Urzeczywistnienie
Zacznijmy
od tego, gdzie jesteśmy teraz – w Lecie/Zimie Urzeczywistnienia. Jeśli
nie macie nic przeciwko temu, nazwę to Latem – Latem Urzeczywistnienia.
Mówię o tym już od jakiegoś czasu, powiedziałem, że do końca tego lata
zdecydowanie oczekuję, że co najmniej tysiąc Shaumbra przyzwoli na swoje
Urzeczywistnienie.
„Skąd to będzie wiadomo?” – możecie zapytać.
Czy opublikujemy może listę w Magazynie Shaumbry, taką jak lista ludzi
współpracujących z Karmazynowym Kręgiem na całym świecie, o czym
wspominał Cauldre, tyle że tym razem byłaby to lista urzeczywistnionych
Mistrzów? Wątpię w to. Wątpię, żeby naprawdę chciano umieszczać na niej
swoje nazwiska, bo to zbyt osobista i prywatna sprawa.
Jak
wspomniałem na jednym z naszych ostatnich spotkań, kiedy wchodzi się w
Urzeczywistnienie następuje zwykle etap, kiedy nie ma się ochoty o tym
mówić. Nie chce się tego ujawnić i trwa to sześć, może nawet 12
miesięcy. Tak bardzo jest to osobiste przeżycie. I nie chcę powiedzieć,
że to dlatego, iż jest ono tak kruche, lecz dlatego, że jest tak cenne i
czyste. Nie chce się, żeby zostało splamione czyimiś myślami, opiniami,
wyobrażeniami o nim. Poza tym, jest to po prostu czas na to, żeby się w
nim zanurzyć, delektować się nim, być w nim.
Torowaliście sobie
ku niemu drogę przez tak wiele wcie-leń, aż wreszcie w drugiej części
obecnego wcielenia przyzwalacie na nie. Teraz większość z was poczuje,
że nie ma potrzeby bić w bęben, triumfalnie walić pięściami w pierś, czy
robić coś w tym stylu. Niektórzy z was może zechcą. Niektórzy z was
może zechcą i nie ma w tym ni-czego złego, ani dobrego. To tylko sposób,
w jaki chcecie zareagować. Ale zdecydowana większość będzie naprawdę
chciała spędzić czas ze sobą. To być może okaże się jednym z najbardziej
przejmujących momentów ich wcieleń na tej planecie, ten bezcenny okres
sześciu-dwunastu miesięcy.
Nie muszą nawet pisać o tym do
Karmazynowego Kręgu, a na pewno wiedzą, że Karmazynowy Krąg tak czy
inaczej tego nie potwierdzi. To sprawa indywidualna. Niekoniecznie
zechcą rozpowszechniać informację po wszystkich mediach
społecznościowych. Niekoniecznie będą pisać o tym książki, ponieważ jest
to tak głęboko osobiste przeżycie, a wewnętrzna wiedza podpowiada, że
każdy zrobi to po swojemu.
Nie ma żadnego nauczyciela w tej
końcowej części drogi, w tym finale waszego dotarcia do
Urzeczywistnienia. Nie jestem waszym nauczycielem. Jestem lustrem.
Jestem wielkim lustrem dla każdego z was. Ani jedno słowo, które
wypowiadam nie ma was czegokolwiek nauczyć. Po prostu was odzwierciedlam
i dlatego możemy robić takie Shoudy i może ich słuchać pięć, dziesięć,
dwadzieścia tysięcy ludzi, a wszyscy oni będą je słyszeć inaczej,
ponieważ w Shoudach słyszą samych siebie. Zdają sobie sprawę, że jest w
nich coś więcej, ale czują, że jest to coś bardzo osobistego. Nie chodzi
tu o mnie. Słyszycie Siebie, wyczuwacie Siebie.
Tak więc, moi
drodzy przyjaciele, jesteśmy oto w tym Le-cie Urzeczywistnienia. Skąd
będziemy to wiedzieć pod koniec lata? Cauldre zadaje mi to pytanie co
najmniej 20 razy dziennie, a ja ciągle udzielam mu tej samej odpowiedzi.
Czy to nie jest szalone, że ciągle myśli, iż odpowiedź się zmieni? Może
po prostu wymyślę coś, co go uspokoi, żeby przestał ciągle pytać: „Skąd
będziemy wiedzieć? Skąd będziemy wiedzieć?” Wczujcie się w to. Po
prostu się wczujcie. Dowiecie się, kiedy przyjdzie pora i gotowość, żeby
wiedzieć – i to wszystko. To wszystko.
Ale oto znajdujemy się w
tym czasie Urzeczywistnienia. Jesteśmy w środku lata – lub w środku
zimy – ale po-wiedzmy, że w środku lata wchodzenia w Urzeczywistnie-nie.
Rzecz nie w tym, że wielki zegar tyka. To raczej jakby coś się
odsłaniało, rozplątywało i otwierało, a wszystko to w samym środku tego
szaleństwa koronawirusa. To nie przypadek, że to wszystko dzieje się w
tym samym czasie.
- Adamus Saint-Germain
Tł. Marta Figura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz