Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem z Suwerennej Krainy.
Muszę
przyznać, że coraz bardziej przyzwyczajam się do waszej ziemskiej
muzyki. Hm. (kilka chichotów) Zaczynam – może robię się zdziecinniały na
starość – ale właściwie zaczynam lubić niektóre z rzeczy, które tu
robicie, a to przecież nie jest muzyka klasyczna. (nawiązuje do wideo,
które właśnie było odtwarzane)
LINDA: Hej! Hej!
ADAMUS: Tak, droga Lindo.
LINDA: Hej, mamy dla ciebie kawę i jeszcze coś.
KERRI: (wchodzi z tortem śpiewając „Happy Birthday”) Wszystkiego najlepszego.
ADAMUS: Ooch! Ojej!
KERRI:
(publiczność dołącza do niej) Wszystkiego najlepszego. Wszystkiego
naj... (Adamus wyciąga rękę po tort) Potrzymam go. Ja tylko...
ADAMUS: Och. (publiczność kontynuuje: „...wszystkiego najlepszego dla Adamusa”, a Kerri podaje mu kawę)
KERRI I PUBLICZNOŚĆ: Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! (publiczność wiwatuje i bije brawo)
ADAMUS: Dziękuję.
LINDA: Śmiało!
ADAMUS: Dziękuję.
LINDA: Zdmuchnij! (Adamus zdmuchuje świeczkę, więcej oklasków)
ADAMUS:
Jak już mówiłem, już zaczynałem naprawdę lubić muzykę Ziemi, ale wtedy
wy zaczęliście śpiewać. (śmiech) Być może będę musiał wycofać całe to
oświadczenie. Trochę było nieczysto. Trochę było nieczysto. Chodzi mi o
to, że może by tak nieco poćwiczyć wcześniej, trochę prób, trochę
zgrania? Nie, liczył się sam akt. Doceniam to naprawdę, to śpiewanie
„happy birthday”. Jakieś prezenty? (więcej chichotów)
KERRI: Poczekaj, już jest. (wręcza mu kawałek tortu i czerwoną różę)
ADAMUS: To jest, oczywiście, do zjedzenia. Ale gdzie prezenty – mnóstwo prezentów dla...
KERRI: Jest jeden…
ADAMUS: Aach!
KERRI: To jest Owoc Róży.
ADAMUS: Dziękuję.
KERRI: Tylko dla ciebie. Och. (Adamus całuje ją w policzek) Jesteś super.
ADAMUS: Dziękuję. Dziękuję.
KERRI: Nie będę już nigdy myć twarzy! (śmiech)
ADAMUS: Dziękuję. I dla ciebie, droga Lindo. (wręcza jej różę, a publiczność mówi: „Ooo”)
ADAMUS: Och, tak. Właśnie dla ciebie.
LINDA: Później.
ADAMUS: Tak. (więcej chichotów) Owoc Róży.
Zaczyna
mi się to podobać. Wybieracie piosenki, które są trochę głębsze i
czuję, że naprawdę wnikacie w te rzeczy. Tak więc poniekąd
przewartościowuję całą moją postawę wobec muzyki klasycznej. Nadal ją
kocham. Byłem w końcu utalentowanym kompozytorem, ale zaczynam się
dostrajać. Może staję się oblatany w aktualnych trendach, (trochę
chichotów) albo wybieracie lepszą muzykę.
Dziękuję, że jesteście
tutaj, każdemu z was dziękuję. Zbieramy się z całego świata po raz
kolejny. Robimy to od 23 wspaniałych lat. Wydaje się, że to długo,
prawda? Dwadzieścia trzy lata.
LINDA: To jest długi czas. (chichocze)
ADAMUS:
To właściwie nie jest długi czas. Może w latach ziemskich czujecie, że
to kawał czasu, a wiem, że raz na jakiś czas patrzycie na swoje zdjęcia
sprzed 23 lat i mówicie: „Jakież to wtedy było dziecko”. Patrzycie teraz
i nie chcecie patrzeć. (Adamus chichocze) Ale 23 lata to mgnienie oka
po drugiej stronie. I, tak, Cauldre, istnieje prawdziwy Klub
Wzniesionych Mistrzów. Z pewnością istnieje. Te 23 lata to jest nic.
Teraz
zdaję sobie sprawę, że jesteście w tej całej podróży od dłuższego
czasu, a Tobiasz zebrał was wszystkich razem 21 sierpnia 1999 roku w tym
niesławnym tipi. To nie było tak dawno. Spójrzcie przez co
przeszliście.
Wczujcie się przez chwilę w to, przez co
przeszliście. To było bardzo trudne, bez wątpienia, i będziemy głosować
tutaj na jednym z nadchodzących Shoudów. Było wam ciężko, było wiele
cierpienia, do końca którego się zbliżamy. Utknęliście naprawdę w kleju
zbiorowej świadomości i waszych rodzin, i wszystkiego innego. Ale
jesteście też tymi, którzy mówili: „Zróbmy to szybko”. Nie trzy do
pięciu wcieleń, jak przewidywał Tobiasz, ale 23 lata. To jest nic.
Zrobimy jednak głosowanie co do tych, którzy przyjdą następni, tej
kolejnej grupy, która już zaczyna nadchodzić. Czy powinniśmy pozwolić im
mieć łatwiej, czy nie? (śmiech, a niektórzy Shaumbra mówią: „Nie!”)
Jesteście okrutnymi ludźmi. (Adamus chichocze) Słyszałem o brutalnym
przebudzeniu; to jest okrutne przebudzenie. Okrutne! (więcej chichotów)
Jedna
rzecz, której wy doświadczacie, a której oni nigdy nie doświadczą,
miejmy nadzieję, to trudność i głębia doznań. Wiecie, to jest coś, co
uświadamiacie sobie teraz, kiedy ocieracie z oczu łzy i wasza dusza się
leczy, głębia tego, przez co przeszliście, głębia ciemności i rozpaczy.
I, wiecie, to stworzy naprawdę dobrą historię, kiedy już z tego
wyjdziecie. (Linda prycha) Kiedy już z tego wyjdziecie. To prawda. Macie
wspaniałe historie, jakich naprawdę – mogę to bardzo uczciwie
stwierdzić – nikt inny mieć nie będzie.
LINDA: O, łał.
ADAMUS:
Trudności i wyzwania, a oni was za to uhonorują i będą was szanować.
Mogą trochę chichotać za plecami, pytając: „A właściwie dlaczego oni tak
to sobie utrudnili?” Ale nikt inny nie przetarł tego szlaku. Nikt inny
nie wszedł do tych innych rzeczywistości. Nikt inny nie odłączył się od
karmy, od rodzin przodków, a wy to zrobiliście. Mogą więc parsknąć
czasem i powiedzieć: „Cóż, jesteśmy mądrzejsi. Osiągniemy to łatwiej”,
na co wy możecie parsknąć w odpowiedzi, i to z podwójną ironią, i
stwierdzić: „Ponieważ przetarliśmy wam ten szlak”. To będzie bardzo
prawdziwe i szczere stwierdzenie.
Minęły dwadzieścia trzy lata i
siedzę tu z wami naprawdę dumny. Naprawdę dumny. Czasami mogę być trochę
surowy lub trochę rygorystyczny, ale w sumie, kiedy wracam do Klubu
Wzniesionych Mistrzów – gdzie faktycznie rozmawiamy, mam na myśli, że są
inni Wzniesieni Mistrzowie pracujący z innymi grupami – jestem
zadowolony jak cholera. To znaczy, naprawdę jestem tym dumnym pawiem tam
na górze, ponieważ to, co zrobiliście, jest monumentalne, niespotykane.
I większość z was – nie wszyscy – wciąż w swoich fizycznych ciałach,
większość z was wciąż tu jest. Zauważyłem, że siedzisz na krześle Edith
(zwraca się do kogoś z publiczności), a ona za chwilę zamieni z tobą
słówko na ten temat, jestem pewien, (kilka chichotów) ale większość z
was nadal tu jest.
Tak więc, zanim przejdę dalej, chcę zaprosić
dzisiaj dwójkę gości. Zazwyczaj nie miewam gości. Chcę mieć was dla
siebie. Ale teraz mamy dwoje specjalnych gości. Pierwszy z nich to
oczywiście ten, który pojawi się na naszym nadchodzącym wydarzeniu
poświęconym Merlinowi, a jest nim Nikola Tesla.
LINDA: Ooch!
ADAMUS:
Nikola kręci się tu dzisiaj, ale bynajmniej nie reinkarnował. Jest w
pewnym stopniu sfrustrowany, co wyrazi na dorocznym spotkaniu Marzenie
Merlina. Chciał przyjść, ponieważ tak naprawdę nie spędza z wami tyle
czasu, co ja. Jest zaznajomiony z Karmazynowym Kręgiem, z Shaumbrą, ale
nie jest tak naprawdę obeznany z energiami. A ja powiedziałem: „Wiesz,
zanim przyjdziesz i porozmawiasz z grupą, lepiej się z nimi zapoznaj, bo
to jest inna grupa. Jak przyjdziesz prosto z ulicy na nadchodzące
wydarzenie z Merlinem to możesz zostać zjedzony żywcem przez tych
ludzi!” (Adamus chichocze) „To twarda grupa. Tak, bluzgają, przeklinają,
piją, palą i są wspaniałymi ludźmi. Ale są twardzi. Nie zamierzają po
prostu brać niczego na słowo. Dadzą ci popalić, jeśli nie spróbujesz
naprawdę zrozumieć ich energii”. Tak więc on kręci się dziś tutaj,
prawdopodobnie zagląda teraz do kuchni, zapoznaje się z wami i
energiami.
Drugi gość… acha, przy okazji, według Cauldre'a,
wszyscy powinniście się teraz napić. Tak. (kilka chichotów, kiedy
podnosi kubek i wypija łyk kawy) Z przedstawieniem drugiego gościa
poczekam chwilę. Ale pozwólcie, że zacznę od oświadczenia, że to jest
ostatni Shoud z serii Sztuka ławeczkowania.
LINDA: Mhm.
ADAMUS: Ostatni, jedenasty. Rok wyjątkowo szybko minął.
LINDA: Mhm!
ADAMUS:
I cóż to był za rok! Będziemy się poruszać naprzód na wiele, wiele
różnych sposobów, przechodząc do nowej serii, Serii Alt. Wyjaśnię to za
chwilę, ale zanim pójdziemy dalej, rozgrzejmy się nieco. I mam teraz
pytanie do publiczności. Czas na mikrofon.
(Sztuka ławeczkowania SHOUD 11 – 6 sierpnia 2022 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz