czwartek, 16 września 2021

Co jest waszym schronieniem?

 Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba i na świeżym powietrzu

 Co jest waszym schronieniem?

A więc, co jest waszym schronieniem? Co jest waszym schronieniem? Co dla was, jako Shaumbry, dla was wszystkich, co stanowi wasze schronienie w tej chwili? Co robicie? Dzieje się to wszystko wokół was, a wy co robicie? Mikrofon, Linda, podczas gdy ja zjem jeszcze trochę tortu.

LINDA: Ja śpię.

ADAMUS: Mm. To jest dobre, odpowiednie na królewski stół. Mm. Mm. Co ty robisz, Vin-ce? Jak sobie radzisz?

VINCE: Wycofuję się.

ADAMUS: Wycofujesz się, OK.

VINCE: I próbuję stworzyć swój mur ciszy.

ADAMUS: OK. Dobrze. Dobrze. I jak bardzo jest to skuteczne?

VINCE: To działa.

ADAMUS: Taak.

VINCE: Ale jeszcze nie daje się przenieść bezproblemowo.

ADAMUS: Przenieść gdzie?

VINCE: Do czasu przyszłego, do powrotu do świata.

ADAMUS: Do powrotu do świata. No dobrze. Czy zamierzasz ponownie powrócić do świata?

VINCE: Staram się tego uniknąć. (śmiech)

ADAMUS: To naprawdę interesująca koncepcja. Czy zamierzacie ponownie dołączyć do świata? Czy wrócicie do świata, z którego wyszliście? Ktoś z was? Nie. Nie. Naprawdę nie zamierzacie i myślę, że w pewnym sensie jest to smutne, choć nie do końca. Byłoby naprawdę smutne, gdybyście powiedzieli, że musicie wrócić. Będziecie bardzo świadomi ludzi i planety. Będziecie bardzo, bardzo świadomi. Ale nie ma mowy o powrocie i ponownym przyłączeniu się. To oni dołączą do was. Tak, i to jest, tak, to jest dobre. A ona na to (kobieta na sali): „Proszę, nie! Dzieci wracają! Nie! Tylko nie to!” (więcej śmiechu)

To trochę jak z Bogiem, no wiecie. Nie wracacie do domu, do Ducha. Duch przychodzi do was tutaj, na tę planetę, dokładnie tam, gdzie jesteście. To jest trochę tak, jak... nie wrócicie do ogółu. Żeby co robić? Nie. Jeden po drugim, setki, potem tysiące, może miliony, dołączą do was na tym następnym poziomie – nazwę to Nową Ziemią na poziomie Starej Ziemi – dołączą do was i uświadomią sobie, po tak długim krytykowaniu was, że coś się jednak dzieje. Przyjdą więc do was.

A zatem, Vince, potrafisz zarządzać swoim własnym czasem. Taak. Dobrze. Coś jeszcze? Jakieś inne zalecenia dla Shaumbry?

VINCE: Tak. Whisky.

ADAMUS: Whisky. OK. Dobrze. Dobrze. Ile?

VINCE: Ech, szklaneczka.

ADAMUS: Z samego rana. Kolejna w południe. (Adamus chichocze) Dobrze. OK. Cauldre chce mnie powstrzymać przed kontynuowaniem tego tematu, ale ja czuję, że to jest ważne. Przy okazji, zostawmy polityczną poprawność i owijanie w bawełnę. Przejdźmy od razu do rzeczy.

A więc, tak, właściwie, gdybym był teraz na tej planecie, to bym pił, a Cauldre się martwi: „O Boże, teraz każdy Shaumbra wyjdzie i się upije, uzależni się i skończy w AA...” Nie. W tej chwili niektórzy z was myślą: „Cóż, nie powinienem pić ani palić trawki”, czy co tam innego robicie. Tak naprawdę, to was nie cofnie. Możecie to robić raz na jakiś czas, czy to rano, czy w południe. (śmiech) Tak, naprawdę, raz na jakiś czas sprawcie sobie tę przyjemność. I nie myślcie o szklaneczce – o czym to mówiłeś? – whisky, jak o czymś złym. Nie. Pomyślcie raczej: „Zasługuję na to. Naprawdę na to zasługuję”.

A Cauldre walczy ze mną i mówi: „Och! Dajesz pozwolenie”. Nie, nie potrzebujecie pozwolenia. I tak to robicie. (Adamus chichocze) Od teraz, kiedy będziecie to robili, cieszcie się tym.

To trudne. To naprawdę trudne i jeśli spróbujecie być teraz świętymi na tej planecie, zgodnie z wytycznymi, które tak naprawdę nie są wasze, jeśli spróbujecie być świętsi od siebie, to was to zmiażdży. Tak więc wypuszczajcie parę, kiedy musicie ją wypuścić. Napijcie się. Znajdźcie czas dla siebie, czy coś innego, czego wam potrzeba. Zatrzymajmy się i pooddychajmy tym przez chwilę. Zasługujecie na to, OK? Zasługujecie na to. Nie cofniecie się. Nie pozwolę wam na to. Nie staniecie się nagle pijakami – ech, może... Nie, nie staniecie się pijakami. (kilka chichotów) Raz na jakiś czas, za całą tę ciężką pracę, którą wykonujecie, musicie siebie czymś obdarować. Naprawdę musicie. Naprawdę musicie i nie czujcie się z tego powodu winni.

Wracajmy do tematu. Co jest waszym schronieniem? Jak sobie radzicie? Jeszcze kilka osób, Linda.

LINDA: Ktoś tutaj.

ADAMUS: Tak, witaj, Ricki.

RICKI (kobieta): Witaj.

ADAMUS: Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłem za tobą. To znaczy, tęskniłem za tobą tutaj.

RICKI: Cieszę się, że wróciłam.

ADAMUS: Tak.

RICKI: Tak. Powiedziałabym, że używam kombinacji unikania i odwracania uwagi…

ADAMUS: OK.

RICKI: ...do pewnego stopnia. Nie oglądam telewizji, wiadomości, nie robię nic z tych rzeczy, ani nie rozmawiam z ludźmi o niczym kontrowersyjnym, bo nie chcę wiedzieć, co mają na ten temat do powiedzenia.

ADAMUS: Słusznie. Słusznie.

RICKI: Spędzam dużo czasu w wodzie. To pomaga mi się zrelaksować i...

ADAMUS: Myślałaś kiedyś o tym, żeby, tak po prostu, zawiązać jakiś spisek i zobaczyć, jak daleko to zajdzie? (Ricki chichocze)

RICKI: To by się mogło udać.

ADAMUS: No wiesz, zobaczyć, jak tak naprawdę łatwowierni są ludzie.

RICKI: Tak. Tak.

ADAMUS: I zacytowałabyś jakieś „autorytatywne” źródła, które tak naprawdę nie istnieją.

RICKI: Taak.

ADAMUS: I zamieściłabyś to gdzieś i mówiłabyś, no wiesz, o tych wszystkich ludziach na całym świecie, którzy jakoby są tego częścią. To właściwie rodzaj chorego humoru, ale jest to fascynujące, jeśli robisz to z punktu widzenia badacza i dowiadujesz się, no wiesz, jak ludzie – a teraz bardziej niż kiedykolwiek – dają się wciągnąć we wszystko. We wszystko.

RICKI: Taak, w te zdumiewające historie, które się słyszy...

ADAMUS: Również niektórzy Shaumbra.

RICKI: ...a inteligentni ludzie mówią, że w nie wierzą.

ADAMUS: Niektórzy Shaumbra – kamerę tutaj proszę – niektórzy Shaumbra, i kopnę was w tyłek już teraz, jeśli usłyszę kolejne spiskowe bzdury i kolejne „Adamus promuje szczepionki” bądź „nie promuje”, czy cokolwiek tego rodzaju. Nie chcę o tym nigdy więcej słyszeć. Nigdy.

LINDA: Jaki spisek?

ADAMUS: Nie ma żadnych spisków. Ludzie są zbyt głupi, żeby naprawdę zawiązywać spiski. I mówię to poważnie. Zwłaszcza rządy. Są zbyt głupie. Może coś tam na krótką metę ktoś obmyśli, ale prawdziwy spisek polega na tym, że ludzie są na tyle głupi, że w ogóle wierzą w spiski, kupują je i rujnują sobie życie – rujnują sobie życie – ponieważ wpadają do szczurzej nory. Kiedy już znajdziecie się w szczurzej norze, bardzo trudno jest się z niej wydostać. Uwodzi was. Trzyma na miejscu. Zniekształca umysł. Prowadzone są teraz badania, które zostaną opublikowane za kilka miesięcy, nad tym, co dzieje się z substancjami chemicznymi i neuronami w mózgu, kiedy zagłębiacie się w spiski – wywołuje to mianowicie poważne skutki w samym mózgu i zatrzymuje was w tym miejscu.

Jeśli ktokolwiek z was nadal w tym tkwi i się w to bawi, to nie ma dla niego miejsca, bo my idziemy naprzód. To, co mamy do zrobienia tutaj na planecie, przekracza wszelkie wasze wyobrażenie. Ale może pod koniec dzisiejszego dnia będziecie mieli lepsze zrozumienie. (ktoś mówi: „Ooch!”) Nie będę tolerował żadnych spisków. Nie pasują do pracy Karmazynowego Kręgu i Shaumbry.

Jesteście suwerennymi istotami. Nawet jeśli rządy, korporacje, króliki i wiewiórki spiskują przeciwko wam – och, tak, słyszałem ostatnio, że to spisek zwierząt – to nie ma znaczenia, bo jesteście suwerenni. Jeśli istnieją jakieś spiski – prawdziwe, nie zmyślone, jeśli naprawdę istnieją – to co z tego? Co z tego? Jesteście na tej planecie jako suwerenna istota. W chwili, gdy zaczynacie zajmować się spiskami, wchodzicie w dualność. Zostajecie wessani w króliczą norę. Zapominacie o tym, po co jesteście teraz na planecie, a jesteście po to, żeby zajmować się niczym innym, jak tylko byciem w stanie pełnej świadomości. To wszystko. Ruszajmy dalej. I nie będę miał odrobiny tolerancji dla czegoś takiego. Będę przychodził i was odwiedzał. Nie pozwolę wam spać w nocy. Zrobię wszystko, co będzie trzeba, żebyśmy się tego pozbyli. To jest naprawdę uwodzicielskie i wielu z was wie, jak to jest. W pewnym sensie wpadliście w pułapkę i daliście z siebie to, co w was najlepsze. Tymczasem my mamy inne rzeczy do zrobienia tutaj na planecie.

Spiski są… przede wszystkim, co to jest spisek? Według mnie zbiorowa świadomość sama w sobie jest spiskiem. Wiecie, to powszechna aprobata. Jest to wspólne porozumienie i owszem, wciągacie się w nie, ale potem zaczynacie się uczyć: „Hej, nie muszę być taki”.

Przepraszam, Ricki, że tak peroruję. Rozgrzewam się przed moją kolejną tyradą.

LINDA: O, rany! (kilka chichotów)

ADAMUS: Spiski. Czy pieniądze są spiskiem? (ktoś mówi: „Nie”) Pieniądze są formą wy-miany energii i z pewnością znajdzie się trochę ludzi, którzy dali się nimi skorumpować albo wykorzystują je do robienia złych rzeczy, ale to nie jest spisek. Czy istnieje medyczny, farmaceutyczny spisek? Nie, to tylko chciwość, czasami. (kilka chichotów) Nie siedzą w tajnych gabinetach i nie mówią: „Przygotujmy spisek”. Raczej rozważają: „Ile możemy zarobić? Jaki będzie wynik końcowy? W tym kwartale odnotowaliście zysk czy stratę? A co z udziałowca-mi? A co ze mną?”

Czy to są spiski? Nie, to ludzka natura. Nie dajcie się w to wciągnąć. Mamy zbyt wiele do zrobienia. Wracajmy do tematu. Na czym skończyłem?

Co jest waszym schronieniem? Waszym schronieniem jest słuchanie mnie. To odwróci uwagę nawet konia. (więcej śmiechu) Coś jeszcze, Ricki?

RICKI: Powiedziałabym, że przebywanie z małymi dziećmi. Bawię się z moimi wnukami.

ADAMUS: To dobrze.

RICKI: I myślę, że to jedna z najlepszych dystrakcji, jakie istnieją.

ADAMUS: Ale czy wnuki to nie spisek? (kilka chichotów)

RICKI: Nie! W żadnym wypadku.

ADAMUS: (chichocze) Można powiedzieć... powiedziałem wam na samym początku, że brak mi dzisiaj cierpliwości, a te spiskowe historie są po prostu... to nie jest coś, czym się mamy zajmować tutaj na planecie. Nie. Więc po prostu zostawcie je. Tak, dziękuję ci.

RICKI: Dziękuję.

ADAMUS: Dziękuję. OK, jeszcze dwie osoby. Co jest waszym schronieniem?

LINDA: OK.

ADAMUS: Jak sobie radzicie z tym wszystkim, co się dzieje?

LINDA: O, mój Boże. Ktoś podniósł rękę. (Linda chichocze)

ADAMUS: Ktoś rzeczywiście podniósł rękę. Musi iść do łazienki, Linda. (kilka chichotów) Tak, i nie miejcie mi za złe, że będę jadł mój tort.

STEPHANIE: Jeżdżę naprawdę szybkim samochodem...

ADAMUS: Jakiej marki?

STEPHANIE: ... i puszczam naprawdę głośną muzykę. Kabrioletem corvette.

ADAMUS: Łał.

STEPHANIE: Tak.

ADAMUS: Linda mówiła dzisiaj o kupnie takiego.

STEPHANIE: Kupuj!

ADAMUS: Tak.

STEPHANIE: Kup sobie.

LINDA: Czerwony.

STEPHANIE: Wszystko jedno jaki!

ADAMUS: Gdyby go kupiła, musiałaby sobie załatwić prawnika z powodu tych wszystkich mandatów za przekroczenie prędkości. (kilka chichotów) Czyli po prostu wyjeżdżasz i...

STEPHANIE: Zachłystuję się życiem. Kocham życie.

ADAMUS: A niech cię! Taak.

STEPHANIE: Kocham życie.

ADAMUS: Taak. Czy dostajesz dużo mandatów za przekroczenie prędkości?

STEPHANIE: Wiesz, nie. Mam tego griffeya*, który wykrywa fale i ostrzega…

* rodzaj detektora pułapek radarowych – przyp. tłum.

ADAMUS: Och, dobrze, dobrze.

STEPHANIE: ...żebym nie dostawała po drodze mandatów.

ADAMUS: Taak. To kiedy mnie zabierzesz na przejażdżkę?

STEPHANIE: Och, proszę cię, ileż to już razy byłeś w moim samochodzie?

ADAMUS: No chyba kilka, ale ty mnie przerażasz, szczerze mówiąc! (chichoczą) A ja nawet nie jestem w fizycznym ciele!

STEPHANIE: (chichocze) Jasny gwint!

ADAMUS: Dobrze. To całkiem dobry sposób na przewietrzenie energii.

STEPHANIE: Tak, to i przyroda. Nie wiem, co bym bez tego zrobiła.

ADAMUS: Zabierasz swoją corvettę na łono przyrody?

STEPHANIE: Do licha, tak, razem z moją wędką.

ADAMUS: Och, jasne, jasne.

STEPHANIE: No wiesz, po prostu się wyrywam i nie muszę już spędzać miesięcy w samotności. Żyłam w rodzinie. Wszystko się zmieniło i jest pięknie.

ADAMUS: Jest w tym coś w rodzaju ładnej metafory. To bardzo symboliczne i poetyckie. Tak więc jesteś na otwartej drodze sama w szybkim pojeździe.

STEPHANIE: Z opuszczonym dachem.

ADAMUS: Nie musisz się stosować do tych wszystkich ludzkich zasad. Dach opuszczony. Jesteś na łonie przyrody.

STEPHANIE: Tak.

ADAMUS: Całkiem fajne.

STEPHANIE: To działa.

ADAMUS: Taak. Taak.

STEPHANIE: I naprawdę dobre jedzenie. Czasami są to żelki, zakładam skarpetki… To znaczy, wiesz, to po prostu...

ADAMUS: Hej. Poczekaj chwilę (Stephanie się śmieje) Nie kojarzę. Żelki i skarpetki?

STEPHANIE: Taak, dziwne jedzenie czy...

ADAMUS: Dziwne jedzenie.

STEPHANIE: ...aromatyzowane...

ADAMUS: Twoje skarpetki to dobre jedzenie?

STEPHANIE: Nie, ale mam magiczne skarpetki, które zakładam, żeby, na przykład, znaleźć swoje położenie na planecie.

ADAMUS: OK, jasne. I żelki.

STEPHANIE: I żelki, tak.

ADAMUS: Spróbuję ich w przyszłym miesiącu...

STEPHANIE: Spróbuj!

ADAMUS: ... jeśli poproszę Kerri, żeby miała trochę żelków pod ręką. (chichoczą) Dobrze.

STEPHANIE: Robię wiele rzeczy, żeby pokochać to miejsce.

ADAMUS: Dobrze. Dziękuję.

STEPHANIE: Ale nie jestem tego pewna, bo nie mam dobrej orientacji w ludzkich sprawach.

ADAMUS: Ech, no taak. A więc radzenie sobie. Skończyłem, Linda. Dziękuję ci. Radzenie sobie.

LINDA: Jeszcze ktoś?

ADAMUS: Nie.

LINDA: Powiedziałeś jeszcze dwie osoby.

ADAMUS: Nie, nie powiedziałem.

LINDA: Tak, powiedziałeś. I była jedna, a miały być dwie.

ADAMUS: W takim razie kontynuuj. Tak.

REHAN: Jak sobie radzę?

ADAMUS: Tak.

REHAN: Zgodziłbym się z tamtą Shaumbrą co do jazdy dobrym samochodem.

ADAMUS: Tak.

REHAN: Dodałbym dobre francuskie wino, dobre jedzenie...

ADAMUS: Taak.

REHAN: Uwielbiam czytać. Czytam wręcz obsesyjnie powieści takie, jak Gwiezdne Wojny, Star Trek i uwielbiam je.

ADAMUS: Dobrze.

REHAN: Zrezygnowałem z czytania autobiografii i podobnych.

ADAMUS: Będziemy dzisiaj rozmawiać o Gwiezdnych Wojnach.

REHAN: Och, świetnie.

LINDA: Ooch!

ADAMUS: Ja tylko... to jest rozgrzewka. (chichoczą) A więc będziemy o tym rozmawiać. Dobrze.

REHAN: I po prostu robię to, co chcę, a nie to, co powinienem.

ADAMUS: A jaki zawód wykonujesz?

REHAN: Jestem adwokatem.

ADAMUS: Jesteś adwokatem.

REHAN: Taak, mogę pomóc przy mandatach za przekroczenie prędkości.

LINDA: (chichocze) Zapamiętam to sobie! Łał!

ADAMUS: Tad skręciła tu nogę w kostce, więc potrzebowała adwokata. Już z nią rozmawiałeś?

REHAN: Nie jestem tego rodzaju adwokatem. (chichoczą)

ADAMUS: To interesujące, bo jako adwokat jesteś w samym środku zbiorowej świadomości, to znaczy jej zasad.

REHAN: Och, tak. Każdy działa na poziomie ludzkim, na poziomie ofiary.

ADAMUS: Taak. Taak.

REHAN: I przekonuję się, że przez samo wysyłanie mojej energii Mistrza rozładowuję napięcie w pokoju, mógłbym sobie spokojnie siedzieć... tyle że w dzisiejszych czasach raczej wirtualnie, prawda?

ADAMUS: Racja.

REHAN: Osiem osób na spotkaniu, trzeba je uspokoić. Nie ma problemu. Udało mi się to niedawno.

ADAMUS: Czy wyczuwasz czasem te gierki, w które oni grają?

REHAN: Och, tak. Absolutnie.

ADAMUS: Ponieważ jesteście zgromadzeni wokół stołu prawnika, jest to intensywne.

REHAN: Absolutnie, niewerbalne sygnały można odczytywać.

ADAMUS: No właśnie.

REHAN: Można wyczuć ich energie.

ADAMUS: Otóż to.

REHAN: I dobrze się przy tym bawię. Teraz po prostu dobrze się przy tym bawię.

ADAMUS: Taak. Dobrze. Dzięki. A niektóre z tych rzeczy, które wymieniasz, mówiąc o tym, jak sobie radzisz, dotyczą obdarowywania siebie.

REHAN: Tak.

ADAMUS: Smaczne danie, kieliszek dobrego wina, spacer w parku, przejażdżka szybkim samochodem, cokolwiek by to było. Proszę, obdarowujcie siebie tymi rzeczami. Nie czujcie się ani trochę winni z ich powodu. Będziecie ich potrzebować. Dobrze. Dziękuję.

(Jestem Merlinem SHOUD 11 - 7 sierpnia 2021 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT–GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe)
Tł. Marta Figura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz