Rozmowa z Edith
W
tym roku dużo było zgonów w rodzinie Shaumbry. Dużo zgonów. Wielu
Shaumbra powiedziało sobie: „Ech, po prostu rezygnuję. Odchodzę”.
Niektórzy, jak Sart, przyzwolili na swoje Urzeczywistnienie kilka dni
lub tygodni przed odejściem. Niektórzy robią to na chwilę przed
odejściem. Niektórzy mówią: „Wiesz, to jest po prostu zbyt trudne w tej
chwili. To ciało i wszystkie problemy, z którymi się borykam, po prostu
odejdę i wrócę, kiedy będzie po wszystkim”. Jest wielu Shaumbra, których
imiona nie pojawiają się na waszej stronie internetowej „Ku pamięci” (
In Memoriam ) którzy odeszli i udali się na jedną z Nowych Ziem, gdzie
jest bardzo szczególne miejsce dla tych, którzy właśnie zakończyli swoje
przedostatnie wcielenie, potrzebują odświeżenia i powrócą tu, ale tym
razem uczynią to naprawdę jako Mistrzowie.
Tak więc dopuściłbym się zaniedbania, gdybym nie wspomniał o Edith. Edith.
Droga Edith zmarła zaledwie dwa dni temu. Och, a Linda postawi tu jej zdjęcie. (na stoliku)
Edith
szykowała się do odejścia już od jakiegoś czasu. Jak wiecie, Edith,
skądinąd przeurocza, była trochę uparta. Być może zauważyliście to
podczas niektórych Shoudów. Edith w zasadzie odeszła około miesiąca
temu. Nie ciało fizyczne, ale jej istota odeszła około miesiąca temu i
po prostu czekała. Wiecie, nie czuje się tego miesiąca, kiedy czeka się w
czymś w rodzaju międzywymiarowej rzeczywistości. Otóż odeszła około
miesiąc temu i w końcu przedwczoraj uwolniła ostatecznie swoje ciało
fizyczne.
Siedziałem z nią, kiedy to się stało. To był piękny
moment dla mnie i dla niej. Była jakby… to było jak oglądanie siebie jak
się ogląda powoli gasnące płomienie w żarze paleniska. Jak dopalający
się ogień w kominku, ostanie gasnące iskierki i ona tego doświadczała.
Była tego świadkiem. To interesujące, bo tak naprawdę nie czuje się
tego, to znaczy, nie fizycznie, gdy się przez to przechodzi. Ale jest
się tego świadomym. Jest się bardzo świadomym tego, że oto ostatnie,
można powiedzieć, połączenie z planetą urywa się.
Długo tak
siedzieliśmy, Edith i ja, a używam określenia „siedzieliśmy” w pewnym
sensie dlatego, że oboje byliśmy ludźmi. Wiedzieliśmy, jak to jest sobie
posiedzieć. Po prostu siedzieliśmy sobie spokojnie przez jakiś czas.
Wiecie,
znamy się z Edith od wielu wcieleń. Podczas Shoudów nieraz się
sprzeczaliśmy. Uwielbiałem zapraszać Edith na scenę, bo wiedziałem, że
będzie świetnym przykładem, takim pięknym przykładem dla każdego. Edith
miała swój styl. Edith miała swój określony styl. Stała się ikoną
Shaumbry na całym świecie. Siedzieliśmy zatem dłuższą chwilę i w pewnym
momencie – przepraszam, Edith (…) – zapytałem: „Edith, dokąd teraz? Co
chcesz robić?”
A ona odpowiedziała: „Chcę iść na Theos. Muszę się
od-świeżyć. Muszę mieć swoją własną przestrzeń. Muszę zintegrować
wszystko, co zrobiłam jako człowiek na planecie. Muszę po prostu oderwać
się od wszystkiego. Nie chcę iść do sfer okołoziemskich. Wiem, że
natknę się tam na rodzinę i to nie byłoby zbyt dobre. Chcę czegoś...” –
nazwała to spa, coś jak duchowe spa na Theos.
Tak więc udałem się
tam z nią – a wiem, że niektórzy z was spotkali ją robiąc DreamWalk lub
po prostu myśląc o niej – odprowadziłem ją na Theos i powiedziałem:
„Edith, wrócę za parę dni”, czyli dzisiaj. Zamierzam zaprosić Edith na
chwilę, żeby przekazała kilka swoich myśli i spostrzeżeń. Jeśli nie masz
nic przeciwko temu, Linda, czy mogłaby zająć twoje krzesło?
LINDA: Oczywiście.
ADAMUS: Tak.
LINDA: Absolutnie.
ADAMUS: Tak. A więc...
LINDA: Proszę bardzo.
ADAMUS:
...weźmy wszyscy głęboki oddech zapraszając do nas Edith, na Shoud 2 z
serii Merlin Ja Jestem. Weźcie porządny, głęboki oddech. Och, Edith.
Edith opiera się, pamiętacie, jak kiedyś opierała się wejściu na scenę,
ale tak naprawdę uwielbiała to. A więc Edith, witaj. Mam nadzieję, że
wszyscy cię zobaczą, a jeśli nie, to poczują cię tutaj.
A więc
Edith, wspomniałem wszystkim, że poszłaś na Theos. Jesteś teraz na
Theos. A co z wcielonym Urzeczywistnieniem? Dlaczego nie zostałaś?
A
ja będę tłumaczył Edith dla tych z was, którzy nie słyszą, tak jak Vili
tłumaczy na hiszpański. A więc, Edith, dlaczego nie zostałaś?
I
chciałbym, żebyście poczuli jej odpowiedź, zanim prze-tłumaczę. A Edith
mówi w swoim stylu: „Cóż, to było po prostu zbyt trudne. Zbyt trudne.
Czekałam i czekałam, i nic się nie wydarzało. Nie miałam pieniędzy, nic z
tego dostatku, o którym mówisz, Adamus, i w końcu, po prostu – moje
ciało się poddało”.
OK, Edith. Edith, czy zamierzasz wrócić na Ziemię na ko-lejne wcielenie?
(krótka pauza)
„Tak”.
Edith,
normalnie powiedziałabyś to nieco szorstkim głosem i pewnie
powiedziałabyś raczej: „Nie!” Tymczasem mówisz nam „tak”. Wrócisz na
kolejne wcielenie. A dlaczego, Edith?
(pauza)
Otóż Edith ma do powiedzenia coś, czym chciałaby się ze wszystkimi podzielić, kilka rzeczy.
Edith
mówi, że chce wrócić przede wszystkim dlatego, że czegoś w jej życiu
zabrakło – szeregu rzeczy, jeśli się nie mylę, ale była taka jedna,
której naprawdę brakowało w twoim życiu – i była to jej utracona miłość.
Jej utracona miłość, ukochany, z którym spędziła wiele, wiele wcieleń, a
którego podczas tego jej wcielenia nie było. Ślubowali sobie coś dawno
temu, a ona mi mówi, że to było jeszcze w czasach Jeszuy. Ślubowali
sobie, że wrócą razem na swoje wzniesienie, które teraz nazywamy
Urzeczywistnieniem, a ten, którego miała nadzieję spotkać w tym życiu,
nie pojawił się. A ona czekała, czekała i czekała. Niekoniecznie była
tego świadoma, ale często śniła o tym po nocach, o tej prawdziwej
miłości wszystkich swoich wcieleń. Chcieli swojego wzniesienia dokonać
razem. Powiedziała, że w jednym ze swoich wcieleń nawet razem odebrali
sobie życie myśląc, że to będzie właściwe rozwiązanie, ale okazało się,
że to nie doprowadziło do wzniesienia.
Do tego wcielenia przyszła
w roku 1938 w nadziei, że on – i, Edith, nie chcę go nazywać bratnią
duszą; wiem, że używałaś tego określenia, albo określenia bliźniaczy
płomień – w nadziei, że jej prawdziwa miłość też tu będzie, że ona go
znajdzie, albo on ją znajdzie, a lata mijały. Ach, lata jej dzieciństwa,
i wtedy oczywiście niekoniecznie się go spodziewała. Potem lata, kiedy
była nastolatką, a jego nie było. Czuła głęboki smutek, ale wciąż
czekała, czekała, czekała. Miała kilka innych związków, w ich wyniku
dzieci, ale nigdy nie było prawdziwej miłości w jej życiu. Byli to
niejako zastępcy. I w rzeczywistości – taak, Edith dodaje – czuła się w
pewnym sensie winna z powodu tych innych związków, jakby zdradzała
swojego prawdziwego ukochanego.
Czekała, czekała, czekała,
czekała, jakby siedziała – mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu,
że to mówię, Edith – ale jakby siedziała na tym samym krześle, nigdy
się nie ruszając, obawiając się, że gdyby przeniosła się na inne
krzesło, czyli gdyby zmieniła coś w swoim życiu, straciłaby szansę na
to, że jej prawdziwa miłość ją odnajdzie. Tak więc rok po roku siedziała
na tym samym krześle, co oznaczało, że nie chciała zrobić nic, co
mogłoby wpłynąć, mogłoby sprawić, że on by jej nie odnalazł.
Mówi,
że jej serce czuło się samotne. Nawet swoją agencję nieruchomości
nazwała „Heart Realty”, myśląc, że może to wyśle jakiś rodzaj energii
lub wibracji, aby mógł ją znaleźć, ale nie pojawił się. Czekała, czekała
i nie zmieniała tego krzesła. Nie przyzwoliła na energie obfitości w
swoim życiu. Nie dopuściła innych ludzi zbyt blisko siebie, bo czekała.
Mniej
więcej miesiąc temu, kiedy dokonała rzeczywistego przejścia,
dowiedziała się, że ten, który był jej prawdziwą miłością, został zabity
w młodym wieku w tym wcieleniu, i że już się z nią nie spotka. Zdała
sobie sprawę, kiedy ponad miesiąc temu zaczęła przechodzić na tamtą
stronę, że on zawsze przy niej był, zachęcając ją do jej własnego
Urzeczywistnienia i mówiąc: „Edith! Edith! Zrób to! Ja pójdę twoim
śladem. Pójdę później, ale zrób to teraz dla siebie”. Ale nie, Edith
siedziała na tym samym krześle, niczego nie zmieniała.
Więc pytam cię: „Edith, żałujesz czegoś?”
(krótka pauza)
Hm.
Tylko tego, że on się nie pokazał, ale tego, że czekała nie żałuje,
mówi, bo miłość jest czymś tak głębokim i tak wspaniałym.
Zatem, Edith, co teraz? Co teraz? Jesteś gotowa dokonać swojego Urzeczywistnienia w innym życiu, z nim lub bez niego?
(krótka pauza)
Otóż
Edith mówi, że teraz wie, iż dla niej ważne jest, żeby przyzwolić na
miłość i dostatek oraz własne Urzeczywistnienie nie oglądając się na
nikogo. Ale, gdyby miała wybór, wolałaby to zrobić z nim.
Edith,
chcielibyśmy coś dla ciebie zrobić dzisiaj na tym Shoudzie. Niewielu
pośród Shaumbry wyróżnia się tak bardzo jak ty, którzy, jak ty, byliby
przykładem dla nas wszystkich, którzy są – mam nadzieję, że nie masz nic
przeciwko temu, że to powiem – tak upartą zrzędą jaką ty byłaś.
Niewielu Shaumbra staje się taką ikoną samego życia, wyzwań i trudności.
Nie ma zbyt wielu Shaumbra, którzy wypowiadaliby się tak bez ogródek
jak ty to robiłaś na Shoudach.
Chcielibyśmy więc, Edith,
poświęcić teraz chwilę na uhonorowanie cię za twoje życie, uhonorowanie
cię jako jedną z pierwszych założycielek Shaumbry, za wprowadzenie wielu
innych do Karmazynowego Kręgu. Chcielibyśmy uhonorować cię za to, że
nas rozśmieszałaś. Chcielibyśmy uhonorować cię za twoją szorstkość
względem mnie, Adamusa, ponieważ wiem, że tak wielu innych ludzi miałoby
na to ochotę i chcielibyśmy uhonorować cię za twoje przekonania, nawet
jeśli powodowały one, że pozostawałaś na tym samym krześle.
I
przypomnij sobie, Edith, co ci mówiłem, gdy mieliśmy jedno z naszych
starć podczas Shoudu. Przypomnij sobie, jak powiedziałem: „Edith, zmień
krzesło. Zmień coś w swoim życiu”, ponieważ były dwie opcje w tym
momencie. Jedna z nich – w tamtym czasie, kiedy to mówiłem – to żyć
kolejne dwa lata i siedem miesięcy. Potem to było dwa lata i pięć
miesięcy, albo mogłabyś żyć 30 lub 40, 50 lat dłużej. A ty zaczęłaś
przewracać oczami, kiedy powiedziałem, że mogłabyś żyć 30, 40, 50 lat i
więcej, bo w głębi wiedziałaś, że czekasz i że utracona miłość nie
pojawi się w tym momencie twojego życia. Innymi słowy, byłaś gotowa
odejść.
To była najważniejsza rzecz dla ciebie i to, droga Edith,
ma w sobie piękno. To piękno kochania kogoś tak bardzo, że gotowa byłaś
na niego czekać. Piękno pielęgnowania uczucia w sercu każdego dnia,
wiedząc, jak wiele wspólnie ze sobą przeżyliście, wiedząc, do jakiego
stopnia go kochasz; nie ma w tym nic złego.
A Edith dodaje w tym
miejscu, że niekoniecznie poleciłaby to innym, że największym dowodem
miłości, jaki mogłaby ofiarować swojemu prawdziwemu ukochanemu, byłoby
przyzwolić na własne Urzeczywistnienie i być tu dla niego, gdy nadejdzie
jego czas.
Ale Edith, szanujemy i błogosławimy cię za wszystko,
co dałaś Shaumbrze na całym świecie. Zatrzymajmy się na chwilę wszyscy. A
co powiesz, Linda, na to, żeby przyjść tutaj i poprowadzić oddychanie
na cześć Edith? (Linda wraca na swoje miejsce) Nie przesłaniaj jej. (…)
Tak. Stań tam. Ona jest... taak. Co powiesz na oddychanie na cześć
Edith, jednej z klasycznych Shaumbra wszechczasów?
LINDA: A zatem
weźmy kilka porządnych, głębokich oddechów. Oddychajmy honorując Edith.
Taki charakter, taki przykład dla nas. Weźcie porządny, głęboki oddech i
poślijcie Edith swoją miłość i energię, nasze uznanie dla niej.
Oddychajcie tym uznaniem, które mieliśmy dla Edith z wszystkimi jej
numerami i uporem. Zawsze była prawdziwą Shaumbrą. Wdychajcie energie
tej prawdziwej Shaumbry, Edith – Edith Proctor – które są tu dla nas.
Zawsze z nami.
Weźcie ten porządny, głęboki oddech. Weźcie ten porządny, głęboki oddech.
Przekażcie
jej swoją miłość. Niech poczuje to uznanie. Powtórzę jeszcze raz, że
często była niesamowitym przy-kładem dla nas wszystkich, przykładem
obrazującym tak wiele życiowych wzlotów i upadków.
Oddychajcie. Oddychajcie, wyrażając uznanie dla Edith.
ADAMUS:
Dobrze. Dziękuję, a Edith jest dość zakłopotana w tej chwili, ale
cieszy się, że nie ma jej tu fizycznie, bo prawdopodobnie byłaby cała
czerwona z zawstydzenia. Posyła swoją miłość, swoje serce wszystkim
Shaumbra na całym świecie i mówi: „Nie ustawajcie. Nie ustawajcie”.
A więc, Edith, co dalej? Co będzie dalej?
(krótka pauza)
Powiedziała, że wróci na chwilę na Theos i rzeczywiście się zregeneruje, odzyska swoją własną energię.
A potem co?
Mówi, że kolejne wcielenie na Ziemi. Jej ostatnie wcielenie. Obiecuje sobie, że tym razem będzie to jej ostatnie wcielenie.
A jak długo zamierzasz odczekać do powrotu?
(krótka pauza)
„Tydzień!” powiada. Edith, ja bym się tak nie śpieszył. (…) Tydzień. Ja bym poczekał.
Och,
powiedziała, że chce wrócić do rodziny należącej do Shaumbry, młodej
rodziny Shaumbra, która myśli o posiadaniu dzieci. Chętnie przyjdzie do
rodziny z odpowiednim wychowaniem. A zatem, Edith, poczekałbym trochę
dłużej niż tydzień.
Dziękuję ci. Dziękuję za przybycie tutaj. Pora, żebyś wróciła na Theos i trochę się odświeżyła.
Coś na pożegnanie?
Hm.
Powiedziała: „W końcu jedyną istotą, którą możesz naprawdę kochać,
jesteś ty sam, ale naprawdę miło jest mieć ukochanego swojej duszy”.
Dziękuję, moja droga. Dziękuję.
OK, ruszajmy dalej. Edith, co za charakter. (…) Słyszę, jak odlatujesz, Edith. Co za charakter. Taak. (…) Tak. OK.
Dobrze. A więc, weźmy porządny, głęboki oddech.
(Jestem Merlinem SHOUD 2 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz