Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem suwerennym.
Ach!
Jakże zachwycają mnie panujące tu energie, kiedy tak przygotowujemy się
do tego Shoudu, jestem zachwy-cony tym, jak dalece sprawy zaszły,
zachwycony tym, jak to wytrzymujecie. I wiem, że nie uważacie, iż cały
czas jest tak łatwo, ale jesteście wytrzymali. Wytrzymali, co oznacza,
że przyjmujecie wszystkie te rzeczy, które dzieją się w waszym życiu i
radzicie sobie z nimi z pewną dozą lekkości i wdzięku. Wiem, że różnie
to odczuwacie. Wiem, że wiele się dzieje, nie tylko na jawie, ale
również gdy śnicie w nocy.
To jest specjalny Shoud. Poprosiłem o
numer 12 w tej serii Pasja 2020. Zazwyczaj jest 11 – to dobra liczba,
daje Cauldre’owi, Lindzie, trochę przerwy, trochę czasu wolnego – ale
poprosiłem o ten dwunasty, bo teraz jest szczególny czas. Jest wyjątkowy
pod każdym możliwym względem, a ja nie zamierzam dużo gadać. Pewnie się
z tego cieszysz, droga Lindo.
LINDA: Och, możesz robić, co tylko zechcesz.
ADAMUS: Jestem tego świadom (…), ale nie będę dużo mówił. Będziemy mieli dość długą merabę.
LINDA: Hmm.
ADAMUS: I nazwę ją supermerabą, bo będzie jeszcze głębsza, niż zwykle.
LINDA: Mm.
ADAMUS:
To jest właśnie ten czas. To jest ten czas. Jest pierwszy dzień
sierpnia, trwa to bardzo szczególne Lato Urzeczywistnienia. I wiem, że
Cauldre bardzo się tym interesuje, ale też niepokoi się, bo
powiedziałem, że tysiąc, a może więcej Shaumbry wejdzie w
Urzeczywistnienie tego lata.
Teraz mnie prosi: „Zdefiniuj lato.
Co to jest lato?” Trwa ono dotąd, dopóki dni są ciepłe i długie. To jest
lato. A więc nie wiążmy tego z kalendarzem. Nie mówmy, że koń-czy się z
upływem sierpnia lub w połowie września, lecz że trwa tak długo, jak
długo jest ciepło – to jest lato. Wiem, że niektórzy z was zastanawiają
się, co ja właściwe mówię. Dowiecie się.
Zatem to jest bardzo wyjątkowy Shoud. Nie za dużo gadania, nie za dużo wygłupów. Wiesz, ja uwielbiam wygłupiać się z Shaumbrą.
LINDA: Naprawdę?
ADAMUS: Tak, naprawdę. Uwielbiam się wygłupiać.
LINDA: Z pewnością.
ADAMUS: Eech, taak?
LINDA: I podobają ci się te koszulki z psychicznym króliczkiem?
ADAMUS: Nie powiedziałem tego.
LINDA: Myślałam, że to właśnie taki wygłup?
ADAMUS:
To wygłup Cauldre'a, nie mój – może zrobilibyśmy zdjęcie psychicznego
króliczka, co? – i ty też masz go na swojej koszulce, droga Lindo.
LINDA: Też mam, po to częściowo, żeby świętować.
ADAMUS: Świętować?
LINDA: Tak.
ADAMUS: Świętować co?
LINDA: Twoje urodziny.
ADAMUS: O kurczę,! Nie chodzi o mnie, ale co my tu ma-my? (…)
ADAMUS: Co... Och! Och! (…)
LINDA:
Musieliśmy przygotować coś odpowiedniego, Ada-mus. (Kerri wnosi tort ze
świeczką, a z głośników płynie piosenka „Happy Birthday”) Wiesz,
podobno są to płatki owsiane i czekolada.
ADAMUS: O, „Happy Birthday”!
LINDA: „Happy Birthday”. (Piosenka „Happy Birthday” płynie dalej, a Kerri oddala się z tortem)
ADAMUS: Hej, przynieś ten tort z powrotem! Ja naprawdę chciałbym kawałek.
KERRI: OK. Jeśli chcesz zdmuchnąć świeczkę, zdmuchnij. (Adamus zdmuchuje świeczkę) Ach!
LINDA: Och!
ADAMUS: Ooch, to nie jest społecznie poprawne.
LINDA: Hej, hej! (ekipa macha światełkami)
ADAMUS: Taak. Ooch! Mamy tam z tyłu sali całą ekipę. Cóż za świętowanie!
LINDA: Tak!
ADAMUS: Cóż za świętowanie!
LINDA: Wszyscy cię kochamy. Wszyscy w sieci świętują.
ADAMUS: Ach! Jej, czuję się zaszczycony tym wszystkim. 3 sierpnia, moje urodziny. Co powiesz na 304 lata, czy coś koło tego?
LINDA: Według twoich zapewnień.
ADAMUS: Mm, po prostu niesamowite.
LINDA: Mhmm. Mhmm.
ADAMUS: Bardzo dziękuję za uznanie.
LINDA: Kochamy cię i, wiesz, zasługujesz na to.
ADAMUS: Och, dziękuję, dziękuję.
LINDA Tak. Chcesz trochę tego tortu?
ADAMUS: Jak najbardziej. Taak.
LINDA: Nie wiem dlaczego, ale wyczuwam to.
ADAMUS: Nie Cauldre to mówi, tylko ja. Chodzi mi o to...
LINDA: Wyczułam to.
ADAMUS: Tak.
LINDA: Taak, taak!
ADAMUS: Ciekawie wygląda ten tort, nie jak większość tortów. Co jest...
KERRI: Jest bez mąki.
ADAMUS: Bez mąki. Jak go się robi?
LINDA: Ooch! Ostrożnie.
ADAMUS: Musiałem się wcielić...
LINDA: Och, dziękuję, miss Kerri.
ADAMUS: ...w niewłaściwym czasie, bo za moich czasów nie mieliśmy bezmącznych ciast.
LINDA: Proszę bardzo, sir.
ADAMUS: Ach, dziękuję. Dziękuję. Jeśli więc nie masz nic przeciwko temu, będę jadł podczas rozmowy... ten bez-mączny...
LINDA: To takie niepodobne do Geoffreya, że chce mi się śmiać.
ADAMUS: Mmm. Mmm-mmm.
LINDA: Jak ci smakuje?
ADAMUS: Mm-mm. (oferuje kawałek Lindzie)
LINDA: Nie, nie. Nie, nie. Dziękuję. Dziękuję, później. Ja się poczęstuję później.
ADAMUS: Mmm!
LINDA: (…) Mm!
ADAMUS: Niebo w gębie. Zabiorę go dziś wieczorem do Klubu Wzniesionych Mistrzów, bo jest lepszy nawet od te-go, co tam serwują.
LINDA: Pamiętaj, że mamy go dużo. Mamy dużo.
ADAMUS: Poradzimy sobie jakoś z nim.
LINDA: OK. Dobrze. No wiesz, nie musisz się śpieszyć.
ADAMUS: Mm! Mm! Mm! Mm! Mm! Mm! Jest pyszny.
LINDA: Taki powinien być.
ADAMUS:
To jest jak czekoladowy seks dla ust. To było po prostu absolut...
teraz potrzebuję trochę tego (kawy), żeby to spłukać. Tak, czekoladowy
seks. Ekipa produkcyjna mnie o to spytała. (wypija łyk kawy) Mm.
Cudowne. Dziękuję. Dziękuję. Można go zatrzymać? Odłożymy na bok.
LINDA: Jesteś pewien?
ADAMUS: Tak. Zjemy więcej...
LINDA: Och, zaczekaj! Och, odstawimy tutaj, żebyś mógł podejść i...
ADAMUS: Dobrze. Dobrze.
LINDA: ...uszczknąć sobie kawałek, jak ci przyjdzie ochota. Dziękuję, Kerri.
ADAMUS: Na czym stanąłem przed tą wspaniałą przerwą? Cudowna przerwa i wspaniała dystrakcja.
LINDA: Dobrze.
ADAMUS: Ludzie są coraz lepsi w odwracaniu uwagi.
LINDA: To także miesiąc urodzin Geoffreya.
ADAMUS: Ach! O tym później, teraz skupmy się na moich. (Linda chichocze)
Tak
więc jesteście w tym szczególnym czasie na tej planecie i dlatego
poprosiłem o ten Shoud. Normalnie zaczęlibyśmy nową serię. Zaczniemy
nową serię w październiku. To będzie... jak się nazywa ta seria?
LINDA: „Merlin, Ja Jestem”, tak mi się wydaje.
ADAMUS:
Seria „Merlin, Ja Jestem” zacznie się w październiku. Ale na razie
chodzi o nasz wspólny czas tutaj. Nie zamierzam dużo mówić. Zrobimy
raczej długą supermerabę.
LINDA: Tak!
ADAMUS: Jest tak
wiele powodów, by teraz po prostu przyzwolić na transformację – tak
wiele – a Cauldre, jak powiedziałem wcześniej, trochę się niepokoi i
pyta: „Czy naprawdę będziemy mieli ich ponad tysiąc? I co właściwie się
stanie tego lata? Jak to wszystko się odbędzie?” To czas dla was
wszystkich, zwłaszcza dla Cauldre'a, żeby wziąć głęboki oddech i zdać
sobie sprawę, że to wy zdecydowaliście, żeby teraz być tutaj.
- Adamus Saint-Germain
Tł. Marta Figura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz