Co jest w powietrzu?
A zatem, co jest w powietrzu? Wczujcie się w to przez chwilę.
KIRSTIE: W powietrzu unosi się dym.
ADAMUS: W powietrzu unosi się dym. Dlaczego tak się dzieje?
KIRSTIE: Ponieważ Cauldre był zbyt długo na zewnątrz i...
ADAMUS: (chichocze) Oddawał się nałogowi.
KIRSTIE: ...popalał sobie.
ADAMUS:
Tak, tak. A więc mówisz, że dym w powietrzu, który pokrywa większą
część Stanów Zjednoczonych, pochodzi z tego. (pokazuje pudełko
papierosów)
KIRSTIE: Taak, wszystko przez ciebie.
ADAMUS: Może powinien rzucić palenie. Taak. A więc, OK, w powietrzu unosi się dym, ale skąd...?
KIRSTIE: Z zachodniej części kraju, która płonie.
ADAMUS:
Och, OK. Po prostu błaha, mała rzecz. OK. Co jeszcze? Wejdź bardziej w
głąb „I”. Co jeszcze dzieje się teraz na planecie? Co jest w powietrzu?
KIRSTIE: Mgła przesłaniająca świadomość.
ADAMUS: Mm. Prawda. Taak, taak. To jest dobre.
KIRSTIE: Czyli brak świadomości.
ADAMUS: Taak, dobrze. OK. Dzięki.
KIRSTIE: Nie ma za co.
ADAMUS: Linda.
LINDA: Ktoś jeszcze?
ADAMUS:
Co jest w powietrzu? Taak. To jest moja ulubiona część. Tęskniłem za
tym. Przez tak wiele miesięcy nie mogłem tego robić. Witaj, Davidzie.
DAVID: Witaj!
ADAMUS: Co jest w powietrzu?
DAVID: (śpiewając) Zmiana, zmiana, zmiana, zmiana!
ADAMUS: Och, dobrze, dobrze. (śmiech) Dobrze. Śpiewasz całkiem nieźle. Taak. Co się zmienia? Właściwie to oczywiste.
DAVID: Od A do Z. Wszystko.
ADAMUS:
Wszystko. To jest dobra odpowiedź. Wszystko. Dobrze. Gdybyś miał to
ocenić w skali od jednego do 10, przy czym jeden oznaczałby brak
większych zmian, niejako odmierzając drogę, którą przeszliśmy przez
ostatnie kilka tysięcy lat do teraz, to gdzie jesteśmy obecnie?
DAVID: Na setce.
ADAMUS: Na setce, OK. Nie za bardzo trzyma się instrukcji. (David się śmieje) – od jedne-go do 10 – ale to typowy Shaumbra...
DAVID: Taak!
ADAMUS: ... jeśli wiesz, co mam na myśli. OK, dobrze. W porządku. Daj mi jeden przykład zmiany.
DAVID: (milczy przez chwilę) Ludzie zaczynają teraz integrować się ze swoją boskością.
ADAMUS: Może. (Adamus chichocze)
DAVID: Chodzi o Shaumbrę. Chodzi o Shaumbrę.
ADAMUS: Och, o Shaumbrę. O Shaumbrę, z tym bym się zgodził. A ludzie?
DAVID: Nie, chodzi o Shaumbrę.
ADAMUS:
Jak wielu z was uważa, że ludzie naprawdę zaczynają teraz integrować
się ze swoją boskością, radośnie, otwarcie? Niewielu. Taak. Shaumbra,
taak.
DAVID: Taak.
ADAMUS: Shaumbra, taak.
DAVID: Taak.
ADAMUS: Dobrze. Dziękuję ci, David.
DAVID: Dziękuję.
ADAMUS:
Jeszcze parę osób. Co daje się wyczuć w powietrzu? Weźcie głęboki
oddech. A teraz wydostańcie się z umysłu. Nie myślcie o Lindzie krążącej
po sali i podającej mikrofon. Jeśli nie chcecie mikrofonu, załóżcie
maseczkę, a wtedy ona uzna, że nie byliście szczepieni. Tak więc szybko
załóżcie maseczkę. Tak, ona już wie, kim jesteście.
Co jest w powietrzu, Tess? Cześć! Minęło sporo czasu.
TESS: Tak.
ADAMUS: Gdzie byłaś?
TESS: Wszędzie.
ADAMUS: Wszędzie! Dużo podróżowałaś?
TESS: Nie.
ADAMUS: Owszem, podróżowałaś. Nie samolotami...
TESS: To właśnie chciałam powiedzieć, nie...
ADAMUS: ...w inny sposób.
TESS: ...fizycznie.
ADAMUS: Dużo podróżowałaś.
TESS: Tak, podróżowałam.
ADAMUS: Taak. Jak tam jest?
TESS: (wzdycha) Chodzi o ludzi? O zbiorową świadomość?
ADAMUS: Nie, wiele podróżowałaś między wymiarami, wiele podróżowałaś eterycznie.
TESS: Taak.
ADAMUS:
To znaczy, taak, widzę cię w najróżniejszych zakątkach stworzenia.
„Och, tam jest Tess! Co ona tu, do cholery, robi?” (Tess chichocze)
TESS: (szeptem) To tylko ja!
ADAMUS: Tak, naprawdę. Naprawdę. Dużo podróżowałaś.
TESS: Taak.
ADAMUS: Dużo dziwnych snów?
TESS: Tak.
ADAMUS: Taak, taak.
TESS: Taak.
ADAMUS:
Dużo podróży. Jak ci idzie, tak ogólnie, no wiesz, jak jest z twoją
równowagą – fizyczną, mentalną, psychiczną, duchową, czy inną?
TESS:
Przeważnie, naprawdę o wiele bardziej niż dawniej, czuję się pewnie i
naprawdę oswajam się ze swoją energią i jak ją regulować czy kierować
nią, jak ją odkrywać.
ADAMUS: Trudniej ci jest teraz być z innymi ludźmi?
TESS: Czy trudniej?
ADAMUS: Czy trudniej.
TESS: Nie.
ADAMUS: Trudniej nie mogłoby być! (obydwoje chichoczą)
TESS: Nie, powiedziałabym, że raczej sprawniej mi się nawiguje po wodach życia publicznego niż kilka lat temu.
ADAMUS: Dobrze. OK. A więc, co jest w powietrzu?
TESS: Och, wszystko co chcesz – cząsteczki, dym, powódź, mgła, ogień.
ADAMUS: Tak, ale wczujmy się teraz w świadomość.
TESS: Ach, mentalnie. Powiedziałabym, że brak równowagi psychicznej.
ADAMUS: Brak równowagi psychicznej.
TESS: Ja naprawdę czuję niepokój.
ADAMUS: OK.
TESS:
Potem on wejdzie w moją przestrzeń i będę musiała... to właśnie mam na
myśli mówiąc o nawigacji. Uczysz się, jak szybko prześlizgiwać się…
ADAMUS: Tak. Dobrze.
TESS: ...swoją świadomością, ponieważ świadomość zbiorowa jest gęsta i jest w niej wiele pęknięć.
ADAMUS: Puknięć? (kilka chichotów) Pęknięć, pęknięć. OK, dobrze. Dziękuję.
TESS: Tak.
ADAMUS:
Doceniam to. Miło widzieć cię tutaj. Robisz ostatnio dużo rzeczy typu
Oh-Be-Ahn. Nie wiem, czy ludzie zdają sobie z tego sprawę, ale ja wiem,
że ty je robisz. Jesteś w tym. Taak.
Iwona, jak się masz?
IWONA: Świetnie, dziękuję.
ADAMUS: Dobrze.
IWONA: Czuję się wspaniale! (chichocze)
ADAMUS: Cieszę się, że znów cię widzę. Dobrze.
IWONA: Ja też się cieszę, że cię widzę.
ADAMUS: Co daje się wyczuć w powietrzu?
IWONA: Gęstość zbiorowej świadomości i coś, co odczuwam jako rozciąganie się dualności.
ADAMUS: Taak.
IWONA: Jeśli w jednej części świata są powodzie, a w drugiej pożary, to czuję, że dualność właśnie się rozciąga.
ADAMUS:
Taak, i dobrze jest tutaj zwrócić uwagę na pogodę, pogoda jest
generalnie kształtowana, tworzona, przez świadomość. Wiesz, można
studiować pogodę przez cały dzień i uczyć się o jej uwarunkowaniach z
naukowego punktu widzenia, ale tak naprawdę na pogodę na planecie wpływa
świadomość i teoretycznie na planecie, teoretycznie, powinna być
łagodna, umiarkowana pogoda przez większość czasu, a nie ta huśtawka.
Tak było dawniej. Ale obecnie powinno być całkiem spokojnie, a nie jest.
IWONA: Nie jest.
ADAMUS:
Nie. Pogoda reaguje na świadomość, a pogoda obejmuje, według mnie,
takie rzeczy jak te dzikie pożary, powodzie i inne zjawiska. Wskaż jedną
z rzeczy, które dzieją się w związku z pogodą i planetą, fizyczną
planetą?
(Iwona milczy)
Za dużo myślisz. Już to miałaś. Już to miałaś, a potem zaczęłaś się nad tym zastanawiać.
IWONA: Tak, jak wspomniałam, dualność jest właśnie teraz podważana.
ADAMUS:
Tak. Dualność jest podważana, a także właśnie teraz, jak już mówiliśmy,
Gaja odchodzi. Gaja mówi: „OK, ludzie. To jest wasze miejsce. Teraz wy
przejmujecie stery”. A to skutkuje wieloma zjawiskami, które z jednej
strony wnoszą chaos, ale z drugiej strony jest to właściwie bardzo,
bardzo dobre, ponieważ ludzie muszą zająć się planetą, jak nigdy dotąd.
I, wiecie, biorąc wszystko pod uwagę, nie upłynie wiele czasu, kiedy
ludzie zmuszeni będą przejąć odpowiedzialność za tę planetę.
Eech,
trochę wykraczam poza temat, ale nie ma takiej planety w całym
stworzeniu, gdzie isto-ty, które ją zamieszkują, miałyby przejąć za nią
pełną odpowiedzialność. Nie ma wielu miejsc we wszechświecie, gdzie
przebywające tam istoty są zakorzenione, osadzone, wcielone w fizyczną
strukturę taką jak ta, a nawet jeśli takie są, nie ma tam takiej grupy,
która uczyłaby się teraz brać odpowiedzialność za swoją planetę, za
swoje miejsce zamieszkania. To jest wręcz fenomenalne i wszyscy,
wszystko obserwuje, co się tu teraz dzieje. Tak. Dobrze.
Dla
zaoszczędzenia czasu dam moją odpowiedź na pytanie, co jest w powietrzu,
a wy to po-czujcie – Tess właściwie tę rzecz nazwała – niepokój. Chyba
najpierw powiedziałaś o braku równowagi psychicznej, co jest bardzo
prawdziwe, ale chodzi o ogromny niepokój na planecie w tej chwili, i to
on sprawia, że czujesz się zaniepokojona, sprawia, że wszyscy czujecie
się zaniepokojeni.
Co to jest niepokój? Linda, co to jest
niepokój? Nie żebyś kiedykolwiek go odczuwała, ale... (kilka chichotów)
Przebywając w pobliżu Cauldre'a i mnie…
LINDA: Intensywne poczucie dyskomfortu.
ADAMUS: W związku z czym?
LINDA: Czymkolwiek.
ADAMUS: Czymkolwiek.
LINDA: W związku ze sprawami, które są poza kontrolą.
ADAMUS: OK, robisz założenie, że są poza kontrolą. OK.
LINDA: No właśnie.
ADAMUS:
Tak więc wszędzie teraz na planecie daje się odczuć ogromny niepokój,
czego stajecie się świadomi w sposób widzialny i odczuwalny, mając do
czynienia z dziwną pogodą, pożarami, powodziami czy innymi zjawiskami.
Ale tak naprawdę zauważalny jest teraz, gdy się w to wszystko wczujecie –
i nie myślcie o tym, ale się wczujcie – ogromny niepokój.
Niepokój
pojawia się, kiedy ludzie, grupy, nie bardzo rozumieją, co się może
wydarzyć. Macie tutaj powiedzenie „kiedy spadnie drugi but”*, ale nie
jesteście pewni, kiedy spadnie i co się stanie, kiedy spadnie. Każdy wie
na jakimś poziomie, każdy człowiek na planecie wie, że coś się teraz
dzieje i nie przypomina to tego, co było wcześniej. To nie jest do
niczego podobne. Jak powiedział David, w tej chwili w skali od jednego
do dziesięciu, to jest sto, jeśli idzie o zachodzące zmiany. I jeśli
naprawdę nie rozumiecie, co się dzieje i jeśli naprawdę nie wiecie, w
jakim kierunku sprawy zmierzają, co będzie dalej – nie w szczegółach,
ale w sensie ewolucji spraw – to jest to przerażające. To prowadzi do
niepokoju.
*powiedzenie oznaczające czekanie na to, co będzie dalej, na coś nieuniknionego – przyp. tłum.
A
wtedy ktoś doznaje niepokoju i zaczyna myśleć o tym w znajomy wam
sposób. „Dlaczego tak się czuję?” lub nawet „Co czuję? Dlaczego tak się
czuję?” A potem próbuje to skorygować w swoim umyśle. Następuje wtedy
zakłócenie równowagi psychicznej, ponieważ ten ktoś próbuje rozwiązać
problem w swoim umyśle, a odpowiedzi w umyśle nie ma. Odpowiedź
istnieje, ale nie ma jej tutaj. (wskazuje na głowę)
Wtedy pojawia
się niepokój. Niepokój odbiera oddech. Niepokój jest źródłem wielu
problemów, takich jak bezsenność, nadmierne picie lub palenie marihuany.
Ludzie próbują sobie radzić z lękiem w dziwny sposób. Niektórzy robią
to w sposób, który uznałbym za bardzo zdrowy psychicznie i fizycznie.
Idą na długi spacer. Odsuwają się od innych ludzi na jakiś czas.
Przestają główkować. Rezygnują z całej tej logiki, której umysł używa
próbując coś zrozumieć.
A wy, Shaumbra, jesteście w tym
ekspertami. To nieomal wasz wynalazek. Bierzecie wszystko do siebie: „Co
jest ze mną nie tak?” zamiast pytać: „Co się dzieje dookoła mnie? Ze
mną jest wszystko w porządku. Naprawdę wszystko ze mną dobrze. Ale
dlaczego wyczuwam ten cały niepokój, całą tę dziwność?” I wtedy
uświadamiacie sobie: „Och, to jasne, ponieważ przechodzimy teraz przez
ogromną transformację” – nigdy za wiele powtarzania tego. To nie jest
jedno z tych, no wiecie, przewidywań przyszłych wydarzeń. Jesteście w
samym środku tego procesu. To wszystko dzieje się właśnie tutaj, właśnie
teraz i właśnie dlatego tu jesteście.
Zdecydowaliście się wejść w
sam środek tego całego niepokoju, który dominuje teraz na planecie. On
nie jest wasz. Nie, nie, naprawdę nie. Czasami będziecie się ze mną o to
kłócić. Ciągle do tego wracamy i wciąż się spieramy.
Tad, jesteś
jedną z moich ulubienic. (kilka chichotów) Och! Ciągle się spieramy. A
szczególnie lubię te spory po wypiciu ze dwóch kieliszków wina, ty i ja
spieramy się w innych wymiarach – to jest duchowe wino – i po prostu się
kłócisz i stajesz się taka... Gary mówi: „Wiem, o czym on mówi”. (Gary
kiwa głową) Aha! Aha! I to mi się podoba, bo jesteś zadziorna, jesteś
żywiołowa. Nie zamierzasz zadowolić się niczym innym, jak tylko tym, po
co tu przyszłaś. Nie dasz się zepchnąć na bok ani zbić z tropu, ale,
kurczę, jak ty spierasz się o różne rzeczy! I jedną z rzeczy, o które
się ze mną spierasz, jest to, co jest z tobą nie tak. A ja mówię: „Tad,
nie ma w tobie nic złego poza tym, że zastanawiasz się, co jest z tobą
nie tak”.
„Ze mną jest coś nie tak, bo gdyby nie było, moje życie
byłoby...” A tymczasem nic złego się z tobą nie dzieje. Kiedy to
zaakceptujesz i się z tym pogodzisz, poczujesz się dobrze, a i Gary
poczuje się lepiej. (więcej śmiechu, gdy Gary się zgadza składając
dłonie i pochylając głowę) Namaste, bracie. (Adamus chichocze) To nie
było dwadzieścia dolarów, to było sto dolarów! (więcej chichotów)
Jest
więc ten ogromny niepokój. Czy moglibyśmy w tym momencie zatrzymać się
na chwilę, żebyście uświadomili sobie, że to nie jest wasze? Naprawdę
nie jest. Bierzecie to do siebie. Czujecie to. Wyczuwacie. Stajecie się
niespokojni. Stajecie się szaleni i dziwni. Jesteśmy we właściwym
miejscu we właściwym czasie. Planeta jest we właściwym miejscu. Będę żył
– nie mogę umrzeć, więc i tak będę żył – i twierdził, że wszystko jest
dokładnie tak, jak powinno teraz być. Działamy zgodnie z planem, a
właściwie nieco z wyprzedzeniem w stosunku do harmonogramu planety.
Są
różne sposoby działania, ale ludzie mają skłonność do wybierania często
drogi cierpienia. Nie chcę się dzisiaj zajmować cierpiętnictwem. Mam
kilka innych tyrad do wygłoszenia, więc to nie jest jedna z nich (kilka
chichotów), ale jest to jedno z zadań, które chciałbym wykonać z
Shaumbrą, która ruszy do przodu po dzisiejszym dniu, jeśli dojdziemy tak
daleko…
LINDA: A dojdziemy?
ADAMUS: Tak, tak. Tak. Przeprowadziłem rozgrzewkę, bieg treningowy, a teraz jestem gotowy na prawdziwą akcję.
Jednym
z zadań, które zamierzamy podjąć, jest... (Adamus wzdycha) To zależy od
was, ale nadszedł czas, żeby cała ta koncepcja cierpienia na planecie
uległa zmianie. Ono jest niepo-trzebne, ale jest głęboko zakorzenione.
Za każdym razem, kiedy przechodzicie obok kościoła i widzicie w nim
wiszącego tam mojego kumpla (śmiech), jeśli wiecie, co mam na myśli, to
jest to przypomnienie wszystkim: „Cierp! Cierp! Cierp!” To po prostu
stało się sposobem życia na tej planecie, a to, co mnie martwi, to fakt,
że ludzie zaakceptowali to cierpienie. Mówią: „Cóż, taka jest droga
człowieka”. Nie! Nie, nie taka jest droga. I to jest jeden z tych
tematów, które podejmiemy w naszej nowej serii, której nazwa podobno
została już ustalona: „Sztuka siedzenia na ławce”. Będziemy spędzać czas
na ławce niczego nie planując, a jedną z czynności będzie skierowanie
naszego światła wprost w samo cierpienie, wprost w jego bebechy, w same
trzewia tego, co nazywa się cierpieniem, skierowanie nań światła i
uwolnienie go. Po co cierpieć? Kto by chciał...
Gdybyście mieli
zupełnie czystą, otwartą kartę i na pytanie: „Co chciałbym zrobić?”,
odpowiedzieli sobie: „Udam się na tę planetę Ziemia. Przyjmę fizyczne
ciało”. Cóż, to byłoby cierpienie numer jeden. (kilka chichotów)
Pamiętajcie o tym następnym razem, kiedy będziecie tworzyć planetę.
(więcej chichotów) Ale po co to cierpienie? Jest ono zwyczajnie
niepotrzebne. To jest jeden z wątków, których należy się spodziewać w
naszej nowej serii. Ale wracajmy do tematu.
Niepokój jest
wszędzie i nie minie. A ludzie – Tess wspomniała o braku równowagi
psychicznej – naprawdę zaczną wariować. Wszystko do tej pory było
rozgrzewką, po prostu przygotowywaniem do prawdziwego szaleństwa...
LINDA: Ooch!
ADAMUS:
...na planecie. Cóż, to prawda. Zobaczycie to wszędzie wokół siebie.
Ale pamiętajcie, proszę, że kiedy wejdziemy w nową serię, wy usiądziecie
na ławce w parku i powiecie: „Łał, jesteśmy dokładnie tam, gdzie
powinniśmy być”. To, co stare, podlega wstrząsom. COVID robi genialną
robotę wywołując wstrząsy na najgłębszych poziomach. Wszystko zostaje
wstrząśnięte. Jeśli chodzi o was, to nie macie się czym martwić, a ja
się postaram wam to zapewnić, nawet jeśli dzisiaj będę musiał dać wam
kopniaka w tyłek, co na pewno zrobię.
LINDA: I to ma pomóc na nasz niepokój? (śmiech)
ADAMUS:
Absolutnie! Absolutnie. (Adamus chichocze) Coś ty taka pesymistyczna,
Linda! Czy nie możesz tego obrócić w coś dobrego? „Dziękuję ci, Adamus,
że się pojawiłeś i zapewniłeś nas, że jeśli mamy zostać, to będziemy
zdrowi, bogaci i mądrzy”.
LINDA: Bo inaczej skopiesz nam tyłek.
ADAMUS: Tak, dzisiaj. Później już nie.
LINDA: Och, och, och.
ADAMUS: Tak, tylko dzisiaj.
W
porządku. A więc pytanie, zanim pójdziemy dalej. Na planecie panuje ten
ogromny niepokój. Czy moglibyście poświęcić chwilę na uświadomienie
sobie, że on was nie dotyczy? Na-prawdę nie. Macie jakieś swoje inne
lęki, ale są one całkiem małe. Lęk o to, jak… powiem to później, kiedy
już skopię wam tyłki.
(Jestem Merlinem SHOUD 11 - 7 sierpnia 2021 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednic-twem Geoffrey’a Hoppe)