest to skuteczne?
VINCE: To działa.
ADAMUS: Taak.
VINCE: Ale jeszcze
nie daje się przenieść bezproblemowo.
ADAMUS: Przenieść
gdzie?
VINCE: Do czasu
przyszłego, do powrotu do świata.
ADAMUS: Do powrotu
do świata. No dobrze. Czy zamierzasz ponownie powrócić do świata?
VINCE: Staram się
tego uniknąć. (śmiech)
ADAMUS: To naprawdę
interesująca koncepcja. Czy zamierzacie ponownie dołączyć do
świata? Czy wrócicie do świata, z którego wyszliście? Ktoś z
was? Nie. Nie. Naprawdę nie zamierzacie i myślę, że w pewnym
sensie jest to smutne, choć nie do końca. Byłoby naprawdę smutne,
gdybyście powiedzieli, że musicie wrócić. Będziecie
bardzo świadomi ludzi i planety. Będziecie bardzo, bardzo świadomi.
Ale nie ma mowy o powrocie i ponownym przyłączeniu się. To oni
dołączą do was. Tak, i to jest, tak, to jest dobre. A ona na to
(kobieta na sali): „Proszę, nie! Dzieci wracają! Nie! Tylko nie
to!” (więcej śmiechu)
To trochę jak z
Bogiem, no wiecie. Nie wracacie do domu, do Ducha. Duch przychodzi do
was tutaj, na tę planetę, dokładnie tam, gdzie jesteście. To jest
trochę tak, jak... nie wrócicie do ogółu. Żeby co robić? Nie.
Jeden po drugim, setki, potem tysiące, może miliony, dołączą do
was na tym następnym poziomie – nazwę to Nową Ziemią na
poziomie Starej Ziemi – dołączą do was i uświadomią sobie, po
tak długim krytykowaniu was, że coś się jednak dzieje. Przyjdą
więc do was.
A zatem, Vince,
potrafisz zarządzać swoim własnym czasem. Taak. Dobrze. Coś
jeszcze? Jakieś inne zalecenia dla Shaumbry?
VINCE:
Tak. Whisky.
ADAMUS:
Whisky. OK. Dobrze. Dobrze. Ile?
VINCE: Ech,
szklaneczka.
ADAMUS: Z samego
rana. Kolejna w południe. (Adamus chichocze) Dobrze. OK. Cauldre
chce mnie powstrzymać przed kontynuowaniem tego tematu, ale ja
czuję, że to jest ważne. Przy okazji, zostawmy polityczną
poprawność i owijanie w bawełnę. Przejdźmy od razu do rzeczy.
A więc, tak,
właściwie, gdybym był teraz na tej planecie, to bym pił, a
Cauldre się martwi: „O Boże, teraz każdy Shaumbra wyjdzie i się
upije, uzależni się i skończy w AA...” Nie. W tej chwili
niektórzy z was myślą: „Cóż, nie powinienem pić ani palić
trawki”, czy co tam innego robicie. Tak naprawdę, to was nie
cofnie. Możecie to robić raz na jakiś czas, czy to rano, czy w
południe. (śmiech) Tak, naprawdę, raz na jakiś czas sprawcie
sobie tę przyjemność. I nie myślcie o szklaneczce – o czym to
mówiłeś? – whisky, jak o czymś złym. Nie. Pomyślcie raczej:
„Zasługuję na to. Naprawdę na to zasługuję”.
A Cauldre walczy ze
mną i mówi: „Och! Dajesz pozwolenie”. Nie, nie potrzebujecie
pozwolenia. I tak to robicie. (Adamus chichocze) Od teraz, kiedy
będziecie to robili, cieszcie się tym.
To trudne. To
naprawdę trudne i jeśli spróbujecie być teraz świętymi na tej
planecie, zgodnie z wytycznymi, które tak naprawdę nie są wasze,
jeśli spróbujecie być świętsi od siebie, to was to zmiażdży.
Tak więc wypuszczajcie parę, kiedy musicie ją wypuścić. Napijcie
się. Znajdźcie czas dla siebie, czy coś innego, czego wam
potrzeba. Zatrzymajmy się i pooddychajmy tym przez chwilę.
Zasługujecie na to, OK? Zasługujecie na to. Nie cofniecie się. Nie
pozwolę wam na to. Nie staniecie się nagle pijakami – ech,
może... Nie, nie staniecie się pijakami. (kilka chichotów) Raz na
jakiś czas, za całą tę ciężką pracę, którą wykonujecie,
musicie siebie czymś obdarować. Naprawdę musicie. Naprawdę
musicie i nie czujcie się z tego powodu winni.
Wracajmy do tematu.
Co jest waszym schronieniem? Jak sobie radzicie? Jeszcze kilka osób,
Linda.
LINDA: Ktoś tutaj.
ADAMUS: Tak, witaj,
Ricki.
RICKI (kobieta):
Witaj.
ADAMUS: Dawno się
nie widzieliśmy. Tęskniłem za tobą. To znaczy, tęskniłem za
tobą tutaj.
RICKI: Cieszę się,
że wróciłam.
ADAMUS: Tak.
RICKI: Tak.
Powiedziałabym, że używam kombinacji unikania i odwracania uwagi…
ADAMUS: OK.
RICKI: ...do pewnego
stopnia. Nie oglądam telewizji, wiadomości, nie robię nic z tych
rzeczy, ani nie rozmawiam z ludźmi o niczym kontrowersyjnym, bo nie
chcę wiedzieć, co mają na ten temat do powiedzenia.
ADAMUS: Słusznie.
Słusznie.
RICKI: Spędzam dużo
czasu w wodzie. To pomaga mi się zrelaksować i...
ADAMUS: Myślałaś
kiedyś o tym, żeby, tak po prostu, zawiązać jakiś spisek i
zobaczyć, jak daleko to zajdzie? (Ricki chichocze)
RICKI: To by się
mogło udać.
ADAMUS: No wiesz,
zobaczyć, jak tak naprawdę łatwowierni są ludzie.
RICKI: Tak. Tak.
ADAMUS: I
zacytowałabyś jakieś „autorytatywne” źródła, które tak
naprawdę nie istnieją.
RICKI: Taak.
ADAMUS: I
zamieściłabyś to gdzieś i mówiłabyś, no wiesz, o tych
wszystkich ludziach na całym świecie, którzy jakoby są tego
częścią. To właściwie rodzaj chorego humoru, ale jest to
fascynujące, jeśli robisz to z punktu widzenia badacza i
dowiadujesz się, no wiesz, jak ludzie – a teraz bardziej niż
kiedykolwiek – dają się wciągnąć we wszystko. We wszystko.
RICKI: Taak, w te
zdumiewające historie, które się słyszy...
ADAMUS: Również
niektórzy Shaumbra.
RICKI: ...a
inteligentni ludzie mówią, że w nie wierzą.
ADAMUS: Niektórzy
Shaumbra – kamerę tutaj proszę – niektórzy Shaumbra, i kopnę
was w tyłek już teraz, jeśli usłyszę kolejne spiskowe bzdury i
kolejne „Adamus promuje szczepionki” bądź „nie promuje”,
czy cokolwiek tego rodzaju. Nie chcę o tym nigdy więcej
słyszeć. Nigdy.
LINDA: Jaki spisek?
ADAMUS: Nie ma
żadnych spisków. Ludzie są zbyt głupi, żeby naprawdę zawiązywać
spiski. I mówię to poważnie. Zwłaszcza rządy. Są zbyt głupie.
Może coś tam na krótką metę ktoś obmyśli, ale prawdziwy spisek
polega na tym, że ludzie są na tyle głupi, że w ogóle wierzą w
spiski, kupują je i rujnują sobie życie – rujnują sobie
życie – ponieważ wpadają do szczurzej nory. Kiedy już
znajdziecie się w szczurzej norze, bardzo trudno jest się z niej
wydostać. Uwodzi was. Trzyma na miejscu. Zniekształca umysł.
Prowadzone są teraz badania, które zostaną opublikowane za kilka
miesięcy, nad tym, co dzieje się z substancjami chemicznymi i
neuronami w mózgu, kiedy zagłębiacie się w spiski – wywołuje
to mianowicie poważne skutki w samym mózgu i zatrzymuje was w tym
miejscu.
Jeśli ktokolwiek z
was nadal w tym tkwi i się w to bawi, to nie ma dla niego miejsca,
bo my idziemy naprzód. To, co mamy do zrobienia tutaj na planecie,
przekracza wszelkie wasze wyobrażenie. Ale może pod koniec
dzisiejszego dnia będziecie mieli lepsze zrozumienie. (ktoś mówi:
„Ooch!”) Nie będę tolerował żadnych spisków. Nie pasują do
pracy Karmazynowego Kręgu i Shaumbry.
Jesteście
suwerennymi istotami. Nawet jeśli rządy, korporacje, króliki i
wiewiórki spiskują przeciwko wam – och, tak, słyszałem
ostatnio, że to spisek zwierząt – to nie ma znaczenia, bo
jesteście suwerenni. Jeśli istnieją jakieś spiski – prawdziwe,
nie zmyślone, jeśli naprawdę istnieją – to co z tego? Co z
tego? Jesteście na tej planecie jako suwerenna istota. W chwili, gdy
zaczynacie zajmować się spiskami, wchodzicie w dualność.
Zostajecie wessani w króliczą norę. Zapominacie o tym, po co
jesteście teraz na planecie, a jesteście po to, żeby zajmować się
niczym innym, jak tylko byciem w stanie pełnej świadomości. To
wszystko. Ruszajmy dalej. I nie będę miał odrobiny tolerancji dla
czegoś takiego. Będę przychodził i was odwiedzał. Nie pozwolę
wam spać w nocy. Zrobię wszystko, co będzie trzeba, żebyśmy się
tego pozbyli. To jest naprawdę uwodzicielskie i wielu z was wie, jak
to jest. W pewnym sensie wpadliście w pułapkę i daliście z siebie
to, co w was najlepsze. Tymczasem my mamy inne rzeczy do zrobienia
tutaj na planecie.
Spiski są… przede
wszystkim, co to jest spisek? Według mnie zbiorowa świadomość
sama w sobie jest spiskiem. Wiecie, to powszechna aprobata. Jest to
wspólne porozumienie i owszem, wciągacie się w nie, ale potem
zaczynacie się uczyć: „Hej, nie muszę być taki”.
Przepraszam, Ricki,
że tak peroruję. Rozgrzewam się przed moją kolejną tyradą.
LINDA: O, rany!
(kilka chichotów)
ADAMUS: Spiski. Czy
pieniądze są spiskiem? (ktoś mówi: „Nie”) Pieniądze są
formą wymiany energii i z pewnością znajdzie się trochę ludzi,
którzy dali się nimi skorumpować albo wykorzystują je do robienia
złych rzeczy, ale to nie jest spisek. Czy istnieje medyczny,
farmaceutyczny spisek? Nie, to tylko chciwość, czasami. (kilka
chichotów) Nie siedzą w tajnych gabinetach i nie mówią:
„Przygotujmy spisek”. Raczej rozważają: „Ile możemy zarobić?
Jaki będzie wynik końcowy? W tym kwartale odnotowaliście zysk czy
stratę? A co z udziałowcami? A co ze mną?”
Czy to są spiski?
Nie, to ludzka natura. Nie dajcie się w to wciągnąć. Mamy zbyt
wiele do zrobienia. Wracajmy do tematu. Na czym skończyłem?
Co jest waszym
schronieniem? Waszym schronieniem jest słuchanie mnie. To odwróci
uwagę nawet konia. (więcej śmiechu) Coś jeszcze, Ricki?
RICKI:
Powiedziałabym, że przebywanie z małymi dziećmi. Bawię się z
moimi wnukami.
ADAMUS: To dobrze.
RICKI: I myślę, że
to jedna z najlepszych dystrakcji, jakie istnieją.
ADAMUS: Ale czy
wnuki to nie spisek? (kilka chichotów)
RICKI: Nie! W żadnym
wypadku.
ADAMUS: (chichocze)
Można powiedzieć... powiedziałem wam na samym początku, że brak
mi dzisiaj cierpliwości, a te spiskowe historie są po prostu... to
nie jest coś, czym się mamy zajmować tutaj na planecie. Nie. Więc
po prostu zostawcie je. Tak, dziękuję ci.
RICKI: Dziękuję.
ADAMUS: Dziękuję.
OK, jeszcze dwie osoby. Co jest waszym schronieniem?
LINDA: OK.
ADAMUS: Jak sobie
radzicie z tym wszystkim, co się dzieje?
LINDA: O, mój Boże.
Ktoś podniósł rękę. (Linda chichocze)
ADAMUS: Ktoś
rzeczywiście podniósł rękę. Musi iść do łazienki, Linda.
(kilka chichotów) Tak, i nie miejcie mi za złe, że będę jadł
mój tort.
STEPHANIE: Jeżdżę
naprawdę szybkim samochodem...
ADAMUS: Jakiej
marki?
STEPHANIE: ... i
puszczam naprawdę głośną muzykę. Kabrioletem corvette.
ADAMUS: Łał.
STEPHANIE: Tak.
ADAMUS: Linda mówiła
dzisiaj o kupnie takiego.
STEPHANIE: Kupuj!
ADAMUS: Tak.
STEPHANIE: Kup
sobie.
LINDA: Czerwony.
STEPHANIE: Wszystko
jedno jaki!
ADAMUS: Gdyby go
kupiła, musiałaby sobie załatwić prawnika z powodu tych
wszystkich mandatów za przekroczenie prędkości. (kilka chichotów)
Czyli po prostu wyjeżdżasz i...
STEPHANIE:
Zachłystuję się życiem. Kocham życie.
ADAMUS: A niech cię!
Taak.
STEPHANIE: Kocham
życie.
ADAMUS: Taak. Czy
dostajesz dużo mandatów za przekroczenie prędkości?
STEPHANIE: Wiesz,
nie. Mam tego griffeya*, który wykrywa fale i ostrzega…
*
rodzaj detektora pułapek radarowych – przyp. tłum.
ADAMUS: Och, dobrze,
dobrze.
STEPHANIE: ...żebym
nie dostawała po drodze mandatów.
ADAMUS: Taak. To
kiedy mnie zabierzesz na przejażdżkę?
STEPHANIE: Och,
proszę cię, ileż to już razy byłeś w moim samochodzie?
ADAMUS: No chyba
kilka, ale ty mnie przerażasz, szczerze mówiąc! (chichoczą) A ja
nawet nie jestem w fizycznym ciele!
STEPHANIE:
(chichocze) Jasny gwint!
ADAMUS: Dobrze. To
całkiem dobry sposób na przewietrzenie energii.
STEPHANIE: Tak, to i
przyroda. Nie wiem, co bym bez tego zrobiła.
ADAMUS: Zabierasz
swoją corvettę na łono przyrody?
STEPHANIE: Do licha,
tak, razem z moją wędką.
ADAMUS: Och, jasne,
jasne.
STEPHANIE: No wiesz,
po prostu się wyrywam i nie muszę już spędzać miesięcy w
samotności. Żyłam w rodzinie. Wszystko się zmieniło i jest
pięknie.
ADAMUS: Jest w tym
coś w rodzaju ładnej metafory. To bardzo symboliczne i poetyckie.
Tak więc jesteś na otwartej drodze sama w szybkim pojeździe.
STEPHANIE: Z
opuszczonym dachem.
ADAMUS: Nie musisz
się stosować do tych wszystkich ludzkich zasad. Dach opuszczony.
Jesteś na łonie przyrody.
STEPHANIE: Tak.
ADAMUS: Całkiem
fajne.
STEPHANIE: To
działa.
ADAMUS: Taak. Taak.
STEPHANIE: I
naprawdę dobre jedzenie. Czasami są to żelki, zakładam skarpetki…
To znaczy, wiesz, to po prostu...
ADAMUS: Hej.
Poczekaj chwilę (Stephanie się śmieje) Nie kojarzę. Żelki i
skarpetki?
STEPHANIE: Taak,
dziwne jedzenie czy...
ADAMUS: Dziwne
jedzenie.
STEPHANIE:
...aromatyzowane...
ADAMUS: Twoje
skarpetki to dobre jedzenie?
STEPHANIE: Nie, ale
mam magiczne skarpetki, które zakładam, żeby, na przykład,
znaleźć swoje położenie na planecie.
ADAMUS: OK, jasne. I
żelki.
STEPHANIE: I żelki,
tak.
ADAMUS: Spróbuję
ich w przyszłym miesiącu...
STEPHANIE: Spróbuj!
ADAMUS: ... jeśli
poproszę Kerri, żeby miała trochę żelków pod ręką.
(chichoczą) Dobrze.
STEPHANIE: Robię
wiele rzeczy, żeby pokochać to miejsce.
ADAMUS: Dobrze.
Dziękuję.
STEPHANIE: Ale nie
jestem tego pewna, bo nie mam dobrej orientacji w ludzkich sprawach.
ADAMUS: Ech, no
taak. A więc radzenie sobie. Skończyłem, Linda. Dziękuję ci.
Radzenie sobie.
LINDA: Jeszcze ktoś?
ADAMUS: Nie.
LINDA: Powiedziałeś
jeszcze dwie osoby.
ADAMUS: Nie, nie
powiedziałem.
LINDA: Tak,
powiedziałeś. I była jedna, a miały być dwie.
ADAMUS: W takim
razie kontynuuj. Tak.
REHAN: Jak sobie
radzę?
ADAMUS: Tak.
REHAN: Zgodziłbym
się z tamtą Shaumbrą co do jazdy dobrym samochodem.
ADAMUS: Tak.
REHAN:
Dodałbym dobre francuskie wino, dobre jedzenie...
ADAMUS: Taak.
REHAN: Uwielbiam
czytać. Czytam wręcz obsesyjnie powieści takie, jak Gwiezdne
Wojny, Star Trek i uwielbiam je.
ADAMUS: Dobrze.
REHAN: Zrezygnowałem
z czytania autobiografii i podobnych.
ADAMUS: Będziemy
dzisiaj rozmawiać o Gwiezdnych Wojnach.
REHAN: Och,
świetnie.
LINDA: Ooch!
ADAMUS: Ja tylko...
to jest rozgrzewka. (chichoczą) A więc będziemy o tym rozmawiać.
Dobrze.
REHAN: I po prostu
robię to, co chcę, a nie to, co powinienem.
ADAMUS: A jaki zawód
wykonujesz?
REHAN: Jestem
adwokatem.
ADAMUS: Jesteś
adwokatem.
REHAN: Taak, mogę
pomóc przy mandatach za przekroczenie prędkości.
LINDA: (chichocze)
Zapamiętam to sobie! Łał!
ADAMUS: Tad skręciła
tu nogę w kostce, więc potrzebowała adwokata. Już z nią
rozmawiałeś?
REHAN: Nie jestem
tego rodzaju adwokatem. (chichoczą)
ADAMUS: To
interesujące, bo jako adwokat jesteś w samym środku zbiorowej
świadomości, to znaczy jej zasad.
REHAN: Och, tak.
Każdy działa na poziomie ludzkim, na poziomie ofiary.
ADAMUS: Taak. Taak.
REHAN: I przekonuję
się, że przez samo wysyłanie mojej energii Mistrza rozładowuję
napięcie w pokoju, mógłbym sobie spokojnie siedzieć... tyle że w
dzisiejszych czasach raczej wirtualnie, prawda?
ADAMUS: Racja.
REHAN: Osiem osób
na spotkaniu, trzeba je uspokoić. Nie ma problemu. Udało mi się to
niedawno.
ADAMUS: Czy
wyczuwasz czasem te gierki, w które oni grają?
REHAN: Och, tak.
Absolutnie.
ADAMUS: Ponieważ
jesteście zgromadzeni wokół stołu prawnika, jest to intensywne.
REHAN: Absolutnie,
niewerbalne sygnały można odczytywać.
ADAMUS: No właśnie.
REHAN: Można wyczuć
ich energie.
ADAMUS: Otóż to.
REHAN: I dobrze się
przy tym bawię. Teraz po prostu dobrze się przy tym bawię.
ADAMUS: Taak.
Dobrze. Dzięki. A niektóre z tych rzeczy, które wymieniasz, mówiąc
o tym, jak sobie radzisz, dotyczą obdarowywania siebie.
REHAN: Tak.
ADAMUS: Smaczne
danie, kieliszek dobrego wina, spacer w parku, przejażdżka szybkim
samochodem, cokolwiek by to było. Proszę, obdarowujcie siebie tymi
rzeczami. Nie czujcie się ani trochę winni z ich powodu. Będziecie
ich potrzebować. Dobrze. Dziękuję.
Meraba
schronienia
Jak sobie radzić.
Jest wiele różnych sposobów radzenia sobie, dużo różnych
rzeczy, które możecie robić, ale jedna rzecz, o której chciałbym
wam przypomnieć w tym miejscu – puścimy trochę muzyki, zrobimy
bardzo krótką merabę, a później drugą – ale chciałbym,
żebyście pamiętali o tej bardzo prostej rzeczy i zróbmy to przy
muzyce.
(zaczyna płynąć
muzyka)
Tak łatwo jest wdać
się w tę grę umysłu: „Co powinienem robić?” I wiecie co to
oznacza – mentalne zmagania. Próbujecie wszystko usprawiedliwiać
lub racjonalizować. To nie działa.
To jest wasz własny,
osobisty spisek. Wpędza was w waszą osobistą szczurzą norę.
Zaczynacie myśleć: „Dlaczego to się stało? Dlaczego tamto się
stało? Czuję się okropnie zestresowany, co mogę zrobić?”
Nie śpicie w nocy
przewracając się z boku na bok, martwiąc się, pełni
wszechobecnego niepokoju. Jest tak gęsty, jak gęsty jest dziś ten
dym wokoło. To prowadzi donikąd.
Jak już
powiedziałem, nazywam to waszym osobistym spiskiem: „Co jest ze
mną nie tak?” Chcę powiedzieć, że to jest wielki, osobisty
spisek, sprawiający, że po prostu coraz głębiej zanurzacie się w
swoje własne teorie spiskowe i nigdy tak naprawdę do niczego nie
dochodzicie, tak jak i spiskowcy do niczego nie dochodzą. To do
niczego nie prowadzi.
Macie zrobić jedno
– wziąć głęboki oddech i uświadomić sobie przede wszystkim:
„Jestem Tym, Kim Jestem. Istnieję”.
A potem, nie myśląc
o tym, a raczej czując to, zapamiętać, że wszystko, przez co
teraz przechodzicie, jest naturalne. To wszystko jest naturalne.
Nie możecie, ani
też nie powinniście myśleć, jak się z tego wydostać. Nie
powinniście teraz budować żadnych fałszywych mostów. Fałszywy
most to starać się wszystko racjonalizować i nadać rzeczom sens
mówiąc: „Muszę zbudować most stąd dotąd”, a potem będziecie
potrzebować kolejnego mostu stamtąd dotąd i wkrótce będziecie
budować fałszywe mosty wszędzie wokół. One nigdzie was nie
zaprowadzą.
Wszystkie te
fałszywe mosty po prostu sprowadzają was z powrotem do miejsca, w
którym jesteście teraz. To prawdopodobnie dobra rzecz, ponieważ
fałszywe mosty w pewien sposób mówią wam, że to, czego szukacie,
jest właśnie tutaj, właśnie teraz.
Jesteście dokładnie
tam, gdzie powinniście być.
A wtedy umysł się
wtrąca: „Och, ale co z tym? Co z...” W porządku. Porozmawiamy o
tym za chwilę, ale jesteście dokładnie tam, gdzie powinniście
być. A kiedy zdołacie to zaakceptować, weźmiecie głęboki oddech
– i to nie będzie gra umysłu, to będzie akceptacja lub
przyzwolenie – weźmiecie głęboki oddech. Łał!
A potem dokonujecie
tego niesamowitego odkrycia: „Na przekór sobie, jak ja się tu
znalazłem? Chodzi mi o to, jak znalazłem się dokładnie tu, gdzie
powinienem się znaleźć, dokładnie tu, gdzie chciałem. Przy całym
tym spiskowaniu przeciw sobie i wszystkich tych zewnętrznych
dystrakcjach, jak to możliwe, że w ogóle wylądowałem dokładnie
tu, gdzie powinienem?”
Wyjaśnię to za
chwilę. Ale teraz weźcie głęboki oddech i uświadomcie sobie, że
to wszystko jest naturalne i mieliście niesamowite przewodnictwo.
Nazywa się Mistrz, dusza. I wiem, że jeszcze nie do końca
rozumiecie, jak naprawdę komunikować się z tą częścią Jaźni,
ale w istocie robicie to, tyle że w inny sposób.
Komunikacja trwa
przez cały czas. Nie odbywa się w ludzkich słowach, w ludzkich
językach, ale komunikacja ma miejsce.
Schronienie to
zatrzymanie się na chwilę i powiedzenie: „Łał! To wszystko jest
naturalne. Nie muszę nad nim pracować. Nie muszę o nie walczyć.
Nie muszę budować tych fałszywych mostów. Wszystko już tu jest”.
Na tym polega
prawdziwe zaufanie. Na tym polega prawdziwe przyzwolenie, ponieważ
jesteście w miejscu, w którym uświadamiacie sobie, że nie musicie
nad tym pracować. To jest ten fałszywy most: „Muszę nad tym
pracować. Muszę to rozgryźć. Jestem zdany na siebie. Muszę się
martwić o to, co będzie jutro”. Nie, nie musicie. To było stare
ja. Już nie musicie.
Wystarczy po prostu
wziąć głęboki oddech i uśmiechnąć się do siebie, mówiąc:
„Na przekór sobie, na przekór wszystkim moim ludzkim słabościom,
jestem tu – do licha! – dokładnie tu, gdzie powinienem
być. Jak to w ogóle jest możliwe?” Wyjaśnię to za chwilę, ale
jak to w ogóle jest możliwe, jak się tu dostaliście? Pomimo
wszystkich szalonych rzeczy, które robiliście, wszystkich
zmartwień, całego tego udawania i gierek, znaleźliście się
tutaj.
I to jest wasze
schronienie – zatrzymanie się na chwilę lub jazda z prędkością
160 km na godzinę, nie ma znaczenia co konkretnie, chodzi o
uświadomienie sobie, że nie musicie nad tym pracować.
Dotarliście tutaj i
to jest najważniejsze. Przestańcie się zastanawiać, co jest z
wami nie tak. To, co jest z wami nie tak, to fakt, że tak bardzo
przyzwyczailiście się do budowania tych mostów, że myśleliście,
iż to jest to, co powinniście robić. Uświadamiacie sobie, że nie
ma żadnej potrzeby budowania mostu.
Weźmy głęboki
oddech. Waszą ostoją jesteście wy sami. Naturalna, naturalna i
piękna cząstka was samych.
Porządny, głęboki
oddech i zjedzmy trochę tortu. Mm. Przepyszny. Cauldre mówi: „Och,
cukier! Masz zamiar…” Wiesz, nie. To znaczy, to jest energia.
Przepływa przez moje ciało. Czy zachowuję się jakoś inaczej lub
dziwnie – cukier i kawa? (Adamus chichocze ) W porządku.
Gwiezdne wojny
i pochodzenie Ziemi
Przejdźmy do
następnego kroku. Gwiezdne Wojny. Lubisz Gwiezdne Wojny?
REHAN: Tak.
ADAMUS: Taak! Taak!
George Lucas, genialny, i wszystkie Gwiezdne Wojny. Która
część, no wiesz, które Gwiezdne Wojny podobały ci się
najbardziej?
REHAN: Myślę, że
część czwarta, piąta, szósta.
ADAMUS: Czwarta,
piąta, szósta.
REHAN: I pierwsza.
ADAMUS: Tak, i
pierwsza. Taak. A potem trochę się skomercjalizowały, ale, wiesz,
nadal trzymają poziom.
Chcę zwrócić
uwagę na coś interesującego. Na pierwsze zdanie w Gwiezdnych
Wojnach. Jak brzmiało to pierwsze zdanie, które jest teraz tak
znane, że stanowi część ludzkiego słownictwa. (obecni na sali
zaczynają je wypowiadać po cichu) Mruczą pod nosem: „Dawno,
dawno temu, w odległej galaktyce”. Dawno, dawno temu. To jest
klucz.
Myślę, że
większość ludzi nie zwraca na nie specjalnej uwagi. Macie zatem te
statki kosmiczne, które podróżują wszędzie i macie te ogromne
kolonie kosmiczne, unoszące się dookoła i myślicie sobie: „To
przyszłość”. O, nie, moi przyjaciele. To przeszłość. Stamtąd
przyszliście. Stamtąd przyszliście.
Zanim powstała
Ziemia, istniało życie, które, można powiedzieć, zawieszone było
gdzieś pomiędzy sferą fizyczną a eteryczną. Nie było ono
jeszcze skrystalizowane jak teraz tutaj. To właśnie na Ziemi, na
tej planecie, wykrystalizowało się życie, jakie znacie w swojej
biologii.
Istnieją tam światy
z koloniami kosmicznymi, do których udawaliście się, a umysł się
wtrąca i myśli o twardej materii, jaką znacie teraz. To było coś
pośrodku. Coś pomiędzy biologią a ciałem świetlistym, coś
pomiędzy ścianą taką jak ta, która jest twarda, a brakiem
ściany.
Zachęcam was,
byście wczuli się w to przez chwilę. Życie istniało zanim się
pojawiliście na tej planecie. Nie było to tylko coś zwiewnego,
baśniowego i bez wartości. To był początek tego, co nazwalibyście
materią. Początek materii.
I ta przeszłość,
sprzed waszego przybycia na Ziemię, ta przeszłość wciąż tam
jest i tętni życiem w przestrzeni kosmicznej w koloniach, i wciąż
jest – od dawien dawna – wciąż jest wiele, wiele miejsc w
fizycznym wszechświecie, które tak naprawdę właśnie teraz się
rodzą. To wszystko dzieje się właśnie teraz.
Kiedy naprawdę
przyzwolicie sobie wejść w eternę, zdacie sobie sprawę, że to
wszystko tam jest, że to wszystko się dzieje, i że nie ma to nic
wspólnego z tym, czego nauczyliście się o ewolucji. Ewolucja w
zasadzie ma po części rację, ale w ogromnej części się myli, z
całym szacunkiem dla Karola Darwina.
Darwin patrzył z
bardzo wąsko zakreślonego punktu widzenia i z tej perspektywy
ewolucja jest czymś genialnym. Mówi on o przetrwaniu
najsilniejszych. Mówi o milionach, milionach i milionach lat
ewolucyjnego procesu. Do pewnego stopnia jest to poprawne. Ale na
innym poziomie nietrafne. Jeśli uwzględnia się czas liniowy, wtedy
wydaje się to być prawdziwe, ale rzecz w tym, że tak naprawdę
czasu liniowego nie ma. To znaczy jest, ale nie stanowi wszystkiego,
co istnieje.
Jak wskazałem w
ProGnost, czas rozpada się właśnie teraz na planecie. To dlatego
ludzie są zaniepokojeni. Są przyzwyczajeni do wzorców przeszłości,
do przeszłości liniowej, a ona właśnie teraz zaczyna się
rozpadać. Będą mieli trudności w radzeniu sobie z tym. Wy ich nie
będziecie mieli. Będziecie się cieszyć swoim życiem, zdając
sobie sprawę, że czas jest stosunkowo mało istotny, chyba że
chcecie, żeby wam służył, zdając sobie sprawę, że teraz jest
taka część was, która znajduje się w jednej z tych
przed-ziemskich kolonii krążących po wszechświecie.
Wasz fizyczny
wszechświat składa się z kilku bardzo, bardzo podstawowych
elementów. Tak naprawdę jest ich zaledwie 10, ale trzy z nich –
tylko trzy – są ważne. Wodór, hel – wodór stanowi 70 procent
materii we wszechświecie, hel stanowi 28, 29 procent – tlen, mniej
niż jeden procent. To jest wasza rzeczywistość. To jest budulec,
który tworzy wszystko w waszym fizycznym wszechświecie i w
quasi-fizycznych wszechświatach, w tych wszechświatach, które nie
są tak skrystalizowane, jak ten tutaj.
Tak więc, gdy się
w to wczujecie – wiecie, że jesteście mocno zakorzenieni w życiu
i we wszystkim – jak popatrzycie tu i tam, jak popatrzycie
gdziekolwiek, jak popatrzycie na wiadomości, na innych ludzi, to
jest to tylko wodór, hel i trochę tlenu oraz kilka innych
pierwiastków śladowych, w sumie 10. Ale to są te najważniejsze.
Tym jest rzeczywistość. Jest bardzo elastyczna. Nie jest aż tak
niezmienna. Jest bardzo elastyczna. Z tym macie do czynienia w
fizycznej rzeczywistości.
To są elementy
materii, ale są tam też inne zmienne. Jest coś, co nazywa się
kwantami. Rozmawialiśmy o tym na Kihaku, ale kwanty są około
milion razy mniejsze, można powiedzieć, niż sama struktura atomu.
Struktura atomu jest obserwowalna dla ludzi w dzisiejszych czasach.
Kwanty jeszcze nie.
A zatem macie
kwanty, których tak naprawdę nie ma w czasie ani w przestrzeni, ale
w pewien sposób są czasem i przestrzenią. Zajmiemy się tym
więcej na Kihaku. Chodzi o to, że wszystko to nie jest liniowe.
Wszystko to nie jest stałe i pewne, a teraz jeszcze zmienia się
bardzo szybko.
Ewolucja sprawdza
się do pewnego momentu, oprócz tego chodzi o to, że macie teraz do
czynienia z elastycznym czasem, w związku z czym cała ewolucja
gatunków traci znaczenie. Można wykroczyć poza ewolucję. Można
przyspieszyć ewolucję, tak jak to się dzieje teraz na planecie,
poprzez technologię. Ewolucja przyspiesza w tempie, jakiego nigdy
wcześniej nie widziano na tej planecie, ani nigdzie indziej w całej
kreacji. Nie ma żadnej innej formy życia, planetarnej formy życia,
która przechodziłaby gwałtowne przemiany związane z tym, co
nazywacie ewolucją, tak jak dzieje się to teraz na planecie, a cały
kosmos obserwuje, co tu teraz zachodzi.
Ta planeta, z której
czasami szydzicie, to planeta, na której po raz pierwszy
doświadczono miłości. Na tej planecie wykrystalizowało się i
zagnieździło życie. Inne miejsca nie są tak naprawdę planetami –
nazwijmy je sferami – dopiero stają się nimi powoli, wszystko
dzieje się właśnie tutaj. Wszyscy obserwują. Wzniesieni
Mistrzowie, Karmazynowa Rada, anielskie istoty – wszyscy obserwują.
Każda Nowa Ziemia teraz obserwuje to, co się tutaj dzieje, a wy
zastanawiacie się, dlaczego panuje taki niepokój. Wszystko się
teraz bardzo, bardzo szybko zmienia.
Najważniejsze w tej
chwili jest to, że proces ewolucyjny oparty na czasie, czy to w
odniesieniu do biologii, umysłu czy ducha, można przekroczyć dość
łatwo dzięki zrozumieniu, że istnieje „I”, że istnieje
bezczasowość i że właśnie teraz wasza przeszłość pokrywa się
z tymi, tak je nazwę, okresami Gwiezdnych Wojen. I wiecie, ukazały
się filmy, których początkowa koncepcja była przekazana,
udostępniona, Georgowi Lucasowi. Teraz są one zbyt
skomercjalizowane, lecz w miarę trafnie ukazują, co naprawdę się
wydarzyło, a właściwie co się dzieje w pewnym sensie z wami teraz
i od dawien dawna. I znacie końcowy rezultat tego, mówimy o tym w
Podróży Aniołów, wszystko zwolniło. Wszystko zwolniło i
zastanawialiśmy się, czy energia dojdzie do całkowitego impasu. To
będą Gwiezdne Wojny, które jeszcze nie zostały
wyprodukowane. Wszystko się zatrzyma.
Przekraczanie
czasu
Odnosząc to do
teraźniejszości, do tego, co robimy teraz, uwzględniamy również
wszystkie inne zmiany, które zachodzą na naszej planecie –
ewolucję postępującą w niezwykle szybkim tempie dzięki
technologii, ale również zniekształcenie czasu, z braku lepszego
słowa, zniekształcenie czasu, ponieważ możecie dosłownie znaleźć
się w przeszłości będąc tutaj, z powrotem być w czasach
społeczności unoszących się w przestrzeni, dysponujących
niesamowitymi technologiami; uwzględniając te wszystkie
okoliczności. Ale również wasza przyszłość, o której
powiedzielibyście, że będzie za 20, 30 lat, może być właśnie
tutaj, właśnie teraz.
Kiedy zrozumiecie to
wszystko... a jest to po prostu kwestia przyzwolenia. Nie myślcie o
tym zbyt wiele. Wczujcie się w to. Wczujcie się, to i tak się
stanie. Nie musicie sprawiać, żeby to się stało. Pozwólcie, że
ujmę to w znacznie lepszy sposób. Już sprawiliście, że to się
stało. Teraz chodzi tylko o to, żeby tego doświadczyć.
Sprawiacie, że tak
się dzieje, kiedy przekraczacie czas i na początku jest to trochę
przerażające, gdy to robicie. Ale nagle przekraczacie czas i oto
pojawia się przyszłość, ta z 20 lat do przodu, wy jako Wzniesiony
Mistrz wolny od waszego obecnego cierpienia, wolny od waszych
fizycznych problemów i bzdur na temat dostatku – czy ja to
powiedziałem? (kilka chichotów) taak, powiedziałem – już ich
nie ma. Nie ma ich, ponieważ przyzwoliliście, żeby przyszłość,
którą w zasadzie wybraliście, była tu teraz i żebyście nią
żyli. Wysadziliście czas w powietrze. Ale to jest w „I”.
Możecie nadal cieszyć się prowadzeniem swojej corvetty. To jest
doświadczenie oparte na czasie – na czasie i prędkości – nadal
możecie się tym cieszyć.
Mówię o tym, że
wszystko spotyka się właśnie teraz – wszystko, cała przeszłość.
Przeszłość tylko na to czeka i, no wiecie, przeszłość
przekształca się w momencie Urzeczywistnienia. Przeszłość nagle
przestaje być przeszłością. Innymi słowy, rzeczy, które
przytrafiły się wam wcielenie temu lub w okresie Gwiezdnych Wojen
dzieją się właśnie teraz. Szukają odpowiedzi. Próbują znaleźć
rozwiązanie. Walczą ze sobą. Kradną energię. Robią to wszystko.
Jest władza, jest dominacja. To wszystko się zatrzymuje i zmienia.
Tobiasz powiedział
to dawno temu: przyszłość jest uzdrowioną przeszłością.
Przyszłość właściwie uzdrawia przeszłość – to inny sposób
wyrażenia tego samego. Dochodzi do transformacji na ogromną skalę,
kiedy przyzwalacie sobie być tym, czym już wcześniej
zdecydowaliście być, jeśli to się w ogóle da zrozumieć.
Nie musicie siedzieć
tutaj i powtarzać: „Och, chcę, żeby to się stało. Ku temu
właśnie zmierzam z tym wszystkim. Chcę, żeby scenariusz został
tak napisany”. Zrobiliście to dawno temu i zrobiliście to również
w przyszłości. Zrobiliście to dawno temu i zrobiliście to wiele
razy, ale zrobiliście to również w przyszłości. I to da się
ująć tak: „Chcę, żeby to się potoczyło w ten sposób”. I
teraz tak właśnie wszystko się układa.
I najważniejsze,
przestańcie się tym stresować. Po prostu ruszajmy z tym dalej.
Przejdźmy do miejsca, w którym naprawdę chcecie być teraz.
Podsumowując –
he! – wczujmy się w to przez chwilę. To jest taka piękna,
piękna sprawa. Kiedy uwalniacie się z kajdan przeszłości i
zmartwień o przyszłość, od zbiorowej świadomości i całej
reszty, to jest to wielki moment „Ja Jestem”. Wtedy przestajecie
się martwić o te małe rzeczy, te irytujące małe rzeczy.
Wykraczacie poza nie.
Wszystko już
tu jest
Macie więc teraz do
czynienia z procesem ewolucyjnym, który staje się rewolucyjny,
jeśli uwzględnić fakt, że teraz wprowadzacie bezczas lub eternę
do perspektywy wszystkiego, co dzieje się ewolucyjnie, o ile to ma w
ogóle jakiś sens. (chichocze) Ufff! Taak. Ale czyż nie
brzmi to dobrze, nawet jeśli nie wiecie, o czym, do cholery, mówię?
(kilka chichotów) W sumie to po prostu lepszy sposób powiedzenia,
żeby przestać się tym martwić. Wy już wybraliście. Już
dokonaliście tych wyborów. Dokonaliście wyboru, żeby tu zostać.
Wybraliście Urzeczywistnienie. Dlatego tak naprawdę nie martwimy
się tym wszystkim. Następna rzecz przed wami to zrobienie tego, po
co tu przyszliście.
Macie wszystkie
narzędzia. Nie ma takiego narzędzia, którego by wam brakowało, a
jeśli tak uważacie, to jesteście palantem.* (trochę śmiechu)
Wiedziałem, że Lindzie się to spodoba. (Linda się śmieje) Jedyna
osoba, która się śmieje.
*ang. „tool”
znaczy zarówno „narzędzie”, jak i w wersji slangowej „palant”
– przyp. tłum.
W tej chwili niczego
nie brakuje. Nikomu z was, niczego, niczego, niczego nie brakuje. To
była kolejna, wielka gra: „Wciąż brakuje mi pewnych elementów”.
Macie wszystkie elementy. Znacie wszystkie odpowiedzi. Sięgnijcie
czasem do „I” po odpowiedzi. Bywa, że mówicie: „No
wiesz, mam tutaj ten stół i nie widzę na nim odpowiedzi”.
Zatrzymajcie się i
weźcie głęboki oddech. Jest wiele stołów, może nie w ludzkim
polu widzenia, ale jest wiele stołów i wszystkie odpowiedzi,
wszystkie narzędzia na nich są. Czasami po prostu musicie zadać to
pytanie, jakiekolwiek by ono było, czy poprosić o rozwiązanie, a
potem zatrzymać się na chwilę, wziąć głęboki oddech. Odpowiedź
będzie czekała na was, jeśli przyzwolicie sobie wejść w „I”.
Może nie będzie to coś, o czym akurat człowiek by pomyślał, czy
czego by chciał, ale ona będzie czekała.
Każda odpowiedź
jest gotowa. Dlatego nie lubię, kiedy Shaumbra mówi: „Nie wiem”,
albo to drugie, które jest tak samo toksyczne: „Poczekajmy.
Zobaczymy, co się stanie". Nie. Nie, ponieważ w ten sposób w
zasadzie mówicie sobie: „Nie znam odpowiedzi” i czekacie na
grom z jasnego nieba. Wasze Urzeczywistnienie już jest na tym stole.
Niektórzy z was
pytają: „No to kiedy ono nadejdzie?” A może byście tak chociaż
rzucili okiem? Ono już jest. Musicie tylko zaakceptować je i
przyzwolić na nie.
„Ale ja nie widzę
stołu”. Wyleźcie ze swojego mózgu. Wejdźcie w „I”.
Jest dużo stołów. Jest dużo rzeczywistości.
Słuchajcie,
wyprzedzicie swoje czasy w tej kwestii. Nauka, wiecie, nauki
przyrodnicze, liniowa nauka już rozumie, że cząsteczki mogą
wchodzić i wychodzić z rzeczywistości. Przeskakują do innej
sfery, która może nie być wykrywalna przez obecne systemy
pomiarowe, ale wiadomo, że istnieją inne sfery. Nie zostawajcie w
tyle za swoimi czasami. Nie mówcie: „Nie widzę tych innych
stołów”. One są. Może nie w fizycznym wymiarze, ale są.
Wślizgnijcie się w „I”. Każda odpowiedź, wasze
oświecenie, wszystko tam jest, po prostu na was czeka.
Dlaczego tu
jesteście
Chodzi o to, że
przybyliście tutaj w określonym celu, żeby być na tej planecie i
mówiłem to już wiele razy, ale teraz musimy przejść do sedna
sprawy. Kończymy serię Merlin Ja Jestem i rozpoczynamy nową,
która będzie nosić nazwę Sztuka siedzenia na ławce. Czeka
nas dużo pracy, ale jest to łatwa praca. To przyjemna praca. To
naprawdę nie jest ciężka praca. Ale jeśli wniesiecie tam swoje
bzdety, wiecie co się stanie; mogę wam już powiedzieć, że
spojrzałem w potencjalną przyszłość, do której teraz zamykam
drzwi, ale jeśli wejdziecie do następnej serii, czyli w to, co
naprawdę robimy tutaj na planecie... może powinna się ona nazywać
„Prawdziwy pieprzony powód, dla którego jesteśmy tu na
planecie”? (śmiech) Lindzie by się to spodobało.
Jeśli wejdziecie z
nami do tej następnej serii i nadal będziecie się martwić i
wątpić, i nadal będziecie nosić ze sobą ten bagaż, skończycie
po prostu... zaraz to odegram. OK.
Oto Shaumbra siada
na ławce i potwierdza: „Jestem Tym, Kim Jestem. Jestem tutaj.
Wszystko się układa. Nie muszę się o nic martwić”. A oto jak
to siedzenie wygląda. (Adamus siedzi spokojnie ze złożonymi
dłońmi, zamkniętymi oczami i uśmiechem na twarzy). W ten sposób.
Pewnie wygląda trochę głupio. (Adamus chichocze)
A oto Shaumbra,
która tego nie potwierdza, która ciągle martwi się o wszystko,
ciągle szuka i próbuje coś znaleźć, ma dużo pytań bez
odpowiedzi, ciągle się stresuje i zastanawia co jest z nią nie
tak. I siedzi w ten sposób (jego twarz wykrzywia się w grymasie,
ciało sztywnieje), wygląda jakby miała zatwardzenie, i nie wie,
kiedy to z niej wyleci – albo nie wyleci (więcej śmiechu), i
naprawdę się tym martwi: „A co, jeśli właśnie tutaj się
sfajdam?”
Widzicie, będziecie
siedzieć na ławce i naprawdę się martwić – czyli wcale nie
będziecie siedzieli jak Mistrz – i będziecie próbowali
realizować swoje plany, słowem – będziecie myśleli o innych
rzeczach. Zwyczajnie nie będziecie uprawiali sztuki siedzenia na
ławce. Uprawianie sztuki siedzenia na ławce oznacza wyłącznie
świecenie, promieniowanie swoim światłem. To wszystko. I to daje
wspaniałe odczucie. Niektórzy z was myślą: „O Boże, to nuda.
Po prostu siedzę na ławce i nic nie robię. Muszę coś robić”.
Nie, nie musicie. To naprawdę fajne uczucie. To właściwie ogromne
uwolnienie. To jest jak wielkie odpuszczenie sobie wszystkiego i
uświadomienie sobie, że właśnie realizujecie swoją pasję, dla
której jesteście na planecie. Żadnych planów. Żadnego próbowania
– będziemy robić jakieś grupowe ćwiczenia z ławkami, to będzie
niezła zabawa – żadnych planów. Nie musicie zmieniać niczego w
sobie ani w świecie. Niczego. Ale pozbądźmy się tego szajsu
teraz. Dajmy sobie – gra słów niezamierzona – dajmy sobie
małego kopniaka w tyłek.
Tyrada Adamusa
Otóż niedawno
mieliśmy spotkanie w ramach zajęć „U progu” (Threshold), chyba
to było to, bo w ramach tych zajęć dozwolone są pytania i
odpowiedzi. Nie zawsze jestem tym zachwycony, ponieważ, wiecie, to
są ciągle te same stare pytania – nawet jeśli udzielam różnych
odpowiedzi, to pytanie się powtarza. Wpadłem w trans, co okazało
się dla mnie niezłą zabawą. I, Linda, co myślisz o mojej
tyradzie z tego wydarzenia?
LINDA: Po prostu
kolejna tyrada.
ADAMUS: Po prostu
kolejna tyrada. A ja myślałem, że to był szczególny rodzaj
tyrady. No więc wystartowałem. Było kilka pytań i co mnie
uderzyło, to fakt, że po całym tym czasie jaki jesteśmy razem,
ciągle muszę mówić to samo. No więc powiem to dzisiaj jeszcze
raz, wygłoszę tyradę i skończymy z tymi sprawami.
Jeśli jest coś
w waszym życiu, co wam się nie podoba, to dlatego, że wam się
podoba. Cokolwiek – ludzie, choroby, porażki – cokolwiek,
cokolwiek w waszym życiu. Jeśli są bóle w waszym ciele,
jeśli są problemy z dostatkiem, to dlatego, że jesteście w nich
zakochani.
Oto moja tyrada.
Taka jest prawda, inaczej by tego wszystkiego nie było. A ja
zostałem skrytykowany za bycie nieco surowym w tej kwestii, ale taka
jest prawda. Kiedy zdacie sobie z tego sprawę, kiedy
zrozumiecie, że nie można niczego obarczać winą, nie będziecie
zrzucać winy na przeszłe życie. Nie możecie go winić za to, że
nie otrzymujecie tych wszystkich cudownych, niesamowitych, mądrych
informacji. Uświadomicie sobie, że to jest w waszym życiu,
ponieważ wciąż się w tym lubujecie. Wciąż coś z tego macie.
Wciąż prowadzicie jakąś grę, a my musimy ją teraz doprowadzić
do końca. To wszystko.
Nie jesteście
ofiarą czegokolwiek. Jeśli zrozumiecie, że energia jest cała
wasza, że jesteście cholernym twórcą, że możecie robić, co
chcecie… nie chcę słyszeć tych wymówek: „Ale ja próbowałem”.
Nie, nie próbowaliście. Próbowaliście – jeżeli chodzi o
kwestię dostatku – próbowaliście, rozumując, że może
popracujecie trochę ciężej, ale wciąż trzymacie się starej
kwestii dostatku: „Biedny ja”, i „Po prostu nie znam się na
tym”, i „Pieniądze są złe”, i całej reszty. Musicie dać
sobie z tym spokój. Albo zostańcie przy tym, ale w takim wypadku
nie idźcie dalej z Shaumbrą i Karmazynowym Kręgiem. Po prostu nie
idźcie dalej. Zawróćcie, zostańcie ze swoją biedą i bawcie się
dobrze, dopóki nie będziecie gotowi, żeby się z niej wydostać.
To, co teraz robimy,
wywiera na bieżąco ogromny wpływ nie tylko na was i wasze życie,
które oczywiście jest najważniejsze, ale także na planetę i na
całe stworzenie. Wiem, że czasami myślicie: „Jestem tylko małą
kropelką w tym wielkim morzu świadomości”, „Jaki mam wpływ na
cokolwiek?”, „Nie jestem aż tak ważny”, „Spójrz na moje
życie, niczego nie dokonałem”. Zamknijcie się, do cholery!
(trochę śmiechu) Po prostu się zamknijcie. Następnym razem jak to
usłyszę, dmuchnę wam ogniem prosto w kark, aż tyłkiem wam
wyjdzie, (więcej śmiechu) bo ja jestem... (Adamus chichocze)
Zostaw moją kawę.
(do Lindy) Kończę myśl i nie mogę już być miły – przestańcie
to ciągnąć za sobą.
LINDA: Udzielasz mi
złych lekcji, z którymi Geoff nie poradzi sobie. (chichoczą)
ADAMUS: Jeśli zatem
te sytuacje wciąż zdarzają się w waszym życiu, to dlatego, że
nadal z nich coś macie. Może jesteście od nich uzależnieni, wobec
tego skończcie z uzależnieniami. Może wciąż lubicie cierpieć.
Skończcie z cierpieniem. Nikt wam niczego nie narzuca. Może
trzymacie się wciąż zbiorowej świadomości, swojej rodziny, gry
przodków i całej reszty, ale już z tym skończcie. Mamy ważne
rzeczy do zrobienia.
To bardzo mała
grupa na planecie. Są inne, które zajmują się – mm-mm –
prowadzą podobne zajęcia, właściwie kopiują to, co my robimy.
(publiczność woła: „Ooch!”) Wiecie, mówi się, że,
naśladownictwo to… bla, bla, bla. Tak więc grupa jest niewielka.
Właściwie wielu osób do tego nie potrzeba i na planecie
rzeczywiście nie jest ich wiele. I nie chcę teraz podawać liczb,
zrobimy to na nadchodzącym spotkaniu Czas Merlina, kiedy
Saint-Germain powie o liczbach. Ale powiedzmy, tak ogólnie, ilu
według was potrzeba do tego poważnych Shaumbra? (ktoś mówi 5 000)
Pięć tysięcy? Blisko. Trochę więcej. Taak. Potrzeba mniej niż
dziesięć (tysięcy), żeby wywrzeć wpływ na planetę – nie żeby
zmienić planetę – ale żeby wywrzeć na nią wpływ. To nie jest
dużo.
Oto powód, dla
którego tu przyszliście. Nie ma innego. To jest powód, dla którego
czekaliście na Urzeczywistnienie i nadszedł czas, żebyśmy go
dokonali. Nie zrobimy tego z hukiem. Nie zrobimy tego waląc
triumfalnie pięściami w pierś. Nie zrobimy tego oczekując
wyróżnień, nagród, darmowych wakacji w Paryżu czy czegoś w tym
rodzaju. Zrobimy to, ponieważ tak zdecydowaliście.
Grupa jest
niewielka, ale musimy mieć jasność co do dalszych działań.
Musimy mieć jasność. Nie ma miejsca... jeśli macie problem z
dostatkiem, przykro mi, ale musicie się z nim zmierzyć już teraz.
To jest wasz problem. Kochacie go. Chcę, żebyście się przyjrzeli,
dlaczego go kochacie.
Albo jeśli macie
jakieś problemy, powiedzmy, ze zdrowiem. Ze zdrowiem. Problemy
zdrowotne nie biorą się z tego, że żyjecie w brudnym środowisku
pełnym zarazków, robaków czy innych przyczyn, czy też z powodu
waszych przodków. Biorą się z tego, że jest coś, co w nich
kochacie. W przyszłości nie ma miejsca na cierpienie i będę wam o
tym przypominał. Będę wam przypominał.
Wasz ludzki umysł
nie jest w stanie sobie wyobrazić tego, co robicie teraz tutaj na
tej planecie. Ale moglibyście wziąć głęboki oddech i wczuć się
w to przez chwilę. To nie jest mała sprawa. Chcę powiedzieć, że
jest to... zaryzykowałbym stwierdzenie, że gdybyście naprawdę,
naprawdę zrozumieli konsekwencje waszych działań, to by was
wystraszyło, co prawdopodobnie miałoby dobry skutek. Ale to, co ta
drobinka świadomości na planecie zrobi przez następne 10, 15 lat,
nie tylko dla Ziemi i ludzi, ale również dla Gwiezdnych Wojen,
które się teraz toczą, dla przyszłości, będzie czymś
monumentalnym dla Ziemi.
Dla tego punktu
osobliwości, około 2050 roku, w przybliżeniu, kiedy wszystko
wyjdzie poza skale. Ale w którą stronę to pójdzie? To zależy od
świadomości, z którą będziemy mieli do czynienia i nie chodzi o
próbę zmieniania świata, próbę rozwiązania problemu ubóstwa,
głodu czy środowiska. Chodzi po prostu o możliwość otwartego i
swobodnego świecenia swoim światłem bez obawy, że ktoś przyjdzie
i ukradnie to wasze światło, bez konieczności regulowania lub
pilnowania waszego światła, waszej świadomości. Chodzi o możność
robienia tego otwarcie i swobodnie. Ale nie będziecie mogli tego
robić, jeśli wciąż będziecie przywiązani do niektórych z tych
spraw, które są w waszym życiu. Musimy je wyeliminować, musimy je
wyeliminować.
Największe pole
bitwy jest teraz w waszym umyśle, to ciągłe zmaganie się ze sobą,
próbowanie zrozumienia pewnych rzeczy, budowanie kolejnych
fałszywych mostów. Czas z tym skończyć. Wszystko, czego
potrzebujecie, jest dostępne. Po prostu zatrzymajcie się, weźcie
głęboki oddech i pozwólcie temu przyjść. To jest tak właśnie
proste. Nie możecie tego zbudować, zrobić, czy wyprodukować, ale
możecie się zatrzymać i pozwolić temu przyjść do was, i to
przyjdzie. Musi przyjść. Musi.
Meraba na
problemy zdrowotne
Teraz chcę pomówić
o czymś, z czym wielu z was się zmaga, o czymś, czego dotyczyć
będzie wystąpienie FM (Johna Kuderki) na naszym spotkaniu za kilka
tygodni – o waszych obecnych problemach ze zdrowiem. Wielu z was
boryka się z bardzo trudnymi problemami zdrowotnymi. Wielu z was
mierzy się po prostu z bólami i innymi dolegliwościami.
Zatrzymajmy się teraz na chwilę i zróbmy rodzaj meraby na problemy
zdrowotne.
Przygaśmy światła,
włączmy muzykę.
(zaczyna płynąć
muzyka)
Mówię, że, OK, te
zdrowotne problemy, które macie, są wasze. Dosłownie są wasze.
Oto jest coś, co wam się podoba – może „podoba” to nie jest
właściwe słowo – ale coś, co wciąż dostajecie od cierpiącego,
fizycznego ciała. Jest coś, co być może przypomina wam, jak
bardzo jesteście ludźmi i jaki to fałszywy rodzaj stanu.
Ale jeśli macie
problem zdrowotny – raka, cukrzycę, problemy z sercem, bóle,
cokolwiek to jest – to chcecie, żeby ludzie się nad wami użalali
i wy chcecie się użalać nad sobą. Nie ma już na to miejsca.
Wasze ciało
odpowiada na waszą potrzebę uwagi, dając wam ją. Ale wtedy wy
mówicie: „Nie, nie, nie podoba mi się ten ból”. Ech, aach,
ech, ech, ech, tak, podoba się wam. Inaczej by go nie było.
Jesteście suwerenną
istotą i nawet jeśli zeszliście, zstąpiliście, czy jak to
nazwiecie, w fizyczną materię, to nie pozbawia was suwerenności,
wszystko jest waszą energią, a ta energia ma wam służyć.
Jeśli w waszym
ciele pojawiają się zdrowotne problemy – nie wnikam, co to jest,
problemy trawienne, podagra, ból uszu czy coś innego – to
dlatego, że wciąż się ich trzymacie.
A to powoduje, że
pogrążacie się w tej mgle pytań, skąd to się w ogóle wzięło,
jak działa i jest to tak przytłaczające dla waszego umysłu, że
mówicie: „Nie wiem. Po prostu mam coś takiego. Nie podoba mi się
to i nie chcę tego”. I może bierzecie na to jakieś leki, czy
cokolwiek innego. Ale, do cholery, wciąż coś w tym znajdujecie.
Czas to zakończyć.
Będziemy uprawiać
siedzenie na ławce, ale ja nie chcę tam wózków inwalidzkich i
lasek. (kilka chichotów) Chcę widzieć zdrowych Mistrzów
siedzących na tych parkowych ławkach. Być może jesteście już,
jak to mówią, seniorami. I dobrze. Trochę siwych włosów
korzystnie wpływa na postrzeganie ludzi. Ale problemy zdrowotne? He,
zamierzałem zapytać: „Co jest z wami nie tak?”, ale wy już
wiecie. Macie ten problem zdrowotny i, do cholery, musicie się go
pozbyć.
Rzecz jasna nie
musicie zagłębiać się i ustalać, co on takiego robi w ramach
służenia wam, bo wtedy wrócicie na to pole bitwy dualności umysłu
i nigdy tego nie rozgryziecie. Ale możecie powiedzieć sobie, że
absolutnie z tym skończyliście, że to wam nie służy, że to nie
jest to, co wybieracie i że musi zniknąć. A potem, do cholery,
oczekujcie, że on zniknie.
Można zakładać,
że istnieje jakiś proces transformacji, który obejmuje
zakrzywianie i kształtowanie czasu – w zasadzie, jak się uważa,
skierowany w przyszłość, ale zachodzący właśnie teraz – który
rozwiązuje ten problem, ponieważ w przyszłości nie jesteście
chorzy.
W przyszłości nie
jesteście starzy i niedołężni. Nie musicie każdego ranka wstawać
i brać lekarstwa, żeby rozwiązać jakiś problem. W przyszłości
jesteście zdrowi. Ja to wiem.
Nie musicie próbować
się domyślać: „OK, co jeszcze załatwia mi ten zdrowotny
problem?” Chodzi o to, żeby powiedzieć: „Jestem gotowy, żeby z
tym skończyć i teraz to robię”. Nie myślcie o tym. Nie
czekajcie do jutra. Nie wdawajcie się w gierki umysłu. Macie
powiedzieć: „Sprawa załatwiona”. A potem zatrzymajcie się,
weźcie głęboki oddech i niech przyszłość pracuje dla was.
A kiedy to się
dzieje i te stare energie zdrowotnych problemów zaczynają znikać,
coś nowego się wydarza. Jest bardzo – chcę, żebyście się w to
wczuli, nie bądźcie zbyt mentalni – wydarza się coś, co sięga
naszego okresu Gwiezdnych Wojen, kiedy wasza biologia nie była
jeszcze w pełni skrystalizowana.
W przeszłości
zachodził pewien proces, proces ewolucyjny, który ostatecznie
został przyspieszony przez inne czynniki energetyczne, które
ukierunkowały was w stronę tej głębokiej, zaawansowanej biologii.
Ale właśnie teraz,
kiedy staje przed wami sprawa przyszłego zdrowia, kiedy mówicie:
„Nie będę już tolerował problemów ze zdrowiem”, coś dzieje
się tam w przeszłości, w nieskrystalizowanej w pełni fizyczności
i zmienia ją.
Zmienia odległą
przeszłość tak, że nie jesteście podatni lub narażeni na bóle
i cierpienia ciała fizycznego.
Zmieniacie swój
własny Mistrzowski Kod sprzed eonów, z okresu na długo przed
Ziemią, i robicie to właśnie teraz.
Po to właśnie,
między innymi, jesteście tutaj, żeby powiedzieć: „Nadszedł
czas, żeby to wszystko połączyło się właśnie teraz” – to,
co jest przewidziane dla was na przyszłość, co uszyliście sami
dla siebie w przyszłości, i to, co było przyszykowane dla was w
przeszłości – i pozwolić, żeby to zaistniało właśnie teraz.
To naprawdę nie
jest trudne zadanie, ale wymaga wydostania się z tego pola bitwy
umysłu i całego tego myślenia, z niepokoju, ze zbiorowej
świadomości.
To jest tak proste
jak wczucie się w słowo „przewidziane”. Ma wiele znaczeń.
„Przewidziane”
oznacza, że dopasowaliście to do siebie. Stworzyliście to dla
siebie. Przyszłość jest skrojona na waszą miarę, tak jak i
przeszłość. Wszystko jest skrojone na miarę, zaprojektowane. I
właśnie teraz jest ten czas, żeby to sobie uświadomić.
Urzeczywistnienie i
przyzwolenie, to w zasadzie te same słowa. Dlatego nie używam
terminu „oświecenie”. Nazywam to urzeczywistnieniem. To jest po
prostu przyzwolenie.
Nie ma miejsca na te
zdrowotne problemy i możecie to zmienić już teraz, absolutnie.
Nie wdawajcie się w
gierki umysłu. Nie zadawajcie tysiąca pytań.
Za każdym razem,
kiedy zadajecie pytanie, ono trafia gdzieś do waszej rzeczywistości,
jak sonda, która wypuszczona nie wraca, dopóki nie znajdzie
odpowiedzi. Ale czasami trwa to całe eony. Przestańcie więc
zadawać te wszystkie cholerne pytania i po prostu przyzwalajcie.
Na te zdrowotne
problemy nie ma już miejsca. Wiele z nich pochodzi od przodków,
niektóre zwyczajnie z procesu krystalizacji w biologiczną
strukturę.
Jak już mówiłem,
fizyczna rzeczywistość nie jest zbyt skomplikowana. W zasadzie
jesteście zbudowani tylko z wodoru, helu – gorącego powietrza,
he! – i odrobiny tlenu. Przestańcie więc myśleć, że to
jest takie wielkie i skomplikowane. Nie jest. Wyjdźmy teraz poza ten
zdrowotny problem. Żadnych „jeśli”, „i” czy „ale”.
Wkrótce
rozpoczniemy naszą nową serię i będziemy rozmawiać o innych
jeszcze sprawach, ale możecie zastosować to samo do waszej
finansowej zasobności. Możecie to zastosować do wszystkiego w
waszym życiu. W waszym życiu. Nie stosujcie tego do planety.
Nie stosujcie tego do waszych przyjaciół, waszego psa.
Możecie to
zastosować do każdej sprawy. Nadszedł czas, żeby to wszystko
sobie odpuścić, a wszystko to podpada pod kategorię cierpienia.
Jeśli trzymacie się
jakiejkolwiek formy cierpienia, to znaczy, że coś z tego macie. No
i co, czy to sprawia, że czujecie się dobrze? Szczęśliwi?
Wartościowi? Na wzór Chrystusa? Chcecie być jak Jezus, dużo
cierpieć? Czas wyjść poza ten schemat.
Wy sami je
powodujecie. Nie chcę słyszeć, żeby ktokolwiek z was obwiniał
cokolwiek innego. Tak, istnieją wpływy masowej świadomości, ale
wy im ulegacie. Skończcie więc z tym.
Weźmy porządny,
głęboki oddech.
Kończymy tę serię
Merlin Ja Jestem, a ja uwielbiam zakończenia. (Adamus
chichocze)
Największą
radością, jaką miałem przy pisaniu książek czy sztuk
teatralnych w każdym z moich wcieleń, była zawsze ta ostatnia
stronica, zakończenie. Wszystko łączyło się w całość, a co
więcej, wiedziałem, że każde zakończenie przynosi nowy początek,
transformację i to właśnie dzieje się teraz.
Tak więc kończymy
serię Merlin Ja Jestem. Czym jest Merlin? Merlin jest
podróżnikiem w czasie. Merlin jest tym, który uświadamia sobie,
że tak naprawdę nie ma przeszłości ani przyszłości. Czas nie
jest liniowy. Można przenieść wszystko z dowolnego czasu, z
jakiego się zechce. Nie jesteście już ograniczeni. Jesteście
wolni i możecie swobodnie przenosić się w czasie. To jest
niesamowite. To jest takie wyzwalające.
Czym jest Merlin?
Merlin to zrozumienie, że, po pierwsze, Merlin nie jest imieniem
jakiejś istoty. Merlin jest tytułem i było wielu Merlinów. Ja
byłem Merlinem, a teraz wy stajecie się Merlinami. To jest wasz
tytuł.
Merlin oznacza, że
wszystko jest magiczne, ale jednocześnie nic nie jest magiczne.
Wszystko jest magiczne, ponieważ wszystko jest częścią waszej
energii i waszej kreacji, ale tak naprawdę nie ma w tym żadnej
tajemnicy. To jest po prostu wodór, hel i tlen. To nie jest tak
naprawdę trudne.
Nie ma w tym żadnej
tajemnicy. Rzecz w tym, co chcecie zrobić z tymi składnikami? Jak
ma świecić wasza świadomość na waszym tlenie lub helu? A potem
obserwujcie, jak wszystkie struktury atomowe zaczynają się formować
i łączą się ze sobą tworząc rzeczywistość, w której możecie
grać.
Merlin rozumie, że
nie jesteście ograniczeni fizycznością, chyba że tak uznacie.
Merlin rozumie, że
cierpienie jest przede wszystkim, dzięki Bogu, tymczasowe. To zła
faza, przez którą przechodzicie, a potem ją przezwyciężacie.
Uświadamiacie sobie, że, OK, przez krótką chwilę to cierpienie
było czymś w rodzaju zabawy, ale proszę was, teraz wykraczamy
daleko poza nie.
Merlin rozumie, że
nie musi być tutaj na planecie. Każdy Merlin stanął przed tym
wyzwaniem: „Powinienem zostać czy nie? Teraz jestem Merlinem.
Jestem suwerenny w moim wyborze. Ale czy zostaję?”
I to jest wyzwanie
dla was wszystkich. Ale jeśli zostaniecie, jeśli zostaniecie, nie
trzymajcie się kurczowo starych wymówek. Nie trzymajcie się
kurczowo problemów zdrowotnych.
Nie ma ku temu
żadnego powodu i być może, tylko być może, dzięki temu co
zrobimy tutaj idąc naprzód, być może rzucimy takie światło na
planetę, że ludzie obudzą się pewnego dnia i zapytają: „Dlaczego
w ogóle cierpieliśmy? Dlaczego przekazaliśmy to naszym dzieciom, a
one przekazały swoim? Dlaczego w ogóle cierpieliśmy?”
Tak więc, na
koniec, moi drodzy przyjaciele, radość.
Weźmy razem głęboki
oddech i zakończmy tę serię Merlin Ja Jestem potwierdzając,
że jesteście Merlinami. Tytuł ten należy do was. Jest wasz.
Został przekazany wam wszystkim.
Przez większość
czasu na tej planecie żył w danym okresie tylko jeden Merlin, ale
teraz jest inaczej. Jest ich teraz tysiące i tysiące, a być może
jeszcze wielu nadejdzie.
A więc przyszła
pora, żebym wsiadł do mojego rydwanu i wrócił do Klubu
Wzniesionych Mistrzów, gdzie powiem o pysznym torcie, który był
dla mnie taką pokusą, gdzie powiem o tym, że nie musiałem za dużo
gadać. Nie musiałem za dużo gadać. Wystraszyłem wszystkich,
którzy myśleli, że naprawdę będę wygłaszał tyradę. A
niektórzy z was wyszliby potem stąd i powiedzieli: „Cóż,
myślałem, że usłyszymy dłuższą tyradę. Myślałem, że będzie
gorzej. Trochę na to nawet liczyłem”. Taak, liczyliście na to.
Liczyliście.
Podsumowując, weźmy
głęboki oddech i uświadommy sobie, że są to najszybciej
zmieniające się czasy w historii nie tylko tej planety, ale każdej
innej cywilizacji istot twórczych, a wy jesteście w samym środku
tych zmian.
Patrzę na was i
czasami chciałbym móc machnąć magiczną różdżką i sprawić,
żebyście zdali sobie sprawę z tego, co tak naprawdę tutaj
robicie. Co tak naprawdę robicie. Tu nie chodzi tylko o was i wasze
życie. Chodzi o planetę i o całą kreację.
Weźmy porządny,
głęboki oddech, moi drodzy przyjaciele, wszyscy przyłączcie się
do nas i pamiętajcie, że kiedy siedzimy na ławkach w parku
posyłając nasze światło planecie, naprawdę wszystko jest dobrze
w całym stworzeniu.
Dziękuję wam.
(brawa publiczności)
Przekład: Marta
Figura
emef11@wp.pl